Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marek Rachańczyk
Marek Rachańczyk , 29 lat

Moja żona i córeczka mnie potrzebują – młody tata walczy z glejakiem!

Mam 25 lat. Jestem mężem cudownej żony i tatą 2-letniej Nikoli. Na początku tego roku usłyszałem diagnozę... Glejak – guz mózgu o najwyższym stopniu złośliwości...  Jeszcze niedawno wyobrażałem sobie przyszłość mojej rodziny. Myślałem, że w tym wieku świat stoi otworem, tymczasem poznałem przykrą prawdę. Diagnoza zmieniła wszystko. Dzisiaj – myślę tylko jednym. Jak długo będzie mi jeszcze dane być tatą? Co będzie, jeśli przegram? Córeczka nie będzie mnie nawet dobrze pamiętać... Dlatego zrobię wszystko, by żyć! Jak to wszystko się zaczęło? Od ponad roku byłem leczony na zatoki, dlatego z początku wydawało mi się, że nasilający się ból głowy to jeden z typowych objawów przeziębienia. Niestety objawy nie przechodziły... Wyniki dalszych badań ścięły mnie z nóg. W moim mózgu znajdował się 5-centymetrowy guz! W takich chwilach nie wiadomo, jak zareagować. Pamiętam jedynie mój strach. Strach o przyszłość, o to, co stałoby się z moją rodziną, gdyby mnie zabrakło.  W marcu przeszedłem operację w szpitalu w Białymstoku, po której starałem się myśleć optymistycznie. Powoli dochodziłem do siebie przy wsparciu rodziny. Niestety, znów otrzymałem bolesny cios. Guz okazał się glejakiem o największym, czwartym stopniu złośliwości.  Nie chcę i nie mogę się poddać. Muszę podjąć nierówną walkę o swoje życie. Moja żona mnie potrzebuje, a ja chcę być przy niej, chcę patrzeć jak nasza córeczka rośnie i zdobywa nowe umiejętności, cieszyć się każdą chwilą spędzoną razem. W najbliższym czasie czeka mnie radio i chemioterapia, a po niej być może dalsze leczenie, np. immunoterapia w Niemczech, która wiąże się z ogromnymi kosztami, dlatego już teraz muszę zacząć zbierać środki. Zwracam się do Państwa z prośbą o choćby najdrobniejszą wpłatę. Tak bardzo chcę żyć! Marek

15 481 zł
Filip Mróz
Filip Mróz , 4 latka

By historia, która zaczęła się dramatem, mogła zakończyć się happy endem

Kiedy się urodził, ważył nieco ponad 1 500 gramów. Był taki malutki, kruchy i niegotowy na to, by pojawić się na świecie. Wiedzieliśmy, że przed nami ciężkie zadanie, ale wiedzieliśmy też, że zrobimy wszystko, by wywalczyć dobrą przyszłość dla Fifiego! Jednak każda kolejna chwila przynosiła złe wiadomości. Reflus, zamartwica, cholestaza, żółtaczka, zaburzenia oddychania... z iloma jeszcze problemami będzie musiał walczyć ten maluszek? Po ponad miesiącu spędzonym w szpitalu nieśmiało marzyliśmy, że najgorsze za nami. Serie kolejnych badań nas w tym utwierdzały. Wreszcie odetchnęliśmy z ulgą! Do czasu, kiedy w styczniu Fifi przeszedł swój pierwszy atak padaczki, w szpitalu przeszedł kolejny. Przerażenie wróciło... Od tamtej pory synek przyjmuje leki, a my codziennie boimy się, że zaraz nadejdzie kolejny atak. Fifi nie skończył nawet roku, a już ma za sobą dziesiątki konsultacji i opasłą teczkę chorób, jednak w drodze do jego sprawnej przyszłości nie ustaniemy nigdy. Pomożesz nam? Rodzice Filipka

27 141 zł
Anastazja Viniarska
Anastazja Viniarska , 15 lat

By strach o każdy kolejny oddech córki zniknął na zawsze!

