Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Edyta Woźniak
1 dzień do końca
Edyta Woźniak , 38 lat

Edyta potrzebuje kosztownej rehabilitacji, aby móc chodzić... Pomóż w walce o sprawność!

Moja walka o zdrowie i sprawność trwa, odkąd tylko pamiętam. Już na samym stracie los potraktował mnie niezwykle okrutnie. Urodziłam się jako osoba niepełnosprawna, bez szans na przeżycie...  Stało się jednak inaczej i mimo dużego upośledzenia ruchowego rozwijałam się jak rówieśnicy. W wieku 19 lat poddałam się zabiegowi wydłużenia nogi, później operacji kręgosłupa. Niestety, coś poszło nie tak i tak zaczął się mój koszmar... Uciski na nerwy, bóle, kolejne zabiegi. Do tego doszły problemy z oddychaniem, po czym okazało się, że to przepuklina oponowa (nawrotowa), przez co byłam już dwukrotnie operowana. W 2015 roku byłam poddana próbie założenia endoprotezy. Operacja się nie udała, zostałam z połamaną miednicą i kością łonową! Ostatnią szansą była operacja miednicy. Lekarze byli w szoku, że byłam w ogóle w stanie funkcjonować. Ponaglali mnie, tłumacząc, że nie mogę dłużej czekać! Zabieg został przeprowadzony, ale było to możliwe tylko i wyłącznie dzięki Waszej pomocy! Nie wyobrażam sobie, co stałoby się z moim ciałem, gdyby nie Wy... Komplikacje jednak mnie nie opuszczały… Po zabiegu na mojej nodze pojawił się KRWIAK, który pękł! W ciężkim stanie przewieziono mnie do szpitala, gdzie znowu przeprowadzono operację! Nie chciałam w to uwierzyć!  Jeszcze większy szok nastąpił później. Okazało się, że układ ruchu nie jest moim jedynym zmartwieniem. Nagle w trybie pilnym musiałam mieć także wycięty woreczek żółciowy oraz wyrostek robaczkowy. Leżałam wtedy w szpitalu i sama nie wierzyłam w to, co się dzieje… Niestety, konieczny był kolejny zabieg. Dzięki Waszej pomocy w maju 2024 roku przeszłam operację endoprotezy biodra oraz wydłużenie nogi aż o 8 cm! Z całego serca dziękuję Wam za okazane mi dobro i wsparcie. Obecnie moje nogi po raz pierwszy w życiu wydają się być równe, a ja mam szansę na sprawność! Przede mną jeszcze długa i bardzo kosztowna rehabilitacja, a w przyszłości najpewniej także endoproteza kolana. Ostatnia operacja biodra była bardzo poważnym zabiegiem, przez co na nowo uczę się chodzić. Jest ciężko, ale każdy mały krok daje mi nadzieję na lepsze jutro! Terapia wiąże się jednak z ogromnymi kosztami finansowymi, których nie jestem w stanie udźwignąć samodzielnie. Każda wpłata i udostępnienie zbiórki to dla mnie ogromna pomoc. Z całego serca proszę Was o dalsze wsparcie – nie opuszczajcie mnie w tak kluczowym momencie. Tak wiele udało się dzięki Wam osiągnąć. Wierzę, że to już ostatnia prosta na drodze do mojej sprawności...  Edyta BY ZNÓW STANĄĆ NA NOGI LICYTACJĘ NA RZECZ EDYTY

33 100,00 zł ( 16,82% )
Brakuje: 163 688,00 zł
Jasiek Długaszek
Jasiek Długaszek , 6 lat

