Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Klaudia Krzewińska, Dominik Rogalski
Klaudia Krzewińska, Dominik Rogalski , 16 lat

Znaleźli rodzinę zastępczą, ich szczęście przerwał tragiczny wypadek! Pomożesz rodzeństwu?

Klaudia i Dominik bardzo dzielnie walczą o swoje zdrowie po strasznym wypadku. Dzięki Wam udało się zebrać dla nich środki na rehabilitację. Czas pokazał jednak, że czasu ze specjalistami potrzeba o wiele więcej. Dominik siada już na wózku, próbuje się nawet uśmiechać. To silny chłopiec i wszyscy wierzymy, że przed nim jeszcze wiele dobrego... U Klaudii efekty pojawiają się nieco wolniej, jednak każdy nawet najmniejszy postęp rozpala w nas ogromną nadzieję na jej powrót do sprawności... Zarówno Klaudia, jak i Dominik potrzebują dalszego leczenia i intensywnej rehabilitacji. Zostaniesz z nami? Nasza historia:  12-letniej Klaudia i 14-letni Dominik dopiero od jakiegoś czasu zaczęli odzyskiwać nadzieję. Kilka lat temu trafili do naszej rodziny zastępczej, w której odnaleźli miłość, wsparcie i prawdziwe ciepło. Wcześniej, nie było im to dane. 9 lipca ich krótkie dziecięce szczęście zostało brutalnie przerwane. Tego dnia doszło tragicznego wypadku. Nasze dzieci wracały z kościoła samochodem. Kierowca auta wjechał do rowu i dachował. W podróży uczestniczyło czworo dzieci, jednak tylko Klaudia i Dominik odnieśli tak poważne obrażenia. Z urazami głowy i licznymi złamaniami trafili do szpitala. Ich stan był bardzo ciężki.  Klaudia oprócz urazu mózgu miała m.in. pęknięta śledzionę, połamane żebra, a Dominik obrzęk mózgu, złamanie lewej łopatki i wiele innym obrażeń…  Lekarze walczyli o ich życie, a ja modliłam się, by się udało. Byłam załamana. Nie mogłam uwierzyć, że spotkało to moje ukochane dzieci. Dzieci, które już tyle przeszły i dla których najbardziej na świecie pragnęłam szczęścia i spokojnego życia...  Klaudia, która jest z nami 8 lat. Jest wspaniałą uczennicą, miłą, uczynną, empatyczną dziewczynką... Uwielbia sport, z zapałem czyta książki. Dominik jest z nami od 3,5 roku. Zdążył zrobić już ogromne postępy jeśli chodzi o naukę. Dostał się do szkoły zawodowej na kierunku elektryk. Jest bardzo życzliwy, uwielbia grać w piłkę nożną i czytać książki, szczególnie Harry’ego Pottera. Nasza rodzina jest pieczą zastępczą dla siedmiorga dzieci i każde z nich zostało przyjęte przez nas z ogromną miłością, akceptacją. Każdy mały kroczek, każdy sukces, każde małe szczęście i uśmiech napawa nas radością i ogromną dumą.  Czeka ich wiele miesięcy ciężkiej pracy ze specjalistami, a to nie tylko długotrwały proces, ale i bardzo kosztowny. Zwracamy się z prośbą o pomocy dla naszych dzieci, bo nie istnieje dla nas nic ważniejszego od ich życia, zdrowia i ich szczęścia... Rodzice zastępczy 🎥 Reportaż o Klaudii i Dominiku 

126 423,00 zł ( 35,94% )
Brakuje: 225 280,00 zł
Kacper Woźniak
Kacper Woźniak , 14 lat

