Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wojtuś Jakubczyk
Wojtuś Jakubczyk , 10 miesięcy

Wojtuś potrzebuje pilnej diagnostyki – liczy się czas❗️

Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że nieprzespane noce będą naturalną konsekwencją bycia mamą. Dziś nie mogę spać, ale nie dlatego, że budzi mnie mój Wojtuś, tylko dlatego, że nie mogę przestać się o niego martwić. Zawsze wyobrażałam sobie macierzyństwo, jako szczęśliwy, radosny czas pełen spełniających się marzeń. Synek był moim pragnieniem i długo wyczekiwanym cudem. Lekarze nie dawali mi większych szans na zajście w ciążę, więc kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą, poczułam, że los wreszcie się do mnie uśmiechnął.  Poród był ciężki. Pępowina zakręciła się Wojtusiowi wokół szyi, a mój świat się zatrzymał. Stres, jaki wtedy mi towarzyszył, wynagrodziły mi pierwsze dwa miesiące życia synka. Wspominam je, jako najpiękniejszy okres w moim życiu. Byłam pewna, że to koniec zmartwień. Niestety, do naszej codzienności wkradły się nieproszone problemy... W trzecim miesiącu życia Wojtuś przestał sygnalizować swoje potrzeby – dzisiaj już nie płacze, kiedy jest głodny. Mój synek przestał przybierać na wadze, a ponadto wykazuje zaburzony odruch ssania. Opieka nad Wojtkiem stała się bardzo czasochłonna. Jest prawdziwym więzieniem schematycznych czynności - godzina karmienia, godzina noszenia, dwie godziny przerwy, powtórka. Wszystko po to, by utrzymać masę ciała Wojtusia. Piękne dni, które powinna wypełniać radość, wypełnia rozpacz i stres. Bardzo boję się o przyszłość mojego synka. Nasze życie zmieniło się w nieustanną tułaczkę po lekarzach i placówkach medycznych. Każdego dnia jestem coraz bardziej bezradna. Nikt nie wie, co dolega mojemu małemu synkowi, gdyż stan Wojtusia może wskazywać na wiele, całkiem różnych od siebie przypadłości. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy trafiliśmy do trzech szpitali, a do naszej dokumentacji trafiały kolejne ogólnikowe diagnozy i potencjalne rozpoznania. Niestety bez specjalistycznych, drogich badań, nie możemy ruszyć z leczeniem. Lekarze są bezradni. Moja codzienność to nieustanne zachęcanie Wojtusia do przyjmowania pokarmu i wdrażanie fizjoterapeutycznych ćwiczeń, by pobudzić jego buźkę. W momentach największej bezradności patrzę w jego piękne oczka i na wesoły uśmiech, który daje mi nadzieję, że specjalistyczne badania dojdą do skutku i rozwiążą nasze problemy. Mój Wojtuś dopiero zaczyna się rozwijać, więc szybko postawiona diagnoza to wielka szansa na eliminację dalszych, potencjalnych problemów. To prawdziwa walka z czasem! Teraz kiedy piękny sen o długo wyczekiwanym rodzicielstwie zamienił się w koszmar bezradności i niemocy, pragnę poprosić Was o pomoc. Każdy darczyńca jest dla nas bohaterem, który dołącza do misji ratunkowej o przyszłość mojego małego synka. Proszę, pomóżcie nam! Mama Wojtusia

1 288,00 zł ( 4,03% )
Brakuje: 30 627,00 zł
Małgorzata Gruchała
Małgorzata Gruchała , 40 lat

