Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kinga Grześkowiak
Kinga Grześkowiak , 17 lat

Ostatnia prosta❗️Razem możemy uwolnić Kingę od potwornego bólu - RATUNKU!

Wydawało się, że to już koniec naszego koszmaru - koszmaru cierpienia naszej córeczki, na który bezsilnie patrzymy od 15 lat... Kinga zmaga się z chorobą, która powoduje ogromny ból! Ma już za sobą 14 operacji... Ta z zeszłego roku miała być już ostatnią. Niestety - choroba znów zaatakowała... Trzeba wyprostować stopy - Kinga ma je odwrócone w prawo i lewo - piszczele oraz biodra! Wykrzywia się kręgosłup, trzeba operować jak najszybciej! Po raz kolejny musimy prosić o pomoc. Kinga chce tylko jednego - móc poruszać się bez przeraźliwego bólu... Pomocy! Każdy rodzic chciałby oszczędzić dziecku bólu i traumy szpitalnej rzeczywistości… U nas ból jest nieodłącznym towarzyszem dnia, a szpital to praktycznie drugi dom. Kinga w swoim krótkim życiu przebyła już 14 poważnych operacji, między innymi stóp, kolan, bioder, kości udowych, piszczeli... Do tego wiele tygodni w gipsie. Jej dzieciństwo nie mijało na placu zabaw, ale na rehabilitacyjnej sali, na kolejnych ćwiczeniach i łzach. Kinga od urodzenia cierpi na artrogrypozę, bardzo ciężką, rzadką chorobę, zwaną wrodzoną sztywnością stawów… Choroba odbiera jej możliwość poruszania się, powoduje przykurcze, deformację sylwetki i, co najgorsze, ogromny ból… Nogi Kingi są sztywne, wyprostowane – do zeszłej operacji nie zginała w ogóle kolan. Stawy są powykrzywiane, co uniemożliwia chodzenie. Czytałam o przypadkach innych chorych osób, które często lekarzy błagały o amputację, żeby w ogóle jakoś żyć. Niestety, artrogrypoza pociąga za sobą kolejne choroby… Powoduje wykrzywienie sylwetki – Kinga ma zaawansowaną skoliozę i lordozę. Krzywy kręgosłup potęguje ból, uciska inne narządy, odbiera oddech… Sprawia, że Kinga znajduje się w ogromnym niebezpieczeństwie! W pewnym momencie myśleliśmy już, że Kinga będzie skazana do końca życia na poruszanie się na wózku inwalidzkim. Jednak dzięki dobrym ludziom nadzieja do nas wróciła. Kinga trafiła na konsultację do doktora Davida Feldmana z USA, który wraz z innym słynnym ortopedą – doktorem Paleyem – operuje dzieci z bardzo ciężkimi wadami kręgosłupa, rączek i nóżek. Okazało się, że nasza córeczka ma dużą szansę, by samodzielnie chodzić! Największe marzenie Kingi, by w końcu wstać z wózka, może się spełnić!  Tysiące ludzi o dobrych sercach otworzyło je na los naszej córeczki. W marcu w 2021 roku odbyła się operacja, dzięki której lekarzom udało się uzyskać w kolanach kąt zgięcia 90 stopni. To ogromne osiągnięcie - Kinga nigdy wcześniej nie zginała kolan. Zaczęła stawiać pierwsze kroki przy chodziku... Szczęściu nie było końca. Wydawało się, że to koniec naszego koszmaru. Czternasta operacja miała być ostatnią. Niestety, choroba znów pokazała swoje koszmarne oblicze... Kilka tygodni temu Kinga była na konsultacji u doktora Feldmana... Okazało się, że ma koślawe piszczele, a stopy uciekają jej w bok - ma je odwrócone w lewo i w prawo... Dodatkowo przy chodzeniu za pomocą chodzika nogi coraz bardziej się wykrzywiają. Przykurcze w biodrach pogłębiają wady kręgosłupa i powodują i przeraźliwy ból! Podjęto decyzję o kolejnej operacji - wyprostowania stóp, piszczeli i bioder... Mamy nadzieję, że będzie już ostatnią w życiu Kingi, ale musi odbyć się jak najszybciej! Znów mamy do zebrania ogromną kwotę pieniędzy... Od niej zależy pełna sprawność, zdrowie i normalne życie naszej córeczki. Jesteśmy niezamożną, ale kochającą się rodziną, utrzymujemy się z małego gospodarstwa rolnego. Leczenie Kingi pochłania każdy grosz. Sami nigdy nie zdobędziemy pieniędzy na operację… Błagamy o pomoc! Będziemy wdzięczni za każde, nawet najmniejsze wsparcie dla naszej Kingi. Tak bardzo chcemy, by w końcu przestała cierpieć...

