Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bartłomiej Kazimierczak
Bartłomiej Kazimierczak , 8 lat

Bartuś walczy od pierwszych dni życia! Prosimy o Twoje wsparcie!

Gdy lekarze nagle zadecydowali o zakończeniu ciąży, byliśmy przerażeni. Nasze bliźniaki, Wojtuś i Bartuś, przyszli na świat w 34 tygodniu ciąży. Wojtuś szybko doszedł do siebie, jednak Bartek nie miał tyle szczęścia… Synek urodził się z bardzo niską masą urodzeniową, w zamartwicy, z dużym niedotlenieniem… W drugiej dobie życia doszło u niego do wylewów wewnątrzkomorowych. Później dopadły go chyba wszystkie możliwe konsekwencje wcześniactwa… Bartuś przez 3 miesiące walczył o życie. Jest z nami, jednak za swoją wygraną płaci ogromną cenę. Podczas gdy Wojtuś może cieszyć się normalnym dzieciństwem, Bartuś musi na wszystko ciężko pracować. Niestety, diagnozy, z którymi przyszło mu się mierzyć, to trudni przeciwnicy. U synka zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, padaczkę lekooporną i całkowity brak nerwu wzrokowego. Bartuś nie widzi, nie chodzi, w zasadzie nic nie jest w stanie zrobić samodzielnie… Potrzebuje ciągłej rehabilitacji, leczenia i wsparcia. Bartek od początku korzysta z wielospecjalistycznej opieki, którą w dużej mierze zapewniamy mu z własnej kieszeni. Rehabilitacja, terapie wspierające rozwój, wizyty u lekarzy – to wszystko kosztuje bardzo dużo, a przecież jesteśmy rodzicami trójki, a nie jednego dziecka. Nasz syn rośnie i zmienia się. Z upływem czasem potrzebuje specjalistycznych sprzętów, które pomogą w jego rehabilitacji i codziennym funkcjonowaniu. Niestety, ich koszt wykracza poza nasze możliwości. Dlatego z serca prosimy o Wasze wsparcie. Życie wystawiło Bartusiowi rachunek za zdrowie. Nasz syn płaci za nie cierpieniem, ciężką pracą i heroiczną walką o każdy postęp. Proszę, pomóżcie nam zapewnić mu wszystko, co sprawi, że jego codzienność będzie choć trochę łatwiejsza. Rodzice

485 zł
Sebastian Martyka
Sebastian Martyka , 37 lat

Chcemy dalej dbać o syna, lecz mamy coraz mniej sił! Potrzebna pomoc!

Jesteśmy rodzicami Sebastiana, który urodził się jako wcześniak z niedotlenieniem mózgu. Z powodu komplikacji, nasz syn przez całe życie zmaga się ze spastycznym porażeniem czterokończynowym. Każdy dzień to walka o jego sprawność! Kiedy Sebastian rósł, zauważaliśmy u niego coraz większe zwiotczenie mięśni. Niestety jego stan pogarszał się tak bardzo, że syn musiał zacząć poruszać się na wózku inwalidzkim. Rozpoczął też konieczną rehabilitację, jednak z każdym dniem jest coraz trudniej… Staramy się pomagać Sebastianowi najlepiej, jak możemy. Wspieramy go w codziennych czynnościach, lecz jesteśmy coraz starsi i mamy coraz mniej siły! Każdy wyjazd do lekarza i na rehabilitację wiąże się z ręcznym przesadzaniem syna z wózka do samochodu i z samochodu na wózek... Na domiar złego wózek, który kiedyś udało nam się zdobyć dla syna, zaczął się psuć! Rehabilitacja nie przynosi już tak dobrych rezultatów, jak kiedyś. Boimy się, że nasz syn wkrótce nie będzie już w stanie sam się poruszać. Chcemy dalej dbać o Sebastiana i pomagać mu w walce o lepsze jutro, jednak ogromną przeszkodą są pieniądze… Niezbędny sprzęt rehabilitacyjny, wózek, wizyty u specjalistów, a także samochód przystosowany do potrzeb osoby z niepełnosprawnością to ogromny koszt, z którym ciężko nam samym sobie poradzić. Prosimy, pomóżcie nam, by codzienność Sebastiana stała się choć trochę łatwiejsza! Będziemy wdzięczni za każde okazane wsparcie! Rodzice

