Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maja Sobczak
Maja Sobczak , 7 years old

By trudne dzieciństwo nie przekreśliło szansy na dobrą przyszłość

Kiedy Maja przyszła na świat, nie myślałam, że pierwsze lata jej życia będą aż tak trudne... Córeczka, mimo że urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową oraz wodogłowiem, otrzymała 10 punktów w skali Apgar. Chwilę po porodzie przeszła z tego powodu operację, kolejną, założenie zastawki komorowo-otrzewną gdy miała 2,5 miesiąca. Od początku życia trwa nierówna walka o odzyskanie choć części utraconej sprawności. Bez intensywnej rehabilitacji nam się nie uda...  Każda mama będąc w ciąży wyobraża sobie, jak będą wyglądały pierwsze i kolejne miesiące życia jej dziecka. O ile wszelkie poradniki podpowiadają, jak przygotować się na wychowywanie maleństwa, to żaden nie uwzględnia sytuacji nadzwyczajnych. Co zrobić, kiedy córeczka rodzi się z poważnymi wadami i trzeba właściwie codziennie stawać na głowie, żeby zapewnić jej jak najlepszy rozwój. Córka musi być cewnikowania co 4 godziny z powodu zalegania moczu w pęcherzu moczowym. Co 4 godziny! Nie ma znaczenia, czy jest dzień, czy noc. Nie ma znaczenia, czy jesteśmy w domu, czy w podróży. W naszym przypadku fizjologia rozdziela karty i ustawia zwyczajną codzienność.  Jakby tego było mało, Maja ma również zwichnięte bioderka, ale pierwsza operacja jest przewidywana, gdy Maja skończy trzy latka. Niedowład nóżek wymusza na nas intensywną i kosztowną rehabilitację, a na noc trzeba zakładać ortezy. Nie mogę pracować, ponieważ córka stale potrzebuje mojej pomocy. Nie tylko jest malutkim dzieckiem, jest chorym dzieckiem, które nie może być bez mamy. Zwyczajne życie wymaga przecież pieniędzy, a co dopiero w naszym przypadku, kiedy tych środków brakuje, a ja nie mam jak ich zarobić...  Proszę, pomóż mi walczyć o dobrą przyszłość córeczki! Ona tak bardzo potrzebuje Twojego wsparcia! Agata - mama

11 422,00 zł ( 62.13% )
Still needed: 6 961,00 zł
Vanessa Klepczyńska
Vanessa Klepczyńska , 14 years old

Vanessa walczy o przyszłość! Nie pozwólmy jej się zatrzymać!

