Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sławomir Gryta
Sławomir Gryta , 49 lat

Ogień strawił nasz dom! Mieszkamy teraz całą rodziną w jednym pomieszczeniu...

Było przed 23:00, szykowaliśmy się z żoną do snu. Nagle dotarł do nas zapach dymu… Żona chciała przewietrzyć dom i otworzyła okno balkonowe. Wtedy zobaczyła, że pali się nasz dach! Wybiegliśmy natychmiast z domu w tym, co mieliśmy na sobie! Od razu wezwałem straż, ale próbowałem też sam ugasić pożar. Niestety, ogień szybko się rozprzestrzenił i akcja trwała do trzeciej nad ranem. Spaleniu uległa konstrukcja dachu, sam dach, całe poddasze i wszystko, co się tam znajdowało. Spaliły się sprzęty, meble, odzież i buty...  W trakcie akcji strażacy musieli wybić okna i reszta domu została zalana. Meble, łóżka, podłogi – wszystko do wymiany. Część instalacji również... Sufity i ściany zostały okopcone i przesiąkły brudną, śmierdzącą wodą. W domu, który latem malowaliśmy nie da się teraz mieszkać. A przecież jeszcze wcześniej dom przeszedł generalny remont! Wszystkie instalacje zostały wymienione, wstawione nowe okna i drzwi. Zmieniliśmy dach, położyliśmy ocieplenia i izolacje. Niestety, teraz dach trzeba rozebrać i postawić nowy, a zbliża się zima. Koszt remontu oszacowano na  ponad 250 tysięcy złotych, nie licząc spalonych rzeczy! Mieszkamy obecnie w jednym pomieszczeniu z żoną, babcią i dwoma synami w wieku szkolnym, a starszy ma orzeczenie o kształceniu specjalnym. Kredyt zaciągnięty na remont będziemy spłacać przez następnych kilkanaście lat. Nie potrafimy patrzeć z optymizmem w przyszłość… Bardzo prosimy więc Was o pomoc. Każda wpłata będzie dla nas ogromnym wsparciem w odbudowie tego, co odebrał nam ogień! Dziękujemy! W imieniu całej rodziny – Sławomir

8 540 zł
Zosia Łowicka
Zosia Łowicka , 7 lat

Mała wojowniczka prosi o pomoc! Operacja coraz bliżej! Pomóż!

Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za otrzymaną pomoc podczas poprzedniej zbiórki. Dzięki niej mogliśmy zapewnić Zosi odpowiednią opiekę. Dziś jednak wracamy do Was z prośbą o ponowne wsparcie. Zosia niezwłocznie musi przejść konieczną operację ortopedyczną. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, ponieważ wada pogłębia się w zastraszającym tempie. Nie możemy dopuścić do tragedii, dlatego błagamy o pomoc! Musimy uzbierać pieniądze do końca czerwca! Poznaj naszą historię: Nasza Zosia bardzo spieszyła się na świat – urodziła się w 31. tygodniu ciąży. Jednak dzień jej narodzin nie był tylko chwilą niesamowitej radości. Szybko pojawił się przeszywający strach, gdy zamiast pierwszego krzyku usłyszałam wezwania i instrukcje zespołu medycznego, który zajmował się reanimacją mojej kruszynki. Wtedy pojawiła się pierwsza diagnoza: zespół zaburzeń oddychania. Gdy mała miała 14 miesięcy, zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie dziecięce pod postacią niedowładu spastycznego kończyn dolnych, zaburzenia układu nerwowego. Dziś Zosia ma już 5 lat, a na pytanie kim chciałaby być w przyszłości, niezmiennie odpowiada, że chciałaby móc chodzić. Te słowa mnie jednocześnie wzruszają i przerażają, bo pomimo ogromnego zaangażowania, wciąż nie mamy pewności, czy nasza córeczka stanie na nóżkach. Zosia w październiku przeszła operację rizotomii, która polepszyła jej jakość życia, a wzmożone napięcie mięśniowe choć na trochę odpuściło. Córeczka może w pełni wyprostować nóżki i ma dużo większy zakres ruchowy stawu skokowego.  Niestety od około pół roku jej czworaki dużo się pogorszyły. Po kolejnych konsultacjach i badaniach RTG lekarz prowadzący poinformował nas, że konieczna jest pilna operacja. Nie możemy czekać, dlatego musimy wykonać ją prywatnie. Jednak koszt operacji przekracza nasze możliwości. Choćbyśmy starali się z całych sił, nie jesteśmy w stanie uzbierać potrzebnej sumy. Choroby Zosi to nie tylko strach przed przyszłością, ale też ogromne wydatki. Konsultacje ze specjalistami, zakup sprzętu, pokrycie kosztów terapii to koszty, które trudno sobie wyobrazić. W tej sytuacji nie mamy innego wyboru – musimy ponownie prosić Was o pomoc, ponieważ sami nie damy sobie rady! Każda złotówka ma dla nas ogromne znaczenie! Rodzice Zosi Zobacz filmik z rehabilitacji: Kwota zbiórki jest szacunkowa

