Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ignaś Łoboda
Ignaś Łoboda , 11 years old

Tragedia w dniu I Komunii❗️Ignasia potrącił samochód! Potrzebna pomoc!

“Mamo, mamo! Ignasia uderzył samochód!” – krzyknęła córeczka, wbiegając do domu. Wyszli dosłownie 15 minut temu, tylko kilka domów dalej, do rodziny… Mówiłam, żeby wrócili niedługo do kąpieli, bo na drugi dzień szkoła. Była niedziela. Dzień I Komunii Świętej mojego synka. O 10:00 rozpoczęła się uroczystość. O 20:00 Ignaś walczył o życie… Mieszkamy we wsi, jakich w Polsce wiele – kilka domów przy jednej drodze, pola. Niedawno była to droga ze żwirem. Potem wylali asfalt i się zaczęło… Są tylko dwa znaki, że teren zabudowany. Nie ma chodników, ścieżek rowerowych, spowalniaczy, fotoradarów. Tylko ta przeklęta droga, gdzie samochody ze świstem przelatują przez wieś. Nikt z tym nic nie robił. Aż doszło do tragedii. Naszej tragedii…  21 maja tego roku – to miał być niezapomniany dzień. Ignaś nie mógł doczekać się, aż pójdzie do I Komunii Świętej. Uroczystość była piękna, potem przyjęcie. Dzieci się bawiły. Ostatni obraz w głowie mam taki, że synek siedzi na tarasie i je swoje ulubione chrupki. Nadszedł wieczór, sprzątaliśmy po przyjęciu. Moja siostra z dziećmi poszli jeszcze do rodziny, niedaleko. Jak wiele razy wcześniej. Nikt nie spodziewał się tragedii…  Krzyk Iwonki zmroził mi żyły. Pamiętam tylko jego, a potem urywki. Pełno ludzi, karetka, mój synek leżący, rowerek, samochód daleko, w rzepaku. Krzyki, płacz. Pierwszy szpital, helikopter, transport synka do Warszawy… Nie pamiętam drogi – 100 km jechałam jak w amoku. Dotarłam, to Ignaś już był po operacji…  Stan krytyczny, ciężki uraz czaszkowo-mózgowy. To właśnie głowa mojego synka najbardziej ucierpiała w zderzeniu z samochodem. Nie mogło być gorzej… Obrzęk, trzeba było usunąć fragmenty czaszki. Opuchnięta buźka, pełno maszyn… Trudno było poznać Ignasia, znieść taki widok – dla serca rodzica to ból nie do wyobrażenia… Nie pamiętam pierwszych 2 tygodni po wypadku. Ignaś na OIOM-ie w stanie krytycznym. Chciałam być przy nim, tylko to się liczyło. I mimo dramatycznych rokowań, Ignaś wciąż jest z nami, a jego stan pozwolił nam na wyjście ze szpitala. Od 17 lipca jesteśmy w klinice Budzik i walczymy ze wszystkich sił o wybudzenie Ignasia i jego powrót do zdrowia i sprawności. To będzie jednak bardzo długa i ciężka walka… W Budziku możemy być rok. Potem, w zależności od stanu synka, będziemy musieli myśleć, co dalej. I zgromadzić ogromne środki na sprzęt rehabilitacyjny (który już zaczyna być potrzebny) i intensywną rehabilitację.  Sprawa potrącenia Ignasia jest w prokuraturze. Takie sprawy ciągną się jednak latami… Nie wiemy, czy i kiedy dostaniemy odszkodowanie, a środki potrzebne są na już… Dlatego właśnie ta zbiórka i nasza prośba o pomoc dla synka… Jako rodzina doznaliśmy ogromnej, niewyobrażalnej traumy. Rozpacz, strach… Wierzymy jednak, że najgorsze za nami. Teraz pozostaje nam walka o Ignasia i zrobimy wszystko, co w naszej mocy,  by do nas wrócił. Będziemy wdzięczni za każdą, najmniejszą nawet pomoc… Mama   se.pl – Niedziela, która zmieniła wszystko. Przywróćmy uśmiech na twarzy małego wojownika

371 697 zł
Siarhei Pahlazau
5 days left
Siarhei Pahlazau , 51 years old

Pomóżcie mi odzyskać możliwość pracy – chcę przynosić korzyść ludziom!

