Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Stanisław Laurman
Stanisław Laurman , 18 years old

Tragiczny wypadek odmienił wszystko... Trwa walka o zdrowie i sprawność Stasia!

Staś, nasz kochany syn, 30 maja 2023 roku przeżył poważny wypadek samochodowy. Wtedy rozpoczął się nasz koszmar i walka o ukochane dziecko. W wyniku tego tragicznego wydarzenia, Staś doznał poważnego urazu wielonarządowego, który spowodował liczne obrażenia, w tym uraz mózgu. Jego stan był krytyczny. Wymagał natychmiastowej hospitalizacji i zaawansowanego leczenia. Jego sprawność i zdrowie stały pod ogromnym znakiem zapytania. Staś to niesamowity, radosny chłopak o wielu pasjach. Uwielbia sport, aktywność fizyczną, chodził na siłownię i grał w piłkę nożną. Ma tylko 17 lat, a już przyszło mu toczyć wymagającą walkę o odzyskanie dawnego życia i sprawności. Na szczęście nie opuszcza go wiara, że jeszcze będzie dobrze, że stanie na nogi i będzie mógł znów szczęśliwie żyć. Stał się symbolem pozytywnego nastawienia do życia i serca pełnego dobroci. Staś przez 3 tygodnie po wypadku przebywał w śpiączce farmakologicznej, później miesiąc na oddziale intensywnej terapii. Gdy jego stan był stabilny, lekarze zdecydowali, żeby przenieść go na oddział rehabilitacji powypadkowej. Od dwóch miesięcy przebywa w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym w Krakowie, gdzie dzielnie walczy o swoją sprawność. Przez pewien czas Staś miał trudności z przełykaniem i jedzeniem, co wymusiło tymczasowe założenie tracheostomii. Jest już dużo lepiej, widzimy poprawę, lecz syn nadal ma niedowład prawostronny kończyn, trudności w ruchach gałki ocznej i problem z połykaniem. Pomału zaczyna chodzić, ale przed nim jeszcze długa droga do odzyskania dawnego życia. Jego ręka nadal jest sparaliżowana.  Potrzebujemy waszego wsparcia, aby pomóc Stasiowi w pokonaniu trudności, które postawiło na jego drodze życie. Niezależnie od tego, czy to będzie niewielka suma – każda wpłata ma ogromne znaczenie. To, co dla Was wydaje się drobne, może przyczynić się do wielkiej zmiany w życiu naszego syna. Liczymy, że otworzycie dla Stasia swoje wielkie serca! Dziękujemy za Waszą pomoc i wsparcie. Wspólnie możemy zdziałać cuda! Rodzice Stasia ➡️ Licytacje: Razem dla Stasia!

243 453,00 zł ( 63.56% )
Still needed: 139 526,00 zł
Marysia Bula
Marysia Bula , 8 years old

Marysia ma 7 lat i przeszła już 17 operacji!

