Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wojtuś Krysiak
Wojtuś Krysiak , 8 months old

Wojtuś potrzebuje pilnej diagnostyki – liczy się czas❗️

Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że nieprzespane noce będą naturalną konsekwencją bycia mamą. Dziś nie mogę spać, ale nie dlatego, że budzi mnie mój Wojtuś, tylko dlatego, że nie mogę przestać się o niego martwić. Zawsze wyobrażałam sobie macierzyństwo, jako szczęśliwy, radosny czas pełen spełniających się marzeń. Synek był moim pragnieniem i długo wyczekiwanym cudem. Lekarze nie dawali mi większych szans na zajście w ciążę, więc kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą, poczułam, że los wreszcie się do mnie uśmiechnął.  Poród był ciężki. Pępowina zakręciła się Wojtusiowi wokół szyi, a mój świat się zatrzymał. Stres, jaki wtedy mi towarzyszył, wynagrodziły mi pierwsze dwa miesiące życia synka. Wspominam je, jako najpiękniejszy okres w moim życiu. Byłam pewna, że to koniec zmartwień. Niestety, do naszej codzienności wkradły się nieproszone problemy... W trzecim miesiącu życia Wojtuś przestał sygnalizować swoje potrzeby – dzisiaj już nie płacze, kiedy jest głodny. Mój synek przestał przybierać na wadze, a ponadto wykazuje zaburzony odruch ssania. Opieka nad Wojtkiem stała się bardzo czasochłonna. Jest prawdziwym więzieniem schematycznych czynności - godzina karmienia, godzina noszenia, dwie godziny przerwy, powtórka. Wszystko po to, by utrzymać masę ciała Wojtusia. Piękne dni, które powinna wypełniać radość, wypełnia rozpacz i stres. Bardzo boję się o przyszłość mojego synka. Nasze życie zmieniło się w nieustanną tułaczkę po lekarzach i placówkach medycznych. Każdego dnia jestem coraz bardziej bezradna. Nikt nie wie, co dolega mojemu małemu synkowi, gdyż stan Wojtusia może wskazywać na wiele, całkiem różnych od siebie przypadłości. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy trafiliśmy do trzech szpitali, a do naszej dokumentacji trafiały kolejne ogólnikowe diagnozy i potencjalne rozpoznania. Niestety bez specjalistycznych, drogich badań, nie możemy ruszyć z leczeniem. Lekarze są bezradni. Moja codzienność to nieustanne zachęcanie Wojtusia do przyjmowania pokarmu i wdrażanie fizjoterapeutycznych ćwiczeń, by pobudzić jego buźkę. W momentach największej bezradności patrzę w jego piękne oczka i na wesoły uśmiech, który daje mi nadzieję, że specjalistyczne badania dojdą do skutku i rozwiążą nasze problemy. Mój Wojtuś dopiero zaczyna się rozwijać, więc szybko postawiona diagnoza to wielka szansa na eliminację dalszych, potencjalnych problemów. To prawdziwa walka z czasem! Teraz kiedy piękny sen o długo wyczekiwanym rodzicielstwie zamienił się w koszmar bezradności i niemocy, pragnę poprosić Was o pomoc. Każdy darczyńca jest dla nas bohaterem, który dołącza do misji ratunkowej o przyszłość mojego małego synka. Proszę, pomóżcie nam! Mama Wojtusia

1 288,00 zł ( 4.03% )
Still needed: 30 627,00 zł
Krzysztof Kozak
Krzysztof Kozak , 2 years old

Ile bólu kryje ten uśmiech? Przekonaj się i wspomóż...

