Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Paulina Czader
Paulina Czader , 33 lata

Paulina chce wrócić do swojej ukochanej córki! Proszę, pomóżcie!

4 maja 2023 roku moja siostra Paulina wracała z pracy do domu. Cieszyła się na myśl, że zaraz zobaczy się z córką, że porozmawiają i spędzą razem czas. Trudno było spodziewać się tego, co się wydarzy... Na drogę, którą jechała Paulina, wbiegł łoś, a jej nie udało się uniknąć zderzania ze zwierzęciem… Na skutek uderzenia moja siostra straciła przytomność, a samochód zjechał na pobocze i uderzył w drzewa. Po przybyciu karetki została zaintubowana i helikopterem przetransportowana do szpitala! To był bardzo trudny czas, lekarze nie mieli dla nas dobrych informacji. Okazało się, że siostra ma m.in. połamane żebra, zapadnięte płuca, zatorowość płucną i obrzęk mózgu. Jej serce było w takim stanie, jakby przeszło zawał… Przez ponad 3 tygodnie była w śpiączce farmakologicznej. Na szczęście została już wybudzona, a jej świadomość powróciła… Usłyszeć ją, zobaczyć, przekonać się, że wszystkich nas poznaje, uśmiecha się… To było ogromne szczęście! Po prostu nie do opisania. 14-letnia córka Pauliny, Ania, bardzo przeżyła wypadek mamy i dopiero teraz znów powoli się otwiera. Chyba opuszcza ją ten okropny lęk i stres. Przed wypadkiem ciągle spędzały razem czas, są bardzo zżyte.  Paulina kocha sport, piłkę nożną, spacery. Chociaż największą jej pasją jest pomaganie innym. Jest bardzo szczęśliwa, że w grudniu 2022 udało się jej oddać szpik małemu chłopcu z Niemiec. Z informacji od jego rodziców wynika, że szpik się przyjął i maluszek czuje się coraz lepiej. Działa także jako wolontariuszka i pomaga samotnym osobom, mieszkającym w pobliżu. Jej marzeniem jest powrót do całkowitej sprawności. Marzy, by zadbać o przyszłość córki, dać jej wsparcie i nadal móc spędzać z nią aktywnie czas.  Rehabilitacja, w której musi uczestniczyć, by spełnić te marzenia, jest niezwykle kosztowna. Jest jednak niezbędna. Dlatego zwracam się z wielką prośbą o wsparcie mojej siostry. Wierzę, że dobro, które dała od siebie, wróci do niej! Iwona, siostra

15 840,00 zł ( 9,97% )
Brakuje: 142 905,00 zł
Adrian Sztukowski
Adrian Sztukowski , 25 lat