Z całego serca dziękujemy za pomoc i okazane wsparcie w poprzednich zbiórkach. Udało nam się zrealizować założenia rehabilitacyjne w poprzednich latach i to dzięki Wam dziś możemy cieszyć się sukcesami! Efekty widać codziennie, ale to nie wystarczy. Dlatego dziś prosimy o dalsze wsparcie.  Nasza historia: Marysia urodziła się w czerwcu 2016 roku. To o trzy miesiące za wcześnie ! W 27. tygodniu ciąży dziecko powinno bezpiecznie rozwijać się w brzuszku mamy. Naszej córeczce jednak bardzo się spieszyło na świat. Gdy się urodziła ważyła zaledwie 600 gram i nie była w stanie sama oddychać. Niestety, szybko okazało się, że wcześniactwo to nie jedyny problem, z którym przyjdzie nam się zmierzyć. Marysia nie była w stanie samodzielnie oddychać nawet przez krótką chwilę, każda próba odłączenia respiratora powodowała, że jej życie mogło dobiec końca. Okazało się także, że jej nozdrza tylne są całkowicie zarośnięte i potrzebowała operacji. Tak rozpoczęliśmy walkę z wcześniactwem i chorobą genetyczną. Wcześniactwo Marysi jest okupione praktycznie każdym wcześniaczym problemem, w każdej sferze życia: od przerwanego przewodu tętniczego, przez dwukrotnie operowaną retinopatię, osteopenię, dysplazję oskrzelowo-płucną, niedokrwistość i wiele innych, aż po martwicze zapalenie jelit. Nasze dziecko przeszło już 17 operacji! Niestety okazało się, że Marysia ma zdiagnozowany złożony zestaw wad chromosomowych. To on może być winowajcą trudniejszych do leczenia powikłań wcześniaczych, jak również jest odpowiedzialny za niepełnosprawność intelektualną, opóźnienie psychoruchowe, małogłowie, krótkowzroczność, niskorosłość oraz wiele innych problemów.  Marysia ma też rozszczep podniebienia miękkiego i twardego. Niestety ze względu na liczne operacje w obrębie nosogardzieli oraz znaczną deformację tego obszaru, rozszczep na chwilę obecną zostaje nieoperacyjny. Tymczasem, wbrew przewidywaniom i prognozom, Marysia zaskakuje swoją chęcią i determinacją do pokonywania ograniczeń związanych z chorobami. Jesteśmy z niej tak bardzo dumni!  Marysia za pół roku skończy 8 lat. Nadal nie chodzi, nie mówi i jest mocno opóźniona w stosunku do swoich rówieśników (również wcześniaków). Ale dzięki ciężkiej rehabilitacji oraz Waszej pomocy dziś już raczkuje i jest w stanie samodzielnie zjeść posiłek! To wielki sukces, który bardzo nas cieszy!  Jedyną nadzieją na normalne życie i chociaż minimalną samodzielność naszej córki jest intensywna rehabilitacja oraz częste turnusy rehabilitacyjne. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego sfinansować. Rehabilitacja i turnusy to ogromne kwoty, a trzeba jeszcze zapewnić Marysi wizyty u specjalistów, terapie celowane, lekarstwa oraz specjalną dietę. Dlatego prosimy o pomoc. Rodzice Marysi 🎥 Zobacz postępy Marysi! ➡️ Marysia-Dzielny elf ➡️ Licytacje dla Marysi 💚

37 146,00 zł ( 62.8% )
Still needed: 22 003,00 zł
Marcelek Włodarczyk
Marcelek Włodarczyk , 20 months old

Czy Marcelek będzie słyszał? – Zbieramy na operację w USA!

Marcelek zrobił nam prezent noworoczny, bo urodził się dzień przed Sylwestrem, a  termin porodu wyznaczony był na początek roku. Synek jest naszym jedynym, wymarzonym i długo wyczekiwanym dzieckiem. Dzień narodzin miał być tym najpiękniejszym, najszczęśliwszym i taki był… przez chwilę.  Najpierw popłynęły łzy szczęścia, a za moment dostałam informację od położnej – dziecko urodziło się bez ucha. Zrodził się strach, niedowierzanie, pytanie „dlaczego, przecież ciąża była książkowa”. Popłynęły łzy rozpaczy. Marcel urodził się z mikrocją i atrezją ucha prawego. Ma zarośnięty kanał słuchowy oraz niewykształconą małżowinę uszną. W szpitalu dostaliśmy w trybie pilnym skierowanie do Światowego Centrum Słuchu w Kajetanach. Wizyta najwcześniej za 3 miesiące, bo tyle właśnie musi mieć skończone dziecko, żeby zostało zakwalifikowane do badań. W Kajetanach lekarze wykonali nocne badanie i okazało się, że Marcelek na lewe uszko słyszy, a na prawe dopiero od 70 dB, które porównywane jest do wnętrza głośnej restauracji. Zaczęła się walka z czasem. W pierwszej kolejności musielibyśmy zrobić dziecku szereg badań, żeby wykluczyć choroby współistniejące. Marcel ma problemy z lokalizacją dźwięku, nie reaguje na wołanie, bardzo długo nie gaworzył. Dlatego od 6. miesiąca życia nosi aparat słuchowy na przewodnictwo kostne, który ma mu pomóc lokalizować dźwięk, a przede wszystkim pomóc w nauce mówienia. Jest pod stałą opieką laryngologa, audiologa, psychologa i neurologa. Przez problemy z obracaniem się i samodzielnym siadaniem musi być rehabilitowany. Obecnie nie próbuje wstawać ani chodzić.   Żeby Marcelek miał szansę rozwijać się jak inne dzieci, cieszyć się z każdego dźwięku, mówić, pisać, czytać, być aktywny sportowo jak tata (tata jest trenerem piłki nożnej i jego marzeniem jest zobaczyć kiedyś syna na boisku) konieczna jest operacja otwarcia kanału słuchowego. Chcemy również uchronić dziecko przed wyśmiewaniem, pokazywaniem palcem, przezywaniem, pytaniami „Dlaczego nie masz uszka?”, dlatego chcieliśmy zrobić mu rekonstrukcje małżowiny usznej. Niestety tutaj pojawia się problem... W Polsce żaden lekarz nie otwiera kanałów słuchowych, a rekonstrukcje małżowiny usznej przeprowadza się podczas dwuetapowej operacji, dopiero gdy dziecko skończy 12 lat. Jest to zbyt długi czas, a nam zależy, żeby Marcelek jak najszybciej zaczął słyszeć i mówić. Po konsultacjach z lekarzami w Polsce podjęliśmy decyzję, żeby zacząć zbierać środki na operacje ucha w USA. Jest to jedyny kraj, w którym podczas jednej operacji lekarze otwierają kanał słuchowy i robią rekonstrukcje małżowiny usznej. Dziecko wraca do domu w 100% słyszące. Gdyby się udało zebrać kwotę i doszłoby do operacji, Marcelek nawet by nie pamiętał, że nie miał uszka.  Koszt operacji jest duży i poza naszym zasięgiem. Chcielibyśmy zbierać pieniądze na operację, przeloty, koszty pooperacyjne i pobyt w Stanach. Przybliżona kwota zbiórki to 600 000 zł, bo z roku na rok koszt operacji jest wyższy. Wierzymy mocno, że z Waszą pomocą uda nam się zebrać środki na operacje i Marcelek będzie się cieszył wszystkimi dźwiękami, które do niego docierają i pięknym nowym uszkiem. Ewa i Robert, rodzice Marcelka ➡️ Licytuj i pomóż Marcelkowi!

