Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Filip Bieś
Filip Bieś , 3 years old

Życie bez rąk blokuje rozwój Filipka... Potrzebna KOLEJNA operacja❗️

Każdego dnia, bez chwili przerwy robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby naszemu dziecku niczego nie brakowało. Niestety, tego czego teraz najbardziej potrzebuje, nie jesteśmy w stanie dać — zdrowie, które uwarunkuje jego przyszłość. To dla nas, rodziców największy egzamin. Kolejne operacje dają nadzieję, że pewnego dnia jeszcze będzie dobrze, ale cena tej nadziei wciąż jest przerażająca. Nasz synek urodził się z niewykształconymi rączkami. Żadne badanie USG nie wykazało wad. Wszystkie kończyły się potwierdzeniem, że dziecko rozwija się prawidłowo. Mając w domu zdrową córeczkę, nie spodziewaliśmy się komplikacji.  Po porodzie usłyszałam, że jednak coś jest nie tak. Okazało się, że Filipek ma niewykształcone obie rączki, przez co jego codzienność stała się prawdziwym wyzwaniem.  Wiedzieliśmy, że bez sprawnych rączek synek będzie niepełnosprawny do końca życia! Każda czynność będzie trudna, a z czasem nawet nieosiągalna. Nie mogliśmy pozwolić, aby nasz syn musiał w przyszłości cierpieć. Dlatego postanowiliśmy działać… Byliśmy na konsultacji u Dr. Paleya, gdy Filipek miał dwa miesiące. Lekarz zaproponował wtedy operację, która może pomóc w jego usprawnieniu.  Dzięki wsparciu poprzedniego etapu zbiórki udało nam się przejść operację w Instytucie Paleya, ale planowana jest już TRZECIA operacja. Filipek będzie miał operowany mały paluszek tak, by zrobić większą przestrzeń między palcami. Filipek potrzebuje asysty w każdej czynności. Życie bez rączek jest niezwykle trudne, ale tez niebezpieczne. Jeden nieuważny ruch może doprowadzić do krzywdy lub nawet tragedii.  Wady niosą za sobą wiele konsekwencji, w tym opóźnienia jego rozwoju. Dziś Filipek wciąż nie chodzi samodzielnie – porusza się, staje przy krześle czy wszystkie inne czynności wykonuje z naszą pomocą. Niestety, koszt wszystkich skomplikowanych zabiegów wciąż jest ogromny. Jest nam bardzo przykro, bo pomimo wielu starań zdecydowanie przerasta to nasze możliwości finansowe. Nie mamy szans sami zdobyć tak ogromnej kwoty! Dlatego znów błagamy o pomoc. To jedyna szansa na lepszy start naszego dziecka…  Rodzice

110 093,00 zł ( 56.6% )
Still needed: 84 410,00 zł
Anielka Ojczyk
Anielka Ojczyk , 2 months old

Mózg rośnie, a czaszka nie! Pomóż malutkiej Anielce!

Z początku ciąża z Anielką przebiegała bardzo dobrze, badania połówkowe wyszły prawidłowo. Niestety pod koniec ciąży wyszły nieprawidłowości i okazało się, że główka córeczki jest zbyt mała… Anielka urodziła się z małogłowiem spowodowanym kraniosynostozą, czyli przedwczesnym zrośnięciem szwów czaszkowych. Dla nas, rodziców, córeczka była idealna, wyglądała jak mały aniołek! Wiedzieliśmy jednak, że jej zdrowie jest zagrożone… Mózg córeczki rozwija się i rośnie, a jej czaszka już niedługo może go nie pomieścić! Lekarze zadecydowali, że jak najszybciej trzeba przeprowadzić operację otwarcia szwów czaszki, aby zrobić miejsce dla rosnącego mózgu. Zabieg jest refundowany i został zaplanowany na październik, jednak pojawiła się ogromna przeszkoda… Zaraz po operacji Anielka będzie wymagać kaskoterapii – dla córeczki zostanie zaprojektowany specjalny kask, który zapobiegnie zrostowi szwów i sprawi, że kości czaszki będą rosły w dobrym kierunku. Niestety, Anielka będzie zbyt mała, by zakwalifikować się do częściowej refundacji opłaty za kask z funduszu i musimy opłacić to samodzielnie... Dla naszej sześcioosobowej rodziny to za mało czasu, abyśmy sami uzbierali potrzebną kwotę, dlatego prosimy Was o pomoc! Operacja musi odbyć się jak najszybciej, aby mózg mógł rozwijać się i rosnąć prawidłowo. Liczy się każdy dzień – musimy zawalczyć o zdrowie Anielki! Prosimy, pomóżcie! Rodzice

