Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jarosław Lalek
Jarosław Lalek , 42 lata

Nieznany przeciwnik niszczy mnie od środka – a ja chcę żyć! Pomożesz?

Nigdy nie przypuszczałem, że moje zdrowie zacznie mnie zawodzić tak wcześnie. Jestem jeszcze młodym mężczyzną, a choroba dopadła mnie dwa lata temu. Od października 2019 byłem w kilku szpitalach, gdzie wykonano wiele badań  i niestety pozostawiono mnie bez diagnozy. Przez dwa lata na własną rękę szukałem przyczyny, robiąc badania na własny koszt. Dzięki temu doszedłem do tego, co tak naprawdę niszczy moje ciało. W organizmie znajdują się bowiem dodatnie przeciwciała, które nadmiernie mnie atakują. Pomóc może leczenie immunoglobulinami, które jest niezwykle kosztowne.  Nie jestem w stanie sam zebrać tak wielkiej kwoty. Bardzo chcę dalej pracować, uprawiać sport i cieszyć się życiem z moim 11-to letnim synem. To też dla niego, nie tylko dla siebie muszę walczyć do samego końca. Proszę, pomóż mi! Jarosław

108 755,00 zł ( 41,08% )
Brakuje: 155 926,00 zł
Filip Muszyński
Filip Muszyński , 11 lat

Życie w nieustannym strachu... Pomóż w walce z autyzmem!

Coraz częściej brakuje mi sił. Coraz częściej mam ochotę położyć się i płakać z bezsilności, ale nie mogę – bo Fifi mnie potrzebuje! Często zastanawiam się jak to możliwe, że na naszą rodzinę spadło tyle nieszczęść. Czy da się tego uniknąć? Czy można to wszystko naprawić?  Jestem samotną matką. Mieszkam z moim tatą, który jest dla mnie ogromnym wsparciem. Codziennie dowozi mnie i Filipka do specjalistycznego przedszkola, w którym mój syn otrzymuje potrzebne wsparcie. Jednak wiem, że to ciągle za mało… Ze wszystkich sił próbuję pomóc mojemu synkowi. Szukamy coraz to nowych terapii, konsultacji. Codziennie podnosimy rękawicę w walce z autyzmem, ale on wciąż wyprzedza nas o krok.  Odkąd Filip pojawił się na świecie, całe nasze życie kręci się wokół kolejnych ośrodków rehabilitacyjnych. Gdy synek miał 8 miesięcy, rodzina zwróciła mi uwagę, że z jego rozwojem coś jest nie tak. Patrzył w jedno miejsce, denerwował się na widok różnych przedmiotów. Wpadał w paniczne ataki płaczu. Potem było już tylko gorzej… Brak kontaktu wzrokowego, problemy z podnoszeniem się z łóżeczka. Zaczął samodzielnie chodzić dopiero w wieku 3 lat. Filip nie mówi, nie sygnalizuje swoich podstawowych potrzeb. Jest pampersowany, mimo tego, że ma już 8 lat. Jego wsparcie to tak naprawdę całodobowa opieka. Nie wskazuje nawet palcem, gdy chce coś zjeść lub się pobawić. Nie potrafi samodzielnie się ubrać, zjeść posiłku… Reaguje tylko na proste polecenia.  Dodatkowo rok temu przeżyliśmy ogromną rodzinną tragedię. Moja mama, najcudowniejsza – wspierająca kobieta, nie tylko w opiece nad synkiem, ale w całym moim życiu, zmarła w wyniku powikłań po koronawirusie. Bardzo mi jej brakuje, tęsknię i wspominam ją każdego dnia. Opieka nad moim synem pochłania każdą moją chwilę. Mam wrażenie, że nawet nie miałam czasu przeżyć żałoby… Wiem, że sama nie zdołamy wygrać walki o przyszłość Filipa… Wiem także, że jemu jest trudniej. To on na swoich barkach dźwiga autyzm, a ja – strach i niepewność o niego. Jesteśmy zdani tylko na siebie.  Dlatego proszę – pomóż nam! Twoja złotówka jest dla nas bardzo cenna! Magdalena, mama

2 655 zł
Błażej Białaś
Błażej Białaś , 8 lat

Dogonić lepszą przyszłość...

