Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tomasz Szostak
14 dni do końca
Tomasz Szostak , 33 lata

Guz mózgu odebrał Tomkowi dotychczasowe życie - pomóż mu je odzyskać!

„Życie potrafi zaskakiwać” – ten zwrot nie zawsze oznacza wesołe niespodzianki, o czym przekonaliśmy się pewnego dnia, gdy nasz przyjaciel Tomek trafił do szpitala.  Tak trudno zrozumieć, dlaczego to musiało spotkać akurat jego... Nasz przyjaciel otrzymał straszliwą diagnozę, która wywróciła jego życie do góry nogami. Przyszło mu walczyć z najgorszym przeciwnikiem, jakiego można sobie wyobrazić – nowotworem.  Okazało się, że w głowie Tomka ukrył się straszny, niezwykle trudny do pokonania guz – glejak o III stopniu złośliwości. Diagnoza w jednej chwili zamieniła jego życie w koszmar. Nasz przyjaciel z młodego, silnego, niezależnego mężczyzny stał się pacjentem zależnym od pomocy innych ludzi. Pomimo przeciwności losu, Tomek dzielnie walczy. Przeszedł już 3 operacje i intensywne leczenie ratujące życie! Guz był na tyle duży i ulokowany w bardzo niekomfortowym miejscu, że lekarze nie podjęli się jego całkowitego usunięcia. W efekcie, pojawiło się uszkodzenie nerwu wzroku, utrata węchu i padaczka. To wszystko uniemożliwiło Tomkowi normalne funkcjonowanie...  Nasz przyjaciel stał się niezdolny do wykonywania pracy. Jedynym opiekunem Tomka jest jego mama, która, pomimo że sama potrzebuje pomocy specjalistów, zrezygnowała z pracy, aby móc opiekować się synem. Razem zostali skazani na życie, w którym głównym źródłem dochodu jest niegodziwa renta, za którą przeżycie jest prawie niemożliwe...  Przy tak ciężkim i nieobliczalnym wrogu, potrzebne jest specjalistyczne i niestety kosztowne leczenie. To jedyna szansa na życie bez wznowy i cierpienia. Niestety, Tomka nie stać na tak wielki koszt. Już teraz utrzymanie siebie oraz mamy, staje się dla niego wielkim wyzwaniem. Renat jest drastycznie niska, a zasiłek opiekuńczy nie został im przyznany....  Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe. Dzięki waszej pomocy Tomek będzie mógł opłacić leki, drogie badania i  bilety, które pozwolą mu na codzienne dojazdy do szpitala.  Przeciwnik jest silny, ale się nie poddamy! Tomek całe życie pomagał innym, zawsze służył radą, wsparciem i uśmiechem. Teraz nadszedł czas, abyśmy mogli mu się odwdzięczyć za całe dobro, które uczynił. Przyjaciele Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku: ➡️ Walczymy dla Tomka!

26 809 zł
Krzysztof Bielawski
Krzysztof Bielawski , 50 lat

Tragiczny wypadek na zawsze zmienił życie Krzysztofa. Potrzebna pilna pomoc!

