Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Żanna Zabridna
Urgent!
Żanna Zabridna , 55 years old

Okrutny nowotwór chce odebrać nam babcię! RATUJ❗️

Nigdy dotąd nie spotkałam tak silnej, pracowitej i jednocześnie troskliwej kobiety. Babcia od zawsze zajmowała się domem, gospodarstwem oraz ogrodem. Dbała o swoją przestrzeń z niebywałą wrażliwością. Odnajdywała w tym ukojenie. Troszczyła się o rodzinę z czułością, dlatego zasługuję na najlepsze od losu. Ten okazał się dla niej okrutny... Koszmar zaczął się od obrzęków nóg, którym towarzyszył silny ból w plecach. Babcia myślała, że to nic poważnego. Za każdym razem, kiedy się pojawiał, w niewielkim stopniu uśmierzały go leki przeciwbólowe. Gdy już nie mogła wytrzymać, zwróciliśmy się do lekarza z prośbą o jakąkolwiek szansę zmniejszenia jej okropnego cierpienia. Po badaniach pleców pan doktor stwierdził, że nic nie powinno wzbudzać w nas niepokoju.  Niestety przeszywający ciało babci ból nie ustępował. Nie mogąc dłużej już wytrzymać, zwróciła się do ginekologa. Specjalistka po przeprowadzeniu badań zaniemówiła. Zszokował ją bardzo zły stan zdrowia babci. Pobrano więc od niej biopsję, kontynuując badania. Wtedy spadła na nas diagnoza. Zabrzmiała jak koszmar, którego nikt nie chciałby doświadczyć w swoim życiu – nowotwór złośliwy szyjki macicy. Diagnoza nowotworu szyjki macicy rzuciła cień grozy na nasze spokojne życie... Byliśmy przerażeni tym, że los nie oszczędził tak dobrego człowieka. Jednak pojawiła się szansa na wyzdrowienie naszej babci – usunięcie macicy. Nie zastanawiała się długo i przystąpiła do operacji. Widzieliśmy w tym szansę na jej powrót do zdrowia. Obecnie babcia jest w trakcie chemioterapii oraz zmaga się z jej skutkami ubocznymi. Niestety, po pierwszym cyklu była wyczerpana, wymiotowała, nic nie jadła i ciągle miała skurcze. Cały czas źle się czuje. Przed nią jeszcze radioterapia. Mamy wielką nadzieję, że zniesie to dużo lepiej. Niestety koszty walki o życie i zdrowie babci są niezwykle wysokie. Sami nie damy rady ich udźwignąć. Dlatego zwracamy się do Was o pomoc. Babcia pomagała wszystkim w potrzebie od kiedy pamiętam. Znajdowała w tym misję i zawsze była, gdy jej potrzebowano. Błagamy więc z całego serca o pomoc dla niej. To nasza jedyna nadzieja, by mogła dalej być z nami i cieszyć się życiem, które zawsze poświęcała innym.  Rodzina

734,00 zł ( 8.62% )
Still needed: 7 777,00 zł
Janusz Zabiegaj
Janusz Zabiegaj , 75 years old

Piekielny ogień pochłonął dom pana Janusza! Pomagamy odzyskać bezpieczne cztery kąty

