Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mateusz Wójtowicz
Mateusz Wójtowicz , 23 lata

Z Twoją pomocą Mateusz może chwycić świat w swoje ręce!

"Mateusz, nic się nie skończyło. Zaczyna się nowe, inne!" Moje nowe życie zaczęło się 14 września 2019. Ten dzień przebiegał jak każdy inny, a skończył tragicznie... Zawsze marzyłem, żeby zostać rolnikiem, takim z prawdziwego zdarzenia. Czułem, że jest to moim powołaniem. Pasją, której chciałem się poświęcić bez reszty. Tamtego dnia pamiętam, jak wrzucałem do maszyny łodygi. Zwykła czynność, a jednak tym razem z nimi maszyna też wciągnęła moją rękę. Nie wiem, jak udało mi się stamtąd wyrwać. Byłem sam, zdany tylko na siebie, bo tata pojechał chwilę wcześniej na podwórko. Wszystko działo się błyskawicznie. Mimo szoku zdołałem zadzwonić do taty po pomoc. Później do szpitala przetransportował mnie śmigłowiec. Pobyt w szpitalu trwał miesiąc, w tym czasie przeszedłem dwie operacje. Niestety, mimo wszelkich starań lekarzy, mojej prawej ręki nie udało się uratować. Została amputowana przy stawie barkowym. W gospodarstwie każda para rąk do pracy jest na wagę złota. Ja połowę właśnie straciłem… Stojąc u progu dorosłego życia bardzo trudno się pogodzić z faktem, że przez resztę tego życia trzeba będzie sobie radzić bez ręki. Dzisiaj wiem, że miałem mnóstwo szczęścia, że udało mi się uwolnić z pracującej maszyny, że nie straciłem przytomności. Ocaliłem swoje krótkie jeszcze życie i bardzo chciałbym przeżyć je dobrze, realizując swoje pasje i marzenia. Niestety, niedawno odszedł mój tata i teraz wszystko spoczywa na mojej głowie i jednym sprawnym barku.  Jestem zdeterminowany, aby żyć normalnie! Nie mam innego wyjścia. W domu, na podwórku, na polu też próbuję pracować, jakoś znajduję sposoby, żeby jedną ręką wykonać czynności, które przed wypadkiem robiłem dwoma rękami. Pewnych rzeczy, a przede wszystkim stabilności, którą dawała druga ręka, nie da się jednak przeskoczyć.  Stawka jest wysoka! Mogę wrócić do swojej pasji, do swojego życia... Jedyną szansą na to jest proteza, bardzo droga i bardzo potrzebna. Niestety, nawet przy wsparciu rodziny i przyjaciół nie jesteśmy w stanie sfinansować jej zakupu. Dlatego proszę o pomoc. Wierzę, że dzięki wielu dobrym sercom, uda mi się osiągnąć ten cel. Tak bardzo o tym marzę.  Mateusz

75 374,00 zł ( 17,92% )
Brakuje: 345 184,00 zł
Nadia Spiecha
Nadia Spiecha , 6 lat

Trud samotnego macierzyństwa i choroba córeczki - pomóżmy Nadii!

Nadia w styczniu skończyła dwa latka, a jedyne, czego naprawdę życzyłam jej z całego serca to zdrowie. Samotnie wychowuję dwójkę dzieci. To nie jest łatwe… Jeszcze trudniej jest, gdy dziecko jak tak bardzo chore… Moja córeczka ma dziecięce porażenie mózgowe. Potrzebuje rehabilitacji i terapii, które są bardzo drogie… Dlatego odważyłam się poprosić o pomoc dla niej. Marzę, by żyło się jej choć trochę lżej i szczęśliwiej... Chcę przychylić córce nieba, sprawić, by to, co złe odeszło jak najdalej. Wiem, że choroba nie opuści jej już nigdy, ale mogę robić, co się da, by dostępnymi sposobami walczyć o coraz lepszą przyszłość córki.  Powodem kaskady schorzeń jest zła komunikacja między dwiema półkulami, spowodowana porażeniem mózgowym. W konsekwencji Nadia ma nieprawidłowy wzorzec chodu, hiperlordozę i asymetrię mięśniową, a z drugiej strony mocno opóźnioną mowę. Brakuje nam środków na rehabilitację, różnego rodzaju terapie wspomagające i wizyty u specjalistów - często muszą odbywać się prywatnie. Epidemia nam nie sprzyja. Wszystkie złożone dokumenty, między innymi orzeczenie o niepełnosprawności, nadal czekają na rozpatrzenie i końca tego czekania nie widać. Niestety, dla nas każdy dzień jest ważny, przecież choroba nie poczeka, aż skończy się pandemia… Musimy działać tu i teraz, bo od tego zależy zdrowie i przyszłość Nadii! Teraz znacznie trudniej zmagać się z niełatwą codziennością, dostaniem się do lekarza, czy na rehabilitację. Córeczka jest jeszcze małym dzieckiem. Patrzę na nią z nadzieją, że się uda, że z profesjonalnym wsparciem lekarzy i specjalistów da radę i będzie rozwijać się równie dobrze, jak inne dzieci w jej wieku.  Jak każda matka, niczego tak bardzo nie pragnę, jak dobra moich dzieci, dlatego bardzo proszę, pomóż mi sprawić, by przyszłość Nadii była lepsza, niż teraźniejszość. By miała szczęśliwe dzieciństwo...