Sekundy przekreśliły wszystko, co znałem i kochałem. Nie tak miał się skończyć tamten dzień, nie taki miał być finał wakacyjnego wyjazdu. Czy będę żył jak dawniej, korzystał z życia pełnymi garściami? Lekarze nie dają mi złudnych nadziei – ja jednak wiem, że tylko ciążka walką i uporem jestem w stanie, choć częściowo wrócić do sprawności.  To były wakacje w Czechach. Piękny sierpień. Wszystko było tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Niestety, te dobre chwile zostały zabrane przez tragiczne wydarzenie, którego byłem uczestnikiem. Uległem poważnemu wypadkowi na motorze. Uraz rdzenia kręgowego w odcinku lędźwiowym spowodował, że zostałem sparaliżowany od pasa w dół. Do tego liczne złamania kręgosłupa, żeber, obojczyka, łopatki… Uraz serca, niewydolność oddechowa. Jedna chwila –  długa lista konsekwencji.  Ja, zdrowy i pełen sił mężczyzna stałem się pacjentem szpitala, który walczy o życie… Śpiączka, w której byłam przerażała moich najbliższych. Ciężko było ocenić stan, w jakim znajdowałem. Liczyła się każda minuta. Cudem przeżyłem i jestem za to wdzięczny losowi. Wypadek dał mi do zrozumienia, jak bardzo cenię sobie życie, jak wiele mam do stracenia. Teraz biorę udział w najtrudniejszej bitwie – o sprawność. Jak to możliwe? Czy los zabrał mi naprawdę wszystko, nad czym pracowałem latami? Czy kiedykolwiek będę mógł zapomnieć, o wydarzeniach tego lata? W mojej głowie kłębiło się wiele pytań, miałem poczucie niesprawiedliwości, ale nigdy nie miałam chwili zwątpienia, ani jednej myśli, że się poddam. Lekarze nie dają mi złudzeń – na 90% będę poruszał się na wózku. Jednak widząc moją determinację, twierdzą, że najbliższe 2 lata będą znaczące. W zależności od tego ile i z jakiej rehabilitacji będę korzystał, moja szanse będą rosły lub malały…  Od czasu wypadku nie wyszedłem ze szpitala. Okres pandemii sprawił, że czas ten najgorszy czas spędzam sam, bez najbliższej rodziny. Na przełomie grudnia i stycznia zostanę wypisany do domu. Jest cień szansy, że nie spędzę świąt w szpitalu. Zrobię wszystko, by tak było… Tak bardzo tęsknie za domem, za spokojnym czasem z herbatą w ręku, za najbliższymi. Liczę, że nowy rok przyniesie mi szansę na nowe życie! Aby tak się stało, będę potrzebował rehabilitacji neurologicznej. Dodatkowo niezbędny będzie zakup wózka aktywnego i innych sprzętów rehabilitacyjnych. Niestety, aby dojść do zdrowia, potrzebuję Twojej pomocy. Nie wystarczy mi środków, aby zapewnić sobie odpowiedniego leczenia i rehabilitacji. Dlatego proszę, pomóż mi odzyskać samodzielne życie i wrócić do miejsca, za którym bardzo tęsknie i które bardzo kochałem!  Krzysztof ➤ Licytacje dla Krzysztofa     

66 231 zł
Joanna Kowalczyk - Stużyńska
6 dni do końca
Joanna Kowalczyk - Stużyńska , 62 lata

Walczę z dwoma nowotworami naraz! Proszę o pomoc...

Mam raka piersi i chłoniaka – dwa nowotwory, z którymi walczę o swoje życie. Nie wiem, ile mam jeszcze w sobie siły. Czy wystarczy mi jej na dalszą walkę? Czy będę w stanie wygrać ją samotnie? Jestem przerażona... Potrzebuję pomocy, aby móc dalej walczyć o swoje życie! Szok, niedowierzanie, rozpacz... Walka z jednym nowotworem to koszmar, a mi przyszło walczyć aż z dwoma. Staram się być silna, ale przychodzą momenty załamania... W ciągu ostatnich miesięcy przeszłam dwie operacje – laparaskopową operację pobrania węzła chłonnego i wycięcie wyrostka robaczkowego w celu badania histopatologicznego. Przede mną wyniszczająca chemioterapia, której tak bardzo się boję. Podjęto się leczenia obydwu nowotworów w Klinice Hematologii, a następnie w Klinice Leczenia Raka Piersi przy Szpitalu Akademi Medycznej w Gdańsku. Czeka mnie bardzo długa walka – potrzebuję pieniędzy na leki, dojazdy na leczenie do Gdańska i bieżące wydatki. Od roku nie mogę podjąć pracy zarobkowej, mam tylko niewielką rentę inwalidzką. Moja sytuacja jest bardzo trudna. Choroby pozbawiły mnie planów, marzeń i rzeczywistości, którą znałam. Sprawiły, że jestem więźniem własnego domu... Ale nie mogę poddać! Na szali leży moje życie! Pomóż mi je uratować! Joanna

6 134 zł
Kornelia Glaza
9 dni do końca
Kornelia Glaza , 12 lat

Kornelce odebrano zdrowie i normalne życie. Podarujmy jej nowy wózek!