17 784,00 zł ( 83.58% )
Still needed: 3 493,00 zł
Monika Sochaczewska
6 days left
Monika Sochaczewska , 45 years old

Codziennie walczę z nieuleczalną chorobą... Pomóż mi jak najdłużej zachować sprawność❗️

Moje problemy ze zdrowiem zaczęły się już we wczesnej dorosłości. Od ponad 20 lat zmagam się z wielopoziomową dyskopatią kręgosłupa. Niestety, parę miesięcy temu usłyszałam kolejną diagnozę, która sprawiła, że każdy kolejny dzień stał się walką o jak najdłuższe zachowanie sprawności…  Ze względu na dyskopatię kręgosłupa na przestrzeni lat przeszłam dwie operacje odcinka szyjnego, wstawiono mi także trzy implanty. Kiedy parę miesięcy temu moje nogi zaczęły trząść się przy schodzeniu ze schodów, natychmiast zaczęłam szukać pomocy. Lekarze przez długi czas myśleli, że musiało dojść do uszkodzenia rdzenia. Niestety, wyniki badań przyniosły wstrząsającą diagnozę – stwardnienie zanikowe boczne (SLA).  Choroba ta jest nieuleczalna i postępująca. W przebiegu SLA dochodzi do stopniowego osłabiania sprawności ruchowej, a w kolejnych etapach – do całkowitego paraliżu. Już w tym momencie poruszanie stało się dla mnie nie lada wyzwaniem. Nie jestem w stanie wyjść sama do sklepu, posprzątać mieszkania czy pozmywać. Ze względu na stan zdrowia nie mogę zbyt długo stać ani nawet siedzieć. W codziennym funkcjonowaniu potrzebuję wsparcia drugiej osoby. Poruszam się o lasce, a w przyszłości niezbędny będzie także zakup wózka inwalidzkiego. Aktualnie utrzymuję się z renty, ponieważ choroby uniemożliwiają mi podjęcie pracy. Pomimo tak ogromnego ciosu, staram się nie załamywać. Wiem, że choroba jest nieuleczalna i z czasem będzie postępować. Chcę jednak walczyć o to, by jak najdłużej zachować sprawność. By jak najdłużej móc być z moim mężem i córką. Do tego potrzebuję regularnej i intensywnej rehabilitacji oraz specjalistycznych turnusów. Niestety, są one bardzo kosztowne.  Proszę, wesprzyjcie mnie w walce z chorobą. Każda wpłata to dla mnie ogromna pomoc i nadzieja na lepsze jutro. Wierzę, że dobro wysłane w świat – wraca z podwójną mocą. Monika

53 242,00 zł ( 100.09% )
Oliwier Szymański
Oliwier Szymański , 17 years old

Mówili, że nie będzie chodził❗️Oliwier udowodnił, że jest inaczej❗️

Oliwier urodził się jako skrajny wcześniak w 26 tygodniu ciąży i ważył zaledwie 700 gramów. Przez 3 miesiące lekarze walczyli o jego życie, a po wyjściu ze szpitala rozpoczęła się walka o zdrowie. Gdy syn miał 2 lata, zdiagnozowano u niego diplegię, czyli obustronne porażenie kurczowe kończyn dolnych. Lekarze prognozowali, że nie będzie chodził. Ale na szczęście tak się nie stało i w wieku 6 lat Oliwier postawił pierwsze kroki! Przez cały ten czas nasz syn z uporem sportowca uczęszcza na rehabilitację, gdzie ćwiczy pod okiem wspaniałych rehabilitantów, bierze udział w turnusach rehabilitacyjnych, a w międzyczasie bolesne ostrzykiwanie nóg toksyną botulinową daje mi większy zakres ruchu i podtrzymuje sprawność. Obecnie Oliwier jest już nastolatkiem, uczniem liceum. Z powodu szybkiego wzrostu chód znacznie się pogorszył, czemu towarzyszy ogromny ból. W listopadzie i grudniu Oliwier przeszedł dwie skomplikowane operacje osteotomii derotacyjnej oraz przeszczep ścięgien. Operacje były konieczne nie tylko po to, by Oliwier mógł nadal chodzić, ale by jego chód nie był daleki od wzorca, by poruszał się niemalże jak zdrowy człowiek. Ale udane zabiegi to tylko 50% sukcesu. Syn już zaczął intensywną rehabilitację. Dzielnie wszystko znosi i daje z siebie więcej niż 100%! By nasz syn mógł sprawnie chodzić, potrzebna jest wielomiesięczna specjalistyczna, a zarazem bardzo kosztowna, rehabilitacja. Stąd nasza prośba o pomoc w zebraniu funduszy na dalszą rehabilitację syna. Proszę, pomóżcie nam spełnić marzenie Oliwiera o sprawności! Kinga i Dominik, rodzice