Dziękuję z całego serca za dotychczasowe wsparcie! Niestety po raz kolejny muszę się zwrócić o pomoc... Przyszły nowe diagnozy... Okazało się, że Krzyś ma autyzm atypowy oraz podejrzenie porażenia mózgowego bądź choroby genetycznej... Jesteśmy w ciągłym kontakcie z neurologiem.  Nasza historia: Krzysiu to moje oczko w głowie, ukochany synek, dla którego mogłabym oddać własne zdrowie, tylko po to, by jemu żyło się lepiej. Mój synek ma zdiagnozowaną plagiocefalię – spłaszczenie kości czaszki. Po rozpoznaniu Krzysiu rozpoczął rehabilitację, lecz ta nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.  Mój synek uczęszcza na wiele terapii, korzystamy z wielu specjalistów, ale to nadal MAŁO... Aby uzyskiwać postępy, musimy walczyć nieustannie! W 23. miesiącu życia pierwszy raz pokazał palcem. Krzyś wypowiada tylko jedno słowo: ‚‚nie". Wierzę, że po ciężkiej walce, wyjdzie słońce i to wszystko się jeszcze zmieni!  Krzyś jest bardzo pogodnym dzieckiem, wręcz nie widać po nim choroby. Dopóki nie wkroczy z pełną siłą cała zgraja skutków towarzyszących jego chorobom... Niestety w ostatnim czasie zarówno autoagresja, jak i krzyki oraz wrzaski bardzo się nasiliły. Krzyś potrzebuje intensywnej terapii i specjalistycznego sprzętu, dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc i zebranie środków...  Monika, mama 

1 287,00 zł ( 20.16% )
Still needed: 5 096,00 zł
Sylwia Staniukiewicz
Urgent!
Sylwia Staniukiewicz , 54 years old

Leczenie jest wyczerpujące, ale nie ma innego sposobu... Nowotwór mnie zabija❗️

W czerwcu 2023 roku wykryto u mnie glejaka. Operację usunięcia guza przeprowadzono we wrześniu, ale to nie wystarczyło i lekarze zalecili poddanie się jednocześnie chemioterapii i radioterapii. Te były tak silne i intensywne, że mój organizm był na skraju wyczerpania. Uszkodzony szpik kostny, małopłytkowość… to sprawiło, że nie mogłam ani chodzić, ani jeść. Po prostu nie byłam w stanie samodzielnie egzystować. Najmniejszy ruch kończył się strasznym krwotokiem, przyjazdem karetki i pobytem na intensywnej terapii. Wreszcie po kilku miesiącach regeneracji zaczęłam kolejną turę chemioterapii w nadziei na powrót do zdrowia, normalnego życia i pracy zawodowej. Ale ciąży mi nie tylko choroba. Koszty leczenia, dojazdów, leków, rehabilitacji są ogromne! Z Waszą pomocą łatwiej będzie mi każdego dnia podejmować walkę, wykorzystać wszystkie dostępne metody leczenia, zwłaszcza te nierefundowane. Poczucie stabilności, brak obaw o to czy zabraknie mi na leki, da wiarę w lepsze jutro. Każda, nawet najmniejsza pomoc ma dla mnie ogromne znaczenie. Nowotwór pustoszy nie tylko organizm. Odbiera siły, wiarę w wyzdrowienie… Ale nie chcę i nie zamierzam się poddawać. Chcę odzyskać dawne zdrowie. Sylwia

1 285 zł
Jakub Wiśniewski
Jakub Wiśniewski , 28 years old

Nagły atak padaczki, niespodziewana diagnoza!

Ten dzień rozpoczął się jak każdy inny… Nic nie wskazywało na to, że za chwilę moje życie wywróci się do góry nogami. Było około godziny 20, byłem w domu, rozmawiałem z kolegą przez komunikator. Wygłupialiśmy się, czułem się dobrze. Nagle naszą rozmowę przerwał niespodziewany atak drgawek. Chwilę później byłem już nieprzytomny… Po przebudzeniu nie wiedziałem, co się stało, gdzie jestem. Byłem przerażony! Całe szczęście nie byłem w domu sam i rodzina zadzwoniła po karetkę. Do dziś znajduję się w szpitalu. Po szeregu badań lekarze zdiagnozowali powiększony torbiel szyszynki, który musi być pod stałą kontrolą. Dowiedziałem się także, że mógł to być pierwszy atak padaczki… To nie był koniec złych wiadomości. W szpitalu okazało się, że moje ubezpieczenie wygasło. Teraz, muszę opłacić leczenie i pobyt w placówce. Aktualnie nie jestem nigdzie zatrudniony, a z oszczędności nie jestem w stanie pokryć długu. Dzięki Twojej pomocy będę w stanie skupić się na powrocie do zdrowia i odzyskaniu dawnego życia. Dziękuję! Kuba

1 284,00 zł ( 22.91% )
Still needed: 4 320,00 zł
Mikołaj Janik
Mikołaj Janik , 2 years old

Mikołaj ma chore serduszko... Razem walczymy o jego przyszłość!

