Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zuzia Zawadzka
Zuzia Zawadzka , 22 lata

Zuzia miała pisać w tym roku maturę. Stres spowodował tragiczne skutki…

Zuzia zawsze była bardzo sumienną i wzorową uczennicą, jedną z najlepszych w swojej licealnej klasie. Wrażliwa i skryta, z duszą artystki. Jej pasją było malarstwo. W październiku 2020 roku przyznała, że ma trudności ze skupieniem uwagi i nauką. Zareagowaliśmy od razu. Psychiatra stwierdził depresję, przepisał leki i chwilę później stała się tragedia…  Według opinii lekarzy i psychologa Zuzia nie była świadoma czynu, który wyrządził jej ogromną krzywdę. Prawie straciłam córkę… Na szczęście reanimacja się udała i dostała szansę na drugie życie. Niestety czeka ją teraz naprawdę trudna droga.  Całe zdarzenie miało miejsce w szczycie pandemii Covid-19 w Polsce. Wtedy właśnie Zuzia trafiła do Szpitala na Józefowie w Radomiu. Nikt z rodziny i bliskich nie mógł mieć z nią kontaktu. Dopiero po miesiącu udało mi się wejść na oddział intensywnej terapii, na którym się znalazła. Dla mnie i najbliższych był to najdłuższy miesiąc w życiu. Codzienny strach, setki telefonów do i ze szpitala. Mnóstwo informacji, które spadały na nas jak lawina…  Przez zakaz odwiedzin i brak możliwości rehabilitacji, Zuzia wiele straciła... Miesiąc to wieczność w przypadku osób leżących. Leczenie w pełni rozpoczęło się w zasadzie dopiero po powrocie Zuzi do domu, tj. 23 Grudnia 2020 r. Skutki tego opóźnienia odczuwamy do dzisiaj.  Zuzia potrzebuje stałej opieki i ciągłej rehabilitacji, co wiążę się z dużymi kosztami. Jej stan z każdym miesiącem się poprawia, ale jest to okupione wielkim wysiłkiem. Wiemy, że nie możemy się zatrzymywać i poddawać. Cały czas szukamy nowych rozwiązań i możliwości.  Trzykrotnie na przełomie stycznia i marca Zuzia była przetransportowana prywatną karetką do Ośrodka Rehabilitacyjnego w Iławie. Koszt dwutygodniowego pobytu dla pacjenta i opiekunów to około 10 000 zł + transport. Córkę prawie codziennie odwiedzają rehabilitanci, opłacani głównie z prywatnych środków. Potrzebne są nam leki, środki do higieny oraz codziennego funkcjonowania. Wierzymy, że wśród osób, które znają Zuzię, jest wiele dobrych i pomocnych serc. Mamy nadzieję, że Ci z Państwa, którzy poznają jej historię dopiero poprzez zbiórkę, również nie będą obojętni. Zuzia miała teraz kończyć egzaminy i zaczynać dorosłe życie. Miała plany i marzenia…  Dostała szansę i drugie życie. Wierzymy, że jeszcze będzie dla niej łaskawe i będzie szczęśliwa!  Mama

20 156 zł
Maja i Gucio Buszewscy
Maja i Gucio Buszewscy , 9 lat

Maja i Gucio - życie, które nie jest bajką... Pomóż dzielnym Pszczółkom walczyć o życie 🐝