Wiele razy zadawałam sobie pytania, dlaczego tak rzadką chorobę ma akurat moja córka? Co zrobić, by bardziej jej pomóc? Niedługo minie rok, odkąd mieszkamy z Anastazją w Polsce. Jesteśmy bardzo zadowolone z opieki medycznej, z której korzystamy. Widzę i wiem, że mimo leczenia mukowiscydoza nie odpuszcza, a Nastka z dnia na dzień oddycha coraz gorzej... Każdy dzień Anastazji, jest nieustanną walką z podstępną i nieuleczalną chorobą. Od urodzenia córka 12 lat zmaga się mukowiscydozą, która objawia się gęstym i lepkim śluzem, zalegającym w oskrzelach. Oprócz tego cały czas utrzymuje się uciążliwy kaszel, który bywa zwykle początkiem zapaleniem płuc.  Największy strach przeżywam w momencie, kiedy córka ma duszności. Za każdym razem bardzo boję się o jej zdrowie i życie. Marzę, by nie musiała się męczyć, aby ani jeden oddech nie sprawiał jej już więcej problemu. Córka zaczyna i kończy dzień od nebulizacji. Jest to sposób podawania leków za pomocą inhalacji. Anastazja czuje wtedy znaczną ulgę. Ze względu na jej stan zdrowia, konieczne jest wykonywanie ćwiczeń oddechowych, tak by mogła odkrztusić jak najwięcej wydzieliny, która zbiera się na płucach. Ćwiczenia fizyczne również przynoszą pozytywne efekty. Spacery, biegi, taniec, basen - wszystkie aktywności korzystnie wpływają na organizm córeczki.  Stan zdrowia Anastazji w ostatnim czasie nie jest najlepszy. Problemami są częste infekcje bakteryjne i grzybicze. Anastazja często jeździ do szpitala z powodu infekcji płuc. Aby poprawić komfort jej życia, niezbędny jest zakup urządzenia do drenażu płuc. Jego działanie polega na rozrzedzeniu śluzu za pomocą wibracji powietrza. Niestety, nie dam rady zapłacić za niego sama, dlatego zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie.  Mama Anastazji, Olena

5 680,00 zł ( 21,97% )
Brakuje: 20 172,00 zł
Liwia Jankowska
Liwia Jankowska , 7 lat

By przyszłość nie przerażała... Liwia potrzebuje pomocy!