Kosztowne leczenie trzyma nowotwór w ryzach❗️Ale kończą się środki❗️

Kilka lat walki ze złośliwym nowotworem, a zaczęło się w 2021 roku od uczulenia pod piersią. Sprawdzając je, wyczułam guza w drugiej i potem poszło szybko. Lekarz, badanie i diagnoza – nowotwór złośliwy piersi HER2 3+. Nowotwór zaatakował też węzły chłonne i miał 22 milimetry. Pierwsza chemioterapia wywołała u mnie ostry ból kości i niedługo potem wyszły przerzuty do kości. Dziś skończyłam już chemię, ale do końca życia będę kontynuować leczenie peliatywne.  Co 3 tygodnie przyjmuję wlewy immunoterapię i szereg leków. Nowotwór na całe szczęście się zatrzymał, ale wciąż tam jest. Musi być stale monitorowany, czy przypadkiem pewnego dnia nie postanowi wrócić. W międzyczasie muszę kontynuować leczenie, którego koszty, krótko mówiąc, powalają. Leki, suplementy, czasem rehabilitacja, specjalistyczna dieta… Wszystko, by trzymać tego potwora w ryzach. Proszę o pomoc, ponieważ będąc na rencie, przestaje starczać mi na to środków pieniężnych. Renty mam zaledwie 1800 złotych. Mój organizm jest cały czas w napięciu. Muszę przyjmować leki i wlewy, ale kiedy brakuje środków, muszę skupić się na potrzebach moich dzieci. Nie zamierzam się poddać w walce z nowotworem i wszelka pomoc finansowa uratowałaby moją sytuację.  Małgorzata

611,00 zł ( 1,14% )
Brakuje: 52 581,00 zł
Ignaś Florczyk
Ignaś Florczyk , 7 lat

Zrobię wszystko, żeby mój synek zaczął mówić! Proszę, pomóż mi!

Ignacy to mój jedyny, ukochany synek. Początkowo wszystko przebiegało prawidłowo. Jednak z czasem zauważyłam, że mój mały chłopiec nie rozwija się tak, jak inne dzieci. Zaniepokojona zaczęłam szukać przyczyny… Gdy Ignacy skończył dwa latka, otrzymałam druzgocącą diagnozę – autyzm. Stało się jasne, co jest przyczyną problemów mojego dziecka. Synek zaczął chodzić dopiero w wieku 2 lat. Bardzo długo gaworzył, jednak do dziś nie pojawiła się mowa…  Nie ukrywam, że brak mowy jest moim największym zmartwieniem. Staram się odpowiadać na potrzeby synka wedle matczynej intuicji. Często udaje mi się odgadywać, co Ignacy chce mi przekazać. Jednak oddałabym wszystko, by usłyszeć, jak moje dziecko mówi… Na co dzień Ignacy uczęszcza do specjalistycznego ośrodka, korzysta z oferowanych tam terapii. Jednak to za mało, by synek mógł się prawidłowo rozwijać… Wedle zaleceń Ignacy powinien uczęszczać na terapię ręki, terapię integracji sensorycznej oraz podjąć dodatkową pracę z neurologopedą. Bez odpowiedniego wsparcia, moje dziecko nigdy nie będzie mogło porozumieć się ze światem… Z całego serca chcę zapewnić synkowi jak najlepsze szanse. Jego przyszłość zależy od działań, jakie teraz podejmiemy. Wierzę, że ze wsparciem ludzi o wielkich sercach wydarzy się cud i w  końcu usłyszę, jak Ignacy mówi: „Mamo, kocham cię!”. Za każdą wpłatę serdecznie dziękuję. Dominika

2 387 zł
Bruno Derda
Bruno Derda , 6 lat

POMOCY! Coraz częściej zamiast uśmiechu widzę ból na twarzy mojego synka!

