Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Franek Miksa
Pilne!
Franek Miksa , 7 lat

Tym razem nowotwór też nas nie pokona❗️Pomóż nam walczyć o zdrowie Frania❗️

Rodzice zawsze martwią się o swoje dziecko. Boją się czy będzie zdrowe, czy sobie poradzi i nie zrobi krzywdy… Nasze zmartwienia dotyczące Frania osiągnęły jednak skalę, jakiej się nie spodziewaliśmy. Boimy się każdego dnia o jego życie…  Franio zaczął mieć dość nietypowe objawy. Wychyloną głowę, złą postawę, zaburzenia równowagi aż po niedowład połowy ciała. Droga w szpitalu była wręcz lawinowa… Pierwszy rezonans dał nam już odpowiedź — nowotwór. Wszystko działo się bardzo szybko, w zatrważającym tempie.   Franio trafił na blok operacyjny. W ogromnym strachu czekaliśmy 6 godzin na wieści o powodzeniu. Operacja wycięcia guza zabrała mu sprawność i normalne życie. Wiele miesięcy trwał powrót do odpowiedniego funkcjonowania. Marzyliśmy, by ten koszmar nie wrócił. Niestety, operacja dotyczyła rdzenia kręgowego. Wiedzieliśmy, że objawy, ból, pamięć o zabiegu będzie nam o sobie przypominała. I to się sprawdziło. Guz wrócił po roku. W tym samym miejscu… Wycięcie i ta sama operacja nie będzie już jedynym rozwiązaniem. Podjęliśmy się jej, ale czekamy na kolejne kroki, a są nimi te najstraszniejsze dla nas. LECZENIE ONKOLOGICZNE.  Franek jest małym bohaterem. Dużo rozumie, szybko się regeneruje, ale jego życie nie jest już takie same. Zupełnie tego po nim nie widać, ale ma orzeczenie o niepełnosprawności — często traci równowagę, ciężko mu biegać, bawić się w tempie innych dzieci.  Pęka nam serce, bo chcielibyśmy dla niego innego dzieciństwa. Franio mówiący świadomie ‚‚mam raka” kruszy nasze serca. Nasz synek bardzo szybko dojrzał — marzymy, by zwrócić mu dzieciństwo.  Chcemy zapewnić mu leczenie, rehabilitacje, dojazdy i potrzebne leki oraz środki — chcemy chronić tego małego człowieka! Pomożesz nam?  Rodzice    

20 487 zł
Karol Kujawski
Karol Kujawski , 33 lata

Guz mózgu zabrał mojemu synowi wzrok i sprawność – ale nie życie! Ratujmy Karola!

Dziecko zawsze będzie najważniejsze dla matki. Nieważne ile ma lat – w jej sercu zajmuje szczególne miejsce. Chce się dla niego jak najlepiej, dba i troszczy na każdym kroku. Myśli o tym, czy czuje się dobrze, czy niczego mu nie brak. Wiadomość o jego chorobie jest tą najgorszą, niszczy wszystko w koło. Nic tak nie boli jak strach i niepewność o to, co będzie dalej…  Karol w tym roku skończył 30 lat. Urodził się jako zdrowy chłopiec i żyłam z wielką nadzieją, że tak zostanie. Niestety, w wieku 4 lat wykryto u niego nowotwór - czaszkogardlaka. Był jeszcze taki malutki i bezbronny, a jego codzienność nierozerwalnie związała się z częstymi pobytami w szpitalu i wizytami u lekarzy. Potrzebna była natychmiastowa operacja, która miała uratować jego życie.  Guz odrastał, a Karol do 8 roku życia przeszedł w sumie trzy poważne operacje, w wyniku których stracił wzrok… Modliłam się, by czarne chmury, które skłębiły się nad naszą rodziną, po prostu uciekły. Niestety było tylko gorzej. Kolejne lata wiązały się z kolejnymi operacjami. Po szóstej w 2007 roku nastąpił obrzęk mózgu, trzy miesiące śpiączki, niedowład i paraliż lewej nogi i ręki. Guz nadal rósł, więc Karol został poddany naświetleniom – pierwszy raz w 2009 roku i ponownie w 2015 roku.  Syna wychowywałam sama. W tym momencie również to ja pełnię nad nim opiekę, pomagam we wszystkich czynnościach, otaczam miłością największą, jaką tylko potrafię. Zrezygnowałam z pracy, by być z nim w każdym momencie. Karol jest pogodnym, inteligentnym i silnym mężczyzną. Uwielbia słuchać powieści, lubi muzykę, interesuje się otaczającym go światem. Chciałby czytać książki, ale paraliż jednostronny znacznie utrudnia mu naukę alfabetu Braille’a. Niestety z powodu swojej niepełnosprawności nie może pracować, a jest to jego największe marzenie.  Karol wymaga ciągłej opieki, badań, podawania leków i rehabilitacji, a to wiąże się z ogromnymi wydatkami, na które brakuje nam pieniędzy. Dlatego proszę o pomoc! Wierzę w ludzi, wierzę w magiczną moc pomagania!  Mama

20 052 zł
Małgorzata Krawczyk
Małgorzata Krawczyk , 22 lata

Wypadek mógł odebrać mi życie! Dziś walczę o sprawność!