72 695,00 zł ( 65,05% )
Brakuje: 39 057,00 zł
Arkadiusz Hołodok
Arkadiusz Hołodok , 59 lat

Nowoczesna metoda leczenia szansą na życie! Dostęp do niej to ratunek dla Arkadiusza!

W styczniu 2022 miałem mieć wykonaną biopsję guza prostaty. Do badania nie doszło, ponieważ już w badaniu USG okazało się, że pojawił się guz w pęcherzu moczowym. To jak zmienia się patrzenie na życie w obliczu choroby wiedzą wszyscy, którzy zetknęli się z chorobą nowotworową...  Guz musiał być natychmiastowo operowany. Badania guza potwierdziły jego złośliwość. Kolejna biopsja wykazała raka gruczołowego zrazikowego stercza. Jest to guz złośliwy, który szybko daje przerzuty... Gdy słyszymy, że rak, złośliwy, że daje przerzuty pojawiają się myśli, których nie chcemy. Zdaje sobie sprawę ze stanu swojego zdrowia, ale nie chcę tracić nadziei. Czekam na informację, czy nie pojawiły się już przerzuty do kości i płuc. Na pewno guz musi zostać usunięty, lecz jego położenie i wielkość jest obarczone dużym ryzykiem. Operacja z użyciem specjalistycznego sprzętu – robota da Vinci, zmniejsza możliwe zagrożenie. To najnowocześniejsza i najbardziej zaawansowana technologicznie metoda leczenia raka prostaty. Niestety koszt takiej operacji przekracza moje możliwości finansowe. Bez pomocy będzie ona poza moim zasięgiem. Warto walczyć o każdy dzień, miesiąc i rok. Ja chcę tę próbę podjąć, by jak najdłużej być z tymi, których kocham i dać nadzieję tym, którzy doświadczają takiego samego cierpienia.  Arek

5 338 zł
Maria Falc
6 dni do końca
Maria Falc , 5 lat

Mała Marysia musi stawić czoła wielu chorobom, które niszczą jej dzieciństwo!

Najgorsze co może spotkać rodzica to choroba dziecka. U Mani zdiagnozowano ich już kilka, a to jeszcze nie koniec, bo część badań jest jeszcze w toku. To wszystko jeszcze bardziej potęguje strach o jej przyszłość. I właśnie w tej walce proszę Was o pomoc. Mania posiada orzeczenie o niepełnosprawności. Jest pod opieką psychiatry i psychologa. Z uwagi na opóźnienie rozwoju mowy oraz zdiagnozowany autyzm, a także zaburzenie SI i nadwrażliwość słuchową. Jest również pod opieką neurologa. Ze względu na stwierdzoną kamicę nerkową leczy się również u nefrologa. Kolejne zaburzenie to uciekająca lewa stopa oraz przeprosty w kolanach i łokciach. Rehabilitacja jej bardzo pomaga, ale jej koszty przewyższają moje możliwości finansowe. Chcąc pomóc córce, chodzimy też do prywatnego fizjoterapeuty. Ma również prywatne sesje u logopedy, by jak najbardziej zniwelować opóźnienie mowy. Niedawno zdiagnozowano również zaburzenia metaboliczne.  Oprócz Mani mam jeszcze dwie córki. Całą trójkę wychowuje samotnie. Staram się, by im niczego nie brakowało, niestety barierą są pieniądze. Na tę chwilę nie mogę podjąć pracy zarobkowej z uwagi na konieczność sprawowania opieki nad Manią. Ciągłe wizyty u specjalistów powodują, że moje możliwości są coraz bardziej ograniczone. Boję się, że w końcu braknie mi sił i środków na walkę o przyszłość mojej córki. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Każda, choćby najmniejsza dorzucona cegiełka ma wielką moc — moc pomagania, moc tworzenie dobra, moc wsparcia Mani. Pamiętajmy, dobro zawsze wraca. Mama Marysi