573 157,00 zł ( 89.79% )
Still needed: 65 141,00 zł
Agnieszka Foremska
Urgent!
Agnieszka Foremska , 56 years old

Agnieszka od ponad dekady walczy z nowotworem... Prosimy, pomóż opłacić kosztowne leczenie!

Agnieszka. Kochająca życie i ludzi. Zawsze pogodna i pomagająca innym. Niezwykle trudno opisać naszą Agnieszkę w krótkim tekście. Jest po prostu dobrą osobą. Od 15 lat dzielnie walczy z niechcianym towarzyszem życia, nowotworem piersi. Teraz możliwe jest leczenie, które stwarza szansę wyleczenia, życia spokojnego i pełnego, powrotu do pracy, do normalności. Dlatego kierujemy prośbę do wszystkich przyjaciół, ludzi o otwartych sercach, po prostu dobrych – takich jak Agnieszka. Do końca stycznia 2025 roku musimy uzbierać ogromną kwotę. Środki te przeznaczone będą na zakup leku, który jest ratunkiem dla osób zmagających się z nawrotem nowotworu. Niestety, polska opieka zdrowotna finansuje go jedynie w przypadkach przerzutów choroby. Lek przyjmuje się co pięć tygodni przez okres dwóch lat, a każda dawka kosztuje 12 tysięcy złotych. Jest to duża kwota, lecz mamy nadzieję, że możliwa do osiągnięcia wspólnymi siłami. Nawet niewielka wpłata pomoże i jest nieoceniona. Jeżeli jesteście Państwo w stanie wspomóc sfinansowanie leczenia, będziemy niezmiernie wdzięczne. Agata i Olga

83 390,00 zł ( 62.7% )
Still needed: 49 589,00 zł
Asia Grzywacz
Asia Grzywacz , 7 years old

Asia przeżyła. Teraz walczy o lepsze życie!

