Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotr Pepliński
Piotr Pepliński , 35 lat

Nieudany skok do wody zmienił moje życie! Nie chcę się poddać, proszę, pomóż!

Nie jest łatwo prosić o pomoc… Nie jest łatwo, tym bardziej kiedy przez większa część swojego życia to ja byłem po drugiej stronie. Pomaganie to słowo, które miałem oswojone od dawna. Pomaganie dobrym słowem, siłą mięśni, pomaganie byciem blisko tych, których kocham, ale też pomaganie wpłacając środki na takich portalach dla tych, których spotkało nieszczęście… Dziś niespodziewanie sam jestem po drugiej stronie… Po niefortunnym skoku do wody, po dwóch operacjach, po wymianie dwóch kręgów na implanty i po 5 miesiącach w szpitalu już sam siadam na wózek i stawiam pierwsze kroki. Jeszcze nieporadnie i niepewnie jak dziecko, ale walczę o każdy ruch, żeby kiedyś móc znowu dawać moją siłę innym. Żeby tego dokonać potrzebna mi nie tylko siła mentalna, ale też długa i kosztowna rehabilitacja. Mam wokół wielu ludzi, którzy już okazali mi swoje serce i wsparcie. Dziś zwracam się do Ciebie. Jeśli masz ochotę i potrzebę serca, by pomagać - obiecuję, że zamienię Twoją pomoc na siłę moich mięśni i odwagę w stawianiu pewnych i zdecydowanych kroków po to, żeby to dobro, które od Ciebie dostałem oddać dalej w świat... Bo warto pomagać! Piotr

21 076 zł
Malwina Rucińska
Malwina Rucińska , 37 lat

Malwinę potrącił samochód. Trwa jej walka o sprawność!

Są momenty, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć ani w żaden sposób zaplanować. To chwile, które nagle wywracają naszą rzeczywistość do góry nogami i już nic nie da się zmienić. Nie da się cofnąć czasu i uniknąć splotu niefortunnych czynników, które doprowadzają do tragedii. Wiem o tym, ale wciąż nie potrafię się pogodzić z tym, co spotkało moją ukochaną córkę… Jechaliśmy z Malwiną samochodem. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że zaczyna brakować paliwa. Zjechałem na pobocze i poprosiłem córkę, aby zaczekała na mnie w samochodzie. Miałem szybko podejść na stację i wrócić z paliwem. Niestety w ostatnim momencie Malwina zmieniła zdanie, chciała pójść ze mną. W pośpiechu wybiegła za mną na drogę. Wtedy usłyszałem pisk i huk, który do dziś utkwił w mojej pamięci i nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie się go pozbyć.  Samochód, który potrącił Malwinę, jechał z prędkością 70 km/h, chociaż dozwolone było zaledwie 40 km/h. Przy takiej prędkości Malwina nie miała szans na jakąkolwiek reakcję, ucieczkę, a kierowca nie był w stanie zahamować w odpowiednim momencie. To była właśnie jedna z tych nieodwracalnych chwil, podczas której życie mojej córki stanęło pod znakiem zapytania.  Malwina spędziła ponad 50 dni w szpitalu. Widok córki podłączonej do respiratora, nieprzytomnej, walczącej o życie na oddziale intensywnej terapii był najtrudniejszą rzeczą, z którą musiałem się zmierzyć. Błagałem w myślach, żeby się nie poddawała, żeby wygrała tę potworną walkę. Teraz nie potrafię opisać słowami swojego szczęścia, że córka przetrwała najtrudniejszy moment i mogła rozpocząć rehabilitację. Obecnie najtrudniej wracać mi właśnie do tych dobrych wspomnień. Przed wypadkiem Malwina prowadziła własną działalność, spełniała swoje marzenia i cele. Nie zapominała jednocześnie o czasie dla siebie, który poświęcała na długie spacery, czytanie książek i nadrabianie filmowych nowości. Wiem, że teraz część z tych rzeczy musi poczekać, że droga do odzyskania sprawności będzie długa i pełna przeszkód. Nigdy jednak nie wątpiłem w hart ducha, dzielność i wytrwałość mojej córki. Wiem, jak bardzo jej zależy na tym, by odzyskać to, co zabrało te kilka fatalnych sekund! Rehabilitacja może uczynić Malwinę bardziej sprawną i samodzielną, ale koszty turnusów przekraczają nasze możliwości finansowe. Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc. Dzięki Wam los Malwiny może się odmienić, proszę, pomóżcie!  Janusz, tata Malwiny

