Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jacek Ciepiela
Jacek Ciepiela , 42 years old

Rozszczep kręgosłupa naznaczył życie Jacka na zawsze. Pomóż mu walczyć o sprawność!

Moje życie od zawsze wiązało się z codzienną walką o sprawność i samodzielność. Urodziłem się z przepukliną oponowo-rdzeniową, czyli najcięższym typem rozszczepu kręgosłupa. Nigdy nie wyzdrowieję, nigdy nie będę chodzić… Chcę być jednak samodzielny! Czy mogę liczyć na Waszą pomoc?  Dzięki licznym turnusom rehabilitacyjnym, usługom fizjoterapeutycznym oraz odpowiednim środkom pomocniczym mogłem przez lata zachować względnie dobrą formę fizyczną. Niestety, z wiekiem moje potrzeby zdrowotne i rehabilitacyjne rosną, a koszty związane z ich realizacją przekraczają moje możliwości finansowe. Regularne, intensywne sesje rehabilitacyjne są kluczowe dla utrzymania mojej sprawności. Każdy turnus to ogromna szansa na poprawę mojej jakości życia, a regularne sesje z fizjoterapeutą pomagają mi utrzymać sprawność i minimalizować ból.  Zasoby finansowe i czasowe wspierających mnie osób są jednak mocno ograniczone, dlatego staram się, by dzięki rehabilitacji i wyjazdom na turnusy zachować samodzielnośc i sprawność!  Bardzo potrzebne jest dla mnie także wsparcie w codziennej pielęgnacji i higienie. To nieodłączny element mojego życia z rozszczepem kręgosłupa – potrzebuję specjalistycznych środków, które pozwalają mi funkcjonować w godnych warunkach. Wasze wsparcie może znacząco poprawić moje codzienne życie i dać mi szansę na dłuższe utrzymanie samodzielności. Każda, nawet najmniejsza kwota, będzie dla mnie ogromną pomocą. Z góry dziękuję za każdy gest wsparcia i życzliwość. Jacek

755 zł
Marek Romanowski
Marek Romanowski , 75 years old

Skazany przed laty na samotną walkę, dziś potrzebuje pomocy!

Do tej pory zawsze sobie radziłem. Radziłem sobie, bo musiałem. Wiedziałem, że w moich troskach i problemach jestem sam. Wiedziałem, że nie mogę się poddać... W 1993 roku straciłem mamę i brata i właściwie wtedy zaczęło się moje nowe życie. Życie, w którym nie mogłem już liczyć na pomoc.  Niedługo później zaczęły się też moje problemy zdrowotne. Od tamtej pory harmonogram moich dni zaczęły wypełniać po brzegi badania i konsultacje. I mimo że bardzo się starałem, problemów przybywało. Serce, tarczyca, stawy... Każda diagnoza to nie tylko kolejne kartki wciskane do opasłej teczki z wynikami, ale też strach. Czy i tym razem poradzę sobie sam? Radziłem... Jednak los wciąż stawiał przede mną kolejne przeszkody.  Od roku zmagam się z dużymi zwyrodnieniami kręgosłupa lędźwiowego, które zabiera mi więcej i więcej. Tracę siły, sprawność i nadzieję, że jeszcze będzie dobrze. Proszę, pomóż mi! Marek

752 zł
Olga Szczukina
Olga Szczukina , 49 years old

Nowotwór tarczycy ciągle daje nowe przerzuty... Ratunku❗️

Moja historia zaczyna się dość niewinnie. W moim gardle pojawiła się zmiana, która sprawiała mi spory dyskomfort. Myślałam, że to nic poważnego, więc udałam się na kontrolę do lekarza. Tam usłyszałam, że konieczne jest przeprowadzenie punkcji, która niestety wykazała, że mam raka tarczycy… Ta informacja bardzo mnie przybiła. Nie miałam pojęcia, co myśleć.  Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę... Jak to możliwe? Wiedziałam jednak, że nie mogę czekać, bo czas nie jest moim sprzymierzeńcem i działa na moją niekorzyść. Natychmiast skierowano mnie do szpitala, gdzie przeszłam dwie operacje. Na tym się jednak nie skończyło. Pomiędzy zabiegami poddano mnie leczeniu radiojodem. Gdy jednak to nie wystarczyło, a zmiana nadal tkwiła w moim organizmie, lekarze zdecydowali się na trzecią operację. Wtedy miałam już nadzieję, że moja historia w tym momencie się skończy, a ja powrócę do dawnego życia. Tak bardzo się jednak myliłam… Podczas kontroli okazało się jednak, że leczenie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Badania wykazały przerzuty na płucach. To był istny koszmar. Piekło. Rozpoczęłam chemioterapię, która z każdą kroplą wyniszczała mój organizm. Pamiętam, jak straciłam włosy. Przez miesiąc nie patrzyłam na siebie w lustro, nie byłam w stanie... Schodziła mi skóra na rękach i stopach.  Po dwóch cyklach chemioterapii wydawało mi się, że już jest dobrze. Nic bardziej mylnego. Nie w moim przypadku. Pojawiły się okropne bóle pleców. To było nie do wytrzymania. Okazało się, że mam przerzuty także na kręgosłupie i stawie barkowym...  Obecnie jestem już po terapii promieniowaniem na kręgosłup, teraz czekam na promieniowanie na bark. Na szczęście, udało się ustalić, na jaki konkretny preparat moje ciało reaguje i przynosi oczekiwane skutki. Niestety leczenie jest niezwykle drogie, więc mnie na nie stać. Jestem mamą dwójkę dzieci, których bardzo kocham i chciałabym do nich wrócić. Nie mogę przegrać, nie mogę się poddać… Dlatego, błagam z całego serca, pomóżcie mi pokonać raka! Olga

