Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotr i Kamil Śpiewak
Piotr i Kamil Śpiewak , 8 lat

Wesprzyj braci w walce o lepszą przyszłość!

Marzeniem każdego rodzica jest, aby ich pociechy zawsze cieszyły się zdrowiem. Gdy jest ta najważniejsza wartość, wszystkie inne trudności człowiek jest w stanie pokonać. Jesteśmy rodzicami piątki wspaniałych dzieci: Weroniki, Darii, Jana, Piotra i Kamila. Niestety dwójka z nich mierzy się z ogromnymi problemami… U Piotrka zdiagnozowano dwie rzadkie choroby Zespół Caffeya-Silvermana oraz Zespół Chung-Jansena. Niestety to nie wszystko, ponieważ nasz synek zmaga się również z  całościowymi zaburzeniami rozwoju, autyzmem, zaburzeniami refrakcji i akomodacji. U Kamilka jak na razie, na szczęście, nie wykryto żadnych rzadkich chorób, ale również jak starszy brat zmaga się z autyzmem, ADHD, obniżonym napięciem mięśniowym i zaburzeniami integracji sensorycznej. Dzieciństwo chłopów nie jest tak beztroskie jak ich rodzeństwa. By dorównać swoim rówieśnikom,  cały czas muszą być rehabilitowani i wspomagani różnego rodzaju terapiami. Tak naprawdę jesteśmy cały czas na drodze diagnostycznej, która może nam wyjaśnić przyczyny zaburzeń u chłopców i pomóc dostosować dla nich odpowiednie wsparcie. Chcielibyśmy, aby ich przyszłość była prostsza, jednak codziennie pojawiają się kolejne trudności… Od września Piotruś ma rozpocząć naukę w szkole podstawowej. Aby mógł podjąć obowiązki szkolne nadal musi mieć zapewnioną stałą rehabilitację i terapię. Niestety większość zajęć w ramach wczesnego wspomagania rozwoju i programu za życiem, jest zapewniane dzieciom wyłącznie do czasu rozpoczęcia nauki szkolnej. Aby zapewnić mu dalszy rozwój oraz zapobiec pogorszeniu się jego stanu zdrowia czy funkcjonowania będziemy zmuszeni opłacać większość terapii już z własnej kieszeni.  Nie możemy zawieść naszych synów! Ale niestety nie udźwigniemy tak dużego ciężaru finansowego na swoich barkach. Terapia, dalsza diagnostyka, wizyty u wielu specjalistów, rehabilitacja i koszty bieżących potrzeb dzieci zaczynają nas przerastać. Dlatego z całego serca chcielibyśmy poprosić Was o wsparcie! Każda złotówka to mała cegiełka, która pomoże zbudować nam lepszą przyszłość dla naszych dzieci!  Rodzice Piotrusia i Kamilka

239,00 zł ( 2,24% )
Brakuje: 10 400,00 zł
Krzysztof Rudzki
14 dni do końca
Krzysztof Rudzki , 34 lata

Diagnoza spadła na nas tak nagle! POMOCY!

Wszystko zaczęło się tak nieoczekiwanie i nagle. Mojemu mężowi w dziwny sposób zaczęły trząść się ręce, zataczał się też przy chodzeniu. Zaniepokojeni od razu udaliśmy się do specjalisty. Lekarze stwierdzili, że objawy wskazują na problemy z kręgosłupem i przeciążenie pracą fizyczną. Prawda niestety okazała się o wiele gorsza… Objawy nie ustępowały, a wręcz się pogłębiały. Aż pewnego pięknego dnia nogi Krzyśka odmówiły posłuszeństwa i mąż trafił do szpitala. Niezwłocznie został poddany diagnostyce. Nigdy nie zapomnę dnia, gdy pojawiły się wyniki. Diagnoza brzmiała jak wyrok. Okazało się, że Krzysztof choruje na stwardnienie rozsiane! Mimo stosowanego leczenia spastyka mięśni i ataksja coraz bardziej się pogłębiają. Rehabilitacja jest kosztowna a mąż nawet nie chce słyszeć o wózku inwalidzkim. Boję się jednak, że go nie uniknie, a wtedy jego psychika całkowicie upadnie. Krzysiu całe swoje życie prowadził aktywny tryb życia, ćwiczył, biegał... A teraz nagle ma problemy ze zrobieniem sobie nawet kanapki. Ręce samoistnie się trzęsą, a nogi idą jak chcą kompletnie pozbawione kontroli… Niestety to nie koniec problemów… Leki i rehabilitacja są niesamowicie kosztowne. Nie dajemy rady! Mamy dwójkę dzieci w wieku 10 i 12 lat, które niestety też mają problemy zdrowotne. Potrzeb nie ubywa, a my toniemy w morzu kosztów. Dlatego muszę proszę Was o wsparcie. Wierzę, że na tym świecie jest wiele ludzi dobrych serc, dla których los mojego męża nie będzie obojętny. Za każdą formę pomocy z całego serca DZIĘKUJĘ! Magda, żona Krzysztofa