Był już wieczór, gdy poszłam spotkać się z przyjaciółmi. Dobrze się bawiliśmy, dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Było naprawdę miło. W pewnym momencie znajomy mojej koleżanki, który przyjechał do nas motocyklem, zapytał, czy chciałabym się z nim przejechać. Zgodziłam się. To miała być zwykła przejażdżka. Nic nie zapowiadało, że chwilę później stanie się taka tragedia.  Z samego wypadku pamiętam niewiele. Nie wiem, dlaczego do niego doszło. Prawdopodobnie straciliśmy panowanie, wchodząc w zakręt. Wiem, że pierwszej pomocy udzieliły nam osoby, które właśnie tamtędy przejeżdżały.  Do szpitala trafiłam w krytycznym stanie. W wyniku wypadku doszło do stłuczenia i przerwania tętnicy. Lekarze musieli działać od razu, ponieważ moje życie było zagrożone.  Przeszłam skomplikowaną operację. Po niej zostałam wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną, w której przebywałam dwa dni. Lista obrażeń, których doznałam po wypadku, była naprawdę długa: liczne złamania prawej ręki i lewego uda, zwichnięcie prawego kolana, ciężkie uszkodzenie nerwu pośrodkowego, łokciowego i promieniowego, uszkodzenie aksonalne pnia nerwu strzałkowego, wielonarządowy uraz. W szpitalu spędziłam miesiąc, gdzie powoli dochodziłam do siebie. Dziś jestem już w domu. Niestety przez doznane obrażenia stałam się osobą leżącą i niesamodzielną. Wciąż potrzebuję pomocy drugiej osoby. Nie jestem w stanie się poruszać.  Przede mną jeszcze co najmniej kilka operacji ręki i nogi. Jednak teraz najważniejsza jest systematyczna rehabilitacja. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu odzyskam sprawność. Jest na to jeszcze zbyt wcześnie.  Wiem, że czeka mnie naprawdę dużo pracy, wysiłku i wyrzeczeń. Jestem na to gotowa. Zrobię wszystko, by powrócić do dawnego życia. Mam zaledwie 20 lat. Miałam plany i marzenia. W październiku chciałam rozpocząć studia psychologiczne. Ze względu na mój stan musiałam z nich zrezygnować. Rehabilitacja w specjalistycznych ośrodkach jest niezwykle kosztowna. Mam w sobie wiele determinacji, by pokonać przeciwności, jakie postawił przede mną los. Tym bardziej nie chcę dopuścić do tego, by to pieniądze stały się przeszkodą nie do pokonania. Muszę działać już teraz kiedy jest jeszcze na to czas. Dlatego dziś proszę Was o wsparcie! Pomóżcie mi zebrać środki potrzebne na opłacenie dalszej rehabilitacji. W tej sytuacji każda złotówka będzie miała ogromne znaczenie! Małgosia

19 704 zł
Eryk Osiecki
Eryk Osiecki , 10 lat

Nic nie boli bardziej niż patrzenie na cierpienie dziecka... Pomóż w walce o synka!