Dziękuję, że jesteście razem z moim synkiem! To niesamowite, że dla tak wielu osób los mojego Mikołaja nie jest obojętny! Potrzeby są ogromne. Jeszcze raz proszę o pomoc!  Nasza historia: Najgorsze w walce z chorobą jest to, że niczego nie mogę być pewna. Serce mojego synka dziś bije, ale stan może pogorszyć się w każdej chwili. Nie ma słów, które opiszą ten strach.  Mikołaj przyszedł na świat 6 grudnia 2021 – można powiedzieć, że sam sobie wybrał imię. Jednak zamiast mikołajkowego prezentu w postaci zdrowia, otrzymał ogromne wyzwanie – operacje, nieustanne zagrożenie, osłabienie…  Badania przeprowadzone w trakcie ciąży nie wskazywały, że ze zdrowiem mojego synka będzie coś nie tak. Zaraz po urodzeniu też było w porządku, synek otrzymał 10 punktów w skali Apgar. Dramatyczna walka zaczęła się kilka godzin później, kiedy lekarze zauważyli pierwsze nieprawidłowości – szmery w sercu. Wykonano echo serca, a wynik był przerażający. Nagle, świat, który stworzyłam w głowie, runął…  U Mikołaja zdiagnozowano bardzo skomplikowaną i złożoną wadę serca. Wrodzone zwężenie zastawki pnia płucnego, nieprawidłowe połączenie komorowo-tętnicze, wady rozwojowe przegród serca – ubytek przegrody międzykomorowej. Niemalże natychmiast zdecydowano o przetransportowaniu mojego synka do innego szpitala. Diagnoza, kolejny szpital, operacja. Natłok informacji, strach i przerażenie rosnące z godziny na godzinę… Po zabiegu Mikołaj został przeniesiony na OIOM, a następnie na oddział neonatologiczny. Minęło zaledwie kilka tygodni, a zabieg musiał zostać powtórzony.  Później zaczął się okres względnego spokoju. Syn wymagał częstych kontroli i obserwacji. Ze względu na pojawiające się niedotlenienia, w tym roku został zakwalifikowany do kolejnej operacji. Odbyła się ona 12 lipca 2023. Była to operacja sposobem Rastelliego. Polegała ona na zamknięciu ubytku międzykomorowego dużą łatą, kierującą krew z lewej komory do ujścia aortalnego. Odcinek bliższy pnia płucnego został zamknięty, a odcinek dalszy połączony został z otworem w ścianie prawej komory. Operacja się powiodła. Mikołaj powoli dochodzi do siebie. Niestety z czasem homograf, czyli sztuczny kawałek tętnicy, może zwapnieć. Istnieje też ryzyko wystąpienia zwężenia. Musimy też kontrować stan przegrody serduszka, bo pojawił się niewielki przeciek. Jeśli będzie większy, konieczna będzie operacja. Mikołaj jest obecnie rehabilitowany i bierze leki. Walka o zdrowie trwa, a jej koszty są ogromne.  Każde wsparcie, każda pomocna dłoń to dla nas nadzieja na lepsze jutro! To macierzyństwo jest dla mnie wyjątkowym doświadczeniem. Choroba Mikiego nauczyła mnie, że trzeba doceniać każdy uśmiech, wspólne dobre momenty. Nie wierzę, że choroba zabierze mi synka. Proszę, pomóż mojego kochanemu chłopcu! Mikołaj jest zbyt malutki na cierpienie… Patrycja i Kamil, rodzice