Miłości i troski dajemy mu, tyle ile tylko możemy. Dajemy mu też uwagę, zaangażowanie i mnóstwo zrozumienia. Błażejek to nasz największy skarb – dalibyśmy mu wszystko, jednak tego najważniejszego dać mu nie mogliśmy... Zdrowia.  Błażejek toczy bój z autyzmem. Mimo naszych starań, mimo lat systematycznej rehabilitacji i podejmowania coraz to nowych prób walki z naszym przeciwnikiem, ten stale wyprzedza nas o krok, zamykając synka w szczelnym uścisku. Zajęcia z terapeutami dają nam naprawdę wiele, jednak wciąż jesteśmy dopiero na początku naszej trudnej drogi. Musimy wspiąć się na szczyt, na którym mamy nadzieję zobaczyć lepszą przyszłość Błażejka – prosimy, bądź z nami w tej drodze! Rodzice

754 zł
Ilona Kucher
Ilona Kucher , 3 latka

Dramatyczny wyścig z czasem... Ratuj życie Ilonki!

Rdzeniowy zanik mięśni, czyli SMA, to okrutny wyrok na zdrowie i życie. To właśnie z takim wyrokiem urodziła się Ilonka. Choroba niszczy ją kawałek po kawałku, zabierając to, co jest najbardziej potrzebne do przeżycia, czyli oddech. Jeśli nie pomożemy jej teraz, po prostu zgaśnie… Nie potrafię wyrzucić z głowy tych chwil. Ilonka zaczęła robić się sina, a każdy oddech był dla niej ogromnym wysiłkiem. Krzyk, panika i nerwowe czekanie na ratunek. Tyle pamiętam. Nigdy w życiu nie bałam się bardziej. Kiedy przyjechał zespół ratowników, córeczkę reanimowano! Nie jestem w stanie powiedzieć, ile to trwało. Każda chwila w tym momencie było wiecznością. W karetce reanimowano ją drugi raz... Liczyła się każda sekunda. Każda sekunda zwłoki mogła oznaczać najgorsze. W mojej głowie mnożyły się pytania i najgorsze myśli. Czy uda się ją uratować… Czy będzie żyć? Po przewiezieniu do szpitala Ilonka po raz kolejny była reanimowana, a później zaintubowana. Jej maleńki organizm nie miał już sił, by walczyć… Litry wylanych łez nad szpitalnym łóżeczkiem, błagalny krzyk, a w rękach diagnoza – SMA typu 1. Kilkumiesięczne dziecko na barkach niesie tak trudną chorobę, a my czujemy się, jakbyśmy mieli związane ręce.  Nie mogliśmy, i nie możemy się poddać! Szpital stał się naszym drugim domem. Córeczkę umieszczono na oddziale intensywnej terapii, a nam sen z powiek spędza nie tylko stan jej zdrowia, nie tylko walka z SMA, ale też pieniądze... Nie jesteśmy ubezpieczeni, przez co każdy dzień w szpitalu generuje ogromne koszty.  Wiemy, że to dopiero początek walki nie tylko o zdrowie Ilonki, ale przede wszystkim o jej życie. Zajmują się nią najlepsi lekarze, jest w dobrych rękach. Jednak lista potrzebnych sprzętów, które mogą dać jej, choć chwile wytchnienie, rośnie z dnia na dzień. Tracimy nadzieję, że sami zdołamy uzbierać środki na ich zakup… Dlatego roszę, pomóż nam! Tu chodzi o małe życie!  Karina, mama  ➡️ Licytacje na Facebook'u

21 620,00 zł ( 19,16% )
Brakuje: 91 219,00 zł
Adam i Zuzia Matuła
Adam i Zuzia Matuła , 12 lat

Wyjątkowe bliźniaki wciąż potrzebują naszej pomocy!