7 958 zł
Michał Kaleja
Pilne!
Michał Kaleja , 43 lata

Nowotwór zaatakował Michała❗️Potrzebne PILNE leczenie – POMOCY❗️

Nasz świat zawalił się praktycznie z dnia na dzień. Mój ukochany mąż, ojciec dwójki naszych dzieci, ma raka, a dostępne w ramach NFZ leczenie jest niewystarczające… Potrzebujemy ogromnych pieniędzy, żeby uratować Michała! Z całego serca proszę o pomoc! Jest marzec 2024 roku. Michałowi dokucza ból brzucha, wyczuwa zgrubienie pod żebrami, idzie na badania, pierwsze USG i świat się zatrzymuje… Guz na wątrobie! Kolejne badania pokazują, że nowotwór jest złośliwy… Diagnoza: rak dróg żółciowych… Ziemia osuwa się nam spod nóg… Dowiadujemy się, że to niezwykle podstępna choroba, w przypadku której badania przesiewowe po prostu nie istnieją! Choroba wykrywana jest przypadkowo, a najczęściej bywa tak, że chory zgłasza się, kiedy jest już ona w bardzo zaawansowanym stadium. Niestety tak też było w przypadku Michała… Rozmiar guza (około 10 cm!) i stopień zaawansowania choroby dyskwalifikują go z leczenia chirurgicznego, a tym samym do przeszczepu wątroby… To kolejny cios, który otrzymujemy. Następny, to odmowa wdrożenia innego leczenia, czyli radioembolizacji… Jedyną szansą na uratowanie życia mojego męża jest obecnie zastosowanie dwóch nierefundowanych leków, które uzupełnią chemioterapię. Koszt pierwszego z nich to 32 tysiące złotych za jedną dawkę! A Michał musi mieć go podanego przy każdym cyklu chemii. Dodatkowo konieczna jest diagnostyka genetyczna metodą NGS, która wykonywana jest w Stanach Zjednoczonych. Jest ona niezbędna do rozpoczęcia terapii celowanej i podania kolejnego bardzo kosztownego i nierefundowanego leku. 14 tabletek to koszt ponad 60 tysięcy złotych! Podjęte leczenie ma pozwolić na wdrożenie radioembolizacji, co ostatecznie da możliwość wykonania przeszczepu wątroby.  Wstępnie szacowany koszt leczenia przygotowującego Michała do przeszczepu znacznie przekroczy sumę 500 tysięcy złotych! To ogromne pieniądze, których nie mamy… Dlatego przychodzę tu błagać o wsparcie dla mojego męża. Sytuacja stale się pogarsza, a guz powiększył się ostatnio do 16 centymetrów! Pomimo miażdżącej diagnozy Michał się nie poddaje. Ma przecież dla kogo żyć! Jako rodzina jesteśmy cały czas przy nim, tak bardzo go kochamy… Do tej pory to Michał był wsparciem, pocieszycielem, dobrą duszą, tatą od zadań specjalnych, mężem na dobre i złe, przyjacielem, którego poznaje się w biedzie. Osobą, którą nigdy nikomu nie odmówiła pomocy! Człowiekiem, który swoją obecnością, niepoprawnym optymizmem i wyjątkowym poczuciem humoru wywołuje uśmiech i radość. Mogę powiedzieć, że Michał to osoba, która pomaganie ma wpisane w DNA. Okrutna choroba postawiła go w sytuacji, w której to on musi zwrócić się o pomoc. W imieniu swoim i męża proszę, pomóżcie nam! Michał ma dopiero 42 lata i ogromną wolę życia, mnóstwo celów. Najważniejszym z nich jest stanie razem ze mną u boku naszych dzieci: 7-letniej Nadii i 23-letniego Dawida. Tak bardzo chciałby też znów wrócić do tego, w czym czuje się najlepiej: do pomagania innym. Wierzę, że dobro wraca i wspólnymi siłami uda nam się uzbierać tę ogromną kwotą. Musimy to zrobić, boję się nawet myśleć, co stanie się, jeśli nam się nie uda… Pomocy! Olga, żona ➡️ Licytacje na Facebooku

343 130,00 zł ( 64,5% )
Brakuje: 188 785,00 zł
Dominika Fiołka
Dominika Fiołka , 4 latka

Każdego dnia walczymy o przyszłość Dominiki. POMÓŻ!

Z całego serca dziękujemy za całą dotychczasową pomoc. Dzięki Wam Dominika zrobiła znaczne postępy. Jednak przed nami jeszcze długa droga, dlatego ponownie zwracamy się o wsparcie. Poznajcie historię naszej córeczki: Dominika urodziła się o wiele za wcześnie, bo już w 35. tygodniu ciąży. Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy. Lista wad, z jakimi przyszła na świat była bardzo długa i przerażająca! Wrodzony płyn w jamie opłucnej, zespół Downa, niewydolność oddechowa, zaburzenia pracy nerek i ubytek przegrody przedsionkowo-komorowej serca… Na naszego maluszka już pierwszego dnia spadło tak wiele… Kolejne miesiące pełne były nieustannego strachu. Dominika przeszła w tym czasie aż 3 operacje serca! Codzienność naszej córeczki jest bardzo trudna… Dominika obecnie oddycha już bez rurki tracheostomijnej, ale nadal podpięta jest pod PEG-A. Pomimo swojego wieku, córka nadal nie raczkuje, ani nie chodzi. Dzięki intensywnej rehabilitacji Dominice udaje się przez chwilę utrzymać w pozycję siedzącą! Jesteśmy z niej niesamowicie dumni. Każdego dnia zadziwia nas swoją wielką odwagą, siłą i uporem. Dokładamy wszelkich starań, żeby córeczka wciąż mogła się rozwijać. W planach mamy terapię ręki i terapię karmienia. Jednak wiemy, że najlepszą możliwą formą terapii dla naszego dziecka są turnusy rehabilitacyjne. Zajęcia odbywają się tam przez cały dzień. Widzimy na własne oczy, że przynoszą efekty. Dlatego bardzo nam zależy, żeby Dominika znów mogła na taki turnus pojechać. Stan zdrowia córeczki będzie już zawsze wymagał od niej podwójnych starań, aby osiągnęła to, co jej rówieśnikom przychodzi z łatwością. Z całego serca ponownie prosimy Was o pomoc. Każda wpłata wspiera nas z tej trudnej walce o przyszłość Dominiki.  Rodzice ➡️ Licytacje dla Dominisi - walka o sprawność

2 656,00 zł ( 24,01% )
Brakuje: 8 403,00 zł