1 550 zł
Mateusz Węgrzycki
Pilne!
13 dni do końca
Mateusz Węgrzycki , 24 lata

❗️24-letni Mateusz kontra NOWOTWÓR MÓZGU❗️Operacja potrzebna NA JUŻ❗️

PILNE! Mamy KRYTYCZNIE mało czasu, by uzbierać kwotę niezbędną do przeprowadzenia operacji!  Życie zadało mi już bardzo wiele ciosów. Wszystkie przyjmowałem z pokorą, wierząc, że choroba w końcu odpuści. Niestety... Gdy wychodziłem na prostą i pełen pozytywnych emocji planowałem swoją przyszłość, nowotwór zaatakował po raz trzeci! W 2009 roku w życiu mojej rodziny po raz pierwszy nastał mrok. Właśnie wtedy moi rodzice dowiedzieli się, że u ich 8-letniego synka zdiagnozowano NOWOTWÓR. Świat naszej rodziny się zawalił. Ja, jako małe dziecko, nie wiedziałem, co się dzieje, ale moi rodzice nie przestali o mnie walczyć. Dzięki chemio i radioterapii – udało mi się pokonać chorobę. Guz zniknął. Niestety nie na długo… Już 5 lat później okazało się, że nowotwór powrócił, dając przerzuty do rdzenia kręgowego. Przeprowadzono operację i znów kurację chemio i radioterapią. Ponownie los się do mnie uśmiechnął – udało się. Wierzyłem, że mój młody, silny organizm zdoła podnieść się po tak wymagającej walce. Wierzyłem, że teraz wyjdę na prostą i będę mógł spełniać marzenia. Zdrowy byłem jednak tylko przez chwilę… Kilka lat później zauważyliśmy, że mój kręgosłup wykrzywia się w odcinku szyjnym. Przeprowadzono stabilizację, która miała pomóc, ale nowotwór nie dawał o sobie zapomnieć... Po przeprowadzeniu specjalistycznych badań dowiedziałem się, że nastąpił rozsiew do mózgu. DRUGA WZNOWA – nie mogłem w to uwierzyć! Obecnie czeka mnie skomplikowana operacja, w której lekarze planują wyciąć 92% guza, a następnie przeprowadzić szczegółowe badania. Wówczas będą mogli podjąć decyzję o dalszym leczeniu. Za dwa tygodnie muszę się stawić w szpitalu. Mamy krytycznie mało czasu, by uzbierać kwotę niezbędną do przeprowadzenia operacji.  Do 2023 roku udawało mi się pogodzić leczenie ze studiowaniem. Rozpocząłem nawet swoją pierwszą pracę, jednak spustoszenie, które sieje w moim organizmie NOWOTWÓR, prowadzi do tragicznych skutków. Zauważyłem znaczące pogorszenie wzroku, przez co musiałem zrezygnować z pracy. Obecnie mieszkam z rodzicami, którzy robią wszystko, by ułatwić mi funkcjonowanie i wykonywanie najprostszych czynności. Tak naprawdę nigdy nie zaznałem spokojnego dzieciństwa, dorastania, dorosłości. Moja walka z chorobą trwa i zdaje się, że przeciwnik nie odpuści tak łatwo. Wiem jednak, że mam dla kogo walczyć. Mam wspaniałą rodzinę, która nie pozwoli mi się poddać. Porzucam lęk, wstyd, obawy i błagam o Twoją pomoc. Tu czas gra ogromną rolę, nie mam chwili do stracenia. Jesteś moją nadzieją. Mateusz

271 498,00 zł ( 85,06% )
Brakuje: 47 651,00 zł
Kordian Chrobak
12 dni do końca
Kordian Chrobak , 5 lat

Mały Kordian przeszedł więcej niż niejeden dorosły! Potrzebna pomoc!