9 lat. Wydawać by się mogło, że to wcale nie tak długo. Krótka chwila, która mija właściwie w mgnieniu oka. Dla mojego dziecka to całe życie. Trudna droga pełna cierpienia, wyrzeczeń i barier, które zdają się nie kończyć. Eryk był spełnieniem mojego marzenia. Maleńkie dziecko, które przyszło na świat zapowiadało ogromne wyzwania. Beztroską i rodzicielstwem bez obaw cieszyliśmy się niecałe półtora roku. Później los zaczął stawiać przed nami kolejne trudności, którym do dziś staramy się stawiać czoła. Tego dnia nie zapomnę nigdy - mój malutki synek bezbronny w obliczu choroby, która zaatakowała nagle i niespodziewanie. Stan pogarszający się z godziny na godzinę… Decyzja o operacji. Niepewność, strach, przerażenie - wszystkie te emocje tworzyły mieszankę, która mimo upływu lat wciąż powoduje niepewność i stres. Przez chwilę myślałam, że to koniec świata, że przydarzyło nam się wszystko, co najgorsze. Każda matka, która to przeżyła, która prowadziła swoje dziecko na blok operacyjny z nadzieją, że wszystko będzie dobrze, a nasz koszmar się skończy.  Niestety, moje nadzieje okazały się złudne. Strach o życie i przyszłość Eryka od tego momentu na dobre zagościły w mojej codzienności. To coś, na co nie da się przygotować. To moment, w którym wszystko, co było istotne przestaje mieć znaczenie, a lista priorytetów dramatycznie się kurczy. Zostaje tylko walka o to, co najważniejsze.  Teraz zmagamy się z całym spektrum dolegliwości wynikających z powikłań i kolejnych chorób, na które zapadł mój synek… Porażenie czterokończynowe, epilepsja, cukrzyca - to tylko część ze zbyt długiej listy. Każda z nich wpływa na to, że Eryk mimo ogromnego zaangażowania i woli walki nie może ruszyć do przodu. Leki, które przyjmuje to ogromne obciążenie dla wątroby, a każde z nich wiąże się z kolejnymi skutkami ubocznymi.  Dzień za dniem toczymy nierówną walkę.  Eryk ma już 9 lat. Nie chodzi, nie mówi, jego stan określa się jako opóźniony. Jedynym lekarstwem na większość dolegliwości jest rehabilitacja - tylko intensywne i regularne ćwiczenia mogą pomóc mojemu synkowi pozostać w stanie stabilnym, pomimo ogromu zagrożeń. Niestety, zajęcia to koszty. Zbyt duże, byśmy pokryli je samodzielnie. Kilkadziesiąt tysięcy złotych to zabezpieczenie na jakiś czas. Świadomość, że od tego zależy nasza przyszłość jest przerażająca. W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak proszenie o pomoc! Tylko dzięki Waszemu wsparciu mogę zapewnić mojemu dziecku to, co najlepsze.  Dla mojego dziecka życie toczy się z dala od beztroski, uśmiechów i zabawy. Ramiona mamy są bezpiecznym przystankiem tylko na chwilę. Później choroba wyrywa mojego synka do codziennych obowiązków, do ciężkiej pracy, od której zależy zdrowie i przyszłość. Powiedziałam sobie, że się nie poddam, że zrobię wszystko, by jego życie było zwyczajnie lepsze. Sama nie mam szans, ale jeśli ty pomożesz, możemy wszystko! 

19 264,00 zł ( 36,51% )
Brakuje: 33 492,00 zł
Konrad Sawicki
Konrad Sawicki , 17 lat

Podarujmy Konradowi nadzieję na lepsze jutro!

„Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem…” Konrad od zawsze był ciekawy świata, wesoły i kochający… Choroba zamieniła jego życie w koszmarną tułaczkę po gabinetach lekarskich, pozbawiła go kontaktów z rówieśnikami i zabrała mu dzieciństwo. Mimo starań i walki o zdrowie syna ciągle odbijaliśmy się od drzwi niechęci, którą okazywali nam lekarze. Co dolega Konradowi, podejrzewaliśmy od bardzo dawna, ale zbywani nieustannie, bez diagnozy nie mogliśmy nic… Wreszcie na naszej drodze pojawili się ludzie, którym drugi człowiek nie jest obojętny i znalazł się lekarz, który zechciał chcieć. Diagnoza — rzadkie schorzenie — PANDAS Autoimmunologiczne Zapalenie Mózgu zaburzające funkcjonowanie neurologiczne, powodujące chroniczne bóle głowy, mięśni, przewlekłe tiki, stany drgawkowe i napadowość rujnującą życie naszego syna każdego dnia. Brzmi przerażająco? To nasza codzienność tak długo, że już nie pamiętamy jak było kiedy byliśmy zdrowi, bo razem z Konradem choruje cała rodzina. Tak bardzo pragniemy żeby był zdrowy, taki sam jak rówieśnicy, znów roześmiany i pełen nadziei. Diagnoza otwiera zamknięte dotąd drzwi do leczenia naszego jedynego dziecka. Powinniśmy skakać z radości, że wreszcie wiemy, że nigdy się nie poddaliśmy, że teraz będzie już tylko lepiej, ale cień na tej radości kładzie koszt leczenia i terapii dla Konrada. Leczenie immunoglobuliną ludzką, które oferuje Centrum Medyczne w Gdańsku to koszt ok 1 000 000 złotych. Jak powiedzieć dziecku, że nie możemy mu pomóc? Nie wystarczy nam życia żeby uzbierać taką kwotę, choć oboje pracujemy. Prosimy o wsparcie naszej walki o zdrowie Konrada, bo choć przez lata zawodzili nas ludzie w białych fartuchach, nadal wierzymy w ludzi – po prostu. Prosimy o pomoc w podarowaniu Konradowi zdrowia i przywrócenie wiary w to, że człowiek może wszystko! Aleksandra i Tomasz, rodzice

19 221 zł
Paulina Polit
Paulina Polit , 39 lat

Amputacja była ostatecznością... Proszę, pomóż mi znów stanąć na nogi!