Czy wiecie, jak to jest, kiedy Wasze dziecko płacze, a Wy nie potraficie ukoić jego bólu? Z pewnością każdy rodzic zdrowego dziecka przeżył taką chwilę i zostawiła w jego sercu bliznę. Rodzice dzieci niepełnosprawnych przeżywają podobne niemal każdego dnia, a dziś moja piękna i zdolna córeczka znów płakała – z niemocy, zmęczenia i rezygnacji. Vanessa ma 13 lat, dziecięce porażenie mózgowe – spastyczne, czterokończynowe, padaczkę lekooporną, poważną wadę wzroku, pęcherz neurogenny i problemy gastroendokrynologiczne. Ma też pełną świadomość swojej niepełnosprawności, w końcu przestała być dzieckiem i staje się dziewczynką, która wie… Wie, że czeka ją ogrom walki o normalność, sprawność i przyszłość, która innym dzieciom dana jest na start. Obowiązkiem moim i jej taty jest podarować jej to zwykłe nadzwyczajne życie, ale nawet dla nas, zakochanych w Vanessie bez pamięci, bywa to zbyt trudne, dlatego, kiedy ona płacze wali nam się świat. Wszystko zaczęło się od nagłego odejścia wód płodowych w 28 tygodniu ciąży. Vanesska urodziła się jako skrajny wcześniak z silnym niedotlenieniem. Była tak maleńka, a jednak drzemała w niej wojowniczka, która każdego dnia staje do walki o siebie. Kiedy skończyła 2 lata, padł na naszą rodzinę wyrok – dziecięce porażenie mózgowe. Po raz kolejny stanęliśmy do walki o nasze dziecko i z małej miejscowości przeprowadziliśmy się do Łodzi, po to, aby miała dostęp do najlepszych ośrodków leczniczych, specjalistów i rehabilitantów, ale choroba zawsze wyprzedzała nas o dwa kroki. Pojawiła się padaczka i leki, po których moja córeczka nie była w stanie funkcjonować – nadmierna senność zmieniła ją w śpiącą królewnę, która nie miała siły ćwiczyć. Do ukończenia 6 roku życia była trzykrotnie reanimowana, przeszła kilka operacji bioder, które unieruchamiały ją na miesiące, a finalnie i na lata. Do dziś nie chodzi i nie siedzi, chociaż z całych sił walczymy o to, by otrzymała najlepsze wsparcie. Nie możemy nawet odzyskać sprawności, którą miała jeszcze przed operacjami. Do tego doszły zabiegi ratujące wzrok, oraz leczenie napiętych mięśni toksyną botulinową i coraz bardziej wymagająca rehabilitacja.  Przy tym wszystkim pojawiła się nadzieja, bo Vanessa mówi, uczęszcza do szkoły, nawiązuje przyjaźnie, a jej rozwój znacznie przyspieszył. To jedyna szansa na to, aby nie zmarnować potencjału, który udało jej się wypracować, ale znów goni nas choroba i czas. Niestety zauważyliśmy, że ostatnie rehabilitacje przynoszą znikome efekty, ponieważ córka szybko rośnie i spastyka ją pokonuje. Jedynym rozwiązaniem, które na tę chwilę oferuje nam medycyna jest fibrotomia – zabieg polegający na nacięciu wybranych punktów. To zniweluje przykurcze bioder, kolan i rąk. Przykurcze są tak silne, że uniemożliwiają jej nawet podniesienie dłoni. Tylko tak jesteśmy w stanie zagwarantować jej na dalszy rozwój. Nie pozwólmy jej zatrzymać się w tej walce. Niestety koszt takiej operacji wynosi około 12 tysięcy złotych. Przy równoczesnych rehabilitacjach, które i tak muszą się odbywać, aby jej umiejętności się nie cofały, kosztach sprzętu np. wózka, siedziska, ale też zwykłych środków higienicznych, to kwota, którą nie dysponujemy. Tym trudniejsza do uzbierania, ponieważ staliśmy się rodziną zastępczą dla siostrzeńca męża. Tymka los również nie oszczędzał i potrzebuje specjalistycznego wsparcia, aby wzrastać w zdrowiu, w szczęściu i poczuciu bezpieczeństwa. Marzeniem Vanessy jest stanąć na nogach, chodzić, tańczyć i grać w piłkę – to jest możliwe! Ale najpierw musimy pokonać głównego wroga, czyli przykurcze. Kiedy to się już stanie, ona będzie wiedziała, jak walczyć dalej i jak wygrać tą nierówną i niesprawiedliwą walkę. Błagamy Was! Pomóżcie nam jej pomóc! Sandra i Krystian ➡️ Vaneska w Pytanie na sniadanie