Gdy dowiedziałem się, że zostanę ojcem, poczułem wypełniające mnie od wewnątrz szczęście. Marzyłem o synu. Bruno był odpowiedzią na wszystkie moje prośby. Dziś już wiem, że syn nigdy nie dogoni swoich rówieśników, nie przyniesie mi przysłowiowej szklanki z wodą na starość, ani nie powie tego najważniejszego zdania „Kocham Cię”! W trzeciej dobie od przyjścia na świat Bruno zaczął przelewać się nam przez ręce. Synek nie jadł, był półprzytomny. W ciężkim stanie zawieźliśmy go do szpitala. Tam został podłączony do respiratora, który kontrolował każdy jego oddech. Lekarze walczyli o jego życie! Później Bruno trafił na oddział neurologii, a po trzech miesiącach badań otrzymaliśmy druzgoczącą diagnozę… Mój ukochany synek Bruno choruje na nieuleczalną i bardzo rzadką chorobę metaboliczną – hiperglicynemię nieketotyczną. Zmaga się z opóźnieniem psychoruchowym, ma obniżone napięcie mięśniowe, korowe uszkodzenie wzroku, nadwrażliwość na dźwięki oraz padaczkę lekooporną. Wszystkie te dolegliwości, pomimo jego ogromnej woli życia, odbierają mu całą radość. Widzę jak moje dziecko cierpi i rozrywa mi to serce. Coraz rzadziej się uśmiecha i znikomo reaguje na otoczenie… Bruno musi być pod stałą opieką wielu specjalistów, m.in. neurologa, ortopedy, gastroenterologa i poradni żywienia. Od blisko 3 lat jest żywiony przez PEG. Jest także podopiecznym hospicjum domowego, gdyż jego choroba ma charakter terminalny. Synek wymaga systematycznej i kosztownej rehabilitacji. Niestety przestaję dawać radę stawiać czoła ciągle rosnącym kosztom. Synek wymaga całodobowej opieki, dlatego musiałem zrezygnować z pracy. Bardzo chciałbym móc zapewnić Brunowi, przynajmniej raz w roku, wyjazd na turnus rehabilitacyjny, który niesamowicie mu pomaga. Niestety jego koszt znacząco przekracza moje możliwości…  Nie jest łatwo prosić o wsparcie, jednak chodzi o moje dziecko! Wiem, że tylko z pomocą ludzi dobrych serc, uda mi się pokonać wszystkie przeszkody rzucone przez okrutny los, a życie mojego synka będzie choć trochę lepsze. Jeśli możesz – proszę, wesprzyj mnie w walce! Sebastian, tata Bruna ➡️ Facebook ➡️ Odszedł z seminarium, bo chciał założyć rodzinę. "Mówili, że Bóg mnie pokarał" 🎦 TVP vod

5 456,00 zł ( 25,64% )
Brakuje: 15 821,00 zł
Marcin Słupski
Pilne!
Marcin Słupski , 30 lat

Ból jest nie do wytrzymania❗️Pomocy❗️

Neuropatia twarzowa, stwardnienie rozsiane, silna depresja, nawrotowy nowotwór złośliwy pęcherza moczowego, ostre zapalenie wątroby, przewlekła choroba płuc, niewydolność żylna, zakrzepica… Mogę tak wymieniać i wymieniać. Każda kolejne pozycja na tej liście to ból tak silny, że nie mogę wytrzymać. Objawy są szerokie i niekiedy drastyczne – pieczenie twarzy, oczu, ból ściskający twarz… Chwytam się wszystkiego, czego mogę. Leczenia, masaży, terapii, elektrostymulacji, wszelkich dostępnych leków… Nie pomaga. Szukałem więc dalej – różne leki, sterydy, silne leki przeciwbólowe… Nie chciałem i wciąż nie chcę się poddawać. Przechodziłem konsultacje w całej Polsce, od neurologów po neurochirurgów, osteopatów, stomatologów, onkologów… Potrzebna jest dalsza diagnostyka i badania. Niestety, koszty są ogromne i kończą mi się nie tylko siły, ale i środki. Dlatego chciałbym prosić o pomoc, choćby najmniejszą i symboliczną, która pozwoli mi walczyć dalej o swoje zdrowie... i życie. Marcin

1 944 zł
Ania Kociemska
Ania Kociemska , 48 lat

Moja przyszłość zależy wyłącznie od ludzi dobrych serc! POMOCY!

