Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Franek Maruszewski
Franek Maruszewski , 2 latka

PILNA operacja już w styczniu❗️ Uratuj słuch Franka!

Mimo że badania prenatalne były wzorowe, Franio urodził się z wieloma problemami zdrowotnymi: rozszczep wargi i podniebienia, niedosłuch, zaburzenia napięcia mięśni, deformacja głowy. Nasz synek to bardzo dzielny i radosny chłopiec. Franio aktualnie jest pacjentem ośmiu różnych poradni specjalistycznych. W swoim krótkim życiu przeszedł już trzy operacje, obecnie przygotowuje się do czwartej. We wrześniu zdiagnozowano u Franciszka perlaka wrodzonego. Pilna operacja pozwoliła usunąć guza w całości. Niestety badania wykonane miesiąc po zabiegu, wykazały liczne zmiany miękkotkankowe w obrębie operowanego prawego ucha  i w pojedynczych komórkach w obrębie lewego.  Synek przestał słyszeć na prawe ucho! Konieczna jest kolejna, pilna operacja, która daje nadzieję, że uda się uratować słuch i nie dopuścić do powstania nieodwracalnych zmian w mózgu. Wyznaczono termin zabiegu na 12 stycznia. Wtedy właśnie dowiemy się, czym tak naprawdę są widoczne na CT zmiany oraz jaka przyszłość czeka Franusia.  Już teraz wiemy, że Franio nadal wymaga intensywnej, wieloprofilowej rehabilitacji z zakresu fizjoterapii, neurologopedii, SI oraz terapii ręki. Koszty leczenia i rehabilitacji obejmujące zajęcia, wizyty u specjalistów, badania, są ogromne. Prosimy, pomóż naszemu DZIECKU wrócić do zdrowia.  Rodzice Frania

4 109 zł
Waldemar Kościan
Waldemar Kościan , 54 lata

Wózek to mój nieodłączny towarzysz. Proszę, pomóż być mi samodzielnym i aktywnym!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie! Niestety, dalej nie udało się uzbierać środków potrzebnych do zakupu nowego wózka. Bardzo proszę o pomoc! Moja historia Jestem Waldemar i mam 52 lata. Od 36 lat poruszam się na wózku. Stał się on moimi nogami, nieodłącznym towarzyszem. Jest dla mnie nie tylko sprzętem, ale przede wszystkim zapewnia swobodę i samodzielność. Mieszkam sam, pracuję i działam społecznie: stworzyłem portal internetowy dla osób z niepełnosprawnościami.  Moim celem jest zakup nowego, specjalistycznego wózka inwalidzkiego, który będzie lepiej dostosowany do moich potrzeb. Obecnie walczę ze starym, wysłużonym, awaryjnym wózkiem, który zamiast zapewniać mi bezpieczeństwo, powoduje mnóstwo problemów i zagrożeń. Znów muszę więc martwić się o przyszłość… Tak jak buty dla zdrowej osoby muszą być dopasowane do indywidualnych wymiarów, tak wózek inwalidzki musi być dostosowany do wielu czynników, takich jak wzrost, waga, szerokość. Dzięki temu zyskam dodatkowy komfort i niezależność. Z powodu postępującej spastyki mięśni, potrzebuję także regularnej, intensywnej rehabilitacji, która pomaga mi zwalczać postęp choroby. Niestety, koszty związane z zakupem wózka i rehabilitacją są bardzo wysokie. Dlatego zwracam się do Ciebie o pomoc. Twoje wsparcie, niezależnie od wielkości, ma ogromne znaczenie. Z góry dziękuję za Twoją hojność i otwarte serce. Każdy gest dobroci sprawia, że świat staje się lepszy. Wierzę, że dobro waraca - dziś Ty pomagasz mi, a jutro ktoś pomoże Tobie. Waldemar

832,00 zł ( 3,12% )
Brakuje: 25 764,00 zł
Tomasz Szkudlarek
Pilne!
Tomasz Szkudlarek , 63 lata

Czy zdołam pokonać glejaka? Pomóż mi walczyć o życie!

