Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julia Litwinienko
Julia Litwinienko , 6 lat

Białaczka nie odpuszcza! Ratujemy Julkę!

Julka, nasza córeczka urodziła się z bardzo rzadką, neurologiczną chorobą – zespołem Marcusa Gunna. Bardzo ciężko było nam się pogodzić i przyjąć tę diagnozę. Nasz świat jednak ponownie stanął na głowie, gdy w zeszłe wakacje zdiagnozowano u Julci ostrą białaczkę limfoblastyczną. Od sierpnia szpital stał się naszym „domem”, z którego nie możemy się wciąż uwolnić. Leczenie jest bardzo różne, a podawana chemioterapia była dwa razy przerwana z uwagi na zbyt słabe wyniki. To koszmar, który trwa, ale nie poddajemy się i walczymy. Mamy tę możliwość, że raz na 2-3 dni możemy wrócić do domu i chociaż chwilkę odetchnąć od szpitalnych korytarzy, światła, które nie gaśnie i pikających maszyn. Koszty związane z dojazdami, zakupem leków, sprzętów medycznych oraz pielęgnacyjnych pochłaniają ogromne ilości naszego budżetu, dlatego postanowiliśmy zwrócić się o pomoc na nadchodzące miesiące. Sami, z naszą córeczką musimy przejść drogę do wyleczenia. Bardzo się martwimy, że trudności finansowe, mogą zabierać nam energię, którą powinniśmy poświęcać na wsparcie Julci. Wasze wsparcie odejmie nam balastu, a doda skrzydeł i wiary – o to prosimy. rodzice Julci

1 330 zł
Dawid Herbut
10 dni do końca
Dawid Herbut , 24 lata

Piekło strasznej choroby niszczy życie matki i syna! Możesz pomóc!

Choroba Niemanna-Picka to nasze piekło, nasze przekleństwo. Im bardziej próbujemy się od niej uwolnić, tym bardziej ona atakuje... Zabrała Dawidowi samodzielność i sprawność. Co będzie następne? Po co sięgnie tym razem? Kiedy wszystko się zaczęło, Dawid miał 11 lat. Wcześniej był zdrowym, wesołym chłopcem. Któregoś dnia w szkole zauważono jednak, że syn się potyka na prostej drodze. Przeraziliśmy się, a niedługo później życie nasze i Dawida zamieniło się w koszmar... Przez pięć lat jeździliśmy od lekarza do lekarza, szukając diagnozy i ratunku dla syna, podczas gdy stan syna cały czas się pogarszał! Dopiero po pięciu latach usłyszeliśmy prawdę... Choroba Niemanna-Picka, inaczej dziecięcy Alzheimier, to śmiertelna, genetyczna choroba, która powoduje regres w rozwoju zarówno fizycznym, jak i umysłowym. Kiedy usłyszałam diagnozę, nie miałam pojęcia, z czym kazał nam zmierzyć się okrutny los. Nie miałam pojęcia jak teraz wyglądać będzie nasze życie... Dziś o chorobie syna wiem wszystko, ale to nie znaczy, że mogę podjąć z nią skuteczną walkę. Mam wrażenie, że wciąż błądzimy szukając ratunku. Dawid nie chodzi już samodzielnie, porusza się na wózku, jeszcze potrafi sam jeść, ale choroba postępuje i może odebrać także to... Nadzieję daje lek. Skuteczny i nierefundowany lek, który pozwala na powstrzymanie potwornej choroby i zahamowanie jej postępów. Jednak mimo że jest on nam tak bardzo potrzebny, jest całkowicie poza naszym zasięgiem finansowym. Proszę, pomóż mi uratować syna! Gabriela, mama

5 960,00 zł ( 5,62% )
Brakuje: 99 998,00 zł
Kuba Paprocki
Kuba Paprocki , 15 lat

Pożar pochłonął dom niepełnosprawnego Kubusia - pomóż!