Wystarczyła chwila, by odebrać tak wiele❗️Walczymy dla Adriana❗️

Sekunda – tyle wystarczyło, by życie mojego syna zmieniło się już na zawsze. Niefortunne zdarzenie, chwila słabości i ból brzucha prowadzący do omdlenia doprowadziły do tragicznego w skutkach wypadku. Do dziś pamiętam ten dzień, głos policjanta w słuchawce – "Pani syn miał wypadek i właśnie walczy o życie."  Był 3 kwietnia. W tym czasie Adrian pracował jako zawodowy kierowca. Wracał już do naszego domu na święta wielkanocne. Byliśmy w kontakcie, wiedziałam, że jest w Czechach i wkrótce przyjedzie. Nigdy jednak do domu nie dojechał. Zasłabł z bólu za kierownicą i zderzył się z betonową ścianą.  Z miejsca wypadku został przetransportowany do szpitala specjalistycznym helikopterem. Miał liczne obrażenia m.in. złamania obojczyka i ręki. To nie było jednak najgorsze. W wyniku zderzenia doszło do złamania kręgosłupa w kilku odcinkach.  Już w pierwszych dniach potrzebował usztywnienia kręgosłupa. Później zmagał się z krwotokami wewnętrznymi, owrzodzeniami, a nawet niedrożnością jelit. Bardzo cierpiał. Przeszedł kilka operacji usprawniających. Przeżył także sepsę i zapalenie płuc. Na moich oczach rozgrywał walkę o to, co najcenniejsze – ŻYCIE. A ja każdego dni drżałam ze strachu, że w każdej chwili los mu je odbierze. Gdy doszedł do siebie, rozpoczął rehabilitację. Niestety trwała ona zaledwie dwa tygodnie. Następna rehabilitacja przysługuje mu dopiero za rok! Nie możemy czekać tyle czasu! Brak ćwiczeń może przynieść tragiczne skutki!  Chcemy rozpocząć rehabilitację prywatną. Liczy się każdy dzień, dlatego nie możemy zwlekać. Chciałabym, aby Adrian odzyskał czucie w swoich kończynach. Wypadek pozostawił po sobie ślad w postaci porażenia czterokończynowego, co rzutuje na całe nasze życie. Syn jest całkowicie zależny od osób trzecich, a ja jako jedyna mogę mu pomóc.  Adrian zawsze był tą osobą, która dawała mi wsparcie w trudnych chwilach. Zawsze czułam, że mogę na nim polegać. Teraz to on, jak nigdy wcześniej tak bardzo potrzebuje mnie.  Codziennie zadaje mi dużo pytań i rozmawia ze mną o tym, co się dzieje. Próbuję rozmawiać z nim i zapewniać, że wszystko mam pod kontrolą i już niedługo wrócimy razem do domu. Jednak oboje doskonale wiemy, że sytuacja jest bardzo ciężka i wcale tak szybko do niego nie wrócimy. Niestety nie mam oszczędności ani dochodów, które pozwolą mi w szybkim czasie zagwarantować Adrianowi rehabilitację. Dlatego proszę, pomóżcie mi zapewnić miejsce w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym dla mojego syna. Tylko w ten sposób mogę zawalczyć o jego zdrowie i lepszą przyszłość! Marianna, mama Adriana Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

20 105,00 zł ( 9,96% )
Brakuje: 181 598,00 zł
Eleni Kwiatkowska
Eleni Kwiatkowska , 14 lat

Eleni nie dawano szans na przeżycie, lecz mimo to ciągle jest z nami i walczy o sprawność. Pomóż!

Nic nie zapowiadało problemów ze zdrowiem Eleni. Przez 6 miesięcy ciąża rozwijała się w pełni prawidłowo… Niestety, w 24 tygodniu ciąży doszło do przedwczesnego porodu, z którego konsekwencjami mierzymy się do dziś… Lekarze próbowali opóźnić poród i jak najdłużej podtrzymać ciążę, jednak bezskutecznie. Eleni przyszła na świat jako skrajny wcześniak. Encefalopatia niedokrwienno-niedotlenieniowa, dysplazja oskrzelowo-płucna, padaczka, przewlekła niewydolność oddechowa… Lista jej chorób zdawała się nie mieć końca, a lekarze nie dawali jej najmniejszych szans na przeżycie. Mimo to Eleni od samego początku dzielnie walczyła o każdy dzień. Dzięki specjalistycznej opiece lekarzy jest dzisiaj z nami.  Niestety, problemy ze zdrowiem mojej córki nadal trwają. Wymaga całodobowej i całościowej opieki drugiej osoby. Nie jest w stanie samodzielnie się umyć, ubrać czy zjeść obiadu. Muszę pomagać jej w higienie osobistej i zmieniać pampersy.  Eleni codziennie zmaga się z ogromem trudności i ograniczeń, jednak każdego dnia staram się jak najbardziej wesprzeć ją w rozwoju. Znajduje się pod stałą opieką wielu specjalistów, m.in neurologa, kardiologa czy nefrologa. Dodatkowo 3 razy w tygodniu jeździmy na rehabilitację. Niestety, czasami jednak zdarza się, że musimy ją odwołać ze względu na brak pieniędzy.  Każdego dnia widzę, jak wiele udało się nam osiągnąć. Nie dawano Eleni żadnych szans na przeżycie – a mimo to codziennie jest koło mnie. Mówiono, że nigdy nie stanie na nogach – a teraz jest w stanie chodzić. Chwiejnym, niepewnym krokiem i jedynie krótki dystans… lecz nie jest całkowicie przywiązana do wózka.  Bardzo ciężko mi prosić o pomoc, zawsze starałam się poradzić sobie w opiece nad córką sama, lecz dotarłam do kresu moich możliwości. Regularna i nieprzerwana rehabilitacja to jedyna szansa na lepszą przyszłość dla mojego dziecka. Niestety, każda godzina pracy ze specjalistą jest niezwykle kosztowna.  Wiem, że Eleni nigdy nie będzie w pełni sprawna. Wiem, że przez całe życie będziemy walczyć o jej zdrowie. Wierzę jednak, że wspólnie jesteśmy w stanie podarować jej rozwój i szansę na lepsze jutro. Proszę o pomoc dla mojej córki.  Mama Eleni

