Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tymon Kowalczyk
Tymon Kowalczyk , 4 latka

Pomoc musi przyjść na czas! Wspieramy Tymona!

Dramatyczny początek życia zaważył o całej przyszłości Tymka! Dzisiaj chłopiec potrzebuje intensywnej i bardzo drogiej rehabilitacji i leczenia! Przeczytaj historię mamy i pomóż Tymusiowi walczyć... Choroby spadły na nas jak grom z jasnego nieba. Jeszcze w brzuchu Tymek był w 100% zdrowym chłopcem. Niestety – przez zaniedbanie położnej oraz lekarza urodził się siny, bez oddechu i bez jakiekolwiek pomocy ze strony asysty medycznej, która towarzyszyła mi na sali porodowej. Dopiero po kilku minutach zaczął oddychać, ale niestety doszło do niedotlenienia okołoporodowego oraz wylewu II stopnia do lewej komory mózgu. Od pierwszych miesięcy życia synek jest pod stałą kontrolą fizjoterapeuty – rehabilitujemy się trzy razy w tygodniu. Rokowania od samego początku były różne... W międzyczasie dochodziły nam tylko kolejne wady w postaci podgłośnikowego zwężenia tchawicy, czy wady wrodzonej kości. Tymek jest uznawany przez lekarzy za dziecko opóźnione w rozwoju. Do tej pory synek nie mówi oraz ma problemy z komunikacją. Na dzień dzisiejszy dojeżdżamy do innego miasta trzy razy w tygodniu na rehabilitację. Jesteśmy w trakcie diagnozy niedosłuchu oraz całej procedury diagnozowania Tymka pod względem autyzmu. Walka o zdrowie synka trwa od pierwszych dni jego życia i będzie trwała jeszcze bardzo długo, ale niestety zaczyna brakować mi na to wszystko środków.  Bardzo proszę o wsparcie i pomoc w diagnozie Tymka. Od tego zależy jego przyszłość... Wiktoria, mama Losy Tymka można śledzić na bieżąco tutaj

3 644 zł
Patrycja Aksman
Pilne!
4 dni do końca
Patrycja Aksman , 22 lata

Kiedy młode życie przerywa brutalna choroba... Pomóż Patrycji!

Wiadomość o śmiertelnej chorobie nigdy nie przychodzi w porę. Zwłaszcza kiedy masz zaledwie 19 lat i cały świat stoi przed Tobą otworem... Nowotwór jajnika – taka diagnoza rujnuje życie każdej kobiety. Żadna z nas nie chce jej usłyszeć i żadna z nas nie jest w stanie się na nią przygotować. Choroba wkrada się po cichu i w jednej chwili brutalnie przekreśla dosłownie wszystko...  "Dotychczas, aby choć trochę zapomnieć o straszliwej chorobie, z jaką przyszło mi się mierzyć – uciekałam w moją największą pasję, jaką jest makijaż. Kocham malować, kocham tworzyć, kocham to, co robię. Niestety, w ostatnim czasie przez nagły rozwój choroby musiałam przerwać swoją pasję... Wszystko zaczęło się w styczniu 2022 roku. Najpierw trafiłam do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, a już po kilku dniach przeszłam skomplikowaną operację. Razem z dużym guzem, lekarze wycięli mi prawy jajnik wraz z jajowodem. Z ogromnym lękiem czekałam na wyniki badania histopatologicznego, gorliwie wierząc, że wszystko będzie dobrze. Niestety, myliłam się. Diagnoza okazała się bardzo bolesna – nowotwór jajnika. Ciężko opisać mi słowami, co wtedy czułam. Mój świat rozpadł się na miliony kawałków, a moim nieodłącznym towarzyszem stał się paraliżujący strach...  Natychmiast rozpoczęłam leczenie, które trwa do dziś. Obecnie jestem poddawana chemioterapii BEP, która została rozpisana na 4 cykle. Leczenie jest bardzo inwazyjne i zabiera mi wszystkie siły. Pomiędzy kolejnymi dawkami chemii i wycieńczającymi badaniami, gdy dochodzę do siebie – staram się uczyć, nadrabiać materiał szkolny i przygotowywać do nadchodzącej matury... W kryzysowych momentach pomaga mi myślenie o marzeniach, choć czasami i to jest bardzo trudne...  Nie wiem jakie efekty przyniesie dotychczas zaplanowane leczenie, nie wiem też co przyniesie jutro. Jednak nieustannie wierzę, że znajdę w sobie siły na walkę z bezwzględnym przeciwnikiem, a leczenie okaże się skuteczne.  Zawsze starałam się być pozytywnie nastawiona, nieważne, z jakimi trudnościami przychodziło mi się zmierzyć. Zawsze próbowałam sobie radzić sama. Jednak w tym momencie muszę zwrócić się o pomoc...  Po ukończeniu szkoły chciałam zająć się zawodowo wizażem (makijażem). Niestety, w tym momencie zdrowie nie pozwala mi na podjęcie takich kroków. Nie mam żadnego dochodu, ani żadnego źródła utrzymania. Jedyną pomoc uzyskuję od rodziców. Wiem, że dla nich to ogromne obciążenie, dlatego założyłam zbiórkę, aby wszystkiego nie zrzucać na ich barki... Celem zbiórki jest wsparcie finansowe podczas leczenia onkologicznego, a więc pokrycie kosztów: leków towarzyszących leczeniu, dojazdów, konsultacji medycznych oraz psychologicznych, suplementów, specjalistycznego żywienia, rehabilitacji i fizjoterapii...   Mój przeciwnik jest silny, ale wiem, że nie mogę się poddać. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak prosić ludzi dobrego serca o wsparcie mojej zbiórki. Zbiórki, która jest dla mnie jedynym ratunkiem...  Proszę, pomóżcie mi. Tak bardzo chcę żyć..." Patrycja Dowiedz się więcej:  ➡️ Make Up by Patrycja Aksman