7 grudnia 2020 roku w miejscowości Foluszdoszło do pożaru domu pana Janusza. Pożar ten był wielkim szokiem nie tylko dla niego samego, ale także dla wszystkich kursantów, którzy dzięki wieloletniemu doświadczeniu pana Janusza w pocie czoła i przy wielkim wysiłku pokonywali trudny egzaminu na prawo jazdy i kończyli go z upragnionym pozytywnym wynikiem. Pan Janusz nazywany pieszczotliwe przez swoich kursantów „Matką Boską od spraw beznadziejnych” w ciągu tych wielu godzin, jakie z nimi spędzaliśmy, nie tylko przekazywał nam tajemną wiedzę poruszania się pojazdami mechanicznymi, ale przede wszystkim uczył nas życia, rozśmieszał nas i niejednokrotnie pocieszał kiedy popełnialiśmy jakieś błędy i nie do końca byliśmy mistrzami kierownicy. Jak już wspomnieliśmy pożar, który wydarzył się w grudniu – miesiącu uznawanym przez wielu z nas za magiczny z powodu Świąt Bożego Narodzenia strawił dach domu, poddasze, górne piętro, wszystkie przedmioty, które się tam znajdowały, więźbę dachową oraz okna. Dom był ubezpieczony, jednak firma ubezpieczeniowa odmówiła wypłaty odszkodowania, gdyż według jej opinii do budowy domu zostały użyte nieodpowiednie materiały budowlane. Ze wstępnych ustaleń Straży Pożarnej wynika, iż straty szacowane są na około sto tysięcy złotych! Pan Janusz został bez dachu nad głową i obecnie nie posiada funduszy, które pozwoliłyby na odbudowę domu, w którym spędził tyle wspaniałych chwil. Z rozmów, jakie przeprowadziliśmy z panem Januszem, wynika, iż na remont dachu oraz nowe okna potrzebne jest około 50 tysięcy złotych... Mając na uwadze wszystko, o czym wspomnieliśmy wyżej, chcielibyśmy zwrócić się w imieniu pana Janusza do wszystkich byłych i nie tylko o wsparcie finansowe, aby pan Zabiegaj mógł znowu zamieszkać w swoim domu, w którego zaciszu będzie mógł podziwiać liczne fotograficzne dzieła, które tak chętnie tworzy!    

730 zł
Kuba Lipiński
1 day left
Kuba Lipiński , 16 years old

Los musi się odmienić! Mamy trzy tygodnie, by uzbierać kwotę potrzebną na operację!

Na wstępie chciałabym z całego serca podziękować wszystkim darczyńcom za wsparcie przy pierwszej zbiórce. Dziękujemy za każdy szczodry gest, okazane serce i słowa otuchy, którymi tak licznie nas obdarowaliście. To dzięki Wam w marcu 2022 roku Kuba przeszedł skomplikowaną operację ortopedyczną. Ostatni rok to dla nas czas nieustannej walki. Przez pierwsze tygodnie po zabiegu jeździliśmy z synkiem na częste kontrole lekarskie – obie nóżki były zagipsowane. Po ich ściągnięciu Kubuś poruszał się wyłącznie w ortezie. Operacja i regularna rehabilitacja przyniosły niesamowite efekty – różnica pomiędzy nogami zmniejszyła się o 0,5 cm!  Po ostatnich konsultacjach lekarze zadecydowali, że konieczne jest przeprowadzenie drugiego etapu operacji, tym razem usunięcia blaszki korygującej kolano. Aby operacja się odbyła, ponownie potrzebujemy Waszego wsparcia. Termin operacji został wyznaczony już na 17 lipca!  Mamy zaledwie trzy tygodnie, by uzbierać całą kwotę! Wierzymy, że z Waszym wsparciem wszystko jest możliwe! Poznaj naszą historię: Kuba urodził się w 26 tygodniu ciąży. Otrzymał 2 punkty w skali Apgar. Pierwsze 3 miesiące spędził w inkubatorze pod respiratorem – nikt nie dawał mu szans na przeżycie. Wykryto u niego mózgowe porażenie dziecięce, niedowład lewostronny, przykurcze ścięgien, upośledzenie w stopniu umiarkowanym, niedoczynność tarczycy, zez zbieżny epilepsję, kamicę pęcherzyka żółciowego, wodogłowie po retinopatię. Do roku żył z ileostomią. Jeździliśmy od szpitala do szpitala. W wielu 4 lat przeszedł operację usunięcia prawego jądra i przepukliny. Bardzo często trafialiśmy do szpitali, ponieważ ataki padaczki nie odpuszczały. W wieku 8 lat synek miał kolejną operację – podcięcie, wydłużenie ścięgien. Każdego dnia Kuba potrzebuje intensywnej rehabilitacji, ponieważ ma silne przykurcze. W październiku 2021 roku, podczas kontroli, okazało się, że przykurcz jest zbyt silny i musimy przeprowadzić konieczne operacje. Pierwszy etap odbył się bez żadnych powikłań, dziś potrzebujemy Waszego wsparcia w uzbieraniu potrzebnej kwoty na drugą operację. Po niej Kubę czeka długotrwała i intensywna rehabilitacja, dlatego z całego serca prosimy o pomoc! Mama Kuby Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