28 grudnia życie rodziny mieszającej w małej Dąbrówce Ług, na zawsze się zmieniło. Spokojny, wtorkowy wieczór zamienił się w koszmar. Niespodziewany ogień zaczął trawić dom małego, niepełnosprawnego Kubusia i jego rodziny. Ogień pochłonął przydomową kotłownię, całe szczęście nie wdarł się do mieszkania. Niestety, nie obyło się bez tragedii. Dym i osad pozostawiły ślady na ścianach, meblach, ubraniach… Na wszystkim, co znajdowało się wewnątrz.  Dom nie nadaje się do ponownego zamieszkania. Prawdopodobnie wszystko będzie musiało zostać wyrzucone. Rodzice Kubusia są załamani, sytuacja finansowa uniemożliwia im szybki remont i powrót do domu. Pragną jak najszybciej wyremontować dom, tak aby ich niepełnosprawny syn miał godziwe warunki do życia. Prosimy wszystkich ludzi o dobrych sercach o wsparcie, każda złotówka jest na wagę złota. Pomóżmy Kubie wrócić do domu. Bliscy

1 520 zł
Wojciech Papaj
13 dni do końca
Wojciech Papaj , 45 lat

Zamknięty we własnym ciele... Pomóż Wojtkowi!

Choroba Huntingtona to choroba, które niczym klątwa spada na rodzinę i pochłania jej kolejnych członków. W przypadku mojego męża schorzenie przyszło najpierw po jego matkę, a po wielu latach pojawiła się w domu po raz drugi... U mojego męża choroba zaatakowała nagle. Mimo to nie była ona dla nas całkowicie nieznana, ponieważ wcześniej cierpiała na nią jego mama i prawdopodobnie dziadek. Dlatego wiedzieliśmy, jak okrutna w skutkach potrafi być.  Pierwsze objawy wydawały się całkiem niewinne – najpierw delikatne zachwiania równowagi, drżenie rąk, czasem bóle głowy. Mimo to wiedzieliśmy, że jak najszybciej musimy zacząć działać. Wykonaliśmy wiele badań i właściwie od razu potwierdziły się nasze obawy. 16 kwietnia 2021 roku usłyszeliśmy diagnozę – choroba Huntingtona. Później wszystko działo się tak szybko. Choroba z dnia dzień postępowała i w mgnieniu oka zmieniła życie mojego męża. Wojtek z energicznego człowieka stał się pacjentem potrzebującym całodobowej opieki. Dla nas – jego bliskich to straszliwy widok.  Tracimy go zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Choroba Huntingtona atakuje cały układ nerwowy, a objawy z każdym dniem przybierają na sile. Mąż ma coraz większe problemy z poruszaniem się, koordynacją, mową. Najprostsze czynności stają się dla niego dużym wyzwaniem.   Niestety, walka z tak potwornie trudnym przeciwnikiem zabiera cały nasz czas i wszystkie nasze siły, ale też pieniądze... Leczenie, rehabilitacja, fizjoterapie, specjalistyczna dieta – koszty nieustannie wzrastają... Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak prosić Was o pomoc.  Nie zostawiajcie nas samych w tej straszliwej walce...  Marta, żona

39 359 zł
Adam Kopeć
Adam Kopeć , 60 lat

Upadek z wysokość zabrał sprawność Adama! Walczymy o powrót do samodzielności...

Adam wiódł normalne, spokojne życie. Pracował jako kierowca, uwielbiał życie rodzinne. Oddany mąż, wspaniały przyjaciel. Niestety, w jednej chwili zmieniło się wszystko. Całe dotychczasowe życie zostało wywrócone do góry nogami… 18 marca 2017 roku to data, której nigdy nie będzie w stanie zapomnieć…  Adam uległ nieszczęśliwemu, wręcz tragicznemu wypadkowi w miejscu pracy. Spadł z wysokości 3 metrów na betonową posadzkę! Upadek był katastrofalny w skutkach. Mężczyzna doznał złamania kości sklepienia czaszki, złamania podstawy czaszki, kręgu szyjnego, złamania żebra i obojczyka. Lekarze nie mieli wyboru – musieli natychmiast operować i ratować jego życie!  Czas, w którym Adam walczył, był najgorszy dla wszystkich najbliższych osób. Baliśmy się jak nigdy dotąd. Każdy telefon ze szpitala wprowadzał w nas dreszcz emocji, strachu, paniki… Nasz przyjaciel spędził 2 miesiące na oddziale intensywnej terapii, podłączony do respiratora.  Prosto ze szpitala Adam został przeniesiony do centrum rehabilitacyjnego, gdzie rozpoczął walkę o swoją przyszłość. Rehabilitacja to jego jedyna szansa na powrót do sprawności. Tylko dzięki terapii będzie mógł wrócić do samodzielnego życia. Walczy już długo, jednak nie traci nadziei!  W tym momencie Adam nie chodzi o własnych siłach. Nie jest w stanie wykonać żadnej czynności samodzielnie. Wymaga całodobowej opieki. Prawostronny niedowład ciała nie pozwala mu na powrót do normalnego funkcjonowania. Ta jedna chwila zmieniła całe życie! Obecnie Adam potrzebuje kolejnego turnusu. Bardzo prosimy o pomoc w uzbieraniu środków na rehabilitację. Koszty leczenia są ogromne, Adam nie jest w stanie samodzielnie ich pokryć. Prosimy, pomóż mu znów stanąć na nogi! Dzięki Tobie ma szansę odzyskać radość z życia! Bliscy Adama

