Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krzyś Przybylski
Krzyś Przybylski , 11 lat

4 x Dycha dla Krzycha – zbieramy razem na Kolorowe Turnusy!

Mimo że Krzyś to uśmiechnięty dziesięciolatek, autyzm zamyka go w swoim świecie, a my chcemy zrobić wszystko, żeby w jak największym stopniu dzielić z nim nasz wspaniały świat. To nie jest proste zadanie, dlatego zbieramy drużynę do zadań specjalnych. Liczymy na Was! Walczymy już od ładnych kilku lat, ale jesteśmy też świadomi, że autyzm to stan „na zawsze” i tylko nasza ciężka i niestety kosztowna praca, może pomóc Krzysiowi w usamodzielnianiu się na tyle, na ile to tylko możliwe. Jesteśmy gotowi na każdą walkę.   Jednak bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie zapewnić Krzysiowi tyle wsparcia, ile byśmy chcieli i tyle ile nasz mały człowiek  potrzebuje... Turnusy terapeutyczne, to cel naszej zbiórki. Chcielibyśmy, aby Krzyś mógł w nich aktywnie i REGULARNIE uczestniczyć, bo w połączeniu z codzienną terapią, są krokami milowym w jego rozwoju. Wiemy, że to działa! Całą resztę staramy się zająć, ale na turnusy zaczyna jednak brakować w budżecie... Autyzmu nie widać, ale to nasze życie i nasza codzienność. Sporo czasu zajęło nam nauczenie się funkcjonowanie z autyzmem w tle, na tyle dobrze, żeby nasze życie wyglądało w miarę normalnie. Krzyś zmaga się wieloma sprzężeniami – chorobami towarzyszącymi i uwierzcie nie jest to łatwe. Ani dla niego, ani dla nas. Jest dzieckiem niemówiącym, które nie odczuwa potrzeby komunikacji. Pojawiają się pojedyncze słowa, ale przed nami jeszcze wiele pracy i tak naprawdę nie wiemy, czy ta mowa się pojawi.  Ma wybiórczość pokarmową, jedzenie napadowe i ogromną nadwrażliwość sensoryczną (ma bardzo wyczulony węch). Każdy posiłek zaczyna od powąchania i jeśli coś nie zagra, nie ma możliwości, żeby zjadł. Dużo pracujemy także nad emocjami, bo każdy pobyt w nowym miejscu, to wyzwanie.  Na co dzień Krzyś uczęszcza do szkoły specjalnej, chodzi do niej z radością i uśmiechem. Po szkole ma dodatkowe zajęcia: logopedię, hipoterapię, terapię psychologiczną, terapię pedagogiczną, terapię integracji sensorycznej, zajęcia na basenie.  Wiele potrzeb naszego dziecka zaspokajamy własnymi siłami, szanując każdą złotówkę. Jednak koszt turnusów rehabilitacyjnych przerósł nasze możliwości finansowe. Regularny udział w takiej skoncentrowanej formie terapii, to dla Krzysia najlepsza forma wspomagania! Każda, podarowana Krzysiowi złotówka, to inwestycja w fantastycznego młodego człowieka, który każdemu dookoła daje mnóstwo dobrej energii i uśmiechu. Wierzymy, że dobro wraca! Rodzice Krzysia Dycha dla Krzycha - licytacje

33 335,00 zł ( 78,33% )
Brakuje: 9 219,00 zł
Aga Więckowska
Aga Więckowska , 28 lat

Choroba, która postępuje, ale nikt nie chce pomóc❗️Odmieńmy życie Agnieszki...