Jeszcze zanim urodziła się nasz córka, wyobrażaliśmy sobie jak będzie wyglądało życie naszej rodziny. Oczami wyobraźni śledziliśmy pierwsze samodzielnie kroki Liwii, pierwszy dzień w szkole, beztroską zabawę na podwórku. Jedna z wizyt u lekarza spowodowała, że nasze pozytywne nastawienie nagle zniknęło. Pojawiły się strach i rozpacz… Badania wykazały, że nasza córka urodzi się z niedrożnością jelit i nie wiadomo jak będą funkcjonować nerki. Nasza córeczka urodziła się w sierpniu 2017 roku w 35 tygodniu ciąży i właściwie od pierwszych chwil życia zaczęła się jej walka o zdrowie i sprawność. U Liwii zdiagnozowano dysplastyczne i mniejsze nerki, niedrożność układu pokarmowego i niedosłuch. Tuż po porodzie Liwia ze względu na zespół krótkiego jelita, przeszła pierwszą operację. Córeczka jest po dwóch stomiach, karmiona pozajelitowo. Od urodzenia do grudnia 2017 roku przebywaliśmy z nią w szpitalu na różnych oddziałach (chirurgii, gastroenterologii, hepatologii i żywienia dzieci oraz anestezjologii i intensywnej terapii dzieci). Borykała się z cholestazą wewnątrzwątrobową. W tym czasie były wykonywane USG przezciemiączkowe, które nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Do czwartego miesiąca życia, kiedy Liwia przebywała cały czas w szpitalu, nikt nie zwrócił uwagi, że jej rozwój jest nieprawidłowy. Po czterech miesiącach od urodzenia poinformowano nas, że nasza córka choruje na mózgowe porażenie dziecięce pod postacią obustronnego niedowładu. Już wtedy zdawaliśmy sobie sprawę, że Liwia będzie całkowicie zależna od pomocy drugiej osoby. To było jak gwałtowne wybudzenie ze snu do rzeczywistości. Nie było czasu do stracenia. Na szali leżała przyszłość naszej córki, dlatego szybko rozpoczęliśmy odpowiednią terapię i rehabilitację pod okiem specjalistów. Obecnie Liwia ma 3,5 roku i jest pogodną dziewczynką. Liwia nie siedzi samodzielnie, nie trzyma głowy, nie mówi. Wymaga codziennej intensywnej rehabilitacji ruchowej, wzrokowej i logopedycznej. Nie jest w stanie opowiedzieć nam, co sprawia jej przyjemność, jednak widzimy, jak bardzo lubi spacery, zabawy muzyczne i ruchowe. Liwia potrzebuje codziennej rehabilitacji, która trwa niemal nieustannie. Wizyty u specjalistów i liczne konsultacje pochłaniają sporo czasu, które zdrowe dziecko poświęca na beztroską zabawę. Jednak Liwia każdego dnia staje na wysokości zadania. Pomimo tylu barier i ograniczeń narzucanych przez rzeczywistość, córka dzielnie wychodzi im naprzeciw. Chętnie uczestniczy w zajęciach i współpracuje z terapeutami. Codziennie jesteśmy z niej dumni. Bardzo długo staraliśmy się radzić sobie sami, jednak przyszedł moment, w którym musimy prosić o pomoc. Koszty związane z rehabilitacją zaczęły nas przerastać, lecz z Tobą będziemy mogli wciąż walczyć o dobro naszej córeczki! Za każdy pomocny gest jesteśmy ogromnie wdzięczni!  Rodzice Liwii

8 008,00 zł ( 31,56% )
Brakuje: 17 365,00 zł
Kuba Skrobacz
Kuba Skrobacz , 16 lat

Trud codziennej walki odbiera resztki sił... Pomagamy Kubie!

Blisko 13 lat walczę o moje dziecko. Wciąż jeszcze potrafię wyobrażać sobie, jak mogłoby wyglądać nasze życie, gdyby Kuba był zdrowy. Dziś pewnie przechodziłby kolejny bunt nastolatka, być może po raz pierwszy by się zakochał, miał marzenia, które jak najszybciej chciałby zrealizować... Niestety, Kuba urodził się z wadami OUN: wodogłowiem i przepukliną rdzeniowo-oponową. Z czasem dochodziły kolejne diagnozy m.in. wady mózgu, pęcherz neurogenny, zez czy padaczka lekooporna. Co gorsza, to nie koniec kłopotów, z jakimi przyszło mu się zmierzyć... Rok 2020 był dla nas wyjątkowo trudny. Kilka pobytów w szpitalu, zapalenie płuc, COVID i zatrzymanie krążenia... Tak bardzo się bałam, że go stracę. Całe szczęście natychmiastowa reanimacja uratowała mu życie, ale i tak ponad tydzień przebywał pod respiratorem.  Po ciężkich 6 tygodniach Kuba wyszedł ze szpitala z rurką tracheostomijną, dodatkowo karmiony jest przez PEG-a. Skolioza coraz częściej daje o sobie znać, dlatego konieczny jest zakup specjalistycznego, drogiego sprzętu, który tak bardzo może ułatwić nam codzienność. Proszę, pomóż, wierzę, że nasze życie, choć trudne, może być odrobinę łatwiejsze...  Agnieszka - mama Kuby

19 146,00 zł ( 65,05% )
Brakuje: 10 285,00 zł
Stanisław Winnicki
Stanisław Winnicki , 58 lat

Kolejnej wznowy mogę nie przeżyć... Proszę, ratuj moje życie!