728,00 zł ( 7.91% )
Still needed: 8 475,00 zł
Ewa Litwinowa
Ewa Litwinowa , 3 years old

Uwaga❗️Bez wsparcia Ewusia nie stanie na nóżki❗️

Nasza jedyna córeczka Ewa po urodzeniu otrzymała 1 punkt w skali Apgar. Krwotok mózgowy, niedotlenienie, pęknięcie czaszki, niedokrwienie… W efekcie cierpi na padaczkę, mózgowe porażenie dziecięce i opóźnienie w rozwoju. W wieku 2,5 roku Ewa nie siada, nawet nie stoi bez pomocy. Codzienność to współpraca ze specjalistami, terapia, rehabilitacja… Przy nadziei trzyma nas fakt, że Ewcia ma ogromny potencjał i każdego dnia stara się ze wszystkich sił – pojawiają się nowe emocje, nowe sylaby. Chociaż wypracowanie tego nie jest łatwe. Córeczka jest bardzo emocjonalna i wymagająca: nie dopuszcza do siebie nikogo obcego, na zajęciach prawie zawsze protestuje, ma problemy ze snem i częste ataki padaczki… Ale jest naszym skarbem, naszym oczkiem w głowie i zrobimy wszystko, by ułatwić jej codzienność. Niestety, koszty ciążą na nas jak kajdany. Nie jesteśmy w stanie sami zapewnić Ewuni wszystkiego, co potrzebne dla jej zdrowia. Dlatego chcemy poprosić o pomoc. Dajemy wszystko, co mamy, a każda wpłata, nawet najmniejsza, jeszcze bardziej przybliża nas do celu! Rodzice

728 zł
Michał Sawul
Michał Sawul , 10 years old

Jest jednym z niewielu, jednak jego wyjątkowość to wyzwanie! Pomóż!

Nasz Michał przyszedł na świat w 2013 roku. Pierwsze objawy choroby zauważyliśmy już w 3. miesiącu życia. Synek stał się wiotki i wymagał rehabilitacji. Wtedy jednak nie mieliśmy jeszcze pojęcia, z czym przyjdzie nam walczyć... Czas mijał, a Michał robił się coraz większy. My, jego rodzice cieszyliśmy się z każdego najmniejszego postępu. Niestety nie udało się wypracować u Michała mowy. Pomimo tego, iż jako mniejszy chłopiec próbował coś mówić, to choroba spowodowała, że mowa niestety zanikła. Jego upór i chęć oraz mnóstwo czasu na rehabilitacji przekuliśmy w to, że Michał sam zaczął chodzić, gdy miał 6 lat.  Nie wstawał sam, ale chwiejnym krokiem potrafił z uśmiechem na twarzy ganiać swoją starszą siostrę. Do tego czasu Michał był radosnym chłopcem, który pomimo swojej choroby był szczęśliwy i na swój sposób poznawał otaczający go świat i potrafił pokazać swoje potrzeby. Rozpoznawał bliskich i reagował na nich.  Niestety po tych 6 latach walki, zaraz po tym jak sam zaczął stawiać pierwsze korki, zachorował na grypę i po przebytej grypie do objawów choroby Michała dołączyła padaczka lekooporna, z którą walczymy do dziś. To właśnie wtedy dzięki przeprowadzonym badaniom genetycznym udało się nazwać przeciwnika, z którym walczymy – zespół Retta. Wiele się zmieniło. Michał przez padaczkę pomimo leczenia „został przykuty” do łóżka, nie widzimy już na jego twarzy uśmiechu. Jedynie spojrzenie, którym stara się z nami utrzymać kontakt. I tego czasami brakuje…  Michał ma teraz 9 lat, jest żywiony dojelitowo i przeszedł już przez szereg metod leczenia padaczki. Niestety bez większych sukcesów. Napady się utrzymują, pomimo że dalej staramy się znaleźć odpowiednie leczenie. Wizyty w szpitalach, rehabilitacja, pielęgnacja i przy tym duża dawka miłości to nasza codzienność.  Staramy się nie zamykać w domu choć robi się to coraz trudniejsze. Spacery, zwiedzanie nowych miejsc powoduje to powstanie bodźców, których nie da się stworzyć w domu. Michał lubi obserwować nowe miejsca, ludzi. Po wielu miesiącach, kiedy nie okazywał emocji, na jednym z naszych rodzinnych wyjazdów w drodze na basen na twarzy Michała pojawił się uśmiech. To było bezcenne zobaczyć to znów, po wielu miesiącach braku takiego kontaktu. Pieniądze ze zbiórki, chcielibyśmy przeznaczyć na potrzeby syna, koszty leczenia i rehabilitacji oraz zapewnienia codziennej pielęgnacji. A także na pokrycie zakupu samochodu dostosowanego do potrzeb Michała, który zapewni odpowiednie warunki do przewozu.  Mieszkamy na wsi, staramy się przeorganizować nasze życie i dostosować otoczenie do jego potrzeb. Czeka nas wiele zmian, gdyż Michał rośnie, a wraz z nim jego potrzeby. Przed nami coraz trudniejsze wyzwania, ale staramy się z całych sił, by wszystkie je pokonać. Za każde wsparcie już teraz dziękujemy! Rodzice