„Wciąż to mam. Moje supermoce są nienaruszone.” Niczym Arizona Robbins z kultowego serialu „Chirurdzy”, mimo amputacji każdego dnia staram się nieść pomoc pacjentom w szpitalu onkologicznym. Jestem odpowiedzialna za jeden z kluczowych elementów przygotowania chorego do radioterapii. Od zawsze marzyłam, żeby pracować jako pielęgniarka, jednak dysfunkcja nogi, z którą się urodziłam, pokrzyżowała moje plany. Przez całe życie, wraz z moją rodziną, robiłam wszystko, co mogłam, żeby polepszyć swój stan zdrowia. Niestety z uwagi na brak skuteczności jakiegokolwiek leczenia, w tym roku podjęłam trudną dla mnie decyzję o amputacji. Teraz, po operacji, z nową nadzieją i optymizmem patrzę w przyszłość. Niestety praca w realiach polskiej ochrony zdrowia, nie pozwala mi na samodzielne pokrycie kosztów zakup protezy... Będę wdzięczna za każde okazałe wsparcie, które przekuje w pomoc podopiecznym oddziału onkologii. Paulina

18 867,00 zł ( 7,35% )
Brakuje: 237 714,00 zł
Jeremi Górzyński
Pilne!
Jeremi Górzyński , 58 lat

Wesprzyj walkę Jeremiego z nowotworem!

Gdy ktoś ci daje nadzieję na życie, a potem ją brutalnie odbiera, to tak, jakby się wyrok usłyszało ponownie… Mój mąż Jeremi – dla większości znajomych i przyjaciół Jarek – zachorował na nowotwór! Walka jest ciężka, a lek, który dotychczas trzymał raka w uśpieniu, przestał być refundowany! Dlatego – choć to nieopisanie trudne – bardzo prosimy o pomoc. Niestety znaleźliśmy się pod ścianą, nie mamy innej możliwości… Mam na imię Renata i szukam wsparcia dla mojego kochanego męża. Nasze spokojne życie runęło w jednej chwili. W 2018 roku, tuż przed zaplanowanym urlopem, mój mąż Jeremi zasłabł i trafił do szpitala. Tam stwierdzono złamanie kręgosłupa! Poszerzono diagnostykę. Wyniki badań zwaliły nas z nóg… Jarek ma guza z komórkami rakowymi w lewej nerce z przerzutami do kości! Są one w tak złym stanie, że mogą samoistnie się łamać! Po chwilowym załamaniu zaczęliśmy walkę. W ciągu 2 lat mój mąż przeszedł 3 poważne operacje, w tym usunięcie guza z nerki, który okazał się nowotworem złośliwym. Niestety, nie ma na niego żadnej skutecznej i dostępnej chemioterapii. Jarek przeszedł cykl radioterapii i dostał nadzieję – objął go program dalszego leczenia lekiem, który okazał się skuteczny! Zatrzymał rozwój choroby, lekarze mówią, że “zasuszył” raka! Ostatnie 2 lata Jarek mógł normalnie pracować i funkcjonować, przyjmując lek i przechodząc wiele badań potwierdzających jego skuteczność. Mąż ma świadomość, że wciąż choruje na nowotwór, ale stał się on chorobą przewlekłą, a nie wyrokiem! Znów cieszyliśmy się życiem, rodziną, zwykłą codziennością. Do czasu… W tym roku zapadła decyzja i wyłączeniu tego leku z refundacji! Dla nas to jak wyrok… Musimy przez aptekę sami sprowadzić lek, który jest jedyną nadzieją mojego męża! Musimy sami za niego zapłacić! Cena – w zależności od tego, przez którą aptekę uda nam się lek kupić – waha się od ok. 4 do 8 tysięcy. Miesięcznie… To więcej, niż zarabiamy…  Wraz z rodziną niestety nie jesteśmy w stanie sfinansować dalszego leczenia, które jest jedyną nadzieją na dalsze życie mojego męża… Oboje pracujemy całe nasze życie zawodowe w ochronie zdrowia, w dużym instytucie, starając się pomagać i ratować życie innym, ale teraz bez waszego wsparcia stracimy jedyną szansę, aby uratować życie Jeremiego. BŁAGAMY, POMÓŻCIE!