Od blisko 8 lat każdego dnia czuję strach. Mam 57 lat i nie mogę dopuścić do siebie myśli, że to mógłby być koniec. Wciąż mam w głowie wiele planów i marzeń, które tak bardzo chciałbym zrealizować. Niestety, rok 2015 przekreślił je być może na zawsze... Nowotwór nerki. Początkowo słowa lekarzy aż tak bardzo nie przerażały. Wierzyłem w medycynę, w jej skuteczność, ciągle powtarzałem sobie, że jej rozwój idzie do przodu, a ja dam radę pokonać nawet najtrudniejszego przeciwnika. Moje wyobrażenia tak bardzo różniły się od tego, co usłyszałem od specjalistów. Z powodu bardzo zaawansowanego stadium choroby trzeba było podjąć natychmiastowe leczenie chirurgiczne. Usunięto mi nerkę, jednak to nie oznaczało końca walki z chorobą. Trzy lata później stwierdzono wznowę. Konieczna była kolejna operacja, podczas której doszło do pęknięcia wznowy, po dwóch dniach była reoperacja – usunięto śledzionę i ogon trzustki. Doszło do ostrej niewydolności wielonarządowej. To mógł być mój koniec. Przez miesiąc byłem utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Gdy znów wyrwałem się z objęć śmierci, ta wróciła w najmniej oczekiwanym momencie. Kolejna wznowa niemal nie przekreśla szansy na wyzdrowienie. Moją szansą jest nierefundowane leczenie bardzo drogim lekiem. Miesięczny koszt to około 15 tysięcy złotych. Twoja pomoc może sprawić, że będę żyć, zatrzymam rozwój choroby! Proszę, w tej walce nie zostawiaj mnie samego... Stanisław

13 721,00 zł ( 8,99% )
Brakuje: 138 865,00 zł
Olivia Grabowska
Pilne!
Olivia Grabowska , 8 lat

Nóżka Olivki czeka na ratunek❗️Pomóż ocalić przyszłość!