Jestem chory na ciężką chorobę genetyczną – SMA (rdzeniowy zanik mięśni), która uszkadza system mięśniowy człowieka. Mimo że mam taką chorobę, przez wiele lat pracowałem jako programista, zajmowałem się projektowaniem, obrabiałem zdjęcia i robiłem wiele innych rzeczy. W taki sposób zarabiałem na życie... Niestety, choroba na tyle mnie osłabiła, że brakuje mi siły w rękach, żeby sterować komputerem. Przez to nie mogę więcej pracować.   Na szczęście wyjście istnieje – komputer z urządzeniem do sterowania wzrokiem! Posiadając taki komputer, otrzymam szansę na to, by znaleźć zatrudnienie. A możliwość podjęcia pracy i ponownego przynoszenia korzyści ludziom jest jedną z moich największych motywacji, żeby się nie poddać.   Z całego serca dziękuję za całą dotychczasową pomoc i proszę – wspierajcie mnie dalej! Pomóżcie mi zebrać środki na zakup takiego urządzenia, ofiarując, chociażby 1 zł i dzieląc się informacją o zbiórce ze swoimi znajomymi. Proszę, nie przechodźcie obok! Siarhei

19 624,00 zł ( 102.48% )
Marcel Buczek
Urgent!
Marcel Buczek , 12 years old

Wesprzyj walkę Marcela❗️ Pomóż pokonać NOWOTWÓR!

Co robisz, gdy widzisz, jak Twoje dziecko płacze z bólu? Gdy lekarz mówi Ci, że ma nowotwór?! Gdy nie śpisz w nocy, bo boisz się kolejnego dnia? WALCZYSZ! Przytulasz i mówisz, że będzie dobrze! A później robisz wszystko, żeby tak było… Już w zeszłym roku Marcel skarżył się na ból nogi, jednak lekarze uspokajali nas, że to tylko bóle wzrostowe, że minie. Nie minęło! W styczniu kolano syna bardzo spuchło, a na jego nodze pojawiły się liczne zasinienia. Znów zapukaliśmy do drzwi gabinetu lekarskiego, jednak tym razem wszystko potoczyło się zupełnie inaczej… Pediatra zlecił badania krwi i zdjęcie RTG. Po zapoznaniu się z  historią leczenia syna pilnie wysłał nas do ortopedy. Wtedy rozpoczął się nasz koszmar, a Marcelek trafił do piekła – za drzwi oddziału onkologii dziecięcej, prosto w objęcia nowotworu… Marcel jest w trakcie serii badań. Obecnie najważniejsze jest monitorowanie jego sytuacji w celu jak najszybszego wykrycia przerzutów, które mogą pojawić się w szpiku. Syn jest przerażony… Trudno mu zrozumieć, co właściwie stało się z jego życiem… Towarzyszący mu zespół Aspergera potęguje lęk przed niewiadomą…  Zła informacja jest taka, że nowotwór się rozrasta! 9 października mamy kolejną wizytę u ortopedy, po której lekarze zadecydują o losach Marcela. Wiemy, że konieczna będzie operacja, by usunąć zmiany. A później? Chemia? Radioterapia? Jeszcze boję się o tym myśleć… W oczekiwaniu na kluczowe leczenie Marcel musi korzystać z intensywnej rehabilitacji. Musi wzmocnić ciało, by było gotowe do dalszej, wyczerpującej walki! Potrzebuję Waszej pomocy, aby Marcel mógł stawić czoła temu potworowi, który zawładnął jego ciałem. Proszę, pomóżcie mi uwierzyć, że wszystko skończy się dobrze… mama, Dorota

1 506,00 zł ( 1.41% )
Still needed: 104 877,00 zł
Agata Mincha
Agata Mincha , 47 years old

Returning cancer may kill mother of 5 children, please help to give her a chance to live.

I am a mother of 5 kids aged 1 to 12.  In 2012 I have been diagnosed with  breast cancer. I have undergone surgery, chemotherapy and radiotherapy. Unfortunately in 2018 I have been told that the cancer has returned in the same place. I am terribly scared that I won't have the chance to see my children grow, they are still so little. Every day is a fight, a fight to live for them. I am determined this time to use all up to date medical knowledge and well known medical authorities to prolong my life, however not all therapy and consultations are free of charge, in some cases they are very expensive. I am asking for every little donation which may help me live. From all my heart I thank you for all proofs of goodwill.

418 355,00 zł ( 53.77% )
Still needed: 359 572,00 zł
Nikodem Mołas
Nikodem Mołas , 5 years old

Zawalczmy RAZEM, aby uśmiech Nikosia nie zniknął!