Nazywam się Tomasz, mam 63 lata. Jestem szczęśliwym mężem i ojcem. Pracuję w zawodzie, który lubię, i spełniam się w życiu rodzinnym. Moje pasje to wędrówki po górach oraz jazda motocyklem. Kocham aktywność fizyczną i kontakt z naturą. Niestety, moje życie drastycznie zmieniło się pod koniec czerwca 2024 roku, gdy zdiagnozowano u mnie złośliwego glejaka IV stopnia. Wszystko zaczęło się od drobnych problemów z pamięcią, uczucia zmęczenia i zmian w mojej osobowości, które zauważyła moja rodzina. 23 czerwca wieczorem trafiłem do szpitala z bardzo silnym bólem głowy. Rezonans magnetyczny wykazał obecność guza mózgu. 24 czerwca przeszedłem pilną, wielogodzinną operację usunięcia guza z prawego płata czołowego. Guz miał ponad 6,8 cm, a jego usunięcie w całości było niemożliwe ze względu na rozmiar i umiejscowienie. Nawet częściowe usunięcie obarczone było ogromnym ryzykiem poważnych zaburzeń neurologicznych, których na szczęście udało się uniknąć. Ostateczna diagnoza to glejak wielopostaciowy IV stopnia, co było ogromnym ciosem dla mnie i mojej rodziny. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii i radioterapii, które są standardowymi metodami leczenia. Glejak to bardzo agresywny guz mózgu, który najczęściej nawraca, a jego wznowa może wystąpić w krótkim czasie oraz w miejscu trudnym do operacyjnego usunięcia. Mimo wszystko nie tracę nadziei i jestem zdeterminowany, aby walczyć. Po konsultacjach medycznych postanowiłem podjąć terapię TTFields, korzystając z urządzenia Optune, które wytwarza pola elektromagnetyczne, zakłócając wzrost nowotworu i prowadząc do śmierci komórek rakowych. To nowoczesne leczenie jest standardem w Niemczech, Szwajcarii i USA, jednak jego koszt wynosi około 130 000 zł miesięcznie, a terapia wymaga co najmniej 6 miesięcy stosowania. Planuję również kontynuować leczenie poprzez immunoterapię. Koszty leczenia są ogromne, a czas nie jest moim sprzymierzeńcem. Jestem jednak pełen determinacji, by wygrać tę walkę. Każda forma wsparcia przybliża mnie do zdrowia i daje nadzieję na przyszłość. Z całego serca dziękuję za wsparcie mojej zbiórki na leczenie onkologiczne. Wasza pomoc to dla mnie nie tylko realne wsparcie finansowe, ale przede wszystkim ogromna dawka nadziei i siły do dalszej walki. Z wyrazami wdzięczności, Tomasz z rodziną

1 099,00 zł ( 0,05% )
Brakuje: 2 126 561,00 zł
Bartłomiej Dobiecki
Bartłomiej Dobiecki , 33 lata

Choroba zmieniła wszystko! Pomóż Bartkowi!

