Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Patrycja Rogozińska
Zobacz rezultat zbiórki
Patrycja Rogozińska

Nierówna walka z genami

18-letnia Patrycja od urodzenia choruje na ciężką nieuleczalną chorobę – rdzeniowy zanik mięśni. Jej mięśnie ulegają postępującemu osłabieniu i degeneracji, prowadząc do coraz głębszej niepełnosprawności. Dziewczyna kilka lat temu przeszła operację kręgosłupa. Porusza się na wózku inwalidzkim i musi być stale rehabilitowana. Jej ręce także nie są już w pełni sprawne. Na ten moment nic więcej nie da się zrobić… Patrycja jest bardzo sympatyczną i wrażliwą osobą. Ma wiele zainteresowań, którymi próbuje zagłuszyć myśli o chorobie, ale czasem smutek i samotność biorą górę. Nastolatka ze względu na swoją niepełnosprawność spędza mało czasu poza domem i z rówieśnikami. Nie może uczestniczyć w typowym życiu towarzyskim i rozrywkowym tak jak jej koledzy. Nie ma też rodzeństwa. Z tego powodu marzyła, żeby mieć w domu konsolę, która zapewniłaby jej choć odrobinę zabawy i umiliła długie zimowe wieczory. W grudniu, przed Świętami wiosna zawitała do serca Patrycji – wszystko dzięki temu, że spełniło się jej marzenie o upragnionej Play Station 4 z grami. Nastolatka nie posiadała się ze szczęścia. Tak bardzo cieszyła się, że dzięki konsoli nie będzie skazana na nudę i przygnębienie. Teraz, żeby się rozerwać, wcale nie musi wychodzić z domu. Wystarczy uruchomić urządzenie i świetnie się bawić! No i można zaprosić znajomych do wspólnych rozgrywek. Wraz z konsolą dziewczyna otrzymała też gry, które od razu zapragnęła wypróbować. Serdecznie dziękujemy wszystkim darczyńcom, którzy przyczynili się do realizacji fantazji Patrycji i sprawili, że w jej oczach pojawiły się wesołe iskierki!

2 641,00 zł ( 105,64% )
Udało się!
Oluś i Piotruś Żelazińscy
Zobacz rezultat zbiórki
Oluś i Piotruś Żelazińscy , 13 lat

Pomóż nam przerwać milczenie

Wspaniała wiadomość od mamy chłopców: Szanowni Państwo! Przy okazji jednego z komentarzy dotyczących akcji zbiórki środków na zakup Systemów FM wspomniałam, iż u nas cuda się zdarzają i... właśnie taki się wydarzył! Akcja zbiórki została zakończona gdyż niespodziewanie zostaliśmy poinformowani przez pracowników PFRON o dofinansowaniu W związku z powyższym zebrane środki zostaną przeznaczone nie tylko na zakup Systemów FM, ale również na nowe aparaty słuchowe, które namalują tęczę kolorów dźwięków w uszkach naszych Synów (1kpl, drugi w okolicach czerwca przyszłego roku gdyż wtedy otrzymamy dofinansowanie z NFZ). Chcielibyśmy bardzo gorąco podziękować każdemu z osobna WSZYSTKIM, którzy wzięli udział w zbiórce i przyczynili się do zbliżenia do obranego przez nas celu. Dzięki Wam jest szansa, iż rehabilitacja przyniesie upragnione efekty. Dziękujemy wszystkim, którzy wsparli Olusia i Piotrusia!    

12 513,00 zł ( 100% )
Udało się!
Sebastian Malinowski
Zobacz rezultat zbiórki
Sebastian Malinowski

Zamiast koszmaru choroby – piękny sen o podróży!