24 245,00 zł ( 56,97% )
Brakuje: 18 309,00 zł
Basia Bagorro
Basia Bagorro , 23 lata

Proszę, pomóż mi żyć bez bólu❗️

Basia przez 19 miesięcy była zdrowym, prawidłowo rozwijającym się dzieckiem. Chodziła, zaczynała mówić, z radością odkrywała świat, który stał przed nią otworem. Jak widać na zdjęciu poniżej, była radosną dziewczynką, której uśmiech nie schodził z twarzy. Niestety na załączonym kolażu widać również, jak brutalnie odmieniło się nasze życie…  15 kwietnia 2003 roku skończyło się radosne i beztroskie dzieciństwo Basi. Na skutek tragicznego wypadku doznała uszkodzeń mózgowo – czaszkowych, których następstwem była śpiączka, obrzęk mózgu i niedotlenienie. Konsekwencją tego wypadku jest również spastyczny niedowład 4-kończynowy... Basia przestała chodzić i mówić – straciła wszystko, co już potrafiła. Naszym domem stały się szpitale i ośrodki rehabilitacyjne. Zamiast radości — wiele bólu i łez, zamiast wakacji — kolejny turnus rehabilitacyjny. Wielokrotnie (niestety bez efektu) miała podawany lek, który miał zmniejszyć jej napięcie mięśniowe. Przeszła bardzo wiele... Mimo wszystko Basia, gdy tylko nie odczuwa bólu, jest bardzo pogodna. Bardzo chętnie chodziła do szkoły specjalnej, gdzie uczyła się komunikacji alternatywnej umożliwiającej jej kontakt pozawerbalny z otoczeniem. Niestety w 2015 roku wszystko ponownie legło w gruzach… Stan Basi bardzo się pogorszył – doszło do zwichnięcia stawu biodrowego. Z powodu ogromnego bólu przestała chodzić do szkoły i siedzieć. Od grudnia 2015 roku do kwietnia 2017 roku przeszła 7 operacji... Niestety kilka miesięcy spędzone w łóżku bez rehabilitacji z ciągłym bólem doprowadziły do znacznej skoliozy. Ucisk na nerwy powodował ból i konieczna była kolejna operacja, tym razem kręgosłupa. Dzięki Waszej pomocy udało się uzbierać niewyobrażalną kwotę, która pozwoliła na przeprowadzenie operacji! Jesteście wspaniali, dziękuję to za mało… Wciąż jednak potrzebna jest Wasza pomoc! Po długich miesiącach w szpitalach i prawie 2-letniej przerwie, we wrześniu 2017 roku Basia wróciła do szkoły, a na jej twarzy znów zawitał uśmiech. Mogłyśmy wyjść z domu na spacer, na zakupy, do kina, do znajomych... Niestety pandemia pozbawiła Basię dostępu do rehabilitacji, co pogorszyło jej stan, zwiększając przykurcze i deformacje kostne. Przed Basią ciężka rehabilitacja – jedyna droga, aby jej stan się nie pogarszał. Niestety roczny koszt opiewa na kwotę 100 TYSIĘCY ZŁOTYCH! Tak bardzo chciałabym pozbawić ją cierpienia, niestety sama nie dam rady. Nie cofnę tego, co się stało, ale mogę starać się robić wszystko, by stan mojej Basi się nie pogarszał. Marzę o szczęśliwym życiu dla córki, pomożesz mi to zapewnić? Już raz otworzyliście dla nas serca, błagam – nie zamykajcie ich. Mama Basi Facebook Basi 🩵

21 722,00 zł ( 20,41% )
Brakuje: 84 661,00 zł
Claudio Fondi
Claudio Fondi , 73 lata

Zrobię wszystko, by tata odzyskał dawną sprawność! Pomożesz mi?

