Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotruś Chwiłka
Piotruś Chwiłka , 9 lat

Deficyty mowy wpływają na cały jego rozwój... Pomóżmy mu to naprawić!

Ciąża z Piotrusiem przebiegała prawidłowo. Czułam, że mogę być spokojna, bo już przez to przechodziłam – w domu miałam już dwójkę starszych dzieci. Jednak nie spodziewałam się, że jego pojawienie się na świecie będzie przebiegało tak błyskawicznie! Na tyle szybko, że jadąc na salę porodową, połowa jego główki już była na świecie… Prawdopodobnie ucisk główki i dłuższe niedotlenienie spowodowały mikrouszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. To z kolei doprowadziło, że Piotruś jest dzieckiem z afazją.  Po wypowiedzeniu przez synka pierwszej sylaby zanikł u niego całkowicie głos! Taki stan trwał kilka miesięcy. Potem zaczynał od zera – od głużenia, gaworzenia. Jego kontakt z rodziną i otoczeniem odbywał się wyłącznie za pomocą gestów. Dopiero po dwóch latach zaczęły pojawiać się pierwsze głoski. Przed ukończeniem trzeciego roku życia próbował mówić mama, co niestety brzmiało jak "me", "mem". Okazało się, że z uwagi na słabe napięcie mięśniowe wymaga fizjoterapii. W związku z tym dwukrotnie był przez cały rok na dziennym oddziale rehabilitacji. Do tego miał zaburzenia równowagi. Bez przerwy się o coś obijał, przewracał. Rehabilitacja dużo mu pomogła, choć z potrzeby ciągłego stymulowania jest bardzo nadruchliwy, co jest dużym utrudnieniem w jego codziennym funkcjonowaniu.  Pierwszy rok w przedszkolu był dla synka trudny. Przez to, że nikt go nie rozumiał, izolował się od grupy rówieśników. Pomimo tego Piotruś jest bardzo otwartym dzieckiem i bardzo ciekawym świata. Dzięki temu nie zrażają go jego deficyty.  Posługując się wyłącznie gestami, rozwinął bardzo wyobraźnię. W końcu musiał się bardzo natrudzić, by znaleźć sposób na przekazanie, o co mu chodzi. W wieku czterech lat zaczął powoli mówić...  Niestety nie wychodziło mu to tak dobrze, jakby chciał, co powodowało u niego frustrację. Ciągle wspomagał się gestami, gdyż jego mowa była niezrozumiała.  Mimo intensywnej terapii logopedycznej nie zapisywały się u niego prawidłowe wzorce mówienia. Dodatkowo pojawiły się problemy z pamięcią. Później doszły do tego zaburzenia przetwarzania słuchowego. Poza tym słuchając obuusznie ma niedosłuch w lewym uchu. To z kolei zaostrza jego problemy z koncentracją i skupieniem uwagi. Leki, które bierze na pamięć, przepisane przez neurologa, wzmagają w nim jeszcze większą nadruchliwość. Bardzo to utrudnia pracowanie z synkiem.  Te wszystkie problemy z pamięcią, mową bezdźwięczną i inne nasunęły niestety konieczność odroczenia synka od obowiązku szkolnego, gdyż wszelkie problemy przeniosłyby się z niekorzyścią na naukę czytania i pisania. Aktualnie Piotrek korzysta z pomocy logopedów, pedagogów, psychologa i do niedawna fizjoterapeuty. Foniatra niedawno stwierdziła u synka SLI. To wszystko sprawia, że nasz budżet nie jest w stanie się spiąć.  Bardzo proszę o pomoc. Mowa generuje postępy, jakie możemy poczynić. Bez niej nie ma szans na takie życie jak jego rówieśnicy… Agnieszka, mama

395 zł
Sławomir Kuczyński
Sławomir Kuczyński , 66 lat

By przeciwności nie odebrały szansy na sprawną przyszłość Sławka!

