Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sebastian Gmerek
Sebastian Gmerek , 5 years old

Synek był jeszcze mały, gdy doznał wylewu krwi do mózgu❗️ Nadal potrzebna jest pomoc!

Potrzeby narastają, a my próbujemy zrobić wszystko, aby zapewnić naszemu dziecku odpowiednie wsparcie. Niestety, koszty są coraz większe i znacznie przekraczają nasze możliwości…  Martwimy się co będzie dalej. Prosimy o pomoc! Nasza historia: Pewnego dnia, drzemka Sebastiana trwała dłużej niż zwykle. Przestraszyliśmy się, bo nie mogliśmy dobudzić synka. Nagle dostał silnych drgawek, a oczy wywróciły się, pokazując same białka. Byliśmy przerażeni i baliśmy się, że stracimy go na zawsze... Gdy Sebastianek przyszedł na świat, życie pokazało oblicze, którego wcześniej nie znaliśmy… W trakcie porodu pojawiły się komplikacje, Sebastian przestał oddychać. Wszystko wokół działo się szybko. Bardzo czekaliśmy na moment, gdy weźmiemy w ramiona synka i  będziemy mogli go przytulić.  Pierwszy miesiąc po wyjściu ze szpitala, Sebuś był bardzo płaczliwy i niespokojny. Próbowaliśmy wszystkich możliwych sposobów,  ale żaden nie przynosił ukojenia. Wizyty lekarskie również nie rozwiązywały problemu. Martwiliśmy się, bo nie wiedzieliśmy, jak pomóc własnemu dziecku. Prawda wyszła na jaw, gdy jego życie wisiało na włosku. Przeprowadzone badania w szpitalu wykazały wylew krwi do mózgu, skrzepy, wodogłowie pokrwotoczne oraz napady padaczkowe w wyniku tak rozległych i niewykrytych uszkodzeń główki. Przeszedł aż siedem operacji, w tym założenie zastawki w mózgu. Nie mieliśmy pojęcia, w jaki sposób synek będzie się rozwijał. Natomiast wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, by ratować go przed konsekwencjami tych strasznych wydarzeń. Przez cały czas staraliśmy się zapewnić synkowi jak najlepszą opiekę wielu specjalistów. Aż w końcu przyszedł ten dzień, kiedy stanęliśmy przed okropnym wyborem, z których zajęć musimy zrezygnować! Brak funduszy sprawił, że nie jesteśmy już w stanie zapewnić wieloaspektowej pomocy naszemu dziecku.  Musieliśmy więc zrezygnować z rehabilitacji, aby Sebastian mógł chodzić na zajęcia z integracji sensorycznej. Koszty po prostu nas przerosły… Synek ma słabe rączki, a jego chód jest chwiejny. Niestety rozwój intelektualny także jest opóźniony, a Sebuś nie jest świadomy do końca otoczenia… Jednak naszym największym wrogiem jest padaczka. Każdy napad niesie ze sobą ryzyko negatywnego wpływu na dalszy rozwój oraz porażenia jego malutkiego ciała! Życie bardzo nas doświadczyło, a choroba syna wszystko skomplikowała. Mieliśmy nadzieję, że sami zdołamy zapewnić naszemu dziecku jak najlepszą pomoc i terapię, ale rzeczywistość nas przerosła. Nie cofniemy czasu, ale możemy i chcemy walczyć o zdrowie naszego synka. Każda złotówka to zaplanowanie terapii na dłuższy okres czasu i szybsze postępy. Wierzymy, że jeszcze uda się odwrócić skutki tych koszmarnych wydarzeń! Prosimy, zostańcie z nami! Rodzice Sebastianka

799,00 zł ( 3.12% )
Still needed: 24 733,00 zł
Alan Grzelak
Alan Grzelak , 5 years old

Tylko dalsze, kosztowne leczenie, diagnostyka i rehabilitacja dają szansę na poprawę... POMOCY🚨