1 282 zł
Katarzyna Czyż
Katarzyna Czyż , 57 years old

Jeden telefon sprawił, że świat się zatrzymał... Pomóż mi w walce o mamę❗️

Mam na imię Kuba. Moja mama Kasia zawsze była najcudowniejszą, najbardziej opiekuńczą kobietą, jaką znam. Dotychczas jej życie było szczęśliwe. Uśmiechała się, pracowała najpierw w księgarni, a potem zajmując się dziećmi… Jednak to wszystko zmieniło się 31 października 2022 roku. Wtedy stała się tragedia. Jadąc do pracy, zadzwonił do mnie telefon i to, co usłyszałem, zmroziło mi krew w żyłach. „Mama jest w szpitalu. Diagnoza – udar krwotoczny, stan ciężki. Pierwsze godziny będą decydujące.” Po takich słowach na myśl przychodzi najgorsze. Zwłaszcza że mama już wcześniej cierpiała na nadciśnienie tętnicze. Po udarze przez 3 miesiące była rehabilitowana w szpitalu w Tarnowie, ale nie przyniosło to efektów… Okazało się, że zbyt intensywne leczenie mogło tylko pogorszyć jej stan. Silna i ciepła kobieta, która zawsze opiekowała się innymi, od tamtej chwili sama potrzebowała wsparcia. Obecnie mama ma porażoną prawą półkulę mózgu i niedowład lewej strony ciała. Przebywa w domu, gdzie poddawana jest regularnej rehabilitacji. Nie chodzi samodzielnie. W codziennym życiu potrzebuje pomocy nawet w czynnościach takich jak toaleta. Jednak wiem, że mimo trudności wciąż pragnie normalnie żyć i wrócić do ukochanej pracy. Mama każdego dnia walczy z całych sił, by to osiągnąć. Do tego niezbędna jest jednak rehabilitacja, bardzo kosztowne leki, czas oraz ogromne pokłady cierpliwości. Nie tracimy nadziei, chociaż lekarze nie są w stanie stwierdzić, czy jej stan się poprawi, czy może z czasem będzie gorzej... A ja tak bardzo chcę jej pomóc... Odwdzięczyć się za wszystkie lata, kiedy obdarowywała mnie miłością i opieką. Dlatego zwracam się Was, ludzi o dobrych sercach, o wsparcie mojej ukochanej, niezastąpionej mamy w walce o sprawność, życie i lepsze jutro! Liczy się każda złotówka, za którą będziemy ogromnie wdzięczni! Wierzę z całego serca, że dobro powraca. Kuba, syn. Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 281,00 zł ( 12.04% )
Still needed: 9 358,00 zł
Tomasz Figat
Tomasz Figat , 39 years old

Pomóż mi stawiać pierwsze kroki!

Jestem Tomek. Urodziłem się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Całe swoje dotychczasowe życie spędziłem na wózku inwalidzkim. Jakiś czas temu pojawiło się światełko w tunelu. Dowiedziałem się, że jest szansa, żebym mógł chodzić o własnych nogach! Nie zliczę godzin, które spędziłem w swoim życiu na rehabilitacji… Było ich już tak wiele! Jednak wiem, że jest mi ona bardzo potrzebna. Bez niej moje nogi są coraz mniej sprawne. Niedawno wydarzył się prawdziwy cud! W styczniu 2024 roku przebywałem na turnusie rehabilitacyjnym. Podczas pobytu w ośrodku stanąłem na własnych nogach! Nie da się opisać słowami tego, co wtedy poczułem. Nigdy nie sądziłem, że będzie to dla mnie osiągalne. Na co dzień jestem pogodną osobą i staram się nie narzekać. Mieszkam z rodzicami i to oni są dla mnie największym wsparciem. Jednak koszty prywatnej fizjoterapii są bardzo wysokie i przekraczają nasz budżet. Potrzebuję kolejnych wyjazdów rehabilitacyjnych i codziennej fizjoterapii domowej. Niemożliwe stało się dla mnie możliwe. Moje marzenie jest tak blisko… Zrobię wszystko, żeby po nie sięgnąć! Tylko z Waszą pomocą może się to udać. Bardzo Was proszę o wsparcie. Pomóżcie mi stanąć na nogi! Tomek

1 279,00 zł ( 2.18% )
Still needed: 57 232,00 zł
Michał Skibiński
Michał Skibiński , 12 years old

Michał jest o krok od normalnego dzieciństwa! Pozwól mu nadal spełniać marzenia!