752 zł
Dymitr Wanżula
8 days left
Dymitr Wanżula , 2 years old

Choroba, której nie widać❗️Operacja jedyną szansą❗️

Wszystko się zaczęło razem ze skurczami porodowymi. Nasza 3-letnia wówczas córeczka nagle zaczęła płakać i mówiła: "Mamusiu, błagam, nie jedź do szpitala! Nie wyjdziesz z niego, nie wypuszczą cię potem!". Tak jakby odczuwała, że coś się dzieje... Poród był bardzo trudny. Synka od razu zabrali na oddział intensywnej terapii. Zaczynałam już panikować, bać się o życie mojego dziecka, kiedy lekarze poinformowali, że synek ma wadę pęcherza moczowego.  Ale co to za wada zrozumiałam, dopiero kiedy zobaczyłam wszystko na własne oczy. Dymitr cierpi na ekstrofię pęcherza moczowego. To defekt zamknięcia dolnej części ściany brzucha i jedna z chorób, których nie widać.  Skontaktowaliśmy z lekarzem z Serbii, który zaproponował operację zamknięcia i schowania pęcherza. Przeszliśmy zabieg w 2022 roku, a teraz konieczne jest przeprowadzenie drugiego etapu operacji na spodziectwo i tworzenie kości miednicy oraz tkanki mięśniowej. Kiedy dotarł do nas rachunek za operację, nogi się pod nami ugięły. 12 500 euro! Już by zebrać pieniądze na pierwszy etap leczenia, musieliśmy prosić znajomych, a teraz? To kwota kompletnie nieosiągalna. Błagamy Cię o pomoc. Mama Dymitra

751,00 zł ( 1.31% )
Still needed: 56 297,00 zł
Franciszek Ostropolski
Franciszek Ostropolski , 6 years old

Zamknięty w objęciach autyzmu... Pomóż Frankowi!

Byliśmy tacy szczęśliwi. Narodziny Frania zmieniły całkowicie nasze dotychczasowe życie. Synek rozwijał się prawidłowo, zaczynał już mówić i chodzić. Nawet przez myśl nam nie przeszło, że z czasem coś może być nie tak.  Jednak w 20 miesiącu jego życia, nastąpił regres jego zachowania... Gdy Franio miał 3-latka, zauważyłam u niego powtarzalność zachowań, a co gorsze – autoagresję. Po wizytach u wielu specjalistów okazało się, że Franio jest w spektrum autyzmu... Był to dla mnie wielki szok! Obecnie jest mi bardzo ciężko, gdyż muszę poznawać swoje własne dziecko na nowo. Wiem jednak, że odpowiednimi oddziaływaniami, Franio ma szansę na szczęśliwe i samodzielne życie! Dlatego nie zamierzamy się poddać! Na tę chwilę Franio uczęszcza do przedszkola terapeutycznego, w którym ma wczesne wspomaganie rozwoju, a dodatkowo ćwiczymy razem w domu. Najgorszą trudnością, z jaką przychodzi nam się zmagać, jest autoagresja u synka oraz to, że niestety nie mówi, przez co nie komunikuje swoich potrzeb... Zebrane fundusze, chciałabym przeznaczyć na dodatkowe zajęcia z logopedą, na alpakoterapię, zajęcia z integracji sensorycznej oraz inne oddziaływania, dzięki którymi moje dziecko zacznie komunikować się z otoczeniem i będzie stawało się samodzielny! Rodzice

750 zł
Paulina Augustyniak
Paulina Augustyniak , 31 years old

Nagły ból kręgosłupa przykuł Paulinę do łóżka... Pomóż wrócić jej do zdrowia!

