Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Emilka Zięba
Urgent!
Emilka Zięba , 16 months old

Dzieci boją się ciemności! Emilka ma szansę odzyskać wzrok! Pomocy❗️

Przeczytajcie nasz dramatyczny apel o pomoc dla Emilki, niewidomej od urodzenia dziewczynki, która teraz zmaga się z poważną jaskrą, zagrażającą utratą wzroku na zawsze. Emilka jest obecnie leczona przez zespół okulistów w Belgii, którzy dają jej nadzieję na odzyskanie wzroku. Niestety, jej prawa gałka oczna jest teraz poważnie zagrożona przez wysokie ciśnienie i postępującą jaskrę, co może prowadzić do trwałej utraty wzroku. Niestety kolejna komplikacje jakie pojawiły się wokół oka prawego, grozi utratą oka na zawsze. Gdy wysokie ciśnienie wyniszczy nerwy wzroku i rozerwanie je, Emilka będzie niewidoma już na zawsze – nieodwracalnie! Na szczęście lekarze z Belgii dają szansę prawemu oczku. Potrzebny jest szereg operacji j i już przygotowują nas do kolejnej operacji zmniejszające ciśnienie w gałce ocznej. Tylko drogie, zagraniczne leczenie uchroni naszą córeczkę od ciemności! W tej chwili oczko Emilki zdecydowanie wychodzi poza oczodół, jest rozrywane wzdłuż i wszerz co powoduje silny ból i Emilka bardzo cierpi. Jaskra (inaczej Glaukoma) to choroba oczu doprowadzająca do postępującego i nieodwracalnego uszkodzenia nerwu wzrokowego. Następstwem uszkodzeń nerwu jest pogorszenie wzroku, a nawet jego całkowita utrata. Główną przyczyną takiej sytuacji podwyższone ciśnienie w gałce ocznej, powodujące ucisk na nerw wzrokowy. Szereg operacji ratujących oczko prawe, finalnie da Emilke widzenie na poziomie +6 dioptrii co nie tylko uratuje nasz≥ą córeczkę od utraty oka, ale pozwoli uzyskać widzenie pozwalające samodzielnie funkcjonować. Na tę chwilę przez swoją niepełnosprawności wzroku Emilka ma opóźniony rozwój,  potrzebuje wizyt u szeregu specjalistów w ramach rehabilitacji. Zalecane jest zakupienie specjalistycznego sprzętu do pomiaru ciśnienia w oczach. Pomiary mamy wykonywać o różnych porach dnia, by bezbłędnie wiedzieć, które leki podawać do oczu i w jakich dawkach krople. Taki sprzęt przy Emilki skokach ciśnienia staje się bezcenny w trakcie czekania na operację jak i już po ich wykonaniu, gdyż niestety wrodzona wada wzroku Emilk i zaćma wrodzona obuoczna, niesie w jej w przypadku szereg powikłań: oczopląs, brak koagulacji, zez zbieżny, zez naprzemienny, Brezsoczewkowosc , wysokie ciśnienie oka. Emilkę ratuję tylko i wyłącznie leczenie za granicą! W Polsce oczy bezsoczewkowe, w których zdiagnozowano również jaskrę, nie podlegają kwalifikacji do wszczepu soczewek. Jeśli uda się odzyskać wzrok u naszej córeczki, będzie to tak naprawdę początek drogi. Emilka będzie potrzebowała szeregu specjalistów, okulistów, optometrystów, neurologów. Z racji wysokiego ciśnienia w gałce ocznej, Emilka jest wykluczona z podróży samolotem, a podróż do Uza w Belgii będzie trwała kilka dni.  Emilka pierwszy raz trafiła do zespołu okulistów ze szpitala UZA w Belgii na operację ratującą lewe oko. Oko to otrzymało odpowiednią soczewkę, która została zamontowana w gałce ocznej przy użyciu specjalnych haczyków. Dzięki temu zabiegowi Emilka mogła pozbyć się bardzo grubych szkieł z oka lewego. Podczas operacji na lewym oku zespół okulistów z Belgii odkrył prawdziwy problem z prawym okiem – bardzo wysokie ciśnienie, które nie spadało nawet podczas narkozy, utrzymując się nawet gdy dziecko pozostawało bez ruchu. Bez leczenia i koniecznych operacji, istnieje zagrożenia trwałej utraty wzroku.  Wzywamy wszystkich do wsparcia Emilki w walce o wzrok. Potrzebujemy środków na kolejne operacje, terapie, opiekę medyczną i niezbędny sprzęt do monitorowania stanu oczu. Każda pomoc przyniesie nadzieję i szansę na lepsze jutro dla tej małej dziewczynki. Prosimy, dołączcie do naszej walki. Dajmy Emilce szansę na widzenie świata wokół niej. Dziękujemy za każdą pomoc i wsparcie w walce o zdrowie i życie naszej ukochanej Emilki. LICYTACJE –> KLIK EMILKA NA FACEBOOKU –> KLIK  