W wigilijny poranek 9 lat temu nie mogliśmy dostać lepszego prezentu. Dowiedzieliśmy się z mężem, że jestem w upragnionej ciąży. Nie muszę dodawać, że przez cały czas uważałam na siebie, badałam się i oczekiwałam naszego skarbu. Nie wiedziałam wówczas, że ciężki poród zniszczy wszystko. Nasze plany i marzenia zamieni w pył... W wyniku źle przeprowadzonego porodu Kornelka doznała uszkodzenia mózgu, niedotlenienia i ciężkiej zamartwicy.  Córeczka przyszła na świat bez oznak życia, owinięta pępowiną wokół rączek i szyi. Nie żyła…   Akcja reanimacyjna nie przynosiła rezultatów, na sali porodowej panował chaos. Kolejni lekarze bezskutecznie próbowali przywrócić Kornelii życie, została zaintubowana i bezpośrednio z sali porodowej trafiła na Oddział Intensywnej Terapii Noworodka. Rozpoznanie: ciężka zamartwica urodzeniowa, wrodzone zapalenie płuc, niewydolność oddechowa, drgawki, encefalopatia niedotlenieniowo- niedokrwienna... Córeczka, niedotleniona przy porodzie, przez następne tygodnie walczyła o każdy oddech, z początku przy pomocy respiratora, potem już samodzielnie. Jednego dnia oddalała się od nas, aby następnego sprawić nam niespodziankę i pokazać, że walczy i kocha nas, chce z nami być. Chyba nigdy nie dowiemy się jaka była skala bólu, mogliśmy się jedynie domyślać, patrząc na „niemy” płacz.  Przez to, co się wydarzyło, Kornelka ma Mózgowe Porażenie Dziecięce. Jest całkowicie od nas zależna. Wymaga całodobowej opieki, nie mówi, nie siedzi, nie jest w stanie wykonać sama najprostszych czynności życiowych. Wiemy jednak, że bez naszej pomocy, wsparcia i przede wszystkim rehabilitacji z Kornelką nie byłoby żadnego kontaktu.  Córeczka rośnie, a jej potrzeby niestety się piętrzą. Obecnie konieczny jest zakup nowego wózka inwalidzkiego. Stary praktycznie ledwo jeździ, a dzięki nowemu mogłaby wygodnie siedzieć i mieć rówieśników na wysokości oczu, co z pewnością ułatwiłoby wszystkim kontakt z Kornelką. Taki wózek jest poza naszym zasięgiem finansowym, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie. Rodzice

10 052,00 zł ( 43,98% )
Brakuje: 12 800,00 zł
Marcin Sumara
11 dni do końca
Marcin Sumara , 39 lat

Marcin jest więźniem własnego ciała - pomóż mu zawalczyć o sprawność!