9 935,00 zł ( 46,69% )
Brakuje: 11 342,00 zł
Katarzyna Kubiak
Pilne!
Katarzyna Kubiak , 40 lat

WALKA, która trwa 12 lat❗️Rak nie odpuszcza, ale Kasia też nie❗️POMOCY!

To już 12 lat, jak walczę o życie i przegrywam tę walkę! Ten dzień pamiętam, jakby to było wczoraj. Najpierw rutynowe badania kontrolne, USG piersi i nagle diagnoza, która w uszach 27-letniej kobiety brzmiała jak pomyłka: rak piersi...  Wtedy w gruzach legły moje marzenia o zostaniu mamą.  Lekarze zabronili mi zachodzić w ciążę, natychmiast musiałam poddać się chemioterapii i hormonoterapii, które bardzo źle znosiłam. Złe samopoczucie fizyczne i psychiczne odebrały mi siłę do walki, a nowotwór nie dawał za wygraną. Nie chciałam już walczyć. Gotowa byłam przerwać leczenie i umrzeć. Psychicznie byłam na samym dnie. Na szczęście mój mąż nie odpuścił  i dzięki ogromnemu wsparciu z jego strony, uwierzyłam na nowo w to, że mogę i będę żyła. I udało się - "wyzdrowiałam". W 2019 bóle głowy i stawów nie dawały mi spokoju, a przy kontroli okazało się, że nowotwór powrócił, dając rozległe przerzuty: do kości, węzłów chłonnych szyi i klatki piersiowej, wątroby i płuc.  Załamałam się, wiedząc, że tym razem nie dam rady. Nie z takimi przerzutami... Rak był silny i nieprzewidywalny.  Po kilku miesiącach rozprzestrzenił się do rdzenia kręgowego i mózgu... To był ten moment, gdzie uświadomiłam sobie, że jedynie cud może mnie uratować, w leczeniu nie pokładałam już żadnej nadziei. Zaczęłam porządkować sprawy osobiste. Czułam, że śmierć to kwestia czasu, najbliższego czasu...  Od 2019 roku cały czas przyjmuję chemioterapię i leczenie uzupełniające - hormonoterapię. Na przerzuty w mózgu zastosowano radioterapię stereotaktyczną. Z czasem pojawia się coraz więcej skutków ubocznych leczenia. Organizm z dnia na dzień słabnie, a ja nie umiem się z tym pogodzić.  Uprzedzono mnie, że nowotwór za jakiś czas uodporni się na leki i... umrę? Tracę już siły i z trudem udaje mi się podołać prostym czynnościom, dużo odpoczywam, bo zwyczajnie opadam z sił. Moje wyniki są coraz gorsze. Obecnie największym problemem jest guz mózgu, który rośnie wraz z obrzękiem. Obrzęk uciska te części mózgu, które odpowiedzialne są za lewą stronę ciała, dlatego lewa strona daje coraz więcej objawów neurologicznych, które bez operacji mogą jedynie się pogłębiać. Szukaliśmy i konsultowaliśmy się z najlepszymi neurochirurgami. Znaleźliśmy klinikę Vital Medic, którą prowadzi jeden z najlepszych neurochirurgów w Polsce dr Witold Libionka. Będzie to specjalistyczna operacja z wybudzeniem, tak, by można było przeprowadzić elektrostymulację i zobaczyć, jak "głęboko" można usunąć guza. Dr. Libionka podejmie się tej operacji. Niestety nie jest ona refundowana przez NFZ. Setki tysięcy za życie... Ale dzięki Waszym sercom jestem zabezpieczona finansowo. Moim jedynym marzeniem jest dożyć spokojnej starości, umrzeć w otoczeniu bliskich mi osób, w spokoju... Nie w hospicjum, w cierpieniu, nieprzytomna, bez kontaktu ze światem, z morfiną w żyłach. Choć tak dużo już przeszłam, panicznie boję się śmierci, bólu, umierania. Nie potrafię się z tym wszystkim pogodzić. Jeszcze nie teraz... Dlatego bardzo proszę, pomóż mi wyrwać się z jej szponów...  Dziękujemy Wam bardzo za dotychczasowe wsparcie za to, że dzięki Wam mam szansę ŻYĆ. Kasia ➡️ Kasi możesz pomóc też przez LICYTACJE - KLIK!