206 698,00 zł ( 64.76% )
Still needed: 112 451,00 zł
Sławek Komaszko
Urgent!
Sławek Komaszko , 13 years old

Heroiczna walka z guzem mózgu! Bez leczenia Sławkowi pozostały trzy miesiące życia❗️

Mamy przed sobą straszną diagnozę! Nasz 12-letni synek Sławek ma guza pnia mózgu! Jesteśmy załamani, bo taka diagnoza brzmi jak wyrok śmierci! W jeden chwili ze zdrowego dziecka Sławek stał się dzieckiem onkologicznym z bardzo niepewnymi rokowaniami! Jeśli nie zbierzemy pieniędzy na bardzo skomplikowaną operację wycięcia guza, nasz synek w krótkim czasie umrze… Błagamy Was o pomoc, bez której Sławek nie ma szans na życie! Żaden szpital w Polsce nie daje większych szans na udaną operację. Jest klinika w Niemczech która chce się podjąć leczenia, ale potrzebne są pieniądze. To ten moment, kiedy stajemy w obliczu największego wyzwania w naszym życiu. Dla naszego synka jest to jedna i zarazem ostatnia szansa na życie! Choroba wdarła się w nasze życie nagle i niepostrzeżenie. Do tej poty nasz zdrowy synek, z dnia na dzień stracił możliwość kontrolowania gałek ocznych i patrzenia w lewą stronę. Zabraliśmy go do okulisty, okulista skierował do neuropotologa, neuropotolog zlecił MRT, po MRT musieli się zwrócić do neurochirurga. W międzyczasie Sławek przestał słyszeć na lewe ucho, a prawa ręka straciła czucie. Mógł jej poruszać, ale nie mógł, np., odróżnić gorące od zimnego.  Stan naszego synka pogarszał się niemal z godziny na godzinę, patrzyliśmy na to jak nasze dziecko traci siły i chęci do życia! Słowa, które padły po tem wyrwały nam serca! “ Państwa syn musi przejść terapię i i finalnie ryzykowną operację usunięcia guza – w przeciwnym razie będzie żył od dwóch do trzech miesięcy!”. Jesteśmy zdruzgotani! Kilka tygodni temu Sławek był pełnym radości, uśmiechniętym chłopcem, który bawił się i grał na komputerze. Teraz okazuje się, że może umrzeć w każdej chwili! Idylla zmieniła się w dramat z którego bez pieniędzy nie znajdziemy wyjścia! Pierwszym etapem leczenia miało być ustalenie jaki to rodzaj nowotworu. Biopsja guza obarczona była potwornym ryzykiem! Podczas zabiegu nasz synek mógł stracić zdolność mówienia, oddychania, przełykania. Tak duża ingerencja w delikatne struktury mózgu to ogromne wyzwanie dla lekarzy i pacjenta. W tamtej chwili nasze życie się zatrzymało. Tak bardzo baliśmy się, że ostatni raz widzimy naszego syna świadomego, że ostatni raz możemy z nim rozmawiać. Na szczęście się udało… Na tamten moment Sławek już prawie nie chodził, dwoiło mu się w oczach, przez co zaczynało się kręcić w głowie.  Mógł chodzić tylko, jak ktoś go prowadzi, i to na minimalne odległości. Obecnie nasz synek rozpoczął radioterapię. Guz zareagował na leczenie, bo Sławek zaczął sprawniej chodzić i wróciło mu czucie w ręce. To leczenie jednak nie wystarczy – potrzebna jest operacja, która jeśli się nie powiedzie, Sławek przepłaci życiem! Lekarze w Polsce też proponują jechać dalej – nie są w stanie usunąć guza – to może się skończyć tragicznie.  Znaleźliśmy klinikę w Niemczech, przygotują tam dla niego szczepionkę, która spowoduje, że guz "odłączy się" od pnia mózgu, i można będzie przeprowadzić operację. Tak naprawdę to jest jedyna szansa, żeby przeżył.  Jesteśmy załamani, bo nie mamy nic, co moglibyśmy sprzedać, by zdobyć tak wielkie pieniądze. Nie możemy też rozpocząć chemioterapii, bo może ona wykluczyć naszego syna z dalszej terapii w Niemczech. Trwamy w zawieszeniu bez pieniędzy, a już nie kalendarz, tylko zegar, odmierza czas jaki został naszemu dziecku!  Jesteśmy załamani, dlatego z całego serca błagamy was o ratunek! Nie możemy zostawić tego na jutro, bo jutra już nie będzie! Guz mózgu to tykająca bomba, której bez Was nie rozbroimy, a która może wybuchnąć właściwie w każdej chwili! Błagamy Was dobrzy ludzie, o życie naszego synka, który ma tylko 12 lat!  Rodzice