Ile przeciwności może spaść na jednego człowieka? Sławek niczym sobie na to nie zasłużył. Dwadzieścia lat temu mąż został ofiarą pobicia, co poskutkowało rozległym uszkodzeniem mózgu i wielu innych narządów. Musiał wtedy przejść skomplikowaną operację - kraniotomię. Od tamtego momentu trwa jego walka o odzyskanie sprawności… Sławek wymaga stałej opieki, ponieważ nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Z biegiem lat jego stan jedynie się pogarsza. W międzyczasie zdiagnozowano u niego parkinsonizm wtórny oraz padaczkę. Gdy myśleliśmy, że gorzej już być nie może, mąż złamał biodro. To całkowicie wykluczyło go z życia. Stał się osobą leżącą, potrzebującą całodobowej opieki, chociażby przy podstawowych czynnościach takich, jak karmienie czy kąpiel.  Przez te wszystkie lata radziliśmy sobie jakoś sami, ale przez obecną sytuację - rosnące ceny, większe zapotrzebowanie na środki medyczne, leki, rehabilitację i opiekę lekarską, nie jestem już w stanie sama prowadzić gospodarstwa i zapewniać mężowi odpowiednią opiekę jednocześnie. Właśnie dlatego, zwracam się do Was z olbrzymią prośbą o wsparcie nas w tej trudnej sytuacji, aby Sławek mógł dalej walczyć o zdrowie i sprawność!  Urszula, żona Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 231,00 zł ( 11,57% )
Brakuje: 9 408,00 zł
Luka Śnieżek
Luka Śnieżek , 8 lat

Afazja to nasz wróg! I Ty możesz pomóc Lukusiowi w nierównej walce!

Afazja nasz wróg! I Ty możesz pomóc Lukusiowi w nierównej walce. Luka jest naszym trzecim, najmłodszym dzieckiem. Podstawowym zaburzeniem naszego synka jest afazja motoryczna, w jego przypadku jest uszkodzony lewy płat czołowy mózgu. Ponadto Luka zmaga się z upośledzeniem słuchu przewodzeniowego i czuciowo nerwowego, zaburzeniami integracji sensorycznej, odruchów pierwotnych, zaburzeniami przetwarzania słuchowego oraz AZS. Synek jest pod opieką neurologa, neurologopedy, laryngologa, audiologa, fizjoterapeuty, psychologa, terapeuty SI oraz okulisty. Jego funkcjonowanie i przyszłość zależy przede wszystkim od profesjonalnej terapii, która zbliża go do samodzielności. Dla nas rodziców, to największe marzenie. Z całego serca dziękujemy za okazaną pomoc. Rodzice 

2 754,00 zł ( 5,75% )
Brakuje: 45 119,00 zł
Bogdan Tadeusiak
Bogdan Tadeusiak , 68 lat

Krok po kroku do odzyskania sprawności! Proszę, pomóż!

