Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zbigniew Banasiak
Zbigniew Banasiak , 41 lat

Straciłem nogę oraz wzrok w jednym oku... Proszę o wsparcie!

Już prawie 30 lat walczę z cukrzycą typu 1. Ta okrutna choroba odebrała mi sprawność… Bardzo proszę o wsparcie w tej trudnej walce! Mój stan zdrowia diametralnie pogorszył się w 2021 roku. Obecnie w ogóle nie widzę na jedno oko, w drugim zostało tylko 20% widzenia. Robię wszystko, żeby stan moich oczu nie pogorszył się jeszcze bardziej. Często odwiedzam lekarzy, korzystam z kropli sterydowych, żeby ciśnienie w oku się nie podnosiło, a także przechodzę zabiegi laserowe. W 2023 amputowano mi nogę. To powikłania cukrzycowe. Od tego czasu poruszam się na wózku. Marzę o zakupie wózka z akumulatorem, który pozwoliłby mi wydostać się z domu. Na obecnym sprzęcie trudno się bezpiecznie poruszać. Chciałbym również zakupić protezę nogi. Dofinansowanie, na jakie mogę liczyć to koło 5-6 tysięcy, a jej koszt wyniesie około 20 tysięcy. Niestety ceny ciągle idą w górę… Proteza pozwoliłaby mi poruszać się swobodniej po domu.  Koszty walki o zdrowie i sprawność są bardzo wysokie. Częste wizyty u lekarzy i dojazdy już teraz pochłaniają duże środki. Jeśli doliczyć do tego zakup wózka i protezy, a także dostosowanie mieszkania do moich potrzeb, kwota robi się zawrotna. Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie! Wierzę, że pomożecie uczynić moje życie choć trochę łatwiejszym! Wiem, że dobro wraca! Z góry dziękuję za pomoc. Zbigniew

1 053 zł
Mirosław Wąsik
Mirosław Wąsik , 57 lat

By spojrzeć na przyszłość w jasnym świetle

Dziś trochę łatwiej jest mi mówić o tym, jak się zaczęła i jak wyglądała do tej pory moja codzienność, niż w momencie, w którym los rzucił mnie na głęboką wodę. Miałem zaledwie 7 lat, kiedy w szpitalu postanowiono o amputowaniu mi prawej nogi poniżej kolana. Wtedy też musiałem na nowo nauczyć się chodzić, ale nie to okazało się największym wyzwaniem. Rozpoczęła się moja walka o akceptację zarówno ze strony rówieśników, jak i zdrowych, dorosłych osób. Jeszcze jako dziecko pragnąłem być jak każdy inny chłopak. Nie chciałem odstawać od kolegów. Nauczyłem się pływać i jeździć na rowerze, grałem w piłkę, a gdy podrosłem jeździłem na motorze. Wszędzie było mnie pełno. Nie potrafiłbym stać z boku i patrzeć jak inni czerpią radość z życia, podczas gdy los chciał mnie tego brutalnie pozbawić. Zawsze walczyłem o to, by dorównać rówieśnikom, nie poddawałem się i robiłem wszystko, aby się od nich nie odróżniać, a czy mi się to udało? Częściowo na pewno tak. Miałem kolegów, którzy w ogóle nie zwracali uwagi na moją niepełnosprawność.  Udało mi się skończyć szkołę - najtrudniejszy okres w osiąganiu akceptacji, bo czasy nie były przyjazne dla osób niepełnosprawnych. Zacząłem normalnie pracować, aby sprawiedliwie wypracować rentę inwalidzką, na którą przeszedłem w wieku 25 lat z powodu pogorszenia stanu zdrowia.  Pomimo młodego wieku, po kilkudziesięciu lat życia z protezą, dał mi o sobie znać problem z kręgosłupem lędźwiowym, ale i to nie zniechęciło mnie do dalszej kariery zawodowej. Postanowiłem poszukać takiej pracy, która pozwoliłaby mi nadal być aktywnym. Założyłem własną firmę jednoosobową, w której wykonywałem wykończenia mieszkań. Lubiłem tę pracę. Co kilka dni widziałem innego klienta, miałem kontakt z różnymi ludźmi, co dawało mi poczucie, że jestem taki sam jak oni, czułem się potrzebny w społeczeństwie.  Nagle z powodu dalszego pogorszenia zdrowia znów musiałem zmienić swoje życie zawodowe. 12 lat wcześniej przeszedłem skomplikowaną operację nowotworu złośliwego na nadnerczu, dzięki której wygrałem swoje życie. Niestety, musiałem całkowicie zrezygnować z prowadzenia firmy. Nie zamierzałem się jednak poddać. Dzięki dalszemu kształceniu znalazłem pracę agenta ubezpieczeniowego, którym jestem do dziś, a firmę prowadzę razem z żoną. Praca ta daje mi również możliwość kontaktu z przeróżnymi ludźmi. Mam satysfakcję, że mogę innym pomóc, podzielić się swoimi doświadczeniami życiowymi. Moim największym marzeniem jest spacer brzegiem morza, bez butów i długich spodni. Mimo, że staram się być twardy, są pewne aspekty życia, których nie chcę pokazywać innym. Chcę czuć się swobodnie i bez żadnego skrępowania, dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o wsparcie w zebraniu środków na zakup protezy. Każda stoczona do tej pory batalia daje mi coraz większą wiarę w dalszy sens istnienia, a każdy dzień siłę, by się nie poddawać. Z Państwa wsparciem mam szansę pokonać wszystkie przeciwności i z nadzieją spojrzeć w przyszłość. Mirek 

