Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sylwester Cieślak
14 dni do końca
Sylwester Cieślak , 58 lat

Wypadek zabrał mi tak wiele... Chciałbym chociaż odzyskać wzrok!

Choć od wypadku minęło wiele lat, ja nadal pamiętam, jakby to było wczoraj. Była zima, grudzień 94. roku. Myślami byłem już przy świętach Bożego Narodzenia. Miałem ostatni kurs w roku, jechałem do Danii. Niestety, zły los chciał, że nigdy tam nie dotarłem. Po drodze miałem wypadek, w którym mogłem stracić życie.  W tragicznym stanie zabrano mnie do szpitala w Niemczech. Tam walczono o moje życie. Doznałem wielu obrażeń. Miałem zgniecioną czaszkę. Byłem nieprzytomny. Przez prawie dwa miesiące niemieccy lekarze próbowali przywrócić mnie do sił i zdrowia. Udało się, choć było naprawdę ciężko. Za mną wiele lat leczenia i rehabilitacji.  Można powiedzieć, że na zawsze zostałem naznaczony przez tamten dzień. W wyniku uderzenia i zgniecenia głowy, nerw w prawym oku został przyciśnięty krwiakiem. Nie widzę na to oko. Szukałem pomocy w wielu poradniach. Radziłem się wielu specjalistom. W końcu pojawiła się nadzieja. Po 28 latach! Zostałem zakwalifikowany na wykonanie przeszczepu komórek macierzystych w Tajlandii, który daje szansę na odzyskanie wzroku. Niestety, wskutek utraty zawodu kierowcy ciężarówki oraz doznanych urazów, nie stać mnie na wykonanie tego zabiegu. Nie mam wystarczających oszczędności, a cena zwala z nóg. Potrzebuję ponad 120 tys. złotych! Nigdy nie straciłem nadziei i wiary, że kiedyś odzyskam wzrok. Teraz pojawiła się szansa, by naprawdę tak się stało! Ta zbiórka i Wasza pomoc są dla mnie ostatnią nadzieją, że uda mi się w końcu powrócić do pełnej sprawności. Chciałbym znów siedzieć za kierownicą ciężarówki. Ta praca była dla mnie moją pasją. Pomóż mi do niej wrócić! Pomóż mi odzyskać wzrok! Sylwester

23 145,00 zł ( 17,54% )
Brakuje: 108 738,00 zł
Aurelka Wdowiak
Aurelka Wdowiak , 3 latka

Aurelka – nasz promyk radości, który potrzebuje Twojej pomocy!

