Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kacper Pietrusiński
Kacper Pietrusiński , 11 years old

Lekarze musieli amputować mu nóżkę! Potrzebne środki na protezę!

Przed wypadkiem Kacper był bardzo uśmiechnięty, życzliwy i pełen radości. W głowie miał pełno marzeń i planów, by w przyszłości zawodowo grać w piłkę nożną, uwielbiał pomagać dziadkom przy gospodarstwie… Wszędzie było go pełno, wszyscy bardzo go lubili. Z wzajemnością. 23 czerwca 2024 roku, w Dzień Ojca, los odebrał mu marzenia. Kacper uległ bardzo poważnemu wypadkowi i trafił do szpitala… Nasze serca się zatrzymały. Nie da się opisać słowami, co czuje rodzic, kiedy jego ukochane dziecko leży w śpiączce na szpitalnym łóżku. Na szczęście Kacper pomimo ciężkich obrażeń i długiej walce przeżył. Ale nasze życie już nigdy nie będzie takie samo. Kacperek odniósł bardzo poważne obrażenia lewej stopy i pomimo zaciętej walki lekarzy nie udało się jej uratować… Trzeba było amputować nogę naszego syna do kolana! Kacper nadal przebywa w szpitalu, a okres rekonwalescencji będzie bardzo długi. Wcześniej marzył, by grać w piłkę, jeździć na rowerze… Dziś, by mógł chodzić. Niedługo po obudzeniu zapytał nas: „Mamo, tato, czy będzie nas stać na protezę?” Jak odpowiedzieć, że nie, ponieważ nie mamy pieniędzy? Koszty protezy wahają się od kilku do KILKUDZIESIĘCIU tysięcy złotych. Nas na to po prostu nie stać, ponieważ mamy małe gospodarstwo rolne i nie jesteśmy w stanie odłożyć takich pieniędzy. A proteza na NFZ może najwyżej sprawić, że Kacper nie będzie się przewracał. Dlatego bardzo prosimy o wsparcie ludzi o dobrych sercach na naszą zbiórkę. Każda wpłata ma znaczenie, byśmy mogli zakupić protezę, a potem zapewnić Kacperkowi potrzebną rehabilitację. By ten makabryczny wypadek nie odebrał mu całkowicie szansy na to, że jeszcze kiedyś zagra w piłkę. Rodzice