5 266,00 zł ( 7,12% )
Brakuje: 68 617,00 zł
Czesław Bajzert
Czesław Bajzert , 65 lat

Zawał i wypadek w sanatorium - dość już tragedii❗️Pomóż Cześkowi wrócić do zdrowia i rodziny!

Ile tragedii może spaść na jednego człowieka? Czesiek przeżył ich już tak wiele... Najpierw zawał serca, a potem, gdy walczył o powrót do zdrowia, tragiczny w skutkach wypadek w sanatorium! Po tych dramatycznych wydarzeniach nie mógł chodzić i mówić... Trwa walka o powrót do zdrowia, wciąż potrzebujemy jednak Twojej pomocy! Emeryturę mieliśmy zaplanowaną w każdym calu. Mieliśmy mieć wreszcie czas dla siebie, pasji, działki i rodziny. Niczym niezakłócony czas... Niestety los zweryfikował nasze plany. 2019 rok okazał się dla nas tragiczny w skutkach... Dzień zaczął się każdy jak inny, skończył dramatyczną walką o życie. Czesiek przeszedł zawał serca... W jednej chwili wszystko było w porządku, w drugiej nagle oszołomił go ból, nie mógł oddychać... W szpitalu okazało się, że to zawał serca. Liczyła się każda chwila... To były straszne chwile, pełne lęku o życie najważniejszej osoby na świecie... Czesiek okazał się jednak bardzo dzielny i silny. Przed chorobą serca był pełen chęci do życia, aktywny, energiczny. Lubił pracę w ogrodzie, był zawsze pomocny dla rodziny i znajomych. Dzięki temu gdy sam znalazł się w ciężkiej sytuacji, mógł liczyć na wsparcie innych. Wiedzieliśmy, ze zawał to nie koniec życia... Wierzyliśmy, że to tylko chwilowe problemy, które wspólnie przezwyciężymy. Po zawale i koronografii, chcąc wrócić do lepszej formy, Czesław jeździł na rowerze i starał się być jeszcze bardziej aktywny, aby utrzymać formę. Aby całkowicie wrócić do zdrowia, dostał też skierowanie do szpitala sanatoryjnego na rehabilitację. Wyjechał pełen nadziei, że wróci i odzyska dawną formę... Niestety - stało się inaczej. Nie mam pojęcia, co się stało. Dostałam tylko informację, że Czesiek miał wypadek. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach mąż doznał bardzo silnego urazu głowy.... To doprowadziło do ogromnego spustoszenia w organizmie - pęknięcie podstawy czaszki, obrzęk mózgu, liczne krwiaki... Kiedy go zobaczyłam, ogarnęła mnie rozpacz. Mój energiczny, towarzyski mąż był tylko wspomnieniem... Czesiek nie mógł chodzić, nie mógł mówić, nie wykonywał samodzielnie żadnych czynności... Spotkała nas kolejna tragedia! By wrócić do zdrowia i nas - swojej rodziny - Czesiek potrzebuje dalszej rehabilitacji, która jest bardzo kosztowna. Niestety nie ma innego sposobu na powrót do sprawności. Dzięki rehabilitacji stan Cześka na szczęście bardzo się poprawia... Na początku nie mówił, teraz już wypowiada pełne zdania, jest z nim kontakt, potrafi sygnalizować wszystkie swoje potrzeby.  Jest też bardzo uczuciowy i wyraża wiele emocji. Dzielnie dąży do wyznaczonego celu. Jest lepiej, ale przed nami jeszcze daleka droga... By wrócić do zdrowia i nas - swojej rodziny - Czesiek potrzebuje dalszej rehabilitacji, która jest bardzo kosztowna. Niestety nie ma innego sposobu na powrót do sprawności. Dzięki Wam Czesiek mógł rozpocząć rehabilitację i jego stan na szczęście bardzo się poprawia... Wypowiada pełne zdania, jest z nim kontakt, potrafi sygnalizować wszystkie swoje potrzeby. Jest też bardzo uczuciowy i wyraża wiele emocji. Dzielnie dąży do wyznaczonego celu. Jest lepiej, ale przed nami jeszcze daleka droga... Teraz najważniejsza jest pionizacja - to, by wzmocnić mięśnie Cześka, by pracował nad postawą i stanął na nogi. Sama nie jestem w stanie udźwignąć tego wydatku, jakim jest rehabilitacja męża, dlatego pełna wiary w dobre serca ludzi zwracam się po raz drugi o Twoją pomoc. Nie bądź obojętny! Pomóż nam, błagam Cię... Żona Czesława ⬇️ Czesław dziękuje za Waszą pomoc!  