76 843,00 zł ( 30.1% )
Still needed: 178 409,00 zł
Hubert Świerzewski
Urgent!
5 days left
Hubert Świerzewski , 3 years old

Urodził się z nowotworem❗️ Dramatyczna walka o życie Hubcia!

Spotkał nas największy horror, jaki mogą wyobrazić sobie rodzice. Nasz nowo narodzony synek ma nowotwór, który zdążył dać już przerzuty! Dopiero zaczęło się jego życie, a już musi o nie walczyć... Gdy wypłakaliśmy już wszystkie łzy, postanowiliśmy poprosić Was o pomoc. Pomóżcie nam ocalić Hubcia... Zamiast kołyski, do snu utula go dźwięk szpitalnych maszyn. Mieliśmy wrócić do domu, a właściwie zamieszkaliśmy w szpitalu. W maleńkie żyły Hubcia popłynęła chemia, zaledwie kilka dni po narodzinach… Tak trudno pogodzić się z losem, ale nie mamy wyjścia. Nasz synek nas potrzebuje, musimy być silni, chociaż tak często czuję, że rozpadam się na kawałki… Nasze pierwsze dziecko, wyczekany synek Hubert przyszedł na świat 2 sierpnia 2021 roku. Byliśmy tacy szczęśliwi! Wydawało się, że wszystko jest dobrze, a synek jest zupełnie zdrowy. Dwa dni przed wyjściem do domu lekarze zaproponowali nam dodatkowe badania, na które dostali grant. Zgodziliśmy się, bo czemu nie. Nie wiedzieliśmy, że będzie to początek koszmaru… Te badania to przypadek, cud, szczęście w nieszczęściu. Gdyby nie one, nowotwór rozwijałby się w ciele naszego noworodka, a my nie mielibyśmy o niczym pojęcia… Okazało się, że w nadnerczu jest guz. Do domu pojechaliśmy tylko na 4 dni, czekaliśmy na przyjęcie do Przylądka Nadziei. Oglądaliśmy synka i cały świat przez łzy. Horror, szok… Nie umiemy nawet opisać tej rozpaczy. Tuliliśmy synka w ramionach ze świadomością, jak straszna może być w nim choroba. Wiedzieliśmy, że najgorsze przed nami... Po kilku dniach byliśmy już w Przylądku Nadziei. Hubcio przyjął pierwszy cykl chemioterapii. Było źle, ale teraz już zaczął powolutku dochodzić do siebie, znów ma apetyt… Przed nami jeszcze 4 cykle chemii, a potem lekarze zdecydują, czy konieczna będzie operacja wycięcia guza.  Neuroblastoma to okropny nowotwór. Rozwijał się w ciele synka, gdy ten jeszcze był pod moim serce. Tam przecież powinien być bezpieczny! Tak trudno się z tym pogodzić… Okazało się, że nowotwór dał wiele przerzutów: do kości potylicznej, twarzoczaszki, wątroby i móżdżku.  Leczenie trwa. Nie tak wyobrażaliśmy sobie pierwsze chwile naszego dziecka. Nikt nie jest gotowy na taki koszmar. Jako rodzicom trudno pogodzić nam się z myślą, że jesteśmy bezradni. Nie możemy na siebie wziąć choroby ukochanego dziecka! On jest taki maleńki, taki bezbronny…  Prosimy o wsparcie zbiórki. Zaczynamy zbierać na szczepionkę przeciw wznowie, która zostanie podana Hubciowi po zakończeniu leczenia standardowego w Polsce. Środki pozwolą nam też opłacać nierefundowane leki, suplementy, wizyty u specjalistów. Za pomoc i dobre myśli z całego serca dziękujemy. Prosimy, trzymajcie kciuki za Hubcia. Nasze maleństwo jest takie dzielne… Nie wyobrażamy sobie bez niego życia. Musi wygrać! Malwina, mama Hubcia ➡️ Grupa Hubcia na Facebooku: KLIK ➡️ Licytacje dla Huberta Świerzewskiego 01.08.2022: Hubertowi zostały przekazane niewykorzystane środki ze zbiórki Andrzeja Fedoraka, które zasiliły subkonto chłopca kwotą ponad 92 000 zł. Rodzinie Andrzeja dziękujemy za ten piękny gest.

860 891,00 zł ( 76.04% )
Still needed: 271 134,00 zł
Maciuś Zagalski
11 days left
Maciuś Zagalski , 5 years old