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Wasza pomoc jest na wagę złota, zostaniecie z nami? Pragnę tylko jednego — by mój synek był po prostu zdrowy. Niestety, chociaż bardzo chciałabym móc wierzyć w cuda, wiem, że na razie nie ma skutecznego sposobu, by wyleczyć Alana. Gdy patrzę na mojego synka, marzę o tym, by mimo wszelkich przeciwności losu był szczęśliwym dzieckiem, który bez względu na chorobę będzie zawsze otoczony dobrymi i życzliwymi ludźmi.  Gdy Alan miał przyjść na świat, byłam pełna dobrych myśli, w których nie było miejsca na chorobę, tym bardziej na taką, która będzie mu towarzyszyć całe życie. Snułam plany na przyszłość, myślałam o tym, co mu pokażę, gdy już będzie obok mnie, wierząc głęboko w to, że naprawdę będzie dobrze. Dziś synek ma już 4 lata, a od tamtego czasu wiele się zmieniło... Alan zmaga się z duplikacją chromosomu 16 oraz 18 I dysmorfią twarzową. Możemy leczyć go tylko objawowo, prywatne wizyty syna odbywają się u lekarzy z odpowiednią wiedzą praktycznie z każdej specjalizacji. Dochodzi również neurologopeda ze względu na niezrozumiałą mowę, zajęcia z terapii SI, zajęcia z psychologiem oraz psychiatrą ze względu na zaburzenia zachowania. Synek jest opóźniony psychoruchowo, ma słaby przyrost masy, obniżoną odporność – bardzo często choruje.  Chcielibyśmy wykonać dodatkowe badania genetyczne WES 3+2, których koszt opiewa na kwotę 14900 ZŁOTYCH! Do tego dochodzi wydatek około 2 tysięcy miesięcznie na wizyty u specjalistów, dojazdy, badania, terapie i konsultacje. To wszystko bardzo obciąża nasz domowy budżet… Nie możemy się poddać. Dziękujemy za wsparcie i za to, że mogliśmy na Was liczyć w pierwszym etapie. Nieśmiało prosimy – zostańcie z nami! Wasza pomoc jest na wagę złota! Rodzice Alana

799,00 zł ( 1.92% )
Still needed: 40 691,00 zł
Mateusz Jarczyński
Mateusz Jarczyński , 10 years old

By nigdy nie bać się jutra! Pomagamy Mateuszowi!

Chciałabym przychylić mu nieba. Sprawić, by jego dzieciństwo było najpiękniejszą przygodą, jaką można sobie wymarzyć. Chciałabym, by niby nie musiał się bać, by poczucie własnej wartości nie odstępowało go na krok. Niestety, Mateusz urodził się z wodonerczem lewostronnym. Synek był leczony zarówno w Poznaniu, jak i Zielonej Górze. Mimo tylu lat nieustannej walki problem z nerkami wciąż nie odpuszcza.  Nigdy nie chciałabym, by Mateusz z powodu swojej choroby, na którą nie ma żadnego wpływu, kiedykolwiek poczuł się gorszy. Dla niego mam siłę, by dojeżdżać do specjalistów nawet wiele kilometrów, dla niego staram się szukać wciąż nowych rozwiązań i to dla niego, proszę Cię dziś o pomoc! Justyna, mama

796 zł
Michał Holek
Michał Holek , 27 years old

COVID-19 prawie zniszczył Michała... Pomóż ratować życie i zdrowie!