❗️Prosimy, pomóż Jasiowi rozwinąć skrzydła❗️

Nie mogliśmy doczekać się przyjścia Jasia na świat. Kiedy usłyszeliśmy, że ciąża jest zagrożona, czas na chwilę się zatrzymał. Co będzie z naszym ukochanym synkiem, na którego tyle czekaliśmy? Żaden rodzic nie powinien doświadczyć takiego strachu o życie własnego dziecka! Janek urodził się jako skrajny wcześniak w 28. tygodniu ciąży. Przeszedł wylewy III i IV stopnia, które spowodowały wodogłowie pokrwotoczne, trzeba było zaimplantować zastawkę komorowo-otrzewnową. Ponadto nasz synek urodził się z wrodzonym zapaleniem płuc. To stanowczo za dużo jak na takie maleństwo! Tak bardzo się o niego martwiliśmy… Lekarze dawali mu zaledwie 1% szans na przeżycie! Ciężko opisać stres, jaki nam wtedy towarzyszył... Na szczęście stan zdrowia Janka w kolejnych tygodniach stopniowo się stabilizował. Jednak nasze poczucie ulgi nie trwało długo, bo chwilę później usłyszeliśmy kolejną diagnozę – mózgowe porażenie dziecięce. Nie wierzyliśmy, że tak małe dziecko, które dopiero co przyszło na świat, może w tak krótkim czasie przeżyć więcej niż niejeden dorosły człowiek! Choć od tamtych chwil minęło kilka lat, nasza walka wciąż trwa – Janek nie chodzi, obecnie uczymy go poruszania się w pionizatorze mobilnym. W styczniu przeszedł operację potrójnej osteotomii biodra w Paley European Institute, teraz jest w trakcie rekonwalescencji. Ogromną nadzieję na lepszą przyszłość dają nam lekarze – według nich Janek ma realną szansę na nauczenie się samodzielnego poruszania! Będzie to jednak wymagało dużo pracy, a także intensywnej rehabilitacji.  Robimy wszystko co w naszej mocy, by Jasiu robił jak największe postępy. Oprócz regularnych wizyt u specjalistów, dużo czasu poświęcamy też na pracę z nim w domu. Ze względu na schorzenia, komunikacja z Jankiem jest trochę utrudniona, lecz staramy się, by jak najlepiej się rozwijał oraz czuł się wysłuchany i zrozumiany. Używamy alternatywnych metod komunikacji. Wierzymy, że dalsza praca ze specjalistami oraz rehabilitacja pozwolą naszemu dziecku rozwinąć skrzydła. Jest bardzo zdolnym, pełnym radości chłopcem. Pękają nam serca widząc, jak jego schorzenia go ograniczają.  By kontynuować rozwój Jasia potrzebne są jednak ogromne nakłady finansowe, dlatego będziemy wdzięczni za każde, nawet najmniejsze wsparcie! Prosimy, dajcie naszemu ukochanemu dziecku szansę na lepszą przyszłość! Rodzice Janka ➡️ Walka o lepsze jutro dla Jaśka

15 078,00 zł ( 14,17% )
Brakuje: 91 305,00 zł
Wiktoria Bednarz
Wiktoria Bednarz , 10 lat

Przed Wiktorią KOLEJNA operacja! Pomóżmy!