Mój synek nie wie, jak to jest być zdrowym dzieckiem. Chciałabym, żeby jego start był łatwiejszy… Niestety, nowe diagnozy i rozpoznania mnożą się w zastraszającym tempie. Jest taki mały, a jego dokumentacja medyczna pęka w szwach! Kordian urodził się w 38. tygodniu. Na cesarskie cięcie było już za późno, poród naturalny był bardzo ciężki. Potem jednak było jeszcze gorzej! Gdy synek przyszedł na świat, zaczął sinieć! To były tylko ułamki sekundy, które trzeba było wykorzystać jak najszybciej! Kordian tracił oddech, więc lekarz natychmiast go zaintubował. Tym samym uratował mojego małego syneczka… Okazało się, że przyczyną jest całkowity rozszczep podniebienia, a Kordian nie mógł oddychać, ponieważ języczek zapadał mu się do gardła! Potem jednak pojawił się kolejny szok: dysmorfia twarzy i hipotrofia, które nie zostały wykryte podczas ciąży… Synek został przewieziony na oddział neonatologiczny, a w międzyczasie wykryto także wrodzoną wadę serca! Nie mogłam pojąć, jak to w ogóle możliwe?! Przecież w każdym trymestrze były wykonywane badania, które nie wzbudzały żadnych podejrzeń… Nikt nie potrafił powiedzieć czy Kordian będzie zdrowy i ile jeszcze czasu spędzi w szpitalu. Nigdy nie zapomnę słów lekarza, który stwierdził, że różnie może być przy tak małym schorowanym dziecku. Dlatego moje dziecko zostało ochrzczone w szpitalu… Od tamtej pory minęło już 5 lat. W tym czasie spędziłam setki godzin na konsultacjach z lekarzami i terapeutami. Dzięki Waszej pomocy udało nam się zrobić szereg specjalistycznych badań, które pomogą w dalszej diagnostyce synka. Jestem za to bardzo wdzięczna. Dziękuję! Kordian jest już dużym chłopcem, ale problemy go nie opuściły! Synek nie mówi, nie pokazuje rączką czego potrzebuje, co sprawia, że komunikacja z nim jest praktycznie niemożliwa! Moje dziecko cały czas karmione jest także przez strzykawkę, w której podawane są zblendowane pokarmy. Niestety każda próba podania mu jedzenia w tradycyjny sposób, kończy się wymiotami.  Dodatkowymi trudnościami jest zez, nieprawidłowy chód oraz poważne zaburzenia snu. Niestety Kordian często też choruje i jest podatny na wiele infekcji. Co także mnie niepokoi, synek przejawia zachowania autoagresywne i agresywne względem innych osób...  Lekarze powiedzieli nam, że jedyną szansą dla mojego dziecka jest terapia komórkami macierzystymi oraz terapia aminokwasami. To konieczność, by miał szansę na lepszą przyszłość. Wyścig z czasem, który musimy wygrać! Kordian jest mały, więc pomoc specjalistów jest najskuteczniejsza teraz. Trzeba działać szybko! Proszę, pomóżcie mi w walce o zdrowie i sprawność mojego dziecka!  Marta, mama ➡️ Świat „Cordis” / Licytacje na leczenie, diagnostykę ➡️ Śledź Kordianka na Facebooku ➡️ Kordian na Instagramie ➡️ Walka Kordianka na TikToku

16 544,00 zł ( 19,09% )
Brakuje: 70 088,00 zł
Michalina Jakubiec
8 dni do końca
Michalina Jakubiec , 2 latka

Diagnoza, która zmienia całe życie... Trwa walka z Zespołem Retta❗️Pomóż Michasi❗️