65 800 zł
Ewa Cuban
Urgent!
Ewa Cuban , 46 years old

PILNE❗️Rak sieje spustoszenie w moim ciele... RATUNKU❗️

Rak – słowo, mrożące krew w żyłach, szeptane w ciemnych zakamarkach umysłu. To nie tylko słowo. To potwór, cichy drapieżnik, który przychodzi bez zaproszenia. Ukryty w cieniu codziennych chwil jest gotów zniszczyć to, co kochamy najbardziej. Z początku niewidoczny, ledwie dostrzegalny. Czai się w mroku, nie dając znać o swojej obecności. Czeka na odpowiedni moment, by zaatakować. Na ofiarę wybrał mnie...  Całe życie byłam osobą pełną energii, gotową z determinacją stawić czoła każdej przeszkodzie. Los niespodziewanie postawił mnie przed najtrudniejszą z nich. 1 lipca 2024 roku usłyszałam diagnozę, która nagle zmieniła moją rzeczywistość w jeden z najgorszych koszmarów i odebrała perspektywy – rak płaskonabłonkowy przełyku. Te słowa odjęły mi mowę i w jednej chwili zburzyły doszczętnie cały świat.  Rak w końcu ujawnił swoje prawdziwe oblicze, jest zbyt silny, by go ignorować... To bestia o wielu przerażających twarzach. Jest jak wirus, który infekuje wszystko wokół — ciało, umysł, duszę, relacje z bliskimi. Pozostawia za sobą spustoszenie, niepewność oraz ból. Za mną szereg badań, a przede mną kolejne. Każde z nich zbliża mnie do odpowiedzi, co dalej? Czy czeka mnie chemio- lub radioterapia, a może operacja? Czas jest teraz najcenniejszy, bo to on decyduje o mojej przyszłości. Obecnie codzienność to wyczerpująca walka ze zdrowiem oraz myślami, które kotłują się wokół dwóch słów: "niewiadoma" i "śmierć". Ale to nie jest batalia, którą mogę wygrać sama. Potrzebuję Waszego wsparcia. Rozwijający się we mnie potwór nie atakuje tylko ciała. On poluje na ducha. Każdego dnia wysysa odwagę, zasiewając wątpliwości i lęk. Zamienia radość w ból, a nadzieję w rozpacz. Nie daje spokoju ani na chwilę. Całe życie poświęcałam się pracy i ludziom, których kocham. Przez wiele lat kierowałam redakcją lokalnej gazety, a później zostałam dyrektorką biblioteki miejskiej. Od kiedy pamiętam, starałam się inspirować i integrować naszą społeczność. Moje serce biło dla tych miejsc i ludzi. Teraz jednak muszę zrezygnować z wszelkich planów i skupić się na najważniejszym. Chcę wygrać wyścig z pożerającym mnie rakiem. Przeraża mnie fakt, że nie wiem, co mnie czeka. Wiem jednak, że przede mną długa droga, pełna bólu, niepewności i ogromnych kosztów. Codzienne wizyty u specjalistów, dieta, specjalistyczne preparaty – wszystko to pochłania środki, których mi brakuje. Zawsze radziłam sobie sama, ale dziś jestem zmuszona poprosić o pomoc. Marzę o tym, by znowu móc cieszyć się życiem – wsiąść na rower oraz spełniać się w pracy, którą kocham. Marzę o tym, bym miała możliwość dalej podróżować z moim ukochanym Arkiem i patrzeć, jak dorasta mały Ksawery. Proszę, pomóżcie mi wrócić do normalnego życia i ludzi, których kocham. Każda wpłata, każde wsparcie to dla mnie nadzieja na przyszłość. Nie pozwólcie, by moja historia skończyła się przedwcześnie. Walczę o najwyższą stawkę – O ŻYCIE. Dlatego wołam do Was: RATUNKU! Ewa

53 893,00 zł ( 50.65% )
Still needed: 52 490,00 zł
Magdalena Sarnecka
Magdalena Sarnecka , 40 years old

Pomóż mi zatrzymać postęp okrutnej choroby!

Wiodłam dotychczas spokojne życie. Jestem szczęśliwą mamą i żoną. Od lat też pracuję z dziećmi oraz młodzieżą ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Niestety ostatnio moje spokojne życie zamieniło się w czas strachu o własne zdrowie... W czerwcu 2024 roku, po roku pełnym niepewności i niepokoju, usłyszałam diagnozę, która wstrząsnęła moim światem –  stwardnienie zanikowe boczne SLA. To choroba neurodegeneracyjna, która powoli odbiera mi wszystko, co kocham. Jest jak cichy potwór zachłannie pożerający moje wszystkie plany. Zaczyna się od osłabienia mięśni, a z czasem prowadzi do całkowitej utraty możliwości poruszania się, mówienia, a w końcu nawet oddychania. Każdego dnia obserwuję przerażający proces. Widzę, jak choroba powoduje utratę kontroli nad  ciałem, czuję, jak mięśnie słabną, a proste czynności stają się coraz trudniejsze. Odczuwam ogromny niepokój, gdy myślę, że nie będzie mi dane patrzeć, jak dorasta moje dziecko. Boję się, że nie będę mogła świętować kolejnych rocznic ślubu z moim mężem lub po prostu spędzać czasu z rodziną i przyjaciółmi tak, jak kiedyś. Niestety, leczenie, które mogłoby spowolnić postęp choroby, nie jest refundowane w Polsce. Koszty specjalnego leku, terapii, rehabilitacji i niezbędnych konsultacji są ogromne oraz znacznie przewyższają nasze możliwości finansowe. Mimo że oboje z mężem pracujemy, nie jesteśmy w stanie sami pokryć tych wydatków. Dlatego z całego serca proszę o pomoc. Każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliża mnie do wygrania walki, której stawka jest najwyższa – moje życie. Chcę patrzeć, jak dorasta moje dziecko i cieszyć się każdą chwilą spędzoną z najbliższymi.  Proszę, pomóż mi w tym trudnym czasie. Razem możemy sprawić, że zyskam więcej bezcennego czasu. Dziękuję za każdą formę wsparcia – za darowizny, za udostępnienie mojej historii, za każde dobre słowo. Wierzę, że dzięki Wam mogę wygrać tę najważniejszą bitwę – bitwę o życie. Magda