Mój ukochany tata całe swoje życie poświęcił pracy i rodzinie. Robił wszystko, aby zapewnić nam godne życie. Przez 40 lat wraz z mamą prowadził gospodarstwo rolne. Rodzice byli zawsze razem – zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. 1 grudnia 2018 – ten nieszczęsny dzień zmienił wszystko...  To był zwyczajny dzień. Tata pracował, później poszedł na zebranie z radnym gminy. Długo nie wracał. Mama zaczęła go szukać. Znalazła go leżącego 400 metrów od domu z rozbitą głową, udała się do najbliższego domu o pomoc – nie miała przy sobie komórki – ale nikt nie odpowiedział. Udało jej się zatrzymać przejeżdżające auto. Kierowca zadzwonił po pogotowie. Okazało się, że stan taty jest bardzo poważny i musi być operowany w trybie nagłym. Wtedy czas się dla nas zatrzymał...  Dopiero po trzeciej w nocy lekarz prowadzący poinformował, że stan taty jest krytyczny i zostało mu tylko kilka godzin życia. Mama przeżyła szok. Lekarz powiedział, że to załamanie nerwowe. Nic dziwnego, tata to jej całe życie...  Do dziś nie wiemy, co wydarzyło się tamtego dnia. Najważniejsze jednak, że tata przeżył. Udowodnił, że jest silny i walczy. Nie potrafił samodzielnie oddychać, wykonano zabieg tracheotomii. Przez dwa miesiące leżał na OIOMIE, następnie dwa na chirurgii, po czym udało się zakwalifikować tatę do centrum wybudzeń VOTUM na leczenie refundowane przez NFZ. Mama nie wyobrażała sobie, aby zostawić tatę samego, więc pojechała z nim – 350 km od domu. Mimo skromnej emerytury, wynajęła pokój i mogła być przy nim każdego dnia. Rok szybko minął i przez ten czas udało się usunąć rurkę tracheostomijną, wypracować połykanie, tata każdego dnia staje coraz bardziej świadomy.  Od czasu wypadku taty, coś w nas umarło. To powoduje, że nie potrafimy cieszyć się życiem. Od 2,5 miesięcy tata jest już w domu, opiekuje się nim mama, choć nie jest jej łatwo, ponieważ sama jest schorowana. W styczniu złożyliśmy wnioski o sprzęt do PFRON-u, aby ułatwić mamie opiekę. Jeszcze nie ma decyzji, ale już wiemy, że otrzyma dofinansowanie tylko na jedną rzecz. Mamy też problem z zorganizowaniem opieki długoterminowej pielęgniarskiej oraz rehabilitacyjnej. Koszt fizjoterapii musimy pokryć z własnych środków. Niestety, środki pielęgnacyjne, lekarstwa, zajęcia z neurologopedą i rehabilitacja to wydatki niemożliwe do udźwignięcia ze skromnej emerytury i świadczeń. Boimy się, że to, co zostało wypracowane, zostanie zaprzepaszczone ze względu na brak pieniędzy.  Błagam o pomoc – mój tata zawsze był przy mnie, a teraz on potrzebuje pomocy. Tak bardzo pragnę, by nie czuł bólu, by jeszcze kiedyś z nami porozmawiał, by do naszego życia wróciła radość. Proszę, wesprzyj zbiórkę, pomóż mojemu tacie w walce o zdrowie.  Córka Edyta 

4 425,00 zł ( 12,59% )
Brakuje: 30 699,00 zł
Liliana Tarnowska
Liliana Tarnowska , 10 lat

Skolioza odbiera Lilianie sprawność i szansę na samodzielną przyszłość❗️

Lilka to moje oczko w głowie... Pomimo swoich trudności – zawsze uśmiechnięta i roześmiana. Niestety, uśmiech, który widać na zdjęciu, kryje jej ogromne cierpienie! Jakiś czas temu zdiagnozowano u niej skoliozę, która mimo rehabilitacji stale postępuje i zagraża zdrowiu Liliany. Córeczka musi chodzić w gorsecie ortopedycznym, którego koszt jest ogromny! Gorset trzeba wymieniać, ze względu na to, że Lilka się rozwija i rośnie... Lilia wymaga również sprzętu do ćwiczeń oraz regularnej, specjalistycznej rehabilitacji metodą FED, która nie jest refundowana. Przed nami konsultacja w sprawie możliwej operacji kręgosłupa. Nie wiem, co będzie dalej... Córeczka potrzebuje stałego wsparcia, opieki, kontroli. Chciałabym zapewnić jej możliwie jak najlepszy rozwój, dać szansę na beztroskie, pełne radości dzieciństwo i szczęście. Niestety, jeśli nie zapewnię kosztownego leczenia, rehabilitacji i opieki, stan Lilki będzie stale się pogarszał. Bardzo proszę o pomoc. Córeczka jest dla mnie wszystkim, muszę zrobić, co w mojej mocy, by cierpiała jak najmniej. Pomożecie? Każda złotówka będzie dla nas na wagę złota... Mama