1 060,00 zł ( 9,96% )
Brakuje: 9 579,00 zł
Oskar Grzesiak
Oskar Grzesiak , 5 lat

Jesteśmy już tak blisko - potrzebujemy Twojej pomocy, by stał się kolejny cud!

Dziękujemy za każdą, dotychczasową pomoc! Oskar zrobił duże postępy dzięki rehabilitacji podczas turnusów rehabilitacyjnych. To wszystko zawdzięczamy darczyńcom z poprzednich zbiórek. Uzbierana kwota pozwoliła nam na wyjazdy, podczas których nasz syn zaczął stawiać pierwsze kroki przy pomocy balkonika, a następnie używając trójnogów! Stał się długo wyczekiwany CUD! Obecnie Oskar potrafi przejść z trójnogami krótki dystans. Przed nami dalsza praca! Dlatego po raz kolejny zwracamy się z prośbą o pomoc. Środki ze zbiórki chcielibyśmy przeznaczyć na turnusy rehabilitacyjne, aby móc dalej walczyć o sprawność i zdrowie naszego dziecka. Nasza historia: Oskar urodził się 19 września 2019 roku. W sali porodowej widziałam go jedynie przez 2 sekundy. Nie było nam dane cieszyć się sobą od pierwszych chwil.  Nasz synek urodził się z rozszczepem kręgosłupa z otwartą przepukliną oponowo- rdzeniową. Chorobie tej towarzyszą też inne schorzenia: wodogłowie, malformacja Chiariego, obniżone napięcie mięśniowe, zakotwiczenie rdzenia kręgowego, częściowy niedowład kończyn dolnych, pęcherz neurogenny oraz ziejący odbyt. Oskarek wymaga cewnikowania co 3 godziny. Nasze dziecko rusza nóżkami, ale nie może ruszać stópkami, ani paluszkami. Jego nóżki są wiotkie, jakby były pozbawione mięśni... Wierzymy, że dzięki intensywnej rehabilitacji wszystko się zmieni.  Chcielibyśmy, aby tak jak zdrowe dzieci, mógł cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Marzymy o tym, aby mógł pójść na spacer o własnych siłach, biegać, grać w piłkę, jeździć na hulajnodze i na rowerku. Tak mało, a jednak tak wiele... Pomóż nam w walce o jego zdrowie i samodzielne kroki. Dziękujemy za każdą wpłatę i udostępnienie linku do zbiórki. ______________ Więcej o Oskarze możesz dowiedzieć się TUTAJ.

7 774,00 zł ( 9,95% )
Brakuje: 70 312,00 zł
Radosław Walczyński
9 dni do końca
Radosław Walczyński , 9 lat

Samotna, niewidoma matka walczy o zdrowie syna! Pomoc ponownie potrzebna!!