18 345 zł
Maja Adamska
Maja Adamska , 12 lat

Walczę o zdrowie dla mojej córki! Sama jednak nie dam rady... Proszę o pomoc!

Przez 6 lat wychowywałam typową, zdrową dziewczynkę. Roześmianą, gadatliwą, lekko psotną. Mimo że byłyśmy tylko we dwie, nasze życie było szczęśliwe. Niestety brutalny los postanowił nam to odebrać… W 2018 roku zdiagnozowano u Mai polineuropatię, czyli schorzenie o podłożu neurologicznym, które polega na zwyrodnieniowym zajęciu wielu nerwów obwodowych. Symptomy tej choroby zazwyczaj występują symetrycznie i najczęściej dotyczą rąk, przedramion, stóp oraz goleni. Właśnie w tych obszarach ciała następuje niedowład mięśni, który często może doprowadzić do ich całkowitego zaniku wraz ze zniesieniem odruchów głębokich!  Stan dotyczący uszkodzenia wielu nerwów czuciowych i ruchowych prowadzi do rozwoju szeregu uciążliwych dolegliwości. Te dolegliwości mogą na dłuższą metę doprowadzić do znacznego ograniczenia jakości jej życia. Dlatego też w leczeniu wykorzystuje się rehabilitację ukierunkowaną na złagodzenie występujących dolegliwości, a także poprawę komfortu w trakcie codziennego funkcjonowania.  U mojej córki choroba postępuje na tyle mocno, że oprócz ćwiczeń, dodatkowo wymaga ona zakupu ortez stabilizujących staw skokowy oraz odcinek kulszowo-goleniowy.  Codzienne rehabilitacje, ortezy, wizyty u neurologa i ortopedy to dla naszego skromnego budżetu wydatki nieosiągalne. A przecież muszę pomóc córce! Proszę, pomóż mi w tym! Nikt nie zasłużył na ból i brak sprawności. Tym bardziej bezbronne dziecko… Ewa, mama

18 223,00 zł ( 57,09% )
Brakuje: 13 692,00 zł
Tymoteusz Dobrosz
Tymoteusz Dobrosz , 2 latka

Okrutny los dopadł malutkiego Tymonka! Wesprzyj go w walce o lepsze jutro!

Kiedy Tymek pojawił się w naszym życiu, stał się dla naszej rodziny źródłem niesamowitej siły i miłości. Jego radość rozświetla każdy nasz dzień, a niezłomna determinacja, daje nadzieję w najtrudniejszych chwilach. Niestety jego piękny uśmiech skrywa wiele cierpienia… Życie naszego dziecka to ciągła walka. W trakcie ciąży nic nie wskazywało na to, że nasz synek urodzi się z problemami. Jednak od razu po porodzie dowiedzieliśmy się, że Tymek cierpi na choroby neurologiczne. I tak do dziś, każdego dnia, mierzy się z opóźnieniami psychoruchowymi... Nasz synek nie rozwija się jak jego rówieśnicy. Jest bardzo malutki i ma kłopot z przybraniem na wadze. Niedługo skończy dwa lata, a waży zaledwie osiem kilo! Dla nas jest jednak idealny. Widzimy w nim niesamowitą siłę, która pomaga mu pokonywać codzienne przeszkody rzucane przez okrutny los. W ostatnim czasie zauważyliśmy, jak stara się stawać przy meblach. Budzi to w naszych sercach ogromną dumę. Czasem nie umiemy też ukryć łez wzruszenia...  Nadal jednak jesteśmy przepełnieni strachem, ponieważ od roku czekamy na wyniki specjalistycznych badań genetycznych. To one mogą dać nam w końcu odpowiedź, co tak naprawdę jest genezą wszystkich problemów Tymka i pomogą dobrać terapię dopasowaną do jego potrzeb. Niestety czas działa na naszą niekorzyść i wiemy, że w rozwoju naszego dziecka liczy się każdy tydzień i miesiąc. Wiemy też, że potrzebne jest nasze wielkie zaangażowanie, ale jesteśmy gotowi podjąć tę walkę! Doszliśmy jednak do momentu, gdzie musimy prosić o Twoje wsparcie i serce. Lekarze doradzili nam wykonanie dalszych badań genetycznych, jednak są one niesamowicie kosztowne. Twoja hojność może mieć ogromne znaczenie dla Tymoteusza, umożliwiając mu dostęp do dalszej diagnostyki oraz specjalistycznych terapii i rehabilitacji!  Rodzice Tymka

18 125 zł