Dwa lata minęły bardzo szybko. Dzięki Waszej pomocy Olivka uciekła przed amputacją, dostała szansę na normalne życie, jednak ta szansa wisi na włosku! Bez kolejnej operacji wszystko przepadnie, a moja córeczka straci szansę na sprawność. Bardzo prosimy o pomoc! Przyszedł czas kolejnej operacji i wydłużania kości udowej, która sama nie rośnie. Dziś różnica nóżek znów wynosi 8 cm i ciągle się powiększa! Bez Waszej pomocy, bez tysięcy dobrych serc, to się nie uda - kwota do zebrania jest ogromna, a czasu mało! Prosimy ponownie o pomoc dla naszej Iskierki, o szansę na jej normalne życie! Życie nie jest łatwe dla Olivki. Przeszła i przejdzie jeszcze wiele, ale to jedyna droga, jedyna szansa na sprawność i uniknięcie amputacji! Córeczka chciałaby pakować się nawet już, znów lecieć do doktora Paley, który ocalił jej nóżkę! Zanim to jednak nastąpi, musimy zebrać olbrzymią sumę, by zapłacić za wydłużanie kości.  Operacja, na którą polecieliśmy do USA dzięki Waszej pomocy, przebiegła perfekcyjnie. Od tamtego czasu Olivka funkcjonowała zupełnie jak zdrowe dziecko - mogła biegać, skakać, nawet wchodzić na drzewa! To było wcześniej nie do pomyślenia. Przecież dopiero co usłyszeliśmy wyrok, że nóżkę trzeba amputować! Potem odmowa refundacji i ogromnie trudna walka o zebranie środków, by Olivka mogła przejść operację. Wtedy się udało - tylko dzięki Wam! Dlatego ogromnie wierzymy, że uda się i tym razem, a los naszej małej córeczki nie pozostanie Wam obojętny. Dziś przed Olivią wizja kolejnego protezowania - różnica w wysokości nóg jest coraz większa. Na sam dźwięk słowa “orteza” córka zaczyna płakać. To dla niej powrót to niezwykle trudnego i bolesnego czasu. Teraz kiedy wie już, co to znaczy normalne, szczęśliwe dzieciństwo na równych nóżkach nie chce tego stracić…  Nie możemy patrzeć, jak jej dziecięce serduszko pęka! Nie możemy pozwolić, by dwie poprzednie operacje poszły na marne! Nie możemy jej skazać na kalectwo do końca życia… Wiemy już, że szans na refundację operacji właściwie nie ma. Wciąż słyszymy to samo, co przed poprzednią operacją - wymówki, które nie mają potwierdzenia w rzeczywistości… Znów jesteśmy skazani sami na siebie i na to, by prosić Was o pomoc dla córeczki! Wiemy jednak, że bez tego się nie uda. Walczymy o zniżkę i jeśli nam się uda, będziemy mogli zmniejszyć kwotę zbiórki - jednak kiedy i czy to nastąpi, nie jesteśmy pewni.  Staramy się patrzeć w przyszłość, w której widzimy szczęśliwą Oliwkę, biegającą razem ze swoim bratem bliźniakiem i innymi dziećmi. Przyszłość, w której nie ma strachu przed tym, że ktoś obetnie jej nóżkę, że znowu będzie proteza, ból i poczucie krzywdy… Wciąż staramy się myśleć pozytywnie, bo wiara w to, że się uda, dodaje nam sił. Bądźcie z nami! Rodzice Olivki ➡️ Walkę Oliwki możesz śledzić także na FB: Zdrowa nóżka dla Olivii ➡️ Licytacje dla Olivki

154 258 zł
Henryk Laube
Henryk Laube , 71 lat

Aby ukochany tata i dziadek wrócił do zdrowia po zawale mózgu - pomóż Henrykowi!

Wszystko może zmienić się w ułamku sekundy. Wystarczy zamknąć oczy, a kiedy je otworzysz, nic nie będzie już takie samo. Nieważne, jak bardzo poukładane i zaplanowane miałeś życie, musisz zaczynać je od nowa... To właśnie spotkało naszego ukochanego tatę Henryka i całą naszą rodzinę. W ciągu jednej chwili wszystko przewróciło się do góry nogami... Tata poszedł spać jak każdego innego wieczoru. Niestety, wtedy, kiedy się obudził, nic już nie było takie jak wcześniej... Mama od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Tata miał niedowład nóg, kłopoty z poruszaniem, nie mógł się wysłowić... Nie dało się z nim porozumieć. Wezwała pogotowie. W szpitalu okazało się, że przeżył zawał mózgu... "Zawał" kojarzy się z sercem, ale może niestety dotyczyć każdego narządu. Kiedy dojdzie do zatkania naczynia krwionośnego lub powstania zakrzepu, krew przestaje płynąć... Ta część, do której nie dopływa, ulega martwicy. Tak właśnie stało się u naszego taty - doznał rozległego udaru lewej półkuli mózgu... Tej odpowiedzialnej za rozumienie, mówienie, czytanie... Po przebytym zawale tata był niestety w ciężkim stanie. Oddychał i połykał samodzielnie, posadzony siedział z niewielką asekuracją, ale próby postawienia go na nogi spełzły na niczym... Najgorsza była jednak głęboka afazja - brak mowy i zrozumienia poleceń... Wiedzieliśmy, że sami nie damy sobie rady, dlatego zwróciliśmy się o pomoc do ośrodka rehabilitacyjnego, w którym zajmują się ludźmi w takim stanie jak tata. Rehabilitacja idzie do przodu, tata robi postępy, a my staramy się go w tym wspierać. Walczymy nie tylko o zdrowie naszego taty, ale również dziadka... Dziadziuś... Tak ważny dla każdego z nas, zawsze pomocny, poświęci czas, wysłucha, przytuli dochowa sekretu... Czy nasze córeczki będą mogły spędzić ten piękny, tak wyjątkowy dla wnuków czas z dziadkiem Heniem? To zależy od Was, dlatego zbieramy na dalszą rehabilitację taty. Prosimy, wesprzyjcie zbiórkę dla naszego Henia, człowieka o wielkim sercu i ogromnym poczuciu humoru.  Heniutek, wierzymy, że ułożycie razem Lego, które dostałeś w prezencie i czekałeś na ukochane wnuczki!  Będzie dobrze - musi być. Prosimy o wsparcie! Liczy się każda złotówka i czas... Dziękujemy,  Monika, Piotr, Zuza, Ida  