2 197,00 zł ( 3,35% )
Brakuje: 63 229,00 zł
Jerzy Maj
Jerzy Maj , 74 lata

By mieć sprawność w zasięgu chociaż jednej ręki!

Ponad dwa miesiące temu nasz ukochany tata wskutek nagłej utraty przytomności niefortunnie upadł i uderzył tyłem głowy o podłogę, tracąc władzę w lewej ręce. Pozostałe kończyny były w pełni sprawne. Efektem tygodniowego pobytu w szpitalu oraz wysyłanych badań celem konsultacji właściwych specjalistów w innym odległym miejscu okazała się konieczność przeniesienia do innego szpitala celem wdrożenia właściwego postępowania. Dopiero po 10 dniach od zdarzenia w świetle nowych interpretacji wyników przeprowadzonych badań oraz zastosowanemu postępowaniu przedoperacyjnemu w postaci wyciągu za czaszkę stosowanemu w przypadku urazu kręgosłupa podjęto decyzję o wdrożeniu interwencji chirurgicznej. Jadąc na zabieg operacyjny, tata miał jeszcze całkowicie sprawną prawą połowę ciała. W trakcie zabiegu operacyjnego wykonano stabilizację i protezowanie odcinka szyjnego kręgosłupa. Po zabiegu stwierdzono głęboki niedowład czterokończynowy, tata w chwili obecnej jest leżący i wymaga całkowitej opieki. Nic nie jest w stanie sam przy sobie zrobić. Wymaga karmienia, mycia i przewijania. Pozostając w pozycji leżącej, nie jest nawet w stanie samodzielnie obrócić się z boku na bok. Rehabilitacja szpitalna dobiega końca. Dzięki pracy rehabilitantów i wysiłkowi taty wkładanemu w codzienne ćwiczenia pojawił się cień nadziei w postaci częściowego zginania palców w prawej ręce. W obecnej sytuacji potrzebna jest kontynuacja bardzo długiej i intensywnej rehabilitacji dającej nadzieję (w co mocno wierzymy) na poprawę jego stanu i sprawności poprawiającej jednocześnie komfort i jakość jego jakże traumatycznego obecnie funkcjonowania. Nie znając logicznego uzasadnienia przyczyn utraty władzy w pozostałych kończynach, która wystąpiła po zabiegu oraz będąc świadomymi własnej bezsilności w ich dociekaniu skupiamy się obecnie na tym co najważniejsze w obecnej sytuacji, a mianowicie na zapewnieniu mu jak najlepszej rehabilitacji w specjalistycznym ośrodku. Koszty prywatnej rehabilitacji są ogromne i kształtują się w granicach 14 tys. złotych miesięcznie. W związku z tym zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie w finansowaniu rehabilitacji, bez której stan taty nie ma żadnych szans na poprawę. Dzięki Waszemu wsparciu pomożecie Jerzemu stawić czoło trudom codziennego funkcjonowania, a świadomość niepozostawania w tej traumie samemu doda mu wiary i siły na tyle, by nadal mógł intensywnie walczyć o powrót do własnej sprawności i niezależności. Rodzina

26 933,00 zł ( 30,13% )
Brakuje: 62 429,00 zł
Jarosław Trochimiuk
Jarosław Trochimiuk , 64 lata

Choroba odebrała mi sprawność i to, co kocham! Pomóż wygrać najważniejszy mecz życia!