Powoli tracę nadzieję, że los w końcu się do mnie uśmiechnie. Na mojej drodze pojawia się tak wiele trudności. Wierzę jednak, że kiedy chorób i powikłań jest za dużo, tylko otwarte serca ludzi mogą pomóc!  Ciężko mi nawet określić, kiedy zaczęły się moje problemy zdrowotne. Pamiętam, że jako mała dziewczynka już miałam pierwsze dolegliwości, a później wszystko posypało się jak domek z kart. Najgorsze jest to, że na nic nie miałam wpływu! Polineuropatia cukrzycowa, miażdżyca kończy dolnych, stan po amputacji prawej kończyny dolnej, niedokrwienie mózgu i móżdżku, stan po przeszczepie nerki i trzustki to i tak tylko część utrudnień, z którymi każdego dnia przychodzi mi walczyć. Jestem osobą całkowicie niezdolną do samodzielnej egzystencji i poruszam się na wózku inwalidzkim.  Moje potrzeby nie kończą się niestety wyłącznie na drogich lekach, rehabilitacji czy sprzęcie medycznym. Mam bardzo ciężką sytuację, a koszty każdego dnia rosną. Badania, dojazdy do wielu specjalistów, osoba, która mogłaby mi, chociaż czasem pomóc w codziennych czynnościach… To wszystko przerasta moje możliwości! Nie jest łatwo prosić o pomoc, ale jestem pod ścianą i wiem, że dziś moja przyszłość zależy od ludzi dobrych serc. Jeśli tylko możesz – proszę, wesprzyj mnie! Każda wpłata jest dla mnie niezmiernie cenna! Anna

410 zł
Kacper Dobrzyński
Kacper Dobrzyński , 4 latka

Lista jego diagnoz jest bardzo długa... Otwórz swoje serce, wesprzyj❗️

Nasz Kacperek urodził się jako wcześniak w 34. tygodniu ciąży. Ważył wtedy bardzo mało, bo tylko 1600 g. Nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądała jego przyszłość, ale natychmiast musieliśmy rozpocząć walkę o zdrowie ukochanego synka! Obecnie Kacper ma już ponad 3 lata i waży zaledwie 9 kilogramów. Lista jego diagnoz jest bardzo długa… Stwierdzono u synka wrodzoną wadę serca pod postacią VSD, obustronne poszerzenie miedniczek nerkowych, opóźniony rozwój psychoruchowy, niepełnosprawność ruchową oraz umysłową. Kacperek nie chodzi samodzielnie, potrafi jedynie raczkować. Jego rozwój oceniany jest na roczne dziecko. Nasz synek potrzebuje wielospecjalistycznej opieki, wsparcia gastrologa, nefrologa, urologa, endokrynologa, poradni metabolicznej, audiologa, laryngologa, dietetyka i kardiologa. To wszystko generuje bardzo wysokie koszty! Staramy się zapewniać mu odpowiednią ilość zajęć terapeutycznych, logopedycznych, pedagogicznych, fizjoterapii. Kacper potrzebuje również sprzętu rehabilitacyjnego, ortez, pionizatora, kamizelki kompresyjnej i okularów korekcyjnych. Sami nie jesteśmy w stanie pokryć tych wszystkich niezbędnych wydatków. Synek jest bardzo radosnym chłopcem. Uwielbia zabawę samochodzikami, książeczkami... Oddalibyśmy wszystko, by miał szansę na szczęśliwe dzieciństwo – tak jak jego rówieśnicy. Musimy zwrócić się do Państwa z prośbą o wsparcie. Wasza pomoc jest nam bardzo potrzebna. Wierzymy, że otworzycie dla nas swoje serca i pomożecie walczyć o zdrowie Kacpra. Każda złotówka ma ogromne znaczenie! Rodzice

2 081,00 zł ( 19,56% )
Brakuje: 8 558,00 zł
Ewa Wołoszko
Ewa Wołoszko , 39 lat

Każdy nasz dzień to walka o lepsze życie Ewy! Pomóż!