Dzięki Waszej pomocy Bartek skorzystał i nadal korzysta z rehabilitacji, która przynosi efekty, ale sporo kosztuje. Został zakwalifikowany do operacji prawej dłoni. Po takim zabiegu będzie potrzebował jeszcze więcej ćwiczeń niż obecnie. Rehabilitacja jest dla niego nie tylko ważnym elementem leczenia, ale także nadzieją na poprawę jakości życia oraz siłą do dalszego funkcjonowania. Niestety nie jesteśmy w stanie sami pokryć kosztów takich zabiegów, dlatego liczymy na Waszą pomoc. Poznaj naszą historię: Patrzę na Bartłomieja i widzę kogoś obcego. Twarz wygląda podobnie, ale brakuje na niej uśmiechu. Pusty wzrok, w którym brakuje przekory i iskierek radości. Czasem, gdy przyjrzeć się dokładniej, można dostrzec niewypowiedziane wołanie o pomoc.  Pierwsze problemy zdrowotne pojawiły się około 2019 roku. Objawy bardzo dawały się we znaki, ale wierzyłam, że to chwilowe. Mojego brata próbowano leczyć psychiatrycznie, ale terapia okazała się nieskuteczna i, jak się później okazało, zupełnie zbędna, bo nie pomagała nam leczyć tego, co stanowiło największe zagrożenie. Niestety, to co miało być tylko przejściowym kryzysem, okazało się dla nas początkiem dramatu. Nikt z nas w najgorszych przypuszczeniach nie spodziewał się, że wydarzy się coś takiego…  Stan wciąż się pogarszał, a lekarze bezradnie rozkładali ręce. Problemy z przełykaniem, trudności z mówieniem, niemożliwość skupienia uwagi na dłuższą chwilę – to wszystko zdawało się postępować zbyt szybko. Dodatkowo, w momencie odstawienia leków pojawiły się kolejne objawy, które naprowadziły specjalistów na kolejny trop.  Przeniesienie na oddział neurologiczny pozwoliły nam poznać przeciwnika, a to okazało przełomem w naszych poszukiwaniach. U Bartka stwierdzono rzadkie schorzenie genetyczne – chorobę Wilsona, która polega na zaburzeniu metabolizmu miedzi w organizmie. Gdy komórki wątroby tracą zdolność gromadzenia miedzi, ta uwalniana jest do układu krążenia, co skutkuje uszkodzeniem układu nerwowego i nerek.  Przez dolegliwości Bartek całkowicie stracił możliwość samodzielnego funkcjonowania! To porażające, że sprawny, młody człowiek nagle nie jest w stanie wykonać podstawowych czynności. Znaleźliśmy się w bardzo trudnym momencie, bo Bartek wymaga nieustannego wsparcia oraz regularnej i intensywnej rehabilitacji, która wymaga ogromnych nakładów finansowych. Miesiąc pobytu w specjalistycznym ośrodku, gdzie Bartek będzie mógł skorzystać z opieki to koszt w granicach kilkunastu bądź nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Kwota, której nie jesteśmy w stanie zdobyć tak szybko…  Potrzebujemy wsparcia i pomocy! Potrzebujemy dobrych ludzi, którzy pomogą nam odnaleźć przyjazne środowisko, w którym Bartek będzie mógł wracać do zdrowia.  Kiedy przypominam sobie nasze niedawne, rozmowy w oczach pojawiają się łzy. Choroba zabiera Bartka bezwzględnie i bezlitośnie, kawałek po kawałku. A ja wiem, że on bardzo chce żyć! Nigdy się nie poddawał, a teraz kiedy zabrakło mu sił, potrzebna jest pomocna dłoń! Mnóstwo rąk, które wyrwą Bartka z pułapki potwornej choroby. Proszę, nie zostawiaj nas teraz! Martyna, siostra Bartka

5 843 zł
Paweł Nowakowski
Paweł Nowakowski , 26 lat

Dziś Paweł rozgrywa swój najtrudniejszy mecz! Stawką jest zdrowie! POMOŻESZ?

Jego i nasza tragedia wydarzyła się w miejscu, któremu Paweł poświęcał wiele swojej uwagi i czasu. Boisko. To tam, w jednej sekundzie upadł i jego serce się po prostu zatrzymało... Paweł, czekamy na Ciebie!  Paweł, to piłkarz, podróżnik, dusza towarzystwa. Zawsze pracowity, radosny, bardzo ambitny. Potrafił pogodzić dwuzmianową, dwunastogodzinną pracę ze studiami na wydziale politechnicznym. Był aktywny sportowo, grał w klubie piłkarskim, jeździł na rowerze, w wolnych chwilach podróżował. Wszędzie go było pełno!  Życie jest jednak nieprzewidywalne, nie oszczędziło również naszego kochanego Pawła. W jednej chwili wszystkie plany i marzenia przestały mieć znaczenie. 2.09.2023 Paweł wszedł na boisko, było to w 29 minucie meczu. W 39 minucie doszło do tragedii, której nikt w najgorszych snach się nie spodziewał! Paweł niespodziewanie upadł na boisko, a jego serce przestało bić. Dzięki długiej, skutecznej i niestety dwukrotnej reanimacji udało się — serce Pawła zaczęło pracować, uzyskano poprawę krążenia. Od tamtego dnia nasz dzielny wojownik przebywa na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej w Bełchatowie. Paweł pojechał zagrać mecz, dzień jeden z wielu... Tego dnia jednak nie wrócił do domu, nie wrócił do nas! Dostaliśmy przerażający telefon, że jest w ciężkim stanie, że z boiska zabrał go helikopter, że w jednej chwili przestał oddychać...  Paweł był w śpiączce farmakologicznej przez 4 dni. Dziś jest już wybudzony, ale nadal nie mamy z nim żadnego kontaktu. Wodzi za nami wzrokiem, delikatnie porusza jedną ręką i nogą... Nie jesteśmy w stanie opisać, jak bardzo za nim tęsknimy. Niestety, lekarze wyraźnie powiedzieli — najbliższe miesiące będą najważniejsze! Aby móc wierzyć w to, że Paweł wróci do zdrowia, konieczna będzie bardzo specjalistyczna, pilna i ogromnie kosztowna rehabilitacja.  Obecnie jego stan jest ciężki, ale wierzymy, że z Państwa pomocą ulegnie poprawie. Celem zbiórki jest zebranie pieniędzy na intensywny turnus rehabilitacyjny w specjalistycznym ośrodku, z wykwalifikowanym personelem. Jedyną szansą na poprawę jakości życia Pawła jest jego intensywna rehabilitacja. Musimy zrobić wszystko, żeby pomóc naszemu przyjacielowi odzyskać zdrowie i sprawność. Prosimy wszystkich, to dla Pawła i dla nas nowa, trudna rzeczywistość. Wierzymy, że razem uda nam się wrócić do poprzedniej, dobre, bezpiecznej... Z Pawłem! Najbliżsi 