Jesteśmy rodzicami 6-letnich niepełnosprawnych bliźniaków. Maja i Gucio z bajki mają tylko imiona. Zero szans – tylko lekarze dawali im na przeżycie. Dzieci urodziły się 3 miesiące za wcześnie. Mieściły się w dłoni. Zwyciężając śmierć, nasze małe Pszczółki pokazały, jak bardzo medycyna może się mylić… Każdy dzień to jednak dalsza walka o to, by ich życie, cudem ocalone, mogło trwać… Już nieraz okazaliście serce naszym bliźniakom. Byliście przy nas, kiedy musieliśmy zmierzyć się z kupnem nowych sprzętów, opłaceniem rehabilitacji, zajęć logopedycznych oraz specjalistycznych wizyt. Dziś znów doszliśmy do momentu, gdzie musimy Was prosić o pomoc... Prosimy, zostań ciocią i wujkiem tych dzielnych Pszczółek. One bardzo Cię potrzebują...                                Dla osób, które nas jeszcze nie znają,  a chciałyby poznać, przedstawimy w skrócie naszą historię. Mimo że bajkowe imiona naszych dzieci sugerują happy end, to wcale tak nie jest.... Nasze dzieci urodziły się w 25. tygodniu ciąży. Zakażenie wewnątrzmaciczne. Skurcze… Półtora kilo. Tyle dzieci ważyły - nie osobno, lecz razem. Ledwo było je widać w inkubatorze. Rączki i nóżki były mniejsze niż oplatające je kabelki... Narodzinom dziecka powinno towarzyszyć szczęście. Tu był strach. I rozpacz – taka, która sprawia, że nie chce się jeść, budzić, żyć. Przez wiele miesięcy nie było nawet nadziei. Lekarze nie chcieli jej dawać. Mówili, że dzieci nie rokują. Że nie przeżyją. Że najlepsze, co można zrobić, to się pożegnać. Maja i Gucio walczyli o życie przez dziewięć miesięcy. Dziewięć miesięcy w inkubatorze. Dziewięć miesięcy w strachu i codziennej niepewności nauczyły nas, rodziców, dużo pokory do życia oraz cierpliwości. Dziś wiemy, że ćwiczenia maluchów tez wymagają czasu, bo żaden postęp nie dzieje się z dnia na dzień. Doceniamy każdy dzień,  ponieważ wiemy, jak kruche jest życie - pokazały nam to nasze dzieciaki podczas swojej walki na OIOM-ie. Każdego wieczoru modliliśmy się o to, by następnego dnia dzieci jeszcze żyły.  Przez pierwsze dwa lata swojego życia maluchy praktycznie mieszkały w szpitalach. Najpierw na neonatologii, potem, z różnymi schorzeniami, na innych oddziałach. Dla nas były to dwa lata wyjęte z życia. Później zdrowie dzieci, m.in. dzięki założonemu PEG-owi, w miarę się ustabilizowało. Teraz odwiedzamy szpital z 2-3 razy do roku, a nie raz w miesiącu.   Wcześniaki to dzieci mniejsze, słabsze. Gdy jednak dziecko rodzi się przed 28. tygodniem, gdy waży mniej niż kilogram, mówimy o skrajnym wcześniactwie. Narządy u takich dzieci nie zdążyły się wykształcić… Płuca nie zdążyły się jeszcze rozwinąć, więc dziecko nie umie samodzielnie oddychać. Często dochodzi do wylewów krwi do mózgu… Powikłania neurologiczne są straszne, nieodwracalne.  Od momentu wyjścia ze szpitala Maja i Gucio są intensywnie rehabilitowani.  To dla nich jedyna szansa, żeby coś osiągnąć. Bez rehabilitacji dzieci prawdopodobnie by tylko leżały, zapatrzone w jeden punkt, bez ruchu… Opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem jest trudna. Nad dwójką to prawdziwe wyzwanie… Dzieci potrzebują opieki 24 godziny na dobę…  Niektórych rzeczy, których zdrowe dzieci uczą się same, Maja i Gucio być może nie nauczą się nigdy… O wszystkie inne trzeba walczyć. O każdy uśmiech, każde podniesienie rączki, włożenie jej do buzi. I tak codziennie, od dnia narodzin. Potrzebna jest codzienna rehabilitacja – tylko ona pozwoli bliźniętom dalej się rozwijać. Udało się wygrać walkę o życie, teraz trzeba zawalczyć o jakość tego życia. Korzystamy z zajęć prywatnych, gdzie koszt jednej godziny jednego dziecka to 150 złotych. Zbieramy 1%, prosimy.o pomoc, ale żebyśmy mogli nadal systematycznie uczęszczać na ćwiczenia, co roku brakuje nam kilkanaście tysięcy złotych. Do tego dochodzą sprzęty, wizyty lekarskie. U nas niestety koszty są podwójne, bo chorych jest dwoje naszych dzieci... Jest nam bardzo trudno wyciągać rękę po pomoc, ale wiemy, że tylko razem możemy więcej i więcej... Kiedy widzisz, że Twoje dziecko robi postępy - milimetrowe kroczki wywalczone Twoją, a przede wszystkim jego ciężką pracą - nie interesuje Cię wtedy, co inni pomyślą, czy powiedzą. Ważne jest tylko to, że to, co robisz, ma sens. Dlatego ponownie chowamy dumę do kieszeni i bardzo prosimy o jakiekolwiek wsparcie dla naszych dzielnych Pszczółek. Rodzice

22 210 zł
Iwo Kuś
Iwo Kuś , 9 lat

Choroba zabiera sprawność Iwa! Trwa walka o przyszłość – pomóż!