70 634 zł
Emilka Zięba
Urgent!
Emilka Zięba , 16 months old

Dzieci boją się ciemności! Emilka ma szansę odzyskać wzrok! Pomocy❗️

Przeczytajcie nasz dramatyczny apel o pomoc dla Emilki, niewidomej od urodzenia dziewczynki, która teraz zmaga się z poważną jaskrą, zagrażającą utratą wzroku na zawsze. Emilka jest obecnie leczona przez zespół okulistów w Belgii, którzy dają jej nadzieję na odzyskanie wzroku. Niestety, jej prawa gałka oczna jest teraz poważnie zagrożona przez wysokie ciśnienie i postępującą jaskrę, co może prowadzić do trwałej utraty wzroku. Niestety kolejna komplikacje jakie pojawiły się wokół oka prawego, grozi utratą oka na zawsze. Gdy wysokie ciśnienie wyniszczy nerwy wzroku i rozerwanie je, Emilka będzie niewidoma już na zawsze – nieodwracalnie! Na szczęście lekarze z Belgii dają szansę prawemu oczku. Potrzebny jest szereg operacji j i już przygotowują nas do kolejnej operacji zmniejszające ciśnienie w gałce ocznej. Tylko drogie, zagraniczne leczenie uchroni naszą córeczkę od ciemności! W tej chwili oczko Emilki zdecydowanie wychodzi poza oczodół, jest rozrywane wzdłuż i wszerz co powoduje silny ból i Emilka bardzo cierpi. Jaskra (inaczej Glaukoma) to choroba oczu doprowadzająca do postępującego i nieodwracalnego uszkodzenia nerwu wzrokowego. Następstwem uszkodzeń nerwu jest pogorszenie wzroku, a nawet jego całkowita utrata. Główną przyczyną takiej sytuacji podwyższone ciśnienie w gałce ocznej, powodujące ucisk na nerw wzrokowy. Szereg operacji ratujących oczko prawe, finalnie da Emilke widzenie na poziomie +6 dioptrii co nie tylko uratuje nasz≥ą córeczkę od utraty oka, ale pozwoli uzyskać widzenie pozwalające samodzielnie funkcjonować. Na tę chwilę przez swoją niepełnosprawności wzroku Emilka ma opóźniony rozwój,  potrzebuje wizyt u szeregu specjalistów w ramach rehabilitacji. Zalecane jest zakupienie specjalistycznego sprzętu do pomiaru ciśnienia w oczach. Pomiary mamy wykonywać o różnych porach dnia, by bezbłędnie wiedzieć, które leki podawać do oczu i w jakich dawkach krople. Taki sprzęt przy Emilki skokach ciśnienia staje się bezcenny w trakcie czekania na operację jak i już po ich wykonaniu, gdyż niestety wrodzona wada wzroku Emilk i zaćma wrodzona obuoczna, niesie w jej w przypadku szereg powikłań: oczopląs, brak koagulacji, zez zbieżny, zez naprzemienny, Brezsoczewkowosc , wysokie ciśnienie oka. Emilkę ratuję tylko i wyłącznie leczenie za granicą! W Polsce oczy bezsoczewkowe, w których zdiagnozowano również jaskrę, nie podlegają kwalifikacji do wszczepu soczewek. Jeśli uda się odzyskać wzrok u naszej córeczki, będzie to tak naprawdę początek drogi. Emilka będzie potrzebowała szeregu specjalistów, okulistów, optometrystów, neurologów. Z racji wysokiego ciśnienia w gałce ocznej, Emilka jest wykluczona z podróży samolotem, a podróż do Uza w Belgii będzie trwała kilka dni.  Emilka pierwszy raz trafiła do zespołu okulistów ze szpitala UZA w Belgii na operację ratującą lewe oko. Oko to otrzymało odpowiednią soczewkę, która została zamontowana w gałce ocznej przy użyciu specjalnych haczyków. Dzięki temu zabiegowi Emilka mogła pozbyć się bardzo grubych szkieł z oka lewego. Podczas operacji na lewym oku zespół okulistów z Belgii odkrył prawdziwy problem z prawym okiem – bardzo wysokie ciśnienie, które nie spadało nawet podczas narkozy, utrzymując się nawet gdy dziecko pozostawało bez ruchu. Bez leczenia i koniecznych operacji, istnieje zagrożenia trwałej utraty wzroku.  Wzywamy wszystkich do wsparcia Emilki w walce o wzrok. Potrzebujemy środków na kolejne operacje, terapie, opiekę medyczną i niezbędny sprzęt do monitorowania stanu oczu. Każda pomoc przyniesie nadzieję i szansę na lepsze jutro dla tej małej dziewczynki. Prosimy, dołączcie do naszej walki. Dajmy Emilce szansę na widzenie świata wokół niej. Dziękujemy za każdą pomoc i wsparcie w walce o zdrowie i życie naszej ukochanej Emilki. LICYTACJE –> KLIK EMILKA NA FACEBOOKU –> KLIK  