Marzę, by Kacper postawił pierwszy krok! Jesteśmy coraz bliżej!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie. Wspaniale jest wiedzieć, że los Kacperka nie jest obojętny dla tak wielu ludzi! Już od 13 lat walczę o zdrowie synka i nigdy się nie poddam! Po przebytej operacji pojawiło się światełko w tunelu, nie możemy tego zmarnować. Sama wychowuję syna i po raz kolejny proszę Was o pomoc! Nasza historia: Kacper zaraz po urodzeniu, zamiast trafić w moje objęcia, trafił do inkubatora. Syn urodził się z niewydolnością oddechową. W 3 tygodniu życia zachorował na zapalenie płuc. Oprócz tego lekarze zdiagnozowali odmę płucną, kwasicę metaboliczną i niedokrwistość wtórną.   W efekcie zaburzony został układ nerwowy, co doprowadziło do Dziecięcego Porażenia Mózgowego – choroby, która do dziś zabiera sprawność i skazuje Kacperka na codzienne zmaganie się z bólem. Pomimo wielu lat intensywnej rehabilitacji postępy były bardzo powolne. Synek nie mógł samodzielnie chodzić. Nagle, w 2022 roku pojawiła się szansa na poprawę jego losu – specjalistyczna operacja w Paley European Institute. Jej koszty były jednak ogromne.  Wtedy stała się rzecz niesamowita. Dawid Tomala – mistrz olimpijski z Tokio w chodzie na 50 km – przekazał swój złoty medal na licytację, z której dochód został przeznaczony właśnie na Kacperka! Zwycięzca licytacji zapłacił za krążek 280 tysięcy! Kacperek przeszedł operację 8 czerwca 2023 roku w Warszawie. Była to obustronna osteotomia waryzujaco-derotacyjna bliższego końca kości udowej. Zakończyła się ona sukcesem. Niestety walka Kacperka o zdrowie wciąż trwa. Za nami już bardzo wiele trudnych chwil, dni pełnych ciężkiej pracy rehabilitacyjnej, bólu i łez. Patrzenie na cierpienie dziecka to najgorsze, co może spotkać matkę. Ostatnio odbyliśmy kolejną konsultację pooperacyjną. Okazało się, że potrzebna jest pilna operacja stóp i łydki. Kosztuje ona jednak bardzo dużo... Po przebyciu tej operacji Kacperek będzie w 100% anatomicznie zdolny do prawidłowego chodzenia bez bólu i cierpienia! Dlatego po raz kolejny proszę Was o pomoc. To jedyna szansa, aby Kacperek mógł przejść swoje kolejne lata na zdrowych stópkach! Agnieszka, mama

10 504,00 zł ( 15,42% )
Brakuje: 57 582,00 zł
Katarzyna Salitra
Katarzyna Salitra , 54 lata

Pielęgniarka kontra nowotwór - tę walkę musimy wygrać!

Jestem pielęgniarką z powołania. Daję ludziom pomoc medyczną, ale staram się też emocjonalną. Kiedyś mogłam mówić, że wyobrażam sobie, co czują... Dziś już mówię, że wiem...  Skończyłam psychologię pozytywną na SWPS. Kocham pomagać ludziom. Jednak ani moje wykształcenie, ani bardzo zdrowy styl życia nie uchronił mnie przed chorobą. Dnia 04.04.23, kilka godzin po rozpoczęciu dyżuru wzywałam karetkę pogotowia z powodu ogromnego, niepokojącego bólu. Sytuacja działa się w zaskakująco szybkim tempie... Chirurg po wynikach CT i endoskopii powiedział, że to wersja złośliwa. Zapytałam kiedy operacja. Odpowiedział, że nawet teraz. Na drugi dzień jechałam na stół operacyjny...  Wycięto mi woreczek żółciowy i 1 cm wątroby do badań histopatologicznych. 34 szwy, to naprawdę duża rana. Była pompa przeciwbólowa, cewnik, drenaż i 4 antybiotyki dziennie. Wszystko TAK NAGLE! Moja diagnoza to: gruczolakorak z przerzutami do naczynia limfatycznego, oraz 1 mm zmiana w płucach. Mieszkam sama i pracuję we Frankfurcie nad Menem. Mam czworo w większości dorosłych dzieci, które mieszkają z ich tatą.  Chorowanie na nowotwór jest trudne, a na obczyźnie i samotnie zapewne jeszcze bardziej. Ludzie wokół mnie okazują mi serce i życzliwość, jednak za to nie mogę pojechać na badania i chemioterapię. Ani kupić odpowiedniego dla mnie jedzenia. Chemioterapia jest zaplanowana na 26 tygodni. Biorę już teraz 19 tabletek dziennie. Nie powinno mnie to dziwić jako pielęgniarki, ale jednak boli jako człowieka...  Mimo wszystko mam pragnienie życia. Wierzę, że jeszcze wiele przede mną, wierzę, że z Państwa pomocą — dam radę!  Po prostu... proszę o wsparcie. Kasia

