Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Alan Mikołajec
Alan Mikołajec , 3 years old

Alan od swoich pierwszy chwil walczy❗️Pomóż mu w walce o sprawność 🚨

Kochani! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w pierwszym etapie zbiórki! Macie ogromne serca! Prosimy, nie zamykajcie ich... Nadal Was potrzebujemy... Oto nasza historia: Alanek urodził się z rzadką wadą genetyczną, zespołem Treachera Collinsa. Powoduje on nieprawidłowości w budowie twarzoczaszki. Synek boryka się z trudnościami w oddychaniu, przyjmowaniu pokarmów i mówieniu.  Mój kochany chłopiec oddycha przy pomocy rurki tracheostomijnej. Dzielnie znosi obce ciało w swojej szyi. Choć jest jeszcze dzieckiem, rozumie, że musi być uważny. Cierpi też na obustronny niedosłuch — jego małżowiny uszne są zrośnięte. Nasza codzienność jest bardzo trudna. Synek dwukrotnie przeszedł już przeszczep tkanki tłuszczowej oraz rekonstrukcję żuchwy. Otoczony jest opieką wielu specjalistów, którzy czuwają nad jego zdrowiem. Alan regularnie jeździ do szpitala w Olsztynie, gdzie lekarze kontrolują jego stan i planują dalsze leczenie. Odwiedza też logopedę, z którym ćwiczy mowę. Niestety synek nadal nie do końca dobrze mówi i słyszy. Pojawiła się szansa na zakup specjalistycznego procesora, dzięki któremu jest nadzieja, że zmysł słuchu i mowa zostaną pobudzone do pracy! Niestety koszt takiego sprzętu przekracza nasze możliwości finansowe... Ponownie potrzebujemy Waszej pomocy! Los zrzucił na Alanka straszny ciężar, ale dzięki swojej sile, wytrwałości i wsparciu dobrych ludzi synek ma szansę na dobre życie. Zostańcie z nami. Wiemy, że macie ogromne serca, które nie przejdą obojętnie obok cierpienia dziecka. Prosimy o dalszą pomoc! Joanna, mama

1 149,00 zł ( 5.88% )
Still needed: 18 360,00 zł
Danuta Gołębiowska
Danuta Gołębiowska , 60 years old

Tak bardzo chcemy odzyskać mamę i babcię! Proszę, pomóż nam!