Patrzenie na cierpienie własnego dziecka nigdy nie pozostawia wyboru. Motywuje do zakasania rękawów i podjęcia walki. Jednak batalia z bezlitosnymi chorobami zawsze jest nierówna, zwłaszcza kiedy po drugiej stronie ringu stoi młody, wyczerpany chłopak, którego życie tragicznie doświadcza na każdym kroku. Michał od kilku lat zmaga się z autoimmunologicznym zapaleniem wątroby. W tym roku zaraził się od chorego na nowotwór ojca wirusem strasznej choroby, jaką jest COVID-19.  Bez Waszej pomocy mój syn zostanie pokonany...  Kiedy zdajesz maturę, czujesz, że cały świat należy do Ciebie. Z ekscytacją czekasz na to co przyniesie Ci przyszłość, wyobrażasz sobie, jak będzie wyglądało Twoje życie, snujesz wizje i piękne marzenia. U mojego syna było inaczej... Radość i beztroska trwała zaledwie kilka dni. Niedługo po zdanej maturze u Michała zdiagnozowano autoimmunologiczne zapalenie wątroby. Choroba została wykryta zupełnie przypadkiem. Okazało się, że wątroba niszczy sama siebie, a przy okazji wpływa destrukcyjnie na inne narządy. Byliśmy przerażeni! Natychmiast rozpoczęliśmy specjalistyczne leczenie. Kiedy rówieśnicy Michała spotykali się i czerpali z życia, mój syn musiał znosić codzienne wizyty w szpitalu, przyjmować ciężkie leki immunosupresyjne oraz poddawać się  eksperymentalnemu leczeniu dla poprawy funkcjonowania wątroby. Niestety podczas terapii diagnozowane były kolejne choroby – małopłytkowość, chora przepona, żylaki przełyku... Mimo wielkiego stresu i lęku, który codziennie nam towarzyszył, Michał wykazywał się wielką determinacją i hartem ducha. Byłam dumna, że mimo napotkanych trudności, potrafi znaleźć w sobie tak wiele sił.  Wszyscy wzajemnie się wspieraliśmy. Codziennie powtarzaliśmy sobie, że damy radę, przejdziemy przez to, wszystko będzie dobrze... Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, jak życie potrafi być przewrotne i zaskakiwać... Kilka miesięcy po diagnozie Michała dowiedzieliśmy się, że jego tata zachorował na nowotwór złośliwy kości i tkanek miękkich – szpiczaka mnogiego. Zaczęliśmy kolejną walkę o zdrowie, tym razem mojego męża. Jedynym ratunkiem okazała się chemioterapia. Staliśmy się częstymi goścmi w szpitalach...  Pod koniec stycznia mój mąż wrócił ze szpitala zarażony wirusem COVID-19. Po kilku dniach zachorował Michał. I tak zaczęła się nasza kolejna tragedia, która trwa do dziś. Od 2 lutego, nasz syn jest w szpitalu, ciągle podłączony do respiratora. Przez 47 dni był podłączony do sztucznego płuca ECMO  i tylko to uratowało mu życie! Michał po niemal 2 miesiącach wrócił z bardzo dalekiej podróży. Nie odzyskał jednak pełnej sprawności. Droga do samodzielności jest bardzo, bardzo długa... Nasz syn jest przytomny, leży jednak przykuty do łóżka, oddycha tylko dzięki maszynom. Ma ogromny problem z jedzeniem i piciem. Zaczął przełykać po kilka kropel wody, ale sprawia mu to ogromną trudność i wymaga wielkiego wysiłku. Aktualnie jest podłączony do żywienia dojelitowego.  Choroba zostawiła w organizmie naszego syna ogromne spustoszenie. Powikłania neurologiczne są tak poważne, że przed nami miesiące kosztownego leczenia i intensywnej rehabilitacji. Przez chorobę taty Michała, który sam jest w trakcie leczenia, nie pracuje, mamy problemy z finansowaniem kosztów związanych z leczeniem syna. Mieszkamy w Jeleniej Górze, a Michał przebywa w szpitalu we Wrocławiu. Każda wizyta jest bardzo kosztowna, ponieważ jesteśmy zobowiązani wykonywać testy na obecność COVID-19. To tylko jeden z nielicznych kosztów, jakie codziennie ponosimy... Nasza sytuacja jest trudna, dlatego błagamy wszystkich ludzi dobrego serca o pomoc! Znaleźliśmy się na życiowym zakręcie. Każda, nawet najmniejsza kwota jest teraz dla nas na wagę złota. Pomóż zawalczyć nam o normalność, sprawność i powrót do sił naszego syna Michała. Specjalistyczne leczenie oraz intensywna rehabilitacja to w tym momencie jedyna szansa na odzyskanie tego, co odebrały bezlitosne choroby.  Wierzymy, że razem damy radę! Rodzina Michała - Mama, Tata i Siostra 

794 zł
Jurij Pyndus
Jurij Pyndus , 51 years old

W moim kraju jest wojna… Ja też walczę, ale z rakiem, który nie odpuszcza!