27 125,00 zł ( 28.33% )
Still needed: 68 620,00 zł
Krystian Demski
Krystian Demski , 27 years old

Młody tata potrzebuje pilnej operacji! Uratuj sprawność Krystiana!

Mam na imię Krystian, jestem szczęśliwym mężem i tatą. Za kilka dni mieliśmy świętować z żoną pierwszą rocznicę ślubu. Niestety, wszystkie piękne plany przesłoniła tragedia… Wystarczyła jedna krótka chwila, by moje życie legło w gruzach. Dosłownie chwilę mam również na uzbieranie kwoty potrzebnej na opłacenie operacji, która zaplanowana jest już na 26 września!  Poruszając się z niewielką prędkością, doznałem wypadku komunikacyjnego. W krytycznym stanie trafiłem do szpitala, gdzie rozpocząłem moją walkę. Długo byłem nieprzytomny, podczas gdy na moją rodzinę spadały okropne informacje… Lekarze mówili o pękniętej śledzionie i rozerwanej tętnicy podobojczykowej – krwotoku wewnętrznym, który stanowił bezpośrednie zagrożenie dla mojego życia! Kiedy tydzień po operacji wybudziłem się na oddziale intensywnej terapii, nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, jak drastycznie zmieniła się moja rzeczywistość. Po przeniesieniu na oddział chirurgii dotarło do mnie, jak poważny jest mój stan. Złamałem wyrostki kolczyste w kręgosłupie, łopatkę z przemieszczeniem, bark, żebra, a także wiele kości w lewym ramieniu. Nie mogłem się poruszać, nie byłem w stanie zrobić nic samodzielnie.  Po dwóch miesiącach leczenia, najtrudniejszy do pokonania okazał się uraz lewej ręki. Liczne złamania wymagają operacji, ale największym problemem są wyrwane nerwy z rdzenia kręgowego. To oznacza, że moja ręka jest zupełnie bezwładna. Ból, który odczuwam od chwili wypadku, jest nie do zniesienia. W szpitalu nie mogli mi już pomóc, dlatego razem z żoną zaczęliśmy szukać pomocy na własną rękę. W końcu trafiliśmy na lekarza, który chce podjąć się operacji, dającej szansę na odzyskanie sprawności w ręce. To dla mnie jedyna nadzieja, bym mógł znów cieszyć się życiem z moją żoną i synkiem i wrócić do pracy! Bardzo potrzebuję Waszej pomocy, by zebrać środki na tę operację i późniejszą rehabilitację. Wiem, że życie już nigdy nie będzie takie samo, ale wierzę, że dzięki wsparciu będę mógł znów przytulić synka i wrócić do normalności, która teraz wydaje się być tak odległa. Krystian

25 939,00 zł ( 48.76% )
Still needed: 27 253,00 zł
Filip Grzybowski
Filip Grzybowski , 17 years old