Spotkała nas podwójna tragedia – choroba moja i mojego dziecka❗️Pomocy❗️

Oddałabym wszystko, by zabrać mojemu synkowi to potworne cierpienie, które musi znosić każdego dnia. Niestety sama zmagam się z chorobą, która codziennie coraz bardziej mnie osłabia. Błagam o pomoc…  Nie przypuszczałam, że nasza historia będzie tak trudna… Że okrutny los poskąpi nam tego, co najcenniejsze – zdrowia. Że zabraknie go zarówno mnie, jak i mojemu ukochanemu dziecku… Wiem, że jestem ciężko chora i wkrótce utracę sprawność, więc w desperacji robię, co mogę, by przywrócić ją mojemu dziecku. Walczę o niego, póki jeszcze mam siły...  Cierpię na stwardnienie rozsiane. To brutalna choroba, która stopniowo, każdego dnia osłabia mnie coraz bardziej, by w końcu na dobre odebrać mi szansę na samodzielne funkcjonowanie. Mój synek z kolei cierpi na chorobę genetyczną, ma agenezję mózgu i deformację kończyn… Wady synka widać gołym okiem. Maciuś nie mówi, jest pod opieką wielu specjalistów i terapeutów.  Dwa lata temu synek przeszedł operację chorej nóżki – była dużo krótsza od drugiej, miał stopę końsko – szpotawą, zdeformowaną i zakręconą do środka. Udało się to tylko dzięki Wam – naszym wspaniałym Darczyńcom, którzy nie pozostali obojętni na naszą trudną sytuację… Dziękujemy! Ta operacja postawiła mojego synka na nogi. Maciuś jest cały czas rehabilitowany, dzięki czemu w domu i przedszkolu jest już w stanie poruszać się samodzielnie! Chodzi niestabilnie, potyka się, chwieje, nawet przewraca, ale najważniejsze jest to, że potrafi przemieszczać się sam! Ćwiczymy codziennie, by synek chodził również na zewnątrz, ale póki co jest w stanie przejść samodzielnie kilkanaście metrów, trzymając się za rękę. Męczy się, siada na chodniku, pokazuje, że chce na rączki. Na dalsze wyjścia i wyjazdy musimy zabierać wózek inwalidzki.  Na ostatniej wizycie kontrolnej, po analizie chodu, zlecono dodatkowy rentgen prawej stopy. Wcześniej lekarze skupiali się tylko na lewej nodze, tej, w której deformacja była widoczna. Teraz okazało się, że Maciuś ma nieprawidłowo uformowany staw skokowy prawej nóżki. Synek ma bardzo rzadką przypadłość, jedna stopa jest końsko – szpotawa, a druga płasko – koślawa.  Lekarz zalecił przeprowadzenie zabiegu operacyjnego obu stóp. Na lewej, tej operowanej wcześniej stopie, zaplanowane jest przeprowadzenie osteotomii nadkostkowej, a w prawej wprowadzenie drutów korygujących nieprawidłowy staw. Niestety operacja jest niezwykle kosztowna… To ponad 70 tysięcy złotych! Nigdy nie zdołam uzbierać takich pieniędzy sama… Ponownie muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc… Dla mojego synka zrobię wszystko. Muszę o niego walczyć, dopóki mam jeszcze siłę! Już raz otworzyliście dla nas swoje wielkie serca. Wierzę, że zrobicie to ponownie…  Mama Maciusia

