Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Elżbieta Tomczyk
Elżbieta Tomczyk , 66 lat

Walczę z rakiem! Dłużej już nie dam rady, dlatego błagam o pomoc!

Jestem Ela. Mam 64 lata. Jestem żoną fantastycznego i kochającego mężczyzny i mamą dwóch dorosłych pięknych dziewczyn. Chcę z nimi być jak najdłużej. Chcę żyć z całych sił, bo świat jest taki piękny! Pomóżcie mi - proszę. Całe życie zawodowe spędziłam trzymając w ramionach nowo narodzone dzieci, opiekując się nimi na oddziale noworodków w Sieradzu jako pielęgniarka, doglądając nocami i dniami by zdrowo i radośnie wchodziły w życie, były rozkoszą swoich rodziców. Do dziś czuję wdzięczność i życzliwość osób, z którymi pracowałam.  Rozumiecie teraz, jak bardzo porywa mnie życie? Dlatego proszę Was o ratunek! Za moim uśmiechem kryje się jedenaście lat walki z rakiem, której towarzyszy lęk, przerażenie, złość, rozczarowanie, cierpienie. Ale także wiara i nadzieja w dobroć ludzi, którzy wesprą mnie finansowo,  bym mogła łagodzić ból choroby rehabilitacją i leczeniem nierefundowanym i bym mogła znów chodzić, bo teraz jestem na wózku... Oto historia mojej choroby:  W 2011 roku wykryto u mnie mięśniakomięsaka gładkokomórkowego pleomorficznego krezki jelita. Po operacji usunięcia guza w czerwcu 2011, przez kilka miesięcy otrzymywałam chemioterapię adjuwantową, a następnie wróciłam do pracy w szpitalu.  W 2014 pojawił się przerzut w wątrobie, co oznaczało kolejną operację i chemioterapię.  W 2018 zidentyfikowano kolejne przerzuty do kręgosłupa i płuc. Otrzymałam kolejną chemioterapię i radioterapię. Z uwagi na dalszą progresję choroby w płucach, kręgosłupie i wątrobie zmieniono terapię na II linię leczenia choroby rozsianej za pomocą specjalistycznego leku. Jednak i to leczenie nie dało spodziewanych rezultatów. Od początku lutego 2021 roku podjęłam kolejne leczenie, jednak ten lek wywoływał bardzo dużą toksyczność wątroby i został odstawiony przez lekarza prowadzącego.  Czerwiec 2021 był dla mnie przerażający – zmiany nowotworowe w kręgosłupie nasiliły się do tego stopnia, że utraciłam władzę w nogach. Ból i cierpienie jest na tyle duże, że trudno mi się poruszać nawet na wózku i jestem całkowicie uzależniona od osób trzecich.  19 lipca 2021 przeszłam operację usunięcia części nowotworu przy kręgosłupie w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Operacja nie dała spodziewanych rezultatów: odciążenia kręgosłupa i powrotu do możliwości chodzenia.  Ale ja wierzę, że na zdrowie składają się też te „nadprzyrodzone” siły, zbudowane z ludzkiej życzliwości, pomocy, kochającej rodziny, przyjaciół, cudownych sąsiadów – wstanę, będę jeszcze pielęgnować z mężem nasz ukochany ogródek  mamy oboje na tym punkcie fioła, a z córkami wypiję  w nim kawę w upalne lato. Tylko pomóżcie mi proszę przetrwać ten proces powrotu do zdrowia. Leczenie i rehabilitacja są bardzo kosztowne i przekraczają moje możliwości finansowe. Zbiórka pieniędzy pomogłaby w leczeniu. Bardzo proszę Was o pomoc!  