1 315 zł
Rysiu Hajel
Rysiu Hajel , 4 latka

SMA zabrało już zbyt wiele mojemu synkowi – teraz walczymy o jego sprawność❗️

Nie mogliśmy doczekać się dnia, w którym nasz synek przyjdzie na świat i pozna swoich starszych braci. Ten dzień miał być dniem radości i szczęścia, cała ciąża przebiegała pomyślnie i nic nie wskazywało na to, by nasz wyczekiwany synek miał jakiekolwiek wady czy schorzenia. Bardzo się cieszyliśmy, że niedługo w naszym domu zagości taki mały promyczek, wyobrażaliśmy sobie wspólną piękną przyszłość, rodzinne wyjazdy, starszy brat Rysia już zaplanował nawet, że on będzie uczył kiedyś brata jeździć na rowerku. Zupełnie nie byliśmy przygotowani na informacje, które miały zmienić życie naszego maleństwa i całej naszej przyszłości. Rysio urodził się z wadą lewej rączki. Ta wiadomość była dla nas szokiem. Szczęście i radość przeplatały się z rozpaczą i obawą o jego przyszłość. Byliśmy zaniepokojeni i szukaliśmy specjalistów, którzy mogliby pomóc naszemu maleńkiemu synkowi. Gdy Ryś miał 2 tygodnie, zaczęła się wzmożona wiotkość krtani. Przy każdym wdechu wydobywał bardzo specyficzny świszczący dźwięk, utrzymujący się, gdy śpi, w mniejszym stopniu do tej pory. Kiedy nasz synek miał pół roczku, okazało się, że wystąpiło również obniżone napięcie mięśniowe. Przez cały czas był rehabilitowany. Około 18 miesiąca życia zachorował na zwykłe przeziębienie. Synek, który robił samodzielnie parę kroczków, nagle nie potrafił sam wstać na nóżki, miał nawet problem z raczkowaniem. Nie mogliśmy już dłużej czekać, myśląc, że wszystko będzie w porządku. Zaczęliśmy szukać odpowiedzi. Niestety neurolodzy podejrzewali u małego Rysia inną chorobę. Stan naszego kochanego dziecka pogarszał się. Dzięki czujności i wiedzy rehabilitantki Rysia, która nas przekonywała do zrobienia testów w kierunku SMA.  Wynik potwierdził nasze najczarniejsze obawy i stanęliśmy przed największym dla nas wyzwaniem. SMA to choroba, o której słyszeliśmy, najbardziej podstępna, która powoduje śmierć neuronów odpowiedzialnych za pracę mięśni, związanych nie tylko z ruchem, ale również z przełykaniem, oddychaniem i życiem. Jednym słowem wyrok. Długo nie mogliśmy złapać oddechu, łzy same płynęły po policzkach, ale wiedzieliśmy, że nie możemy sobie pozwolić na takie emocje i musimy stawić czoła temu wyzwaniu i pokazać naszym synom, że nie poddamy się i będziemy walczyć o lepsze jutro dla Rysia. Rysio przekroczył wagę, która kwalifikowała go do bezpiecznego podania najdroższego leku świata. Z tego powodu zastosowano u niego leczenie  refundowane. Ma to na celu zahamowanie postępu choroby. Pierwsze efekty nie były zbyt wielkie, ale po 3 dawce zauważyliśmy znaczną poprawę. Dodatkowo rehabilitacja pozwoliła Rysiowi stanąć na nogi i robić pierwsze kroczki. Radość i szczęście z tych postępów to emocje, które dodawały nam skrzydeł. Lecz niestety to nie koniec wad wrodzonych. Niedawno wykryto u Rysia pierwsze oznaki autyzmu. Nie możemy czekać, musimy walczyć o Rysia, o to, aby mógł cieszyć się zabawami z rodzeństwem i przyszłością, w której będzie mógł być samodzielny. Po wielu konsultacjach udało się znaleźć specjalistów, którzy cieszą się dużym zaufaniem i którzy najmniej inwazyjnie są w stanie przeprowadzić operację. Pozwoli ona Rysiowi prawidłowo chwytać, a paluszki zostaną ustawione w sposób, który nie powinien blokować ich wzrostu. Paley European Institute wycenił operację na kwotę, która przekracza nasze możliwości finansowe. Koszty związane z rehabilitacją i zakupem niezbędnego sprzętu i leczeniem Rysia są ogromne, dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc i błagamy o Wasze wsparcie. Marek i Agnieszka, rodzice Rysia ➡️ Skierniewice: Zakochani w pomaganiu – pomoc dla Rysia! ➡️ Dwuletni skierniewiczanin potrzebuje waszej pomocy w walce z chorobą ➡️ Licytacje dla Rysia Hajel chorego na rdzeniowy zanik mięśni ➡️ Rysio Hajel z wadą lewej rączki i SMA 2 ➡️ Rysiu zmaga się z ciężką chorobą. Pomóc może kosztowna operacja

72 713,00 zł ( 22,99% )
Brakuje: 243 489,00 zł
Nikola Grzesik
Nikola Grzesik , 4 latka

Z tą chorobą w Polsce walczy tylko Nikola❗️ Pomocy!