9 223 zł
Gabriela Podniesińska
Gabriela Podniesińska , 16 years old

Choroba odbiera Gabrysi zdrowie, sprawność i marzenia... POMÓŻ❗️

Do października 2023 roku Gabrysia była zwyczajną nastolatką. Z pasją realizowała swoje marzenia i doskonaliła się w tańcu, który kocha całym sercem. Dobrze się uczyła, była pomocna, szczęśliwa. Niespodziewanie wszystko, co tak bardzo kochała, zostało jej odebrane z powodu choroby! Córka trafiła do szpitala z bólem kolan. Zostało jej wykonane mnóstwo badań, a wynikiem była przerażona nawet pani doktor, która prowadziła jej leczenie. Okazało się, że w rezonansie magnetycznym wykryto liczne guzy na kręgosłupie i żebrach! W naszym mieście nikt nie był w stanie postawić ostatecznej diagnozy. Wyniki zostały skonsultowane z Instytutem Matki i Dziecka w Warszawie. Gabi niezwłocznie trafiła pod opiekę ich poradni onkologicznej.  Kolejne badania rezonansem dały odpowiedź czym są guzy na kręgosłupie. Jest to rzadka choroba – dysplazja włóknista kości, u mojej córki wieloogniskowa. Rozpoznanie tego schorzenia jest trudne, a leczenie jeszcze trudniejsze. W chorobie tej tkanka kostna jest zastępowana tkanką włóknistą, przez co kość traci swoją naturalną twardość i może dojść do jej złamania. Nie muszę chyba mówić jaki strach powoduje to, że zmiany są na kręgosłupie i żebrach... Gdyby doszło do pęknięcia kręgu...  W odcinku piersiowym zmiany są zlokalizowane blisko rdzenia kręgowego. Ponadto jedna ze zmian na żebrach jest obserwowana, bo ma wzrost rozprężający, co występuje w przypadku nowotworów. Niestety dysplazja włóknista to choroba, nawet przez lekarzy bardzo mało znana. Często jest mylona ze zwykłymi naczyniakami. Trudno znaleźć specjalistę, który się na tym zna i podejmie się leczenia. Na szczęście nam się udało! Terapia ma polegać na wzmocnieniu niezajętej chorobowo tkanki kostnej, żeby dawała wsparcie tym miejscom, w których jak to określił profesor "jest rozgardiasz" zrobiony przez dysplazję włóknistą. W najbliższym czasie czekają nas częste wizyty u wielu lekarzy, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Ponadto Gabrysia przeszła załamanie, kiedy dowiedziała się o chorobie i o tym, że musiała zrezygnować ze swojej pasji. Aktualnie wymaga wsparcia psychologa. Niestety wszystkie badania, wizyty, leki są płatne. Muszę prosić o pomoc, choć nigdy nie sądziłam, że będzie to konieczne. Sama aktualnie jestem po operacji kręgosłupa i póki co nie mogę podjąć pracy. Postanowiłam założyć zbiórkę i prosić o wsparcie w walce o zachowanie sprawności Gabrysi. Pomóżmy spełniać jej te marzenia, które jeszcze w młodej głowie się rodzą. Nie odbierajmy nadziei, która dała nikłe światło na normalność.  Kamila, mama Gabrysi.

2 008,00 zł ( 6.29% )
Still needed: 29 907,00 zł
Natalka Bożek
13 days left
Natalka Bożek , 3 years old

Zbieramy na zabiegi, by ratować wzrok Natalki! Pomóż!

Jestem samotną mamą 2-letniej Natalii, która urodziła się z hipoplazją nerwu wzrokowego, co powoduje u niej oczopląs, ma średnią krótkowzroczność, wadę w prawym oku -3,5 oraz lewym -5. Od samego początku walczymy o jej wzrok. Natalka przeszła już dwa zabiegi. Pierwszy z nich odbył się w Warszawie i był to zastrzyk na oczopląs poziomy, drugi to zastrzyk na oczopląs pionowy. Jednak Natalka potrzebuje jeszcze co najmniej czterech takich zabiegów m.in. iniekcję toksyny botulinowej. Zastrzyk ten pomoże zredukować niedorozwój mięśni, przez co pomoże córeczce w ustabilizowaniu oczopląsu, przez który ma problem na skupieniu wzroku. Niestety koszt takiego jednego zabiegu jest dla mnie nieosiągalny, a do tego dochodzą dodatkowe wydatki związane z narkozą i opieką jednodniową. Konieczne będą także dwie wizyty u okulisty przed i po zabiegu. Każdy kolejny zastrzyk odbywa się z półroczną przerwą.   Sama nie jestem w stanie sfinansować dalszego leczenia Natalii. Jestem osobą z niepełnosprawnością i samotnie wychowuję córeczkę. Nie mając innego wyboru, postanowiłam poprosić o Wasze wsparcie. Natalka bardzo potrzebuje tych zabiegów i tylko z Waszą pomocą, będzie mogła je przejść! Patrycja, mama Natalki Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową 