Raduś wciąż potrzebuje leczenia - o wsparcie prosi niepełnosprawna mama. Patrząc na swojego synka, chciałabym dać mu to, co najważniejsze zdrowie i możliwość nieustannego rozwoju, co w przypadku Radusia jest zmaganiem się z wieloma niepełnosprawnościami i chorobami. Tak niemal dwa lata temu o zdrowie Radusia prosiła jego mama: Radek urodził się z małogłowiem, cytomegalią, zaćmą, niedokrwistością i arytmią. W wieku 2,5 roku został u synka zdiagnozowany autyzm. W czasie swojego krótkiego życia przeszedł 2 operacje zaćmy, był wielokrotnie hospitalizowany i rehabilitowany, dzięki czemu siedzi i chodzi, Raduś przeszedł także terapię immunoglobulinami ludzkimi na Ukrainie, co w jego przypadku okazało się strzałem w jego ciężki autyzm. Z dziecka, które nie reagowało na imię, nie rozumiało mowy ludzkiej, nie wykonywało żadnych poleceń, tylko kręciło się wokół własnej osi i lizało szyby, zmieniło się nie do poznania. Tych zachowań już nie ma. Raduś reaguje na imię, na wszelkie polecenia, na tyle jest dzieckiem myślącym, że jak czegoś nie chce wykonać, to robi to dokładnie odwrotnie, w przedszkolu dobrze współpracuje na terapiach, interesuje się otoczeniem, zaczepia ludzi na ulicy, już nie jest zamknięty w swoim świecie, ale domaga się przytulania i łaskotek. Dokonał się ogromny postęp w rozwoju, ogromny cud i wszystko dzięki ogromnej rzeszy Darczyńców.  Jednak żeby umożliwić Radkowi dalszy rozwój lekarze z Ukrainy zalecili mu kolejne 4-6 wlewów z immunoglobulin ludzkich, ponieważ w jego przypadku dają rewelacyjne efekty poprawiające funkcje poznawcze, tym samym regenerują uszkodzony mózg. Jest to możliwe do przeprowadzenia w Polsce (jednak nie refundowane) ze względu na obecną sytuację na Ukrainie. Pomimo rozwoju i poprawy funkcji poznawczych Radka, nadal patrzę w przyszłość z ogromnym niepokojem, ponieważ synek potrzebuje mojej opieki i pomocy we wszystkich czynnościach samoobsługowych. Jedynym, już sprawdzonym i skutecznym ratunkiem dla Radka są immunoglobuliny ludzkie, na które zareagował rewelacyjnie. Przed podjęciem terapii z immunoglobulin w poradni psychologiczno-pedagogicznej był oceniony na 6-7 miesięcznego niemowlaka natomiast po terapii panie z przedszkola oceniły go na 2,5 letnie dziecko. I to stało się zaledwie w przeciągu pół roku. Niestety, koszt terapii to kwota, którą trudno mi sobie nawet wyobrazić. Jestem osobą niepełnosprawną w znacznym stopniu i sama wychowuję syna. Bardzo chciałabym pracować, ale o pracę zdalną, (bo tylko taka wchodzi w grę, przy tak niepełnosprawnym dziecku) pomimo wyższego wykształcenia jest trudno. Utrzymujemy się głównie z niewielkiej renty. Proszę, pomóż mi w tej trudnej walce o zdrowie jedynego dziecka. --- Możesz pomóc Radkowi, biorąc udział w LICYTACJACH1 i LICYTACJACH2 Informacje o Radku w mediach: Super Express Polonia 24 TVP TVP BIAŁYSTOK Gazeta.pl ZDROWIE –> KLIK

20 379,00 zł ( 9,95% )
Brakuje: 184 389,00 zł
Sebastian Rot
Sebastian Rot , 22 lata

Ta terapia to jedyna szansa na walkę ze śmiertelną chorobą!