7 467 zł
Krzysztof Gałązka
Krzysztof Gałązka , 58 lat

POMOCY❗️Planowa operacja przyniosła nieoczekiwane skutki...

Ci z Was, którzy znają Krzysia, wiedzą, że to człowiek o wielkim wrażliwym sercu, otwartym umyśle i niesamowitym poczuciu humoru. To człowiek zawsze uczynny i bezinteresowny. W życiu rodzinnym ukochany mąż, wujek, szwagier i przyjaciel. W życiu zawodowym niezwykle ambitny i konsekwentny, podejmujący się zadań z ogromną pasją i niebywałym wyczuciem. Pasjonat gór i przyrody. Krzysiu interesował się  sportem, wędkarstwem, podróżami, motoryzacją, techniką i elektroniką. Niespodziewanie znalazł się w takim momencie życia, że nie może cieszyć się z jego uroków. Od piątku 10 lutego 2023 roku, w którym przeprowadzono planowy zabieg usunięcia pęcherzyka żółciowego, dotychczasowe życie Krzysia zmienia się w koszmar. Potem druga operacja, po której został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Jego stan oceniany był jako krytyczny. „Trzeba czekać…” –  tak brzmiał najczęstszy komunikat od lekarzy. Dziś jest już lepiej, udało się ustabilizować jego stan zdrowia, jednak cała droga powrotu do sprawności jest jeszcze przed nim. Krzysiu aktualnie przebywa w szpitalu na oddziale intensywnej terapii, jest leżący. Aby mógł wrócić do zdrowia, energii i sprawności fizycznej sprzed operacji,  musi być poddany kosztownej rehabilitacji. Potrzebne są środki, których nie mamy, by dać mu szansę powrotu do sprawności. Rehabilitacja, jaką musi podjąć mój mąż po wyjściu ze szpitala to wydatek, który spadł na mnie niespodziewanie. Nie posiadamy takich oszczędności. Myśl, że na drodze do powrotu Krzysia do zdrowia staną pieniądze, nie daje mi spać. Dlatego zwracam się do Was o pomoc! Głęboko wierzę w to, że wspólnymi siłami uda nam się przywrócić Krzysztofa do pełnej sprawności! żona Joanna

24 158,00 zł ( 14,98% )
Brakuje: 137 013,00 zł
Radosław Lipiński
Radosław Lipiński , 36 lat

Walczymy póki tli się nadzieja! Pomóż!