Świadomość, że życie Twojego syna jest zagrożone to koszmar, najgorszy z możliwych. Chwilę później zdajemy sobie jednak sprawę z czegoś znacznie bardziej przerażającego. To wszystko dzieje się naprawdę, a nie we śnie. W jednej chwili kompletnie bezbronni stajemy oko w oko z bolesną rzeczywistością... Nigdy nie byłam bardziej przestraszona niż w tamtej chwili, gdy dowiedziałam się, że Marcin miał udar i walczy o życie. Bezsilność i nieskończone godziny oczekiwań, co będzie dalej - to emocje, które wracają do mnie niemal każdego wieczora. Marcin ma dopiero 36 lat! To wiek, w którym ma się jeszcze całe życie przed sobą. To czas na walkę o to, by spełniły się nasze marzenia, a nie na walkę o sprawność i samodzielność. Los obszedł się jednak z Marcinem okrutnie. W jednej chwili zmienił piękne wyobrażenie o przyszłości w ciągły strach.  Konsekwencją udaru okazało się porażenie czterokończynowe sprzężone z zespołem zamknięcia, czyli stanem, w którym świadomość i sprawność umysłowa zostaje zachowana, ale nie ma możliwości kontrolowania własnego ciała, nie możliwości porozumiewania się z innymi za pomocą słów, jedynie za pomocą sporadycznych gestów. Mój syn w jednej chwili stał się więźniem własnego ciała! Moje serce rozpada się na pół za każdym razem, gdy o tym myślę.  Wiem, że jedyną szansą na walkę o sprawność mojego syna jest intensywna, specjalistyczna rehabilitacja. Tylko dzięki niej, Marcin ma szansę odzyskać władzę nad własnym ciałem. Nadal wierzę w to, że będzie mógł samodzielnie funkcjonować. Niestety, nie jestem w stanie z własnej kieszeni zapewnić mu odpowiedniej ilości potrzebnej rehabilitacji.  Proszę, pomóż nam... Nie mogę pozwolić na to, by Marcin na zawsze był zamknięty we własnym ciele. Nie mogę zostawić mojego syna bez pomocy, a rehabilitacja musi rozpocząć się jak najszybciej. Tylko tak syn może zawalczyć z potwornymi skutkami udaru.  Anna, mama

291 659,00 zł ( 69,06% )
Brakuje: 130 653,00 zł
Patryk Klej
14 dni do końca
Patryk Klej , 16 lat

Guz mózgu niemal zabił Patryka! Ratuj jego przyszłość!

Marzę o beztroskim czasie dla mojego dziecka i całej mojej rodziny. Marzę, by wszystkie choroby odpuściły, choć na chwilę. Marzę, by Patryk był w stanie stabilnie stanąć na dwóch nogach. Niestety, już teraz wiem, że bez kosztownego leczenia i specjalistycznej rehabilitacji te marzenia nigdy się nie spełnią...  Wszystko zaczęło w 2019 roku. Wtedy dowiedziałam się, że mój synek ma guza móżdżku – Medulloblastoma Classic typ G IV. Momentu, w którym usłyszałam, że w głowie Patryka urósł śmiertelnie niebezpieczny guz, nie wyrzucę z głowy już nigdy. Pamiętam kolor ścian, pamiętam pogodę za oknem i pamiętam, jak przerażona nie potrafiłam zaczerpnąć powietrza... To był najgorszy moment mojego życia...  Konieczne było szybkie przeprowadzenie operacji usunięcia guza. Niestety, mózg to wyjątkowo niewdzięczne pole walki z nowotworem. Lekarze poinformowali nas, że operacja będzie niosła za sobą duże ryzyko i możliwość pojawienia się groźnych powikłań. Jednak wiedzieliśmy, że zabieg jest jedyną szansą na uratowanie życia naszego dziecka...  Operacja się udała, jednak zaraz po niej otrzymaliśmy kolejny cios. Zdiagnozowano u syna pooperacyjne porażenie czterokończynowe, ataksję! Rozpoczęliśmy kolejną walkę. Tym razem o sprawność. Patryk miał 11 lat i wszystkiego musiał uczyć się od nowa – chodzenia, mówienia, funkcjonowania!  Oprócz ciężkiej rehabilitacji, musiał przyjmować leczenie wspomagające – chemioterapię oraz radioterapię. Dodatkowo, za chwilę konieczna była reoperacja z powodu podejrzenia wznowy guza...  I znów setki pytań bez odpowiedzi: dlaczego nasz synek? Dlaczego my? Codziennie patrzyłam na zmizerniałą buzię naszego synka, bojąc się, że widzę ją po raz ostatni… Jednocześnie kurczowo trzymałam się nadziei, że to nie może się tak skończyć. Patryk dzielnie walczył. Z końcem 2020 roku zakończył leczenie, ale ten koszmar do dziś nie daje nam o sobie zapomnieć. Skutki choroby nie odstępują naszego synka na krok. Niedowład, ataksja, oczopląs, wada wzroku i słuchu. Patryk ma zanik i znaczne osłabienie mięśni kończyn i tułowia. Jego chód jest chwiejny, a przy chodzeniu wymaga pomocy osoby dorosłej...  Obecnie syn potrzebuje regularnej rehabilitacji i leczenia! To jedyna szansa, aby mógł powrócić do normalnego życia i cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Niestety, wydatki mnożą się każdego dnia... Nie stać nas na pokrycie tak wielkich kosztów! Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc...  Rodzice 