W marcu 2024 wydarzyło się coś, co rodzic każdego chorego dziecka zapamiętuje już do końca życia. Moment, w którym pada okrutna diagnoza, która zmienia całe życie. Zespół Retta… To choroba, która odbiera dziewczynkom wszystkie umiejętności, kawałek po kawałeczku… Jedynym ratunkiem dla naszej Michasi jest koszmarnie drogie leczenie w USA. Prosimy o pomoc w uzbieraniu kwoty, która pozwoli marzyć o normalnym życiu dla naszej córeczki! Do niedawna żyliśmy w przekonaniu, że pokonanie przeciwności, z którymi mierzy się Michalinka, będzie łatwiejsze. Wszystko wskazywało na to, że córeczka cierpi na chorobę mięśni. Dlatego przeżyliśmy prawdziwy szok, gdy okazało się, że opóźniony rozwój Michasi jest wynikiem jednej z najrzadszych i najpoważniejszych chorób neurologicznych…  Dziś już wiemy, że bez leczenia nasze córka będzie gasnąć każdego dnia, a my nie będziemy mogli nic na to poradzić… To straszna perspektywa, gdy wie się, że każda ciężko wypracowana przez nią umiejętność, może zniknąć z dnia na dzień…  Przeciwnik, z którym walczymy to jeden z tych najcięższych, ale mamy nad nim tę przewagę, że został wykryty na wczesnym etapie. Jeśli szybko zareagujemy, mamy szansę uniknąć pojawienia się kolejnych objawów. Kwota leczenia jest jednak ogromna… Koszt tygodniowej terapii to 10 300 dolarów! Co rocznie daje nam aż 2,2 miliona złotych! Dlatego zdecydowaliśmy o założeniu tej zbiórki i poproszeniu Was o pomoc! Córeczkę zaczęliśmy rehabilitować od 5. miesiąca życia, z powodu występującego u niej obniżonego napięcia mięśniowego i opóźnień w rozwoju. Mimo wdrożenia intensywnej rehabilitacji, Michasi nie udawało się osiągać kolejnych kamieni milowych. Robiliśmy wszystko, żeby znaleźć odpowiedź, dlaczego nasza córka się nie rozwija. Lekarze sugerowali, że dzieje się tak przez chorobę mięśni. Dopiero po przeprowadzeniu badań genetycznych okazało się, że nie chodzi o schorzenie mięśni, a o groźną chorobę, Zespół Retta. To zmieniło wszystko! Teraz dzielimy czas na przed i po diagnozie... Perspektywa walki o sprawność Michasi za pomocą intensywnej rehabilitacji nas nie przerażała. Wiedzieliśmy, że będzie musiała znieść więcej niż jej zdrowi rówieśnicy, ale że dzięki naszemu zaangażowaniu wszystko będzie dobrze.  Niestety, Zespół Retta to nieporównywalnie większe wyzwanie. Zaburzenia związane z tą genetyczną chorobą obejmują niemal cały organizm, doprowadzając do głębokiej niepełnosprawności. Dziewczynki chore na Zespół Retta stopniowo tracą nabyte umiejętności oraz kontrolę nad swoim ciałem. Choroba zabiera im możliwość komunikowania się, samodzielnego przemieszczania oraz całkowicie uzależnia od pomocy najbliższych. Dziewczynki z Zespołem Retta określa się jako “Milczące Anioły” lub “Żywe lalki”... Michasia codziennie walczy z chorobą i dzielnie znosi rehabilitację. Jest pod opieką wspaniałych fizjoterapeutów, neurologopedów, neurologów oraz lekarzy z niemalże każdej specjalizacji. Uczy się jeść, pić, raczkować, samodzielnie siadać, komunikować się. Różnych rzeczy, które dzieci w jej wieku już umieją. Dbamy o Michasię i robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby jej pomóc. Niestety przeciwnik jest bezlitosny i mimo ciężkiej pracy naszej córki postępy, które osiągnie, mogą zostać utracone praktycznie z dnia na dzień… Tak naprawdę nie wiemy, co spotka nas kolejnego dnia… Regres może przyjść nagle, może pojawić się padaczka, a pewnego dnia przestaniemy mieć z córką jakikolwiek kontakt… Bardzo się tego boimy. Michasia jest najbardziej uśmiechniętym dzieckiem na świecie. Bardzo lubi spędzać czas ze swoją 4-letnią siostrą, Antosią. Marzyliśmy o tym, że niedługo nasze pociechy będą razem spędzać czas. Póki co nasza starsza córka musi cierpliwie czekać na to, kiedy będzie mogła pobiegać i poskakać razem z siostrą. A widzimy, jak bardzo tego pragnie… My wierzymy, że jeszcze kiedyś będzie to możliwe.  Wielką nadzieją dla nas oraz całej społeczności związanej z zespołem Retta jest terapia genowa, która jest w stadium badań. Naukowcy szacują, że będzie dostępna za około 2 lata. Ale my nie mamy czasu do stracenia! Do czasu pojawienia się leku, musimy utrzymać Michasię w jak najlepszej formie, tak aby terapia genowa miała szansę jej pomóc. Z całych sił apelujemy o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli. Prosimy, otwórzcie swoje serca. Wspólnie zatrzymajmy tę okrutną chorobę. Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę i każde udostępnienie. Razem walczymy o Michasię! Roksana i Kamil – rodzice ➡️ Licytacje na Facebooku ➡️ Strona Michasi na Facebooku 📻 Audycja z Radia Łódź 🎥 Reportaż w Toya TV 🎦 Reportaż w TVP3 Łódź