307 498,00 zł ( 80,29% )
Brakuje: 75 481,00 zł
Igor Jach
Igor Jach , 13 lat

Czy ta walka się kiedyś skończy? Pomocy...

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za wsparcie poprzedniej zbiórki dla Igora! Dzięki Wam synek miał zapewnione leczenie i wizyty u specjalistów! Nasza walka niestety trwa, a my dalej potrzebujemy pomocy. Poznaj naszą historię: Igorek skończył już 12 lat, co oznacza, że za nami 12 lat ciężkiej i nieustającej walki o jego zdrowie... Zaczęło się od nawracających infekcji dróg oddechowych. Astma, alergia — problemów wciąż przybywało. Jednak prawdziwy dramat wydarzył się później. Kiedy synek skończył 4-latka, zdiagnozowano u niego padaczkę i wadę wzroku. Systematyczne konsultacje, wieloetapowe leczenie i intensywna rehabilitacja sprawiły, że z nadzieją patrzyliśmy w przyszłość, a marzenia o sprawności synka zdawały się być na wyciągnięcie ręki. I wtedy los zadał nam kolejny cios... W listopadzie 2020 roku Igorek miał wypadek. Upadł na szklany stolik i doznał uszkodzenia nerwu. Od tej pory ma problemy z chodzeniem, a jego nieodłącznym towarzyszem stał się ból... Ból, przed którym tak bardzo chcieliśmy go ochronić.  Dzięki waszemu wsparciu skorzystaliśmy z prywatnych wizyt lekarskich oraz rehabilitacji, która bardzo pomaga Igorkowi w codziennym funkcjonowaniu. Wychowuję dwóch synów sama. Tata Igora po długiej i wyczerpującej walce z chorobą zmarł. Cierpiał na nowotwór, nie doczekał przeszczepu. Chciałabym zrobić wszystko, by chłopcy mieli jak najlepszą przyszłość, ale samej jest mi niewyobrażalnie ciężko. Turnus rehabilitacyjny może znacznie ułatwić funkcjonowanie Igora. Synek porusza się wyłącznie w ortezie,  ma zaburzenia psychosomatyczne, nadpobudliwość psychoruchową, problemy z koncentracją i skupieniem… Musimy kontynuować rehabilitację, bo tylko ona przynosi poprawę i daje szansę na lepszą przyszłość. Wasza pomoc jest nam bardzo potrzebna. Problemy się mnożą, a nam ciężko nad nimi zapanować. Nie zostawiajcie nas w tej trudnej sytuacji. Wasze serca już nie raz czyniły cuda… Mama Igora

232 zł
Pola Grawiec
Pola Grawiec , 22 miesiące

Jej serduszko jest w niebezpieczeństwie! Pomóż Poli!