726 zł
Barbara Michalska
9 days left
Barbara Michalska , 37 years old

Żyć bez przeszkód i bólu... Pomóż Basi odzyskać sprawność!

Mam na imię Basia, mam 36 lat i od kilku lat walczę o swoje zdrowie i sprawność. Moja historia zaczęła się w 2021 roku, kiedy to lekarze po raz pierwszy poinformowali mnie o tragicznej diagnozie. Od tamtej pory już nic nie jest takie samo… Najpierw pojawiły się silne bóle nóg. Doskwierały mi już od dłuższego czasu, jednak ich przyczyny upatrywałam w rwie kulszowej, a potem w dolegliwościach ciążowych i przemęczeniu. Na świat przyszło nasze trzecie dziecko i kolejne miesiące mijały mi pod znakiem opieki nad maleństwem. W końcu mój urlop macierzyński dobiegał końca i przyszedł czas na powrót do pracy. Postanowiłam więc poddać się kontrolnym badaniom ze względu na moje pozostałe choroby. Chciałam mieć pewność, że jestem zdrowa i mogę wrócić do pracy. Jakie było moje zdziwienie, gdy tomograf ujawnił ogromnego guza w okolicach miednicy! Byłam w totalnym szoku! Z każdą minutą docierało do mnie, że to z pewnością wiąże się z okropnymi bólami nóg, z którymi zmagam się już tak długo! Nie mogłam uwierzyć w to, że to przypadek przyczynił się do poznania okrutnej prawdy o mojej chorobie.  Natychmiast podjęłam się koniecznego leczenia chemioterapią, którą naprawdę bardzo źle znosiłam. Wiedziałam jednak, że tylko w taki sposób będę mogła wygrać z chorobą i wrócić do moich ukochanych dzieci i męża. Wkrótce potem przeszłam bardzo skomplikowaną operację usunięcia lewego talerza biodrowego wraz ze zmianą. Lekarze zdecydowali o niewprowadzaniu endoprotezy, która mogłaby przyczynić się do powstania przerzutów. Przez kolejne tygodnie kontynuowałam chemioterapię. Przez cały ten czas mocno gorączkowałam i byłam bardzo osłabiona. To jednak nie było najgorsze... Po zbadaniu całego guza okazało się, że rozpoznanie po pierwszej biopsji było błędne! To nie osteosarcoma, a włókniak chrzęstno-śluzowaty agresywny miejscowo próbował odebrać mi zdrowie i sprawność. W obliczu nowej diagnozy wiedzieliśmy już, że zastosowana chemioterapia była niepotrzebna. Wiedzieliśmy też, że zespolenie miednicy endoprotezą nie wiązało się z żadnym ryzykiem i mogło zostać wykonane od razu. Szybko podjęto więc decyzję o przeprowadzeniu zabiegu. Niestety po kolejnych badaniach i konsultacjach okazało się, że w miejscu operowanym doszło do wytworzenia przetoki i stanu zapalnego w wyniku czego z operacją rekonstrukcyjną z zastosowaniem implantu 3D wstrzymywano się ponad rok. Doszło do niej dopiero 13 października 2022 roku. `Zabieg zakończył się jednak niepowodzeniem, ponieważ przez ostatnie miesiące zrobiły się duże deformacje w miednicy. Od pół roku szukam nowego sposobu, aby zacząć chodzić. Codziennie poddaje się rehabilitacji. Ostatnio byłam także na konsultacji w prywatnej klinice, która być może będzie w stanie wykonać kolejną, bardzo skomplikowaną operację ratującą moją nogę. Przede mną jednak jeszcze wiele wizyt. Niestety koszty leczenia, rehabilitacji oraz być może operacji są naprawdę ogromne. Dotąd z leczeniem radziłam sobie sama, teraz niestety jestem zmuszona zwrócić się do Was o pomoc. Mam trójkę małych dzieci, dla których chcę walczyć do końca. Chcę znów poruszać się bez przeszkód i pokazać im, jak piękny jest świat. Basia