Miałam inne plany. Miałam ich mnóstwo... Niecierpliwie czekałam na moment, w którym moja córeczka pojawi się na świecie, aby móc zacząć je realizować. Przecież wszystko miało pójść dobrze! Przecież dramaty zawsze nas omijały, działy się gdzieś, komuś, ale nie nam... Niestety, tym razem los zdecydował inaczej... Aurelka urodziła się o miesiąc za wcześnie, jednak prawdziwy cios otrzymaliśmy później – Zespół Downa, wada serca, poważna wada nerki. Problemy spływały lawinowo... Ale przecież nie możemy się poddać! To, co wypracujemy teraz, będzie z naszą córeczką już zawsze.  Aurelka urodziła się jako nasze trzecie, najmłodsze dziecko. Natura obdarzyła ją dodatkowym chromosomem, sprawiając, że znacznie różni się od swojego rodzeństwa. Dla nas, rodziców to jednak nie ma znaczenia – kochamy ją równie mocno.  Niestety, wraz z chorobą genetyczną, Aurelka dostała od losu inne, poważne schorzenia... Im więcej wykonywaliśmy badań, tym więcej poznawaliśmy diagnoz  – najpierw poważna wada serca, potem wada nerki. Wszystkie te przypadłości spowodowały, że po urodzeniu wiele dni spędziliśmy w szpitalu. Od kiedy wróciliśmy do domu, usilnie staramy się odnaleźć w nowej, trudnej dla nas rzeczywistości. Teraz rytm naszego życia nadają ciągłe wizyty u specjalistów, liczne badania i intensywna rehabilitacja...  Obecnie przepełnieni lękiem i niepewnością czekamy na najważniejszą wizytę – u kardiologa. Podczas konsultacji dowiemy się, jak poważna jest wada serduszka Aurelki i czy kwalifikuje ją do operacji...  Nasza córeczka potrzebuje regularnej i ciągłej rehabilitacji. Musi być pod stałą opieką wielu specjalistów, ponieważ już teraz zmaga się z licznymi dolegliwościami. Jedną z nich jest sinica, która jest następstwem niedostatecznego natlenienia organizmu. Sina buzia i rączki naszego dziecka, wzbudzają w nas przerażanie, które ciężko opisać słowami... Aurelia ma również bardzo płytki, nierówny oddech, jest ospała i apatyczna.  Dodatkowo, w ostatnim czasie pojawiły się ogromne problemy z przyjmowaniem pokarmu. Aurelka ma mniejszą jamę ustną, co jest charakterystyczne dla Zespołu Downa. Niestety, jej wielkość utrudnia utrzymanie języka wewnątrz i ogranicza wykonywania ruchów potrzebnych do jedzenia, a z czasem do mówienia...  Już teraz wkładamy ogrom pracy, by Aurlce w przyszłości udało się zdobyć podstawowe umiejętności i samodzielność, jednak to wiąże się z ogromnymi kosztami, które znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe.  Potrzebujemy pomocy, by zapewnić córeczce jak najlepsze życie… Dlatego prosimy ludzi dobrego serca o wsparcie... To straszny ból, kiedy nie można pomóc własnemu dziecku, bo na przeszkodzie stają pieniądze... Rodzice 

22 698 zł
Różyczka Łodyńska
Różyczka Łodyńska , 2 latka

Róża ma chore nerki! Będzie potrzebowała przeszczepu... POMOCY!

W 30. tygodniu ciąży trafiłam do szpitala z silnym bólem brzucha. Byłam przerażona! Niestety, obawy okazały się słuszne. U Różyczki zdiagnozowano wadę obu nerek. Jeszcze przez trzy tygodnie lekarze próbowali zaradzić sytuacji. W 33. tygodniu koniecznie było jednak przeprowadzenie cesarskiego cięcia.  Córeczka przyszła na świat z całą masą problemów. Konieczne było natychmiastowe przewiezienie jej do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Tam spędziła ponad dwa miesiące na oddziale wad wrodzonych. Była intubowana, bo nie mogła oddychać… Wada nerek Róży okazała się bardzo poważna. To hipoplazja, polegająca na tym, że nerki nie rozwinęły się prawidłowo, przez co są niewydolne. Do Centrum Matki Polski wracamy raz w miesiącu na badania. Niestety w szpitalach Róża bywa częściej. Gdy tylko złapie infekcje, konieczne jest dożylne podawanie antybiotyków. Obecnie córeczka przyjmuje całą masę leków. Na szczęście, udaje się unikać dializ. W przyszłości konieczny będzie przeszczep nerki – ode mnie lub od taty Róży. Ale przecież zrobimy dla niej wszystko! Oprócz tego, u mojej dziewczynki zdiagnozowano wrodzoną wadę serca. Póki co wymaga ona jedynie obserwacji, ale nie wiadomo co będzie później… Córeczka jest znacznie opóźniona psychoruchowo. Nie potrafi siadać, nie chodzi na czworaka. Odżywia się tylko przez PEG.  Róża wymaga stałej rehabilitacji, którą znosi bardzo źle. Moje biedne dziecko jest osłabione przez wysokie stężenie mocznika i każde ćwiczenie to dla niej wyzwanie… Córeczka potrzebuje też pionizatora i ortez. Chciałbym, żeby pojechała na turnus rehabilitacyjny, gdzie mogłaby nauczyć się przyjmować posiłki. Koszty są ogromne i ciągle rosną. Marzę o tym, by zapewnić moim dzieciom wszystko, czego potrzebują. Róża ma starszą, 5-letnią siostrę, która bardzo ją kocha i o nią dba. Moje dwa skarby są dla mnie wszystkim. Proszę, pomóż mi w tej trudnej sytuacji! Ewelina, mama