16 stycznia tego roku niespodziewanie, bo w trybie pilnym na świat przyszła nasza córka. Pola wojowniczka jest wcześniakiem z 34 tygodnia. Urodziła się poprzez cesarskie cięcie, ponieważ jej puls był bardzo wysoki! Wtedy zaczęła się nasza walka...  Zabieg cesarskiego cięcia tak naprawdę uratował nasze dziecko, ponieważ jak się okazało, miała węzeł prawdziwy na pępowinie. On stanowi ryzyko dla życia dziecka! To jednak nie był koniec złych informacji. Zaraz po porodzie dowiedzieliśmy się, że córeczka ma problemy z oddychaniem i musi być zabrana na oddział intensywnej opieki medycznej. Pola urodziła się z wrodzonym zapaleniem płuc oraz stwierdzoną tachykardią. Nigdy nie zapomnę widoku córki, która nie dawała prawie w ogóle oznak życia. Była sina, ze słabym, płytkim oddechem... Każde moje wejście na oddział to był strach i lęk o życie i zdrowie dziecka. A to najgorszy strach, jaki dotąd poznaliśmy... Na oddziale Pola była intubowana, ponieważ nie radziła sobie z samodzielnym oddychaniem, miała również przetaczaną krew. I zostały również zdiagnozowane problemy z serduszkiem. Teraz wiemy, że świadczą o wrodzonych wadach rozwojowych przegród serca. Te wady powodują częste infekcje górnych dróg oddechowych, które jeszcze bardziej w jej przypadku utrudniają oddychanie. Nasza walka i strach nie skończyły się na OIOM-ie. Jesteśmy pod stałą, prywatną kontrolą kardiologa. Średnio co miesiąc mamy wizyty, by sprawdzać przepływy i wymiary serduszka. Nie pamiętamy już pojęcia beztroski! Pola pojawiła się na świecie całkiem niedawno, a już ma za sobą szereg badań i bolesnych wspomnień. Przed nami kolejny ważny i trudny etap, którego jeszcze kilka miesięcy temu nie spodziewalibyśmy się w naszym życiu... Czekamy na wiadomość ze szpitala kiedy planowana będzie operacja. Lekarze muszą zamknąć otwór owalny oraz poszerzyć zwężoną tętnicę płucną u Poli. Decyzja będzie podjęta na posiedzeniu kardiologiczno-kardiochirurgicznym w październiku. Po operacji czeka nas ciężka i długa rekonwalescencja. Chcielibyśmy prosić o pomoc, każdą nawet tą najdrobniejszą, abyśmy mogli zadbać o zdrowie córki, jeździć do szpitali i lekarzy. Musimy kontrolować tak często jak to możliwe stan naszego malutkiego serduszka. Niestety każda prywatna wizyta u kardiologa to koszt 400 złotych plus dojazdy, leki, witaminy i wiele innych wydatków, związanych z wcześniactwem... Robimy co w naszej mocy, ale w niektórych kwestiach mamy uwiązane ręce. Tata Polci posiada drugą grupę inwalidzką oraz otrzymuje rentę z tytułu częściowej niezdolności do pracy. Ja w tej chwili pozostaję przy córeczce, która wymaga całodobowej opieki. Bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia, by móc poradzić sobie z nową sytuacją. By jak najlepiej zadbać o zdrowie naszej córeczki!  Rodzice

5 572 zł
Karolina Zawadzka
Pilne!
Karolina Zawadzka , 34 lata

Pomóż Karolinie w walce z nieuleczalną chorobą!