725 zł
Zdzisław Kruza
Zdzisław Kruza , 69 years old

Chcę odzyskać samodzielność, którą jeszcze przed chwilą miałem❗️Chcę żyć normalnie...

30.04.2022 r. wszystko stanęło w miejscu... Skończyło się dotychczasowe życie, zaczęła się walka o lepsze jutro. Ta walka trwa do dzisiaj... Poczułem silny ucisk oraz ból w klatce piersiowej. Wezwałem karetkę i postawiono diagnozę na postawie wywiadu... Usłyszałem — zakażenie układu moczowego. Dostałem tylko lek przeciwbólowy i na tym skończyło się leczenie. Ponieważ w dalszym ciągu czułem się źle, wieczorem pojechałem na SOR. To niewiele zmieniło. Kilka dni później straciłem przytomność i zięć wezwał pogotowie. Tym razem ratownik postawił diagnozę — zawał. Zabrano mnie do szpitala, w karetce byłem reanimowany... Niestety w szpitalu wcale nie było lepiej, gdyż nikt nie wiedział, co mi jest. Brak diagnozy, brak pomocy i ból nie do zniesienia... Było coraz gorzej, bo doszły duszności i drętwienie kończyn. W takim stanie byłem trzymany w szpitalu przez kolejne godziny. Przeszedłem koszmar!  Na moje szczęście pojawił się rano na dyżurze inny lekarz, który od nowa zlecił wszystkie badania i powtarzał je, bo coś mu cały czas nie dawało spokoju. W końcu diagnoza — tętniak aorty. Pojawiła się konkretna informacja, ale co z tego, jeśli brzmiała jak wyrok.  Wtedy wszystko działo się bardzo szybko... telefony, decyzje, zamieszanie, niewiele pamiętam... Udało się! Operacja była długa, ale przebiegła pomyślnie. Przynajmniej wszystko na to wskazywało, ale przez chwilę. W nocy moje serce zatrzymało się po raz kolejny. Tym razem również wróciłem. Niestety kolejne tygodnie spędziłem w śpiączce.  Dalsze rokowania były bardzo złe. Lekarze nie dawali mi szansy na przeżycie. Byłem przykuty do łóżka, miałem czterokończynowy niedowład, więc wymagałem ciągłej opieki.  Rehabilitacja na NFZ zaczęła mi dawać nadzieję, widać było postępy. Niestety szybko się skończyła, dlatego rozpocząłem rehabilitację prywatną, która generuje kolosalne koszty ok. 15 tys. miesięcznie.  Chciałbym wrócić do samodzielności i normalnego życia. Do tego potrzebna jest mi rehabilitacja, która przy obecnych kosztach jest dla mnie nie do zrealizowania. Na chwilę obecną jestem w stanie przejść przy balkoniku i asekuracji drugiej osoby krótki dystans, ale to nie jest szczytem moich marzeń. Z góry serdecznie dziękuję za każdą pomoc, która pozwoli stanąć mi samodzielnie na nogi.  Proszę o wsparcie, chciałbym nie być zależny od innych!  Zdzisław  

723,00 zł ( 0.75% )
Still needed: 95 022,00 zł
Nikodem Boryczka
Nikodem Boryczka , 5 years old

Ból jest już zbyt duży! Przywróćmy Nikosiowi uśmiech!