Asieńka przyszła na świat w 2017 r. To był piękny moment. Po chwili cały nasz świat został jednak wywrócony do góry nogami. Z każdą następną minutą coraz bardziej bledliśmy ze strachu! Córeczka urodziła się w zamartwicy i z zachłystowym zapaleniem płuc. Potem nastąpił jeszcze większy szok. Okazało się, że Asia ma tylko jedną nerkę, która w dodatku nie pracuje prawidłowo! To było dla nas jak cios prosto w serce! Wcześniej żadne badania nie wykazały, że będzie aż tak źle! Po opuszczeniu szpitala przez krótką chwilę byliśmy spokojni. Potem zaczęło się piekło! Nasza malutka córeczka dostała drgawek i zaczęła mieć problemy z oddychaniem! Znowu trafiliśmy do szpitala, a strach ściskał nasze gardła! Stała opieka medyczna, badania, rehabilitacja stały się naszą codziennością. Od stycznia zeszłego roku nasza mała wojowniczka była dializowana. Jednak to przeszczep stał się jedynym sposobem, aby nie dopuścić do tragedii! Zabieg został wykonany w tym roku,  pod koniec stycznia. Gdy jechała na blok operacyjny ledwo trzymaliśmy się na nogach. W naszych głowach ciągle powracało pytanie „a co jeżeli…?” Czas mijał, a my ciągle czekaliśmy na wieści od lekarzy. Nie było dobrze. Asia nie poradziła sobie oddechowo, musiała zostać wykonana tracheotomia! Przez trzy kolejne tygodnie walczyła o swoje życie na oddziale intensywnej terapii!  Wygrała. To jest dla nas najważniejsze. Już do końca życia będzie musiała przyjmować leki immunosupresyjne.  Oprócz tego wszystkiego Joasia zmaga się z niedokrwistością, opóźnieniem psycho-ruchowym, z przykurczami w kolanach i biodrach. To dużo, ale najważniejsze, że żyje! Nasza córeczka wystarczająco już się nacierpiała. Nie możemy dopuścić do tego, że jej koszmar się powtórzy. Dlatego oprócz leków kluczowa jest stała rehabilitacja. Asieńka nadal nie chodzi, chcemy pomóc jej postawić swoje pierwsze kroki. Potrzebujemy Waszej pomocy, aby codzienność naszego dziecka była w końcu łaskawa.  Rodzice Joasi ➡️ Razem dla Joasi- pomagając innym pomagasz i sobie ➡️ licytacje dla Joasi

66 259,00 zł ( 62.28% )
Still needed: 40 124,00 zł
Marcel Buczek
Urgent!
Marcel Buczek , 12 years old

Wesprzyj walkę Marcela❗️ Pomóż pokonać NOWOTWÓR!

Co robisz, gdy widzisz, jak Twoje dziecko płacze z bólu? Gdy lekarz mówi Ci, że ma nowotwór?! Gdy nie śpisz w nocy, bo boisz się kolejnego dnia? WALCZYSZ! Przytulasz i mówisz, że będzie dobrze! A później robisz wszystko, żeby tak było… Już w zeszłym roku Marcel skarżył się na ból nogi, jednak lekarze uspokajali nas, że to tylko bóle wzrostowe, że minie. Nie minęło! W styczniu kolano syna bardzo spuchło, a na jego nodze pojawiły się liczne zasinienia. Znów zapukaliśmy do drzwi gabinetu lekarskiego, jednak tym razem wszystko potoczyło się zupełnie inaczej… Pediatra zlecił badania krwi i zdjęcie RTG. Po zapoznaniu się z  historią leczenia syna pilnie wysłał nas do ortopedy. Wtedy rozpoczął się nasz koszmar, a Marcelek trafił do piekła – za drzwi oddziału onkologii dziecięcej, prosto w objęcia nowotworu… Marcel jest w trakcie serii badań. Obecnie najważniejsze jest monitorowanie jego sytuacji w celu jak najszybszego wykrycia przerzutów, które mogą pojawić się w szpiku. Syn jest przerażony… Trudno mu zrozumieć, co właściwie stało się z jego życiem… Towarzyszący mu zespół Aspergera potęguje lęk przed niewiadomą…  Zła informacja jest taka, że nowotwór się rozrasta! 9 października mamy kolejną wizytę u ortopedy, po której lekarze zadecydują o losach Marcela. Wiemy, że konieczna będzie operacja, by usunąć zmiany. A później? Chemia? Radioterapia? Jeszcze boję się o tym myśleć… W oczekiwaniu na kluczowe leczenie Marcel musi korzystać z intensywnej rehabilitacji. Musi wzmocnić ciało, by było gotowe do dalszej, wyczerpującej walki! Potrzebuję Waszej pomocy, aby Marcel mógł stawić czoła temu potworowi, który zawładnął jego ciałem. Proszę, pomóżcie mi uwierzyć, że wszystko skończy się dobrze… mama, Dorota