Wiedziałam, że coś jest nie tak. Obserwowałam rozwój Iwa i z dnia na dzień byłam bardziej niespokojna. Czułam to, choć do końca łudziłam się, że wyniki badań okażą się dobre, a ja dowiem się, że nad życiem mojego dziecka nie czyha żadne niebezpieczeństwo.  Około 7 miesiąca, gdy Iwo był jeszcze malutki, zauważyłam niepokojące sygnały. Jego ciałko było bardzo wiotkie, a ogólne postępy bardzo różniły się o tego, jak wyglądało to w przypadku starszego brat. To właśnie wtedy usłyszałam, że jego rozwój jest opóźniony i że potrzebna jest natychmiastowa rehabilitacja.  Testy genetyczne nie pozostawiły złudzeń - Iwo ma niepożądany gen CACNA1A, który nie został jeszcze opisany w literaturze medycznej. Ani ja, ani maż, ani starszy brat Leo nie są w grupie ryzyka występowania tego genu. Lekarza nie są w stanie określić, czy w Polsce znaleźć można, choć jedną osobę, która zmaga się z takim samym problemem jak nasz synek.  Patogenne warianty tego genu powodują ataksję móżdżkową, epizodyczną, rodzinną hemiplegię z postępującą ataksją móżdżkową oraz encefalopatię rozwojowo-padaczkową. Iwo jest jak chwiejący wieżowiec. Potyka się o własne nogi, jego ciało jest kompletnie nieskoordynowane. Do tego pojawiające się problemy z jedzeniem i przełykaniem znacząco utrudniają codzienność. Mowa Iwa jest spowolniona przez zwiotczałe mięśnie twarzy.  Iwo jest bardzo dobrym obserwatorem. Zauważył, że jego brat i rówieśnicy biegają na boisku, bawią się na placu zabaw, korzystają z dodatkowych zajęć sportowych. On też by tego bardzo chciał…   Synek wymaga stałej, długotrwałej rehabilitacji, by móc zawalczyć z przeciwnościami, jakie zesłał na niego los. Od urodzenia towarzyszą mu problemy z równowagą, chodzeniem, słabe napięcie mięśniowe, drżenie rąk i nóg, a także oczopląs i zez. Terapia pochłania ogromne pieniądze, dlatego bardzo proszę o pomoc, nie dla siebie, dla mojego synka... Adriana, mama

12 123 zł
Jakub Kołodziejczyk
Jakub Kołodziejczyk , 28 lat

Znikam mięsień po mięśniu. Ratuj!

Miał 5 lat, kiedy postawiono diagnozę – dystrofia mięśniowa postępująca typu Duchenne’a. Jeszcze wtedy jego bliscy wciąż żyli nadzieją, że choroba nie będzie zbyt szybko postępować, niestety... W ciągu kilka lat pokazała swoje najgorsze oblicze! Dodatkowo tata Kuby zachorował na nowotwór... Gdy Kuba miał 10 lat, przestał chodzić. Przez cały okres choroby  przeszedł szereg operacji, korekcji ścięgien celem likwidacji przykurczy nóg. Mimo ogromnych starań związanych z utrzymaniem sprawności, choroba wciąż postępuje.  W 2009 roku z powodu silnej skoliozy kręgosłupa powodującej zaburzenia oddechowe Kuba przeszedł bardzo skomplikowany zabieg prostowania kręgosłupa w szpitalu w Niemczech. Choć robimy wszystko, choroba wciąż wyprzedza nas o krok. Jedyną szansą na utrzymanie przez jak najdłuższy czas sprawności oddechowej oraz choć w minimalnym stopniu sprawności ruchowej Kuby jest jego systematyczna rehabilitacja, odpowiedni sprzęt ortopedyczny oraz stałe leczenie i konsultacje lekarskie.  Dotąd mama i tata radzili sobie sami z opieką nad Kubą. Byli silni i zdrowi. Niestety miesiąc temu tata poważnie zachorował. Diagnoza – nowotwór nerki, – zawaliła z nóg. Pojawiły się pytania: Co dalej? Jak rodzina poradzi sobie z opieką nad Jakubem i tatą. Mama sama nie jest w stanie dźwigać dorosłego już syna. Dlatego też tak ważna jest Wasza pomoc. Profesjonalny sprzęt, rehabilitacja, leczenie – to wszystko może sprawić, że opiek nad Jakubem będzie łatwiejsza. Prosimy o wsparcie!