206 719,00 zł ( 64.77% )
Still needed: 112 430,00 zł
Maciuś Zagalski
11 days left
Maciuś Zagalski , 5 years old

Spotkała nas podwójna tragedia – choroba moja i mojego dziecka❗️Pomocy❗️

Oddałabym wszystko, by zabrać mojemu synkowi to potworne cierpienie, które musi znosić każdego dnia. Niestety sama zmagam się z chorobą, która codziennie coraz bardziej mnie osłabia. Błagam o pomoc…  Nie przypuszczałam, że nasza historia będzie tak trudna… Że okrutny los poskąpi nam tego, co najcenniejsze – zdrowia. Że zabraknie go zarówno mnie, jak i mojemu ukochanemu dziecku… Wiem, że jestem ciężko chora i wkrótce utracę sprawność, więc w desperacji robię, co mogę, by przywrócić ją mojemu dziecku. Walczę o niego, póki jeszcze mam siły...  Cierpię na stwardnienie rozsiane. To brutalna choroba, która stopniowo, każdego dnia osłabia mnie coraz bardziej, by w końcu na dobre odebrać mi szansę na samodzielne funkcjonowanie. Mój synek z kolei cierpi na chorobę genetyczną, ma agenezję mózgu i deformację kończyn… Wady synka widać gołym okiem. Maciuś nie mówi, jest pod opieką wielu specjalistów i terapeutów.  Dwa lata temu synek przeszedł operację chorej nóżki – była dużo krótsza od drugiej, miał stopę końsko – szpotawą, zdeformowaną i zakręconą do środka. Udało się to tylko dzięki Wam – naszym wspaniałym Darczyńcom, którzy nie pozostali obojętni na naszą trudną sytuację… Dziękujemy! Ta operacja postawiła mojego synka na nogi. Maciuś jest cały czas rehabilitowany, dzięki czemu w domu i przedszkolu jest już w stanie poruszać się samodzielnie! Chodzi niestabilnie, potyka się, chwieje, nawet przewraca, ale najważniejsze jest to, że potrafi przemieszczać się sam! Ćwiczymy codziennie, by synek chodził również na zewnątrz, ale póki co jest w stanie przejść samodzielnie kilkanaście metrów, trzymając się za rękę. Męczy się, siada na chodniku, pokazuje, że chce na rączki. Na dalsze wyjścia i wyjazdy musimy zabierać wózek inwalidzki.  Na ostatniej wizycie kontrolnej, po analizie chodu, zlecono dodatkowy rentgen prawej stopy. Wcześniej lekarze skupiali się tylko na lewej nodze, tej, w której deformacja była widoczna. Teraz okazało się, że Maciuś ma nieprawidłowo uformowany staw skokowy prawej nóżki. Synek ma bardzo rzadką przypadłość, jedna stopa jest końsko – szpotawa, a druga płasko – koślawa.  Lekarz zalecił przeprowadzenie zabiegu operacyjnego obu stóp. Na lewej, tej operowanej wcześniej stopie, zaplanowane jest przeprowadzenie osteotomii nadkostkowej, a w prawej wprowadzenie drutów korygujących nieprawidłowy staw. Niestety operacja jest niezwykle kosztowna… To ponad 70 tysięcy złotych! Nigdy nie zdołam uzbierać takich pieniędzy sama… Ponownie muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc… Dla mojego synka zrobię wszystko. Muszę o niego walczyć, dopóki mam jeszcze siłę! Już raz otworzyliście dla nas swoje wielkie serca. Wierzę, że zrobicie to ponownie…  Mama Maciusia