Nasz synek ma 4 lata. To dzielny chłopiec, który całą swoją energię wkładał w bieganie, skakanie i zabawę z rówieśnikami. Ściska nas w sercu, kiedy patrzymy na smutek Nikosia, dla którego to wszystko jest już tylko wspomnieniem! Dwa miesiące temu synek zaczął kuleć. Pojawił się także ból nogi. Byliśmy u wielu specjalistów, ale zapewniano nas, że wszystko jest w porządku. Jak się okazało później, nie było! W końcu ortopeda dziecięcy postawił diagnozę, a my poznaliśmy scenariusz, którego nikt z nas się nie spodziewał. Lekarz stwierdził podejrzenie choroby Perthesa.   Inaczej jest to jałowa martwica kości, charakteryzująca się obumarciem tkanki kostnej, a częściowo także i tkanki chrzęstnej. U Nikosia choroba objęła kość udową. Nasze życie zmieniło się w wycieczki od lekarza do lekarza, ale, co gorsza, ból synka zdominował naszą codzienność! To okropnie frustrujące, gdy własne dziecko cierpi, ból nie ustępuje, a my nie możemy tego powstrzymać! Ortopeda zalecił natychmiastową rehabilitację, która może zapobiec operacji. Nikoś otrzymał także zalecenie poruszania się o kulach. Na razie nie wiemy ile to wszystko może potrwać! Przed nami jeszcze bardzo długa droga, a nasz budżet został wyczerpany przez wizyty lekarskie i badania. Tylko systematyczna rehabilitacja i zabiegi fizykoterapii mogą zapobiec dalszej deformacji kości udowej naszego dziecka. Musimy zadbać o jego sprawność i przyszłość, ale rzeczywistość staje się już coraz trudniejsza... Będziemy wdzięczni za każde okazane serce!  Rodzice Nikodema

723 zł
Krzysztof Drogosz
Krzysztof Drogosz , 44 years old

Krzysztof chciałby żyć bez ograniczeń, jakie stawia przed nim choroba! Pomóż!

Mam na imię Krzysztof i od 10 lat choruję na stwardnienie rozsiane. Diagnoza przyszła niespodziewanie. Zaczęło się dosyć niewinnie. Wtedy sądziłem, że moje objawy są chwilowe. Nie miałem jednak pojęcia, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo jak wcześniej.  Z początku zacząłem zauważać, że mam gorsze czucie w ręce. Doskonale pamiętam ten dzień. Byliśmy na festiwalu. To właśnie wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, że z moim ciałem dzieje się coś niepokojącego. Nie potrafiłem określić, co trzymam w ręku. To było przerażające. Udałem się do lekarza, który stwierdził, że jest to z pewnością chwilowe napięcie mięśniowe, które z czasem powinno przejść. Niestety mijały tygodnie, a ja czułem się coraz gorzej. Powoli zacząłem tracić władzę w lewej ręce i nodze. Kolejne badania i konsultacje lekarskie w końcu dały jednoznaczną odpowiedź. Jak się okazało, lekarze stwierdzili u mnie stwardnienie rozsiane. To był szok.  Przez pierwsze 5 lat leczono mnie lekiem, który nie przyniósł większych efektów. Wtedy dowiedziałem się, że moje choroba jest przewlekle postępująca. W moim przypadku najważniejsza jest regularna rehabilitacja, która choć na trochę daje ulgę i wzmacnia mięśnie.  Od czasu choroby spotykam się z wieloma przeciwnościami. Poruszam się na wózku. Z tego względu przemieszenie po nieprzystosowanym mieszkaniu jest uciążliwe. W dodatku każde wyjście wiążę się z dużym obciążeniem dla mojej żony.  Chciałbym choć trochę ułatwić naszą codzienność i wybudować windę, dzięki której moja ukochana nie będzie musiała się siłować. To jednak wiąże się z dużymi wydatkami, na które mnie nie stać. Dlatego pełen nadziei postanowiłem założyć zbiórkę i poprosić Was o pomoc. Głęboko wierzę w to, że dobro wraca ze zdwojoną siłą. Za każde wsparcie już teraz z całego serca dziękuję! Krzysztof Kwota zbiórki jest szacunkowa

720,00 zł ( 1.12% )
Still needed: 63 110,00 zł