Ponad 3 lata temu uruchamialiśmy pierwszą zbiórkę dla Zuzi i Adasia i dzięki wsparciu wielu darczyńców udało nam się wtedy uzbierać całą potrzebną kwotę na rehabilitację. Jednak rehabilitacja w przypadku dzieci z niepełnosprawnościami jest jak jedzenie - trzeba z niej korzystać codziennie i tak już pewnie będzie do końca ich życia. Dlatego też uruchamiamy kolejną zbiórkę i raz jeszcze prosimy o wsparcie. Oto nasza historia: Zuzia i Adaś świata poza sobą nie widzą. Znają się od urodzenia, a nawet wcześniej, bo spędzili razem 29 tygodni w brzuchu. Niestety, podczas porodu przyplątał im się niechciany towarzysz na resztę życia. To mózgowe porażenie dziecięce. Codziennie dokucza moim aniołkom, skutecznie zabierając beztroskę dzieciństwa. Niesamowita radość i zaskoczenie. To pierwsza reakcja, kiedy dowiedzieliśmy się, że pod moim sercem zamiast jednego, biją dwa mniejsze. Jeden mały człowiek to już duże wyzwanie, a co dopiero bliźniaki. Maluchom bardzo się jednak spieszyło, żeby wreszcie poznać rodziców i przyszły na świat o 11 tygodni za wcześnie. Zamiast kolorowego pokoju i własnego łóżeczka czekała na nich plątanina rurek i szklane szyby inkubatorów. Podwójny strach o życie i zdrowie maluszków. Niedotlenienie okołoporodowe wyrządziło ogromne szkody. Zuzia ucierpiała bardziej. Jej rączki i nóżki są niesprawne. A w pakiecie dodatkowo duża wada wzroku i padaczka o nietypowych objawach. Jakkolwiek to nie zabrzmi - córcia nam się co jakiś czas “wyłącza”. Adaś miał ciut więcej szczęścia. Jego nóżki są sprawniejsze, ale co chwilę się potyka. Musi dużo ćwiczyć, żeby uniknąć operacji ścięgna Achillesa. Oboje każdego dnia potrzebują intensywnej rehabilitacji. To jest ich dziecięca codzienność. Zuzia jest wpatrzona w Adasia, a on jest jej aniołem stróżem. Pilnuje i opiekuje się nią, mobilizując do rozwoju. Chciałby, żeby z nim biegała. Zuzia też by bardzo chciała, ale chore nóżki jej nie pozwalają. Może poruszać się tylko za pomocą wózka. Uwielbiam moje maluchy, które już wcale nie są takie małe. W lutym 2022 r. skończą przecież 10 lat. Widzę po ubrankach, jak się zmieniają i rosną, a razem z nimi wciąż rosną też potrzeby. Mimo trudności, z którymi się zmagają od urodzenia, potrafią jednym uśmiechem rozjaśnić nawet najbardziej ponury dzień w roku. W ich spojrzeniu odnajduję sens i siły, żeby walczyć. Póki są jeszcze na tyle małe i plastyczne, a delikatne ciała najbardziej podatne na usprawniające dłonie rehabilitantów. Rehabilitacja - lekarstwo potrzebne w naprawdę dużych dawkach. Bliźniaki wymagają zarówno regularnych, codziennych ćwiczeń, jak i wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne. Cieszymy się z każdego efektu, każdej najmniejszej poprawy na lepsze. Niestety, wszystkie te wymagane zajęcia kosztują rocznie niewyobrażalne kwoty pieniędzy, a my nie jesteśmy w stanie samodzielnie opłacić leczenia dla dwójki niepełnosprawnych dzieci. Dlatego raz jeszcze prosimy Państwa o pomoc… Musimy zrobić wszystko, żeby nasze skarby były jak najbardziej samodzielne w dorosłości. Kiedy nas już zabraknie. Mamy też świadomość, jak bardzo ważny jest czas, który właśnie przed nami. Nie wolno nam zaniedbać ćwiczeń, bo nigdy już nie odzyskamy tej szansy na większą sprawność. Nasze dzieciaki naprawdę jej potrzebują i wierzymy, że wspólnie z Państwa pomocą ją otrzymają. Iza - mama