Jesteśmy wdzięczni za Waszą obecność w naszym życiu! Dziękujemy za wszystko, co do tej pory zrobiliście dla naszej córeczki! To jednak nie koniec naszych zmagań. Prosimy, poznajcie historię naszej dzielnej Wiktorii… Nasza historia: O Wikusię staraliśmy się trzy lata – trzy lata kolejnych rozczarowań i powoli gasnącej nadziei. Bliscy załamania dowiedzieliśmy się o cudzie. Na jej narodziny czekaliśmy jak na nic innego w swoim życiu – była przecież tą upragnioną i wyczekaną. Kochaliśmy ją, kiedy jeszcze była w brzuchu. Regularnie wykonywaliśmy badania i stale dostawaliśmy informację, że córeczka urodzi się zdrowa.  Przygotowania do narodzin Wikusi nabierały tempa. Zbliżał się koniec grudnia 2013 roku – termin porodu. Świąteczną atmosferą cieszyliśmy się podwójnie, bo następne Boże Narodzenie mieliśmy już spędzić we troje. Cieszyliśmy się do czasu... Kilka dni przed Wigilią zauważyłam, że Wiktoria prawie się nie rusza. Im dłużej nie czułam jej ruchów, tym bardziej byłam przerażona. U Wikusi zaczęło zanikać tętno! Jechałam na salę porodową i modliłam się, by wszystko skończyło się dobrze, by moja córeczka przeżyła... Wiktoria urodziła się 19 grudnia. Była napuchnięta, sina. Widziałam ją przez kilka sekund. Urodziła się z wadami wrodzonymi, które lekarze wymieniali jedna po drugiej. Kraniostenoza, artrogrypoza i poważna wada serca polegająca na ubytku przegrody międzyprzedsionkowej i niedomykalności zastawki trójdzielnej. Słuchaliśmy tych trudnych nazw, trzymając się za ręce i wiedzieliśmy, że od teraz nasze życie będzie walką o zdrowie dziecka, że dopóki nie zoperujemy jej serduszka, będziemy drżeć o jej życie. W każdej chwili mogło dojść do śmiertelnie niebezpiecznych zatorów w naczyniach wieńcowych, zaburzeń rytmu serca i niewydolności prawej komory. Jednej z wad – kraniostenozie – Wikusia stawiła czoła tuż po narodzinach. Przez nieprawidłowe zrośnięcie się szwów czaszkowych została zdeformowana czaszka Wiki, dlatego konieczna była operacja główki, bez której doszłoby do ucisków i uszkodzenia mózgu. Kiedy udało się uporać z jedną wadą, rozpoczęła się walka z kolejną. Wikusia potrzebowała intensywnej rehabilitacji – miała przykurcze w stopach i kolanach, całe jej ciało było wiotkie… Aby uratować jej serduszko, jeździliśmy z mężem od szpitala do szpitala. Bezskutecznie. W Polsce nikt nie był w stanie nam pomóc – tym bardziej że Wiktoria obciążona jest wieloma ukrytymi wadami. W 2016 roku w zabrzańskim szpitalu podjęto próbę zamknięcie ubytku przegrody. Nie udało się – lekarze nie byli w stanie wstawić implantu i wykonać plastyki zastawki trójdzielnej.  Straciliśmy ostatnią nadzieję, którą otrzymaliśmy w Polsce. Przez chwilę czuliśmy, że nie ma już dla naszej Wikusi nadziei. Na szczęście operacji podjął się profesor z Kliniki w Niemczech. Dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi pojechaliśmy po ratunek dla naszego dziecka. Udało się – serduszko Wiki zostało naprawione! Stoczyliśmy batalię o jej życie, ale to nie był koniec… Rok później Wiktoria przeszła operację polegającą na wydłużeniu ścięgien Achillesa. Niestety nie przyniosło to pożądanych rezultatów... Konieczny okazał się kolejny zabieg. I tak w 2021 r. córeczka miała wykonaną kompleksową operację obu nóg! Wtedy nastąpiło to, na co tak długo czekaliśmy – nasza dzielna Wikunia zaczęła sama pokonywać kilka metrów! Na dłuższych dystansach potrzebuje pomocy kul lub innych osób, ale dla nas to wielki sukces! Wcześniej było to w ogóle niemożliwe, ponieważ córka poruszała się tylko na kolanach, lub przesuwając na pupie.  Przez lata robiliśmy wszystko, aby budować sprawność naszego dziecka! Ze względu na bardzo dużo obciążeń Wiki wymagała i nadal wymaga intensywnej rehabilitacji ruchowej oraz wielu specjalistycznych terapii.  Koszty leczenia w skali roku są naprawdę bardzo wysokie. Po ostatniej wizycie neurochirurgicznej lekarzy zaniepokoił kształt i wymiary głowy w stosunku do wieku naszego dziecka! Nie wykluczone, że będzie konieczna kolejna rekonstrukcja czaszki… Nadal jednak jesteśmy w trakcie diagnostyki i czekamy... Marzymy, by w przyszłości nasza córeczka mogła cieszyć się jak największą sprawnością i samodzielnością. Wiemy, że jeszcze długa droga przed nami, w  której przebyciu potrzebujemy Waszej pomocy! Nasze dziecko wymaga jeszcze kilku operacji. Najbliższa zaplanowana jest na koniec sierpnia –wtedy lekarze muszą usunąć płyty LCP i gwóźdź, który wcześniej zastał wstawiony… Z kolei w  następnym roku powinna odbyć się operacja kręgosłupa! Potem Wiktoria będzie musiała przejść bardzo intensywną rehabilitację, aby utrzymać osiągnięte efekty. Kochani, raz jeszcze prosimy Was o pomoc! Nasze dziecko wystarczająco dużo przeszło i nie możemy pozwolić, aby te wysiłki poszły na marne! Za każde wsparcie, dziękujemy! Rodzice Wiktorii