Bardzo ciężko przeszedłem zachorowanie na COVID-19. Kiedy w końcu wyzdrowiałem, byłem pewien, że najgorsze już za mną. Wróciłem do domu i liczyłem, że szybko wrócę także do normalnego życia… Chwilę później pojawił się u mnie nowy, wcześniej nieodczuwalny, silny ból. Myślałem, że przejdzie, że to jakieś powikłania. Niestety okazało się zupełnie inaczej, śmiertelnie poważniej...  Gdy ból stawał się już naprawdę nie do zniesienia, zwróciłem się do urologa. Po przeprowadzeniu wielu badań, po konsultacjach u innych lekarzy, w końcu usłyszałem przerażającą diagnozę. Okazało się, że mam nowotwór prostaty, który dał już przerzuty do kręgosłupa i w okolice pęcherza moczowego... Byłem przerażony! Trudno mi opisać co wtedy czułem. Dopiero dostałem nowe życie, a już słyszę o śmiertelnej chorobie… Wiele razy żałowałem osób, które dotknęła tak poważna choroba jak nowotwór… Ale nigdy nie spodziewałem się, że sam mogę być na ich miejscu.  W przypadku raka nie ma czasu na zastanawianie się, czy planowanie. Trzeba po prostu działać! Natychmiast poddałem się wielu badaniom i klasyfikacjom. Ostatecznie nadzieja pojawiła się w Turcji. To bardzo niesprawiedliwe uczucie, gdy na drodze do zdrowia stoi ściana w postaci braku pieniędzy. Chęci i motywacji do życia mam wiele, mam dla kogo walczyć. Tymczasem za chwilę może się okazać, że nie mam za co…  Zdaje sobie sprawę, że jest na świecie wielu potrzebujących. Dodatkowo nowotwór brzmi z reguły jak wyrok. W moim kraju jest wojna, ludzie zdrowi giną, walcząc za ojczyznę. W porównaniu z nimi jestem w bezpiecznym miejscu… Ale ja też codziennie boję się, że umrę.  Jestem przekonany, że mam siły do walki. Nie chce się jeszcze nigdzie wybierać. Po prostu chcę tu zostać i żyć! Obecnie jestem już po 2 dawkach chemioterapii, przede mną kolejne 6. Już wiem, że po zakończeniu cyklu, czeka mnie przynajmniej jedna, dodatkowa seria. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o pomoc. Twoje wsparcie może uratować mi życie. Dosłownie…  Nie mam czasu. Nowotwór nie czeka! Jurij

790,00 zł ( 1.78% )
Still needed: 43 540,00 zł
Maciej Plata
Maciej Plata , 34 years old

Pomóż Maćkowi, by dotrwał do przeszczepu serca❗️

Choroba każdego dnia odbiera mi siły. W 2022 roku w moim sercu wykryto poważne nieprawidłowości, które doprowadziły do kardiomiopatii i niewydolności. Jestem na liście osób oczekujących na przeszczep serca. Do czasu operacji muszę przyjmować szereg lekarstw, na które mnie nie stać… Jeszcze niedawno mogłem wieść normalne życie – chodzić do pracy i spotykać się ze znajomymi. Wszystko skończyło się, gdy zaczęły mnie nękać niepokojące objawy – nadmierną potliwość, męczliwość i opuchnięte ręce i nogi. Trafiłem do kardiologa, który natychmiast skierował mnie do szpitala. Tam dowiedziałem się, jak ogromny mam problem! Badania wykazały niezwykle rzadki rodzaj kardiomiopatii z niescalenia oraz skrzepliny w koniuszku lewej komory serca. Serce jest niewydolne – męczę się podczas wykonywania najprostszych czynności. Z tego powodu dostałem decyzję o całkowitej niezdolności do wykonywania pracy.  Przeszedłem kwalifikację do przeszczepu – w moich piersiach ma bić inne serce… Jednak od operacji dzieli mnie kilka, do kilkunastu lat. Aby doczekać tego momentu, muszę regularnie przyjmować niezwykle kosztowne lekarstwa. Bez nich moje szanse drastycznie maleją. Dlatego zwracam się z prośbą o Waszą pomoc. Moja renta nie jest w stanie pokryć wszystkich wydatków związanych z sytuacją zdrowotną, a przecież za coś trzeba też żyć! Będę wdzięczny za każdą złotówkę! Maciej