30 510,00 zł ( 39.66% )
Still needed: 46 400,00 zł
Szymon Kowalski
Urgent!
12 days left
Szymon Kowalski , 32 years old

Każdy mój dzień to strach o życie❗️Mam maleńką córeczkę, muszę walczyć!

Choroba przyszła nagle i niespodziewanie, rujnując całe moje dotychczasowe życie. Nikomu nie życzę starcia z tak bezlitosnym przeciwnikiem… Moja walka i nieustanny strach trwają już 4 lata. Największą siłą i motywacją jest moja maleńka córeczka – to dla niej muszę robić wszystko, by żyć. Piekła, przez które przeszedłem, nie zapomnę nigdy. Gdy dowiedziałem się, że choruję na guza mózgu, glejaka wielopostaciowego IV stopnia, wszystko w jednej chwili się zawaliło. Człowiek nawet się nie zastanawia, jak życie jest kruche...  Przeszedłem operację usunięcia zmiany nowotworowej, która była wielkości mandarynki! Niestety, po operacji okazało się, że doszło do zakażenia gronkowcem złocistym. Leczenie pooperacyjne wydłużało się w nieskończoność i konieczne były trzy kolejne operacje: usunięcie zakażonej części kości czaszki, wstawanie w to miejsce protezy, a następnie jej usunięcie.  W przypadku glejaka o IV stopniu złośliwości jest niemal pewne, że guz odrośnie. Ryzyko wznowy jest ogromne! Co trzy miesiące mam kontrolny rezonans magnetyczny. Za każdym razem drżę ze strachu, gdy czekam na wynik. Wiem, że mój przeciwnik w każdej chwili może wrócić, by odebrać mi życie.  A ja nie zamierzam poddać się bez walki. Mam zbyt wiele do stracenia. Wiem, że muszę być przygotowany. Najskuteczniejszą terapią ratującą życie w takich przypadkach jak mój, jest terapia Nanotherm. Niestety nie jest ona refundowana, a jej koszt to ponad 200 000 zł.  Nie mogę zostawić mojej ukochanej żony. Nie wyobrażam sobie, że moja córeczka będzie wychowywać się bez ojca. Jest taka malutka… Nawet nie będzie mnie pamiętać… Oddałbym wszystko, by zobaczyć, jak dorasta. Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc. Sami nigdy nie uzbieramy takiej kwoty… Szymon

47 562,00 zł ( 19.02% )
Still needed: 202 438,00 zł
Zosia Włodarczyk
Zosia Włodarczyk , 2 years old

Śmiertelnie chora córeczka❗️Mama Zosi prosi o ratunek!