8 260,00 zł ( 11,26% )
Brakuje: 65 038,00 zł
Szczepan Rozwadowski
Szczepan Rozwadowski , 14 lat

Choroba przez rok odebrała niemal wszystko! Ratujemy Szczepana!

Nie jestem w stanie już zliczyć ilości dni spędzonych na szpitalnych oddziałach. Każdy pobyt to dziesiątki badań, wkłuć, spotkań z lekarzami wielu specjalizacji. Początek dnia, zamiast zwyczajnego pakowania się do szkoły, poranny obchód. Zamiast wyjścia z domu i spaceru o własnych nogach, konieczność poruszania się na wózku inwalidzkim. Zamiast zwykłego dzieciństwa, ogromny strach o zdrowie i przyszłość swojego dziecka... Przez lata byliśmy przekonani, że nasz syn jest zdrowym chłopcem. Przez lata cieszyliśmy się sobą, nie przypuszczając nawet, że istnieje tak koszmarna choroba, która zaatakuje Szczepana. Od roku syn zmaga się z autoimmunologicznym zapaleniem mózgu, które sprawia, że jego organizm atakuje sam siebie. Zamiast bronić, doprowadza do uszkodzeń... Obecnie Szczepan nie jest w stanie chodzić, ma problemy z utrzymaniem głowy, ze wzrokiem, a także zaburzenia wszystkich zmysłów. Jeszcze nigdy tak bardzo nie baliśmy się o naszego syna tak, jak teraz, a walka, którą codziennie toczymy, zdaje się nie mieć końca.   Nasz syn był bardzo aktywnym dzieckiem: trenował piłkę nożną, śpiewał w chórze, grał na pianinie, zdobywał góry: m.in. Rysy, Świnicę, Babią Górę. Marzy, by zostać przewodnikiem górskim jak jego tata, miłośnik pociągów i klocków LEGO, jeden z najlepszych uczniów w szkole, pasjonat historii i matematyki. Jego choroba porusza wiele osób, dawnych i obecnych kolegów, ich rodziców, nauczycieli z przedszkola i szkoły, znajomych i znajomych znajomych. Walczymy! Szczepan już po raz ósmy przebywa w szpitalu. Choroba go wykańcza, a my czujemy się coraz bardziej bezsilni... Dodatkowo wiele elementów związanych z naszą trudną sytuacją rozbija się o kwestie finansowe. Koszty leczenia i walki o zdrowie syna będą bardzo duże, dlatego nie mamy wyjścia i już teraz prosimy Was o pomoc. Wierzymy, że dzięki wielu ludziom dobrego serca, będzie nam choć trochę łatwiej walczyć o syna.  Rodzice 

102 551 zł
Olaf Malinowski
Olaf Malinowski , 18 lat

Prosto z boiska na szpitalną salę - Olaf walczy z bardzo niebezpieczną chorobą! Pomocy!