15 205,00 zł ( 53,59% )
Brakuje: 13 167,00 zł
Przemysław Lewandowski
Przemysław Lewandowski , 24 lata

Wypadek zmienił wszystko! Pomóż Przemkowi odzyskać jego dawne życie!

Nie ma większej dumy od tej, którą czuje rodzic widzący, że jego dziecko wyrosło na mądrego i wrażliwego człowieka. Właśnie to uczucie przepełnia mnie kiedy patrzę na mojego syna. Przemek zawsze gotowy był nieść pomoc, wykazywał się empatią i zaangażowaniem. Swojej pasji - motoryzacji poświęcał każdą wolną chwilę. Kiedy pokazywał nam efekty pracy nad zabytkowymi samochodami, byliśmy spokojni o jego przyszłość.   Sytuacja zmieniła się w kwietniu bieżącego roku. Zdarzył się wypadek, w którym Przemek ucierpiał. Operacja, podczas której lekarze walczyli o jego życie, zdawała się nie mieć końca. Na korytarzu szpitala niemal w bezdechu spędziliśmy ciągnące się w nieskończoność godziny. Mnóstwo strachu, stresu, który trudno w ogóle opisać.  Po operacji również nie dane nam było odetchnąć z ulgą. Rdzeń kręgowy Przemka w wyniku wypadku został poważnie uszkodzony, spowodowało to porażenie kończyn dolnych. W przypadku człowieka, który nie potrafił chwili usiedzieć w miejscu, brzmi to jak wyrok. Chcemy go skrócić, walczyć, prosić o łagodniejszą “karę”. Chwilę po wypadku Przemek po raz kolejny udowodnił swoją siłę.  Kiedy usłyszał, że jest dla niego nadzieja, zaczął walczyć! Codziennie mimo cierpienia pokazuje ogromną determinację. Rehabilitacja - słowo odmieniane teraz przez wszystkie przypadki. Nie ma innej drogi... Niestety, przeszkodą są na ten moment pieniądze. Mimo wszelkich starań nie jesteśmy w stanie opłacić intensywnego turnusu rehabilitacyjnego, który jest niezbędny w powrocie Przemka do sprawności. W akcie desperacji, ale z ogromną wiarą w powodzenie, proszę Cię, pomóż nam! Mama Przemka

22 642,00 zł ( 27,49% )
Brakuje: 59 699,00 zł
Małgorzata Koralewska
Małgorzata Koralewska , 68 lat

Nowotwór nie oszczędza Małgosi! Pomocy!

Jako pielęgniarka z wieloletnim stażem myślałam, że oswoiłam się już z cierpieniem. Wiele razy towarzyszyłam pacjentom podczas ostatnich chwil ich życia. Dzisiaj to ja jestem po tej drugiej stronie i żeby wygrać tę nierówną walkę z nowotworem, potrzebuję drogie i nierefundowanego leku. Pomożesz mi go kupić? Moje życie zmieniło się w 2016 roku, kiedy trafiłam do szpitala z objawami ciągłego osłabienia i złego samopoczucia. Wtedy przez myśl nie przeszło mi nawet, że moje całe życie ma się właśnie zmienić, a moim nieodłącznym towarzyszem zostanie ból. Po szeregu wykonanych specjalistycznych badań  diagnoza była już pewna. Nowotwór złośliwy jelita grubego z licznymi przerzutami. Jako człowiek służby zdrowia doskonale wiedziałam, co mnie czeka w dalszych krokach. Nie było już czasu do stracenia. Szybka operacja, później chemioterapia. Znałam wszystkie procedury na pamięć, jednak to nie sprawiło, że byłam mniej przerażona, albo zagubiona. Niedawno przeszłam kolejną operację, która pomogła poradzić sobie ze spustoszeniem, jakie rozsiała w moim organizmie chemioterapia.  Obecnie przyjmuję chemię i na tym możliwości refundowanego leczenia w moim przypadku się skończyły. 4 sierpnia mam mieć wykonane badanie KT i prawdopodobnie pod koniec sierpnia otrzymam ostatnią szansę, jaką jest teraz terapia z użyciem bardzo drogiego leku. Trzymiesięczne kuracja to wydatek rzędu 30 tys. zł. Sama niestety nie dam sobie z tym rady...  Twoja pomoc jest dla mnie jedyną szansą na życie! Proszę, okaż mi swoje dobro! Małgosia