Nikt nie przewidział, że moja córeczka będzie tak bardzo chora… Urodziłam zdrowe dziecko – nieopisane szczęście. I to szczęście skończyło się już w pierwszej dobie jej życia… Zosi pękł krwiak w komorze przedmózgowia. Dramat gonił dramat: niedługo później doszło do zapalenia płuc, lekarze wykryli też bakterię E. coli w maleńkim organizmie! A to był dopiero początek horroru i walki, którą toczymy do dziś…  Zosia urodziła się miesiąc przed terminem, ale badania nie wykazywały żadnego zagrożenia. Nagle pękł krwiak… Tego nikt się nie spodziewał! Po tygodniu pojechałyśmy do neurologa, który jako pierwszy zwrócił uwagę na niskie cukry. Dwa dni później Zosia zastała przyjęta w szpitalu z obustronnym zapaleniem płuc, gdzie całkowicie zostały ominięte zalecenia neurologa. Wtedy zaczęło się najgorsze... Zaatakowała bakteria E. coli. Zosia doznała zapaści i napadu epileptycznego. Nie przybierała na wadze. Ani mleko z piersi, ani modyfikowane nie dodawało jej kilogramów. Ogromnie bałam się o życie mojej nowo narodzonej córeczki… Nie da się opisać tego strachu – nikt nie wymyślił słów, które wystarczająco by go oddały…  W szpitalu po badaniu krwi wyszedł niski cukier. Pielęgniarka podpięła Zosię pod pompę z glukozą. Gdy po pewnym czasie ją odłączała, a cukier spadał do śmiertelnie niskiego poziomu! Był tak niski, że aparatura nie mogła go wychwycić. Ręce drżały mi ze strachu, oczy zaszły łzami… Obecnie jesteśmy pod opieką Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Zosieńka na stałe jest podłączona pod pompę regulującą cukier. Leki, które powinny pomóc, niestety nic nie dają. Z tego powodu co 5 godzin córeczka dostaje zastrzyki, w których dawka jest ciągle zwiększana. Wahania cukru bezpośrednio zagrażają jej życiu... Norma u dziecka powinna się mieścić w przedziale 70-99mg/dl – u Zosi skacze między 30 a 300mg/dl!  Lekarze uznali, że musi być jeszcze jakiś powód hipoglikemii, na którą choruje moja córeczka. Znaleźli – to guz w trzustce! Konieczne było usunięcie większej części tego organu. Nie wiemy, czy w pozostawionej części też są guzy...  Boję się, co teraz będzie. Zosia nie przybiera na wadze, ma anemię, skrzepy krwi, które zagrażają jej życiu, parametry spadają. Możliwe, że będzie musiała mieć przetaczaną krew.  Sensory, umożliwiające jej codzienne funkcjonowanie, zmieniamy co 10 dni. Koszt jednego to 250 zł, nadajnik 300 zł. Odbiornik systemu – 2500 zł. Do tego okulista (wada wzroku), immunolog (wrodzona obniżona odporność), kardiolog (wada serduszka, w przyszłości do operacji). Do tego dochodzą kolejni specjaliści i kolejne koszy: diabetolog, metabolista, dietetyk i specjalna dieta, rehabilitacja za 1 500 zł miesięcznie...  Każdy wyjazd do Warszawy do szpitala to koszt średnio 500 zł. Wyjazdy kontrolne są co 2-3 tygodnie. Nie licząc ponadprogramowych pobytów, gdy dzieje się źle... Jestem samotną mamą 5 dzieci. Albo samodzielną – bo sama ze wszystkim staram się sobie poradzić, naprawdę daję z siebie 100%... Ale czasami jest mi bardzo ciężko...  Refundowane leczenie Zosi nie obejmuje, ponieważ nie skończyła jeszcze 4 lat… Dlatego właśnie proszę o pomoc. Nie jestem w stanie opłacić niezbędnego leczenia mojej córeczki. Koszty są ogromne, a ja jestem sama.  Każda złotówka pomoże zawalczyć o zdrowie Zosi! Proszę, pomóż. Paulina, mama ➡️ opowiecie.info — portal informacyjny