30 530,00 zł ( 39.69% )
Still needed: 46 380,00 zł
Emilka Telonżka
Emilka Telonżka , 5 years old

Moja córeczka cierpi na SMA. Wózek inwalidzki może opóźnić skutki jej choroby! Ratuj!

Moja córeczka toczy najtrudniejszą walkę swojego życia. Zdiagnozowano u niej rdzeniowy zanik mięśni typu 2 (SMA). To choroba, która odbiera siły mięśniom, stopniowo uniemożliwiając poruszanie się. W przyszłości może nawet prowadzić do braku zdolności samodzielnego oddychania. Jest wyrokiem, który spada na dziecko, zanim jeszcze zdąży w pełni odkryć świat.  Mamy za sobą wiele przykrych doświadczeń i powoli zaczyna brakować już siły na dalsze zmagania. Braciszek Emilki, który sam niedawno borykał się z wieloma przykrymi doświadczeniami zdrowotnymi, niestety odszedł, pozostawiając ogromną pustkę w sercach nas wszystkich. Ale jako ojciec nie mogę pozwolić sobie na chwilę słabości. Muszę być dla moich dzieci oparciem. Zwłaszcza gdy przed kolejnym zdrowotne wyzwania... Emilka usłyszała swoją diagnozę, gdy miała 15 miesięcy. Moją uwagę przykuło to, że dość długo raczkowała i nie stawiała samodzielnie kroków w wieku, w którym powoli powinna. Jej nóżki były bardzo wiotkie, co okazało się przyczyną problemów z poruszaniem.  Nasza córeczka otrzymała już 14 dawki specjalnego leku dającego nadzieję, że jej stan zdrowia się poprawi, ale to nie wystarczy. Emilka będzie musiała go przyjmować do końca życia. Niestety choroba cały czas szybko postępuje. Aby spróbować to zatrzymać, potrzebny będzie specjalistyczny sprzęt – wózek inwalidzki. Niestety jego koszt przerasta moje możliwości finansowe.   Emilka mimo choroby jest wrażliwym i pogodnym dzieckiem. Ma jeszcze jednego braciszka, w którym odnajduje wsparcie oraz pociechę. To dzielna dziewczynka, znosząca z ogromną determinacją każdy trud. Wielu dorosłych mogłoby się tego od niej uczyć.  Każdego dnia staram się być silny dla córeczki, ale kiedy widzę, jaki podejmuje wysiłek, by choć trochę się poruszyć, pęka mi serce... Jestem bezradny, ale jednocześnie muszę być oparciem dla niej, synka i całej naszej rodziny. Proszę Was o pomoc. Wasza cegiełka, każdy grosz, pomoże mi w zakupie wózka, który otworzy przed Emilką nowe możliwości i pozwoli zachować choć trochę samodzielności. Każda złotówka to krok bliżej do tego, by choroba córki została opóźniona. Nie pozwólmy, by SMA odebrało Emilce dzieciństwo i przyszłość. Nie chciałbym też po raz kolejny przeżywać tej straty, która dotknęła naszą rodzinę, gdy odszedł jej braciszek. Razem możemy zrobić coś wielkiego – pomóc małemu sercu dalej bić z nadzieją.  Tata Emilki

5 316,00 zł ( 22.46% )
Still needed: 18 352,00 zł
Filip Cudnoch
Filip Cudnoch , 28 years old