Nie tak wyobrażałam sobie chwilę, w której przywitam moją córeczkę na świecie. Zamiast beztroskiej radości, naszą codzienność zdominował paraliżujący strach. Rozpoczęła się walka o życie Nikoli…  Córeczka urodziła się w zamartwicy, a chwilę później zdiagnozowano u niej złożoną wadę serduszka, przez którą konieczna stała się operacja. Moje maleństwo dopiero pojawiło się na świecie, a już musiało stoczyć potworną walkę. Wskutek komplikacji pooperacyjnych u córeczki doszło do niewydolności wielonarządowej. Dni na oddziale ciągnęły się w nieskończoność. Po opuszczeniu szpitala okazało się, że to, z czym przyszło nam się wtedy zmierzyć, było jedynie wierzchołkiem góry lodowej… Do wszystkiego doszła jeszcze groźnie brzmiąca, mozaikowa trisomia 14, czyli bardzo rzadka choroba. U Nikoli zdiagnozowano ją po raz pierwszy w Polsce. Wskutek wady genetycznej i padaczki, u Nikoli stwierdzono opóźnienie rozwoju ruchowego, niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim. Nikola ma duży problem neurologopedyczny, nie umie gryźć, żuć, nie mówi i ma problemy z układem pokarmowym. Dalsze leczenie Nikoli i rehabilitacja wypełniają każdy nasz dzień, a nie wiemy nawet, czego możemy się spodziewać... Przed nami długa droga, ale nigdy nie przestaniemy walczyć. Bardzo Was proszę o wsparcie! Daria, mama

2 681 zł
Filip Szulc
Filip Szulc , 4 latka

Każdy dzień to walka z rzadką chorobą – Pomóż Filipowi❗️

Mój synek Filip choruje na bardzo rzadką chorobę genetyczną, której skutki będzie odczuwał do końca życia. A z początku nic na to nie wskazywało. Do 4-go miesiąca życia Filipek rozwijał się prawidłowo. Potem zauważyłam, że dziwnie wygina się do tyłu… Tak bardzo, że jego ciało przypominało literę „C”. Konsultacja z pediatrą nic nie wykazała, ale udało nam się dostać skierowanie do neurologa. Tak zaczęła się nasza walka. Od 8-go miesiąca życia codzienność Filipka to ciągła rehabilitacja i leczenie, by w przyszłości mógł być samodzielny. Kierowano nas do poradni genetycznej, na badania EKG i rezonans magnetyczny i w marcu tego roku otrzymaliśmy wyniki – Zespół Glassa. To ciężkie zaburzenia neurorozwojowe, dlatego jesteśmy pod stałą opieką logopedy, psychologa. Do tego ćwiczenia indywidualne, grupowe i rehabilitacja wczesnego wspomagania rozwoju.  Któregoś dnia zdarzyło się, że Filip przez dwie noce miał ataki. Wybudzał się, krzyczał, płakał… Nie było z nim kontaktu i nie reagował na głos i bodźce. Nie wiedziałam, co się dzieje z moim dzieckiem. Myśli błądziły po najgorszych scenariuszach. Po konsultacji stwierdzono u niego epilepsję. Robimy wszystko, co możemy, by zapewnić Filipkowi jak najlepsze warunki. Jednak okrutny los wciąż stawia przed nami nowe przeszkody. U Filipka wciąż widać spowolniony rozwój. Choroba genetyczna sprawia, że dławi się stałymi posiłkami i musi być karmiony, ma problemy sensoryczne, jest wrażliwy na dźwięki i dotyk… W wieku 3 lat jego rozwój jest na poziomie 1,5 rocznego dziecka. Jedyną szansą, by poprawić jego stan, jest rehabilitacja. Już widać jej efekty – od lutego Filip zaczął chodzić! Nie wiemy jednak, co przyniesie przyszłość. Wciąż czekamy na wyniki badań, które potwierdzą diagnozę w 100% i wtedy będziemy wiedzieć, jak pomóc Filipowi. Do tego czasu czekają nas kolejne badania, terapie i rehabilitacja, co wiąże się z wciąż wzrastającymi kosztami. Dlatego zwracam się do Was, ludzi dobrego serca o pomoc. Mój synek ma szansę na zdrową przyszłość, ale bez Waszego wsparcia ta szansa może zniknąć… Natalia, mama Filipka ➡️ Instagram