To miały być zwyczajne wakacje… Tata był zdrowym, aktywnym człowiekiem. Przyleciał do mnie z Włoch pod koniec lata, by spędzić kilka dni razem. Pewnego wieczoru, gdy akurat byłam poza domem, tata zadzwonił i powiedział, że bardzo słabo się czuje… Dotarłam do domu po około 20 minutach – tata wsiadł do mojego samochodu i rozmawiał ze mną przez całą drogę do szpitala. Nie sądziłam, że za chwilę wydarzy się tragedia!  Pod szpitalem u taty doszło do ciężkiego udaru niedokrwiennego! Lekarze od razu się nim zajęli, jednak nie udało się uchronić go przed okrutnymi skutkami choroby. Do dziś tata mierzy się z paraliżem prawostronnym oraz ogromnymi trudnościami z poruszaniem i mową.  Gdy tata wyszedł ze szpitala, zajęłam się nim w domu. Niestety, już po kilku tygodniach okazało się, że bez codziennej rehabilitacji i opieki lekarzy nie uda się przywrócić tacie sprawności. Znalazłam specjalistyczny ośrodek, który zajmuje się pacjentami z podobnymi problemami, jednak opłaty za pobyt oraz leki i środki higieniczne przekraczają moje możliwości finansowe.  Zwracam się do Was z prośbą o pomoc! Chcę zrobić wszystko, by tata mógł odzyskać samodzielność i choć część dawnej sprawności. Wierzę, że dzięki Waszemu wsparciu tata odzyska siły! Będę ogromnie wdzięczna! Córka

8 093 zł
Victor Jurczyński
Victor Jurczyński , 8 lat

„Chciałabym dać dziecku zdrowie...” Proszę, pomóż nam walczyć!

Victor nie zna pojęcia beztroski czy spokojnego dzieciństwa. Za to wie dobrze, co to szpitale, lekarze, leki. Ja jednak wierzę, że kiedyś wyjdzie dla nas słońce! Tylko, proszę! Nie zostawiaj nas...  Synek zmaga się z niepełnosprawnością w stopniu lekkim, afazją motoryczną, wadą wzroku oraz serca. Na co dzień nie jest mu lekko... Urodził się jako wcześniak, ale nic nie wskazywało takiej lawiny diagnoz i trudności...  Niestety, szczęście omija nas szerokim łukiem, a na naszej drodze bardzo często pojawiają się przeszkody. Mamy czwórkę dzieci i każde z nich otrzymało stos dokumentacji medycznej ze złymi wieściami!  ‚‚Radzimy sobie" - tak mogliśmy powiedzieć do niedawna... Do czasu byliśmy samodzielni, teraz codzienność nas przytłoczyła. Victor wymaga stałej opieki. Chodzi do szkoły, w której ma dedykowanego nauczyciela, ale to niestety nie wszystko. Do pełni sprawności potrzebowałby terapii, rehabilitacji, specjalistów. To niestety wiąże się z kosztami, które przekraczają nasze możliwości.  Koszty utrzymania to w naszym przypadku 1/2 wydatków. Nasza codzienność to również leczenie. Nie ma dnia bez wizyty, bez podróży do szpitala. Nie ma dnia spokoju... Bardzo potrzebujemy wsparcia, które pozwoli nam się nie martwić o codzienność. Victorka zdrowie jest w naszych rękach i chcemy o nie walczyć. Proszę, nie zostawiajcie nas!  Z góry dziękuję za wszelkie wsparcie... Mama

1 141,00 zł ( 10,72% )
Brakuje: 9 498,00 zł
Anastazja Knop
Anastazja Knop , 7 lat