14 040,00 zł ( 45,97% )
Brakuje: 16 500,00 zł
Remigiusz Ciuraba
Remigiusz Ciuraba , 45 lat

Tli się we mnie nadzieja, że jeszcze będę widzieć świat!

Ciemność, widzę ciemność... To nie tylko cytat z kultowego filmu. To moja szara, a właściwie czarna rzeczywistość. Rozejrzyj się w prawo i w lewo. Świat, który nas otacza, naprawdę jest piękny, a ja chciałbym go jeszcze kiedyś zobaczyć. Na własne oczy... Kiedy czternaście lat temu zaczęły się moje problemy ze wzrokiem, w życiu bym się nie spodziewał, że ostatecznie ten wzrok stracę. Trafiłem do lekarza z ostrym zapaleniem. Podjęto leczenie farmakologiczne, ale kolejne próby odstawienia leków kończyły się nawrotem choroby i ponownym pobytem w szpitalu. Przez cały okres leczenia przeszedłem aż siedem operacji, które miały nie dopuścić do całkowitej utraty wzroku. Niestety… ciągła farmakologia, jak i ingerencja chirurgiczna pozostawiły po sobie skutki uboczne - zanik nerwów wzrokowych oraz zniszczenie plamek żółtych.  Nigdy nie narzekałem na swój los. Nie chciałem, aby traktowano mnie ulgowo. Wolałem stawiać czoła wyzwaniom i dążyć do wybranego celu. Po tych wszystkich trudnych latach pojawiło się dla mnie światełko w tunelu. Znów mogę widzieć! Komórki macierzyste to moja szansa. Terapia nimi pomoże mi odbudować nerwy wzrokowe, jak i centralną część siatkówki w obu oczach, a co za tym idzie - w znacznym stopniu poprawić widzenie.  Koszt terapii zwala z nóg. Pieniądze są tym, co hamuje mnie przed podjęciem leczenia. Koszt terapii to ponad 120 tys. złotych. Udało mi się już zebrać 40 tysięcy, ale wciąż brakuje mi pozostałej kwoty. Bardzo chcę odzyskać wzrok! To moje największe marzenie! Proszę, pomóż mi. Z góry dziękuję za każdy grosz i wsparcie. To trudna walka, ale wierzę, że z Twoją pomocą dam radę ją wygrać. Remigiusz --- Bądź na bieżąco, śledząc profil na FACEBOOKU RemigiuszC - Walka o wzrok Przeczytaj też: Świat gaśnie w oczach Remigiusza. Nie pozwólmy na to

55 195,00 zł ( 55,19% )
Brakuje: 44 805,00 zł
Kacper Banasiak
Kacper Banasiak , 7 lat