48 401 zł
Emilia Rutkowska
Emilia Rutkowska , 7 lat

Śmierć już zbyt wiele razy zaglądała w te piękne oczy! Pomóżmy Emilce w walce o życie!

Emilka urodziła się z bardzo ciężką postacią złożonej wady serca i płuc. Tetralogia falotta z atrezja płucną oraz hipoplazja tętnic płucnych. Podjecie leczenia w Polsce graniczyło z cudem, ponieważ jej serce było bardzo chore. Ubytek w przegrodzie międzykomorowej i przedsionkowej, zarośnięta zastawka płucna, brak pnia płucnego, naczynia krążenia obocznego. Jej serce nie miło połączenia z płucami. Jedyny zabieg paliatywny jaki dał jej szansę przeżyć odbył się w Krakowie kiedy mając prawie 9 miesięcy ledwo uszła z życiem. Jej tętnice płucne nie rokowały na leczenie w wyniku niedorozwoju, lecz ratowano je przez implementację stendami. Pomoc w leczeniu wady serca znaleźliśmy dla córki w Niemieckiej klinice UKM Münster u prof. Malca i Prof. Januszewskiej. Leczenie tej wady jest bardzo trudne, ale jest światło nadziei, bo Emilka dzięki tym heroicznym wysiłkom dziś żyje. We wrześniu 2019 roku w Münster Prof. Malec podjął się korekcji wady. Nie powiedział, że to jest niemożliwe, tak jak to w Polsce słyszeliśmy. Lecz leczenie w Polsce w trakcie którego nie podejmowano żadnych konkretnych planów, spowodowało nieuniknione konsekwencje. W ubiegłym roku w czerwcu i październiku miło miejsce dwukrotne cewnikowanie serca u Emilki w Niemieckiej klinice UKM w Münster. Przyczyną tych interwencji są wciąż ciężkie zwężenia lewej tętnicy płucnej, stąd dokonano implantacji drugiego stendu tzw. rusztowania, aby zapobiec i przedłużyć efekt przepływu płucnego. Jak dotąd nie ma innego sposobu ani realnej prognozy na dalsze postępowanie. Lecz hipoplazja tętnic nie jest w tym przypadku jedynym problemem, lecz ciągle zagrażające nadciśnienie płucne w prawym płuc, stąd w październiku podjęto decyzję o dodatkowym cewnikowaniu w kierunku oceny oporów płucnych i wdrożenia dalszego leczenia farmakologicznego, ponieważ same leki nie są w stanie na długo powstrzymać postępującej choroby jaką jest nadciśnienie płucne, które jak wiadomo dla rosnącego serca i wydolności krążenia jest stanem, który bezpośrednio zagraża sercu. Dlatego Emilka przyjmuje duże dawki, leków moczopędnych oraz codziennie dokonujemy pomiarów INR na krzepliwość krwi z powodu stentów, aby zapobiec zatorowi płucnemu. Dlatego też podczas aktywności fizycznej Emilka się męczy, dokucza jej kaszel niewydolnościowy, a usta są blado – sine. Placówki zagraniczne oferują dzieciom możliwość przeszczepu płuc bądź pluco – serca. Jak już nam raz historia pokazała bardzo boleśnie i naszym kochanym darczyńcom na siepomaga całkiem niedawno takie widmo strachu. Już raz zawisło nam nad serduszkiem Emilki, przed podjęciem próby reperacji – re kanalizacji tętnicy lewej gdzie zagrożenie życia było bardzo realne i wisiało na włosku. Niestety przeszczepy takie odbywają się u dzieci w wieku od 6 do 8 lat. Lecz mamy też duży szacunek i uznanie dla fundacji się pomaga i Wiemy, że możemy na Was liczyć. Teraz podejmujemy jeszcze walkę, by wyhamować rozwój choroby i oczekujemy na leczenie, ale tu jest konieczna zgoda NFZ, bo nie możemy uzyskać inaczej dostępu do terapii. Lek, który przyjmuje Emilka, jest lekiem stosowanym w przypadkach ciężkich i dostępny jest tylko na Rynku w Niemczech. Jeżeli zbyt długo to będzie trwała decyzja NFZ, a Stan kliniczny dziecka nie pozwoli na miesięczne oczekiwania zrobimy wszystko, co konieczne dla Emilki i sięgniemy po ostateczną możliwość – zakup leku ze środków fundacyjnych. Jak dziś nam wiadomo kuracja miesięczna to koszt 600 euro. Lek ten jest dostępny tylko na rynku Niemieckim. Jesteśmy cały czas bardzo wdzięczni i pamiętamy o naszych serdecznych darczyńcach i z tego miejsca również Zwracamy się o dalszą pomoc. Dla córeczki liczy się każdy grosik. Rozliczenia podatku tzw. symboliczny 1%, który zawsze wesprze wielką Moc Pomagania. Prosimy, będziecie z nami i naszą małą Emilką o wielkim kochającym życie sercu. Z wdzięczności Serca Rodzice.