430 581,00 zł ( 73,59% )
Brakuje: 154 525,00 zł
Staś Świtalski
14 dni do końca
Staś Świtalski , 10 lat

Rehabilitacja kluczem do sprawności i przyszłości! Pomagamy Stasiowi!

Najgorsze są w życiu sytuacje i sprawy, na które nie mamy wpływu. Chociażbyśmy chcieli, nad chorobą genetyczną nikt nie ma żadnej władzy, nie ma na nie leków, nie ma rozwiązania... A jednak życie toczy się dalej.  Staś cierpi na bardzo rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną Zespół Coffina Lowryego (CLS). Choroba powoduje trwałe zaburzenia rozwoju psychoruchowego, oraz postępujące zmiany kostne. Pomimo że synek ma już 8 lat, jest dzieckiem niemówiącym,  nadal pieluchowanym. Staś ma nieprawidłowy wzorzec chodu, problemy z utrzymaniem równowagi, zaburzenia sensoryczne. Postęp w rozwoju Stasia wymaga ciągłej pomocy wielu specjalistów: neurologów, fizjoterapeutów, psychologów, logopedy, pedagoga. Konieczne są turnusy rehabilitacyjne, które są najskuteczniejszym narzędziem pracy w drodze do jego samodzielności. To właśnie w ich sfinansowaniu potrzebujemy wsparcia. Stałe leczenie i uczestnictwo w terapiach mocno nadwyręża nasz domowy budżet. Koszty walki o zdrowie syna rosną, a pieniędzy mamy coraz mniej. Z Twoją pomocą będę w stanie zapewnić dziecku wyjazd na kolejny turnus rehabilitacyjny. To dla niego wielka szansa na poprawę funkcjonowania! Proszę, nie pozwólmy, by pieniądze stanęły na drodze do jego szczęścia.  Dominika, mama

1 777 zł
Aleksander Kamiński
Aleksander Kamiński , 13 lat

Głód, nad którym nie panuje, może go zabić!