Podczas ciąży z Nikosiem dowiedziałam się, że synek ma rozszczep wargi. Jednak po porodzie okazało się, że sytuacja jest dużo bardziej poważna!  Niemal natychmiast stwierdzono, że moje dziecko ma wadę genetyczną, która znacznie opóźnia jego rozwój psychiczny i fizyczny! Byłam przerażona, bo nie wiedziałam, jaka przyszłość stoi przede mną. W głowie pojawiało się mnóstwo pytań, na które nie znałam odpowiedzi… Nie było jednak czasu na rozmyślania, bo rzeczywistość przyparła mnie do muru! Już w trzeciej dobie życia Nikoś przeszedł operację z powodu przepukliny. Potem miał jeszcze 5 kolejnych zabiegów operacyjnych! Rozszczep wargi oraz, jak się okazało po porodzie także podniebienia, wymagał natychmiastowej interwencji.  Nikosia czeka jeszcze jedna operacja, tym razem złączenia dziąseł. Na razie trzeba jednak czekać, aż synek będzie miał już stałe zęby.  Wiele trudności jest za nami, ale jeszcze więcej nadal stoi na naszej wyboistej drodze. Dzisiaj walczę przede wszystkim o sprawność mojego dziecka. Przez bardzo słabe napięcie mięśniowe, nie potrafi samodzielnie chodzić, połykać śliny ani jeść stałych pokarmów.  Na co dzień synek nie mówi, co stanowi dodatkowe utrudnienie. To wszystko spadło na mnie niespodziewanie, ale nie zamierzam się poddać! Każdego dnia wykonuję z Nikosiem różne ćwiczenia i usprawniam naukę chodzenia. Pojawiają się już pierwsze efekty, a to daje mi nadzieję, że będzie jeszcze lepiej!  Bardzo zależy mi, aby moje dziecko otrzymało pomoc jak najlepszych terapeutów. Specjaliści podkreślają, że największą szansą na poprawę jego rozwoju są turnusy rehabilitacyjne.  Bardzo proszę o Twoje wsparcie. Koszty tak specjalistycznej pomocy zaczynają być już zbyt wysokie. Nikoś jest jeszcze malutki, jest to więc najbardziej odpowiedni czas, aby wypracować trwałe efekty. Będę wdzięczna za każdy gest płynący z dobrego serca. Wierzę, że razem możemy stworzyć dla mojego synka lepszą przyszłość! Luiza, mama

4 828,00 zł ( 30.25% )
Still needed: 11 130,00 zł
Tymon Adamczyk
7 days left
Tymon Adamczyk , 9 years old

Choroba Tymona nieustannie postępuje! Tylko kosztowe leczenie może pomóc!

Dotychczasowe wsparcie, które od Was otrzymaliśmy jest nieocenione i czujemy ogromną wdzięczność za pomoc. Dzięki Wam Tymek rozpoczął leczenie immunoglobulinami oraz komórkami macierzystymi.  Jednak, aby miał szansę wrócić do pełni zdrowia i sprawności potrzebuje dalszego leczenia oraz rehabilitacji. Niestety, koszty są gigantyczne! Dlatego prosimy, nie zostawiajcie nas samych! Bądźcie z nami do końca!  ----- Tymek urodził się jako zupełnie zdrowy chłopczyk. Był szczęśliwym i promiennym dzieckiem rozświetlającym nasze życie. Prawidłowo się rozwijał - nawiązywał kontakt wzrokowy i wypowiadał pierwsze słowa. Sprawny, żywiołowy, uśmiechnięty – takiego go pamiętamy i wierzymy, że jeszcze kiedyś takiego zobaczymy...  Wszystko zaczęło się od zwykłej, niepozornej infekcji, która pojawiła się całkowicie niespodziewanie, gdy synek skończył półtora roku... W wyniku choroby Tymek przestał mówić, chodzić, pojawiły się zaburzenia świadomości, słuchu oraz widzenia. Dodatkowo przewlekłe infekcje, utrata kontaktów społecznych, totalne wycofanie... Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Choroba siała spustoszenie w organizmie naszego malutkiego synka, a my nie byliśmy w stanie jej zatrzymać. Od tego momentu żyjemy w koszmarze, z którego nie sposób się obudzić. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy przebywaliśmy w szpitalu, ilu specjalistów odwiedziliśmy i jak wiele wyczerpujących badań wykonaliśmy... To wszystko po to, by pomóc naszemu dziecku i w końcu poznać odpowiednią diagnozę. Po ponad 4. latach dramatycznych poszukiwań, w końcu usłyszeliśmy odpowiedź – autoimmunologiczne zapalenie mózgu oraz rdzenia kręgowego... Z jednej strony poczuliśmy ogromną ulgę, że w końcu wiemy, z czym walczy nasz syn. Z drugiej – napływający lęk i stres, czy uda nam się tę walkę wygrać...  Obecnie Tymon jest na poziomie 17-miesięcznego dziecka. Nie mówi, ma ataki padaczki, tiki, zaburzenia wzroku, słuchu i zmaga się z wieloma uciążliwymi dolegliwościami... Niestety, ostatni atak padaczki doprowadził syna do stanu - Status Epilepticus, w którym występuje seria długich napadów padaczkowych, między którymi synek nie odzyskuje przytomności... To stanowi bardzo poważne zagrożenie życia!  Na domiar złego kolejne badania wciąż przynosiły nowe diagnozy:  stan zapalny i neuroinflamacja, uszkodzenie centralnego układu nerwowego, zaburzenia neuroprzekaźników, przewlekłe infekcje wirusowe.  Zaczęliśmy szukać ratunku wszędzie. Byliśmy pewni, że zrobimy dla Tymona wszystko, zapukamy do każdych drzwi i będziemy rozpaczliwie błagać o pomoc, by go tylko nie stracić.... W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Znaleźliśmy ratunek w placówce w Gdańsku, gdzie podawana jest dożylna terapia immunoglobulinami.  Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu i ogromnemu zaangażowaniu, Tymon jest już po pierwszym podaniu immunoglobulin oraz po dwóch terapiach SOT (komórkami macierzystymi). Niestety, przed nami jeszcze długa droga do zdrowia.  W najbliższym czasie naszego synka czekają jeszcze co najmniej 3 wlewy immunoglobulin, a kwota za jeden to ok. 30 000 tysięcy złotych! Do tego dochodzą jeszcze koszty badań, podróży i pobytów w Gdańsku, leki, suplementy, specjalistyczna dieta... Walka o syna trwa i trwać będzie. Wszystko po to, by w przyszłości mógł być sprawny i samodzielny, aby mógł normalnie funkcjonować i spełniać swoje marzenia. Dlatego po raz kolejny, zwracam się do Was z prośbą o wsparcie... Nie możemy zatrzymać się teraz w połowie drogi.... Pomóżcie nam!  Daria i Wojtek, rodzice ➡️ Licytacje dla Tymka 💚 ➡️ IG: leczenietymka ➡️ Leczenie Tymka 💪