2 597 zł
Zuzanna Antonowicz-Sarangal
Zuzanna Antonowicz-Sarangal , 10 lat

By Zuzia mogła wydostać się z własnego świata i normalnie żyć!

Niesprawiedliwy los sprawił, że moja córeczka najlepiej czuje się zamknięta w swoim własnym świecie. Wychodzenie poza jego granice sprawia jej ogromną trudność i dyskomfort. Zuzia jest dzieckiem autystycznym. Ma problemy w odnalezieniu się w grupie rówieśników, nie potrafi odczytywać emocji i intencji innych. Największy trud sprawia jej komunikowanie się. Przez problemy z mową ciężko odnajduje się w relacjach społecznych. Pragnę, by wyrwała się z sideł własnego świata i potrafiła odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości. To niezwykle ważne. Tylko tak będzie mogła prowadzić szczęśliwe i samodzielne życie. Zuzia chodzi teraz do przedszkola integracyjnego, które specjalizuje się w pomocy dzieciom z zaburzeniami rozwoju. Uczęszcza na liczne zajęcia wspomagające i terapie. Dzięki nim córeczka robi znaczne postępy, jednak by efekt był długofalowy, zajęcia muszę odbywać się regularnie i bez przerwy.  Ze względu na duże koszty terapii zwracam się z prośbą o pomoc. Moim największym marzeniem jest, by moja córka w przyszłości mogła być niezależną dorosłą osobą.   Elżbieta, mama

3 330 zł
Olaf Górny
21:14:33  do końca
Olaf Górny , 6 lat

Nieznana choroba powoli zabija Olafa! Pomóż!