Nie mam wątpliwości, że Sebastian żyje dzięki pomocy wielu cudownych darczyńców, którzy kilkanaście miesięcy temu wsparli naszą pierwszą zbiórkę na terapię komórkami macierzystymi. Już po pierwszym podaniu efekty były zadziwiające i gołym okiem widzieliśmy rezultaty. Syn może m.in. samodzielnie trzymać głowę! To tak mało dla zwykłego człowieka, a tak wiele dla kogoś ze śmiertelną chorobą, jaką jest Dystrofia Duchenne'a. Dlatego też moim marzeniem jest podarować mu taką terapię raz jeszcze, ale bez Was i Waszej pomocy mi się to nie uda... Ponownie proszę o wsparcie, oto nasza historia: Kiedy adoptowałem Sebastiana, czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Sielanka trwała jednak bardzo krótko. Po dwóch latach okazało się, że moje dziecko jest chore na najcięższy zanik mięśni - Dystrofię Duchenne’a. Choroba powoli odbiera sprawność ciała i prowadzi nieuchronnie do śmierci. Nie ma na nią lekarstwa.  Trwa wyścig z czasem o każdy dzień mojego syna... Najokropniejszym uczuciem jakiego może zaznać ojciec, patrząc na cierpienie swojego dziecka, jest bezradność. Wiem, że mój syn umiera i nic nie mogę z tym zrobić. Przerzucałbym dwie tony węgla dziennie, wszedłbym boso na Mount Everest, gdyby mogło go to uratować... Przy pierwszej diagnozie lekarze powiedzieli, że chłopcy z tą chorobą nie dożywają 16. roku życia. Sebastian w lipcu skończył 19 lat… Nie wie, co to beztroskie dzieciństwo. Od samego początku słyszy słowo “rehabilitacja” częściej niż własne imię. A choroba bardzo boleśnie niszczy jego ciało powoli i systematycznie. Z każdym mijającym dniem zabiera mu siły i nadzieję, że uda się ją zatrzymać. Przestał chodzić w 8. wiośnie życia. Od tego momentu wózek stał się jego najbliższym przyjacielem. Nie rozstaje się z nim na krok… Wtedy miał jeszcze siły, żeby się nim samodzielnie poruszać. Dzisiaj nie jest nawet w stanie podnieść pełnej szklanki z wodą. Wózek też pozostał już tylko elektryczny... Sebuś, którego od 10 lat wychowuję sam, jest wzorowym uczniem. Dzielnie znosi wszelkie niedogodności związane ze swoją chorobą. Jego kręgosłup wygiął się w literę S, żebra ocierają się o biodro, a stopy uległy zniekształceniu. Czasami wydaje mi się, że ma więcej siły niż ja. W nocy płaczę, zagryzam zębami prześcieradło z rozpaczy, ale w ciągu dnia nie mogę mu tego pokazać - muszę być silny. Widzę jednak, że coraz bardziej dociera do niego, w jak bardzo tragicznej sytuacji się znajduje. Widzę mieszankę złości, frustracji i bezradności, kiedy nie może podnieść “głupiej” szklanki. A będzie jeszcze gorzej... Jedynym światełkiem w tym ciemnym tunelu jest przeszczep komórek macierzystych. Znamy kilku chłopaków, którzy po tej terapii dożyli nawet dwudziestu kilku lat. Wiem jak to brzmi: 24 lata życia - sukces, ale sami widzimy jak wiele dobrego zrobiła pierwsza terapia, którą przeszliśmy w zeszłym roku. Dlatego też tak bardzo wierzę w szybko rozwijającą się medycynę, która osiągnie w najbliższym czasie przełom w walce z tą dystrofią. Że zdążymy z pomocą dla Sebastiana... Pieniądze, które musimy uzbierać, podobnie jak za pierwszym razem, są dla mnie totalnie kosmicznym wydatkiem. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić takiej kwoty. Dlatego raz jeszcze z całego serca proszę o wsparcie dla mojego syna. To wszystko, co mogę zrobić. Wierzę, że wspólnymi siłami damy radę go uratować. On tak bardzo chce żyć. Tomasz - tata Sebastiana

22 431,00 zł ( 9,94% )
Brakuje: 203 101,00 zł
Paulina Migda
Paulina Migda , 37 lat