1 506,00 zł ( 1.41% )
Still needed: 104 877,00 zł
Grzegorz Jeleń
Grzegorz Jeleń , 51 years old

Pomoc dla Grzegorza – walka z SLA❗️

Takich zbiorek, jak ta jest wiele, a ja nigdy nie prosiłem o pomoc. Tym razem jednak proszę o wsparcie, przede wszystkim dla mojej rodziny. Nazywam się Grzegorz i żyję w cieplej, kochającej rodzinie jako szczęśliwy mąż oraz ojciec dwojga dorosłych dzieci. Przez wiele lat byłem filarem mojej rodziny – niestety, rok temu wszystko się zmieniło. Latem ubiegłego roku mój organizm zaczął wysyłać niepokojące objawy: moja prawa noga nie nadążała za lewą, nie mogłem samodzielnie zejść z roweru. Szybko dołączył ogromny ból barku, a potem – stopniowy niedowład wszystkich kończyn. Leczono mnie na różnego rodzaju zapalenia, ale niestety ból się nasilał. Po długotrwałych badaniach, niezliczonych wizytach u specjalistów i oczekiwaniu na diagnozę, zaledwie dwa miesiące temu usłyszałem – „stwardnienie zanikowe boczne (SLA)”. Ta wiadomość była dla mnie i rodziny porażająca. Przyszła w momencie, kiedy moja córka planowała swój ślub. W dniu uroczystości, zamiast z nią tańczyć, spędziłem ten wyjątkowy moment na wózku inwalidzkim. SLA to choroba, która rozwija się szybko i prowadzi do paraliżu ciała, w tym organów odpowiedzialnych za przełykanie i oddychanie. Obecnie mój stan zdrowia ulega szybkiemu pogorszeniu. Doświadczam coraz większych trudności z poruszaniem się – nie jestem w stanie samodzielnie funkcjonować. Już od kilku miesięcy każdego dnia potrzebuję pomocy przy codziennych czynnościach, takich jak mycie, jedzenie czy korzystanie z toalety. Osłabienie mięśni sprawia, że jestem zależny od mojej rodziny, co jest dla mnie trudne do zaakceptowania. Moja żona musi w pełni poświęcić się opiece nade mną, co odbija się na jej zdrowiu, też tym psychicznym, co przekładało się na kolejne zwolnienia lekarskie. Moje dzieci musiały zaniechać swoje dotychczasowe zawodowe plany, by pomagać mi na co dzień i przejąć moje obowiązki domowe. Cała sytuacja jest dla mnie bardzo trudna, czuję się bezsilny, jakbym nagle stracił kontrolę nad swoim życiem. Razem z rodziną staramy się zebrać fundusze na kosztowne leki poprawiające jakkolwiek komfort codziennego życia, przyszłą rehabilitację oraz przystosowanie domu do moich potrzeb: dostosowanie sypialni, zainstalowanie rampy wjazdowej na piętro (obecnie jestem znoszony przez rodzinę, żonę, dzieci lub znajomych) i przystosowanie łazienki. Chcemy skorzystać z wszelkiej dostępnej terapii, aby utrzymać jak największą jakość życia, mimo trudności, z którymi się zmagamy. Każda forma wsparcia jest dla mnie ogromnie istotna. Wierze, że dzięki Waszej pomocy będę mógł dzielić się radością z moimi bliskimi dłużej, niż zakłada okrutna statystyka, a wspólne życie przez kolejne lata będzie nieco mniej uciążliwe. Grzegorz

24 746 zł
Elżbieta Łazicka
Urgent!
Elżbieta Łazicka , 53 years old

PILNE❗️Ratujcie naszą mamę! Drogie leczenie to jedyna szansa!