Zawalcz z nami o lepsze jutro dla Anastazji❗️

Po kilku godzinach po narodzinach Anastazji wszystko przewróciło się do góry nogami. Usłyszeliśmy diagnozę, która brutalnie zrzuciła nas na ziemię i uświadomiła, że córka jest bardzo chora. Ma wadę serca pod postacią ubytku przedsionkowo-komorowego, a także wielotorbielowatość lewej nerki. Córeczka przyszła na świat 25 lutego 2017 roku. Pierwsze dwie operacje przeszła, gdy nie miała jeszcze skończonych dwóch miesięcy, a następne jeszcze zanim skończyła roczek. Przez chwilę mieliśmy nadzieję, że to chwilowe. Ale po kolejnych badaniach wiedzieliśmy już, że na tym się nie skończy... 13 września 2018 roku odbyła się kolejna operacja serduszka. Jednak i ta nie okazała się tą ostatnią! Tak bardzo baliśmy się, czy kiedyś ten koszmar się skończy. Chcieliśmy tylko jednego, by nasza córeczka w końcu była bezpieczna i zdrowa. By nie było już operacji, bólu, wylanych łez... Dziś kiedy spojrzy się na Anastazję, wygląda ona jak zdrowa dziewczynka, chociaż tak nie jest. Zwłaszcza w nocy jej serduszko zwalnia... Często zdarzają się skurcze przedsionkowe oraz stan ablacji zaburzeń rytmu serca po operacji. Ograniczenie wydolności fizycznej ze względu na niewydolność serca i sinice jest ogromne. W przyszłości jest przewidziana operacja Fontana lub wszczepienie stymulatora serca... Anastazja może również w przyszłości czekać przeszczep serca.  Konieczne jest leczenie farmakologiczne. Córcia przyjmuje bardzo dużo leków, musi być stale badana i kontrolowana przez kardiologów, ale też endokrynologów, w poradni nefrologicznej, gastroenterologicznej, dentystycznej... Wyczerpujące badania specjalistyczne, rehabilitacja, leki i zakup sprzętu to ogromny, stały koszt. Dlatego bardzo prosimy Was, by wsparcie, które otrzymaliśmy, nie gasło. Chcemy walczyć o życie i zdrowie naszego dziecka. Nie możemy pozwolić, by choroba nam ją zabrała... Rodzice

950 zł
Julia Nieckarz
Julia Nieckarz , 8 lat

POMOCY❗️Przerwijmy koszmar Julci - PILNA operacja albo kalectwo!