30 852,00 zł ( 61,53% )
Brakuje: 19 287,00 zł
Ilona Sołtysiak
Ilona Sołtysiak , 76 lat

Najpierw cukrzyca, potem rak, a teraz amputowali mi nogę. Pomocy!

30 lat z cukrzycą. To sporo czasu na zaakceptowanie, przyzwyczajenie się i nauczenie się zupełnie nowego życia. Słodko-gorzka choroba pełna niespodzianek, które przychodzą pod różną postacią. Znalazłam w sobie siłę i chęć do pomocy innym. Jestem założycielką Koła Cukrzyków w Lubaniu, które działa po dziś dzień. Niestety już bez mojego udziału, bo pojawił się nowy przeciwnik do pokonania.  Większość życia zmagałam się jedynie z cukrzycą. Gdy choroba nowotworowa zapukała się do moich drzwi, musiałam się wycofać. Rak zaatakował z podwójną siłą, bo po 4 latach pojawił się nawrót, w wyniku czego straciłam obie piersi. Trudny moment w moim życiu. Na własnej skórze przekonałam się, jak to jest, dlatego postanowiłam wspierać kobiety, które tak jak ja, walczą z rakiem piersi. Uwielbiam przebywać wśród ludzi, uwielbiam pomagać i czuć, że moje czyny mają sens. Od zawsze uważałam się za silną kobietę, która mimo przeciwności losu w postaci wielu chorób daje radę i kroczy przez życie z uśmiechem. Śmierć mojego ukochanego męża zmieniła wszystko. Walka z tęsknotą trwa cały czas. Ból w sercu spotęgowała kolejna tragedia. W październiku ubiegłego roku, w wyniku rozwoju silnej miażdżycy amputowano mi nogę. Myślałam, że już więcej złego mnie nie spotka, a jednak…  Dla osoby tak aktywnej jak jak, będącej zawsze wśród ludzi i stanowiącej wsparcie dla innych, to bardzo trudny czas. Stałam się osobą niesamodzielną. Mój syn, pomimo tego, że ma swoją rodzinę, wie, że nie mogę być sama, dlatego zamieszkał ze mną. Bez nogi nie mogę się przemieszczać. Najprostsze i najbanalniejsze czynności, nad którymi kiedyś się nie zastanawiałam, dziś są jak zdobycie szczytów. Chciałabym tak po prostu zrobić sobie herbatę, posprzątać mieszkanie, nie myśląc o bólu i uzależnieniu od innych. Teraz to tylko marzenie. Jednak nie tracę nadziei! Jestem w trakcie rehabilitacji w szpitalu, który przygotowuje mnie do nauki chodzenia w protezie. Bez wzmocnienia mięśni nie dam rady. Pobyt w szpitalu jest już dość kosztowny, dlatego proszę Was o pomoc w zakupie protezy. Pragnę jak najszybciej wrócić do normalności, do moich kochanych dzieci i wnuczek. Wiem, że proteza zmieni moje życie. Chcę znowu żyć życiem, które znam, cenię i za którym tęsknię.  Ilona

6 695,00 zł ( 15,73% )
Brakuje: 35 859,00 zł