W niedzielę 5 lutego mój świat stanął w miejscu. I to dosłownie. Jak zawsze co weekend zabrałam się za porządki w domu. Nagle złapał mnie potworny ból kręgosłupa. Z wielkim trudem doczłapałam się do łóżka i poszłam spać w nadziei, że rano będzie już lepiej. Wtedy nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam… Gdy się obudziłam, było tylko gorzej. Z godziny na godzinę ból się nasilał, a tabletki nie pomagały. Walczyłam z tym, jak tylko się dało, ponieważ tego dnia były urodziny mojego synka. Chciałam, by był szczęśliwy i dobrze je spędził. Jednak w godzinach wieczornych ból był już na tyle silny i nie do wytrzymania, że zaczęłam omdlewać. Z pomocą mojej rodziny wsiadłam do samochodu i natychmiast pojechaliśmy na SOR. Łącznie spędziłam tam 7 godzin. Dostałam pięć kroplówek przeciwbólowych, które niestety nie pomogły. Zlecono mi tomograf komputerowy dolnego odcinka kręgosłupa i w końcu udało się poznać przyczynę moich dolegliwości. Badanie wykazało liczne przepukliny kręgosłupa i bardzo zły stan odcinka lędźwiowego. Byłam totalnie załamana… W tej chwili czeka mnie kuracja lekami przeciwbólowymi, aby pokonać ból i nabrać sił. Na ten moment nie jestem w stanie podnieść się z łóżka i swobodnie chodzić. Następnie konieczna jest długotrwała rehabilitacja, która wstrzyma rozwój schorzenia. Oczekiwanie na rehabilitacje z NFZ to obecnie ponad 7 miesięcy, a ja nie mam tyle czasu. Nie chcę być osobą leżącą. Chcę normalnie żyć, pracować i opiekować się synem. Aby tak się stało, muszę rozpocząć codzienną rehabilitację prywatnie. Niestety nie mam wystarczających środków na opłacenie zajęć i dalszego leczenia. Moją ostatnią nadzieją jest ta zbiórka i wasze wielkie serca. Moja choroba przyszła nagle i niespodziewanie przykuła mnie do łóżka. Proszę, pomóż mi wrócić do dawnego życia! Paulina

748 zł
Ksawery Kszczot
Ksawery Kszczot , 11 years old

Spadło na nas zbyt wiele cierpienia! Mój wnuk i ja potrzebujemy pomocy!

Z całego serca dziękuję za dotychczasową pomoc. Gdy zobaczyłam na poprzedniej zbiórce cały zielony pasek, ze szczęścia zabrakło mi słów. Niestety ten stan nie trwał długo, bo spotkała nas kolejna tragedia! Niedawno zmarł dziadek Ksawerego. Jego śmierć pogrążyła nas w rozpaczy, a mnie w jeszcze większym przerażeniu! Teraz zostałam sama w opiece nad moim chorym wnukiem! Nasza historia:  Ksawery nie ma łatwego startu w życiu. Jego dzieciństwo przypomina walkę, której sam nie wybrał. Spadła na niego i został zmuszony, by wziąć w niej udział. Mój wnuk jest pełen pokory i zrozumienia, sił i zaufania — musimy zrobić wszystko, by nadal kochał życie! Ksawi,urodził się z wodogłowiem, zespołem Arnolda-Chiariego oraz przepukliną oponowo-rdzeniową. Wymaga całodobowej opieki! Od urodzenia mieszkał ze mną i z dziadkiem. Ksawciu porusza się na wózku inwalidzkim i jest rehabilitowany w warunkach domowych na tyle, na ile jest to możliwe, ponieważ koszty prywatnych zajęć są naprawdę wysokie.  To nie jedyne problemy… Niestety warunki w domu nie są przystosowane dla dziecka niepełnosprawnego. Największy problem jest z łazienką, która wymaga pilnego remontu. Wąskie drzwi uniemożliwiają wjazd wózka, więc muszę brać go na ręce i przenosić do wanny. To już duży chłopiec, którego dźwiganie staje się dla mnie coraz trudniejsze.  Już wcześniej zaczęliśmy gromadzić materiały, ale nie jestem w stanie przeprowadzić całego remontu. Zwłaszcza że zostałam sama.  Zbyt wiele cierpienia pojawiło się w naszym życiu. Potrzebuję cudu – pomocy, która pozwoli mi zaspokoić wszelkie potrzeby mojego chorego wnuka. Proszę, zostań z nami i podaruj nam nadzieję.  Babcia

748 zł
Wiktoria Kopacz
3 days left
Wiktoria Kopacz , 17 years old

16 lat to nie czas, na walkę o ŻYCIE! POMOCY!