22 578 zł
Zosia Dzierzbicka
Zosia Dzierzbicka , 4 latka

Autyzm nie pozwala Zosi się rozwijać! Pomoże tylko rehabilitacja

Zosia urodziła się jako hipotrofik. Ważyła zaledwie 2320 gramów. Nasza córka ma opóźniony rozwój psychoruchowy, co przekłada się między innymi na problemy z jedzeniem i piciem. Córeczka ma zdiagnozowane obniżone napięcie mięśniowe. Dzięki rehabilitacji zaczęła samodzielnie siadać, dopiero w 10. miesiącu życia, w 12. miesiącu zaczęła raczkować i pierwszy raz stanęła na dwóch nóżkach. Z niecierpliwością czekaliśmy na pierwszy krok, który pojawił się w 22 miesiącu życia po żmudnej rehabilitacji. Samodzielność naszej córki jest na niskim poziomie. Zosia jest karmiona i pojona przez nas. Nie potrafi jeść ani pić samodzielnie. Do 14. miesiąca życia wymiotowała trzy, cztery razy dziennie, ponieważ miała refluks. Była praktycznie w permanentnej histerii. Wykonywaliśmy wiele badań, diagnostykę genetyczną, neurologiczną, metaboliczną, panele alergiczne i nic. W końcu u córki został zdiagnozowany autyzm atypowy. Było to we wrześniu 2022 roku, przed ukończeniem 2 roku życia. Oprócz problemów z jedzeniem, na które mamy przepisane leki, Zosia ma problemy ze wskazywaniem swoich potrzeb, nie komunikuje się werbalnie ani niewerbalnie, wszystko wymusza krzykiem. Towarzyszą nam problemy z zasypianiem oraz samym spaniem. Córka uczęszcza na terapię prowadzoną przez psychologa i pedagoga między innymi w celu przygotowania do pracy z logopedą. Zapewniamy jej także stałą i intensywną rehabilitację sensoryczną i ruchową. Staramy się, aby rehabilitacje przynosiły skutek, w tym celu musimy korzystać z prywatnych zajęć rehabilitacyjnych. Zebrane fundusze chcemy przeznaczyć na  powyższe aktywności wspierające rozwój oraz na leki i wizyty u lekarzy. Bardzo prosimy o pomoc. Rodzice Zosi

22 230 zł
Tobiasz Wasilewski
Pilne!
Tobiasz Wasilewski , 12 lat

Olej Lorenza – jedyna nadzieja dla Tobiasza❗️Historia jak z filmu dzieje się naprawdę!