6 020,00 zł ( 8,77% )
Brakuje: 62 600,00 zł
Dawid Klogie
Dawid Klogie , 35 lat

Dawid przeżył tragiczny wypadek - pomóż odzyskać dawne życie!

20 sierpnia 2021 roku rozpoczął się jak co dzień. Byłem w pracy, później umówiłem się z kolegami, by wspólnie zagrać w piłkę nożną. Pamiętam, że droga na trening przebiegała bez pośpiechu, mimo to zdarzył się wypadek, który w ułamek sekundy zmienił moje życie.  Niestety nie potrafię sobie przypomnieć tego wydarzenia, jednak z opowieści wiem, że doszło do wypadku z udziałem ciężarówki. Straciłem przytomność. Obudziłem się w szpitalnym łóżku, po 21 dniach śpiączki. Szok ogarnął całe moje ciało. Na początku głowa płatała mi figle, nie wierzyłem w to co widzę. Byłem prawie nieruchomy od pasa w dół, z ręką zagipsowaną po bark. Już pierwszej nocy wiedziałem, że coś jest nie tak, gdy usilnie chciałem opuścić łóżko. Z własnej nieporadności moje ruchy prawie zakończyły się upadkiem z łóżka, tylko nieruchome, ciężkie nogi powstrzymały moje ciało od upadku. Kolejnego dnia wezwano do mnie psychologa, który przedstawił realia tego co się wydarzyło i co ze mną się stało. W końcu uwierzyłem. Moje myśli ze stanów lękowych zmieniły się w stany depresyjne. Nie wierzyłem, że jest szansa, że kiedykolwiek będę chodził. Zacząłem myśleć o przyszłości — przecież mam dwójkę małych dzieci, pracę, plany i marzenia. Wszystko się posypało. Lekarze rozważali amputację nogi, ręki, bądź obu kończyn. Otumaniony i zmęczony bólem zacząłem myśleć, czy nie lepiej by było gdybym tam zginął… Płacz i wszystkie złe myśli przeplatały się ze świadomością, że przecież mam małe dzieci, które muszą mieć ojca. Następne tygodnie to ciężka walka o zdrowie. Pierwsze przeszczepy skóry, których wymagała moja noga nie przyjęły się. Znów czarne myśli zaczęły wracać.  Fakt, że nie mogę chodzić, bardzo utrudnia mi kontakt z dziećmi. Dziś stoi przede mną wiele problemów, nie jestem w stanie samodzielnie się poruszać i wymagam stałej opieki, jest mi bardzo trudno wykonywać podstawowe codzienne czynności.  Prowadząc dotychczasowe życie, byłem osobą mocno energiczną, udzielającą się sportowo, w przyszłe lato miałem nauczyć córkę pływania, a zimą jazdy na nartach. Dziś staram się za wszelką cenę skrócić czas mojego powrotu do zdrowia, ale nie jest to łatwe. Na wyznaczonej kontroli lekarze stwierdzili, że moje rany nie goją się prawidłowo i będą wymagały zwiększonej uwagi. Mam terminy wyznaczonych kolejnych wizyt, a na każdą z nich muszę organizować transport karetką.  Oddałbym wszystko za to, by móc cofnąć czas... Może pojechałbym wtedy inną drogą. Czasu nie cofnę, wiem. Wiem też, że jedyną nadzieją, by zminimalizować skutki tego, co się stało, jest rehabilitacja. Intensywna i bardzo kosztowna. Nie mam takich pieniędzy. Bardzo proszę o pomoc. Dawid

17 000,00 zł ( 19,57% )
Brakuje: 69 830,00 zł
Olivier Łagocki
Olivier Łagocki , 6 lat

Autyzm odbiera radość z dzieciństwa - podaruj szansę na spokojny rozwój!