Zamiłowanie do sportu, gorliwe kibicowanie zawodnikom i całym drużynom nie są obce chyba nikomu. Bez względu na wiek, płeć czy miejsce zamieszkania ludzie na całym świecie ulegają magii sportu. Sport jednoczy, motywuje do działania, pokazuje, jak ważna jest głęboka wiara w swoje umiejętności, walka z przeciwnościami losu, ale przede wszystkim ze swoimi słabościami. Piłka nożna jest szczególnie popularna. Dla nastoletniego Sebastiana kibicowanie jego ulubionej drużynie - FC Barcelonie to wyjątkowa przyjemność. Źródło prawdziwej radości i chwila oderwania się od okrutnej rzeczywistości. Nietrudno się więc dziwić, że największym marzeniem nastolatka było zobaczenie jego ukochanej drużyny sportowej na żywo. Okazja nadarzyła się podczas spotkania „Dumy Katalonii” z drużyną przeciwną z Grenady. Sebastian nie mógł przegapić tego meczu, ale nie spodziewał się, że obejrzy go na żywo, ba, że będzie miał okazję znaleźć się na murawie najsłynniejszego stadionu – Camp Nou, i co więcej, że pozna i zrobi sobie sesję zdjęciową z zawodnikami Barcy, z Leo Messim na czele. Sebastian cierpi na przepuklinę oponowo-rdzeniową, czyli rozszczep kręgosłupa. Choroba zabrała mu władzę w nogach i codziennie ogranicza go na każdym kroku, przekreśla część planów i sprawia, że jego mama do końca życia będzie martwić się o niego bardziej niż jakikolwiek rodzic zdrowego dziecka. Podróż do Barcelony był dla Sebastiana szczególna, nastolatek zasłużył sobie na nią bardziej niż kto inny. Wybrał się tam z mamą, przedstawicielką fundacji oraz jeszcze inną podopieczną fundacji, Weroniką, która podróżowała z tatą.  W dniu wyjazdu ruch na lotnisku Okęcie w Warszawie był duży pomimo wczesnej pory. Była 5.45 rano, kiedy wszyscy w jednym czasie przekroczyli drzwi hali odlotów lotniska. Po szybkim przywitaniu się i wymianie uśmiechów od razu udaliśmy się oddać bagaże i wydrukować karty pokładowe. Podekscytowanie było tak ogromne, że nikt nie pomyślał nawet przez sekundę o porannej kawie. Teraz liczyła się tylko odprawa i oczekiwanie na wylot. Uśmiechy towarzyszyły grupie przez cały czas. Nawet się nie obejrzeliśmy i już byliśmy w powietrzu. Widoki były wspaniałe, lecieliśmy przecież nad najpiękniejszymi zakątkami Europy – spektakularne Alpy czy przepiękne Lazurowe Wybrzeże wyglądały z lotu ptaka wprost magicznie. Barcelona przywitała nas piękną, słoneczną pogodą oraz wysoką temperaturą. Podczas gdy w Polsce padał deszcz, a temperatury nie przekraczały kilku stopni, przez cały pobyt mieliśmy powyżej 20 stopni i oczywiście bezchmurne niebo. Ależ byliśmy szczęściarzami! Dojazd i zameldowanie w Tryp Condla Mar, 4-gwiazdkowym hotelu w centrum Barcelony odbyły się bez problemu. Po krótkim odpoczynku udaliśmy się w kierunku słynnej na cały świat ulicy La Rambla. Zwiedzanie zaczęliśmy od placu Katalońskiego kierując się w stronę portu. Po drodze mijaliśmy mnóstwo turystów z całego świata, stragany z najróżniejszymi rzeczami, restauracje, piękne budynki i zabytkowe kościoły. Odwiedziliśmy także słynny targ la Boqueria, gdzie wszystkich zachwyciło bogactwo smaków i zapachów. Świeże owoce morza, egzotyczne przyprawy i hiszpańskie smakołyki to jedynie wybrane przykłady sprzedawanych tam rzeczy. Zbliżała się już pora kolacji, dlatego restauracje napełniły się większą ilością klientów, którzy siedzieli w ogródkach i rozkoszowali się atmosferą kosmopolitycznej Barcelony. Sebastian najbardziej chciał jednak zobaczyć morską marinę, dlatego obojętnie przeszliśmy obok kuszących zapachami i wyglądem kawiarenek i restauracji. Port, promenada i wiszący most wzbudziły