Julka, nasza córeczka, ma za sobą już 4 skomplikowane operacje... Dzieciństwo Julki to szpital i cierpienie, którego nie powinno znać każde dziecko... W nóżkach naszego maleństwa brakuje kości. Niestety, wada Julki po raz kolejny daje o sobie znać. Córeczka potrzebuje kolejnej operacji, która musi odbyć się jeszcze w tym roku... Inaczej czeka ją kalectwo! Po raz kolejny musimy błagać o Waszą pomoc! Bezradność i wielki szok – od tego rozpoczęła się walka o zdrowie Julci. Ciąża książkowa, wyniki badań – prawidłowe. 3 marca 2016 urodziła się Julia. Radość z narodzin naszej córeczki nie trwała niestety długo, w kolejnych godzinach przyszły płacz, strach i rozpacz... Coś jest nie tak z nóżkami dziecka – usłyszeliśmy po porodzie. Zrobiło się ciemno i cicho. W obu stópkach Julki brakowało paluszków, nóżki były powyginane na wszystkie strony… Najpierw lekarze podejrzewali, że nóżki Julci połamały się jeszcze w trakcie ciąży… Kolejne badania to wykluczyły, pokazały jednak bolesną prawdę – w nóżkach Julci brakuje niektórych kości. Brak kości strzałkowych – w prawej nóżce nie ma jej w ogóle, w lewej jest tylko niewielki fragment, deformacja stawów skokowych, brak części palców – tyle wiedzieliśmy. Lekarze byli bezradni. Nigdy w życiu nie widzieli takiego przypadku. Zostaliśmy sami ze zdjęciem RTG, ciężko chorym dzieckiem i poleceniem, że mamy szukać ratunku. Znacznie później dowiedzieliśmy się, że wada, którą ma Julka, to fibular hemimelia, inaczej hemimelia strzałkowa. Bardzo rzadka wada... Julka rosła, po długich godzinach rehabilitacji zaczęła niepewnie chodzić... Niestety te próby wiązały się z setkami upadków i powstawaniem bolesnych siniaków i ran. Chore nóżki Julki wykrzywiały się coraz bardziej... Nie dawały rady utrzymywać ciała. Naszej córeczce groził wózek inwalidzki i kalectwo! Trafiliśmy do Paley Institute w USA - kliniki ortopedycznej, specjalizującej się w leczeniu takich wad, jakie ma Julka. Tylko tam dano nam gwarancję, że nasze dziecko będzie mogło chodzić, być sprawne i żyć jak rówieśnicy. Julcia miała trzy latka, gdy zaczęliśmy naszą rozpaczliwą walkę o to, by powstrzymać wyrok... Jej dzieciństwo, zamiast upływać w kolorowych ścianach pokoju, wypełniła biel - kolor szpitala i  lekarskich fartuchów, gipsów, sal operacyjnych, sal rehabilitacyjnych, na których spędzała długie, bolesne godziny... Marzenia naszej córeczki sprowadziły się do tego, żeby widzieć mamę po wybudzeniu się z kolejnej narkozy.  Córeczka przeszła już 4 operacje. Efekty były bardzo zadowalające zarówno dla Julki, jak i dla nas, rodziców oraz lekarzy. Jednakże wada, z którą zmaga się Julia, jest niestety bardzo podstępna... Wraca i pogłębia się wraz z kolejnymi etapami wzrostu. Przed Julką kolejna bardzo poważna operacja. Prawa nóżka jest w bardzo złym stanie... Niewłaściwe ustawienie stopy, z którym Julka się urodziła, wymusza u naszej córki poruszanie się na palcach... To prowadzi do nieprawidłowej postawy ciała, kolejnych wad biodra i kręgosłupa. To, że Julka posiada tylko trzy paluszki w stopie, nie ułatwia jej tego zadania... Naraża ją na dodatkowy ciężar, ból i cierpienie, do którego nie chcemy dopuścić. Dotychczasowe leczenie udało się dzięki Wam, ogromu Waszej pomocy, pracy, wsparcia, wielkiemu zaangażowaniu, wiary w nas w chwilach, kiedy sami zaczynaliśmy wątpić... Jesteśmy wdzięczni z całego serca. Niestety, otrzymany kosztorys kolejnego etapu leczenia Julki ponownie zwalił nas z nóg! Jeszcze raz musimy prosić o Waszą pomoc... Potrzebne jest nam wsparcie i zaangażowanie, bo wiemy, że bez Was nie damy rady.... Chcemy, aby nasza córcia była szczęśliwa, mogła biegać, chodzić do szkoły. Żyć bez wózka inwalidzkiego, barier i cierpienia... Na NFZ nie mamy jednak co liczyć! Nie refunduje tego typu operacji… Po raz drugi potrzebujemy aniołów, które swoją dobrocią pomogą naszej dzielnej dziewczynce przejść przez życie na własnych nóżkach. Potrzebujemy Ciebie… Prosimy, spójrz na naszą córeczkę i pomóż jej. Wiemy, że da radę – to wojowniczka, nie płacze nawet, kiedy upadnie. Potrzebuje jednak pomocy… ➡️ FB Szansa dla Juleczki  ➡️ Licytacje ➡️ IG Szansa dla Juleczki

94 174,00 zł ( 27,08% )
Brakuje: 253 486,00 zł
Amelka Wierzchoń
Amelka Wierzchoń , 16 lat

Przed Amelką pilna operacja! Prosimy, pomóż w walce o sprawność!