329 476,00 zł ( 60.3% )
Still needed: 216 907,00 zł
Anielka Ojczyk
Anielka Ojczyk , 2 months old

Mózg rośnie, a czaszka nie! Pomóż malutkiej Anielce!

Z początku ciąża z Anielką przebiegała bardzo dobrze, badania połówkowe wyszły prawidłowo. Niestety pod koniec ciąży wyszły nieprawidłowości i okazało się, że główka córeczki jest zbyt mała… Anielka urodziła się z małogłowiem spowodowanym kraniosynostozą, czyli przedwczesnym zrośnięciem szwów czaszkowych. Dla nas, rodziców, córeczka była idealna, wyglądała jak mały aniołek! Wiedzieliśmy jednak, że jej zdrowie jest zagrożone… Mózg córeczki rozwija się i rośnie, a jej czaszka już niedługo może go nie pomieścić! Lekarze zadecydowali, że jak najszybciej trzeba przeprowadzić operację otwarcia szwów czaszki, aby zrobić miejsce dla rosnącego mózgu. Zabieg jest refundowany i został zaplanowany na październik, jednak pojawiła się ogromna przeszkoda… Zaraz po operacji Anielka będzie wymagać kaskoterapii – dla córeczki zostanie zaprojektowany specjalny kask, który zapobiegnie zrostowi szwów i sprawi, że kości czaszki będą rosły w dobrym kierunku. Niestety, Anielka będzie zbyt mała, by zakwalifikować się do częściowej refundacji opłaty za kask z funduszu i musimy opłacić to samodzielnie... Dla naszej sześcioosobowej rodziny to za mało czasu, abyśmy sami uzbierali potrzebną kwotę, dlatego prosimy Was o pomoc! Operacja musi odbyć się jak najszybciej, aby mózg mógł rozwijać się i rosnąć prawidłowo. Liczy się każdy dzień – musimy zawalczyć o zdrowie Anielki! Prosimy, pomóżcie! Rodzice

17 784,00 zł ( 83.58% )
Still needed: 3 493,00 zł
Jarek Kociaba
Urgent!
Jarek Kociaba , 44 years old

A life-saving glioma treatment is needed! Help Jarek!