10 511 zł
Agata Burzyńska
10 dni do końca
Agata Burzyńska , 35 lat

Uratuj moją przyszłość, uratuj moje nogi!

"Wystarczy schudnąć.", "Weź się za siebie", "Idź w końcu na siłownię" – takie bolesne słowa słyszałam za każdym razem, kiedy skręcałam się z bólu i rozpaczliwie szukałam pomocy...  Mam na imię Agata. Od wielu lat żyję z ogromnym bólem i straszliwą diagnozą, jaką jest lipodemia. Choroba rujnuje moje życie we wszystkich sferach i zabiera mi to, co najcenniejsze –  sprawność.   Lipodemia jest bardzo rzadką chorobą, która charakteryzuje się nadmiernym odkładaniem się tkanki tłuszczowej. W moim przypadku, choroba rozwija się w zastraszającym tempie i powoduje wielkie spustoszenie w całym organizmie. Tkanka tłuszczowa lokalizuje się symetrycznie na moich pośladkach, udach i łydkach, a w ostatnim czasie również na ramionach!  Zaburzenie jest potocznie nazywane "chorobą grubych nóg" i "syndromem bolesnego tłuszczu". Moje nogi są nieproporcjonalnie duże w porównaniu do reszty ciała. Niestety, żadna dieta, ani ćwiczenia nie są w stanie tego zmienić. Obrzęki z każdym dniem rosną i stają się większe. Nie mam na to wpływu, dlatego codziennie walczę z ogromnym poczuciem bezradności i depresją.  Wiecznie obrzęknięte kończyny bolą, pieką, mrowią, ulegają deformacji. Następstwem choroby jest przewlekłe zapalenie żył oraz refluks żylny. W najgorszym przypadku zaburzenie może doprowadzić to utraty władzy w nogach i  całkowitej niepełnosprawności! Wiem, że nie mogę do tego dopuścić. Mam malutkiego synka, który mnie potrzebuje....  Jedyny ratunkiem jest kosztowna operacja – liposukcja wodna. Niestety, przy moim stopniu zaawansowania choroby, jeden zabieg nie wystarczy... Już teraz muszę nosić kompresję oraz chodzić na drenaże limfatyczne. To wszystko jest bardzo drogie  i znacznie przekracza mój budżet.... Codzienne funkcjonowanie jest coraz trudniejsze, coraz bardziej skomplikowane. Drżę w strachu przed tym, że kiedyś najprostsze czynności będą poza zasięgiem moich możliwości... Bez operacji nie jestem w stanie normalnie żyć, a przede wszystkim wychowywać mojego synka!  Mimo mojej chęci do walki i radzenia sobie samodzielnie ze wszystkimi przeciwnościami losu nie przeskoczę muru, którym są ogromne środki... Dlatego błagam, pomóżcie mi...  Agata

2 098,00 zł ( 7,88% )
Brakuje: 24 498,00 zł
Pola Krutina
12 dni do końca
Pola Krutina , 5 lat

Pomóż usłyszeć Polci świat!