W jednej chwili zdrowy, cieszący się dzieciństwem chłopiec, w drugiej gasnące dziecko ze straszną diagnozą – jak z filmu! Mój synek Tobiasz jest nieuleczalnie chory na adrenoleukodystrofię. Dziś proszę Cię o pomoc, bo jest tylko jeden lek, który może zatrzymać postęp tej przeraźliwej choroby! Jest taki film o tytule Olej Lorenza – powstały na faktach. To opowieść o chłopcu, który nagle zapada na rzadką chorobę genetyczną i jego rodziach rozpaczliwie szukających ratunku. Nigdy byśmy nie przypuszczali, że filmowa historia stanie się naszą jawą… Czy i nasza opowieść będzie miała happy end? To wszystko zależy od pomocy obcych nam ludzi… Nie stać nas na lek – “Olej Lorenza”. A to jedyna szansa Tobiaszka! Maj 2022 roku był miesiącem, gdy usłyszeliśmy straszliwą diagnozę! Okazało się, że Tobiasz ma rzadką chorobę genetyczną, która właśnie się ujawniła! Prowadzi do otępienia, nadaktywności, głuchoty, zaburzeń wzroku… To wyrok dla mojego dziecka! W niektórych przypadkach spowolnienie lub czasowe zatrzymanie choroby można uzyskać, wykonując przeszczepienie szpiku kostnego. Niestety, dla Tobiasza jest już za późno na przeszczep… Została jedyna nadzieja… Postęp choroby skutecznie hamuje podawanie oleju Lorenza. Lek ten aż u ¾ chorych spowodował całkowite zatrzymanie rozwoju choroby! To nadzieja dla mojego dziecka, jednak niezwykle kosztowna… Jedna butelka oleju Lorenza kosztuje 334 Euro – to około 1600 zł! Taka buteleczka wystarcza na zaledwie 6 dni… Nie mamy tak ogromnych środków, a robimy wszystko, by zatrzymać postępującą chorobę u synka! Łamie serce świadomość, że możemy uratować Tobiasza, ale nie stać nas na to! To porażająco niesprawiedliwe… Dlatego jesteśmy tu i z całego serca prosimy o Wasze wsparcie, by Tobiasz jak najdłużej mógł cieszyć się życiem… Mama ➡️ Wesprzyj Tobiasza z X-ALD

21 890,00 zł ( 24,26% )
Brakuje: 68 323,00 zł
Kacper Pluta
Kacper Pluta , 24 lata

Marzę, by znów założyć mundur strażacki. Proszę, pomóż!

Kacper codziennie ryzykował swoje życie i zdrowie, aby ratować innych, obcych mu ludzi. To normalne w pracy strażaka – walka z żywiołami, ratowanie rannych czy poszukiwanie zaginionych... Strażacy działają w miejscach, gdzie sytuacja wymaga przytomności umysłu i rozwagi, ale jednocześnie szybkiej reakcji. Potrzebna jest pełna sprawność fizyczna. Niestety, to ostatnie mój syn stracił w nieszczęśliwym wypadku. Czy będzie mógł jeszcze kiedyś założyć mundur strażacki? Bez Twojej pomocy to na pewno się nie uda. Kacper od 5 lat w pełni angażował się w działania Ochotniczej Straży Pożarnej. Kiedy tylko słyszał dźwięk syreny, rzucał wszystko i jako pierwszy pojawiał się na zbiórce. Zawsze był w pełnej gotowości do niesienia ratunku potrzebującym. Wielokrotnie narażał przy tym swoje życie i zdrowie. Dziś on sam potrzebuje pomocy...  W sierpniu ubiegłego roku Kacper uległ nieszczęśliwemu wypadkowi, który w jednej chwili przekreślił wszystkiego jego plany i marzenia. W wyniku wypadku doznał licznych urazów wielonarządowych oraz poważnego uszkodzenia prawej stopy.  Lekarze robili wszystko co w ich mocy, aby uratować stopę i tym samym sprawność Kacpra. Przeprowadzili skomplikowaną operację, która niestety nie przyniosła oczekiwanych efektów. Po zabiegu wystąpił groźny stan ropny z martwicą tkanek, który zagrażał życiu naszego syna. Konieczna była amputacja stopy. Życie Kacpra w jednej chwili roztrzaskało się na malutkie kawałeczki. Świat się dla niego zatrzymał i wszystko przestało mieć znaczenie… Zawód strażaka jest ściśle związany ze sprawnością, którą jak się wtedy wydawało – stracił bezpowrotnie. Czuł, że jego marzenia stały się nieosiągalne...  Tygodnie mijały, a Kacper powoli odzyskiwał siły.... Kiedy rany się zagoiły, rozpoczęliśmy cykl intensywnej rehabilitacji. Każdego dnia jego chód się poprawiał, a ćwiczenia przynosiły pożądane efekty. Po kilku miesiącach w końcu udało mu się postawić pierwsze, niestabilne kroki. Niestety to nie wystarczy, aby wrócić do strażackiej pasji.... Obecnie nasz syn o niczym tak bardzo nie marzy, jak o tym, by wrócić do swojego życia sprzed wypadku, zarówno prywatnego, jak i zawodowego. Jedyną szansą jest nowoczesna i bardzo kosztowna proteza nogi oraz specjalistyczna rehabilitacja, na którą nas nie stać...  Dlatego prosimy, pomóż nam walczyć o sprawność Kacpra.  Wcześniej to on niósł ludziom nadzieję i dawał wsparcie. Dzisiaj sam potrzebuje ratunku… Dlatego prosimy o pomoc w uzbieraniu potrzebnych środków na zakup protezy oraz opłacenie intensywnej rehabilitacji. Bez Was strażackie marzenia naszego syna nigdy się nie spełnią...  Rodzina  Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku:  ➡️ Licytacje -poMOC dla Kacpra Pluta Czytaj więcej:  ➡️ Po MOC dla Kacpra Pluta Media o zbiórce:  ➡️ Pomóż Kacprowi odzyskać sprawność! ➡️ Strażak potrzebuje pomocy! ➡️ Potrzebna pomoc dla Kacpra!