6 580,00 zł ( 5,24% )
Brakuje: 118 952,00 zł
Mariusz Tomasz Łachut
Mariusz Tomasz Łachut , 61 lat

Dalsza rehabilitacja daje mi nadzieję! Proszę, pomóż mi w tej walce!

Moje zdrowie nigdy nie było idealne. Od wielu lat zmagałem się z cukrzycą typu 2, niedokrwistością, miażdżycą, ciężką wadą serca i związaną z nią niewydolnością, polineuropatią oraz torbielami nerek. W ostatnim czasie mój stan gwałtownie się pogorszył.  W styczniu 2021 roku trafiłem do szpitala z powodu niedowładu w lewej nodze. Miałem silny, narastający ból pleców w okolicy łopatek. Nie sądziłem jednak, że to przełoży się na tak poważne konsekwencje. W grudniu 2020 roku amputowano mi prawą nogę z powodu powikłań cukrzycowych. Nie mogłem w to uwierzyć. Mój świat w jednej chwili runął jak domino... Jeszcze niedawno byłem zupełnie innym człowiekiem, lecz nagle wszystko się zmieniło. Najpierw amputacja, z którą strasznie trudno było mi się pogodzić, a później zostałem sparaliżowany od pasa w dół. Mogłem albo się załamać i poddać, albo walczyć o to, co mi zostało. I walczyłem. Dzięki Waszemu wsparciu udało mi się zakupić protezę. Obecnie przy pomocy rehabilitanta uczę się z niej korzystać. Nie jest to łatwe zadanie, biorąc pod uwagę fakt, że ostatnie dwa lata byłem pacjentem leżącym. Obecnie podczas rehabilitacji bardzo często ćwiczę pionizowanie, ale nie jestem jeszcze w stanie chodzić. Na ten moment chciałbym nauczyć się samodzielnie przesiać z łóżka na krzesło i z krzesła do samochodu. Żona każdego dnia wspiera mnie w tej walce o sprawność.  Robię co w mojej mocy, aby walczyć z konsekwencjami zdiagnozowanych u mnie chorób, ale systematyczna rehabilitacja i dalsze leczenie są bardzo kosztowne i nie stać mnie na ich opłacenie. Będę bardzo wdzięczny za każdy gest wsparcia z Waszej strony, dzięki któremu wciąż mam nadzieję na lepsze jutro! Mariusz

1 921 zł
Łukasz Romanowicz
Łukasz Romanowicz , 40 lat

Powódź zniszczyła maszynę Łukasza i odebrała mu możliwość dalszej pracy!

Łukasz od lat zajmuje się usługami tynkarskimi, wkładając w pracę całe serce. Zbudował swoją firmę własnymi siłami od zera, zdobywając doświadczenie w tym wymagającym fachu przez 15 lat. To, co dla innych jest zwykłym zawodem, dla niego stało się pasją i sposobem na życie! Jak dotąd zawsze udawało mu się pokonywać przeciwności i rozwijać firmę, jednak wrześniowa powódź, która dotknęła Lewin Brzeski zniszczyła wszystko, na co tak ciężko pracował… Najbardziej ucierpiała jego maszyna tynkarska – kluczowe narzędzie w pracy. Nie nadaje się do użytku bez kosztownej naprawy. Bez niej nie jest w stanie kontynuować działalności... Od powodzi minęło już kilka tygodni, w trakcie których Łukasz uporał się z wieloma innymi jej skutkami, jednak na kosztowny remont maszyny oraz uzupełnienie drobniejszego zniszczonego sprzętu brakuje już środków.  Łukasz jest ambitny, pracowity i uczciwy, dlatego wiem, że wystarczy mu przysłowiowa "wędka", aby mógł dalej pracować. Prosimy o wsparcie! Nawet najmniejszy gest pomoże bratu stanąć na nogi! Asia, siostra

1 895,00 zł ( 17,81% )
Brakuje: 8 744,00 zł
Andrzej Śmieja
Andrzej Śmieja , 62 lata

Udar nie zdołał złamać Andrzeja! Nie pozwól, by zrobił to brak środków na leczenie...