164 691,00 zł ( 62.14% )
Still needed: 100 309,00 zł
Patrycja Sołtysiak
Patrycja Sołtysiak , 37 years old

Nie zostało nam NIC❗️ Prosimy o pomoc w odbudowaniu domu...

„Proszę przygotować się do ewakuacji” – te słowa uderzały w nas z każdej strony. Nasz dom stoi blisko rzeki, wiedzieliśmy, że nie mam czasu. Ułożyliśmy najważniejsze rzeczy na kanapach, szafach i stołach. Uciekaliśmy dwa razy. Najpierw z własnego domu, później z domu dziadków. Wszyscy straciliśmy dach nad głową. Mam na imię Oskar i razem z rodziną mieszkamy w Głuchołazach. W ostatni weekend przez nasze miasto przeszła wielka, niszczycielska powódź. Straciliśmy wszystko! W parę sekund nasz świeżo wyremontowany dom został zalany, a cały nasz dobytek uległ zniszczeniu…  Nikt nie spodziewał się takiej klęski… Trudno nam patrzeć na to, co pozostawiła po sobie niszczycielka woda. Wszystkie nasze rzeczy wyrzucamy, jak gdyby to były zwykłe śmieci… Ale wiemy, że będzie dobrze. Najważniejsze, że wszyscy żyjemy…  Nigdy wcześniej nie prosiłem nikogo o pomoc, ale w tej sytuacji bez Waszej pomocy jesteśmy bez szans powrotu do domu… Nie mamy NIC! Przerastają nas koszty naprawy podstawowych rzeczy… Z serca dziękujemy za każdą darowiznę. Oskar z mamą, Patrycją

1 750 zł
Eryk Mystek
Eryk Mystek , 12 years old

Eryk walczy o samodzielność i niezależność – POMÓŻ!

Eryk ma dopiero 11 lat, a już musi toczyć ciężkie zmagania z chorobą. Pomimo niepełnosprawności jest zawsze wesołym, energicznym dzieckiem. Na jego twarzy gości uśmiech, ale jak długo jeszcze będzie miał siłę do walki?  Eryk urodził się jako wcześniak w 37 tygodniu ciąży. W bardzo wczesnym dzieciństwie stwierdzono u niego przykurcze ścięgien Achillesa, przez co w 2019 roku przeszedł operację. Przez rok po zabiegu Eryk chodził prawidłowo na całych stopach. To był czas ogromnej radości. Synek cieszył się nowo uzyskaną sprawnością – w końcu mógł korzystać z dzieciństwa! Niestety, taki stan nie trwał długo. Eryk zaczął znowu chodzić na palcach i skarżył się na nocne bóle nóg. Pojawiły się też mocne bóle głowy, kilka razy w tygodniu. Co więcej, niepokoił nas niewielki wzrost i waga synka – mimo swojego wieku waży dopiero 23 kg i ma 128 cm wzrostu.  Długo szukaliśmy lekarza, który postawi odpowiednią diagnozę – jeździliśmy od szpitala do szpitala, wykonaliśmy mnóstwo specjalistycznych badań. W końcu znaleziono jedną z przyczyn problemów Eryka. Stwierdzono u niego wrodzoną, dość ciężką polineuropatię ruchowo-czuciową z przewagą zmian w kończynach dolnych. Nim udało nam się oswoić z nową rzeczywistością, pojawiły się kolejne przeszkody. Obecnie synek jest diagnozowany pod kątem choroby Charcota-Mariego-Tootha oraz zespołu Noonan w poradni genetycznej. Dni Eryka wypełniają badania i zajęcia wzmacniające sprawność. Syn wymaga stałej i długotrwałej rehabilitacji – tylko to może poprawić jakość jego życia. Specjaliści zalecili zakupienie maty medycznej, która pozwoli przywrócić prawidłowy przepływ krwi w organizmie. Niestety, jej cena jest bardzo wysoka – to ponad 25 tysięcy złotych. Koszty leczenia i rehabilitacji przekraczają nasze możliwości finansowe. Potrzeby synka rosną z roku na rok, a nas nie stać na pokrycie tak ogromnych wydatków. Dzięki ludziom dobrej woli życie Eryka może stać się lepsze. Bardzo prosimy o pomoc dla naszego syna. Każda wpłata, nawet najmniejsza, daje nam nadzieję, że choroba Eryka nie będzie postępować aż tak szybko. Rodzice