1 052,00 zł ( 3,62% )
Brakuje: 27 991,00 zł
Tomasz Wolan
Tomasz Wolan , 45 lat

Kiedy codzienność jest udręką...

Jestem w wieku, w którym niełatwo prosi się o pomoc. Właściwie nie wiem, czy w życiu człowieka przychodzi moment, kiedy proszenie nie jest już problemem... Jednak ja jestem jeszcze młody, a jedyne o czym marzę, to bym mógł normalnie żyć! Od lat zmagam się z chorobami kręgosłupa. Dokładnie rozpoznano: dyskopatię, chorobę krążka międzykręgowego, zaburzenia korzeni rdzeniowych i splotów nerwowych. Diagnozy można by wymieniać i wymieniać, a każda z nich to nie tylko kolejne kartki w niekończącej się historii moich chorób, ale też strach i niepewność. Sen z powiek spędza mi pytanie, czy sobie poradzę. Ile jeszcze będę w stanie znieść. Nie wiem, wiem tylko, że się nie poddam! Leczenie i rehabilitacja pochłaniają ogromne środki, dlatego proszę – pomóż mi! Tomasz

1 051 zł
Magdalena Karcz
Magdalena Karcz , 13 lat

Walka, która trwa całe życie... Wesprzyj Magdę!

Liczyłem, że przyjście na świat córki będzie się wiązało z nieograniczonym szczęściem. Los jednak zechciał inaczej… Po narodzinach Magdy radość zamieniła się w paniczny strach. Wyniki badań genetycznych potwierdziły, że moja córka zmaga się z rzadką wadą genetyczną – zespołem Pallistera i Killiana. Brak wykształconej przepony, ledwo zauważalne płuco, serce po prawej stronie, brzuszek niemal w całości wypełniony jelitami...  Przez te wszystkie lata z całych sił walczymy o córkę, jednak z czasem pojawiły się kolejne diagnozy – nieuleczalna cukrzyca typu I oraz wada kręgosłupa w postaci skoliozy. Magda wymaga stałej pomocy, nas rodziców, a także wsparcia licznych specjalistów. Niestety koszty związane z tą walką zaczynają nas przerastać. Rehabilitacja, leki, specjalistyczny sprzęt, to kwoty, które zsumowane przerażają. Zdrowie naszej córki jest najważniejsze, dlatego prosimy o wsparcie, o szansę na jak najlepsze dzieciństwo dla Magdy! Radosław, tata    