w nas prawdziwy zachwyt. Spokój morza, przesiąknięte wilgocią i ciepłem powietrze oraz stalowo-niebieskie kolory od razu ukoiły nasze oczy i dusze. Po spacerze zdecydowaliśmy, że pora wracać do hotelu, ponieważ sobota zapowiadała się bardzo intensywnie. Śniadanie było wyborne! Serwowane hiszpańskie przysmaki zrobiły na wszystkich duże wrażenie, a doskonała kawa pomogła nam się w pełni obudzić. Byliśmy gotowi rozpocząć nowy dzień! Poruszaliśmy się metrem, dzięki czemu z łatwością trafialiśmy do miejsc i z precyzją zegarka mogliśmy odhaczać kolejne punkty planu dnia, bez obaw o poganiający nas czas. Przedpołudniowa wizyta na plaży barcelońskiej była strzałem w dziesiątkę.  Spacer zaczęliśmy od wioski olimpijskiej i stamtąd kierowaliśmy się nadmorskim deptakiem w kierunku dzielnicy Barri Gotic, która był naszym następnym przystankiem. Było ciepło, bardzo ciepło! Sebastian, podobnie zresztą jak jego mama, byli naprawdę zachwyceni. Bezkres morza, piękna plaża i turyści wokół tworzyli wspaniałą atmosferę. Spacerowaliśmy powoli, robiliśmy zdjęcia i obserwowaliśmy uprawiających różnego rodzaju sporty mieszkańców stolicy Katalonii. Było naprawdę cudownie. Barri Gotic, czyli dzielnica gotycka, najstarsza część Barcelony, była już zupełnie inna. Wąskie uliczki, mnóstwo zwiedzających, piękna architektura. Sebastianem owładnął prawdziwy duch turysty, ani przez chwilę nie okazywał oznak zmęczenia. Wręcz przeciwnie, wszystkiemu chciał zrobić zdjęcia i wszystkiego chciał dotknąć. Burczenie w brzuchach było oznaką, że nadszedł czas na obiad, który zjedliśmy w centrum. Następnie udaliśmy się na 3-godzinny relaks przy hotelowym basenie. Kiedy spotkaliśmy się ponownie w holu, wśród grupy panowała podniosła atmosfera, pełna ekscytacji przed tym, co nas czekało. Badal - tak nazywała się stacja metra, na której wysiedliśmy. Nie trzeba było trzymać mapy w ręku, żeby domyśleć się, gdzie znajduje się obiekt pożądania większości fanów piłki nożnej przebywających w mieście, czyli stadion Camp Nou.  Stadion, a właściwie cały kompleks budynków zrobił duże wrażenie. Kibice, ale także turyści spacerowali tam i z powrotem wokół bram wejściowych. Opatuleni szkarłatno-granatowymi szalikami robili sobie zdjęcia. Fundacja FC Barcelony od lat wspiera działania Fundacji Dziecięca Fantazja, dlatego też wiedzieliśmy, że w małym biurze znajdującym się przy stadionie czeka na nas niespodzianka. A właściwie na Sebastiana. Podpisana imienna paczka czekała już na nastolatka. W środku prawdziwe skarby. Akcesoria, takie jak czapeczka, szalik i bransoletki od razu zostały założone przez Sebastiana, który pękał z dumy. Jednak w siatce z prezentami było jeszcze coś bardziej cennego - koszulka. Chłopak nie odważył się jednak włożyć jej na siebie, mało tego, wręcz bał się o to, żeby czasem nikt jej nie zagubił. Ale dlaczego była ona tak wartościowa? Otóż podpisał ją we własnej osobie sam król piłki nożnej, jeden z najsłynniejszych i najlepszych piłkarzy świata - Leo Messi!! Sebastian był w szoku. Nie mógł uwierzyć, że to właśnie on otrzymał tę jedyną w swoim rodzaju koszulkę. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zachwyt i niedowierzanie towarzyszyły mu przez cały wieczór. Mało tego,  w paczce znajdowały się jeszcze vipowskie bilety na mecz dla całej świty. Trudno wyobrazić sobie większe emocje, jednak to nie wszystkie atrakcje, jakie zgotowaliśmy naszemu młodemu kibicowi. Dzięki bardzo dobrej relacji z fundacją zespołu, Sebastian został zaproszony na murawę stadionu, żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia z piłkarzami. Nastolatek nie dowierzał, że spotka go taki zaszczyt. Niewiele osób na świecie może pochwalić się takim zaproszeniem. Ustawiony w grupie na środku murawy z podekscytowaniem czekał aż dołączy do nich zespół Barcy.  