Nie tak miało być… Nasze plany i marzenia stały się nieistotne. Wszystko zmieniło się jednego dnia. 15 sierpnia 2020 mój maż przeszedł rozległy niedokrwienny udar mózgu, wtórnie ukrwotoczniony, wywołany przez zator tętnicy środkowej mózgu. Wdrożono u niego leczenie trombolityczne, a następnie zabieg trombektomii mechanicznej – dzięki czemu udrożniono tętnice. W drugiej dobie po zabiegu pojawił się rozległy obrzęk prawej półkuli mózgowej. Wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej dwa tygodnie walczył o życie. Walkę wygrał. Długi czas niedotlenienia mózgu poczynił jednak ogromne szkody w organizmie męża. Głęboki niedowład lewostronny, zaburzone funkcje poznawcze, zaburzone lewostronne widzenie. Rokowania lekarzy niemal pozbawiły nas nadziei na to, że mąż będzie kiedyś chodził, ale nie zamierzaliśmy się poddać. Po opuszczeniu oddziału neurologii mąż został przewieziony na oddział rehabilitacyjny, i od tego momentu rozpoczęła się walka o zdrowie i powrót do sprawności. Możliwe to było również dzięki pomocy rodziny, znajomych i ludzi dobrej woli, za co dziękujemy z całego serca. Trzymiesięczna rehabilitacja i silna wola męża do tego, aby chodzić, poczęły przynosić rezultaty - Andrzej zaczął stawiać pierwsze kroki i pokonywać (choć krótkie) odległości. Spełniło się pierwsze jego marzenie. Proces odzyskiwania zdrowia i sprawności wymaga czasu, cierpliwości i ciężkiej pracy, dlatego też, po powrocie do domu kontynuowaliśmy żmudną, długotrwałą i kosztowną rehabilitację. 17 marca 2021 r. zdiagnozowano u męża padaczkę, która jest następstwem zmian w prawej półkuli po udarze. Spowodowała ona pogorszenie się ogólnego funkcjonowania męża, zniszczyła po części to, co zdołał wypracować i przerwała proces rehabilitacji. Okazało się, że to nie był koniec problemów zdrowotnych. Zapalenie rwy kulszowej i zatrucie organizmu lekami przeciwbólowymi było długim okresem bólu i cierpienia męża. „Nigdy nie wiesz, jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem, jakie masz” Bob Marley. Słowa te odzwierciedlają to, co wydarzyło się po czasie bardzo dla nas trudnym, a szczególnie dla mojego męża. Za nami dwa turnusy w specjalistycznych ośrodkach. Na początku września wróciliśmy z centrum intensywnej rehabilitacji, do którego to chcielibyśmy wrócić. Tam mąż może liczyć na intensywną i wielokierunkową rehabilitację. Między turnusami ćwiczy w domu z rehabilitantem i neurologopedą. Od udaru minął rok, i mimo wielu trudności mąż zrobił ogromne postępy, choć nadal jest osobą niezdolną do samodzielnej egzystencji. Przed chorobą mąż starał się pomagać innym. Posiada brązową odznakę „Zasłużony Honorowy Dawca Krwi” z pięknym podziękowaniem cyt. „W dowód uznania za najpiękniejszy dar humanitarny – bezinteresowne oddawania krwi”. Jest mi niezmiernie trudno prosić Was o pomoc. Dziękujemy każdemu, kto zechce nas wesprzeć. Dziękujemy za to, że dzięki Wam mamy nadzieję na lepsze jutro. Iwona, żona Andrzeja Artykuł o Andrzeju na portalu Medonet Grupa wsparcia dla Andrzeja na Facebooku

55 277,00 zł ( 66,61% )
Brakuje: 27 701,00 zł
Aleksander Woźniak
9 dni do końca
Aleksander Woźniak , 8 lat

Walka z rzadką chorobą trwa! Pomocy!

