Każdego dnia walczę o ich zdrowie❗️Proszę, wesprzyj nas❗️
Dziękuję za każde wsparcie, jakie od Was otrzymujemy. Niestety, synowie są coraz starsi i coraz bardziej potrzebują rehabilitacji. A nam kończą się już opcje i środki... Nasza historia: Moich synów nie da się wyleczyć. To walka, która będzie trwać do końca. Starszy Maciek zmaga się z zespołem Downa. Jest po operacji serca, ma niedoczynność tarczycy, rotacyjne zapalenie stawów i niedosłuch. Młodszy Janek ma autyzm, problemy z mową, chore jelita i nadwrażliwość słuchową. Chłopcy mają tylko mnie, a ja jestem im potrzebna przez całą dobę. Dzięki leczeniu i systematycznej terapii zrobili wielkie postępy. Codzienna praca przynosi efekty, a każda ich nowa umiejętność przynosi mi ogrom radości. Janek jest z pozoru wesołym chłopcem, którego zachowanie nie budzi niepokoju. Ale zawsze nosi na uszach słuchawki przez swoją nadwrażliwość słuchową. Często podskakuje, ponieważ nie czuje swojego ciała, krzyczy, ponieważ nie umie powiedzieć tego, co czuje. Zachowania autystyczne zaczął pokazywać już jak miał 1,5 roku. Serce pękło mi na pół. Jako matka niepełnosprawnego Maćka doskonale wiedziałam, co mnie czeka z Jaśkiem, choć to zupełnie inna bajka. Dodatkowo okazało się, że młodszy syn ma strasznie zniszczone jelita, wątrobę, trzustkę i wiele innych schorzeń. Jego leczenie pochłania niewyobrażalnie dużo czasu i pieniędzy. Maciek natomiast przyszedł na świat z Zespołem Downa. Jest wesołym, gadatliwym chłopcem, niestety wciąż niesamodzielnym. Mimo że jest już dorosły. Ze względu na swój wiek nie przysługują nam coroczne dofinansowania na turnusy rehabilitacyjne. Może starać się o nie co dwa lata, a to też nie jest pewne. Udało nam się pojechać w zeszłym roku, ale w tym musieliśmy już wszystko opłacić z własnej kieszeni. A to ogromne koszty. Cena półrocznej terapii i rehabilitacji to aż 8 000 złotych! Chłopcy są dla mnie całym światem, a ja tym światem jestem dla nich. Wiem, że tylko zaangażowanie w ciągłe zajęcia i terapie jest dla nich możliwością rozwoju. To dla mnie także ogromne obciążenie finansowe. Każdą złotówkę przeznaczam na ich zajęcia. Serce mi pęka, gdy pomyślę, że tak prozaiczne rzeczy jak pójście do kina czy umówienie się z kolegami na piłkę jest dla moich synów niemożliwe z uwagi na ich niepełnosprawność. Staram się zapewnić moim synom jak najlepszy rozwój i pokazać świat, ponieważ wiem, że gdy mnie zabraknie opiekę nad nimi przejmie pomoc społeczna... Chciałabym zabrać chłopców na turnus rehabilitacyjny, ale nie jestem w stanie sfinansować go z własnych środków. Jeszcze raz proszę o pomoc. Wierzę w to, że z Waszą pomocą dam radę zdobyć potrzebne środki. Katarzyna, mama