1 050 zł
Basia Jóźwiak
Basia Jóźwiak , 34 lata

Fala błota wyrywała drzwi i okna❗️Każde wsparcie się liczy❗️

Nasza kamienica w Kłodzku została zalana. To był najdłuższy, najstraszniejszy weekend naszego życia. Sytuacja zmieniała się dramatycznie szybko. Woziliśmy worki z piaskiem, a chwilę później już musieliśmy uciekać, zabierając dokumenty i tylko najważniejsze rzeczy. Widzieliśmy w telewizji, jak stację paliw po drugiej stronie ulicy rozrywa rzeka i woda podnosi się, przykrywając nasz budynek do wysokości ponad 4 metrów! Fala błota wpłynęła do środka z razem drzwiami i oknami, dosłownie mieląc zawartość budynku. Mamy zalane mieszkania bez prądu, gazu, wody, ogrzewania i nie wiemy, jaki jest stan techniczny budynku, bo w piwnicy nadal stoi woda. Czeka nas gruntowny remont, suszenie stropów ścian i zrywanie podłóg w całym mieszkaniu. Nawet nie umiem oszacować, ile to może potrwać… Na tę chwilę mogliśmy tylko opróżnić budynek z błota i pozostałości rzeczy i wyprowadzić się do biura naszej firmy. Będziemy próbowali odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości, wrócić do pracy i normalnego funkcjonowania. Staramy się myśleć pozytywnie i wspierać naszą mała społeczność. Nie mamy czasu, by roztrząsać i lamentować, po prostu działamy. Każda pomoc jest dla nas na wagę złota i nieoceniona. Liczy się nawet najmniejsze wsparcie. Barbara

1 050 zł
Zuzia Kaźmierczak
10 dni do końca
Zuzia Kaźmierczak , 10 lat

Zuzia od lat toczy walkę z okrutnymi przeciwnościami losu! POMÓŻ!

Jeszcze kiedy byłam w ciąży z Zuzanką dowiedziałam się, że dzieje się z nią coś niepokojącego. To był ogromny cios, bo całe życie marzyłam o dziecku. Tak jak każdy rodzic, jedyne czego chciałam to, aby urodziła się zdrowa… Zuzia przyszła na świat poprzez cesarskie cięcie. Już w pierwszej dobie życia musiała zostać poddana operacji. U córeczki lekarze wykryli wady przewodu pokarmowego – wytrzewienie. Pierwszy miesiąc moja mała wojowniczka musiała spędzić w szpitalu. A ja cierpiałam, nie mogłam znieść tego, co przechodzi mój najcenniejszy Skarb!  Od tego momentu było tylko gorzej. Po kilku miesiącach od powrotu ze szpitala do domu zauważyłam, że córeczka nie rozwija się jak inne dzieci w jej wieku. Zuzia miała ogromne problemy z przewracaniem się na bok i utrzymaniem główki. Z czasem, zauważyłam, że ma problem także z siadaniem. Chodzić zaczęła natomiast, dopiero gdy miała półtora roku.  Udałam się z córką do lekarza, który zdiagnozował u Zuzi zaburzenia chodu, z którymi mierzy się do dziś. Od razu konieczne było wprowadzenie intensywnej rehabilitacji. Ponieważ wada została wykryta szybko, mogłam też niezwłocznie zapisać Zuzię na zajęcia z wczesnego wspomagania.  I tak toczyło się nasze życie przez dłuższy czas. Jednak dwa lata temu postanowiłam zawalczyć o dokładniejszą diagnostykę, która wykazała, co tak naprawdę dolega mojej córce...  Zuzia otrzymała skierowanie na rezonans magnetyczny, który wykazał, że córka zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Z jednej strony byłam przerażona, z drugiej szczęśliwa, że w końcu będę mogła zapewnić Zuzi dopasowaną do jej potrzeb pomoc. Każdego dnia walczyłam o jej lepsze jutro.  Niestety, to nie wszystko. Zauważyłam, że córka od dłuższego czasu wykazuje niepokojące zachowania. Była wycofana, nie radziła sobie z emocjami, często w nowych miejscach krzyczała i płakała. Postanowiłam sprawdzić, co się dzieje z Zuzią. Udałyśmy się do psychiatry, który wykrył u mojego dziecka Zespół Aspergera… To był kolejny ogromny cios, wymierzony prosto w moje matczyne serce.  Zuzia wymaga dodatkowej terapii, bardzo bym chciała, aby zaczęła chodzić na basen i hipoterapię. Niestety w ostatnim czasie straciłam pracę. Niezmiernie trudno jest mi opłacić dotychczasowe zobowiązania związane z rehabilitacją i terapią psychologiczną Zuzi, a co dopiero myśleć o dodatkowych formach wsparcia. Szczególnie że walkę o jej lepsze jutro od lat toczę w pojedynkę.  Dlatego zwracam się z uprzejmą prośbą o wsparcie. Doszłam do momentu, gdzie muszę pochylić głowę i myśleć wyłącznie o przyszłości mojego dziecka. Zuzia ma szansę na lepsze życie! Tak bardzo chciałabym, żeby otworzyła się na świat, który ją otacza. Proszę, jeśli możesz, pomóż mojej Zuzance! Ewa, mama Zuzi