Mam 61 lat. W przekonaniu niektórych być może przeżyłem już wiele. Dla mnie to jednak wciąż za mało. Życie nauczyło mnie, że bez względu na wszystko nie należy się poddawać, choćby walka oznaczała poświęcenie. W tym momencie nie mam nic do stracenia!  Ze sportem byłem związany właściwie od zawsze. Towarzyszył mi w pracy i życiu prywatnym. Po wielu latach miałem właściwie wrażenie, że stał się częścią mnie. Moim konikiem była siatkówka - grałem w drużynie Czarnych Radom, jako Junior i Senior. Po zakończeniu mojej przygody z tą dyscypliną, spełniałem się zawodowo jako nauczyciel wychowania fizycznego i dyrektor szkoły. W miarę możliwości pozostawałem aktywny - ten nawyk po prostu ze mną został.  Pierwsze problemy ze zdrowiem zaczęły się dawno temu, ale wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że cukrzyca okaże się chorobą, która w pewnym momencie zmieni całkowicie rzeczywistość odbierając samodzielność i możliwość wykonywania tego, co kocham.  W 2020 roku cukrzyca zaczęła postępować, a ja czułem, że tracę kontrolę nad moim ciałem. Lekarze w pewnym momencie nie pozostawili innej możliwości jak amputacja. Nie docierało to do mnie. Jak to możliwe, że stracę nogę?! Jak mam przejść do porządku dziennego nad utratą sprawności?! Te pytania nie dawały mi spokoju, ale wiedziałem, że w obliczu choroby nie mam wyboru.  Tuż po zabiegu poruszałem się na wózku, w lipcu udało mi się zdobyć tymczasową protezę. To zaszczepiło we mnie nadzieję, że nie wszystko stracone! Wyznaczyłem sobie cel: zdobycie profesjonalnej protezy, która da mi szansę. Szansę na odzyskanie sprawności, samodzielności, na powrót do życia na własnych zasadach. Wiem, że na boisko już zawsze będę patrzył z tęsknotą, a wszystkie rozegrane mecze są historią. Sport nauczył mnie, że są sprawy, o które warto walczyć do samego końca. Przede mną rozgrywka o najwyższą stawkę - moją przyszłość!  Nie mogę i nie potrafię patrzyć na świat z pozycji siedzącej. W bezruchu mam wrażenie, że powoli umieram...  Tkwi ciągle we mnie maleńka iskierka nadziei. Wierzę, że znajdą się ludzie, którzy pomogą mi osiągnąć cel. Bardzo proszę. Jarek

1 949,00 zł ( 8,14% )
Brakuje: 21 988,00 zł
Żaneta Stępień
Żaneta Stępień , 5 lat

Jej siostra bliźniaczka zmarła po porodzie, ona sama walczy o sprawność! Pomóż!

Ciąża przebiegała wzorowo, nie mogliśmy doczekać się, aż na świecie pojawią się Żanetka i Laura. Lekarze ostrzegali nas, że ciąża bliźniacza jednokosmówkowa niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw. Nadzieja jest jednak jak bańka mydlana, która w niepewności trzyma do końca. Gdy nagle poczułam się źle, ból pleców nie ustępował i trafiłam do szpitala, strach spojrzał w moje oczy…  Naszych córeczek spodziewaliśmy się na świecie na przełomie września i października. Niestety poród rozpoczął się już w połowie lipca i nie było żadnych szans, aby go zatrzymać. Dziewczynki były w stanie krytycznym ze względu na wystąpienie syndromu przetoczenia oraz swoje skrajne wcześniactwo - ciąża trwała zaledwie 27 tygodni. Żanetka doznała wylewu dokomorowego III stopnia, które spowodowało u niej wodogłowie, a jej siostra po kilku dniach odeszła z tego świata...  Przedwczesne przyjście Żanetki na świat pociągnęło za sobą szereg konsekwencji dla jej zdrowia – retinopatia, opóźniony rozwój mowy, małogłowie wtórne, a co najgorsze - mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Pomimo tego, że ma już skończone 2-latka, nie raczkuje, nie potrafi samodzielnie jeść, ma problemy z gryzieniem… Jest dzieckiem leżącym, a kontakt z nią jest bardzo utrudniony. Porozumiewa się tylko płaczem lub pojedynczymi słowami.  Rzeczywistością naszej córeczki są regularne zajęcia rehabilitacyjne, odwiedziny w Ośrodku Wczesnego Wspomagania Rozwoju oraz stałe wizyty u neurologopedy i osteopaty. Intensywne i wielokierunkowe ćwiczenia są dla córeczki niezbędne, aby miała w przyszłości szansę na jak największą samodzielność. Żanetka ma także duże problemy ze wzrokiem, dlatego musimy regularnie kontrolować pogłębiającą się wadę.  Zaakceptowaliśmy, że mózgowe porażenie dziecięce będzie z Żanetą na zawsze. Wierzymy, że ciężką i regularną pracą jesteśmy w stanie pomóc naszej córce. Wiemy, że nie możemy odpuścić nawet nie chwilę. Dlatego nie możemy pozwolić, by pieniądze stanęły na naszej drodze i zamknęły Żanetce drzwi do sprawniejszej przyszłości. Wiążemy duże nadzieje z podaniem córce komórek macierzystych, które zmniejszyłyby nasilenie choroby i wpłynęły na poprawę funkcjonowania.  Nawet najmniejszy gest przybliży nas do realizacji celu, którym jest lepsze jutro dla naszej córeczki. Będziemy wdzięczni za każdą pomocną dłoń! Rodzice  *Kwota zbiórki jest szacunkowa