10 783 zł
Sebastian Jankowski
Sebastian Jankowski , 23 lata

Wybuch butli z gazem poparzył 43% mojego ciała! Proszę, pomóż!

To były ułamki sekund. W jednej chwili wszystko było normalnie, w drugiej miałem wrażenie, że moje ciało pali się żywcem... Swąd, huk, krzyk i koszmarny ból, który z każdą chwilą był coraz trudniejszy do zniesienia. Jeszcze wtedy nie do końca wiedziałem, co się dzieje, jednak przeczuwałem, że doszło do tragedii, której skutki mogą być koszmarne...  Mam na imię Sebastian, mam 20 lat. W grudniu 2020 roku przeżyłem cudem wypadek, który okazał się tragiczny w skutkach. Wybuch butli z gazem... W rezultacie doznałem poparzeń II i III stopnia. Moje ciało było poparzone w 43%... Z tamtego okresu niewiele pamiętam. Szpitalny zapach, buczenie urządzeń, dni i noce zlewające się w jedno... I ból, który odbierał zmysły. Trafiłem na Oddział Intensywnej Terapii, gdzie lekarze walczyli o moje życie. Dziś wiem, że to cud, że przeżyłem... Wtedy z przerażeniem myślałem o przyszłości, czy kiedyś odzyskam sprawność, czy będę mógł ruszać rękami, nogami, jak będę wyglądał...? Po trzech miesiącach pobytu w szpitalu, z czego połowę spędziłem na oddziale intensywnej terapii, udało mi się wrócić do domu, zostałem wypisany do domu. Blizny, które do tej pory mam na ciele, nie dają mi zapomnieć o tragedii, do której doszło... Nie ma dnia, bym nie myślał o wypadku. Blizny powstałe na skutek oparzenia wymagają leczenia. Rehabilitacja, żele na blizny, ubrania uciskowe szyte na miarę - to wszystko pochłania ogromne sumy pieniędzy. Mam niesprawną lewą dłoń, ponieważ ogień uszkodził ścięgna i prostownik w palcu. Nie wiem, ile czasu będzie potrzebne, bym wrócił do zdrowia, nie wiem, czy uda mi się odzyskać sprawność w lewej dłoni, jednak wiem, że nie mogę się poddać, bo jestem na to zbyt młody! Proszę, pomóż mi, by jedna chwila nie przekreśliła reszty mojego życia... Sebastian 

41 027 zł
Emilia Wolszczak
Emilia Wolszczak , 7 lat

Każdego dnia walczę o lepszą przyszłość Emilki!

Kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą bardzo się ucieszyłam. Niestety chwile szczęścia bardzo szybko zastąpił strach. W trakcie drugiego badania prenatalnego stwierdzono, że ze zdrowiem naszej córeczki coś jest nie tak. Wyniki rezonansu wykazały, że Emilka urodzi się z agenezją ciała modzelowatego i obszarami polimicrogyrii, czyli wadą rozwojową kory mózgowej. U córeczki stwierdzono również obustronną heterotopię podwyściółkową, która uszkadza układ nerwowy i przyczynia się do ataków padaczkowych.  Kiedy urodziła się Emilka, wyglądała jak zdrowa dziewczynka, dostała również 10 punktów w skali Apgar. Po dwóch miesiącach potwierdziły się jednak wcześniejsze diagnozy. U córeczki pojawiły się pierwsze ataki padaczki lekoopornej, w konsekwencji nasza codzienność drastycznie się zmieniła. Rozpoczęliśmy nieustanną walkę z kolejnymi napadami choroby, jeździliśmy na wizyty i konsultacje lekarskie, a szpital stał się naszym drugim domem. Od kiedy Emilka skończyła 3 miesiące, regularnie uczęszcza na rehabilitację. Córeczka jest również pod stałą opieką logopedy, pedagoga, fizjoterapeuty, neurologa, endokrynologa, nefrologa, neurochirurga, kardiologa i okulisty. Przez rok Emilka musiała przyjmować sterydy. Z początku wielopłaszczyznowa terapia przynosiła pozytywne skutki, jednak później wszystkie postępy się cofnęły. Córka zmaga się również z obniżonym napięciem mięśniowym, wadą wzroku oraz nerek.  Emilka ma 5 lat, ale jej rozwój psychoruchowy jest znacznie opóźniony. Obecnie córka może już samodzielnie siadać, ale wciąż nie potrafi chodzić, a jej prawa strona ciała jest znacznie słabsza. Emilka jest w stanie wypowiadać pojedyncze słowa, mimo tak wielu przeciwności nie poddaje się i każdego dnia udowadnia, że dzięki ciężkiej pracy w końcu pojawiają się małe sukcesy.  Tak bardzo chciałabym, by Emilka ruszyła naprzód, by miała w życiu łatwiej i w przyszłości stała się samodzielna. Niestety ataki padaczkowe niszczą wszystko i skazują moją córkę na potworne cierpienie. Nasza nadzieja nie gaśnie, dlatego każdego dnia walczymy o lepsze życie Emilki. Z całego serca proszę o wsparcie w zebraniu środków na turnus oraz dalszą rehabilitację. Za każdą wpłaconą złotówkę pragnę jednocześnie serdecznie podziękować, bo to dla nas światło w tunelu, i ogromna szansa na przyszłość córeczki. Mama Emilki 