Olafek nie przybiera na wadze i nie rozwija się prawidłowo, jak jego rówieśnicy. W październiku 2021 roku Olafek skończył 3-latka i do tej pory sam nie usiadł, nie podniósł główki i nie mówi. Wszystko jest dziś dla nas trudne i niewyobrażalnie ciężkie. Kochamy Olafka miłością bezgraniczną, jest naszym małym skarbem. Cieszymy się gdy robi, choć minimalne postępy, gdy się uśmiecha i wyciąga do nas rączki. Wszystko zaczęło się w marcu 2021 roku – świat nam się zawalił. Synek w krytycznym stanie z ostrą niewydolnością oddechową trafił na OIOM, gdzie walczył o życie. Jego mięśnie nie pozwalały mu normalnie oddychać. Musiał mieć założoną tracheostomię oraz PEGa (żywienie dojelitowe). Był to najdłuższy miesiąc w naszym życiu. Po powrocie do domu Olafek jest cały czas podłączony do respiratora oraz karmiony dojelitowo. Obecnie oprócz kosztów pokrywających codzienną rehabilitację i wyjazdów do specjalistów środki są potrzebne na płatne badania genetyczne, które wskażą, co za choroba atakuje naszego synka oraz na sprzęt rehabilitacyjny. Rehabilitacja jest bolesna i sprawia mu nieopisany ból, ale jest niezwykle potrzebna, wręcz konieczna. Każdego dnia Olafek poddaje się dzielnie rehabilitacji i udowadnia nam, że nasza walka przynosi, choć minimalne efekty. Marzę, aby mój synek podszedł do mnie, mógł mnie przytulić i powiedzieć jak bardzo nas kocha. Ta bezlitosna nieznana choroba, która zaatakowała naszego synka, odbiera nam władze nad jego ciałem. Jego nierozpoznana choroba jest barierą w osiągnięciu tego celu. Nie wiemy, co to za cichy złodziej kradnie życie, samodzielność i możliwość rozwoju naszego synka. Chcemy dać mu wspaniałe dzieciństwo. Mimo przeciwności losu i mimo ciężkiej choroby się nie poddajemy. Chcemy, aby był szczęśliwy, ale możemy mu to w pełni zapewnić jedynie dzięki Państwa pomocy. Jeśli możesz, wyciągnij do nas pomocną dłoń. Twoje wsparcie to dla nas nadzieja na życie i zdrowie dla naszego Olafka. Z góry dziękujemy! Rodzice Olafka ➡️ Licytuj i pomóż Olafkowi!

520 270 zł
Staś Machowski
Staś Machowski , 4 latka

By przestać bać się na myśl o przyszłości... Pomóż Stasiowi!

Stasio we wczesnym dzieciństwie zjeździł już prawie całą Polskę. Celem były konsultacje lekarskie, by dokładnie zdiagnozować wszystkie pojawiające się trudności. Dzięki naszej determinacji dowiedzieliśmy się, że Staś ma Zespół Williamsa. W Polsce tę chorobę ma około 100 osób. Trudności rozwojowe wiążą się również wadami serduszka. Staś ma przewężenie aorty oraz tętnic płucnych. W przyszłości czekają go operacje na otwartym sercu. Niestety, z wiekiem problemy z serduszkiem się pogłębiają. Wymaga stałej opieki i specjalnych oddziaływań.  Umiejętności psychoruchowe są poniżej tych, których oczekuje się od dzieci w jego wieku. Uczenie się nowych umiejętności i rozwój przebiega o wiele wolniej. Dodatkowym utrudnieniem jest nadwrażliwość słuchowa, co z automatu ogranicza przebywanie w miejscach publicznych i głośnych. Od pierwszego miesiąca jego życia włączyliśmy systematyczną rehabilitację oraz logopedię. Na postępy czeka się długo i są one niewielkie w porównaniu do wkładanego wysiłku i czasu. Jedynym cudem, na jaki możemy liczyć to wsparcie, które pozwoli nam kontynuować niezbędne terapie dla synka, a których koszt wzrasta z każdym miesiącem. Bardzo go kochamy i pragniemy dla niego jak najlepiej. Świadomość tego, że nigdy nie będzie w pełni samodzielny jest przerażająca. Dlatego tak ważne jest, byśmy dzisiaj mogli wykorzystać jak najwięcej jego potencjału i ułatwić mu start w życie na tyle, na ile to możliwe. Ola i Michał, rodzice Stasia

19 166 zł
Krzysztof Drozd
11 dni do końca
Krzysztof Drozd , 48 lat

Rak nie może wygrać! Krzysztof walczy, ale potrzebuje pomocy!