Bardzo dziękuję Wam za wsparcie, które okazaliście mi w poprzedniej zbiórce. Dajecie mi nadzieję na lepsze jutro i na to, że będę mogła jeszcze szczęśliwie żyć… Niestety, aby tak się stało, ponownie potrzebuję Waszej pomocy… Proszę, poznaj moją historię: Choroba Devica to postępująca, rzadka choroba zapalna układu nerwowego o charakterze demielinizacyjnym, w której dochodzi do niszczenia osłonek mielinowych komórek nerwowych. Niszczy też rdzeń kręgowy i nerwy wzrokowe, w rzadkich przypadkach również mózg.  Zespół towarzyszy mi od dawna. Gdy zachorowałam, miałam 12/13 lat. Zaburzenia widzenia, problemy z chodzeniem, spowodowane niedowładem spastycznym kończyn dolnych i zaburzeniem czucia – to wszystko, z czym muszę się mierzyć. Z czasem trwania choroby rzuty pojawiały się częściej i były coraz silniejsze. Doszło do tego, że byłam w stanie ruszać tylko głową... Na moją chorobę nie ma skutecznego leku, który byłby w stanie, chociaż ją zatrzymać. Choroba odbiera wzrok, siłę w rękach i nogach.   Aktualnie mam duże zaburzenia widzenia, na lewe oko widzę ledwo – na prawe wcale. Cierpię też na porażenie spastyczne kończyn dolnych. Jestem ostrzykiwania toksyną botulinową, która trochę pomaga, ale niestety na krótko.  Dostałam skierowanie do neurochirurga w celu konsultacji wszczepienia pompy baklofenowej. Mam również zaburzenia czucia, a od pasa w dół nie czuje nic… Ostatnio jeszcze doszły inne objawy, takie jak nietrzymanie moczu, złożone zaburzenia gałko – ruchowe, silny oczopląs, opadanie powiek, straszne bóle głowy, wymioty, drżenia głowy i ciała. Lekarze mówią, że muszę mieć zmiany w pniu mózgu i móżdżku, dlatego takie są objawy i pomimo podania sterydów – drżenia i oczopląs nie mijają… Jedyną szansą jest operacja, na którą zdecydujemy się, gdy inne metody zawiodą.  Jej koszt jest jednak porażający. Aktualnie jestem w trakcie kwalifikacji do leczenia biologicznego w Warszawie. Wcześniej przyjmowałam leki w Łodzi, które przyniosły masę skutków ubocznych. Były to powikłania zakrzepowe, przeszłam trzy incydenty zakrzepowe w żyle szyjnej, głowie i całej lewej nodze i zakażenie sepsą. Leżałam na OIOMie, gdzie towarzyszył mi ogromny strach, płacz, a nawet żegnanie się z najbliższymi, bo bałam się, że nie przeżyję.  Nadal zbieram na przeszczep komórek macierzystych, rehabilitację, leczenie specjalistyczne i ewentualne operacje wszczepienia pompy baklofenowej i zniwelowania ataksji. Są to metody, które są dla mnie dużą szansą na walkę z chorobą, na którą nie wynaleziono jeszcze lekarstwa. Szansą – niestety, już teraz wiem, że bardzo drogą. Szansą, na którą sama nie mogłabym sobie pozwolić! Ale jest to dla mnie światełko w tunelu. Staram się pomimo trudności marzyć, że choroba kiedyś odpuści, a ja będę mogła jeszcze cieszyć się w miarę normalnym życiem, nie myśląc o tym, że w moim ciele jest przeciwnik tak trudny do zwalczenia... Bardzo Was proszę, pomóżcie mi, żeby ta nadzieja nie umarła. Bardzo Wam dziękuję za dotychczasowe wsparcie i pomoc. Jesteście dla mnie bohaterami. Karolina ➡️ Grupa licytacyjna na Facebooku ➡️ Licytuj i pomóż Karolinie!

139 564,00 zł ( 52,47% )
Brakuje: 126 394,00 zł
Ewa Zawierucha
Pilne!
Ewa Zawierucha , 65 lat

Ewa kontra guz mózgu❗️Wesprzyj walkę o życie❗️

Pod koniec lutego moja mama trafiła do szpitala z powodu osłabionej lewej strony ciała. Okazało się, że jest to spowodowane guzem mózgu. Nie spodziewaliśmy się takiej wiadomości… Mamę zoperowano, ale niestety wynik badania histopatologicznego potwierdził, że jest to glejak wielopostaciowy o 4 stopniu złośliwości.  Następnie mama odbyła 6 tygodniowe leczenie w instytucie onkologii w Gliwicach. Była poddana radioterapii i chemioterapii. Tego typu glejak, jest bardzo trudny do wyleczenia, a do wznowy dochodzi bardzo szybko, dlatego chcemy skorzystać z terapii Nanotherm w Lublinie.  Terapia ta jest innowacyjną metodą leczenia, mającą zastosowanie w złośliwych guzach glejowych mózgu, właśnie takich jak glejakach wielopostaciowych. Polega ona na wprowadzeniu podczas operacji roztworu zawierającego nanocząsteczki tlenku żelaza. Po operacji pacjent poddawany jest serii 6 zabiegów za pomocą urządzenia, które wykorzystuje zmienne pole magnetyczne. Zastosowanie innowacyjnej terapii Nanotherm powoduje niszczenie lub trwałe uszkodzenie przetrwałach po zabiegu operacyjnym komórek nowotworowych. Ponadto poddane innowacyjnej terapii Nanotherm komórki nowotworowe stają się bardziej wrażliwe na stosowaną równolegle radioterapię lub chemioterapię.  Niestety, terapia ta nie jest w Polsce refundowana, a jej koszt przekracza 230 tysięcy złotych. Są to środki, których nasza rodzina nie jest w tym momencie w stanie zdobyć samodzielnie. A chodzi tu o życie najważniejszej osoby w naszym życiu – mamy… Dlatego w imieniu naszych wszystkich najbliższych błagam Was o pomoc. Mama ma wolę walki, chce wygrać z chorobą… Chce żyć! Ta szansa nie może zostać jej odebrana. I choć los bywa nieprzewidywalny, my cały czas wierzymy w szczęśliwe zakończenie.  Anna, córka

72 354,00 zł ( 30,91% )
Brakuje: 161 689,00 zł