Moje życie nigdy nie było łatwe.  Jestem matką 35-letniego, lecz tylko na papierze, dojrzałego mężczyzny. Rzeczywistość jest jednak inna. Radek zmaga się z wieloma zaburzeniami osobowości, napadami lękowymi i problemami psychicznymi. Wymaga opieki i mojej uwagi niemal całą dobę. Wiem, że bardzo mnie potrzebuje. Nie rozumie do końca otaczającego go świata, często naraża się niechciane sytuacje. Wielokrotnie miewał napady panicznego lęku. Pierwsze problemy w rozwoju zauważaliśmy już od czasów przedszkola. Radek był bardzo nadpobudliwy i wrażliwy na różne bodźce. Co roku trafialiśmy do poradni diagnostyczno-pedagogicznej. Tam stwierdzono u Radka nie tylko zaburzenia osobowości, nadpobudliwość, ale także dysleksję i dysortografię. Z tego względu od gimnazjum syn uczęszczał na zajęcia indywidualne w domu.  Radek nie raz potrzebował pomocy wielu specjalistów. Zły los nas naprawdę nie oszczędzał. W nodze syna, a dokładniej w udzie powstał tętniak. Z wysoką gorączką i strasznym bólem przyjęto go do szpitala. Początkowo lekarze ocenili stan na tyle poważny, że konieczna będzie amputacja. Na szczęście udało im się tego uniknąć i uratować nogę.  Niestety do dzisiaj mierzymy się z wszelkimi konsekwencjami tej sytuacji. Na nodze Radka pojawiają się otwarte i sączące rany, które trudno zagoić. Syn potrzebuje odpowiednich opatrunków i leków, które dadzą mu szansę na zwalczenie zakażenia.  Nie mam jednak wystarczających środków, by móc mu to zapewnić. Zaledwie dwa lata temu zmarł mój ukochany mąż. Przegrał najcięższą walkę, jaką przyszło mu podjąć – z nowotworem. Do dziś trudno mi się z tym pogodzić. Zostałam sama. Wszystko drożeje, boję się, że nie będziemy mieli za chwilę, za co żyć.  W tej sytuacji nie mam innego wyboru. Muszę prosić Was o wsparcie naszej trudnej codzienności. Zebrane środki pomogą pokryć mi wydatki związane z zakupem potrzebnych leków, opatrunków i dalszym leczeniem. Dorota, mama Radka

3 523 zł
Nicoletta Szewczyk
Nicoletta Szewczyk , 13 lat

Nicoletta walczy z bardzo rzadką chorobą metaboliczną! Pomocy!

Nicoletta to mój największy cud. Piękna, mądra dziewczynka, która zaskarbiła sobie niejedno serce. Los jest jednak nieprzewidywalny i ciągle każe córeczce biec pod górkę. Nicoletta urodziła się jako skrajny wcześniak w 25. tygodniu ciąży. Ważyła mniej niż kilogram i wraz z pierwszym oddechem rozpoczęła swoją walkę o życie. U córeczki zdiagnozowano retinopatię wcześniaczą, problemy z komorą w serduszku i oddychaniem, przez które Nicoletta musiała być podłączona do respiratora. Przez wkłucia, mnóstwo kabelków i rurek, nie mogłam nawet dotknąć mojej kruszynki… Większość rodziców ma to szczęście, że może po narodzinach wyczekiwanego dziecka, wziąć maleństwo w ramiona i przytulić do piersi. Ja nie miałam tej możliwości… Mogłam jedynie obserwować z oddali walkę mojej córeczki. Codziennie przychodząc do szpitala słyszałam straszliwe wieści, że życie Nicoletty jest zagrożone, że następnego dnia mogę nie zobaczyć już mojego cudu. Najgorsze było wtedy jednak dopiero przed nami… Ten dzień…  Nie zapomnę go do końca życia! Pani doktor powiedziała, że wyniki badań krwi były bardzo złe. Mieliśmy czekać na telefon, który oznaczałby, że jest naprawdę kiepsko i wtedy przyjechać do szpitala.  Cokolwiek to oznaczało, było przerażające. Patrzyłam na zegar i z każdą minutą, która zbliżała się do 16.00 rosła we mnie nadzieja, że straszliwa diagnoza się nie potwierdzi. Niestety o 15.45 zadzwonił telefon. To był najgorszy sygnał w moim życiu!  Panika, żal i łzy spowodowały, że dużo z tego dnia już nie pamiętałam. Po przybyciu do szpitala dostaliśmy diagnozę – bardzo rzadka choroba metaboliczna MSUD. Konieczne było przewiezienie Nicole do Warszawy, a jeśli przeżyłaby podróż, pobranie dużej ilości krwi od nas dla Nicoli. Wtedy po raz pierwszy pani doktor pozwoliła dotknąć rączki mojej córeczki, tak jakbym miała to zrobić ostatni raz. W 20. dniu poczułam jak jest delikatna, jaka malutka. Nicola trafiła na intensywny dyżur w Warszawie, na którym spędziła 6 miesięcy podłączona pod respirator, codziennie walcząc o życie. Córeczka wygrała tę walkę i jest z nami, ale zbyt późna diagnoza doprowadziła do rozwoju choroby i uszkodzenia jej układu nerwowego. Nicola jest 18 dzieckiem z MSUD w Polsce oraz jedynym skrajnym wcześniakiem na całym świecie z tą diagnozą. Brak dokładnej wiedzy na temat tej choroby i brak doświadczenia w jej leczeniu doprowadził do niepełnosprawności mojej córki.   Dzieciństwo, zabawę radość musieliśmy zamienić na pracę, ból i łzy. Nicola miała być dzieckiem leżącym, niefunkcjonującym, ale dzięki ciężkiej pracy udało jej się osiągnąć ogromne postępy. W lipcu Nicoletta przeszła operację nóg i teraz potrzebuje jeszcze więcej rehabilitacji. Nie jesteśmy w stanie zapewnić jej bez Waszej pomocy, ponieważ koszty są ogromne. Jeśli nam pomożesz, możemy nadal wygrać tą walkę! Każde wsparcie, udostępnienie i przekazanie 1,5 % podatku ma wielkie znaczenie!  Anna, mama