Koszmarna choroba zabija Kacperka! Zbieramy na leczenie ostatniej szansy

Kacperek to cały nasz świat. Kiedy miał roczek, nikt nie spodziewał się, że w jego organizmie kryje się bardzo ciężka choroba. Był jak każde inne dzieciątko. Dokładnie takie jak twoje. Ciekawy świata, pełen energii, uśmiechnięty. Z czasem zaczął czuć się coraz gorzej. Coś pochłaniało jego energię. Nie chciał się już bawić, nie chciał próbować stawiać pierwszych kroków, coraz częściej płakał. Zamiast uśmiechu na jego twarzy, częściej gościły łzy. Po kilkunastu wizytach u różnych specjalistów otrzymaliśmy diagnozę. Był to najgorszy dzień w naszym życiu. Od tamtej pory każdego dnia walczymy, aby choroba nie odebrała nam naszego synka...  Kacper cierpi na nieuleczalną, bardzo szybko postępującą chorobę genetyczną, zwaną Zespołem Leigha. Komórki w ciele Kacperka powoli zaczynają obumierać i nie produkują energii. Dziecko pomimo chęci poznawania świata staje się coraz bardziej ograniczone i słabsze. Organy przestają funkcjonować prawidłowo. Nie bawi się zabawkami jak jego rówieśnicy, ponieważ jego mały organizm nie ma na to sił.  Lekarze na pytanie, jak pomóc naszemu synkowi spuszczają wzrok, jesteśmy zdani sami na siebie, musimy sami w domu być lekarzami dla naszego skarba i przeprowadzać różnego rodzaju eksperymenty z suplementacją, aby wesprzeć jego organizm w tej nierównej walce. Choroba każdego dnia sieje spustoszenie w jego malutkim organizmie, mimo cierpienia i ciągłej walki Kacperek się nie poddaje i każdego dnia stawia czoła tej chorobie. Nieustanny strach, cierpienie, smutek i żal wypełniają nam każdy dzień. Po długich i bezskutecznych poszukiwaniach w końcu pojawiła się nadzieja… Dotarliśmy do rodziców mieszkających w USA, których synek również choruje na Zespół Leigha z taką samą mutacją SURF1. Dzięki ich inicjatywie została założona fundacja Cure Surf1. Zbierają oni środki na finansowanie badań nad terapią. Kacperek, jako jedyny z całej Polski jest jej podopiecznym i na obecną chwilę kwalifikuje się do terapii. Celem tego projektu jest zastąpienie brakującego genu SURF1 u dzieci cierpiących na jego brak. Zastąpienie genu odbywa się za pomocą specjalnego wirusa o nazwie AAV9. Aby zwiększyć szanse naszego synka do zakwalifikowania się do terapii, musimy dołożyć część środków finansowych do całej zbiórki. Dzięki zebranym funduszom wesprzemy badania nad terapią genową i umożliwimy jej jak najszybsze uruchomienie. Nie znamy dokładnej kwoty leczenia, ale wiem, że będzie duża, sami nie damy rady! Dzięki tej terapii w przyszłości nie tylko nasz synek może żyć normalnie, ale wszystkie inne dzieci, ich rodzice ominą wielu cierpień, przez które my musimy przechodzić, a nie ma nic gorszego niż walczyć z chorobą dziecka, z którą nie ma szans wygrać...  Z całego serca prosimy, pomóż nam uratować naszego synka i daj szansę innym dzieciom oraz nadzieję ich rodzicom. Rodzice Kacperka

127 402 zł
Artur Włodarczak
Pilne!
Artur Włodarczak , 49 lat

Artur walczy z nowotworem trzustki❗️Potrzebna PILNA operacja – pomóż❗️

Zwracamy się z ogromną prośbą o pomoc dla naszego kochanego taty, męża i przyjaciela. Artur, zawsze pełen życia i energii dziś toczy najtrudniejszą walkę w swoim życiu – ze złośliwym nowotworem trzustki. Pomóż nam opłacić operację ratującą życie! Kilka miesięcy temu, Artur usłyszał diagnozę, która wstrząsnęła naszą rodziną. Nowotwór trzustki to jeden z najtrudniejszych nowotworów, a jego agresywny charakter wymaga natychmiastowego i skomplikowanego leczenia. W styczniu tego roku Artur rozpoczął chemioterapię przygotowującą do operacji. Niestety konsylium w Warszawie nie zakwalifikowało go do zabiegu. Wtedy mieliśmy moment załamania, tak naprawdę baliśmy się, że to już koniec... Ale nie poddaliśmy się! Zaczęliśmy szukać pomocy za granicą i wreszcie los się do nas uśmiechnął. Szansą dla Artura jest skomplikowana operacja w renomowanej klinice Charite w Berlinie. To jedna z najlepszych placówek w Europie specjalizująca się w leczeniu trzustki. Koszt operacji, wraz z dalszym leczeniem niestety przekracza możliwości finansowe naszej rodziny. Potrzebujemy ponad 300 tysięcy złotych, aby dać Arturowi szansę na dalsze życie. Z operacją nie możemy zwlekać, musimy działać szybko, gdyż w nowotworach trzustki liczy się czas. Mamy miesiąc na zebranie tej kwoty, aby Artur nie przyjmował kolejnej chemii, która oddala go od terminu operacji. Wierzymy, że z Waszą pomocą możemy zebrać te środki i dać Arturowi nadzieję na przyszłość. Każda złotówka przybliża nas do celu. Prosimy również o udostępnienie tej zbiórki wśród znajomych i w mediach społecznościowych, aby dotarła do jak największej liczby osób. Dziękujemy z całego serca za każdą pomoc. Wierzymy, że dzięki niej Artur wygra tę walkę i wróci do zdrowia! Z wyrazami wdzięczności, rodzina i przyjaciele

47 559,00 zł ( 12,98% )
Brakuje: 318 665,00 zł
Katarzyna Pietrzyk
Pilne!
Katarzyna Pietrzyk , 49 lat