46 015,00 zł ( 86.5% )
Still needed: 7 177,00 zł
Mateusz Ławniczak
Mateusz Ławniczak , 18 years old

Malformacja zaatakowała nagle! Wesprzyj Mateusza w okrutnej walce z jej skutkami!

Mój syn niedawno skończył osiemnaście lat. Jak każdy wchodzący w dorosłość człowiek, chciał rozpocząć samodzielne życie. Niestety, w jego głowie, oprócz pięknych marzeń i planów, mieści się okrutny przeciwnik… Rozległa malformacja mózgowia, która przesunęła w czasie wszystkie jego cele. Wiedzieliśmy o chorobie Mateusza od dawna. Została ona rozpoznana we wczesnym dzieciństwie. Niestety nie jest ona operacyjna, więc jedyne, co mogliśmy zrobić, to kontrolować jego stan. Mój ukochany syn latami rozwijał się prawidłowo. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że malformacja zaatakuje znienacka. Na początku maja 2024 roku u Mateusza wystąpiły zaburzenia świadomości. Był bardzo osłabiony, miał trudność z rozumieniem komunikatów. Wiedziałem, że coś się dzieje. Stan syna od razu mnie zaniepokoił. Bardzo bałem się, że sytuacja sprzed roku się powtórzy, a malformacja znów sparaliżuje jego lewą stronę ciała. Postanowiliśmy udać się na SOR. W szpitalu podano Mateuszowi leki. Jego stan był stabilny, więc wysłano nas do domu. Na kontrolnej wizycie stało się jednak najgorsze. Mój syn dostał nagłego, niespodziewanego ataku padaczki, którego nie dało się uspokoić… Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki na dwa tygodnie. Gdy tylko go wybudzali, padaczka na nowo atakowała. Nie reagował na żadne podawane przez nich leki. Kiedy po miesiącu udało się znaleźć odpowiedni środek, a stan Mateusza się ustabilizował, podjęto decyzję o przetransportowaniu go do ośrodka rehabilitacyjnego. Cieszyłem się, że najgorsze jest już za nim. Niestety, radość trwała jedynie dwa dni. Kolejny atak padaczki doprowadził do następnych dni spędzonych w śpiączce… Lekarze mówią, że malformacji Mateusza nie da się zoperować. Priorytetem jest teraz farmakoterapia i bardzo kosztowna rehabilitacja. Codziennie martwię się o jego stan zdrowia… Chcę, by mój syn wrócił do siebie… O niczym innym nie marzę. Mateusz ma plany i marzenia. To bardzo pomocny chłopak o wielu pasjach i umiejętnościach. Bardzo go kocham i zależy mi na jego szczęściu. Leczenie i rehabilitacja generują jednak przytłaczające koszty. Jeśli zechcecie pomóc nam w tym trudnym czasie, będziemy za to ogromnie wdzięczni. Proszę… Wesprzyjcie syna w walce o jego przyszłość! Tata Mateusza

81 147,00 zł ( 25.42% )
Still needed: 238 002,00 zł