27 911,00 zł ( 79,5% )
Brakuje: 7 196,00 zł
Anna, Tymoteusz i Wiktor Witkowscy, Emil Kotlewski
Anna, Tymoteusz i Wiktor Witkowscy, Emil Kotlewski , 7 lat

To nie miało prawa się wydarzyć... Pomocy potrzebuje cała czwórka rodzeństwa❗️

Są ludzie, którym w życiu od początku wszystko przychodzi lekko. Są inni, którzy mają tylko pod górkę...  O tym, że jestem chora, dowiedziałam się, gdy wszystkie dzieci były na świecie... ZESPÓŁ DRAVET potwierdzony genetycznie, postać dziedziczna. O tym, że mam mutację genu, dowiedziałam się w lutym 2023. Było za późno. Gdyby tylko pierwsze badanie przeprowadzone u chłopców w 2016 roku wykazało zmiany... WIKTOR obecnie ma 20 lat. Od urodzenia ma problemy ze snem, często chorował. W wieku 3 lat zdiagnozowano autyzm, oraz padaczkę. Nie pisze, nie czyta. Ma zmiany w płacie czołowym, astmę, alergie, arytmię serca, skoliozę, kiepski wzrok i wybiórczość pokarmową. Ma niepełnosprawność intelektualną, ale ukończył liceum w szkole specjalnej.  TYMOTEUSZ ma 13 lat. Ma uszkodzony gen, który powoduje u niego Zespół DRAVET. Ma atopowe zapalenie skóry. Bardzo podobna historia — często infekcje, problemy rozwojowe, podejrzenie autyzmu. Po intensywnej terapii, w wieku 3 lat zaczął mówić i zmieniono mu diagnozę na zespół Aspargera. Zmaga się z padaczką, astmą, alergią siewną i pokarmową, refluksem. Chodzi do klasy integracyjnej. ANNA ma 6 lat. Ma problemy z mową. Od urodzenia zmagała się z alergią pokarmową, atopowym zapaleniem skóry. Miała 2 lata, gdy po raz kolejny usłyszeliśmy tragiczną diagnozę — autyzm. Powstały silne ataki padaczki obecnie ma 4 różne rodzaje od wyłączających do drgawkowych. Wymaga stałej opieki. Dravet — to również to, co usłyszeliśmy przy leczeniu córeczki...  EMIL również usłyszał tę diagnozę. Ma niezwykle silne ataki padaczki — nie sposób je zatrzymać. Właściwie przy nim mogłabym wspomnieć o takich samych objawach jak reszta rodzeństwa. W tej chwili jednak świetnie się rozwija i dobrze sobie radzi!  Nasza historia powoduje różne opinie. Niektórzy próbują pomóc, inni boleśnie oceniają. Jednak wbrew wszystkiemu jestem mamą, która chce dla dzieci jak najlepiej. Staram się dwoić i troić, aby zapewnić im wszystko czego potrzebują.  Przyszedł czas, aby przyznać, że przy czwórce tak wymagających dzieci — sama sobie nie poradzę. Mój partner jest pomocny, ale musimy prosić o wsparcie również Was.  Proszę, nie bądźcie obojętni, nie oceniajcie, otwórzcie swoje serca...  Mama  