Niewyobrażalna tragedia złamała życie nastoletniego Filipa❗️ RATUNKU❗️

Ten dzień zapamiętam do końca życia. 15 sierpnia czekałam na powrót syna do domu – miał być już za 2 godziny… Gdy zadzwonił telefon, byłam przekonana, że to Filip, by powiedzieć, że jest już blisko i żebym się nie martwiła. Zawsze był bardzo aktywnym i obowiązkowym chłopakiem – chodził na siłownię i uczestniczył w licznych sparingach sportowych. Niestety, po drugiej stronie słuchawki usłyszałam roztrzęsiony głos jednego z jego znajomych: Pani Iwono, mieliśmy wypadek. Filip jest w szpitalu… Moje serce zatrzymało się na moment, a w płucach nagle zabrakło powietrza. Mój jedyny syn był w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Natychmiast pojechałam do szpitala, by być przy moim dziecku. W głowie miałam tylko jedną, rozpaczliwą myśl – oby Filip wyszedł z tego cało… Nic nie jest w stanie przygotować rodzica na widok swojego dziecka bezwładnego w szpitalnym łóżku, podpiętego pod aparaturę. Filip jechał w samochodzie na miejscu pasażera i wskutek wypadku odniósł wstrząsające obrażenia. Syn przeżył, jednak moje modlitwy nie zostały jednak wysłuchane… Nie wyszedł z tego cało – doszło do przerwania rdzenia kręgowego, Filip jest sparaliżowany czterokończynowo.  Syn od razu trafił na neurochirurgię, a 19 sierpnia przeszedł operację kręgosłupa. Przez kolejne dwa tygodnie, które zdawały się być wiecznością, przebywał na OIOMie. Dopiero 3 września wrócił na oddział neurochirurgi, na którym przebywa do dziś… Wedle specjalistów pierwszy rok od wypadku będzie absolutnie kluczowy, jeżeli chodzi o rehabilitację. Niestety, koszty z tym związane są ogromne. Wiem, że życie Filipa zmieniło się na zawsze i nic nie będzie w stanie zwrócić mu pełni zdrowia. Jako mama muszę jednak zrobić wszystko, co w mojej mocy, by pomóc mu odnaleźć się w nowej rzeczywistości – aby nie stracił siły i woli walki. Proszę, pomóżcie mi zawalczyć o jedynego syna w obliczu tak niewyobrażalnej tragedii, która złamała jego życie jeszcze przed wejściem w dorosłość…  Mama

1 430 zł
Magdalena Mleczak
Urgent!
Magdalena Mleczak , 44 years old

Nowotwór mózgu – WZNOWA❗️Mama 5 dzieci walczy o życie... Pomocy❗️

Wznowa – to najgorszy koszmar każdego, kto wygrał stracie z nowotworem. Gdy usłyszałam, że będę musiała walczyć o życie po raz drugi, wiedziałam już, jakie piekło mnie czeka. Doskonale pamiętałam żrącą żyły chemioterapię, wypadające garściami włosy i ten wszechogarniający lęk o każdy kolejny dzień.  Wiem, że walka będzie jeszcze trudniejsza niż za pierwszym razem, jednak nie mogę się załamać – mam 5 dzieci, a najmłodsze z nich ma zaledwie 13 lat... Nikt nie zakłada, że kiedykolwiek przyjdzie mu się zmierzyć ze śmiertelną chorobą. Ja też nie zakładałam… – miałam plany i marzenia, które jakiś czas temu musiałam zmienić na jedno jedyne: pokonać raka i przeżyć! Dla swoich dzieci...  Wieść o chorobie zniszczyła całe nasze dotychczasowe życie. W 2021 roku pojawiły się pierwsze objawy. Po wstaniu z łóżka poczułam silne zawroty głowy, których nie dało się opanować. Pojechałam na SOR, gdzie zrobiono badania. Niedługo później usłyszałam najgorsze słowa w moim życiu.  NOWOTWÓR MÓZGU II STOPNIA. Przerażona podjęłam walkę z tym nierównym przeciwnikiem. W czerwcu przeszłam operację, następnie protonoterapię i chemioterapię. Na jakiś czas dom zamieniłam na szpital – wszystko po to, by żyć!  W 2023 roku wydawało się, że horror się skończył. „Remisja” – to jedno krótkie słowo onkologa zwróciło mi życie. Niestety po leczeniu pojawiły się skutki uboczne – niedosłuch lewego ucha, zaburzenia widzenia, problemy z pamięcią, nagły spadek wagi. Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu mogłam jednak walczyć o powrót do zdrowia, za co z całego serca jestem Wam wdzięczna. Regularnie jeździłam na kontrole i byłam pod obserwacją lekarzy. Niestety, zaledwie po roku remisji mój świat runął po raz kolejny. W lutym 2024 roku znowu pojawiły się niepokojące objawy – zaczęłam się jąkać, a włosy wypadały garściami z głowy… 18 marca kontrolne badanie rezonansem wykazało to, czego tak potwornie się bałam – wykryto u mnie wznowę nowotworu mózgu.  Nie było czasu do stracenia. Jeszcze w maju przeszłam operację usunięcia guza. Niestety, nie wiadomo, czy udało się usunąć go w całości… Przede mną kolejne cykle radio-chemioterapii, a koszty leczenia, wizyt u specjalistów i dojazdów do szpitali są ogromne.  Wiem, że z Waszą pomocą mogę pokonać chorobę po raz drugi. Wiem, że to wcale nie musi być koniec, mój syn nie musi wychowywać się bez mamy. To jeszcze nie pora, by umierać. Proszę, pomóż mi – każdy gest dobrego serca, każda wpłata i udostępnienie jest dla mnie szansą na życie. Magda