Pomimo że nasza córka jest dorosłą osobą, wymaga nieustannego wsparcia. Ewa jest pod stałą opieką i kontrolą wielu lekarzy i specjalistów. Codzienność z chorobą córki jest trudna, a droga do diagnozy zajęła wiele długich lat. Każdego dnia robimy wszystko, by życie Ewy było możliwie jak najlepsze. Ewa urodziła się 28.03.1985 roku z wieloma wadami rozwojowymi. Rozszczep podniebienia, olbrzymia wiotkość mięśni, kłopoty z oddychaniem, brak odruchu ssania – to jedynie wierzchołek problemów… Córeczka była karmiona sondą, a my każdego dnia w przerażeniu czekaliśmy, aż będziemy mogli zabrać ją ze szpitala. Po trzech miesiącach walki o życie wypisano ją do domu. Bez diagnozy... Od tego dnia zaczęła się nasza mozolna walka, podczas której wraz z lekarzami i rehabilitantami staraliśmy się o poprawę aktualnego stanu zdrowia oraz postawienie ostatecznej diagnozy.  Dopiero gdy córka miała 13 lat, otrzymaliśmy odpowiedź na pytanie, które każdej nocy spędzało nam sen z powiek. W końcu dowiedzieliśmy się, co jest przyczyną stanu zdrowia naszego dziecka – Zespół Pradera-Williego. W tamtych czasach wiedza na temat choroby była bardzo ograniczona, ze względu na małą ilość osób zdiagnozowanych w Polsce. Wiedzieliśmy jednak, że jest to choroba rzadka i nieuleczalna, która wynika z zaburzeń genetycznych. Jak skomplikowana, wymagająca i traumatyczna jest codzienność chorego, doświadczamy się każdego dnia. Mięśnie Ewy są wiotkie, co przyczyniło się do skoliozy. Córka cierpi na zaburzenia mowy i niedosłuch – korzysta z aparatów słuchowych. Charakterystycznym objawem choroby jest brak uczucia sytości. Ewa odczuwa wieczny głód, nad którym nie może samodzielnie zapanować, a musi ściśle przestrzegać wyliczonej diety. Ewa jest rehabilitowana od urodzenia. Cały czas korzysta z terapii logopedycznej, podczas której pracuje nad niewyraźną mową. Córka jest pod kontrolą psychologa, uczęszcza też na terapię sensoryczną i fizjoterapię. Na stałe musi mieć: okulary, aparat słuchowy, specjalistyczne wkładki do butów. Tak ogromne potrzeby, wynikające z choroby córki wiążą się na co dzień z wieloma wyzwaniami i wydatkami.  Niestety, wraz z wiekiem stan zdrowia córki znacznie się pogorszył i koszty, jakie obecnie ponosimy, przekraczają nasze możliwości finansowe. Z całego serca prosimy Was o wsparcie w naszej nieustannej walce o zdrowie i szczęście córki. Rodzice

597,00 zł ( 2,8% )
Brakuje: 20 680,00 zł
Adam Kopka
Adam Kopka , 10 lat

Pomóż zawalczyć ze skutkami MPD❗️Potrzebna pilna pomoc 🚨

Nasza codzienność nie należy do najprostszych… Staram się zapewnić mojemu synkowi wszystko, co niezbędne do jak najlepszego rozwoju, sprawności. Niestety lista diagnoz Adasia jest długa… Codziennie mierzymy się z trudnościami, które dyktuje choroba… U mojego synka zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce — niedowład spastyczny czterokończynowy z przewagą kończyn dolnych, niedowidzenie, oczopląs, zeza i autyzm atypowy. Od jego najmłodszych lat walczę, by miał szansę funkcjonować, choć w jakimś stopniu, jak jego rówieśnicy…  Adaś musi uczęszczać na szereg terapii, rehabilitacji i specjalistycznych zajęć. Nie możemy z nich rezygnować, bo jako jedyne dają nadzieję na poprawę… Niestety wszystkie zajęcia wiążą się z koniecznością dojazdów. Nie posiadam niestety własnego samochodu, którym mogłabym zawozić i odbierać Adasia. Niestety chód synka, pomimo operacji, pogarsza się… Mieszkamy w bardzo małej miejscowości, dlatego i do szkoły i do lekarzy musimy dojeżdżać. Zakup samochodu byłby dla nas ogromnym ułatwieniem… Pogłębia się również problem ze wzrokiem Adasia… Musimy przeprowadzić dodatkowe badania, które wykażą, czy konieczna będzie operacja. Czekamy na termin wizyty. Bardzo proszę Was o wsparcie. Każda wpłata, każda złotówka będzie dla mnie niezwykle cenna. Uchyliłabym mojemu dziecku nieba, ale sama nie dam rady. Mogę na Ciebie liczyć? Mama Adasia

1 940,00 zł ( 5,21% )
Brakuje: 35 295,00 zł