Nie potrafię zliczyć, ile razy dziennie odtwarzam w głowie wydarzenia sprzed kilku miesięcy. Tak bardzo staram się znaleźć jakiś znak, coś, co pozwoliłoby mi wcześniej zareagować, uratować Olafa. Jednak nic takiego nie miało miejsca! Nasz dramat rozegrał się w kilka chwil i zmienił nasze życie już na zawsze... Olaf ma 15 lat i do tej pory był zdrowym, rozwijającym się i pełnym energii nastolatkiem. Nasz koszmar zaczął się trzy miesiące temu, w wakacje... Zwykłe zdarzenie okazało się być opłakane w skutkach. Podczas pływania na paddleboardzie - desce, na której stoi się i wiosłuje za pomocą wiosła - syn wpadł do wody. Nic mu się stało i zapomnielibyśmy o tym wydarzeniu, gdyby nie to, co zdarzyło się potem... Dwa dni później Olaf nagle źle się poczuł... Wymiotował, było mu niedobrze, miał gorączkę. Początkowo myślał, że to zwykłe zatrucie pokarmowe. Czekaliśmy, aż objawy ustąpią. Jednak tak się nie stało... Przez chwilę było lepiej, ale tylko przez chwilę. Po trzech dniach Olaf dostał silnego ataku bólu głowy. Kręciło mu się w głowie, zaczął mieć problemy z poruszaniem się i mową. Natychmiast pojechaliśmy na SOR. W szpitalu szybko usłyszeliśmy, że to ostre rozsiane zapalenie mózgu i rdzenia. Bardzo rzadka choroba, której przyczyny nie są jasne... Zamarłam. Nie wiedziałam, co nas teraz czeka... Tak bardzo się bałam i boję się dalej!Zapalenie mózgu i rdzenia to choroba autoimmunologiczna - nierozpoznana przez medycynę, jednak należąca do grupy chorób autoagresywnych. Dotyka na ogół nastolatki i dzieci, często jest następstwem przebytej infekcji... Prowadzi do stanu zapalnego i demielinizacji - uszkodzenia osłonek komórek nerwowych - w różnych miejscach mózgu i rdzenia kręgowego. Olaf został przewieziony do drugiego szpitala, w którym spędził miesiąc. Teczka historii choroby syna rosła w zatrważającym tempie. Porażenie nerwu odwodzącego, niedowład ośrodkowy nerwu twarzowego, niedowład ręki z całkowitym brakiem ruchu w obrębie nadgarstka i dłoni... Obniżone napięcie mięśniowe w rękach i nogach. Nasilone zmiany w istocie białej mózgu prawej i lewej...  W jednej chwili z energicznego nastolatka syn zmienił się w pacjenta, który potrzebuje pomocy. Obecnie Olaf znajduje się w trzecim szpitalu w Gdańsku, gdzie prowadzone są dalsze próby przywrócenia mu zdrowia i powrotu do normalnego życia. Nie mogę pozwolić na to, by tak wyglądała przyszłość Olafa, dlatego proszę - pomóż nam! Olga, mama  

92 466 zł
Aleksander Matusik
Aleksander Matusik , 4 latka

Choroba pozbawia Olusia sprawności - pomóż nam ją zatrzymać!

Oluś już od pierwszych chwil skradł nasze serca. Kiedy tylko spojrzał na nas swoimi dużymi, pięknymi oczkami wiedzieliśmy, że zrobimy dla niego wszystko, aby był bezpieczny i szczęśliwy. Nie sądziliśmy jednak, że będzie to tak trudne… Jeszcze chwilę po porodzie byliśmy niemal pewni, że Olek jest zdrowym chłopcem. Wtedy nic nie zapowiadało, że już za kilka chwil zaczną się problemy, które będą nam towarzyszyć aż do dziś...  Pierwsze niepokojące objawy pojawiły się, kiedy nasz synek skończył 4. miesiąc – drżenie rączek, nagłe zwroty gałek ocznych, ospałość i coraz większy brak energii. Byliśmy przerażeni i czuliśmy, że musimy jak najszybciej zacząć szukać pomocy.  Długi pobyt w szpitalu dał odpowiedź – szczególne zespoły padaczkowe. Po szeregu badań genetycznych dokładnie poznaliśmy wrogów: rzadka choroba genetyczna BPAN-NBIA, encefalopatia, Zespół Westa.  Istotą NBIA jest odkładanie żelaza w mózgu, co oznacza zaburzenia w napięciu mięśniowym oraz postawie ciała. Niestety, choroba jest bardzo niebezpieczna. Szybko postępuje, odbiera możliwość poruszania się, przełykania, mówienia, a na końcu oddychania... Konieczne jest jak najszybsze zatrzymanie jej rozwoju.  Już teraz Oluś mierzy się z ciężkimi epizodami padaczkowymi, wzmożonym drżeniem rąk, obniżonym napięciem mięśniowym, problemami z trzymaniem głowy, siedzeniem czy poruszaniem się. Mimo wszystko staramy się dzielnie walczyć... Codzienna rehabilitacja i regularne turnusy są niezbędne. Każdego dnia nasz synek pokazuje, jak ogromny tkwi w nim potencjał, jak wielka jest jego siła i chęć życia. Poprzez uśmiech i dotyk potrafi przekazać wiele... Mimo tak ogromnego cierpienia jest pogodnym dzieckiem. Uwielbia dźwięk instrumentów, śpiew ptaków i najlepiej czuje się obcując z naturą. Pragniemy, dać Olkowi szansę na dalszy rozwój, większą sprawność i lepszą przyszłość. Intensywna rehabilitacja może przynieść naszemu dziecku trwałą poprawę jego funkcjonowania. Niestety koszty już teraz znacznie przekraczają nasze możliwości... Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie... Każda złotówka jest na wagę złota!  Rodzice 