Nasz syn cierpi na bardzo rzadkie autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Doprowadziło ono do ostrych zaburzeń neuropsychiatrycznych – zespół PANS. Dzięki leczeniu udało się dokonać rzeczy, które jeszcze rok temu były nieosiągalne. To wszystko między innymi dzięki Waszej pomocy, za co z całego serca wszystkim dziękujemy!  Za nami rok intensywnego leczenia naszego syna. W tym czasie wykonaliśmy serię wlewów z immunoglobulin (IVIG), wdrożyliśmy protokoły leczenia przeciwzapalnego oraz inne interwencje mające na celu poprawę stanu neurologiczno - immunologicznego Olka.  Nasz synek ma za sobą wiele godzin konsultacji ze specjalistami, wykonanych badań oraz tysiące przejechanych kilometrów w drodze po upragnione zdrowie. Wszystkie działania, które podjęliśmy, powoli odnoszą skutek, przyczyniając się do poprawy stanu zdrowia Aleksandra. Bardzo nas to cieszy! Niestety to tylko wierzchołek góry lodowej. Choroba, z którą się zmagamy, jest bardzo podstępna i złożona, a wiedza na jej temat wciąż niewielka. Przekonaliśmy się o tym kilkukrotnie, kiedy pozornie błaha infekcja powodowała nasilenie objawów oraz dodawała nowe. Dlatego nieustannie musimy trzymać rękę na pulsie.   Najnowsze wyniki badań pokazują, że w organizmie Olka w dalszym ciągu toczy się proces autoimmunologiczny, a autoprzeciwciała atakują jego ośrodkowy układ nerwowy. Dopóki stan zapalny trwa, jego mózg oraz układ immunologiczny nie mogą się prawidłowo rozwijać, ponieważ są wyczerpane ciągłą walką.  Im dłużej w jego organizmie trwa ten proces, tym bardziej nieodwracalne zmiany niesie za sobą i tym mniejsza szansa na prawidłowy rozwój. Przygotowujemy się do kolejnej serii wlewów z immunoglobulin, którą planujemy rozpocząć już w sierpniu. Aktualnie planowanych jest sześć podań. Koszt jednego to ponad 20 tysięcy złotych. Do tego dochodzą ciągłe badania i konsultacje ze specjalistami z Polski i z zagranicy. Pomimo poważnych problemów, nasz mały bohater jest dzieckiem pogodnym i bardzo dzielnym. Czeka nas jeszcze bardzo długa walka, ale wytrwałość  i odwaga naszego syna dodaje ogromnej motywacji i siły do działania. Wierzymy, że Olek w końcu zacznie mówić. Dziękujemy za dotychczasową pomoc i prosimy w dalszym ciągu o wsparcie! Rodzice ➡️ Licytacje dla Olusia

28 488,00 zł ( 18,06% )
Brakuje: 129 172,00 zł
Zosia Łowicka
Zosia Łowicka , 7 lat

Mała wojowniczka prosi o pomoc! Operacja coraz bliżej! Pomóż!

Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za otrzymaną pomoc podczas poprzedniej zbiórki. Dzięki niej mogliśmy zapewnić Zosi odpowiednią opiekę. Dziś jednak wracamy do Was z prośbą o ponowne wsparcie. Zosia niezwłocznie musi przejść konieczną operację ortopedyczną. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, ponieważ wada pogłębia się w zastraszającym tempie. Nie możemy dopuścić do tragedii, dlatego błagamy o pomoc! Musimy uzbierać pieniądze do końca czerwca! Poznaj naszą historię: Nasza Zosia bardzo spieszyła się na świat – urodziła się w 31. tygodniu ciąży. Jednak dzień jej narodzin nie był tylko chwilą niesamowitej radości. Szybko pojawił się przeszywający strach, gdy zamiast pierwszego krzyku usłyszałam wezwania i instrukcje zespołu medycznego, który zajmował się reanimacją mojej kruszynki. Wtedy pojawiła się pierwsza diagnoza: zespół zaburzeń oddychania. Gdy mała miała 14 miesięcy, zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie dziecięce pod postacią niedowładu spastycznego kończyn dolnych, zaburzenia układu nerwowego. Dziś Zosia ma już 5 lat, a na pytanie kim chciałaby być w przyszłości, niezmiennie odpowiada, że chciałaby móc chodzić. Te słowa mnie jednocześnie wzruszają i przerażają, bo pomimo ogromnego zaangażowania, wciąż nie mamy pewności, czy nasza córeczka stanie na nóżkach. Zosia w październiku przeszła operację rizotomii, która polepszyła jej jakość życia, a wzmożone napięcie mięśniowe choć na trochę odpuściło. Córeczka może w pełni wyprostować nóżki i ma dużo większy zakres ruchowy stawu skokowego.  Niestety od około pół roku jej czworaki dużo się pogorszyły. Po kolejnych konsultacjach i badaniach RTG lekarz prowadzący poinformował nas, że konieczna jest pilna operacja. Nie możemy czekać, dlatego musimy wykonać ją prywatnie. Jednak koszt operacji przekracza nasze możliwości. Choćbyśmy starali się z całych sił, nie jesteśmy w stanie uzbierać potrzebnej sumy. Choroby Zosi to nie tylko strach przed przyszłością, ale też ogromne wydatki. Konsultacje ze specjalistami, zakup sprzętu, pokrycie kosztów terapii to koszty, które trudno sobie wyobrazić. W tej sytuacji nie mamy innego wyboru – musimy ponownie prosić Was o pomoc, ponieważ sami nie damy sobie rady! Każda złotówka ma dla nas ogromne znaczenie! Rodzice Zosi Zobacz filmik z rehabilitacji: Kwota zbiórki jest szacunkowa

24 245,00 zł ( 56,97% )
Brakuje: 18 309,00 zł
Wiktoria Krzymińska
Wiktoria Krzymińska , 7 lat

Wiktoria z chorobą będzie mierzyć się już zawsze! Potrzebna pomoc 🚨

Jesteśmy rodzicami zastępczymi dla Wiktorii, sześcioletniej wesołej dziewczynki, która mimo przeciwności, losu nadal ma oczy pełne nadziei i wiary w ludzi. Córeczka trafiła do naszej rodziny w wieku 3. lat niemal prosto ze szpitala po tym, jak zdiagnozowano u niej cukrzycę typu 1. Niestety córeczka z chorobą będzie się borykała przez całe życie. Chcemy ułatwić jej funkcjonowanie i zrobić wszystko, by czuła się jak najlepiej. Niestety niezbędna jest pompa insulinowa, która generuje ogromne koszty. To aż 26 TYSIĘCY ZŁOTYCH! W tak młodym wieku Wiktoria nie jest w stanie sama zapanować nad właściwym poziomem cukru. Bez kontroli jej organy będą ulegały degradacji a w długofalowej perspektywie – funkcjonowanie całego organizmu będzie bardzo mocno obciążone.  Pompa pomoże Wiktorii uchronić się przed nagłymi spadkami oraz wzrostami poziom cukru. Córeczka będzie mogła funkcjonować jak zdrowe dziecko, chodzić do przedszkola, na basen czy na urodziny do koleżanek. Będzie w końcu mogła żyć bez lęku. Pompa nowej generacji posiada funkcję samoczynnego zatrzymywania i wznawiania podawania insuliny. „Uczy się pacjenta” – jeśli glukoza we krwi rośnie lub spada – pompa sama reaguje.  Ten sprzęt jest niezbędny, by nasza wspaniała córeczka mogła szczęśliwie żyć i dorastać. Prosimy o pomoc. Wasz mały gest, może odmienić jej życie i przyszłość! Rodzice Wiktorii

17 262,00 zł ( 62,4% )
Brakuje: 10 398,00 zł