21 750 zł
Cecylia Mieczkowska
Urgent!
Cecylia Mieczkowska , 58 years old

PILNE!❗️Moje ciało pożera nowotwór! Uratuj mnie przed śmiercią❗️

Rak piersi to bezwzględny przeciwnik, który cicho i podstępnie wkrada się w życie kobiety. Nie pyta o pozwolenie, nie daje ostrzeżenia – po prostu atakuje. To ciemność, zagnieżdżająca się w ciele, próbując odebrać wszystko, co najcenniejsze. Każdy dzień z nowotworem jest walką o oddech, o nadzieję i o przyszłość. Ten potwór żywi się lękiem, czerpie siłę z wątpliwości, próbując zasiać rozpacz. Ale nie wie, że napotka na opór, który może go pokonać – siłę miłości, wsparcia i niezłomnej woli przetrwania. Bo choć rak jest silnym przeciwnikiem, to nie jest niezwyciężony. Jestem żoną, matką dwóch córek i babcią ukochanej wnuczki. Moje życie, niegdyś pełne radości i energii, zostało brutalnie przerwane diagnozą, która zmieniła wszystko. Kiedy słyszy się słowa, że w ciele rozwija się nowotwór złośliwy piersi, świat nagle się zatrzymuje. Czas przestaje istnieć, a wszystkie plany oraz marzenia rozmywają się w jednej chwili. Słowa lekarza, brzmią jak echo, wywołując uczucie, jakby ziemia osunęła się spod nóg. Pojawia się strach – paraliżujący i wszechogarniający – bo jak stawić czoła tak potężnemu wrogowi? Ale wśród łez oraz niepewności, gdzieś głęboko, zaczyna kiełkować coś jeszcze: nadzieja. Nadzieja, która daje siłę do walki o życie i przetrwanie. Bo choć diagnoza jest brutalna, to nie musi być wyrokiem śmierci. Jest wezwaniem do bitwy, w której nie jesteś sama. Podjęłam więc wyczerpującą walkę. W czerwcu 2021 roku przeszłam operację usunięcia guza piersi, która miała być początkiem nowego rozdziału. Cztery cykle wyczerpującej chemii i 18 naświetleń pozostawiły ślad nie tylko na moim ciele, ale i duszy... Mimo to wierzyłam, że uda mi się pokonać chorobę. Pragnęłam powrócić do mojego normalnego życia – do spacerów po lesie, spotkań z przyjaciółmi i chwil spędzonych z rodziną. Wierzyłam wtedy, że to koniec koszmaru... Gorzko się myliłam. Niestety nowotwór powrócił, tym razem atakując moje kości i przytchawiczne węzły chłonne. Ból stał się nieodłącznym towarzyszem, a morfina moją codziennością. Leczenie, które miało być ratunkiem, przestaje być skuteczne. Moja nadzieja na życie wiąże się teraz ze specjalnym lekiem. Uratował on dotychczas wiele kobiet w podobnej sytuacji, jednak ja nie zakwalifikowałam się do badań klinicznych, które mogłyby dać mi do niego dostęp. Czas jest moim największym wrogiem. Każdy dzień bez tego leku oddala mnie od mojej rodziny, od życia, które tak bardzo kocham. Potrzebuję Waszej pomocy, aby móc kontynuować walkę. Założyłam tę zbiórkę na leczenie onkologiczne i rehabilitację, które mogą uratować mnie przed zbliżającą się wielkimi krokami śmiercią. Nie, nie pozwolę jej nadejść tak szybko!  Stawka jest najwyższa – moje życie. Nowotwór nie czeka, nie ma litości. Proszę, nie odwracaj wzroku, nie odkładaj decyzji na później – bo może być za późno... Twoje wsparcie, choćby najmniejsze, to szansa dla mnie.  Wciąż mam tak wiele do przeżycia. Razem możemy pokonać tego bezwzględnego przeciwnika. Uratuj mnie! Cecylia