Uczucie głodu może zabić? Pytanie, które daje do myślenia, bo odpowiedź wydaję się banalnie prosta. Niestety tajemnica choroby tego chłopca niesie za sobą ogromne zagrożenie. Niepohamowane poczucie głodu, brak umiaru i brak odczucia sytości może w konsekwencji prowadzić do śmierci. Olek ma dzisiaj 7,5 roku, tyle czasu udało się ocalić go przed samozniszczeniem swojego organizmu. PWS, Zespół Pradera – Willego, choroba, o której nigdy wcześniej nie słyszeliście, bo jest niezmiernie rzadko spotykana. Chory jest wiecznie głodny, przez co dochodzi do monstrualnej otyłości, od której nie ma ucieczki. Jedynym ratunkiem dla Olka jest bardzo niskokaloryczna dieta i ćwiczenia. Chłopiec od 7,5 roku musi mieć przy sobie nieustannie “anioła stróża”, który będzie za niego kontrolował apetyt, który nie ma końca! Olkowi bardzo trudno spalać to, co zje, bo od urodzenia zmaga się z obniżonym napięciem mięśniowym, przez co energia i kalorie spalane są dużo wolniej! Pętla autodestrukcji wpisana jest w jego życie, zaciska się wraz z wiekiem. Dużego chłopca coraz trudniej upilnować, coraz trudniej wytłumaczyć mu, że jedząc, bez opamiętania, robi sobie wielką krzywdę. “Mamusiu, jestem głodny, bardzo głodny, dlaczego nie mogę się najeść?” Tylko tak można o niego walczyć, chroniąc go przed samym sobą. Jak długo rodzina da radę? Tak długo, jak będzie trzeba, bo żaden rodzic nigdy nie zrezygnuje ze swojego dziecka! Aleksander jest pod kontrolą wielu specjalistów – endokrynologa, neurologa, okulisty, alergologa, pedagoga, logopedy, i rehabilitanta. Codziennie przyjmuje hormon wzrostu w postaci zastrzyku. Wymaga także intensywnej rehabilitacji ruchowej i logopedycznej, a także wyjazdów na basen. To wszystko może wydawać się zwyczajną rehabilitacją, a jest żmudnym procesem ratowania życia dziecka. Znaleźliśmy się w sytuacji, z której nie ma wyjścia. Musimy prosić Was o pomoc, by nasz syn mógł się dalej rehabilitować. Jako rodzice, bierzemy odpowiedzialność za nasze dziecko i staramy się odeprzeć chorobę. Nie pozwalamy jej doszczętnie panować nad życiem Olka, ale bez pomocy, powoli zaczniemy przegrywać. Turnusy rehabilitacyjne to jedyny właściwie spożytkowany czas w naszym życiu. Wtedy Olek pochłonięty jest ćwiczeniami i pracą, a nie myśli o chorobie, która każe mu jeść i zabijać się każdego dnia. Prosimy Was o pomoc, żeby nie stać w miejscu. Wierzymy, że w końcu pojawi się skuteczna metoda walki z chorobami naszego dziecka. Do tego czasu, dzięki Wam, będziemy o niego walczyć, z determinacją – bo szaleńcza determinacja jest oznaką największej miłości!

1 226,00 zł ( 7,89% )
Brakuje: 14 306,00 zł
Krystyna Rynkart
Krystyna Rynkart , 76 lat

Ile może znieść jedna osoba? Podaruj Krystynie powód do uśmiechu...