Każdy rodzic marzy o tym, by jego dziecko miało szansę na szczęśliwe dzieciństwo i samodzielną przyszłość. Niestety, nasz córka przyszła na świat o wiele za wcześnie, ważąc zaledwie 1315 gramów. Wygrała walkę o życie, lecz ta o sprawność wciąż trwa,  Mimo wcześniactwa lekarze długo nie potrafili powiedzieć, czy nasze dziecko jest i będzie zdrowe. Nas jednak cały czas niepokoił rozwój córeczki. Dopiero w wieku 8-miesięcy okazało się, że konsekwencje wcześniactwa, będą jej towarzyszyć już do końca życia. Bezradność boli najbardziej, bo chociaż ze wszystkich sił staramy się, by pociecha była szczęśliwa, sami nie sprawimy, że zacznie chodzić… Gdy walczy, gdy jest jej ciężko i my przeżywamy trudy. Wtedy chwytamy ją za rączkę i truchtamy razem z nią, by nie czuła, że tak bardzo różni się od innych. Smutek miesza się z radością, mamy ukochaną córkę, której chcielibyśmy przychylić nieba, a nie możemy… Amelka cierpi z powodu przykurczy ścięgien. Przechodziliśmy już zastrzyki, operacje, godziny rehabilitacji, zabiegów, leczenia... Nadal pozostaje wiele do wypracowania. Ta historia się nie kończy. Na co dzień dochodzą trudności z emocjami, pieluchowaniem, mową, nauką... Wszystkiemu musimy stawiać czoła, dzień w dzień! Nie tracimy jednak nadziei! Wierzymy, że intensywna rehabilitacja pozwoli jej samodzielnie chodzić! Amelka ma w sobie mnóstwo siły i determinacji, aby przezwyciężyć kolejne trudności i pokonać bariery. Jesteśmy bardzo wdzięczni za Waszą dotychczasową pomoc! Dzięki Wam mogliśmy opłacić leczenie i rehabilitację Amelki. Niestety, walka o jej sprawność wciąż trwa, a my nadal potrzebujemy Waszego wsparcia...  Amelia obecnie oczekuje na operację rekonstrukcji nóg, która odbędzie się 19 listopada w Poznaniu. Amelia będzie musiała zostać zagipsowana aż do pasa i ze względu na jej bezpieczeństwo konieczny będzie specjalny transport medyczny. Niestety, nie będzie on refundowany, ponieważ mieszkamy w Bydgoszczy i nie jest to placówka najbliżej nas. Takich wizyt córka będzie musiała odbyć aż 3, co sprawia, ze koszty wzrosną kilkukrotnie... Wszystkie wydatki będziemy musieli więc opłacić sami – tak samo jak w przypadku wizyt u specjalistów, jak i opatrunków gipsowych. Jest to dla nas niezwykle duże obciążenie finansowe, zwłaszcza że pracuje tylko jedno z nas – drugie otrzymuje jedynie zasiłek pielęgnacyjny na Amelkę...  Z całego serca prosimy Was o wsparcie. Każda wpłata i każde udostępnienie są dla nas jak zapalenie światła nadziei na lepszą przyszłość naszej córki. Wierzymy, że z Waszym wsparciem Amelka ma szansę na samodzielne jutro! Rodzice 

6 177,00 zł ( 58,05% )
Brakuje: 4 462,00 zł
Wojtek Runke
4 dni do końca
Wojtek Runke , 8 lat

WZNOWA❗️Nowotwór atakuje jedyne oczko Wojtusia!

Przeczytajcie historię Wojtusia, który już raz wygrał z nowotworem! Na kontroli oka lekarze wykryli wznowę nowotworu w jedynym oczu Wojtusia! To wszystko jest ponad siły, ale nie możemy zmarnować ani jednego dnia! Kolejny raz zmagamy się z czasem i koszmarną chorobą.  Czas start! Wojtus Runke –nasz kochany synek, skończył dopiero 6 lat, dobrze zna już niestety ból i cierpienie, poznał co to strach i niepewność, ponieważ od 4 lat walczy z potworną chorobą- siatkówczakiem obuocznym- nowotworem złośliwym, który zabrał mu już jedno oczko. Wojtuś leczony jest w Stanach Zjednoczonych w Klinice MSCKK u doktora Abramsona, który jest wysokiej klasy specjalistą w dziedzinie leczenia tego typu nowotworów i pomógł już wielu dzieciom z całego świata. Droga leczenia Wojtusia pełna jest wzlotów i upadków. Były chwile radości, a także momenty całkowitego zwątpienia i załamania, gdy słyszeliśmy, że jest kolejna wznowa. Nasz synek w Polsce dostał wlew chemii ogólnoustrojowej, a w USA miał trzy cykle chemii dotętniczej, laseroterapie, krioterapię oraz zastrzyki do oka, by zniszczyć wznowy guza. Zdecydowana część dotychczasowego leczenia została pokryta z poprzednich zbiórek. Za każdym razem, podczas wizyt u doktora Abramsona paraliżuje strach, co usłyszymy tym razem. 12 lipca 2022 r., okazało się, że jest kolejna wznowa… Lekarz wdrożył leczenie, które niestety generuje ogromne koszty. Cały czas borykamy się z brakiem funduszy na leczenie naszego synka, wykracza to poza nasze możliwości finansowe. Dlatego bardzo prosimy o pomoc i wsparcie. Chcemy i będziemy nieustannie walczyć o resztki widzenia w jedynym oczku naszego synka, o jego zdrowie i życie. Nigdy nie ustaniemy w naszych staraniach. Walczymy. Nie poddajemy się. Modlimy się. Jesteśmy silni. Bądźcie z nami! Dziękujemy za każdą pomoc! Z całego serca dziękujemy. Rodzice Wojtusia.

216 345,00 zł ( 37,31% )
Brakuje: 363 442,00 zł