21 751,00 zł ( 31,45% )
Brakuje: 47 398,00 zł
Laura Orlikowska
Laura Orlikowska , 2 latka

Mała Laura kontra SMA – To nie może być wyrok❗️

20 listopada Laurka skończy rok. Miała 6 dni, kiedy po badaniach przesiewowych dostaliśmy informację, że choruje na SMA – rdzeniowy zanik mięśni typu I. Wtedy to był szok… Wiedziałam, że taka choroba istnieje, ale kiedy zaczęłam szukać informacji w internecie, jedyne co widziałam to to, że dzieci z SMA umierają. Laurka jako siódme dziecko w Polsce otrzymała terapię genową. Niestety, mimo że wydawało się, że otrzymuje lek przedobjawowo, ujawniła się u niej asymetria i obniżone napięcie mięśniowe. Do tego ma problemy z rotacją w kręgosłupie, niepełną ruchomość głowy w lewą stronę i słabe bioderka. Córeczka wymaga stałej rehabilitacji. To jedyny sposób, by walczyć o jej sprawność, dlatego co najmniej 3 razy w tygodniu uczęszczamy na specjalistyczne rehabilitacje i 3 razy dziennie ćwiczymy w domu. Jesteśmy pod kontrolą neurologa i ortopedy. Niewykluczone też, że żeby zapobiec groźnej skoliozie, Laurka będzie musiała mieć zakupiony gorset. To wszystko kosztuje, a nasza sytuacja sprawia, że nie dam rady opłacić wszystkiego z własnej kieszeni. Dlatego proszę o pomoc i wsparcie w walce o przyszłość Laurki. Patrycja, mama

21 645 zł
Kasia Tępowska
Kasia Tępowska , 40 lat

Moje życie to ciągły ból i cierpienie... Pomóż mi!