648 747,00 zł ( 8,71% )
Brakuje: 6 798 061,00 zł
Kasia Majchrzak
3 dni do końca
Kasia Majchrzak , 9 lat

Kasia od urodzenia walczy o sprawność! Pomóż naszej córeczce❗️

Z niecierpliwością czekaliśmy na przyjście Kasi na świat! Jednak nasza radość zamieniła się w przerażenie, kiedy w 32. tygodniu ciąży dowiedzieliśmy się, że córeczka nie urodzi się w pełni zdrowa… Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, z czym będzie musiało mierzyć się nasze dziecko!  Kasia urodziła się z poważnymi wadami wrodzonymi. Lekarze zdiagnozowali u niej choroby neurologiczne oraz poważne schorzenia narządu ruchu. Już w pierwszej dobie życia przeszła skomplikowaną operację! Dwa tygodnie później czekała ją kolejna… To zdecydowanie zbyt dużo jak na takie maleństwo! Każdy dzień w szpitalu niewyobrażalnie nam się dłużył. Po porodzie spędziliśmy tam prawie miesiąc. Tak bardzo chcieliśmy już zabrać córeczkę do domu… Zamiast oglądać szpitalne sale, powinna móc w końcu zobaczyć swój pokój! Na szczęście rekonwalescencja przebiegała dobrze i wreszcie zostaliśmy wypisani.  Problemy zdrowotne Kasi nie skończyły się jednak wraz z wyjściem ze szpitala. Zostaliśmy skierowani na konsultacje do różnych lekarzy. Córeczka nadal wymaga opieki wielu specjalistów. Na te wizyty musimy jeździć po całej Polsce, ale dla zdrowia naszego dziecka zrobilibyśmy wszystko! Kasia od drugiego miesiąca życia jest nieustannie rehabilitowana. Potrzebuje regularnych ćwiczeń, by nie dopuścić do regresu i zwiększyć sprawność. Na co dzień córka uczęszcza do pierwszej klasy. W szkole ma także zapewnione zajęcia ze specjalistami, jednak to nie wystarcza.  By osiągnąć jak najlepsze rezultaty, pracujemy z Kasią także w domu. Jednak córka rośnie, a potrzeb przybywa – cały czas niezbędny jest sprzęt rehabilitacyjny, ortopedyczny, a także medyczny, który pozwala jej lepiej funkcjonować. Obecnie największą potrzebą jest pionizator, utrzymujący prawidłową pozycję ciała. To niestety tylko kropla w morzu potrzeb! Kasia porusza się na wózku inwalidzkim. Dobrze sobie radzi, ale chcemy, by miała większą swobodę poruszania się. Chcielibyśmy kupić córeczce przystawkę elektryczną do wózka, by czasem mogła poczuć się bardziej samodzielna i przemierzać dłuższe trasy. To szczególnie ważne teraz, gdy zbliżają się wakacje.  Staramy się zapewniać Kasi niezbędne zajęcia i sprzęty, jednak zakup pionizatora i przystawki do wózka to wydatek, który obecnie przerasta nasz budżet. Chcemy, by córeczka miała wszystko czego potrzebuje, aby prawidłowo się rozwijać. Sami nie damy rady, dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc! Nawet najmniejsza wpłata będzie dla nas ogromnym wsparciem! Rodzice Kasi Kasia Majchrzak RKiW

13 192,00 zł ( 62% )
Brakuje: 8 085,00 zł
Wiesława Panek
7:27:05  do końca
Wiesława Panek , 77 lat

Moje życie naznaczyła choroba! Potrzebna rehabilitacja!