Życie mojej mamy nie oszczędza… Nowotwór wykryty u niej i mojego ojca, a jej męża, przeszczep szpiku i powikłania po nim… Lista jest długa i najgorsze w tym wszystkim jest to, że stale rośnie! Nie może nacieszyć się wnuczkami, nie może nacieszyć się życiem! Tak bardzo nam jej brakuje… Kilkanaście lat temu mama zachorowała na czerwienicę prawdziwą. Jest to choroba nowotworowa szpiku, prowadząca do znacznego zwiększenia liczby krwinek. Ten czas był dla naszej rodziny bardzo trudny, bo baliśmy się, w którym kierunku to pójdzie. Na szczęście ówczesne leczenie, w tym upusty krwi zadziałało, choć niestety nie do koca mogliśmy się z tego cieszyć. Co rusz byliśmy ostrzegani przez lekarzy, że czerwienica lubi pozostawiać poważne powikłania w tym białaczkę! Do pozbycia się obaw o jej życie było bardzo daleko…  Jak bardzo dowiedzieliśmy się jakiś czas później, ponieważ u mamy zdiagnozowano mielofibrozę, czyli kolejną chorobę nowotworową szpiku kostnego! Zasypywano nas lawinowo kolejnymi informacjami: potrzebny pilny przeszczep szpiku, jeszcze nie ma białaczki, więc to najwyższy czas, śpieszcie się, bo możemy nie zdążyć… To był czas, kiedy wybuchł COVID, co było kropką nad i, aby to przyspieszyć. Niestety nikt z rodziny nie mógł być dawcą. Na szczęście w banku dawców znaleziono osobę, która miała z nią zgodność 9 na 10. Nie było idealnie, ale było to na tyle zbliżone, że zdecydowano się przeprowadzić przeszczep. Zamknięto ją w izolatce, przygotowując do zabiegu i kilka dni po nim czuła się naprawdę dobrze. Jednak znów przewrotny los postanowił nam zagrać na nosie… Mama doznała najpoważniejszego powikłania po przeszczepie komórek układu krwiotwórczego, które nieleczone, może doprowadzić nawet do śmierci chorego! Choroba nazwana przeszczepem przeciwko gospodarzowi oznacza, że szpik zjadał ją od środka! W całym tym nieszczęściu dobre było to, że wydarzyło się to gdy jeszcze była w klinice, więc wdrożenie skutecznego leczenia odbyło się błyskawicznie. Na razie jest dobrze, o ile można tak mówić. Po czerwienicy mama gorzej chodzi, bo na nogach robiły się jej wtedy rany, czego skutki odczuwa do dziś. Przeszła zabieg usuwania zaćmy w oku, bo drugie już zamarło… Osłabienie, które odczuwa, pozostanie już z nią na zawsze. Musi przechodzić ponownie wszystkie szczepienia ochronne, jakby była nowo narodzonym dzieckiem, a niestety nie jest to refundowane. Na domiar złego 1,5 roku temu wykryto nowotwór złośliwy u mojego ojca! Aktualnie jest w trakcie leczenia, które go bardzo osłabia i powoduje wyłączenie z życia zawodowego i prywatnego… Mama niestety też nie może mieć styczności z ludźmi. Psychicznie cierpimy wszyscy – cała rodzina, w tym wnuczki, które bardzo tęsknią za Babcią i Dziadkiem! Tak bardzo chcemy, aby nadchodząca przyszłość przynosiła już tylko radosne dni, podczas których będziemy mogli wspólnie usiąść przy stole i cieszyć się swoją obecnością. Aby tak się stało, staramy się ze wszystkich sił pomagać rodzicom, ale to wciąż za mało! Dlatego zdecydowaliśmy się prosić o pomoc… Ze względu na niską rentę i wysokie koszty leczenia oraz rehabilitacji poszukujemy wsparcia, które pozwoli mamie dalej o siebie walczyć. Proszę, pomóżcie jej!  Damian, syn

1 146 zł
Adam Musiał
Adam Musiał , 11 years old

Szary świat mojego synka... Pomagamy Adamowi!

Pełen barw, smaków, zapachów. Ciekawy i fascynujący – właśnie taki powinien być świat, jaki dostrzega dziecko. Jednak życie mojego syna takie nie jest. Adam ma autyzm. Otoczenie go przeraża, a paleta barw jego świata ogranicza się do szarości, smutnych i chłodnych kolorów. Tak bardzo chciałabym, by mój syn miał dobre życie, by poradził sobie, kiedy mnie zabraknie, ale nie mogę być spokojna o jego przyszłość. Każdy mały postęp musimy wyszarpywać godzinami pracy... I to się nie zmieni.  Kiedy patrzysz na moje dziecko, nie widzisz, że cierpi. Jednak z jego oczu biją strach i niepewność, od których za wszelką cenę chciałabym go uchronić. Tylko że nie mogę być z nim non stop. Adam ma już 10 lat! Bardzo chciałabym, by się otworzył, by radził sobie samodzielnie... Harmonogram naszych dni wyznaczają kolejne rehabilitacje i terapie. Autyzm podporządkował nas sobie bez reszty. Nie mamy miejsca na beztroskę, bo wiemy, że na szali leży przyszłość Adama, dlatego musimy działać!  W dalszym ciągu syn potrzebuje intensywnej terapii logopedycznej, psychologicznej, fizjoterapii. Musi uczęszczać na zajęcia TUS, hipoterapie, biofeedback. Niestety, w związku z inflacją koszt zajęć bardzo wzrósł, a nasz budżet jest już praktycznie zerowy.  Zaprzestanie terapii wiąże się z regresem, a sama nie daję już rady wszystkiego udźwignąć. Mamy siłę i motywację, brakuje nam tylko pieniędzy, by stale toczyć tę walkę. Pomożesz nam? Agnieszka, mama

1 142,00 zł ( 10.73% )
Still needed: 9 497,00 zł
Łukasz Czerwiński
Łukasz Czerwiński , 39 years old