88-tysięczny tłum od razu dał im znać, kiedy piłkarze pojawili się na murawie. Wesołe i głośne okrzyki rozbrzmiewały w każdym zakątku Camp Nou.  Najwierniejsi kibice Barcy tradycyjnie odśpiewali hymn zespołu i zatańczyli na ich cześć.  W tym samym czasie piłkarze ustawili się już wokół dzieci i dumnie pozowali do zdjęć. Były to prawdziwie bezcenne chwile. Mama Sebastiana nie ukrywała łez wzruszenia i co to dużo mówić, po prostu pękała z dumy! Och, co to był za moment. Moment, który trwał kilka minut, zostanie w pamięci Sebastiana do końca życia. Wtedy, na stadionie chłopiec był dumny z tego, kim jest i ze swojej ciężkiej pracy o każdy dzień życia. Wtedy poczuł, że walka, jaką stoczył i przyjdzie mu jeszcze staczać , się popłaca.  On już wygrał. Emocje nie opadły, ponieważ po wyjątkowej fotosesji byliśmy świadkami spektaklu, w którym pierwszą rolę odegrała, nie, kto inny, ale FC Barcelona. Mecz zakończył się pozytywnym wynikiem dla gospodarzy. Później ruszyliśmy wraz z tłumem kibiców w kierunku stacji i, ku zaskoczeniu wszystkich, bez żadnych większych problemów dostaliśmy się szybko do hotelu. Po wrażeniach, jakie towarzyszyły nam w tym dniu, zasługiwaliśmy na długi odpoczynek, dlatego na śniadanie następnego poranka wcale się nie śpieszyliśmy. Sebastian, zmęczony po długim i emocjonującym dniu, postanowił zrobić w niedzielę przed południem przerwę w zwiedzaniu i wraz z mamą oddali się relaksowi przy hotelowym basenie. Absolutnie obowiązkowym punktem programu była jednak Sagrada Familia. Udaliśmy się tam po południu. Jedna z najsłynniejszych bazylik na świecie zachwyciła swoim pięknem, a jednocześnie oryginalnością. Sebastian nie mógł przegapić tego miejsca. Byliśmy wprost oczarowani. Obeszliśmy bazylikę wokoło i oczywiście wszystko uwieczniliśmy mnóstwem fotografii. Wyjazd do Barcelony to nie tylko zwiedzanie zabytków, stadion Camp Nou czy odpoczynek na plaży. To także bogactwo smaków i oryginalna, słynna na cały świat kuchnia hiszpańska. Właśnie dlatego na niedzielny obiad udaliśmy się do pobliskiej restauracji spróbować słynnej paelli. Co to była za uczta - palce lizać! Pełni energii po posiłku ruszyliśmy na Plac Hiszpański, który był de facto naszym ostatnim punktem zwiedzania Barcelony. Oczywiście, podobnie jak całe miasto, miejsce to nas nie rozczarowało. Bogaci w nowe doświadczenie udaliśmy się później na zasłużony odpoczynek. Kolejny dzień był dniem przeznaczonym tylko na podróż. Bez problemu dojechaliśmy na lotnisko, z którego udaliśmy się do zimnej, ale znajomej Polski. Trudno opisać emocje i przeżycia związane z wyjazdem. Każda minuta pobytu była wypełniona nowymi atrakcjami. Ilość zwiedzonych miejsc i zaobserwowanych sytuacji były dla naszego dzielnego bohatera czymś zupełnie nowym. Cudownie było obserwować Sebastiana chłonącego kulturę, architekturę, język i lokalne obyczaje. Z kolei doświadczenia przeżyte na Camp Nou były tak silne, że wydawały się wręcz nierzeczywiste. Na szczęście dla Sebastiana to wydarzyło się naprawdę. Marzenia się spełniły! Z całego serca dziękujemy wszystkim darczyńcom, którzy każdą złotówką przyczynili się do realizacji największej fantazji Sebastiana! _____ Hurra! Fundacji Dziecięca Fantazja udało się zebrać pozostałe środki, dlatego zamykamy zbiórkę wcześniej! Teraz trzymamy kciuki za wyjazd Sebastiana i czekamy na relację! DZIĘKUJEMY!