Jak grom z jasnego nieba! W wieku 21 lat otrzymałam diagnozę — stwardnienie rozsiane. Niewiele wiedząc o tej chorobie — ze szpitala wyszłam już inna... Od tamtej pory minęło 6 lat, a ja już powoli zapominam o tej radości, która towarzyszyła wchodzącej w dorosłość, pełnej planów i marzeń kobiecie. SM, bo taki skrót nosi stwardnienie rozsiane, dawało o sobie znać w okresie edukacji w liceum. Chodząc po różnych specjalistach, nie przyszło mi do głowy, aby udać się do neurologa. Mózg — to ten organ nieprawidłowo "kierował" innymi narządami aż doszłam do punktu, w którym utrudnia codzienne funkcjonowanie. Ból żołądka jakbym miała wrzody, nietrzymanie moczu, depresja, ataki lęku i panika aż po drżenie kończyn... Stwardnienie rozsiane ma niezliczoną ilość twarzy. Każdy chory to inna walka i inne dolegliwości! W mojej walce zaczęłam przegrywać. Dlatego zgłaszam się o pomoc. Brak stałej pracy, ciągłe koszta — psychoterapia, psychiatra, suplementy, leki i pampersy. Leczenie to nieodłączny element i ogromny koszt w moim życiu, a na wsparcie nie mogę liczyć od strony państwa. Choroba odbiera mi samodzielność i niezależność i środki do życia. Ze względu na kondycję oczu i dłoni właściwie zaczynam być niezdolna do pracy. Jestem tatuatorką, to moja pasja i jedyny zawód, który potrafię wykonywać. Tylko co z tego, jeśli ciało odmawia posłuszeństwa? Codziennie się boję! Boję o przyszłość, o to, czy nie czuć za mną nieprzyjemnego zapachu, o to, czy za parę chwil nie pojawi się rzut i (znowu) nie wyłączy oczu poprzez zapalenie nerwu twarzowego. Stwardnienie rozsiane jest nieprzewidywalne, nieuleczalne i jeszcze za mało nieznane. Wiem, że obecnie muszę skupić się na zdrowiu psychicznym... By dalej walczyć.  Państwo nie pomogło mi po diagnozie, a wręcz kazano czekać na kolejne rzuty by "uzupełnić dokumentację". Nie spełniałam warunków, których jest po prostu dużo, by dostać się do kolejki na program lekowy. Z kolei, jeśli będę czekała, choroba nie zrobi tego samego. SM rozwija się nieprzerwanie, z dnia na dzień. U każdego w innym tempie, w innych płaszczyznach mózgu, z innymi dolegliwościami. U mnie układ moczowy już w wieku 19 lat utrudniał życie... Jest tylko gorzej! Bałam się wszystkiego i byłam w tym sama. Wyjechałam do Anglii gdzie przyjmuję co 6-tygodni wlewy leku. Jednak i tutaj, ta choroba była niewystarczająca, by dostać status osoby niepełnosprawnej.  Skutki choroby bywają niewidoczne gołym okiem... Dlatego słyszę: "Taka młoda a windą?", "czym się tak zmęczyłaś, jeszcze rano", "nie przesadzasz czasem?". "To toaleta dla niepełnosprawnych! Czemu ją zajmujesz!"... Ludzie oceniają, nie często kpią, bo przecież nie widać. Boli to i osłabia, ale jeszcze nie tracąc wiary w ludzi — proszę o pomoc. Może ktoś z Państwa, kto poznał moją historię, zechce pomóc mi w mojej codzienności, obarczonej ciężarem choroby! Proszę... Aga

16 969 zł
Maria Krak
Maria Krak , 13 lat

Każdy dzień jest dla Marysi nieustanną walką o jej samodzielne jutro!