32 282 zł
Justyna Glapińska
Justyna Glapińska , 33 lata

Po 26 operacjach wciąż walczę o sprawność❗️Pomóż pokonać ból

Przeszłam 26 operacji. W tym roku kończę 31 lat. To jeszcze nie koniec. Walka o sprawność wciąż trwa! Pomóż mi stanąć na własnych nogach bez bólu!  _____ Nadzieja. Z nią zasypiam i budzę się każdego ranka. To ona pozwala mi znieść cierpienie spowodowane chorobą… To ona nie pozwala mi się poddać, gdy wszystko po raz kolejny wali mi się na głowę.  Sytuacja jest bardzo poważna. Ostatnie badania uświadomiły mi, że niebawem moje marzenia o sprawności i samodzielności mogą stanąć pod znakiem zapytania. Specjaliści wiedzą, że znaleźliśmy się w punkcie, z którego trudno zawrócić - właśnie dlatego została podjęta decyzja o zmianie ośrodka, w którym prowadzone będzie leczenie - po ratunek muszę wyruszyć do USA. Tam znajduje się odpowiedni sprzęt, zasoby oraz personel, który zostanie zaangażowany w trudną i skomplikowaną operację. Zabieg zaplanowano na styczeń. Nowy rok - nowe możliwości?  Wciąż zadaję sobie to pytanie, bo tylko cudem udało mi się uzbierać środki na pierwszą operację. Wiem, że zostaną w nią zaangażowane 2 zespoły lekarzy. Zabieg będzie bardzo długi i skomplikowany, ale ma pozwolić na odblokowanie miednicy i zmniejszyć obciążenie zdrowej nogi, która w wyniku pogłębiającej się wady robi się coraz słabsza. W USA czeka mnie 6 tygodni intensywnej rehabilitacji, a później powrót do Polski, ćwiczenia pod okiem specjalistów z Paley Institute i kolejne operacje, ale tylko pod warunkiem, że zdobędę potrzebne środki.  Przede mną pierwszy lot samolotem. Nie tak wyobrażałam sobie cel pierwszej podróży, ale życie nauczyło mnie, że nie zawsze można wybierać. Teraz też nie mam innej możliwości, jak tylko prosić o pomoc. Twój maleńki gest to cegiełka na mojej drodze do sprawności. By leczenie zostało doprowadzone do końca, potrzebna jest ogromna kwota - PONAD milion złotych! Środki, których nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Pieniądze, których nie jestem w stanie zdobyć! Od tej sumy zależy wszystko - sprawność, samodzielność, wszystko.  Nie opiszę tego zawodu, który czułam za każdym razem, gdy nie mogłam czegoś zrobić. Zaciskałam zęby, kiedy bolało naprawdę mocno w nadziei na minimalną poprawę, a zamiast tego dostawałam kolejną dawkę bólu, zalecenie rahabilitacji i ograniczeń. Chciałabym przeżyć dzień w skórze zdrowego człowieka. Nie patrzeć na blizny, nie smarować zrostów, móc zgiąć kolano, usiąść czy stanąć w wygodnej pozycji. Nie słuchać złośliwych komentarzy o tym, że mogłabym się przesunąć, zajmować mniej miejsca, czy nie siadać, bo inni potrzebują tego bardziej. Pozory mylą najbardziej. Wyglądam jak zdrowa osoba, potrafię się uśmiechać, potrafię sama o siebie zadbać, ale nie wiem, jak długo ciało mi na to pozwoli. Już teraz codzienne czynności sprawiają mi coraz większy problem. Boli mnie kręgosłup, zdrowa noga jest coraz słabsza i czuję, że to dopiero początek.  Każda z 26 operacji była dla mnie bolesną lekcją. Choroba nauczyła mnie pokory, ale zaszczepiła wolę walki. Dopóki lekarze dają mi szansę, będę robić wszystko, by zdobyć moją szansę. Teraz dostałam ostatnią. Proszę, wyciągnij pomocną dłoń! Ta historia nie może się tak skończyć…  _____ Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach: Zbieramy dla Justy! Aukcje charytatywne dla Justyny Glapińskiej :) Walkę o sprawność można śledzić na stronie:  Zbieramy dla Dżasty _____ Media o walce Justyny: Tylko operacja pomoże jej samodzielnie żyć  

64 349,00 zł ( 20,16% )
Brakuje: 254 800,00 zł
Izabela Bilska
Izabela Bilska , 29 lat

Ciało, w którym wypadek uwięził Izę ... Na pomoc!