Moja córka dorasta, potrzebuje mnie... Pomóż mi wygrać walkę z chorobą❗️

Zawsze byłam odważną, pełną energii i życia kobietą. Najważniejszą rolą, jaką pełnię, jest bycie mamą dla mojej 9-letniej córeczki. Czy choroba odbierze mi możliwość jej wychowywania? Nie pozwól na to… Zmagam się ze stwardnieniem zanikowym bocznym. Chorobą, która zmusiła mnie do wzięcia udziału w najcięższej bitwie w moim życiu. Tej, o zdrowie… Ta nieuleczalna choroba dotknęła mnie w najpiękniejszym okresie mojego życia, stopniowo odbierając mi zdolności motoryczne. Obawiam się, że niedługo nie będę mogła samodzielnie się poruszać, mówić, oddychać… Mimo tych niewyobrażalnych trudności staram się nie tracić nadziei. Walczę dla mojej córki! Mieszkam w Anglii, gdzie zaoferowano mi jedynie opiekę paliatywną. Na szczęście pojawiła się nadzieja w Polsce! To może być szansa na spowolnienie choroby. Niestety wszystko, co niezbędne, generuje bardzo wysokie koszty… Środki, które muszę zdobyć na pokrycie konsultacji medycznych, leczenia, leków i niezbędnej opieki, stale rosną!  Dziś staję przed koniecznością poddania się szeregowi zaawansowanych badań dostępnych jedynie w prywatnych klinikach. Badania te są kluczowe dla dalszej diagnostyki i zaplanowania leczenia, jednak wiążą się z ogromnymi kosztami, na które nie mogę sobie pozwolić. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że na konsultacje, badania i leczenie muszę za każdym razem dojeżdżać do Polski. Bilety lotnicze to kolejny, ogromny wydatek... Dopóki jestem jeszcze w stanie pracować, chcę zostać w Anglii, by móc, choć w jakimś stopniu pokryć wszystkie niezbędne potrzeby... To walka o życie pełne miłości, troski i radości, którym chce nadal dzielić się ze swoją córką. Bardzo proszę o pomoc…  Każda darowizna – choćby najmniejsza jest dla mnie i Poli promykiem nadziei, krokiem w kierunku powrotu do normalności… Wierzę, że otworzycie dla mnie swoje serca! Paulina

31 622,00 zł ( 9,9% )
Brakuje: 287 527,00 zł
Emilka Pochanke
Emilka Pochanke , 7 lat

Ta zbiórka to jej jedyna szansa... Pomocy!