Marysia urodziła się w 30 tygodniu ciąży jako skrajny wcześniak, ważąc zaledwie 1560 gram. Była taka maleńka i bezbronna, a mimo to dzielnie walczyła od pierwszych dni życia. U córeczki zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce z obustronnym niedowładem kurczowym, przy czym lewa strona jest zdecydowanie słabsza od prawej, co skutkuje rozwijającą się asymetrią ciała. Jakby tego było mało, Marysia ma problemy ze wzrokiem. Wszystko to sprawia, że każdego dnia nasza córeczka musi pokonywać bariery, o których zdrowy człowiek nawet nie myśli. Pokonanie kilku schodów jest dla niej przeszkodą, nie wspominając o wyjściu na dwór, czy przejściu z jednego pokoju do drugiego. Niestety, bez pomocy drugiej osoby nie jest w stanie tego zrobić.  Od raczkowania, przekręcania się na bok, po siedzenie i pierwsze próby chodzenia była bardzo długa, okupiona łzami i bólem droga. Jeszcze dłuższa jest jednak przed nami. Intensywna rehabilitacja oraz systematyczne leczenie iniekcjami z toksyny botulinowej sprawiły, że udało się nam wiele wypracować. Jednak największe marzenie naszej córeczki pozostaje nadal niespełnione. Marysia nie chodzi samodzielnie. Dlatego tak bardzo ważna jest jej dalsza rehabilitacja, by to, co udało się osiągnąć nie poszło na marne… Aby wreszcie mogła postawić swój pierwszy krok! Każdego dnia stawiamy czoła nowym wyzwaniom. Martwimy się o przyszłość, gdyż wiemy, że przed nami ciężka praca nad sprawnością Marysi. Córeczka potrzebuje coraz intensywniejszej rehabilitacji, a w przyszłości również operacji ortopedycznej poprawiającej sprawność ruchową. A to niestety kosztuje krocie. Jednak nie poddajemy się i wierzymy, że Marysia kiedyś stanie na własnych nogach. Będzie chodzić i biegać jak inne, zdrowe dzieci. Dlatego prosimy Was o wsparcie i pomoc w zebraniu potrzebnych pieniędzy na dalszą rehabilitację i leczenie Marysi. Każde poświęcenie, każdy wysiłek jest jest tego wart i przybliża nas do celu. Bez Waszej pomocy to się jednak nie uda! Rodzice Marysi

3 548 zł
Tomasz Szarłat
Tomasz Szarłat , 33 lata

Straciłem kończynę, ale nie chcę stracić cudownego czasu z bliskimi! Pomożesz?

Jedni marzą o wakacjach, ja o normalności. Gdy czasem myślę, że osoby w moim wieku prowadzą spokojne sielskie życie, zawsze coś we mnie pęka... Mam 33 lata, a już jestem po amputacji nogi. Moje życie zmieniło się w 2020 r. gdy zostałem zarażony gronkowcem podczas operacji. W tym czasie zachorowałem na sepsę oraz niewydolność nerek. Ratowanie moich nóg trwało aż 4 lata z przerwami. Lekarze robili, co mogli, niestety nie udało się uratować samej kończyny... Mimo poniesionej straty, lekarze na szczęście zagwarantowali życie! Ryzyko jego utraty było duże, ponieważ infekcja dochodziła już do kolejnej sepsy. Mógłbym już nie przeżyć, a jednak oddycham! Niestety męczę się każdego dnia z powodu utraty nogi. Nie wiem, ile wystarczy mi jeszcze sił... Razem z żoną i dziećmi przeżyliśmy już dużo cierpienia i jesteśmy tym po prostu wyczerpani. Chciałbym prosić Was o pomoc finansową, która pozwoli mi normalnie funkcjonować. Pragnę spokojnego życia. Dzięki odpowiedniej protezie będę mógł lepiej radzić sobie z chodzeniem. Twoje wsparcie pozwoli mi cieszyć się czasem z bliskimi tak, jak kiedyś. Nasza sytuacja jest bardzo trudna. Będę bardzo wdzięczny za każdą formę pomocy. Tomek

6 040 zł
Andrzej Marzęcki
Andrzej Marzęcki , 49 lat

Kazano nam pożegnać się z tatą… On jednak chce żyć! Pomóżcie!