Choroba nowotworowa to strach, niepewność i ciągły stres. Paradoksalnie w chwili, kiedy jesteśmy najsłabsi, musimy być jednocześnie najsilniejsi! Od tej walki zależy życie, ale trudno jest walczyć bez pomocy! Proszę Was o pomoc w walce z chorobą nowotworową! W tym ciężkim czasie trudno jest przetrwać leczenie samemu – Krzysiek. Rok 2021 – w październiku mąż pojechał do pracy do Francji z bardzo fajną brygadą, bardzo zadowolony z  pracy, współpracowników, warunków w jakich mu przyszło mieszkać. Do Polski wrócił na Święta Bożego Narodzenia, był bardzo nerwowy, strasznie niespokojnie spał, pytałam, co mu dolega, a on mi odpowiadał – nie wiem, tracę chęci do życia i pracy. Po każdym dniu, kiedy wracałam do domu po pracy, córki mówiły mi, że tata ciągle śpi. Przyglądałam mu się każdego dnia i widziałam, że z dnia na dzień po świętach  robi się bardzo blady i słaby. Zapisałam go lekarza rodzinnego, aby zrobić podstawowe badania. Wyszła niska hemoglobina, lekarz skierował nas na badanie USG brzucha na NFZ na marzec. Nie czekaliśmy, poszliśmy prywatnie 30 grudnia, Pani doktor powiedziała, że nie jest dobrze – Panie Krzysztofie proszę mi obiecać, że jeszcze dziś coś Pan z tym zacznie robić. 31 grudnia 2021 r. wizyta u doktora rodzinnego i decyzja – jeszcze dziś ma Pan jechać do szpitala. Końcówka roku, inni szykują się na zabawy sylwestrowe, myślą o nowym roku, a my wybieramy się do szpitala, tego Sylwestra ja i moje córki nie zapomnimy do końca życia. Po trzech dniach w badaniach wychodzi rak jelita grubego z przerzutami do wątroby. Wkrótce dowiedzieliśmy się, że jest i na płucach. Mąż jest w tym momencie po ciężkiej operacji. 28 lutego rozpoczął pierwszą chemię i dalsze leczenie. Jest nam bardzo ciężko z tym się oswoić, ale będziemy walczyć. Koledze obiecał, że jeszcze na francuskiej ziemi jeszcze wypije z nim lampkę wina. Wierzę w to, że tak będzie, mamy bardzo dużo znajomych rodzinę którzy nas wspierają, dodają siły do walki, mimo że jest ciężko. Dziękujemy Wam za to, że jesteście. Nigdy w życiu nie prosiliśmy z mężem nikogo o pomoc, ale teraz prosimy Was o wsparcie, ponieważ mąż nie zdążył pojechać do Francji i podpisać umowy o pracę, nie jest na chorobowym, jest na bezrobociu bez prawa do zasiłku,  pieniądze są potrzebne na leczenie, a z moimi dochodami nie damy rady. Dziekujemy: Krzysztof i Beata z rodziną

12 744 zł
Michalinka Mularczyk
Michalinka Mularczyk , 7 lat

Misia może chodzić, jeśli tylko dasz jej szansę... Pomóż❗️

Michalinka - nasza malutka córeczka - jest całkowicie zależna do nas... W listopadzie skończyła cztery latka, a w przeciwieństwie do swojego brata bliźniaka nadal nie chodzi... Jest jednak światło w tunelu - leczenie, które jest szansą dla naszej Misi... Nie mamy za dużo czasu, dlatego prosimy o pomoc! 13 listopada 2017 roku był najpiękniejszym dniem w życiu naszej rodziny. Wtedy przyszły na świat nasze bliźniaki... Michalinka i jej braciszek. Wydawało się, że będzie to początek pięknej przygody, a naszemu szczęściu nie będzie końca... Pierwszy strach pojawił się, gdy bliźniaki miały miesiąc. Wtedy okazało się, że Michalinka ma poważne zapalenie płuc. Córeczce udało się pokonać chorobę, jednak problemy nie zniknęły... Z wesołej, pełnej energii dziewczynki stała się cicha i spokojna. Jej brat bliźniak rozwijał się prawidłowo, natomiast Michalinka zostawała w tyle. To było sygnałem, że coś jest nie tak... Zaniepokojeni, zaczęliśmy szukać przyczyny jej zachowania. Wizyty u lekarzy zdawały się nie mieć końca... Córeczka miała 11 miesięcy, kiedy usłyszeliśmy straszną diagnozę - Mózgowe Porażenie Dziecięce. Michasia nie chodzi i jest całkowicie zależna od nas. Jest opóźniona w rozwoju psychoruchowym, cierpi na obniżone napięcie mięśniowe i ataksję móżdżkową. To był dla nas ogromny szok... Najgorsze, że nie wiemy, dlaczego córeczka jest chora, jaka jest przyczyna jej problemów. Jesteśmy w trakcie badań genetycznych. Misia jest rehabilitowana od chwili, gdy skończyła 6 miesięcy... Chcieliśmy, aby jej dzieciństwo, tak samo jak braciszka, było pełne beztroski i dziecięcej radości... Niestety mija na rehabilitacyjnej sali, jest w nim dużo bólu i walki o to, by było lepiej... Córeczka jest pod opieką wielu specjalistów. Regularnie uczęszcza na rehabilitację (ćwiczy metodą Vojty, Medek i NDT - Bobath), a także korzysta z terapii logopedycznej, integracji sensorycznej i pedagogicznej. Wszystko jest niezbędne, by mogła się rozwijać. Niestety dla Michalinki nie ma cudownego leku, który mógłby postawić ją na nogi. Jednak pojawiło się światełko w tunelu - córeczka zakwalifikowała się do leczenia komórkami macierzystymi. Podawane w formie kilku podań mają odbudować to, co uszkodzone w mózgu córeczki... Niestety, nie jest to metoda refundowana przez NFZ... Koszt to około 60 tysięcy. Po każdym podaniu (a ma być ich 5) musimy wyjechać na turnus rehabilitacyjny, aby te komórki zadziałały w jak najlepszy sposób. Jest to dodatkowy koszt około 50 tysięcy złotych. Nie jesteśmy w stanie tego całkowicie sfinansować.  Jako rodzice, którzy pragną tylko dobra swojego dziecka, prosimy o pomoc. Misia ma duży potencjał i jest szansa, że jakość jej życia się polepszy. Naszym marzeniem jest to, żeby zaczęła chodzić. Wierzymy, że połączenie terapii i turnusów zdziała cuda, dlatego bardzo prosimy o pomoc! Każda złotówka przybliży nas do celu! Nie mamy dużo czasu. Procedura namnażania komórek już się zaczęła, potrwa około 3-4 miesięcy... Musimy działać jak najszybciej. Z góry dziękujemy za każde okazane wsparcie. Rodzice Misi ➡️ Misi możesz pomóc też przez udział w LICYTACJACH - KLIK!