Brutalna choroba zabiera wszystko... Na pomoc Filipowi❗️

Do 2021 roku Filip był samodzielny. Studiował na Politechnice Gdańskiej, na wydziale chemicznym o specjalności biotechnologia leków. Stwardnienie rozsiane zabrało mu wszystko!  Filip to młody mężczyzna. Od lat choruje na stwardnienie rozsiane, jednak przez długi czas świetnie funkcjonował. Był w pełni samodzielny, rozwijał się, miał plany i marzenia. W 2022 roku choroba gwałtownie się odezwała. Filip wylądował w szpitalu. Podczas długiego pobytu zachorował na covid.  Obecnie mój syn nie chodzi, ma czterokończynowy niedowład, nie jest w stanie nic sam przy sobie zrobić. Do tego wszystkiego doszły silne, samoistne trzęsienia rąk i głowy. Być może jest to powikłanie po przebytym covidzie… Dokładnie nie wiemy i raczej już się nie dowiemy. Za to musimy nauczyć się żyć w nowej, wymagającej rzeczywistości.  Na pytanie "Filip, jak się masz, jak się czujesz?" – zawsze odpowiada, nawet teraz w sytuacji w jakiej jest, że jest okej. Niestety, teraz przechodzimy przez ogromny kryzys. Silne drżenia powodują to, że Filip przygryza sobie język i usta. Panicznie boi się jeść i pić. Każdy posiłek, każda próba napicia się czegokolwiek związana jest z bólem, krzykiem, panicznym przerażeniem. Bardzo boimy się o stan psychiczny Filipa, by nie doszedł nam kolejny problem. Wprawdzie jest pod opieką psychiatry i psychologa, ale czy to wystarczy? Dlatego tak bardzo potrzebujemy pomocy, tak bardzo potrzebuje jej Filip. Oprócz samochodu przystosowanego do przewozu osób niepełnosprawnych doszedł nam kolejny bardzo istotny wydatek – pokrycie kosztów zabiegu stymulacji mózgu DBS. Zabieg ten jest teraz dla nas kwestią najważniejszą. Ruchy mimowolne, ataksja powodują, że Filip nie jest w stanie nic sam przy sobie zrobić. Jest nadzieja, że głęboka stymulacja mózgu wyciszy te ruchy i poprawi jakość życia. Prosimy o pomoc i wsparcie. To dla nas bardzo ważne! Chodzi o przyszłość naszego dziecka... Codzienna rehabilitacja, spotkania z logopedą i psychologiem nie są refundowane i pochłaniają ogromne środki. Do tego chcielibyśmy zakupić samochód przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych, który umożliwiłby Filipowi, choć w części, dostęp do normalnego życia. Twoja pomoc będzie dla nas ogromnym wsparciem w tej ciężkiej sytuacji. Sławek, tata ➡️ Licytuj i pomóż Filipowi! ➡️ gazetaolsztynska.pl - Był za młody dla NFZ. Teraz Filip jest przykuty do łóżka

143 543,00 zł ( 62.41% )
Still needed: 86 457,00 zł
Lila Wrześniewska
Lila Wrześniewska , 8 years old

Z Twoją pomocą codzienność Lilki może stać się łatwiejsza! Potrzebne wsparcie!

Nasza córeczka od urodzenia musiała zmagać się z problemami zdrowotnymi. Lekarze w czwartym miesiącu życia zdiagnozowali u Lilki glejaka skrzyżowania nerwów wzrokowych! Już jako maleństwo stoczyła walkę o zdrowie! Przez pierwsze 4 lata życia córeczka przeszła wiele badań, zabiegów i leczenie przeciwnowotworowe. Guza nie dało się całkowicie usunąć, ze względu na jego lokalizację, ale lekarzom udało się go pomniejszyć. Specjaliści zatrzymali jego rozwój, lecz nadal znajduje się on w główce Lilki. Niestety, choroba i długi proces leczenia pozostawiły naszą córeczkę całkowicie niewidomą, niechodzącą i z opóźnieniami rozwojowymi. Cały czas robimy wszystko, by Lilianka mogła jak najlepiej rosnąć – jeździmy na rehabilitację i różne kontrole u specjalistów. Córeczka ma także zapewnione zajęcia w specjalistycznym ośrodku. Częste dojazdy na wizyty lekarskie i rehabilitację stają się jednak coraz trudniejsze. Lilka rośnie i robi się coraz cięższa. Do codziennego funkcjonowania naszej rodziny potrzebujemy samochodu dostosowanego do przewozu córki na wózku inwalidzkim. Niestety, koszt zakupu auta przekracza nasze możliwości… Udało nam się uzyskać dofinansowanie, ale potrzebujemy pomocy w uzbieraniu części wkładu własnego. Tylko z Waszym wsparciem będziemy w stanie dalej zapewniać Lilce niezbędne zajęcia i wizyty. Będziemy wdzięczni za każdą okazaną pomoc! Rodzice