4 lipca zdarzyła się tragedia – w wyniku wypadku samochodowego nasz tata doznał ciężkich obrażeń ciała i głowy! Stan był krytyczny, więc od razu z miejsca wypadku przetransportowano go na SOR, a później trafił na oddział intensywnej terapii! Kiedy wydawało się, że sytuacja się stabilizuje, doszło do ostrej niewydolności oddechowej! Lekarze nie dawali tacie szans na przeżycie i kazali nam się z nim pożegnać… Nie mogliśmy w to uwierzyć! Tata miał jednak ogromną wolę życia i przetrwał kryzys! Przez kilka tygodni leżał podtrzymywany przy pomocy leków, a my codziennie dojeżdżaliśmy do niego, by wesprzeć go chociaż swoją obecnością przy szpitalnym łóżku. Mamy z tatą wyjątkową więź – już od dzieciństwa to on wspierał wszystkie nasze plany i marzenia. Był dla nas, małych chłopców, wzorem do naśladowania! Niestety, tata po wyprowadzeniu ze śpiączki farmakologicznej nie odzyskał na razie świadomości i nie ma z nim kontaktu, co świadczy o uszkodzeniu mózgu. Mimo to wierzymy, że tata kiedyś do nas wróci, a my jako synowie musimy mu w tym pomóc!  Na szczęście tata oddycha już bez pomocy respiratora, jednak walka o powrót do dawnego zdrowia i sprawności może potrwać wiele miesięcy. Dotychczas staraliśmy się zapewnić mu rehabilitację z własnych środków, jednak teraz, gdy zadanie lekarzy na OIOMie już się kończy, musimy przenieść go do wyspecjalizowanego ośrodka. To będzie długa i trudna rehabilitacja, która jest niestety bardzo kosztowna. Dlatego zwracamy się o pomoc i wsparcie w walce o przyszłość Andrzeja! Zrobimy wszystko, aby tata do nas wrócił! Synowie z rodziną

61 389,00 zł ( 32,05% )
Brakuje: 130 101,00 zł
Boguś Bessarab
Boguś Bessarab , 13 lat

To leczenie może odmienić życie mojego syna! Pomocy!

Boguś cierpi na bardzo poważną formę autyzmu. Jego rozwój jest mocno zaburzony. Teraz pojawia się jednak szansa, żeby jego los się odmienił! Proszę o pomoc w zebraniu środków na terapię komórkami macierzystymi! Gdy synek miał cztery latka, opiekunka z przedszkola, zwróciła nam uwagę, że bardzo różni się od innych dzieci. Jest zamknięty w sobie, nie zwraca uwagę na rówieśników, na każde dotknięcie reaguje agresywnie. Zaczęłam odwiedzać wielu specjalistów. W końcu poznałam diagnozę – autyzm.  Mój kochany chłopiec ma 12 lat. Nie potrafi mówić, czytać i pisać. Kiedy czuje się niezrozumiany, bardzo się denerwuje. Chodzi do szkoły specjalnej. Ma zajęcia z psychologiem, logopedą, rehabilitantem. Dzięki temu widać u niego postępy. Jest mniej agresywny, potrafi pokazać, że czegoś chce lub coś go boli. Nauczył się też nawiązywać kontakt z rówieśnikami, bawi się z nimi. Nikt nie dawał mi nadziei na znaczne polepszenie sytuacji syna, ale stał się cud. Lekarz w Gruzji zgodził się na przeprowadzenie terapii komórkami macierzystymi. Jest przekonany, że to leczenie przyniesie wielką poprawę stanu Bogusia. Koszty są jednak ogromne… Mój zawsze uśmiechnięty chłopiec jest nietypowym dzieckiem. Ale chciałby żyć tak, jak inne dzieci w jego wieku! Uwielbia czasopisma i kartki z pieskami. Lubi też makramy. Ma młodsze rodzeństwo, brata i siostrę.  Wierzę, że leczenie będzie ogromnym krokiem Bogusia do normalnego życia. Mam ogromną nadzieję, że pomoże mu stać się bardziej samodzielnym. Nie będziemy żyć wiecznie, a ja boję się nawet pomyśleć, czy syn będzie w stanie beze mnie przetrwać. Bardzo proszę, nie odwracajcie wzroku od mojego chłopca! Błagam o pomoc w uzbieraniu środków! Z góry dziękuję! Mama

10 279,00 zł ( 16,43% )
Brakuje: 52 275,00 zł
Damian Siuta
Damian Siuta , 31 lat

Damian zasługuje, aby o niego walczyć! Pomożesz nam?