Życie na każdym kroku uczy nas, że niczego nie możemy być pewni. Gdy urodził się Olivierek miał być całkowicie zdrowym chłopcem, tymczasem jeszcze zanim skończył pierwszy rok życia pojawiły się u niego niepokojące oznaki i zmiany w zachowaniu. Zauważyliśmy częste napady złości, krzyki, zmienność nastroju, problemy ze snem i wybiórczość pokarmową. To wystarczyło, aby w naszą codzienność wdarł się strach… Olivierek był poddany obserwacji. Uczęszczał na specjalistyczne konsultacje w poszukiwaniu odpowiedzi. Po czasie u Oliviera stwierdzono opóźnienie rozwoju psychomotorycznego, autoagresję, nadwrażliwość sensoryczną oraz zaburzony rozwój mowy i komunikacji. Chłopiec ma już 4 latka, a mówi jedynie pojedyncze słowa. Zdiagnozowano u niego również echolalię. Gdy Olivier ogląda bajki, często powtarza angielskie słówka, które usłyszy. Stwierdzono również zaburzenia ze spektrum autyzmu, a to wciąż jedynie wierzchołek góry lodowej. Do wszystkiego dołączyły jeszcze problemy ze wzrokiem, cukrzyca i niedoczynność tarczycy.  To wszystko sprawia, że Olivier wymaga nieustannej opieki i pomocy wielu specjalistów m.in. logopedy, psychologa, psychiatry, neurologa, endokrynologa, diabetologa i okulisty. Potrzebna jest również regularna terapia i rehabilitacja, aby Olivierek miał szansę na jak największy rozwój. Niestety, chłopiec ma jeszcze trójkę starszego rodzeństwa, które również zmaga się z nieuleczalnymi schorzeniami i zaburzeniami. Dla rodziny to wszystko jest ogromnym wyzwaniem, ale to nie czas na to, by się poddawać. Dzięki Waszej pomocy jest spora szansa na to, że Olivierek będzie mógł zawalczyć o postępy, o jak najlepsze jutro. Każdy gest jest na wagę złota!  Bliscy

1 668,00 zł ( 6,53% )
Brakuje: 23 864,00 zł
Aleks Dygas
Aleks Dygas , 27 lat

Jeden dzień odmienił całe życie! Pomóż Aleksowi!

Świat leżał u jego stóp. Dwudziestoczteroletni, wykształcony, zapalony sportowiec. Wystarczyła chwila, by życie Aleksa stanęło na głowie. Nieszczęśliwy wypadek w lipcu 2021 roku uszkodził kręgosłup i rdzeń kręgowy… Rdzeń nie jest przerwany, lecz uszkodzony na długim odcinku. Od klatki piersiowej w dół jest unieruchomiony. Ręce są częściowo niewładne i wielu czynnościach wymaga po prostu wsparcia.  Aleks walczy – codziennie, po kilka godzin trwa rehabilitacja. To jest największa nadzieja, by odzyskiwać sprawność. Daje z siebie wszystko, by osiągnąć upragnione efekty i odzyskać jak najwięcej z utraconej sprawności. Chcielibyśmy mu w tym pomóc, jednak koszty związane z pobytem w ośrodkach rehabilitacyjnych, które specjalizują się w terapii osób po uszkodzeniu rdzenia – są koszmarnie drogie. Miesiąc pobytu to koszt sięgający nawet do 20 tysięcy złotych! Dla pojedynczej osoby taka kwota jest ponad możliwości! Jednak wspólnymi siłami jest szansa na zdobycie potrzebnych środków i podarowanie możliwości powrotu do życia sprzed wypadku. Największe wyzwanie stoi przed Aleksem – to on musi sprostać ograniczeniom, które spotyka na każdym kroku. To przed nim największa praca! Wierzymy, że połączenie jego niezłomności i wsparcia dobrych ludzi może naprawdę przynieść wspaniałe efekty! rodzina Aleksa

10 459 zł