14 299,00 zł ( 42,4% )
Brakuje: 19 425,00 zł
Marek Rachańczyk
Marek Rachańczyk , 29 lat

Moja żona i córeczka mnie potrzebują – młody tata walczy z glejakiem!

Mam 25 lat. Jestem mężem cudownej żony i tatą 2-letniej Nikoli. Na początku tego roku usłyszałem diagnozę... Glejak – guz mózgu o najwyższym stopniu złośliwości...  Jeszcze niedawno wyobrażałem sobie przyszłość mojej rodziny. Myślałem, że w tym wieku świat stoi otworem, tymczasem poznałem przykrą prawdę. Diagnoza zmieniła wszystko. Dzisiaj – myślę tylko jednym. Jak długo będzie mi jeszcze dane być tatą? Co będzie, jeśli przegram? Córeczka nie będzie mnie nawet dobrze pamiętać... Dlatego zrobię wszystko, by żyć! Jak to wszystko się zaczęło? Od ponad roku byłem leczony na zatoki, dlatego z początku wydawało mi się, że nasilający się ból głowy to jeden z typowych objawów przeziębienia. Niestety objawy nie przechodziły... Wyniki dalszych badań ścięły mnie z nóg. W moim mózgu znajdował się 5-centymetrowy guz! W takich chwilach nie wiadomo, jak zareagować. Pamiętam jedynie mój strach. Strach o przyszłość, o to, co stałoby się z moją rodziną, gdyby mnie zabrakło.  W marcu przeszedłem operację w szpitalu w Białymstoku, po której starałem się myśleć optymistycznie. Powoli dochodziłem do siebie przy wsparciu rodziny. Niestety, znów otrzymałem bolesny cios. Guz okazał się glejakiem o największym, czwartym stopniu złośliwości.  Nie chcę i nie mogę się poddać. Muszę podjąć nierówną walkę o swoje życie. Moja żona mnie potrzebuje, a ja chcę być przy niej, chcę patrzeć jak nasza córeczka rośnie i zdobywa nowe umiejętności, cieszyć się każdą chwilą spędzoną razem. W najbliższym czasie czeka mnie radio i chemioterapia, a po niej być może dalsze leczenie, np. immunoterapia w Niemczech, która wiąże się z ogromnymi kosztami, dlatego już teraz muszę zacząć zbierać środki. Zwracam się do Państwa z prośbą o choćby najdrobniejszą wpłatę. Tak bardzo chcę żyć! Marek

15 481 zł
Sebastian Maciorowski
Sebastian Maciorowski , 15 lat

Udar mózgu u 11-latka❗️Trwa dramatyczna walka o Sebastiana!