Zmaganie się z chorobą nowotworową jest jednym z najtrudniejszych doświadczeń, jakie może spotkać rodzinę. Przez ostatni rok nasza rodzina przeżywała prawdziwy koszmar, widząc, jak nasza ukochana mama walczy o życie. Pomimo trudności i niepowodzeń, nie tracimy nadziei. Chcemy podzielić się naszą historią, aby pokazać siłę i determinację mamy oraz naszą gotowość do walki o jej zdrowie. W zeszłym roku w maju u mojej mamy zdiagnozowano nowotwór piersi (II stadium) z przerzutami do węzłów chłonnych. Lekarz onkolog zlecił cykl chemioterapii, po której przeprowadzono mastektomię i usunięcie węzłów chłonnych. Po operacji mama kontynuowała chemioterapię, tym razem w formie tabletek. Po otrzymaniu wyników histopatologii stwierdzono postęp choroby, pomimo zastosowanego leczenia. Usunięty guz został oceniony jako III stadium. Onkolog skierował mamę na kolejną scyntygrafię kości i tomografię, które wykazały przerzuty do kości ciemieniowej, dwóch kręgów szyjnych, żeber i łopatki. Zastosowane leczenie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Mama choruje na nowotwór hormonozależny, który jest „nieczuły” na chemioterapię. Leczenie hormonalne zastosowano dopiero rok po diagnozie. Postanowiliśmy szukać pomocy na własną rękę, aby wspomóc leczenie mamy. Jest nas sześcioro, najmłodsze z rodzeństwa ma dopiero 13 lat. Znaleźliśmy klinikę w Niemczech i po zebraniu odpowiedniej sumy pieniędzy na pierwszy wyjazd, wysłaliśmy tam mamę. W połowie czerwca otrzymaliśmy wycenę leczenia na 80 tysięcy euro. Jest to wycena leczenia na 2024 rok. Leczenie jest podzielone na kilka etapów, z drugim etapem zaplanowanym na 19 sierpnia. Ile mama potrzebuje takich etapów, by wyzdrowieć? Tego nie wiemy. Nie tracimy jednak nadziei. Ufamy, że uda się nazbierać odpowiednią kwotę i że mama wyzdrowieje.

86 063,00 zł ( 19.68% )
Still needed: 351 172,00 zł
Mikołaj Specht
Urgent!
Mikołaj Specht , 48 years old

Pilne❗️Pomóż w walce ze złośliwym nowotworem❗️

Moja walka z chorobą rozpoczęła się na przełomie czerwca i lipca tego roku. Właśnie wtedy zacząłem zauważać u siebie wiele niepokojących symptomów. Natychmiast udałem się do lekarza, ale nie spodziewałem się, że wyjdę od niego z tak tragiczną diagnozą... Bardzo proszę o pomoc! Trafiłem na SOR, a z niego natychmiast na oddział szpitalny, ze względu na znaczną utratę mowy, problemy z koncentracją, pamięcią… Już wtedy lekarze przekazali mi informację, że w mojej głowie znajduje się guz… Operację chcieli przeprowadzić natychmiast, ale ze względu na utrzymujący się w organizmie stan zapalny, przełożyli ją na miesiąc później. Mój świat w ciągu kilku godzin wywrócił się do góry nogami! Poznałem diagnozę – glejak złośliwy lewego płata czołowego, nowotwór… Dziś jestem już po operacji usunięcia guza. Udało się go pozbyć aż w 95%. Niestety statystycznie od momentu poznania tej tragicznej diagnozy, mam tylko rok życia… Mam też wspaniałą rodzinę – żonę i dwójkę synków – 9-letniego Janka i 12-letniego Stefana. Muszę walczyć, bo mam dla kogo! Rozpocząłem już chemioradioterapię. Na szczęście dzięki operacji i leczeniu udało się odzyskać mowę, jestem też w stanie funkcjonować samodzielnie. Niestety nasza sytuacja jest bardzo trudna... Potrzebuję pomocy w zdobyciu środków na niezbędne leczenie i walkę z nowotworem! Przed diagnozą uwielbiałem spędzać aktywnie czas z moją rodziną. Moją pasją jest bieganie w górach, uwielbiam też uczestniczyć w zainteresowaniach moich dorastających synów. Chciałbym jak najdłużej obserwować ich rozwój… Dzieciaki wiedzą, że jestem po operacji. Było im bardzo przykro, że nie mogliśmy spędzić wspólnie wakacji. Mam jednak nadzieję, że czeka nas jeszcze wiele wspólnych chwil... Żeby było to możliwe, potrzebuję Twojej pomocy. Proszę, każda złotówka jest dla mnie niezwykle cenna. Mikołaj

358 zł