Historia Damiana nie jest łatwa. Ani dla niego, ani dla nas – jego najbliższych. Jest wiele spraw, na które nie mamy już wpływu, np. wydarzenia z jego przeszłości. Nadal jednak możemy kreować dla niego lepszą rzeczywistość i przyszłość. Dlatego znaleźliśmy się w tym miejscu. Pełni nadziei szukamy pomocy dla naszego drogiego Damiana.  Czasami życie bardzo doświadcza. W takiej sytuacji znalazł się też Damian. Przez pewien okres przebywał w placówce opiekuńczo-wychowawczej, z dala od swoich najbliższych. Dla każdego dziecka jest to niezwykle trudna i ciężka do zrozumienia sytuacja. Dla Damiana także była… Bardzo chcielibyśmy na tym poprzestać i powiedzieć, że później zaczęło się już lepiej układać. Niestety. Doszło do nieszczęśliwego wypadku, wskutek którego Damian prawie stracił życie! Lekarze robili, co tylko mogli i na szczęście odnieśli zwycięstwo. Damian jednak stracił swoją dotychczasową sprawność. Zwykłe, codzienne czynności stały się dla niego nieosiągalne! Jego życie znowu tak bardzo się skomplikowało...  Dzisiaj Damian nie jest już w stanie samodzielnie chodzić. Zawsze muszą mu asystować dwie osoby. Nie mówi, więc komunikacja z nim jest bardzo utrudniona… Nawet zjedzenie posiłku jest już niemożliwe, bowiem musi być karmiony dojelitowo…  Lekarze dają jednak duże szanse na polepszenie jakości życia. Jedynym sposobem jest rehabilitacja. Nie ma innego wyjścia, nie ma innej metody, która mogłaby doprowadzić do odzyskania dawnej sprawności.  Damian wykazuje bardzo dużą wolę walki. Jest gotowy do bardzo ciężkiej pracy pod okiem wykwalifikowanych specjalistów, aby tylko znowu mógł chodzić, mówić… Pragniemy dołożyć wszelkich starań, aby Damian stanął na nogi o własnych siłach i mógł na miarę swoich możliwości cieszyć się życiem. Nie jesteśmy w stanie opowiedzieć całej historii tego człowieka, ale cała ta historia sprawiła, że chcemy o niego walczyć. Damian po prostu na to zasługuje! Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Zebrane środki zamierzamy przeznaczyć na turnusy rehabilitacyjne. Wierzymy, że z Waszą pomocą uda nam się przywrócić Damianowi sens życia i wiarę w ludzi.  Dziękujemy.  Bliscy i przyjaciele Damiana

2 815,00 zł ( 17,64% )
Brakuje: 13 143,00 zł
Martin Zieliński i Nolan Kowalczyk
Martin Zieliński i Nolan Kowalczyk , 19 lat

Braterska walka o lepsze jutro! Pomóż!

Jestem samotną mamą dwóch synów – 17-letniego Martina z niepełnosprawnością, który ma głęboki niedosłuch na jedno i drugie ucho oraz 4-letniego Nolana, u którego stwierdzono afazję. Nasza codzienność zdominowana jest przez szereg niekończących się wizyt, kontroli w poradniach lekarskich i zajęć z wieloma specjalistami.  Pomimo trudności głęboko wierzę w to, że moje dzieci czeka dobre i szczęśliwe życie.  Starszy syn od lat uczęszcza do szkół specjalnych w Łodzi. Młodszy wymaga regularnych i systematycznych zajęć z logopedą. Niestety na te refundowane trzeba wiele czekać, a to najgorsze, co moglibyśmy w tej sytuacji zrobić. Prywatne zajęcia są jednak zbyt drogie, by pokryć je z własnej kieszeni. Do tej pory dawaliśmy radę sami, jednak rosnące wydatki związane z leczeniem chłopców mocno mnie obciążają. Opieka, wizyty, dojazd na zajęcia, a w końcu tak bardzo potrzebny apart słuchowy są już poza moimi możliwościami. Pomimo dofinansowania, które udało mi się zdobyć, nadal nie posiadam odpowiednich środków, by zakupić potrzebny sprzęt. Bez aparatu Martin nie słyszy i jest mu bardzo trudno funkcjonować. Dlatego dziś nie pozostaje mi nic innego, jak prosić Was o pomoc! Potrzebuję Waszego wsparcia jak nigdy wcześniej. Rosnące koszty zaczynają mnie przerażać, a ja muszę przecież zapewnić moim dzieciom odpowiednie warunki, aby mogły się dalej rozwijać. Każda złotówka będzie dla mnie ogromnym wsparciem!  Magdalena, mama 