The thought of making my beloved wife Agnieszka a widow and abandoning my dog paralyzes me every day. I have glioblastoma - brain cancer, and my last chance for recovery is a non-refundable immunotherapy in Germany, which I cannot afford.  That is why I must ask you for help. Cancer therapy can be started even tomorrow! Every little donation matters!  My health issues started in the summer of 2023. First, I developed mild tremors in my chest, hand, and neck. My doctor detected a B12 deficiency and prescribed supplements. Meanwhile, my wife and I went on vacation. At that time, I didn't realize they were my last.  Unfortunately, despite my B12 level going back to normal, my symptoms aggravated, so much so that I was referred to the hospital for further examination. That's when I received a dramatic diagnosis - a brain tumor!  Although my doctor had warned me about the high risks of having surgery, on July 27, 2023, I had my tumor removed. It was a glioma - brain cancer, so I required an adjuvant therapy - chemo and radiation to prevent recurrence.  Brain surgery resulted in complications, though, such as leg paralysis, which has made it impossible to walk my beloved dog.  In early January, I had a follow-up MRI that revealed cancer recurrence. I truly hoped it would cut me some slack! It didn't… I consulted specialists from two different hospitals. One of them recommended another brain surgery, and the other didn't. In his opinion, it would do more harm than good - I would end up wheelchair-bound or bedridden for the rest of my life.  While searching for other treatment solutions, my wife came across a clinic in Germany that specializes in glioblastoma treatment. It proposed immunotherapy, which can stop or even reverse cancer!  In glioma, a complete recovery is rare. We, as patients, race against time and fight for the best quality of life. I wish I lived to an old age with my wife and loved ones. This dream of mine costs ca. 400,000.  Although I'm on steroids, which allow me to work, I cannot afford the treatment. Since the diagnosis, our lives have changed by 180 degrees. Cancer is on our minds constantly, and we are focused on one goal - to keep me alive.  I am asking you for help - every little donation is much appreciated! Jarek

486 871,00 zł ( 92.45% )
Still needed: 39 725,00 zł
Tymek Kalata
Tymek Kalata , 13 years old

DMD – ta diagnoza to wyrok❗️Walczymy o cud dla Tymka❗️

Nasz każdy dzień to strach. Wyrywamy kartki z kalendarza, błagając, by nasz synek był z nami jak najdłużej. Najbardziej załamuje nas jego świadomość choroby – Tymek nie jest już małym chłopcem. Dlatego z całego serca błagamy Was – pomóżcie nam o niego walczyć! Czytamy zbiórki o kilkuletnich chłopcach, zbierających na najdroższy lek świata i łzy napływają nam do oczu. Początkowo byliśmy załamani, że dla Tymka nie ma szans na ratunek. Jednak proces kwalifikacji wciąż ulega zmianie. Medycyna idzie do przodu i pojawiają się nowe możliwości. Odzyskaliśmy nadzieję…  Nasz synek został zdiagnozowany bardzo szybko, bo już w wieku 6 miesięcy. Trafiliśmy do szpitala z powodu zapalenia pęcherza, skierowano nas na badania genetyczne. Gdy otrzymaliśmy wyniki, nie wiedzieliśmy, co nas czeka… Nie słyszeliśmy o takiej chorobie. Gdy mąż wpisał do wyszukiwarki DYSTROFIA MIĘŚNIOWA DUCHENNE’A nasz świat się zawalił… Od tamtej chwili nasza codzienność to nieustanna walka, aby utrzymać Tymka w dobrej kondycji jak najdłużej. Choroba doprowadza do degradacji wszystkich mięśni, w tym również oddechowych i mięśnia sercowego. To cud, że nasz syn w wieku 13 lat ma nadal zdrowe serce! Regularnie odwiedzamy kardiologa, kilka razy w tygodniu odbywamy prywatną rehabilitację. Robimy wszystko, by opóźnić rozwój tej bezlitosnej choroby. Przed nami trudny moment. Wiedzieliśmy, że on nadejdzie… Tymek do tej pory poruszał się samodzielnie, jednak jest coraz trudniej. Czeka go wózek. Syn nie chce się pogodzić z tą myślą. Wie, że jest chory, jednak nie potrafi zaakceptować wyroku, jaki zapadł na jego życie. Nam też trudno się z tym pogodzić, dlatego poruszymy niebo i ziemię, żeby mu pomóc. Szukamy dostępnych rozwiązań i wierzymy, że uda nam się uratować nasze dziecko. Jednak koszty, z którymi się mierzymy są ogromne… Rehabilitacja, suplementy, wizyty lekarskie i dojazdy od lat wycieńczają nasz domowy budżet. Dlatego każda wpłata to dla nas nieocenione wsparcie na tej trudnej drodze, za które z całego serca dziękujemy. Rodzice ➡️ FB: Tymek Kalata i jego walka o życie

22 870 zł