Całe moje życie to powracający ból i cierpienie. Mam 39 lat i odkąd pamiętam, moje ciało jest barierą, która uniemożliwia mi spełnianie marzeń. Uciekam w świat książek, ale marzę o tym, by zacząć normalnie żyć! Wszystko zaczęło się niewinnie. Miałam jedenaście lat i bolał mnie palec u stopy. Nikt się nie przejmował, bo jak to dziecko, mogłam uderzyć się na lekcjach WF-u czy podczas zabawy. Ból jednak nie ustępował i rozprzestrzeniał się dalej na całą stopę. Tak trafiłam na oddział reumatologii dziecięcej. Po miesiącu usłyszałam diagnozę: reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). I choć od tego momentu minęło wiele lat, medycyna wciąż nie zna leku na moją chorobę. Dodatkowo moje RZS jest lekooporne. Pierwszą endoprotezę biodra wstawiono mi, gdy miałam zaledwie 18 lat. Później przeszłam trzy kolejne operacje: na drugie biodro i oba kolana oraz wiele innych zabiegów. To jednak nie koniec moich zmagań z ciałem. Mam wiele chorób współistniejących, które utrudniają mi życie. To osteoporoza czy zapalenie błony naczyniowej oka, spowodowane lekami i samą chorobą. Przez to musiałam przyjmować zastrzyki w oko. Widzę jakby przez mgłę, żadne okulary nie pomogą… Jestem pod stałą opieką reumatologów, konieczna jest ciągła rehabilitacja. RZS to choroba, która wykańcza. Człowiek jest ciągle koszmarnie zmęczony. Od tego nie ma odpoczynku, nie ma ucieczki. Mało kto potrafi to zrozumieć… Przez to wiele w życiu straciłam. Nigdy nie podjęłam pracy zawodowej, bo jest to fizycznie niemożliwe. Skończyłam ekonomię. Bardzo lubiłam studiować, ale byłoby to niemożliwe, gdyby nie koleżanki, które woziły mnie zajęcia i bardzo wspierały. Moją ucieczką od cierpienia są książki. Zatracając się w literaturze, mogę być, kimkolwiek zechcę, w ciele, które mnie nie niszczy. To tam przeżywam wszystko, na co nie pozwala mi rzeczywistość. Żeby choć trochę sobie ulżyć w prawdziwym życiu, muszę się rehabilitować. Najlepiej codziennie. NFZ proponuje bardzo rzadkie terminy i nie zawsze zajęcia dobrane są pod moje potrzeby, a prywatne wizyty kosztują… Sama nie jestem w stanie ich opłacić. Siostra i mąż wspierają mnie, jak tylko mogą, są moimi powiernikami i najlepszymi przyjaciółmi, ale potrzeby cały czas rosną. Nie dajemy już rady… Proszę o pomoc! Kasia

20 620,00 zł ( 20,83% )
Brakuje: 78 326,00 zł
Adrian Kulawiak
Adrian Kulawiak , 21 lat

Adrian walczył o życie❗️Dziś boimy się, że zabraknie nam środków na leczenie...

Od kilku miesięcy wracam do domu inną trasą, jakbym bała się zobaczyć orlik, który mijałam przecież latami. Dziś na jego widok wpadam w panikę... Mój syn spędził na tym boisku niezliczoną ilość godzin, teraz też powinien tam być! I byłby, gdyby nie nasz koszmar... Adrian nagle zachorował na ostre rozsiane zapalenie mózgu i rdzenia. Jednego dnia był pełnym sił i marzeń nastolatkiem, drugiego pacjentem potrzebującym pilnej pomocy. Nie mieliśmy nawet czasu na emocje, na rozpacz. Syn po chwili od diagnozy trafił do szpitala, gdzie przez 4 miesiące walczył o życie! Tę walkę wygrał, przed nim jednak kolejna, równie trudna... Choroba zostawiła po sobie niedowład czterokończynowy. Syn oddycha dzięki rurce tracheostomijnej, karmiony jest przez PEGa. Każdej nocy respirator utrzymuje go przy życiu, a ja tak bardzo się boję, że tak już zostanie! Syn każdego dnia udowadnia nam, jak bardzo jest silny! Walczy z całym zaangażowaniem i efekty tej walki widać! Jednak rehabilitacja i leczenie pochłaniają ogromne środki. Sen z powiek spędza nam strach, że kiedyś na ratowanie syna nie będzie nas stać... Dlatego proszę — pomóż nam! Rodzice

20 502 zł