Osłabienie, które okazało się nowotworem tarczycy❗️ Pomóż Kasi walczyć❗️

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie… Od jakiegoś czasu czułam, że brakuje mi energii, byłam zmęczona i ospała. Zanotowałam także wzrost wagi. Zaczęłam szukać przyczyny takiego stanu i trafiłam do endokrynologa. To wtedy okazało się, że mam liczne guzki na tarczycy! Zostałam skierowana na biopsję, jednak wciąż miałam jeszcze nadzieję, że to nic takiego. Niestety, wyniki nie pozostawiały wątpliwości i usłyszałam diagnozę, której boi się każdy: nowotwór złośliwy. Zaatakował mnie gruczolakorak brodawkowaty! Poczułam się bezradna. Nie umiałam sobie wyobrazić, jak mam sprostać wyzwaniu, jakim jest leczenie onkologiczne. Cały czas myślałam też o mojej córce… Jestem mamą trójki dzieci – dwóch synów jest już dorosłych, jednak córka jeszcze nie. Zawsze byłam gotowa, żeby być przy niej w najważniejszych momentach życia. A teraz po prostu się bałam. Co jeśli nowotwór okrutnie mnie osłabi?  Lekarze ocenili, że konieczna będzie operacja wycięcia tarczycy wraz z węzłami chłonnymi. W październiku czeka mnie konsultacja chirurgiczna i później zostanie wyznaczona data zabiegu. Wtedy też specjaliści podejmą decyzję o kierunku dalszego leczenia. Staram się nie tracić nadziei i korzystać z każdej chwili z moimi dziećmi i bliskimi, jednak cień nowotworu cały czas za mną podąża…  Będę Wam ogromnie wdzięczna za finansowe wsparcie mojej walki o zdrowie. Koszty onkologicznego leczenia mogą być bardzo duże i boje się, że sama sobie z nimi nie poradzę. Z całego serca proszę Was o pomoc!  Kasia

20 190 zł
Arkadiusz Dorawa
Arkadiusz Dorawa , 32 lata

Tylko dalsza rehabilitacja daje mi szansę na zahamowanie skutków choroby! POMOCY!

Zaczęło się niepozornie, jednak diagnoza zmieniła wszystko. Teraz grozi mi wózek inwalidzki! Przez całe życie myślałem, że jestem zdrowy. Choroba przebudziła się niepostrzeżenie, niczym wygłodniały niedźwiedź. Kilka lat temu zaczął doskwierać mi przewlekły ból brzucha. Wylądowałem na SORze, na izbie przyjęć… W końcu po dokładnych badaniach usłyszałem – adrenomielnoneuropatia. Kompletnie nie rozumiałem, co to oznacza. Teraz jednak wiem, z czym walczę. Z chorobą, na którą nie ma lekarstwa. Adrenomielnoneuropatia to choroba genetyczna, dająca pierwsze sygnały między 20 a 30 rokiem życia. Powoduje niedowład nóg. Przez około 1,5 roku od pierwszych objawów żyłem w niewiedzy… Wpłynęło to na rozwój choroby, której tempo stale przyspiesza. Jedynym moi ratunkiem jest stała i intensywna rehabilitacja. Dzięki Waszemu wsparciu miałem szansę na prywatną fizjoterapię, która znacząco przełożyła się na zahamowanie objawów choroby.  Niestety, środki się skończyły, musiałem zrezygnować ze współpracy z trenerem, co negatywnie wpłynęło na mój stan zdrowia. Choroba wytoczyła kolejne działa, straciłem większość wypracowanych efektów i zrozumiałem, że muszę wrócić do poprzedniego planu rehabilitacyjnego, bo ten, który oferuje NFZ w moim stanie jest już niewystarczający… Miesięczny koszt takiego pakietu to około 2 tysiące złotych. Dla mnie bardzo dużo. Przez rozwój choroby obecnie nie mogę pracować, przebywam na zwolnieniu lekarskim. Chcę jak najszybciej wrócić do pracy, jednak bez rehabilitacji moja nieobecność będzie się wydłużała… Nie mogę do tego dopuścić. Bardzo proszę o pomoc. Choroba postępuje, dziś chodzę już o kuli, a gdy jest bardzo źle muszę wyciągać chodzik. Neurolog rozkłada ręce. Rehabilitacja to moja jedyna deska ratunku. Bez Ciebie nie będę mógł jej opłacić. Proszę Cię o pomoc! Arek

1 812,00 zł ( 5,67% )
Brakuje: 30 103,00 zł