43 679,00 zł ( 51,32% )
Brakuje: 41 428,00 zł
Malwina Rumińska
Malwina Rumińska , 11 lat

Nadzieja na jutro... Wspieramy Malwinkę!

Całe życie Malwinki uwarunkowała jednak chwila – chwila narodzin. To wtedy bowiem nie wykonano cesarskiego cięcia, przez co córeczka urodziła się z niedotlenieniem. Z tego powodu już zawsze będzie się zmagać z dziecięcym porażeniem mózgowym czterokończynowym. Malwinka nie siedzi samodzielnie, nie mówi i nie chodzi. Jest w stanie jeść tylko z butelki, a świat już zawsze będzie oglądać z perspektywy wózka. Przez zwichnięte biodra przeszła ich operację, a przez to jeszcze bardziej potrzebuje rehabilitacji... Nie jest nam łatwo. Malwince przysługuje tylko godzina tygodniowo rehabilitacji w ramach NFZ. To stanowczo za mało, jednak na wizyty prywatne, czy turnusy rehabilitacyjne nasza rodzina nie ma środków... Proszę o pomoc, o szansę dla mojej córeczki! Betina, mama

1 222 zł
Karolinka Kaźmierczak
Karolinka Kaźmierczak , 4 latka

By dramatyczny początek skończył się dobrze... Pomóż Karolince!

Ogrom problemów, który spotkał naszą malutką córeczkę, coraz częściej przygniata nas, dorosłych ludzi, a co w obliczu tych dramatów musi czuć malutka dziewczynka? To pytanie spędza sen z naszych powiek. W pierwszych dniach życia Karolinki zdiagnozowano u niej wadę mózgu i serca. Przeczuwaliśmy, że dzieje się coś złego, kiedy tylko córeczka pojawiła się na świecie, dostała bardzo silnych drgawek i miała znacznie obniżone napięcie mięśniowe. Karolinka wciąż nie chodzi, nie siedzi, a nawet nie raczkuje, ale walczymy i w tej walce nigdy się nie poddamy. Pięć razy w tygodniu wozimy córeczkę na rehabilitację, do tego często na konsultacje i kolejne badania, wszystko to, by dać jej szansę na przyszłość. Sami jednak tej walki nie wygramy. Pomożesz nam? Rodzice

35 218 zł
Zbigniew Wasilewski
Zbigniew Wasilewski , 49 lat

Od małej rany po amputację nogi – pomóżmy Zbigniewowi znowu być sprawnym!