Przyjście córeczki na świat wiązało się z ogromnym stresem. Wszystko przez liczne wady, które odbierają jej sprawność. Wiele razy pomogliście nam w potrzebie. Bardzo za to dziękujemy! Niestety, walka wciąż trwa. Czy możemy nadal na Was liczyć? Z ogromną miłością czekaliśmy na dzień narodzin Emilki. Wyobrażaliśmy sobie, jak będzie wyglądać, kiedy ją przytulimy, co jej powiemy… Mieliśmy wiele planów i marzeń dotyczących jej przyszłości. Wszystko to rozwiał moment, w którym usłyszeliśmy, że nasza córeczka jest poważnie chora. Emilsia urodziła się z poważnymi wadami... Miała rozszczep kręgosłupa, przepuklinę oponowo-rdzeniową, wodogłowie oraz zespół di George'a – dziurę w serduszku i bardzo słabą odporność. Przeżyliśmy szok, ale na rozpacz nie było czasu, bo zaczęła się dramatyczna, nierówna walka o życie...  To był dla nas bardzo ciężki czas, którego dziś nie da się wspominać bez łez... Wdała się sepsa, która mogła być zabójcza dla naszej malutkiej, chorej córeczki. Ciągłe zakażenia krwi… Naszym drugim domem stała się szpitalna sala, bo to tu była nasza mała córeczka, która walczyła o życie… Lekarze przygotowywali nas na najgorsze. Emilka była w bardzo złym stanie, nie pracował żaden organ poza jej serduszkiem… Walczyła o życie, a po czterech trudnych miesiącach tę walkę wygrała. Nasza dzielna dziewczynka, która zachwyca nas swoją siłą! Wkrótce rozpoczął się nowy etap walki – walka o zdrowie. Nie było czasu do stracenia. Pojedynek ze śmiercią odcisnął na naszej córeczce straszliwe piętno… Emilka rozwija się znacznie wolniej niż inne dzieci, a wszystko, co udaje jej się osiągnąć, to tylko efekt długiej i ciężkiej rehabilitacji. Bez niej córeczka nie umiałaby raczkować, siedzieć, stać... Jej ciało jest na to za słabe. Obdarzona wsparciem specjalistów, ma jednak szansę się rozwijać! Emilcia umie raczkować, wstaje sama na nóżki, umie się przemieszczać, jeśli może się czegoś chwycić. Chodzi w ortezach i porusza się na wózku aktywnym. Mogłaby jednak chodzić samodzielnie, bez niczyjej pomocy! Córeczka ma ogromną szanse być samodzielna w przyszłości, ale do tego potrzebna jest ogromna ilość rehabilitacji... Kilkuletnie dziewczynki znają jedynie beztroskę i radosny smak dzieciństwa... Emilka przeszła już bardzo dużo. Stanęła oko w oko ze śmiercią, ale walczyła jak lwica i jest z nami. Jest cudowną, wesołą dziewczynką, spełnieniem naszych marzeń. Uśmiech na ogół nie znika jej twarzy... Uwielbia zwierzęta – kocha swojego pieska, bardzo lubi konie i kotki. Jedynym sposobem, by pomóc naszej córeczce, jest dalsza rehabilitacja. Znakomite efekty dają szczególnie turnusy rehabilitacyjne, na których Emilcia dzielnie pracuje pod okiem wykwalifikowanych specjalistów. Niestety, są bardzo kosztowne… Bywają dni, w których jesteśmy bezsilni. Pragniemy, by córeczka była zdrowa i sprawna. Bez Waszej pomocy może się to jednak nie udać... Będziemy wdzięczni za każde, nawet najmniejsze, wsparcie. Dołączcie do misji, podczas której wspólnie wywalczymy szczęśliwą przyszłość naszego dziecka!   Kasia i Bartek, rodzice Emilki

2 475,00 zł ( 9,88% )
Brakuje: 22 557,00 zł
Andrzej Mielewski
Andrzej Mielewski , 3 latka

Twoje wsparcie da Andrzejkowi szansę na sprawność i samodzielną przyszłość❗️ Pomożesz❓

Nasz synek Andrzej przyszedł na świat 19 maja 2021 roku. To był najszczęśliwszy dzień w naszym życiu. Wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, by zapewnić mu odpowiednią opiekę, rozwój i dom pełen miłości. Niestety to nie zdołało go uchronić przed problemami zdrowotnymi… Nasz synek cierpi na autyzm dziecięcy. Rozwija się inaczej niż jego rówieśnicy – nie rozumie otaczającego go świata, choć widzimy, że bardzo by chciał. Jest pogodnym chłopcem, ale te trudności skutecznie uniemożliwiają mu normalne funkcjonowanie. Andrzejek wymaga wsparcia wielu specjalistów, rehabilitacji i terapii. Musi być pod stałą kontrolą. Ma zapewnione wczesne wspomaganie rozwoju i liczne zajęcia, dzięki którym ma szansę na lepszą przyszłość i samodzielność. Chcielibyśmy zapewnić mu pobyt w placówce terapeutycznej, ale to generuje dodatkowe, ogromne koszty! Wszystko, co niezbędne do rozwoju Andrzejka, mocno obciąża nasz budżet. Chcielibyśmy zapewniać mu wszystko, czego potrzebuje, ale bez Waszej pomocy nie damy rady. Czy możemy liczyć na wsparcie? Prosimy, otwórzcie dla Andrzejka swoje serca. Rodzice

631,00 zł ( 9,88% )
Brakuje: 5 752,00 zł