1 048 zł
Magda Galos
11 dni do końca
Magda Galos , 44 lata

Bolesne rany nie pozwalają mi spać! Ratuj mnie!

Moja choroba zabiera mi część siebie. Ogranicza to, co kiedyś było proste i naturalne. Każda chwila spokoju, wolności od bólu staje się teraz tylko marzeniem. Cierpienie, które noszę ze sobą jak palące znamię zabiera mi spokój. I tak od ponad dwóch dekad... Wiele lat już zmagam się z bólem i cierpieniem, którego nikt nie powinien doświadczyć. Moje życie zmieniło się gwałtownie, kiedy w wieku 21 lat na trzecim roku studiów, choroba spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Od tamtej pory jest ze mną każdego dnia. Przez te 23 lata towarzyszą mi przewlekłe, bolesne dolegliwości, które odbierają mi nie tylko zdrowie, ale także radość z życia. W mojej walce z zespołem Raynaud, polineuropatią czuciową aksonalną i martwiczymi chorobami naczyń krwionośnych każdy dzień jest przepełniony cierpieniem. Owrzodzenia na moich nogach, szczególnie wokół kostek, powodują niewyobrażalny ból. Rana goi się miesiącami, a czasami latami. Doszło nawet do samoamputacji części trzech palców. Codziennością dla mnie jest niepewność o to, jakie będzie jutro. Lekarze, mimo wielu konsultacji, wciąż nie są w stanie jednoznacznie określić, z czym dokładnie się zmagam. Diagnozy się zmieniają, a ja czuję, że czas ucieka. Każdego dnia boję się o przyszłość – o to, czy dam radę kolejny raz zmierzyć się z bólem, z nowymi owrzodzeniami i kolejną falą cierpienia. Choroba zabrała mi nie tylko zdrowie, ale też możliwość pracy. Zostałam sama z 75-letnim tatą, który pomaga mi, jak tylko potrafi, ale sam również potrzebuje wsparcia. Moje skromne dochody, renta i dodatki socjalne, nie wystarczają na pokrycie podstawowych potrzeb, nie mówiąc już o kosztownym leczeniu oraz specjalistycznych produktach higienicznych. Jedyną rzeczą, która pomaga zatrzymać postęp choroby, jest specjalny lek, który podawany jest mi cyklicznie w klinice w Szczecinie. Bez niego owrzodzenia pojawiają się coraz częściej, a rany goją się jeszcze dłużej. Niestety, to tylko jedna z wielu potrzeb, na które brakuje mi środków. Dlatego z całego serca zwracam się do Was z prośbą o wsparcie finansowe. Zebrane środki chciałabym przeznaczyć na leczenie, ale także na artykuły higieniczne, których potrzebuję na co dzień. Samotnie nie jestem w stanie udźwignąć mojej codzienności. Dziękuję z góry za każde wsparcie i dobre słowo. Mam nadzieję, że z Waszą pomocą uda mi się dalej walczyć i choć na chwilę odetchnąć od nieustającego bólu. Magdalena