🚨 Miałem już ponad 100 złamań. Bardzo proszę o wsparcie❗️

Choruję od urodzenia. Cierpię na wrodzoną łamliwość kości i cukrzycę, które znacząco utrudniają moje codzienne funkcjonowanie. Chciałbym móc cieszyć się każdą chwilą, aktywnie spędzać czas, doświadczać… Niestety nie mogę.  Miałem już ponad 100 złamań, ale wypadek, któremu uległem w 2023 roku, był najgorszy. Złamałem oba kolana i dwa żebra. Musiałem przejść operację, podczas której trzykrotnie ratowano moje życie. Po operacji musiałem być wspomagany respiratorem, przebyłem sepsę i infekcję prawego płuca. Na szczęście udało mi się z tego wyjść… Niestety obecnie poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim, bo nogi nie są na tyle sprawne, bym mógł chodzić samodzielnie. Straciłem pracę, jestem sam, nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc. Moja codzienność jest bardzo trudna. Wymagam intensywnej rehabilitacji, ćwiczeń i opieki, bym mógł odzyskać sprawność i dawne życie. Otworzysz dla mnie swoje serce? Każda, nawet najmniejsza wpłata może odmienić moją codzienność. Nie jestem w stanie sam pokryć wszystkich niezbędnych wydatków…  Twój gest może okazać się moim ratunkiem…  Łukasz

1 140 zł
Edytka Kościelak
Edytka Kościelak , 49 years old

Nowotwór złośliwy i udar... Wada genetyczna wyklucza z leczenia w Polsce!

Gdy mama zachorowała, byłem w szoku. Nie wiedziałem, co robić, jak się zachować. Tym bardziej gdy usłyszałem ten najbardziej przerażający epitet, który brzmi „złośliwy”. U mojej mamy w 2019 roku rozpoznano nowotwór złośliwy jelita grubego w IV stadium zaawansowania. W tym samym roku przeszła pierwszą operację, po której zaczęła leczenie chemią w tabletkach. Lekarze nie spodziewali się tak zatrważających skutków jej przyjmowania!  Udar niedokrwienny mózgu – świat rozsypał się na milion kawałków. Spowodowała go duża toksyczność chemii. Leczenie musiało zostać przerwane. Mimo wszystko stan zdrowia mamy zaczął się stabilizować. Była to jednak zwodnicza cisza przed szaleńczą burzą. W kwietniu 2020 roku badanie PET wykazało wznowę choroby i konieczność natychmiastowego leczenia chemią i przygotowanie do kolejnej operacji. W 2021 roku lekarze usunęli guzy. Niestety tego pierwotnego guza nie mogli usunąć ze względu na zagrożenie życia. Mama wiedziała, że musi się przygotować na kolejne miesiące walki.  Lekarz zadecydował o leczeniu radioterapią. Aż 35 cykli – nie przyniosło to efektu… Więc w dalszym ciągu zmagamy się z chorobą. Kolejna chemia – 13 cykli. Niestety wykonane badania obrazowe pokazały, że chemia nie zatrzymała rozwoju choroby, wręcz odwrotnie, doszły nowe przerzuty do węzłów chłonnych i naciek na przyległe narządy. Dodatkowo zostały zrobione badania genetyczne w Polsce i w Stanach Zjednoczonych, które wykazały mutacje genów. Oznacza to brak możliwości leczenia na tym etapie w Polsce. Szukamy innych metod leczenia za granicą, niestety na to potrzebne są ogromne pieniądze, których my nie mamy. Wiem, że od tego leczenia zależy życie mojej mamy. Nie chcę, by się poddała! Daniel, syn Edyty