25 576,00 zł ( 60.1% )
Still needed: 16 978,00 zł
Monica Lewin
Urgent!
Monica Lewin , 38 years old

Trwa dramatyczna walka o życie młodej mamy❗️Potrzebna PILNA pomoc❗️

Mam na imię Monika, mam 37 lat, wspaniałego męża i ukochanego 2-letniego synka. Miałam w planach stworzyć wspaniałą rodzinę w miłości i szczęściu. Dziś jednak staję do walki na śmierć i życie i to mój najważniejszy cel – przeżyć. Dla nich, dla siebie... Wiosna 2003 roku, po dwóch latach badań i konsultacji lekarskich, w wieku siedemnastu lat i w stanie skrajnego wyczerpania, zdiagnozowano u mnie chorobę Wilsona. Choroba Wilsona powoduje w organizmie chorych zaburzenia metaboliczne, w wyniku których wątroba przestaje przetwarzać miedź, kumulując ją w tym właśnie organie oraz w innych tkankach.  Moje życie nie należało do łatwych, więc myślałam, że nie może mnie spotkać już nic gorszego. Niestety rok 2017 przyniósł nową, jeszcze gorszą i bardziej okrutną diagnozę agresywnego nowotworu dróg żółciowych. Los zadał kolejny cios... Po diagnozie przeszłam operację resekcji wątroby oraz długie i szalenie agresywne, a więc bolesne radio- i chemioterapie. Po długim cierpieniu nastąpił jednak okres poprawy i nadziei. Wtedy właśnie spełniło się moje największe marzenie – dziecko, ukochany synek, który urodził się wbrew wszystkiemu w grudniu 2021 roku. Miałam nadzieję, że wszystko zaczęło się już układać… Niestety, stan euforii i ogromnej radości macierzyńskiej nie trwał długo. Przeprowadzone badania wykazały bowiem, że nowotwór okazał się silniejszy, rozprzestrzeniając się z wątroby do płuc i węzłów chłonnych. W dalszym ciągu, mimo szalenie bolesnych działań ubocznych, poddaję się konwencjonalnej chemio- i radioterapii. Dotychczasowa kuracja nie daje mi jednak szansy pokonania tej śmiertelnej choroby. Obecnie przyjmuję immunoterapię i przechodzę badania w Izraelu, które będą potrzebne do rozpoczęcia terapii w Niemczech. Zdaniem lekarzy to leczenie ostatniej szansy. Łącząc wszystkie szacunkowe koszty leczenia i badań moje życie wyceniono na MILION złotych. Jestem w stanie zrobić wszystko, by wygrać, dla mojego ukochanego synka, wspaniałego męża, cudownej rodziny i bliskich. Choć dotychczas radziliśmy sobie sami, dziś wiemy już, że nigdy nie zdobędziemy tak ogromnej sumy. Nasze możliwości finansowe to tylko tzw. kropla w morzu. Żyję, choć według statystyk nie powinnam już żyć. Walczę, choć coraz częściej brakuje mi sił. Ale muszę wygrać… Mimo przeciwności będę walczyć dalej. Chcę być przy synku, gdy dorasta, chcę być dla niego najwspanialszą mamą, przyjaciółką, której nie może zabraknąć... Proszę, pomóż mi napisać dobre zakończenie tej historii. Pomóż mi stoczyć ostatnią walkę o życie.  Proszę o każdą złotówkę… Monika

118 142,00 zł ( 11.1% )
Still needed: 945 688,00 zł