3 100 zł
Kornel Kudła
Kornel Kudła , 7 lat

Straszna choroba odbiera mu sprawność! Pomóż Kornelowi!

Kornelek jest moim jedynym dzieckiem i wielkim skarbem. Wydawało się, że będzie okazem zdrowia. Otrzymał 10 punktów w skali Apgar. Później rozwijał się prawidłowo. Aż pewnego dnia zaczęły występować niepokojące objawy… Gdy synek miał 1,5 roczku, poszedł do żłobka. To przyspieszyło jego rozwój. Miał tylko problemy z niewyraźnym mówieniem, więc chodziłam z nim do logopedy. Wtedy myślałam, że to normalne, teraz wiem, że były to pierwsze zwiastuny choroby... Z powodu pandemii zamknięto żłobki, w tym czasie Kornel zostawał u babci. Niestety, pewnego dnia zaczął mieć dreszcze, podwyższoną temperaturę i przelewał się przez ręce... Mimo że bardzo się przestraszyłam, wydawało się, że to nic groźnego.  W kolejnych miesiącach tego typu dolegliwości zaczęły się powtarzać. Doszło do tego potykanie, przewracanie. Okazało się, że syn choruje na padaczkę objawową z napadami polimorficznymi! Mój synek poważnie chory? To spadło na mnie jak grom z jasnego nieba! Ale to nie był jeszcze koniec złych wieści… Niestety, rok temu objawy zaczęły się pogarszać. Po wizycie u neurologa i przeprowadzonych badaniach okazało się, że Kornelek cierpi na Ceroidolipofuscynozę typu 2. Inaczej nazywaną chorobą Battena.  Jest to choroba genetyczna, która cofa mojego kochanego chłopca w rozwoju. Doprowadziła do jego niepełnosprawności… Obecnie już nie chodzi, nie mówi. Ostatnio przez dwa miesiące praktycznie tylko leżał. Ma problemy ze spożywaniem posiłków i sygnalizowaniem potrzeb fizjologicznych. To takie trudne patrzeć na to, jak cierpi. W trakcie ataków padaczkowych budzi się w nocy, płacze. Wiem, jak bardzo jest mu źle, chociaż nie może już nic powiedzieć… Mimo przeciwności Kornelek jest takim kochanym dzieckiem. Bardzo lubi słuchać piosenek, wtedy głośno się śmieje. Czasami potrzyma zabawki, które kiedyś lubił, ale trudno już nazwać to zabawą...  Jedyną szansą dla niego jest leczenie i intensywna rehabilitacja. Wszystko to kosztuje jednak naprawdę dużo. Wydajemy ponad dwa tysiące złotych miesięcznie na potrzeby medyczne syna, a chcielibyśmy jeszcze, żeby pojechał na turnus rehabilitacyjny. Bardzo prosimy o wsparcie! Przez ostatni rok, u mojego biednego chłopca wystąpił znaczny regres. Nie pozwólmy, żeby był on jeszcze większy. Wierzę, że wspólnymi siłami możemy przeciwstawić się tej strasznej chorobie! Dominika, mama

3 354,00 zł ( 21,01% )
Brakuje: 12 604,00 zł
Natalia Kalka
Natalia Kalka , 14 lat

By ból i cierpienie nie poszły na marne! Pomóż Natalce!