46 658,00 zł ( 40,38% )
Brakuje: 68 874,00 zł
Krystyna Chwirot-Males
Krystyna Chwirot-Males , 72 lata

Jako pielęgniarka nigdy nie pozostała obojętna! Teraz my musimy pomóc!

Mama bardzo poświęcała się swojej pracy, choć ta nie należy do łatwych. 40-letnie doświadczenie w pielęgniarstwie sprawiło, że w pierwszej kolejności zawsze obchodziło ją zdrowie pacjentów, a dopiero w drugiej kolejności swoje. Nie zliczę ile razy niosła pomoc pacjentom, ile razy wspierała ich w trudnych chwilach, widząc w tym jednocześnie swoją największą pasję. Dziś mama jest już na emeryturze, ale do samego końca pomagała innym, wykonywała swoją pracę chodząc przy balkoniku, ze względu na odkładaną operację biodra… Tak naprawdę już wcześniej zaczęły się poważne komplikacje ze zdrowiem mamy. Pierwszy cios przyszedł, gdy dowiedzieliśmy się, że choruje na raka jelita grubego. Mama przeszła operację, po której mieliśmy ogromne nadzieje. Wydawało nam się, że nic złego już się nie wydarzy. Tymczasem kilka lat później, w 2018 roku, u mamy zdiagnozowano chorobę Parkinsona.  Nie potrafię wyrazić słowami tego, jak bardzo podziwiam moją mamę za to, że nawet w najtrudniejszych momentach się nie poddaje, że nawet wtedy nie ma ani trochę żalu do losu, który narzuca jej bolesne i trudne do przebrnięcia przeszkody. Nawet wtedy uważa, że należy cieszyć się z życia i z tego, co się ma, jak najwięcej pomagać innym, bo właśnie to przynosi prawdziwe szczęście. Mama jest dla mnie jedną z najważniejszych osób. Kocham ją za ciepło, którym obdarza wszystkich dookoła oraz za hart ducha. Nie mogę jej teraz zostawić samej z tą potworną walką o zdrowie! W maju 2021 roku mama przeszła rozległy udar niedokrwienny prawostronny. Mimo długotrwałej rehabilitacji ledwo porusza się przy balkoniku. Widok mamy z trudem stawiającej kolejne kroki łamie mi serce. Mama nie może się nawet sama ubrać i wstać z łóżka. Wymaga stałej opieki przy codziennych czynnościach, które sprawiają jej teraz ogromną trudność. Dodatkowo mama wymaga ciągłych, specjalistycznych ćwiczeń, aby jej stan się nie pogarszał. Zebrane środki chciałam przeznaczyć właśnie na rehabilitację w ośrodku oraz specjalistyczne turnusy. Bardzo Was proszę o wsparcie!  Marta, córka

6 683 zł