Marzę o tym, by moja córeczka stanęła na własnych nogach!
Zosia jest naszym pierwszym dzieckiem. Cała ciąża przebiegała wzorowo. Pierwszy raz miałam zostać mamą, więc każdego dnia uczyłam się czegoś nowego. Przygotowaliśmy z mężem ubranka, mebelki i zabawki. Życie zweryfikowało jednak nasze wyobrażenia. Na taki los nie mogła przygotować nas żadna, nawet najlepsza, książka. Po porodzie Zosia wydawała się zupełnie zdrowa. My zaś martwiliśmy się powikłaniami poporodowymi, które mnie dotknęły. Miałam osłabione serce i urosepsę. Po zabiegach ratujących moje zdrowie, przez pewien czas nie mogłam nosić mojej córeczki, ale z mężem dawaliśmy sobie radę. Moje zdrowie wciąż nie jest idealne, ale ważniejsze jest dziecko. Teraz całą moją uwagę poświęcam Zosi. Wydawało się, że gdy już poczuję się lepiej, to kolejne miesiące życia z Zosieńką będą sielanką. Przez jakiś czas tak też było. Radosne, rumiane niemowlę, a wokół niego zachwycona rodzina. Obraz idealny. To zaczęło się jednak powoli zmieniać. Nasza dziewczynka bardzo późno zaczęła siadać, obracała się tylko w jedną stronę. Jeden z lekarzy stwierdził, że córka ma zbyt wzmożone napięcie mięśniowe. Chcąc dla niej jak najlepiej, wdrożyliśmy intensywną rehabilitację. Nasze starania nic jednak nie dały. Objawy zaczęły się nasilać. W końcu, po ponad roku rehabilitacji, otrzymaliśmy diagnozę. Nasza Zofia zmaga się z mózgowym dziecięcym porażeniem połowiczym. Ma niedowład lewostronny i asymetrię mięśni twarzy. Zosia nie chodzi i nie wiadomo, czy w ogóle kiedyś zacznie. Już teraz widać, że nie ma siły w mięśniach poniżej kolan. Możliwe, że w przyszłości potrzebne będą ortezy. Lekarze nie chcą nam niczego obiecywać, bo objawy mogą nasilać się z wiekiem. Jednak intensywna rehabilitacja może zdziałać wiele. Nie chcemy zaprzepaścić tej szansy, choć nie mamy żadnej pewności, co będzie dalej. Mimo wszystko warto chociaż spróbować… Obecnie, poza niedowładem lewej strony, nie widzimy innych zmian. Na twarzy jest on zauważalny tylko przez lekarzy. Przypadkowa osoba mogłaby się nie zorientować, bo są to subtelne objawy: opadający język na jedną stronę czy wzmożone ślinienie. Na szczęście wzrok jest w normie, nie wiem, jak będzie z mową. Na badanie rozwoju intelektualnego przyjdzie czas, gdy mała skończy dwa latka. Wszystko musimy regularnie kontrolować, bo zdrowie może się jej pogorszyć w błyskawicznym tempie. Korzystamy z dwóch metod rehabilitacyjnych i ćwiczymy codziennie, nawet kilka razy dziennie. Zazwyczaj robię to sama, bo mój mąż Łukasz, tata Zosi pracuje na nasze utrzymanie. Muszę jednak konsultować się ze specjalistami, by nie zrobić naszej kruszynce krzywdy. Masaże też muszą się zmieniać, bo powinny one być dopasowane do aktualnego stanu. Bardzo prosimy o pomoc w sfinansowaniu licznych rehabilitacji. Naszym największym marzeniem jest to, by Zosieńka stanęła na własnych nóżkach. Jeśli to będzie w ogóle możliwe, to tylko po wielomiesięcznej fizjoterapii. Sami nie damy sobie rady! Rodzice Aleksandra i Łukasz