600 zł
Magdalena i Krzysztof Nachyła
Magdalena i Krzysztof Nachyła , 30 lat

Trwa rozpaczliwa walka o sprawność taty i córki! Prosimy, pomóż!

Moja córka, Madzia jest osobą niepełnosprawną poruszająca się na wózku. Jest dorosła, ale nie ma szans na planowanie swojej przyszłości. Nie spełni nigdy marzeń. Już zawsze będzie zależna od innych osób… Madzia walczy już ponad 30 lat. Dziecięce porażenie mózgowe jest naprawdę trudne. Nieuleczalne, nie do przewidzenia, na zawsze, na całe życie...  Niestety, z początkiem maja 2024 roku do trudnej walki o sprawność dołączył jej kochany tata... Udar Krzysztofa jeszcze bardziej skomplikował sytuację rodziny... Nieustannie, od tak wielu lat zarabiamy i przeznaczamy nasze środki na leczenie i rehabilitację, która jest niezbędna dla utrzymania osiągniętego stanu fizycznego i ogólnego poziomu zdrowia. Dlatego, teraz gdy dzieje się u nas naprawdę źle...  Zwracamy się o pomoc! Zaraz po urodzeniu Madzi musiałam zrezygnować z jakiejkolwiek pracy. Dzień w dzień walczyłam o jej zdrowie. Mąż pracował w zakładzie, który chwilę przed jego emeryturą — został zamknięty... Zostaliśmy bez jakichkolwiek środków.  W maju 2024 roku naszą rodzinę spotkała jeszcze większa tragedia. Krzysztof przeszedł UDAR MÓZGU, który zostawił go z paraliżem prawej ręki i problemami z mową! Teraz i mąż potrzebuje rehabilitacji oraz specjalistycznej opieki, a także wsparcia w wykonywaniu prostych, codziennych czynności... Pomimo podjętej terapii mój mąż do tej pory nie odzyskał sprawności w ręce. Specjaliści mówią, że jego rehabilitacja może trwać jeszcze rok! Nie możemy przerwać leczenia Magdy, żeby nie cofnąć się o kilka kroków do tyłu. Dzięki małym sukcesom, np. takim, że córka chodzi sama po domu, jest nam na co dzień łatwiej. Jesteśmy choć trochę odciążeni w ciągu dnia. Jeśli znów trafi na wózek — nie damy rady... Zwłaszcza że Krzysztof także stracił sprawność i jest dopiero na początku swojej drogi, by ją odzyskać... Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy moja córka i mąż mogli być objęcie pomocą specjalistów. Jestem Wam za to niezwykle wdzięczna! Niestety, nasza walka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia… Koszty związane z leczeniem i rehabilitacją dwóch osób są niezwykle wysokie i nie jestem w stanie udźwignąć ich sama... Z całego serca proszę Was o wsparcie. Czuję się, jakbyśmy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia… Każda wpłata i każde udostępnienie daje nam nadzieję na lepsze jutro. Wierzę, ze wspólnymi siłami uda się nam dokonać cudów! Elżbieta, mama i żona ➡️ Licytacje dla Magdy i Krzysztofa

10 529,00 zł ( 24,74% )
Brakuje: 32 025,00 zł