❗️Malutki Michaś i nieznana choroba! Potrzebna pomoc!
Z medycznego punktu widzenia Michałka nie powinno być na świecie. Lekarze nie dawali nam żadnych złudzeń – nie miał przeżyć ani jednego dnia. Teraz mówią, że to cud. A my o nasz cud musimy zadbać jak najlepiej! Dlatego opowiadamy Wam naszą historię z nadzieją, że pomożecie nam w tej niezwykle trudnej walce – o życie. Los obarczył naszego synka rzadką chorobą genetyczną, Na tyle rzadką, że lekarze nigdy nie widzieli podobnego przypadku. To niewiadoma, której żaden specjalista nie potrafi rozwiązać. Gdy nosiłam go pod sercem, przeszedł swoją pierwszą operację. Lekarze w 31 tygodniu ciąży zauważyli, że ma bardzo duże wodogłowie i trzeba działać natychmiast. Urodził się 5 października 2021 roku i to właśnie wtedy pokazał nam, jak bardzo chce żyć. Po urodzeniu nie potrafił oddychać, był podłączony do respiratora. Potem było już tylko gorzej. Potrzebna była operacja, która miała na celu usunięcie krwiaków, jednak w jej trakcie wystąpiły ogromne problemy z intubacją i utratą krwi. Po 2 godzinach od zabiegu nastąpiły kolejne wylewy i syna wzięto na reoperację Wtedy usłyszeliśmy gorzkie słowa... Proszę być przygotowanym na najgorsze i pożegnać się z synem. Niestety, nie oznaczało to końca jego problemów. To był dopiero początek. Synek nie podejmował samodzielnego oddechu, nie potrafił jeść. W krótkim czasie nasze maleństwo było więcej razy na sali operacyjnej niż niejeden dorosły. Gdy już myśleliśmy, że będziemy mogli wrócić do domu, stan Michasia się pogorszył. Synek musiał przejść kolejną operację mózgu! Naprawdę się tego nie spodziewaliśmy. To zdecydowanie za wiele dla takiego maluszka... Siostra Michałka cały czas pytała kiedy będzie w domu, kiedy będzie mogła go przytulić i pokazać jego piękny pokoik. Ze szpitala wyszedł, dopiero gdy miał 2 miesiące. Z zagadką, w postaci choroby, która ma ogromny wpływ na jego rozwój. Nie wiemy jakie będą jej konsekwencje, nikt nie wie. Modlimy się, by rehabilitacja pomogła, by kształtował się jak najlepiej, by po prostu był szczęśliwy. Nie wiemy, czy to nasza ogromna wiara w to, że będzie dobrze, czy po prostu Michał ma w sobie tak dużą chęć życia, ale jest z nami cały czas, a my musimy zrobić wszystko, by zapewnić mu bezpieczeństwo! Jesteśmy pełni nadziei, że najgorsze już za nami. Mimo to nasz synek Michaś potrzebuje Waszego wsparcia. Regularne i intensywne leczenie oraz katorżnicza rehabilitacja wymaga ogromnych nakładów finansowych. Prosimy, bądź z nami w ratowaniu jego życia! Rodzice Michała