1 138 zł
Antoś Bokała
Antoś Bokała , 8 years old

Choroba już na zawsze będzie kontrolować jego życie❗️Pomagamy Antosiowi❗️

Nasz synek Antoś ma 6 lat. Od 2022 roku choruje na cukrzycę typu I – insulinozależną.  Wszystko zaczęło się pod koniec wakacji, kiedy Antek nagle zaczął chudnąć. Mimo że dużo pił i jadł, wciąż tracił na wadze. Z początku myśleliśmy, że po prostu szybko rośnie. Ale kiedy nagle zaczął wymiotować, a potem przespał niemal cały weekend, zaniepokojeni pojechaliśmy na izbę przyjęć.  Tam usłyszeliśmy wstrząsającą dla nas wiadomość o cukrzycy. Wstępne badanie krwi ją potwierdziło. Okazało się również, że doszło do kwasicy ketonowej. To była kwestia dni, by nasz synek zapadł w śpiączkę… W szpitalu spędził 2 tygodnie, gdzie poinformowano nas o specjalnej diecie i postępowaniu przy cukrzycy. Antoś musi być pod stałą opieką. Ze względu na podatność na infekcje, nawet pozornie niegroźne choroby kończą się u nas wizytami w szpitalu. Cukrzyca insulinozależna sprawia, że organizm zwalcza wyprodukowane przez siebie komórki wytwarzające insulinę. Dlatego Antoś musi regularnie przyjmować zastrzyki insulinowe. Dziennie jest to nawet 15 wkłuć! Zdarzają się momenty, kiedy nasz synek rezygnuje z jedzenia, ponieważ boi się kolejnego zastrzyku.  Każdy dzień to dla nas praca i całodobowa opieka nad naszym synkiem. Monitorujemy jego stan, pilnujemy diety, uczęszczamy z nim na rehabilitacje i leczenie oddalone o 130 kilometrów od naszego miejsca zamieszkania. Do tego dochodzą koszty leków, które będzie musiał przyjmować do końca życia. Tak ciężko prosić nam o pomoc finansową… Ale kiedy chodzi o własne dziecko, pragnienie zapewnienia mu jak najlepszego życia jest silniejsze niż wstyd. Antoś mimo choroby jest bardzo dzielnym, wesołym, mądrym i energicznym chłopcem. To dodaje nam sił każdego dnia, ale koszty związane z leczeniem są murem, którego nie przeskoczymy bez wsparcia…  Rodzice

1 138 zł
Konrad Pawlak
Konrad Pawlak , 30 years old

Konrad cudem przeżył! Wesprzyj walkę o powrót do sprawności!

Nie było mi dane mieć szczęśliwego i spokojnego dzieciństwa. Zabawy z rówieśnikami musiałem zamienić na szpitalne sale. Nie wiem ile razy do moich żył podłączone były kroplówki, ile godzin spędziłem zamartwiając się i myśląc o tym co będzie dalej.  Kiedy miałem siedem lat, po raz pierwszy doszło u mnie do wylewu krwotocznego do mózgu. W wieku 18 lat przeszedłem dwie trepanacje czaszki. Stoczyłem długą i trudną walkę – o moje życie.  Gdy wszystko się udało, byłem szczęśliwy, czułem, że urodziłem się na nowo. Niestety, krótko po tym, rezonans magnetyczny wykazał, że mam następnego tętniaka, położonego w miejscu trudno operacyjnym. Lekarze podjęli ryzyko jego wycięcia, ale niestety, nie udało się. Niedowład po prawej stronie ciała pogłębił się, a tętniak nie został całkowicie usunięty. Zdecydowano się na jego embolizację, czyli wprowadzenie cewnika z materiałem zatorowym, by likwidować nieprawidłowości żylne.  Otrzymałem nadzieję na to, że już teraz będzie dobrze, że nic mnie nie zaskoczy. I to właśnie ta nadzieja kolejny raz została mi brutalnie odebrana. Kilka lat po operacji embolizacja puściła i doznałem kolejnego wylewu krwi. Lekarze mówili, że tylko cudem przeżyję. Przeprowadzono kolejną – trzecią trepanację czaszki. Wydarzył się cud! Zaczęła się systematyczna rehabilitacja, ale w międzyczasie zastawka komorowo-otrzewnowa przestała funkcjonować i trzeba było wymienić ją na nową. Wtedy byłem również na krawędzi życia, ale zdążono z wymianą zastawki. W całej tej historii są też pozytywne momenty. 3 czerwca 2022 zostałem tatą, urodził mi się synek – największa radość w moim życiu. To wydarzenie dodało mi sił i motywacji. To w dużej mierze dla niego, jak i dla całej swojej rodziny chce walczyć. Spełniać swoje marzenia i widzieć uśmiech na twarzach bliskich mi osób. Jednym z marzeń jest to, abym mógł wziąć swojego syna na ręce... Potrzebuję pomocy w walce o powrót do sprawności. Przede mną długa i kosztowna rehabilitacja. Muszę zmniejszyć moją spastykę w ręce i nodze, poprawić mobilność w stawie skokowym oraz barku i zmniejszyć dolegliwości bólowe związane z przykurczem mięśni. W walce o zdrowie wspiera mnie cała rodzina. Najwięcej ciepła daje mi moja mama Barbara. Jest moim aniołem. pomaga na każdym kroku. Wiem, że bez niej bym sobie po prostu nie poradził. Jednak to Twoje wsparcie jest mi teraz potrzebne najbardziej. Pamiętaj – dobro powraca! Konrad