Czekam na nią, bo wiem, że wróci do mnie. Czekają na nią dzieci, którym udzielała korepetycji. Czeka cała rodzina, przyjaciele… I wszyscy wciąż nie możemy uwierzyć w to, co się wydarzyło. Dlaczego właśnie ona? Dlaczego nasza Iza?! Bardzo proszę, pomóżcie mojej córce. Niech jej życie nie kończy się w ten sposób… 30 lipca w okolicach Bełchatowa skończył się mój świat, choć dowiedziałam się o tym nie od razu. Moja córka miała tragiczny wypadek. Gdy się o tym dowiedziałam, poczułam, jak boli pękające serce. Jak nic innego na świecie…  Iza doznała rozległych, wielonarządowych obrażeń ciała. Przeżyła, ale do dziś jest w śpiączce. Lekarze określają jej stan jako ciężki, ale stabilny. Tylko to ma mi dawać nadzieję – że nie jest gorzej. A skoro tak, to może być lepiej! Rozpoczynamy intensywną rehabilitację w specjalistycznej klinice, do której wkrótce Iza zostanie przetransportowana ze szpitala. Tam ma większe szanse, a teraz czas jest kluczowy! Im szybciej po wypadku rozpocznie się intensywna rehabilitacja, tym lepsze efekty można osiągnąć. A cel mam jeden – żeby moja córka odzyskała swoje dawne życie, które tak bardzo kochała! Przecież ono musi wrócić… Iza ma dopiero 26 lat. Tak wiele planów i marzeń, których nie zdążyła zrealizować… Wiem, że wiele osób chce jej pomóc, bo wszyscy, którzy ją zdążyli poznać wiedzą, jak cudownym jest człowiekiem. A dla mnie przede wszystkim moją kochaną córką, którą prawie straciłam… Walczymy o jej przyszłość, dlatego bardzo proszę o wsparcie. Pobyt w klinice jest bardzo kosztowny. Miesiąc kosztuje 18 tysięcy złotych, a do tego dochodzą jeszcze koszty żywności dojelitowej, pampersów, środków higienicznych… Walka przed nami długa i trudna, ale ja wciąż nie tracę wiary, że będzie wygrana, a Iza do nas wróci! Bardzo proszę, pomóż nam… Edyta, mama Izy

126 466 zł
Ania Marosek
Ania Marosek , 4 latka

Przyszłość, o którą trzeba zawalczyć teraz! Pomóż Ani!

Pamiętamy jak dziś dzień narodzin Ani, kiedy usłyszeliśmy, że nasza córeczka urodziła się z hipoplazją lewej ręki, rączką czteropalczastą, syndaktylią palca trzeciego i czwartego. A pisząc po ludzku, Ania ma lewą rękę krótszą od prawej i pozbawioną jednego palca. Same kości też są cieńsze w porównaniu do tych w zdrowej rączce prawej. Wciąż pamiętamy szok, jaki przeżyliśmy jako rodzice. Przecież na badaniach prenatalnych wszystko było w porządku… Radość z narodzin Ani przeplatała się z ogromnym smutkiem i żalem. Tego uczucia nie zapomnimy nigdy do końca życia. Każdy rodzic pragnie, aby jego dziecko było zdrowie i 10/10. Po wielu konsultacjach zarówno w prywatnych klinikach, jak i państwowych lecznicach zakwalifikowano Anię do zabiegu rozdzielenia palcozrostu. Jednak lekarze powiedzieli, że niestety brakującego palca nie da się w żaden sposób zrekonstruować, czy przyszyć. Sama operacja rozdzielenia paluszków to mały krok w lepszą przyszłość i samodzielność. W miarę jak Ania rosła okazało się, że również jej lewa nóżka ma wadę – jest krótsza o 1 cm, a stopka krótsza o 0,5 cm w porównaniu z prawą i na dodatek jest koślawa. Kolejny cios dla rodziców. Korekta tej wady wymaga noszenia butów ortopedycznych. Aby wady Ani się nie pogłębiały wraz z wiekiem, potrzebuje ona regularnych rehabilitacji oraz stałej opieki lekarzy ortopedów. Już teraz wkładamy ogrom pracy i środków, by w przyszłości Ania się wstydziła swojej wady i mogła w pełni funkcjonować w dalszym życiu. Wiąże się to z kosztami wizyt u lekarzy, rehabilitacji, dojazdów, obuwia ortopedycznego i sprzętu, który kupujemy, żeby ćwiczyć z córką w domu we własnym zakresie. My jako rodzice robimy wszystko, żeby Ania wzrastała w cieple, normalności i otoczona miłością przez wszystkich. Jest uroczą wesołą dziewczynką ciekawą świata. Chcemy ułatwić jej bycie szczęśliwą. Dlatego Ania potrzebuje też Waszego wsparcia.  Rodzice

15 760 zł
Paulinka Adamus
Paulinka Adamus , 15 lat

12 lat i udar! Pomóż Paulince odzyskać sprawne życie!