790 zł
Kasia Barzyk
Kasia Barzyk , 4 years old

Potrzebna pełna mobilizacja, by Kasia zaczęła chodzić i mówić❗️

Już w trakcie ciąży dowiedzieliśmy się o podwyższonym ryzyku trisomii oraz wadach serca Kasi. Strach, jakiego wtedy doświadczaliśmy, nie dawał nam spać po nocach. Stale prześladująca nas myśl – czy nasze dziecko urodzi się zdrowe? Córeczka mimo swojego wieku przeszła więcej cierpienia niż niejeden dorosły. Za nami kilkadziesiąt hospitalizacji, zabiegi chirurgiczne serca, dwunastnicy oraz dwie operacje laryngologiczne. Teczka z jej dokumentacją medyczną przygniata nas każdego dnia… Oprócz zdiagnozowanego Zespołu Downa, Kasia mierzy się z atakami padaczki, które pojawiają się przy zmianie dawki leków lub kiedy jej organizm zaczyna atakować infekcja. Dodatkowo obniżone napięcie mięśniowe nie pozwoliło jej dotychczas postawić swojego pierwszego kroczku. Nasza dzielna Wojowniczka podczas rehabilitacji uczy się, jak utrzymywać równowagę, by z dnia na dzień być coraz bardziej samodzielną. Obserwowanie postępów dziecka jest dla nas niezwykle wzruszającym przeżyciem. Chcielibyśmy porozmawiać z Kasią o tym, jak bardzo jesteśmy z niej dumni – niestety nasza córcia nie mówi… Codzienność naszego dziecka to liczne zajęcia z pedagogiem specjalnym, intensywna fizjoterapia i spotkania z logopedą. Jesteśmy w stałym kontakcie wieloma poradniami: okulistyczną, laryngologiczną, neurologiczną, kardiologiczną, gastroenterologiczną… Czasem mamy wrażenie, że można wymieniać je bez końca. Cieszymy się jednak, kiedy Kasia jest pod opieką wykwalifikowanych osób – to jedyna szansa na jej samodzielność. Niestety wiąże się to z ogromnymi kosztami… Mimo przeciwności losu córeczka jest niezwykle dzielną dziewczynką. Kocha muzykę i towarzystwo innych dzieci. Lubi bawić się lalkami i tańczyć do swoich ulubionych piosenek. Zapisaliśmy ją do przedszkola integracyjnego, gdzie otoczona specjalistyczną opieką, może cieszyć się namiastką życia swoich rówieśników. Jako rodzice, chcemy zapewnić jej jak najlepszą przyszłość. Nie jest to jednak proste, kiedy los stale rzuca nam kłody pod nogi… Naszym największym marzeniem jest usłyszeć pierwsze słowo córeczki. Nie uda się to jednak bez wdrożenia odpowiedniej terapii neurologopedycznej. Kasia potrzebuje intensywnej rehabilitacji oraz dalszego leczenia. Córcia jest jeszcze mała, więc to prawdziwa walka z czasem! Z całego serca prosimy Was o pomoc. Wierzymy, że każda złotówka to wielka nadzieja na lepszą przyszłość naszego dziecka! Rodzice Kasi

790,00 zł ( 7.42% )
Still needed: 9 849,00 zł
Blanka Pankau
Blanka Pankau , 4 years old