1 967 zł
Wojtek Maczugowski
Wojtek Maczugowski , 14 lat

Wojtek chciałby wrócić na boisko... Pomóż mu spełnić to marzenie❗️

Czasem trudno pogodzić się z tym, jak bardzo niesprawiedliwy potrafi być los. Zwłaszcza gdy postanawia wejść do twojego życia zupełnie niespodziewanie i mocno w nim namieszać. Gdy zaczęły pojawiać się pierwsze niepokojące objawy u Wojtka, nikt z nas nie przypuszczał jeszcze, że w tak krótkim czasie odbierze nam tak wiele. Gdy Wojtek przyszedł na świat, byłam najszczęśliwsza i niesamowicie dumna. Co prawda już wtedy pojawiły się pierwsze problemy – u synka stwierdzono obniżone napięcie mięśniowe. Jednak od pierwszych miesięcy staraliśmy się robić wszystko, by Wojtek mógł jak najlepiej się rozwijać. Regularnie uczęszczaliśmy na fizjoterapię. Wspieraliśmy aktywność fizyczną syna, chodziliśmy z nim na basen, na zajęcia z piłki nożnej. Mijały kolejne lata i wszystko było dobrze. Wojtek pokochał sport, zaczął trenować piłkę nożną, był naprawdę bardzo dobry i ze swoją drużyną odnosił liczne sukcesy. Z czasem jednak, gdy skończył 10 lat, zauważyliśmy, że szybciej męczy się podczas treningów, ma mniej siły i specyficznie się porusza. Podczas jednej z wizyt u ortopedy okazało się, że w kościach lewej nogi są niepokojące zmiany i pęknięcia. Początkowo uznano, że w wyniku przeciążenia doszło do powolnego złamania nogi. Niestety, wkrótce lekarze zaczęli podejrzewać, że przyczyna może być zupełnie inna. Usłyszeliśmy, że Wojtek może mieć wadę kości piszczelowej i strzałkowej lewej nogi – wrodzony staw rzekomy. Byliśmy załamani i nie mogliśmy zrozumieć, jak to jest możliwe, że przez tyle lat, nikt wcześniej nam o tym nie powiedział… Od razu rozpoczęliśmy leczenie. Przez ostatnie trzy lata synek przeszedł kilka operacji kości piszczelowej i strzałkowej, przeszczep szpiku z biodra do kości nogi. Ostatnia operacja odbyła się w styczniu, była bardzo obciążająca, trwała ponad 5 godzin, w jej trakcie doszło do zaburzeń rytmu serca. Wojtek po raz trzeci ma założony na nogę zewnętrzny stabilizator TSF typu Ilizarow, który uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. W wyniku operacji jego lewa noga jest krótsza aż o 5 cm! Doszło również do skrzywienia kręgosłupa i miednicy oraz deformacji stopy. Wojtek wymaga rehabilitacji i sprzętu ortopedycznego. Jego największą pasją jest sport – przed chorobą nie wyobrażał sobie życia bez aktywności fizycznej, grał w piłkę nożną, koszykówkę, jeździł na gokartach i osiągał wiele sukcesów. Choroba zabrała mu to, co kochał najbardziej. Chcemy walczyć o jego powrót do sprawności, by mógł normalnie funkcjonować. Jedyną szansą na to, jest regularna i intensywna rehabilitacja. Wasze wsparcie da nam siłę i nadzieję na lepszą przyszłość! Każdego, kto mógłby podzielić się z nami swoim procentem z podatku, prosimy o pomoc! Agnieszka i Kamil, rodzice Wojtka

3 511 zł