Kochani Darczyńcy, dziękujemy, że pomagacie nam w tej niezwykle trudnej walce z chorobą! Nie jest łatwo, nadal potrzebujemy wsparcia…  Oto nasza historia: Dziś już wiem, że czegokolwiek bym nie zrobiła, nie dałabym rady zmienić przyszłości, która była nam pisana. Dbałam o siebie, jak mogłam, celebrowałam każdy dzień ciąży, odliczałam dni, do naszego szczęśliwego spotkania już po drugiej stronie brzuszka. Co poszło nie tak? Czy jeszcze kiedyś przestanę się bać o Wiktorię?  Moja córka przyszła na świat 16 lat temu. Złożona wada serca DORV spowodowała, że przez te wszystkie lata, niemal każdego dnia spotyka się z ograniczeniami trudnymi do pokonania. Wiki musi być pod stałą opieką. Zdarza się, że jest w stanie spoczynku, leży lub siedzi i po prostu traci przytomność. Jej rytm serca jest zbyt wysoki, mimo że nie jest w tym momencie aktywna fizycznie. Lekarze, po wielu takich incydentach zadecydowali, że konieczne jest wszczepienie kardiowertera – defibrylatora, który ma monitorować pracę serca i… ratować życie. Urządzenie w momentach kryzysowych, ma uspokoić i spowolnić jego pracę.  Córeczka każdego dnia mierzy się z wieloma ograniczeniami, które sprawiają, że jej codzienność jest bardzo trudna. Do szkoły zaprowadzam ją ja, w placówce musi być pod stałą opieką, nie może poruszać się sama, bo w każdej chwili jej stan może się pogorszyć. Po lekcjach nie może wrócić do domu, musi poczekać, aż ją odbiorę. To 16-letnia, dojrzewająca dziewczyna, która ze względu na swoją chorobę, całkowicie pozbawiona jest życia towarzyskiego i młodości.  Co będzie dalej? Tego nie wiem… Wiktoria ma wstawioną zastawkę biologiczną Melody, która, póki co, spełnia swoje funkcje. Niestety, gdy leczenie Wiktorii przestanie przynosić efekty, konieczny będzie przeszczep serca… Nasz cichy anioł stróż, który został wszczepiony pod skórę córeczki, jest w stanie uratować jej życie. Niestety poza tym, musimy codziennie mierzyć krzepliwość krwi aparatem Micropoint, lecz paski niezbędne do wykonania badania są niezwykle drogie. Ja, ze względu na konieczność stałej opieki nad córką, nie jestem w stanie podjąć żadnej pracy.  Każdego dnia, w każdej sekundzie, martwię się o zdrowie Wiktorii… Pogodziłam się już z losem, choć nadal staram się wierzyć i marzyć, że córka będzie jeszcze w stanie samodzielnie, normalnie funkcjonować. W szczęściu i zdrowiu… Bardzo proszę, wesprzyj nas, daj nadzieję, która będzie silniejsza niż choroba! Anna - mama Wiktorii

746,00 zł ( 9.54% )
Still needed: 7 067,00 zł
Jarosław Orłowski
Jarosław Orłowski , 64 years old

Życie bardzo go doświadczyło... Pomóż Jarkowi pokonać ból!

Pan Jarosław od ponad trzech lat uczestniczy w projekcie Housing First Najpierw Mieszkanie, dla osób, które doświadczyły długotrwałej bezdomności. Kilkanaście lat temu potrąciło go auto, czego skutki odczuwa do dzisiaj… Po wypadku przeszedł operację uda i kolana. Niestety okazuje się, że została ona przeprowadzona nieprawidłowo. Z tego powodu mierzy się z bardzo silnym bólem. Jest już po licznych konsultacjach, usunięto mu kilka metalowych części z nogi. Najgorsza jest sytuacja kolana. Lekarze nie widzą niestety innego wyjścia niż przeprowadzenie operacji wstawienia endoprotezy. Kolejki są koszmarne. Pan Jarek zapisał się na operację i dostał termin na 2034! A było to dwa lata temu… Obecnie ból jest przeszywający, utrudnia mu zwykłe czynności, nawet pójście do toalety. Operację trzeba przeprowadzić więc jak najszybciej. A koszty są ogromne… To około 40 tysięcy złotych! Pan Jarek jest bardzo sprawczy, potrafi naprawiać rzeczy, majsterkować. Marzy, żeby móc jeszcze pójść do pracy, choć na parę godzin. Jednak w jego obecnej sytuacji nie ma takiej możliwości. Jest zdany na zasiłek z pomocy społecznej w wysokości 719 złotych… Jako osoby z nim współpracujące chcielibyśmy mu pomóc! Dlatego założyliśmy tę zbiórkę, żeby opłacić operację endoprotezy i dać szansę panu Jarkowi normalnie żyć! Wierzymy, że znajdą się osoby o dobrych sercach, które pomogą nam uzbierać potrzebną kwotę! Znajomi

746,00 zł ( 1.75% )
Still needed: 41 808,00 zł