Krystyna to kobieta, która w swoim życiu przeżyła już dość sporo, zaczynając od wychowywania swoich dwóch wnucząt po tym, jak jej jedyna córka się od niej odwróciła i postanowiła zacząć nowe życie. Przeżyła ciężką chorobę swojego męża, który chorował przez wiele lat na stwardnienie rozsiane. Na poczet jego choroby musiała wziąć wiele kredytów i korzystać z tak zwanych „chwilówek", aby zapewnić mu najlepszą opiekę i zagwarantować dobre warunki podczas choroby. Mąż zmarł w wieku 54 lat w kwietniu 2004 r. Niestety po prawie 16 latach nadal się to za nią ciągnie i komornicy zabierają z jej emerytury niemałe kwoty.  Teraz los nie oszczędził również Krystyny. Dzień przed Wigilią, czyli 23 grudnia 2021 roku, do babci zostało wezwane pogotowie. Z podejrzeniem udaru została zabrana od razu do szpitala. Okazało się, że przeszła zawał. Dodatkowo został wykryty guz lewego sutka, który najprawdopodobniej jest rakiem złośliwym, ale tutaj czekamy jeszcze na wyniki badań. Krystyna przed zabraniem do szpitala chodziła o kulach, ale umiała sama się umyć, zrobić jedzenie czy też przede wszystkim skorzystać z toalety. 12 stycznia w momencie wypisu ze szpitala okazało się, że nie chodzi już w ogóle, nie umie nawet stanąć na proste nogi, nie ma w nich po prostu czucia. Za długo leżała bez ruchu i lekarze nie dają jej już żadnych szans na to, aby mogła samodzielnie jeszcze kiedyś przejść, choć parę kroków.  Jej wnuk Marcin to 29-letni chłopak, który jako jedyny jej nie zostawił, który musiał zrezygnować z pracy, aby móc się zajmować babcią. Wprowadził się do niej, aby zapewnić babci wszystko, co jest jej potrzebne. W ich mieszkaniu nie ma warunków, aby zapewnić im wygodne życie, nie ma ciepłej bieżącej wody, mieszkanie ogrzewają tak zwaną „kozą”, która jest już stara i nie jest w stanie nagrzać całego mieszkania. Nie ma łazienki, jest jedynie toaleta. Są teraz w bardzo trudnej sytuacji finansowej, babcia musi już na stałe przyjmować leki na serce, osteoporozę, przyjmować zastrzyki przeciwzakrzepowe, antybiotyk i przyjmować inhalacje.  Jednym z naszych celów jest zakup łóżka rehabilitacyjnego oraz materaca przeciwodleżynowego. Najbardziej zależy nam na dostosowaniu mieszkania do babci potrzeb, zrobienie łazienki, w której moglibyśmy ją kąpać oraz podłączeniu ciepłej wody. Zbieramy również na zakup wózka inwalidzkiego, ponieważ taki „standardowy”, który udało nam się dostać z NFZ, jest niestety dla babci za wąski. Przyjmiemy każdą możliwą pomoc i z góry dziękujemy!  Bliscy

420 zł
Piotr Szyl
Piotr Szyl , 68 lat

Rak jest bezlitosny, ale walka wciąż trwa! Pomocy!

W momencie, kiedy wydaje mi się, że wyczerpałem już limit tragedii, pojawia się kolejna diagnoza. Nowotwór bezlitośnie próbuje mnie zabić, a ja każdego dnia toczę walkę. Jeśli się poddam czeka mnie tylko śmierć, a na to jeszcze nie czas! Pomóż, zanim rak zada ostateczny cios!  Nic nie wskazywało na to, co mnie spotka. Nigdy nie spodziewałem się, że tak będzie wyglądała jesień życia. Miałem plany, życie i zwyczajną rzeczywistość, którą bardzo starałem się doceniać. Dziś staję oko w oko z potworem i z całych sił staram się trzymać po stronie życia. Niestety, w moim przypadku limit złych informacji zdaje się być niewyczerpany. Jedna goni kolejną, a w momencie, kiedy mam wrażenie, że zaczynam wygrywać, choroba brutalnie uświadamia mi, że jestem na straconej pozycji. W sierpniu 2021 po raz pierwszy usłyszałem słowo, którego boją się prawdopodobnie wszyscy: nowotwór. Rak żołądka, dzięki wsparciu specjalistów został opanowany, czekałem na dalszą terapię, jednakże tuż przed rozpoczęciem radioterapii badania wykazały nowotwór wątroby. Znów stanąłem na starcie wyścigu o życie, ale moje siły są już mocno nadwyrężone, a organizm coraz słabszy. By skutecznie walczyć z rakiem, muszę działać zdecydowanie. Nowoczesne metody leczenia, które mogą mnie uratować przed śmiertelnym wyrokiem, zostały wycenione na kwoty, które nawet ciężko mi sobie wyobrazić. By wygrać życie, potrzebuję pomocy nie setek, a tysięcy dobrych ludzi, którzy pomogą mi się ratować. Stoję w przedsionku piekła, jeden fałszywy ruch oznacza bolesny upadek. Błagam, pomóż mi!  Nie wyobrażam sobie, że to wszystko tak po prostu się skończy. Trudno mi przyjąć do wiadomości, że przegram. Rak nie może mieć ostatniego słowa. Proszę, pomóż mi. Jeszcze mam nadzieję…  Piotr

13 922 zł
Patrycja Aksman
Pilne!
11 dni do końca
Patrycja Aksman , 22 lata

Kiedy młode życie przerywa brutalna choroba... Pomóż Patrycji!