2 432,00 zł ( 100% )
Udało się!
Mariusz Bylak
Zobacz rezultat zbiórki
Mariusz Bylak

Odzyskać dłoń, by utrzymać rodzinę - tylko tego pragnę

27 listopada pan Mariusz wyjechał na operację dłoni do Aachen. Gdy tylko będziemy znać informacje na temat powodzenia operacji, zamieścimy je na stronie zbiórki.

10 245,00 zł ( 100% )
Udało się!
Nikola Rybicka
Zobacz rezultat zbiórki
Nikola Rybicka

Wygrajmy bitwę o życie Nikoli - operacja 17.11!

Spójrzcie tylko na ten uśmiech! Nikola już z naprawionym serduszkiem! Czuje się świetnie :) Jest już z powrotem w domu, gdzie już zaczyna korzystać z uroków zimy – sanki z tatą, pieczenie pierników z mamą :)   Jesteście wspaniali, wiecie? To dzięki Wam spędzi święta z rodziną, dzięki Wam za ponad miesiąc będę świętować 3 urodzinki!! – piszą rodzice w imieniu małej Nikoli. Dzięki Waszej pomocy moje paluszki nie są już sine i mam więcej siły, żeby psocić. Jesteście najlepsi na świecie, dziękuję Wam za pomoc z "całego" SERCA!!! <3  

104 802,00 zł ( 100,02% )
Udało się!
Adam Kerner
Zobacz rezultat zbiórki
Adam Kerner

Wyścig z czasem o życie Adasia!

Piękne słowa od rodziców Adasia: Dziękujemy!!! Dziękujemy wszystkim którzy przyczynili się do zebrania tak ogromnych pieniędzy w tak krótkim czasie. Dziękujemy za wsparcie, organizowanie i współorganizowanie akcji podczas których zbierane były pieniądze dla naszego Adasia. Dziękujemy za wasze ciepłe słowa, pomysły i zaangażowanie. Nie jesteśmy w stanie podziękować każdemu z osobna, bo tyle z was pomagało Adasiowi. Dlatego mówimy wam wszystkim dzięki - jesteście niesamowici. Teraz przyszedł czas na sprawy formalne, możemy wpłacać pieniądze i rezerwować termin pierwszej operacji w Dallas w USA, która jest wstępnie przewidziana na maj 2017. Dla nas to nie koniec, idziemy dalej... Już wiemy, że Adaś w ciągu swojego życia będzie potrzebował kilku operacji główki. Dla was wszystkich uśmiech Adasia:) Dziękujemy i pozdrawiamy, Rodzice Adasia    

91 371,00 zł ( 85,09% )
Pola Paleczna
Zobacz rezultat zbiórki
Pola Paleczna

Usłyszeć słowo "mamo"

Dziękujemy! Dzięki Waszemu wsparciu mała Pola pojedzie na turnus rehabilitacyjny w klinice Dr Vela. Rodzice mają nadzieję, że stosowane tam metody rehabilitacji pomogą ich córeczce w walce z padaczką lekooporną i wspomogą jej dalszy rozwój. Po zakończeniu turnusu niezwłocznie poinformujemy Was o jego rezultatach.

4 839,00 zł ( 100,49% )
Udało się!
Hubert Borowski
Zobacz rezultat zbiórki
Hubert Borowski

Hubert - skończyć z cierpieniem i łzami

31 marca Hubert rozpoczyna turnus rehabilitacyjny w Zabajce, podczas którego będzie pracował nad swoją sprawnością. Dziękujemy za taki piękny, wiosenny prezent dla chłopca! Po zakończeniu turnusu poinformujemy Państwa, jakie postępy udało się zrobić Hubertowi. Bardzo Państwu dziękujemy. Każda wpłata, nawet ta najdrobniejsza, jest dla naszego synka ogromnie cenna. Wierzymy że Hubercik będzie kiedyś zdrowym uśmiechniętym i sprawnym dzieckiem tak jak jego rówieśnicy. - Rodzice Hubercika.

5 666,00 zł ( 100,46% )
Udało się!
Sebastian Lis
Zobacz rezultat zbiórki
Sebastian Lis

Chcę uciec od szpitalnych ścian

Bardzo dziękujemy wszystkim za pomoc w uzbieraniu środków na zakup asystora kaszlu. Teraz napewno będziemy mogli szybciej wyjść do domku. Dziękujemy! Sebastianek z mamą  

9 748,00 zł ( 100% )
Udało się!