Polcia ma w grudniu skończyła trzy latka. Urodziła się z niedosłuchem, który utrzymuje się na poziomie 50 decybeli. Aby mówiła – musi słyszeć. Aby mogła słyszeć potrzebuje wsparcia oraz sprzętu. Sytuacja covidowa uniemożliwiła nam systematyczną pracę ze specjalistami. Zajęcia w państwowych placówkach zostały mocno okrojone, przez co straciliśmy pół roku pracy. Córeczka „mówi po swojemu”, zatem dla otoczenia jej komunikaty nie są zrozumiałe. Potrzebuje zajęć z logopedą, z psychologiem oraz terapeutą SI, by móc w przyszłości funkcjonować w naszym świecie.  Staram się zapewnić córeczce wszystko, by prawidłowo się rozwijała i rosła, a wciąż są wytykane jej braki. Zajęcia są kosztowne, a potrzebuje ich kilka razy w tygodniu, by nadgoniła rówieśników. Niestety, koronawirus i jego skutki uderzyły między innymi w branżę hotelarską, z którą na co dzień jestem związana zawodowo. Ostatnie miesiące były szczególnie ciężkie i martwią mnie ograniczone możliwości finansowe w zestawieniu z potrzebami córeczki. Nie chcę, by moje dziecko czuło się gorsze od innych. Niedosłuch, nie jest wyrokiem, lecz brak rehabilitacji może boleśnie odbić się na jej życiu. Wcześniej każdy mówił, że dziecko ma czas, żeby zacząć mówić. Lecz nie jest to do końca prawdą, a czas działa w tym momencie tylko na niekorzyść. Justyna – mama Polci 🔵 Licytacje dla Polci

25 855,00 zł ( 68,57% )
Brakuje: 11 850,00 zł
Nela Rykowska
Nela Rykowska , 7 lat

Kolejna tragedia w życiu Neli… Na pomoc!

Nelunia urodziła się z rzadką chorobą genetyczną. Jej mama poświęca wszystko, by pomagać córeczce, za wiele rzeczy musi płacić sama, a koszty są gigantyczne… Na domiar złego niedawno Nelę i jej mamę na pasach potrącił samochód! Połamane kości, zniszczony wózek inwalidzki… Pilnie potrzebna pomoc dla dziewczynki! Mama Neli: Moja 4-letnia córeczka przyszła na świat z wagą genetyczną – bardzo rzadkim Zespół Grouchego. Przez to jej rozwój jest zaburzony. Nela nadal nie siedzi, nie chodzi. Porusza się tylko na wózku inwalidzkim. Niestety, w marcu tego roku doszło do wypadku… Przechodziłam z córką przez przejście dla pieszych, gdy potrąciła nas taksówka! Najbardziej ucierpiała moja córeczka… W wyniku wypadku miała poważną operację złamanej kości udowej z przemieszczeniem. Wózek został zniszczony podczas wypadku. Na szybko kupiliśmy przejściowy kubełkowy, ale Nela wyrasta już z niego i nie ma w nim prawidłowej pozycji. Dlatego pilnie potrzebujemy nowego wózka, na który nas nie stać… Koszt nowego wózka inwalidzkiego to ok. 20 tysięcy złotych. Myślimy o modelu z firmy Hoggi, takiego z budką, podnóżkiem, który wystarczyłby nam na kilka lat.  Bardzo prosimy o wsparcie. Nela nigdy nie wyzdrowieje, ale my, jako jej rodzice robimy wszystko, by jej życie było jak najlepsze, szczęśliwe i pozbawione bólu. Los niestety rzuca nam kłody pod nogi... Tylko z Waszą pomocą będziemy mogli je przeskoczyć!

10 290,00 zł ( 60,45% )
Brakuje: 6 732,00 zł