86 206 zł
Przemysław Kałużny
Pilne!
Przemysław Kałużny , 44 lata

Choroba zniszczyła mój związek, odebrała pracę i dom... Bez operacji stracę też życie❗️

Miałem wszystko, to, co ma większość z nas, a w ogóle tego nie docenia. Zdrowie, miłość, pracę, dom. Potem zachorowałem. Wystarczyła chwila, bym stracił to wszystko… Bez operacji mogę stracić jeszcze więcej – życie, dlatego bardzo proszę, pomóż mi! Chciałabym zatrzymać cierpienie i odzyskać dawne życie… Choruję na Chorobę Hantingtona, która objawia się zaburzeniami ruchowymi i psychicznymi. Mam coraz bardziej nasilone mimowolne ruchy ciała, nieporadność ruchową, a do tego dochodzi depresja, drażliwość...  To genetyczna choroba, którą odziedziczyłem po mamie, która zmarła na nią mając zaledwie 47 lat… Ja dzisiaj mam zaledwie 40, a o tym, że również choruję, dowiedziałem się 3 lata temu. Od dnia diagnozy moje życie zaczęło się sypać… Po diagnozie rozpadł się mój związek. Po 18 latach wspólnego życia moja partnerka, gdy dowiedziała się o chorobie, zostawiła mnie. Straciłem też pracę – byłem kierowcą samochodów ciężarowych, ale choroba uniemożliwiła mi wykonywanie obowiązków. Załamanie, depresja… Tak znalazłem się w ośrodku dla bezdomnych.  Gdy traciłem nadzieję i czekałem już właściwie na koniec, pojawiła się szansa! Jest to operacja, która uratuje mi życie – wszczepienie elektrostymulatora do mózgu. Zabieg powstrzyma chorobę, a ja będę w końcu mógł odbudowywać powoli wszystko, co choroba mi zabrała!  Niestety, koszt operacji jest ogromny. Nigdy nie będzie mnie nie nią stać… Jestem osobą bezdomną, mam rentę w wysokości 500 zł miesięcznie, za którą muszę się utrzymać, kupić lekarstwa… To kwota dla mnie niebotyczna. Dlatego z całego serca zwracam się z prośbą o pomoc.  W ciemnym tunelu pojawiło się dla mnie światło. Jeszcze wierzę, że coś dobrego mnie czeka. Bardzo proszę, pomóż mi…  Jest mi naprawdę ciężko, jednak mimo to nie chcę się poddać. Każda złotówka przekazana na moje leczenie może być tą, która mnie uratuje... Przemysław   Media: epoznan.pl – Przez chorobę stracił miłość, pracę i dom. "Bez operacji mogę stracić jeszcze więcej - życie"

11 235,00 zł ( 9,18% )
Brakuje: 111 106,00 zł