Już od dwóch miesięcy życie Paulinki jest zagrożone. Razem z mamą są zamknięte w szpitalu – bez możliwości spotkania z rodziną, bez wieści, kiedy wrócą do domu. Bez chwili oddechu, w strachu i wyczerpaniu… Paulinka wkrótce skończy 13 lat. Jak każda nastolatka, była pełna entuzjazmu i pomysłów uwielbiała jeździć na rolkach, cieszyła się na powrót do szkoły po długim lockdownie. W połowie września zaczęły się wymioty, nie mogła jeść i pić. Była wycieńczona, kompletnie bezsilna. Dwa tygodnie później na jej nogach i rękach pojawiły się plamy. Dotychczasowe leki nie przynosiły efektów, było coraz gorzej. Z gorączką trafiła do szpitala… Wtedy doszło do największego nieszczęścia – niedokrwienny udar mózgu! To było jak koszmar, amok, z którego nie można się wybudzić. Powodem udaru była skrzeplina w zastawce serca. Do tej pory nie znamy przyczyny jej powstania, lecz to ona spowodowała udar. Skutkiem jest prawostronny paraliż i całkowita afazja mowy przy pełnym rozumieniu. Przygotowałam dla Paulinki alfabet, by mogła się z nami komunikować… Rozpłakała się, nie mogąc złożyć żadnego zdania, ani nawet wyrazu. Od dwóch miesięcy leży, w szpitalnym łóżku, uwięziona we własnym ciele, a jedynym towarzyszem jest jej ukochana mama. Nie ma mowy o rehabilitacji, ponieważ każda najmniejsza aktywność może ruszyć skrzeplinę, a wtedy może dojść do tragedii.  Razem z naszą Paulinką cierpi cała rodzina. Jej tata i sześcioletni braciszek zostali sami w domu. Szymuś tęskni za mamą, za siostrą, nie rozumie czemu tak długo ich nie ma. Choć jego tata staje na wysokości zadania – nie ma słów, by wytłumaczyć i pocieszyć synka w tym trudnym czasie. Ania, nasza siostra cały czas czuwa przy Paulince. Jej jedynym oddechem jest wyjście na szpitalny korytarz, lecz to szpital nie jest miejscem, w którym można odpocząć, gdy jest się otoczonym nie tylko cierpieniem własnym, ale również innych osób. Podziwiamy siostrę, że znajduje siły, by to wszystko wytrzymać.  Wciąż czekamy na decyzje co do dalszego leczenia. Pozostaje nam mieć nadzieję, że święta spędzimy razem, a Paulince już nic nie będzie zagrażać. W tym miejscu pragniemy poprosić każdego, kto tylko może o wsparcie zbiórki. Chcemy być przygotowani na jej powrót, by od razu walczyć o odzyskanie utraconej sprawności. Będą potrzebne środki na rehabilitację, na zajęcia z neurologopedą, psychologiem. Paulinka ma trzynaście lat – musimy jej pomóc pozbierać się po chorobie, zapewnić jej profesjonalne wsparcie i dać nadzieję na przyszłość.  W tym momencie naszą jedyną bronią w walce z bezradnością i strachem są ogromne serca ludzi, którzy zetknęli się z naszą tragedią. To wsparcie daje nam wszystkim siły i nadzieję, że ten czas minie, a my wyjdziemy z tego silniejsi.  Gabriela i Beata – ciocie Paulinki

118 488 zł
Kajetan Kramek
Pilne!
Kajetan Kramek , 8 lat

Superbohater kontra podstępna białaczka! Wspieramy walkę Kajtka!