Z cukrzycą zmagam się już wiele lat. Choroba, która krok po kroku zabiera mi sprawność i chęci do życia. Mam dopiero 46 lat. To zdecydowanie za wcześniej, by resztę życia spędzić przykutym do wózka, całkowicie zależnym od innych.  Wszystko miałem pod kontrolą, aż do czerwca 2020 roku. Na palcu lewej stopy pojawiła się mała ranka. Niby nic szczególnego, ale przy cukrzycy na takie urazy trzeba ogromnie uważać. Rana zamieniła się w mój największy problem. Niestety pojawiła się martwica, która zaczęła się rozwijać. Niedługo po tym objęła wszystkie palce u nogi.  Mimo długotrwałego leczenia z pozytywnymi skutkami trafiłem do szpitala pod koniec października 2020 r. Stało się tak z powodu anemii i zebrania się dużej ilości wody w organizmie. Komplikacje w ostateczności doprowadziły mnie do rozwiązania ostatecznego. Podjęto decyzję o amputacji nogi.  W czasie pobytu w szpitalu doszło do kolejnych problemów: przeszedłem zawał serca i zostałem zakażony Covidem. Ze szpitala wypisano mnie w grudniu z otwartą raną. Do września prywatnie leczyłem nogę, aby rana się zrosła. Pogodziłem się ze stratą kończyny, teraz muszę zawalczyć o moją sprawniejszą przyszłość.  Chciałbym zakupić protezę, aby nie być ciężarem dla mojej rodziny. Obecnie staram się także o zakup specjalnego pojazdu, który ułatwi mi poruszanie się, gdy będę miał mniej sił. Przebyte choroby sprawiły, że dziś o wiele łatwiej u mnie o ogromne zmęczenie. Koszty obu sprzętów przekraczają moje możliwości. Moim marzeniem jest wrócić, chociaż w części do zdrowia, by móc zająć się swoją nową pasją, którą jest hodowla pszczół. Tylko dzięki Waszej pomocy, mogę dostać taką szansę. Bardzo proszę, nie bądź obojętny i pomóż m! Zbigniew

4 709,00 zł ( 18,29% )
Brakuje: 21 036,00 zł
Weronika Pastuszka
Weronika Pastuszka , 17 lat

Przejażdżka rowerowa zakończyła się tragedią! Pomóż Weronice odzyskać dawne życie!

Nie potrafię przestać wracać myślami do ostatniej wspólnej chwili, kiedy wszystko było jeszcze normalnie, kiedy rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Do ostatniej chwili, kiedy jeszcze się nie bałam... Tamtego dnia Weronika wyszła z domu jak zawsze. Pamiętam, w co była ubrana, jakie były jej ostatnie słowa, a później nagle wszystko się zmieniło i córka nigdy do tego domu nie wróciła... Weronika uległa bardzo ciężkiemu wypadkowi! 24 lipca została potrącona przez rozpędzony samochód. Wracała do domu chwilę po godzinie 19. Nie dojechała. Jej rower w tym starciu nie miał najmniejszych szans... W stanie krytycznym trafiła do szpitala, gdzie sztab medyków walczył o jej życie przez kilka dni, a ja nie mogłam nic zrobić! Tylko czekać... Umierałam razem z nią, tyle że ja ze strachu... Obrażenia były ciężkie. Miała stłuczone płuca, wątrobę i śledzionę. Doszło do kilku złamań, uszkodzone zostały zęby oraz wzrok... Wiki do tej chwili przeżyła trzy operacje. Obecnie potrzebuje intensywnej rehabilitacji, opieki stomatologicznej, okulistycznej. Powoli stawia pierwsze kroki. Inne obrażenia organizm zwalczył, jednak te wymagają opieki specjalistów tu i teraz...  Moja córka zawsze była uśmiechniętą, grzeczną i przyjazną dziewczynką. Jej pasją była jazda na rowerze i to właśnie to sprawiło, że omal jej nie straciłam. Córka potrzebuje intensywnej rehabilitacji i wieloetapowego leczenia, a przed nami długa droga. Jesteśmy gotowe w nią wyruszyć, ale potrzebujemy Twojej pomocy! Sylwia, mama

8 350 zł