5 lat temu po raz pierwszy usłyszałam diagnozę. Wtedy przerażona szukałam pomocy i odpowiedzi na pytanie, co dzieje się z moim synem. Jak mu pomóc? Dlaczego trafiło akurat na niego? Niestety do dziś wiele pytań pozostało bez odpowiedzi. Minęło już trochę czasu, dziś już wiem, jak radzić sobie z chorobą syna. Nasza codzienność posypała się na małe kawałki, ale udało nam się na nowo złożyć je w całość. Michaś już zawsze będzie chory... Ja jednak nigdy nie pozwolę chorobie wygrać. Kiedyś obiecałam synkowi, że jego dzieciństwo będzie szczęśliwe i normalne. Każdego dnia robię wszystko, by tej obietnicy dotrzymać... Michaś choruje na cukrzycę. Jego codzienność uzależniona jest od regularnego mierzenia poziomu glukozy. Każdy odchył od normy może znacząco wpłynąć na jego zdrowie albo nawet życie! Do tej pory służyła mu pompa insulinowa, która niestety już straciła gwarancję. Synek potrzebuje nowego sprzętu, który jest bardzo drogi... Syn jest wielkim fanem piłki nożnej, na boisku jest w swoim żywiole. Nie mogę pozwolić, by przez brak środków, stracił szansę na rozwijanie swoich pasji i marzeń. Stąd mój apel o pomoc. Posiadam część niezbędnej kwoty, jednak nadal brakuje 12 tysięcy, by zakupić sprzęt, który pozwoli Michałowi normalnie żyć. Proszę, pomóż mi zawalczyć o syna! Mariola, mama

1 276,00 zł ( 9.99% )
Still needed: 11 490,00 zł
Marian Trybs
Marian Trybs , 61 years old

Marian od wielu lat walczy o swoje zdrowie... Potrzebna pomoc!

Problemy zdrowotne towarzyszą mi już od najmłodszych lat. Już jako dziecko musiałem walczyć o swoje zdrowie. Niestety ta walka trwa do dziś.  Wszystko zaczęło się, gdy miałem 3,5 roku. Trafiłem do szpitala, gdzie miałem przeprowadzoną punkcję. Niedługo później przeszedłem również operację kręgosłupa, pojawiły się problemy ze słuchem i wzrokiem. Im byłem starszy, tym więcej problemów zdrowotnych na mnie spadało.  Ze względu na problemy ze słuchem i wzrokiem, nie zostałem przyjęty do technikum kolejowego. Z czasem pojawiła się też konieczność noszenia aparatu słuchowego, przeprowadzenia operacji usunięcia zaćmy z jednego oka, a w najbliższej przyszłości najprawdopodobniej i z drugiego.  Od kilkunastu lat walczę również z nadciśnieniem, cukrzycą i chorą wątrobą. Problemy zdrowotne zbiegły się w czasie z narodzinami mojego jedynego syna, dlatego bardzo zaniedbałem swoje zdrowie. Teraz gdy mój syn jest już dorosły, bardziej skupiam się na sobie. Niestety, podczas ostatniej wizyty lekarz poinformował mnie, że podejrzewa nieprawidłowości w pracy serca. Kolejne złe diagnozy spadają na mnie jak lawina. Ostatnio przez tydzień leżałem w szpitalu, ze względu na niedokrwistość i zauważyłem też zbyt częste drętwienie prawej nogi. Na co dzień jestem sam, mieszkam w wynajętym pokoju, w wielopokojowym mieszkaniu. Pracuję, lecz mimo to, potrzebuję wsparcia. Przez 35 lat grałem w poznańskich klubach jako muzyk. Była to moja pasja, która dawała motywację i chęci do życia. Bardzo proszę o pomoc. Wierzę, że ludzi dobrej woli jest wiele i otworzą dla mnie swoje serca. Być może z zewnątrz wyglądam jak zdrowy mężczyzna. Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna. Wszystkie wizyty lekarskie, badania, leczenie i rehabilitacja są niezwykle kosztowne. Samemu jest mi ciężko pokryć wszystkie koszty związane z niezbędnym leczeniem. Marian

1 276 zł