Nigdy nie myślałam, że moja emerytura będzie wyglądać w ten sposób. Choć każdego dnia staram się dostrzegać w życiu dobro, często nie jest mi łatwo. Przeszkodą jest choroba, która wyniszcza moje zdrowie… Żyję na tym świecie przeszło 76 lat. Przeżyłam wiele szczęśliwych chwil z moim mężem, chociaż nie jest nam dane spędzić emerytury razem. Przeszłam dwa udary niedokrwienne mózgu z niedowładem prawostronnym. Z uwagi na wiele chorób współtowarzyszących, jak częste utraty przytomności, powodowane niewydolnością i słabym sercem, większość dnia spędzam w łóżku.  W celu przywrócenia sprawności kończyn, potrzebuję ciągłej rehabilitacji neurologicznej, zarówno w warunkach domowych, jak i stacjonarnych (na oddziale rehabilitacji neurologicznej). Niestety, choroba uczyniła mnie osobą niesamodzielną, wymagającą asysty pomocnika, więc nie mam możliwości skorzystania z sanatorium w ramach ubezpieczenia.  Choroba postępuje, a ja nie mam teraz szans, by ją powstrzymać! Nadzieją jest profesjonalna, specjalistyczna rehabilitacja neurologiczna, przeznaczona dla pacjentów po przebytych udarach mózgu, w prywatnym ośrodku. To wielka szansa na odzyskanie mojej sprawności, jednak jej koszt znacznie przekracza mój domowy budżet. Jestem zmuszona prosić Was o pomoc! Mam świadomość, że obecnie wiele osób przeżywa trudne chwile, dlatego z całego serca doceniam każdą formę wsparcia. Już raz pomogliście mi w potrzebie – bardzo za to dziękuję! Wierzę, że dobro dane innym przez moje ręce, kiedy byłam silną i sprawną kobietą, wróci do mnie, gdy jestem w potrzebie. Wasze wielkie serca są moją nadzieją! Wiesława

436,00 zł ( 1,53% )
Brakuje: 27 910,00 zł
Oliwier Bajur
Oliwier Bajur , 16 lat

Oliwier marzy, aby żyć jak inni... Potrzebna pomoc❗️

Ten dzień zostanie w mojej pamięci na zawsze. Dzień, kiedy poznałam mojego 1,5 rocznego synka. Był śmiech, łzy wzruszenia, wielka radość... To była jedna chwila, w której poczułam, że to moje dziecko. W tym dniu urodziłam go sercem. Stan zdrowia mojego dziecka niestety się pogarsza, a ja w dalszym ciągu szukam przyczyny. Błądzę w niewiedzy, rozmawiam z rodzicami chorych dzieci, słucham lekarzy, ale nie przynosi to rezultatów. Zespół Coffina-Lowry’ego jest bardzo rzadki i jeszcze dużo rzeczy jest w nim nieodkryte. Tak bardzo nie chciałabym słyszeć o pogorszeniu… Staram się każdego dnia robić wszystko, żeby syn był szczęśliwy i nie odczuwał swojej inności. Ostatnio nasiliły się bezdechy senne. Czuwałam i z lękiem spoglądałam, czy moje dziecko jeszcze oddycha. Wybudzałam się z przerażeniem, że następnym razem mogę już nie zdążyć. Zamierałam na kilka sekund, kiedy Oli przestawał oddychać, dusił się, nie mógł złapać powietrza… Saturacja spadała do 69%. Oliwier musi być podłączony do respiratora CPAP w czasie drzemek popołudniowych jak i w nocy. Dzięki temu będzie miał możliwość spokojnie oddychać podczas snu bez narażenia życia. Nie chcę myśleć, co by było gdyby… Pewnego dnia Oli miał tak mocne bóle brzucha, że spędziliśmy w szpitalu 14 dni. Z krwi wyszła borelioza, więc zostały przypisane antybiotyki, ale nadal nie wyjaśniono przyczyny bólu brzuszka. Zostaliśmy wypisani do domu, a parametry nie spadły do odpowiedniego poziomu. 1,5 tygodnia po wyjściu ze szpitala na wizycie prywatnej u gastrologa została postawiona diagnoza – refluks. Kiedy po prawie dwóch tygodniach pobytu w szpitalu podjęto decyzję o przeprowadzeniu gastroskopii, trzeba było ją bardzo szybko zakończyć z uwagi na zagrożenie życia Oliwierka. Walka o życie i zdrowie własnego dziecka jest przerażająca jak nic innego. Pojawiła się też kolejna odsłona choroby – katapleksja. Wtedy występuje całkowita utrata napięcia mięśniowego i Oliwier bezwładnie upada. Jesteśmy w trakcie szukania leku, który będzie odpowiedni. Na razie synek musi cały czas chodzić z kimś pod rękę, bo nigdy nie wiadomo, kiedy atak nastąpi. Pogłębiła się też o kilka stopni kifoza. Oliwierkowi jest wciąż potrzebna ciągła i intensywna rehabilitacja ruchowa i umysłowa, aby chociaż utrzymać to, co przez lata wypracowaliśmy a jeśli Bóg da, nawet poprawić stan zdrowia. Nie wiem, co mam robić. Oliwier potrzebuje rehabilitacji, specjalnej suplementacji leków, a moje środki topnieją z dnia na dzień. Nie mamy marzeń na przyszłość. Już dawno o nich zapomnieliśmy – żyjemy, cieszymy się chwilą, bardzo dużo czasu spędzamy na rehabilitacjach i konsultacjach... Chcielibyśmy żyć normalnie. Tak jak każdy zdrowy człowiek Nie żałuję żadnej chwili, żadnej podjętej decyzji w moim życiu... Nic bym w nim nie zmieniła. Po prostu z całego serca pragnę, aby moje dziecko było szczęśliwe. Oddałabym za to wszystko, dlatego staram się każdego dnia być kilka kroków przed chorobą. Dziękuję za wsparcie, jakiego nam udzielacie i proszę o pochylenie się nad nami kolejny raz.  Bez Was zginiemy w tym świecie – Oliwier się cofnie w swoim rozwoju, a mi pęknie serce… Mama ➡️ Facebook