Walka o zdrowie małej Blanki trwa❗️Nie przechodź obojętnie❗️

Blanka przyszła na świat jako zdrowe dziecko, dostała 10 punktów w skali Apgar. Gdy mogłoby się wydawać, że córeczka nie będzie miała żadnych większych problemów zdrowotnych, to wraz z kolejnymi miesiącami pojawiało się coraz więcej niepokojących symptomów. Rozwój Blanki nie przebiegał tak, jak u jej rówieśników. Mimo rehabilitacji wszystkie umiejętności córka zdobywała z dużym opóźnieniem. U Blanki pojawiały się też kolejne nieprawidłowości – małogłowie, asymetria komór bocznych, zmiany w obrazie EEG czy problemy z jelitami. Blanka ma także trudności z mową i czterokończynowe wzmożone napięcie mięśniowe. Za jakiś czas będzie miała wyłanianą stomię oraz mapowanie jelita grubego. Na co dzień Blanka jest pod opieką wielu specjalistów, w tym neurologa, genetyka, gastrologa czy psychiatry. Córeczka cały czas uczestniczy też w terapii logopedycznej i rehabilitacji ruchowej, by walczyć z opóźnieniem psychoruchowym.  Każdego dnia walczymy, rehabilitujemy i diagnozujemy Blankę dalej. Musimy zrobić wszystko, by zapewnić jej odpowiednie leczenie i warunki do możliwie jak najlepszego rozwoju. W wyznaczeniu dalszej drogi leczenia Blance bardzo potrzebne są badania WES. Są to badania genetyczne, które pozwoliłyby sprawdzić, czy córeczka nie jest obciążona inną chorobą. Ta diagnostyka jest koszmarnie droga. Prosimy, pomóż nam! Rodzice Blanki

786 zł
Mateusz Borkowski
Mateusz Borkowski , 8 years old

Codziennie martwimy się o naszego synka... Pomóż Mateuszowi zrozumieć własne emocje!

Nasz synek gubi się w świecie ustalonych przez społeczeństwo zasad. Wielkie emocje, które towarzyszą mu w zwyczajnych czynnościach, znajdują ujście w agresji. Często spotykamy się z oceniającymi spojrzeniami przechodniów. Gdyby tylko wiedzieli, że nasze dziecko zmaga się z autyzmem… Mateusz urodził się jako wcześniak. Lekarze zdecydowali się na przeprowadzenie porodu wcześniej z powodu wytrzewienia jelit. Skala przerażenia była nie do wytrzymania. Synek dopiero się urodził, a już czekały go dwa poważne zabiegi! W głowie kłębiła się myśl – jak ułoży się nasze życie? Czy będzie zdrowy? Choć operacje przebiegły prawidłowo, po czasie okazało się, że to nie koniec naszych problemów. Mateusz nie zachowywał się tak, jak jego rówieśnicy. Nie miał apetytu, trzymał się na uboczu, nie mówił, komunikował się krzykiem i wrzaskiem. Był nieustannie pobudzony i zdenerwowany. Bardzo trudno było widzieć go w takim stanie. Kiedy skończył trzy lata, postanowiliśmy zasięgnąć opinii neurologa. Specjaliści podejrzewali zaburzenia aktywności i uwagi, jednak z potwierdzeniem tej diagnozy trzeba było poczekać do siódmych urodzin Mateusza. Na specjalistycznych zajęciach przedszkolnych nauczył się mówić, jednak z miesiąca na miesiąc sprawiał coraz więcej kłopotów. Huśtawki nastrojów były nie do wytrzymania. Szczęście w sekundę przeradzało się w agresję. Tak bardzo chcieliśmy mu pomóc, ale przez brak odpowiedniej diagnozy byliśmy bezradni! Kiedy synek skończył siedem lat, lekarze byli już pewni. Potwierdzono u niego zaburzenia aktywności i uwagi oraz wykryto autyzm. Od czasu diagnozy nasze życie stało się prostsze, ale brak odpowiedniej terapii daje się we znaki. Jej koszt sprawia, że nie możemy zapewnić pomocy naszemu dziecku. Widzimy, jak Mateusz cierpi, kiedy emocje przejmują nad nim kontrolę. Ataki autoagresji dramatycznie się nasiliły, zmieniając nasze życie w horror. Synek w jednej chwili jest szczęśliwy, by w następnej bić się piąstkami po głowie i drapać aż do krwi. Te ataki stają się dla niego coraz bardziej niebezpieczne. Łamie nam to serca. Chcemy, żeby nasze dziecko zrozumiało otaczający je świat. Tylko specjaliści są w stanie na to wpłynąć i nauczyć synka kontroli nad wybuchami gniewu, podczas których tak bardzo się o niego boimy. Pragniemy dla Mateusza lepszej przyszłości. Pomóżcie nam w sfinansowaniu leczenia i rehabilitacji naszego dziecka! Rodzice

783 zł