Poznaj Supermana Kajetana! 25 sierpnia na drodze tego Superbohatera stanął potężny przeciwnik znany pod pseudonimem białaczka limfoblastyczna typu B. Tego dnia, świat, który znaliśmy, skończył się i nastały nowe szpitalne realia. Walka z nim będzie nierówna, pełna zwrotów akcji i trudnych chwil. Przed Kajtkiem i jego drużyną co najmniej 2 lata trudnej wędrówki. Podobnie jak Luka Skywalker miał swoje droidy a James Bond niezwykłe gadżety, nasz Superbohater także potrzebuje wsparcia. Jego drużyna – rodzice i najbliżsi musieli zmienić swoje życie, by stawić czoła mocom podstępnego przeciwnika, mama musiała odejść z pracy, a w perspektywie czeka długie leczenie. Każda pomoc jest na wagę złota! Kajtek potrzebuje Cię w swojej drużynie! Wesprzyj go, jak możesz – środki na nierefundowane leki, rehabilitacje, zabezpieczenie finansowe na wydatki życia codziennego, dojazdy do szpitala i pomoc psychologiczną. A może chcesz powiedzieć mu coś od siebie? Każde wsparcie sprawi, że na jego twarzy pojawi się uśmiech, który ma magiczną moc! Mama

5 703 zł
Jarosław Lalek
1 dzień do końca
Jarosław Lalek , 42 lata

Nieznany przeciwnik niszczy mnie od środka – a ja chcę żyć! Pomożesz?

Nigdy nie przypuszczałem, że moje zdrowie zacznie mnie zawodzić tak wcześnie. Jestem jeszcze młodym mężczyzną, a choroba dopadła mnie dwa lata temu. Od października 2019 byłem w kilku szpitalach, gdzie wykonano wiele badań  i niestety pozostawiono mnie bez diagnozy. Przez dwa lata na własną rękę szukałem przyczyny, robiąc badania na własny koszt. Dzięki temu doszedłem do tego, co tak naprawdę niszczy moje ciało. W organizmie znajdują się bowiem dodatnie przeciwciała, które nadmiernie mnie atakują. Pomóc może leczenie immunoglobulinami, które jest niezwykle kosztowne.  Nie jestem w stanie sam zebrać tak wielkiej kwoty. Bardzo chcę dalej pracować, uprawiać sport i cieszyć się życiem z moim 11-to letnim synem. To też dla niego, nie tylko dla siebie muszę walczyć do samego końca. Proszę, pomóż mi! Jarosław

108 755,00 zł ( 41,08% )
Brakuje: 155 926,00 zł
Maja i Mikołaj Chojnaccy
Maja i Mikołaj Chojnaccy , 5 lat

Tulę moje dzieci i proszę o ratunek dla nich! Maja i Mikołaj potrzebują pomocy!

11 lipca 2019 roku na świecie przywitaliśmy nasze ukochane bliźnięta. Nasze wyczekane, wytęsknione, a najważniejsze – zdrowe bliźnięta. Nie mogliśmy nawet podejrzewać, jak straszliwy okaże się dla nas los... Zupełnie niespodziewanie Maja przeżyła pierwszy atak padaczki. Mikołajek niemalże w  tym samym czasie dostał silnej alergii z jednoczesnym zapaleniem żołądka i jelit. Umieraliśmy ze strachu o nich, a to był dopiero początek naszych problemów! Nasze życie kompletnie się posypało…  Ataki padaczkowe odebrały naszej córeczce sprawność. Ze szpitala, zamiast silnej i zdrowej 6-miesięcznej dziewczynki, wyszła dziewczynka z padaczką ogniskową i zanikiem mięśni. Jej codzienność nie obejdzie się bez pomocy rehabilitanta i farmakoterapii. Każdego dnia mierzymy się z kilkoma atakami, gdyż lekarze nadal nie wiedzą, jak jej pomóc. Seria badań, zmiana leczenia oraz codzienna rehabilitacja pozwoliły naszej córeczce samodzielnie usiąść, co w każdej chwili atak padaczki może jej odebrać... Jesteśmy w trakcie diagnostyki gdyż Maja wymaga specjalnych badań oraz obserwacji w kierunku całościowych zaburzeń rozwoju. Dzisiaj ma 17 miesięcy. Wciąż nie potrafi gryźć, ma problemy z połykaniem, nie chce jeść... Mikołaj jest natomiast dzieckiem borykającym się z alergią pokarmową oraz atopowym zapaleniem skóry, przez co 4 razy dziennie musi zażywać leki i trzymać się ścisłej diety. Konieczne jest także kilkukrotne natłuszczanie całego ciała Mikołajka, co znacznie wpływa na jego codzienne funkcjonowanie. Alergia, z którą zmaga się nasz synek jest wyniszczająca dla jego malutkiego organizmu. Niedawne zapalenie spojówek u Mikołaja doprowadziło do znacznej wady jego wzroku. Doszło też do ropnia odbytu, który bardzo ciężko się leczy. Robimy wszystko by uniknąć operacji. Na domiar złego na początku grudnia u synka została potwierdzona astma o podłożu alergicznym. Nie tracimy jednak sił w walce o jego lepszą przyszłość bliźniaków... Leczenie i rehabilitacja oraz wszystkie badania kosztują, nie mamy już siły i pomysłu jak pozyskać środki finansowe, by zapewnić odpowiednie leczenie oraz rehabilitację. Prosimy o pomoc, abyśmy mogli opłacić diagnostykę, rehabilitację oraz leczenie naszych dzieci. Każdy Wasz gest realnie wpłynie na poprawę ich zdrowia! Wdzięczni za okazane wsparcie, rodzice Mai i Mikołaja