Sebastian ma 11 lat, zawsze uśmiechnięty, pełen radości, empatii do drugiego człowieka chłopiec, którego życie obróciło się w mgnieniu oka w koszmar. Sebastian z niewiadomych nam przyczyn doznał bardzo rozległego udaru mózgu. To był szok, który sparaliżował całą rodzinę… Jak to możliwe, że udaru doznało dziecko?! Tego nikt nie jest w stanie nam wytłumaczyć. Teraz musimy skupić się tylko na jednym - by Sebastian odzyskał zdrowie i sprawność. By odzyskał swoje życie… Pierwsze doby po udarze to była walka o życie. W takich chwilach człowiek nie wie, co ze sobą zrobić, gdzie znaleźć miejsce, jak uwolnić rozpacz, która owładnęła ciało… Operacja kraniektomii odbarczającej odbyła się 05 marca tego roku. Okazało się, że uszkodzenie mózgu obejmuje całą lewą półkulę i wiązania między prawą a lewą półkulą. Zniszczenia są ogromne… Sebastian leżał na OIOMie przez miesiąc następnie został przeniesiony na oddział neurologiczny, tam przygotowywany jest do przeniesienia na oddział rehabilitacyjny, a później do placówki rehabilitacyjnej. Gdy wygraliśmy walkę o życie, zaczęła się ta o zdrowie i sprawność. Pierwsze miesiące są najważniejsze, dlatego robimy, co w naszej mocy, by synek do nas wrócił i bardzo prosimy Was o pomoc... Na ten moment utrzymuje się paraliż prawej strony ciała. Spastyka obejmuje prawą rękę i obie nogi. Sebastian żyje, teraz by wrócił do zdrowia i beztroskiego dzieciństwa. Musimy wierzyć, że mu się uda - to daje nam siłę. Synek jest dzielny i waleczny. Niestety, to nie wystarczy... Wołamy o wsparcie! Koszty rehabilitacji są powalająco wysokie, nie jesteśmy w stanie pokryć jej z własnych środków, dlatego zwracam się do Ciebie o pomoc. Na ten moment nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile będzie kosztować walka o powrót do zdrowia i ile będzie trwać. Na pewno miesiącami. Na pewno będzie bardzo kosztowna - nawet setki tysięcy złotych…  Każda złotówka zbliża nas do celu, każda złotówka ma znaczenie!  Dziś wiemy, że tragedia może przydarzyć się każdemu, w każdej chwili. Nigdy nie wiemy, czy nie dosięgnie nas albo naszych bliskich, naszych dzieci... Choćbyśmy nie wiem jak uważali, na wszystko nie mamy wpływu. Dziś to my potrzebujemy pomocy, jednak wierzymy, że kiedyś wszystko wróci do normy, Sebastianek odzyska swoje życie i dzieciństwo, a my będziemy mogli odwdzięczyć się za całe dobro, które otrzymaliśmy.  Ewelina - mama Sebastiana   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

228 709,00 zł ( 71,66% )
Brakuje: 90 440,00 zł
Marcelina Wieczorkiewicz
Marcelina Wieczorkiewicz , 9 lat

Kolejny krok w walce o lepsze życie Marcelinki!

Marcelka ma zaledwie 5 lat a przeszła już tak dużo. Wiele za dużo... Moja córeczka urodziła się z zespołem Coffina-Sirisa.  Na to schorzenie nie ma magicznego antidotum, jednak walczyć trzeba z nim każdego dnia... Codziennie Marcelka jest poddawana wykańczającej rehabilitacji.  Córeczka ma również naprzemiennie obniżone i wzmożone napięcie mięśniowe, ale dzięki jej wytężonej pracy widać efekty! Oprócz fizjoterapeutów Marcelka regularnie odwiedza neurologopedów, psychologów, ma zajęcia z integracji sensorycznej. Szereg specjalistów walczy nad jej rozwojem, a przede wszystkim nad tym, żeby osiągnięte rezultaty się nie cofały. Marcelinka bardzo się chce z nami komunikować, stara się nam wszystko pokazywać i po swojemu tłumaczyć, jednak  mimo naszych starań nie zawsze ją rozumiemy... A to bardzo boli. Specjaliści twierdzą, że widzą w córeczce duży potencjał. Że jeszcze dużo możemy osiągnąć! Jednak intensywna roczna rehabilitacja generuje ogromne koszty. Wyczerpały się nasze oszczędności. Tak bardzo boimy się, że nasza praca zostanie zaprzepaszczona... Proszę, pomóż nam w tej nierównej walce! Mama Marcleki, Ewelina  

17 119,00 zł ( 40,33% )
Brakuje: 25 328,00 zł