Wiadomość o śmiertelnej chorobie nigdy nie przychodzi w porę. Zwłaszcza kiedy masz zaledwie 19 lat i cały świat stoi przed Tobą otworem... Nowotwór jajnika – taka diagnoza rujnuje życie każdej kobiety. Żadna z nas nie chce jej usłyszeć i żadna z nas nie jest w stanie się na nią przygotować. Choroba wkrada się po cichu i w jednej chwili brutalnie przekreśla dosłownie wszystko...  "Dotychczas, aby choć trochę zapomnieć o straszliwej chorobie, z jaką przyszło mi się mierzyć – uciekałam w moją największą pasję, jaką jest makijaż. Kocham malować, kocham tworzyć, kocham to, co robię. Niestety, w ostatnim czasie przez nagły rozwój choroby musiałam przerwać swoją pasję... Wszystko zaczęło się w styczniu 2022 roku. Najpierw trafiłam do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, a już po kilku dniach przeszłam skomplikowaną operację. Razem z dużym guzem, lekarze wycięli mi prawy jajnik wraz z jajowodem. Z ogromnym lękiem czekałam na wyniki badania histopatologicznego, gorliwie wierząc, że wszystko będzie dobrze. Niestety, myliłam się. Diagnoza okazała się bardzo bolesna – nowotwór jajnika. Ciężko opisać mi słowami, co wtedy czułam. Mój świat rozpadł się na miliony kawałków, a moim nieodłącznym towarzyszem stał się paraliżujący strach...  Natychmiast rozpoczęłam leczenie, które trwa do dziś. Obecnie jestem poddawana chemioterapii BEP, która została rozpisana na 4 cykle. Leczenie jest bardzo inwazyjne i zabiera mi wszystkie siły. Pomiędzy kolejnymi dawkami chemii i wycieńczającymi badaniami, gdy dochodzę do siebie – staram się uczyć, nadrabiać materiał szkolny i przygotowywać do nadchodzącej matury... W kryzysowych momentach pomaga mi myślenie o marzeniach, choć czasami i to jest bardzo trudne...  Nie wiem jakie efekty przyniesie dotychczas zaplanowane leczenie, nie wiem też co przyniesie jutro. Jednak nieustannie wierzę, że znajdę w sobie siły na walkę z bezwzględnym przeciwnikiem, a leczenie okaże się skuteczne.  Zawsze starałam się być pozytywnie nastawiona, nieważne, z jakimi trudnościami przychodziło mi się zmierzyć. Zawsze próbowałam sobie radzić sama. Jednak w tym momencie muszę zwrócić się o pomoc...  Po ukończeniu szkoły chciałam zająć się zawodowo wizażem (makijażem). Niestety, w tym momencie zdrowie nie pozwala mi na podjęcie takich kroków. Nie mam żadnego dochodu, ani żadnego źródła utrzymania. Jedyną pomoc uzyskuję od rodziców. Wiem, że dla nich to ogromne obciążenie, dlatego założyłam zbiórkę, aby wszystkiego nie zrzucać na ich barki... Celem zbiórki jest wsparcie finansowe podczas leczenia onkologicznego, a więc pokrycie kosztów: leków towarzyszących leczeniu, dojazdów, konsultacji medycznych oraz psychologicznych, suplementów, specjalistycznego żywienia, rehabilitacji i fizjoterapii...   Mój przeciwnik jest silny, ale wiem, że nie mogę się poddać. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak prosić ludzi dobrego serca o wsparcie mojej zbiórki. Zbiórki, która jest dla mnie jedynym ratunkiem...  Proszę, pomóżcie mi. Tak bardzo chcę żyć..." Patrycja Dowiedz się więcej:  ➡️ Make Up by Patrycja Aksman

48 301 zł