13 095,00 zł ( 36,63% )
Brakuje: 22 650,00 zł
Aurelka Wdowiak
1 dzień do końca
Aurelka Wdowiak , 3 latka

Aurelka – nasz promyk radości, który potrzebuje Twojej pomocy!

Miałam inne plany. Miałam ich mnóstwo... Niecierpliwie czekałam na moment, w którym moja córeczka pojawi się na świecie, aby móc zacząć je realizować. Przecież wszystko miało pójść dobrze! Przecież dramaty zawsze nas omijały, działy się gdzieś, komuś, ale nie nam... Niestety, tym razem los zdecydował inaczej... Aurelka urodziła się o miesiąc za wcześnie, jednak prawdziwy cios otrzymaliśmy później – Zespół Downa, wada serca, poważna wada nerki. Problemy spływały lawinowo... Ale przecież nie możemy się poddać! To, co wypracujemy teraz, będzie z naszą córeczką już zawsze.  Aurelka urodziła się jako nasze trzecie, najmłodsze dziecko. Natura obdarzyła ją dodatkowym chromosomem, sprawiając, że znacznie różni się od swojego rodzeństwa. Dla nas, rodziców to jednak nie ma znaczenia – kochamy ją równie mocno.  Niestety, wraz z chorobą genetyczną, Aurelka dostała od losu inne, poważne schorzenia... Im więcej wykonywaliśmy badań, tym więcej poznawaliśmy diagnoz  – najpierw poważna wada serca, potem wada nerki. Wszystkie te przypadłości spowodowały, że po urodzeniu wiele dni spędziliśmy w szpitalu. Od kiedy wróciliśmy do domu, usilnie staramy się odnaleźć w nowej, trudnej dla nas rzeczywistości. Teraz rytm naszego życia nadają ciągłe wizyty u specjalistów, liczne badania i intensywna rehabilitacja...  Obecnie przepełnieni lękiem i niepewnością czekamy na najważniejszą wizytę – u kardiologa. Podczas konsultacji dowiemy się, jak poważna jest wada serduszka Aurelki i czy kwalifikuje ją do operacji...  Nasza córeczka potrzebuje regularnej i ciągłej rehabilitacji. Musi być pod stałą opieką wielu specjalistów, ponieważ już teraz zmaga się z licznymi dolegliwościami. Jedną z nich jest sinica, która jest następstwem niedostatecznego natlenienia organizmu. Sina buzia i rączki naszego dziecka, wzbudzają w nas przerażanie, które ciężko opisać słowami... Aurelia ma również bardzo płytki, nierówny oddech, jest ospała i apatyczna.  Dodatkowo, w ostatnim czasie pojawiły się ogromne problemy z przyjmowaniem pokarmu. Aurelka ma mniejszą jamę ustną, co jest charakterystyczne dla Zespołu Downa. Niestety, jej wielkość utrudnia utrzymanie języka wewnątrz i ogranicza wykonywania ruchów potrzebnych do jedzenia, a z czasem do mówienia...  Już teraz wkładamy ogrom pracy, by Aurlce w przyszłości udało się zdobyć podstawowe umiejętności i samodzielność, jednak to wiąże się z ogromnymi kosztami, które znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe.  Potrzebujemy pomocy, by zapewnić córeczce jak najlepsze życie… Dlatego prosimy ludzi dobrego serca o wsparcie... To straszny ból, kiedy nie można pomóc własnemu dziecku, bo na przeszkodzie stają pieniądze... Rodzice 

22 698 zł