1 048,00 zł ( 1,64% )
Brakuje: 62 782,00 zł
Tomasz Kozłowski
22:23:04  do końca
Tomasz Kozłowski , 53 lata

Paradoksalnie - leczenie rozpoczęło lawinę trudności... Musimy to naprawić, pomóż Tomkowi!

Operacja, która miała mi pomóc i ułatwić życie oraz pozbawić bólu — zapoczątkowała moją trudną drogę do pokonania. Miałem nowe i sprawne życie przez pierwsze dwa tygodnie od operacji, a później... Przeszedłem operację stawu skokowego, najprawdopodobniej już wtedy było coś nie tak. Po prawie dwóch tygodniach od zabiegu wstałem z łóżka i usłyszałem, że coś przeskoczyło w mojej nodze. Jeszcze wtedy nie pomyślałem, że już nigdy nie będę sprawny.  Mój staw został całkowicie i nieodwracalnie zniszczony, a operacja okazała się już nie do powtórzenia... Jeden ruch i do dziś niewyjaśniony powód — tak stałem się osobą z ogromną trudnością w poruszaniu.  Chodzę o kulach, a przecież moja sprawność miała być lepsza. Niestety, znacznie się pogorszyła. Na moje nieszczęście doszły problemy z sercem... Mam stwierdzoną niewydolność krążeniowo-oddechową. Trudno porównać do czegokolwiek towarzyszący mi ból. Tarcie kości o kość, palący, rwący, przeszywający... Boję się, że za chwilę ból nie pozwoli mi się poruszać.  Praca w moim stanie zdrowia jest już niemożliwa, pełna samodzielność również. ZUS odmawia renty, mimo niezdolności do samodzielnej egzystencji, a MOPR daje grosze, które ledwo starczają na leki i jedzenie...  Ponadto właśnie wracam od lekarza, który stwierdził, że potrzebuję mocniejszych medykamentów — wiele droższych! Miejsce na rehabilitację w moim budżecie mogłoby jedynie znaleźć się wtedy, gdybym zrezygnował z utrzymania domu, chleba czy leków na serce... Jednocześnie brak rehabilitacji i leczenia przykuje mnie do wózka i zamknie w domu...  Co robić? Proszę, jeśli masz możliwość podzielenia się ze mną swoim dobrym serce, będę Ci niezmiernie wdzięczny. Odmienisz moje życie!  Tomek  Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 047,00 zł ( 9,84% )
Brakuje: 9 592,00 zł
Joanna Zboromirska Łędzka
13 dni do końca
Joanna Zboromirska Łędzka , 50 lat

By choć przez chwilę nie bać się o życie...

Myślałam, że najgorszy będzie ból. Od momentu, w którym usłyszałam diagnozę, wiem jednak, że najgorszy jest strach. Mam raka, chłoniaka. Przeszłam chemioterapię, przeszczep komórek macierzystych i każde inne leczenie, które dawało, chociaż cień nadziei na życie. Najbardziej pamiętam jednak strach. Bałam się, że będę bezsilna, że mnie zabraknie, że zostawię moje dziecko zupełnie samo na tym świecie... A kiedy wreszcie wróciłam po tym wszystkim do domu, bałam się, że choroba wróci. Spełnił się mój koszmar. Badania wykazały zmiany w płucach. I znów bardzo się boję. Boję się nawet oddychać, bo zanieczyszczone powietrze jest dla mnie niezwykle niebezpieczne. I chociaż problemy wciąż się piętrzą, ja nie tracę nadziei na lepsze jutro. Wiem jednak, że aby ono nadeszło, potrzebuję Twojej pomocy!  Joanna      

1 046,00 zł ( 19,74% )
Brakuje: 4 252,00 zł