49 626,00 zł ( 31.09% )
Still needed: 109 949,00 zł
Ewa Cuban
Urgent!
Ewa Cuban , 46 years old

PILNE❗️Rak sieje spustoszenie w moim ciele... RATUNKU❗️

Rak – słowo, mrożące krew w żyłach, szeptane w ciemnych zakamarkach umysłu. To nie tylko słowo. To potwór, cichy drapieżnik, który przychodzi bez zaproszenia. Ukryty w cieniu codziennych chwil jest gotów zniszczyć to, co kochamy najbardziej. Z początku niewidoczny, ledwie dostrzegalny. Czai się w mroku, nie dając znać o swojej obecności. Czeka na odpowiedni moment, by zaatakować. Na ofiarę wybrał mnie...  Całe życie byłam osobą pełną energii, gotową z determinacją stawić czoła każdej przeszkodzie. Los niespodziewanie postawił mnie przed najtrudniejszą z nich. 1 lipca 2024 roku usłyszałam diagnozę, która nagle zmieniła moją rzeczywistość w jeden z najgorszych koszmarów i odebrała perspektywy – rak płaskonabłonkowy przełyku. Te słowa odjęły mi mowę i w jednej chwili zburzyły doszczętnie cały świat.  Rak w końcu ujawnił swoje prawdziwe oblicze, jest zbyt silny, by go ignorować... To bestia o wielu przerażających twarzach. Jest jak wirus, który infekuje wszystko wokół — ciało, umysł, duszę, relacje z bliskimi. Pozostawia za sobą spustoszenie, niepewność oraz ból. Za mną szereg badań, a przede mną kolejne. Każde z nich zbliża mnie do odpowiedzi, co dalej? Czy czeka mnie chemio- lub radioterapia, a może operacja? Czas jest teraz najcenniejszy, bo to on decyduje o mojej przyszłości. Obecnie codzienność to wyczerpująca walka ze zdrowiem oraz myślami, które kotłują się wokół dwóch słów: "niewiadoma" i "śmierć". Ale to nie jest batalia, którą mogę wygrać sama. Potrzebuję Waszego wsparcia. Rozwijający się we mnie potwór nie atakuje tylko ciała. On poluje na ducha. Każdego dnia wysysa odwagę, zasiewając wątpliwości i lęk. Zamienia radość w ból, a nadzieję w rozpacz. Nie daje spokoju ani na chwilę. Całe życie poświęcałam się pracy i ludziom, których kocham. Przez wiele lat kierowałam redakcją lokalnej gazety, a później zostałam dyrektorką biblioteki miejskiej. Od kiedy pamiętam, starałam się inspirować i integrować naszą społeczność. Moje serce biło dla tych miejsc i ludzi. Teraz jednak muszę zrezygnować z wszelkich planów i skupić się na najważniejszym. Chcę wygrać wyścig z pożerającym mnie rakiem. Przeraża mnie fakt, że nie wiem, co mnie czeka. Wiem jednak, że przede mną długa droga, pełna bólu, niepewności i ogromnych kosztów. Codzienne wizyty u specjalistów, dieta, specjalistyczne preparaty – wszystko to pochłania środki, których mi brakuje. Zawsze radziłam sobie sama, ale dziś jestem zmuszona poprosić o pomoc. Marzę o tym, by znowu móc cieszyć się życiem – wsiąść na rower oraz spełniać się w pracy, którą kocham. Marzę o tym, bym miała możliwość dalej podróżować z moim ukochanym Arkiem i patrzeć, jak dorasta mały Ksawery. Proszę, pomóżcie mi wrócić do normalnego życia i ludzi, których kocham. Każda wpłata, każde wsparcie to dla mnie nadzieja na przyszłość. Nie pozwólcie, by moja historia skończyła się przedwcześnie. Walczę o najwyższą stawkę – O ŻYCIE. Dlatego wołam do Was: RATUNKU! Ewa

53 893,00 zł ( 50.65% )
Still needed: 52 490,00 zł