Udało nam się przejść przez pierwszy etap – Natalia nosi aparat Ilizarowa, który wydłużył jej nogę o 5 cm. Sami nie dalibyśmy rady zgromadzić pieniędzy na tę operację. Dzięki wszystkim ludziom dobrej woli zebraliśmy zakładaną kwotę, ale niestety, to wciąż za mało... Kiedy planowaliśmy operację Natalii, nie uwzględniliśmy wszystkich kosztów, które się z nią wiążą. Ilość wizyt, opatrunków, wzrost cen zabiegów, dodatkowych badań czy kosztów dojazdu do i z kliniki (jedna wizyta to w przybliżeniu 1000 zł!). Prosimy o pomoc, liczymy na Was kolejny raz – udało się za pierwszym, to teraz też musi się udać! Poznaj historię Natalii: Jeszcze przed narodzinami Natalki dowiedziałam się, że doszło do poważnych komplikacji. Badania wykazały zespół przetoczenia krwi między płodami, przez co konieczne było przeprowadzenie zabiegu podtrzymującego ciążę. Natalia przyszła na świat poprzez cesarskie cięcie, jako pierwsza z ciąży bliźniaczej. Zdiagnozowano u niej niedorozwój prawej nóżki. Okazało się, że jest ona o centymetr krótsza od lewej, stopa również była krótsza i nie wykształciły się w niej palce.  W okresie niemowlęcym córka przeszła szereg rehabilitacji, aby mogła stanąć na nogi i samodzielnie chodzić. Mimo wielu przeciwności udało się to osiągnąć. Wraz z rozwojem i dorastaniem u Natalii pogłębiała się jednak różnica w długości nóg, przez co córka zaczynała coraz bardziej kuleć. Liczne wizyty u specjalistów nie przynosiły poprawy. W końcu udało nam się znaleźć odpowiedniego ortopedę, dzięki któremu Natalia przeszła zabieg korygujący ułożenie stopy. Nie udało się jednak zapobiec dalszym problemom... Córka jest już w wieku nastoletnim. Wada powiększyła się na tyle, że jej prawa noga była krótsza od lewej o około 4,5 centymetra. Po konsultacjach zalecono przeprowadzenie zabiegu wydłużającego kończynę. Dzięki kochanym Darczyńcom się udało! Dochodzą jednak koszty pozaoperacyjne. Środki zebrane przez nas wystarczą już tylko na dwie, może trzy wizyty, a musimy mieć jeszcze co najmniej 7. do samego zdjęcia aparatu, nie mówiąc o kolejnych kosztach związanych z wizytami kontrolnymi po zabiegu. Nie wiemy, na ilu wizytach zakończymy ten etap leczenia. Nie możemy się poddać. Natalia przeszła już tak wiele. Nie chcemy by ból i czas, który straciła w związku z operacją i noszeniem aparatu, poszedł na marne. Jest leczona także u innych specjalistów (kardiolog, alergolog). Choruje na astmę od urodzenia, co również pochłania nasze oszczędności. Nie damy sobie sami rady utrzymać rodzinę i kontynuować leczenie, szczególnie w obecnym czasie ciągłych wzrostów cen.  Wyleczenie nogi uchroni Natalię przed takimi następstwami niepełnosprawności, jak chociażby choroby kręgosłupa, czy stawów biodrowych. Chcielibyśmy wprowadzić ją w dorosłe życie na tyle sprawną, o ile pozwalają obecnie dostępne metody leczenia, dlatego prosimy Was z całego serca o pomoc! Rodzice Natalii  

2 614,00 zł ( 16,38% )
Brakuje: 13 344,00 zł