55 444,00 zł ( 52,11% )
Brakuje: 50 939,00 zł
Tomasz Przybyła
Tomasz Przybyła , 39 lat

Mam tylko jedno marzenie - by ŻYĆ ❗️Proszę o pomoc ❗️

Mam na imię Tomek. Mam 39 lat, trójkę wspaniałych dzieci, kochaną żonę, mnóstwo planów na przyszłość i … nowotwór, który próbuje mi to wszystko odebrać. Proszę o Waszą pomoc w mojej walce na śmierć i życie! Wszystko zaczęło się w grudniu 2022 roku, kiedy złe wyniki krwi zapoczątkowały moją podróż po gabinetach lekarzy. Dużo schudłem i straciłem siły. Nie byłem w stanie pracować. W okolicy węzłów chłonnych pojawił się guz. Martwiłem się o własne zdrowie i rodzinę: Jak przetrwamy bez mojej pensji? Przecież jestem ojcem, odpowiadam za rodzinę… W czerwcu 2023 roku przeszedłem operację usunięcia guza w lewej pachwinie. Lekarze przeprowadzili biopsję. Gdy poznałem diagnozę, świat się dla mnie zatrzymał — złośliwy, rozlany chłoniak limfoblastyczny! Od tej pory minęło już wiele czasu, a ja nadal nie mogę rozpocząć leczenia… Pochodzę z małej miejscowości, dlatego każdy wyjazd do szpitala wiąże się dla mnie z kosztami, którym w tej chwili nie jestem w stanie sprostać. Z powodu braku pieniędzy musiałem zrezygnować z leczenia w Warszawie i obecnie oczekuję na przyjęcie w szpitalu w Częstochowie, która jest bliżej. W tym czasie nowotwór rośnie w siłę, a ja nieustannie cierpię… Ostatnie badania wykryły nowe zmiany pod obiema pachami i na szyi. Bomba tyka! Walka z rakiem wymaga ode mnie ogromnej siły, ale też pieniędzy. Te kończą się najszybciej… Potrzebuję Waszego wsparcia, by dalej móc korzystać z opieki onkologa i hematologa oraz wreszcie rozpocząć terapię. Choroba wdarła się w moje życie bez żadnego ostrzeżenia. Nie mogę pozwolić, by mi je odebrała. Chcę patrzeć, jak rosną moje dzieci i pokazywać im świat. Mam jeszcze tak wiele do zrobienia… Proszę, pomóżcie!

1 577,00 zł ( 5,92% )
Brakuje: 25 019,00 zł