1 137 zł
Fabian Salamon
Fabian Salamon , 8 years old

7 lat walki... Fabian tak bardzo potrzebuje Waszego wsparcia!

Fabian od urodzenia mierzy się z całą masą problemów zdrowotnych. Ich powodem jest Zespół Downa, na który cierpi mój kochany chłopiec. Od 7 lat walczę o to, żeby mój synek mógł normalnie jeść. Proszę o pomoc! Zespół u Fabianka objawia się opóźnieniem psychoruchowym, obniżonym napięciem mięśniowym, wadą słuchu i wzroku. Synek ma też niedoczynność tarczycy. Niestety bardzo często choruje przez obniżoną odporność. Korzystamy z pomocy wielu lekarzy specjalistów, psychologa, terapeuty SI, logopedy, neurologopedy, pedagoga i psychiatry.  Głównym problemem Fabiana jest skrajna wybiórczość pokarmowa. Pomimo tylu lat walki synek nadal nie potrafi nic gryźć. Liczyłam, że pójście do przedszkola może coś zmieni, że syn będzie chciał spróbować tego, co rówieśnicy. Niestety, problem dalej się nasila. Jedyną szansą dla niego jest wyjazd na turnus żywieniowy, rozkarmiający. W Polsce istnieją dwa ośrodki, które mogą pomóc Fabiankowi. Orientacyjny koszt dwóch turnusów to aż 10 tysięcy złotych! Nie jestem w stanie udźwignąć tak dużych kosztów. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie. Turnus jest dla mojego kochanego synka ogromną szansą! To pracowity chłopiec, więc wiem, że ją wykorzysta. Mama, Mirosława

1 137,00 zł ( 10.68% )
Still needed: 9 502,00 zł
Jan Pająk
Jan Pająk , 54 years old

Po udarze stracił mowę i sprawność... Proszę, ratujcie Janka!

11 grudnia nasz świat się zawalił… Mój mąż przeszedł udar, który pozbawił go sprawności. Janek jest artystą malarzem, a jego ręka, którą malował, przestała być sprawna… A to nie jedyne kłopoty zdrowotne męża. Z całego serca, proszę Was o pomoc! Udar sprawił, że Janek walczy o to, żeby jeszcze kiedyś móc wypowiedzieć słowa do nas, do swoich bliskich. Obecnie nie jest nam w stanie powiedzieć nam, jak bardzo cierpi. Ale my to wiemy, widzimy łzy spływające po jego policzku… Mąż ma niedowład prawej strony ciała. Dłoń, którą malował, jest bezwładna… Jednocześnie Janek jest osobą dializowaną. Mamy ogromny problem, żeby połączyć rehabilitację poudarową z prowadzeniem dializ. Najprawdopodobniej potrzebne będą dializy domowe, których kosztu jeszcze nie znam, ale z pewnością będzie wysoki. A środki potrzebne są również na rehabilitację.  Jeśli terapia przyniosłaby efekt, jest szansa na powrót do dializ w stacji dializ i koszty znacznie by zmalały. Do tego jednak daleka droga. Nie mamy własnych środków, gdyż mąż od dwóch lat jest na rencie, a ja zarabiam zbyt mało, żeby móc opłacić wszystkie potrzebne zabiegi. Mój ukochany mąż to człowiek o wielkim sercu i wrażliwości. Sam wielokrotnie pomagał potrzebującym, teraz to on prosi o pomoc. Istnieje szansa, że rehabilitacja pozwoli mu na złagodzenie cierpienia. Bardzo proszę o pomoc! Wierzę, że dobro wraca! Barbara, żona

1 135 zł