7 690,00 zł ( 53.14% )
Still needed: 6 779,00 zł
Bartosz Czesnowicz
Bartosz Czesnowicz , 44 years old

Tylko kosztowna operacja daje mi szansę na złagodzenie skutków choroby! POMOCY!

Dokładnie 1 stycznia 2023 roku poczułem niepokojący, silny ból głowy.  Przez kolejne dni ból narastał, z czasem stał się nie do wytrzymania. Po tygodniu nieustępliwego cierpienia trafiłem do szpitala, gdzie szybko otrzymałem okrutną diagnozę… Niezwłocznie przewieziono mnie na oddział neurologiczny, gdzie specjaliści zlecali kolejne badania. Poza uporczywym bólem głowy nie miałem innych objawów, co dodatkowo dziwiło lekarzy. Gdy przyszły wyniki odwiedził mnie ordynator. Już po jego minie mogłem stwierdzić, że nie otrzymam dobrych wieści. Powiedział, że to STWARDNIENIE ROZSIANE. Byłem załamany! Kiedy wracałem ze szpitala do domu, wiedziałem, że moje życie się zmieni, ale nie sądziłem, że choroba zacznie się rozwijać tak szybko. Po pół roku od otrzymania diagnozy zacząłem odczuwać drżenie kończyn i głowy. Dziś jest ono nie do wytrzymania i uniemożliwia mi samodzielne funkcjonowanie. Każdy kolejny dzień to dla mnie wyzwanie. Wstaję tylko w ostateczności, staram się poruszać o chodziku, kulach, za pomocą elektrycznego wózka inwalidzkiego…  Dotychczas lekarze rozkładali ręce z niemocy, nie znaleźli odpowiedzi, dlaczego choroba postępuje u mnie tak szybko. Pojawiło się jednak światełko w tunelu. Mam szansę na przejście operacji wszczepienia do mózgu elektrody oraz czipu, który łagodziłby moje objawy nawet do 90%! Niestety taki zabieg jest niesamowicie drogi, a do tego nie mam zbyt wiele czasu, aby zdobyć środki.  Nie jest prosto prosić o pomoc, szczególnie kiedy jeszcze niedawno to ja starałem się pomagać innym. Niestety choroba postępuje w zawrotnym tempie i nie mam czasu do stracenia. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Wierzę, że są na tym świecie są ludzie, dla których mój los nie będzie obojętny. Każda złotówka jest ważna i daje mi szansę na lepsze życie! Bartek 

111 513,00 zł ( 74.87% )
Still needed: 37 424,00 zł
Alisher Malov
Urgent!
Alisher Malov , 10 years old

🚨Rak chce zabrać mojego 10-letniego synka... Błagam o pomoc❗️

Wszystko zaczęło się w 2021 roku od zwykłej anginy, która stopniowa, ale szybko zmieniła się w przewlekłą dwustronną limfadenopatię, czyli powiększenie węzłów chłonnych. Syn był pod obserwacją lekarzy prawie przez rok. W 2022 roku zapadła decyzja wykonać biopsję węzłów chłonnych, z jednej i drugiej strony. Biopsja wykazała komórki nowotworowe typu mieszanego. Było podejrzenie chłoniaku Hodgkina albo chłoniaka nieziarniczego, raka układu limfatycznego. Pojechaliśmy do stolicy, żeby zebrać wszystkie opinie. Badanie nie potwierdziły wcześniejszej diagnozy. Panikowałam, czułam, że w organizmie mojego dziecka dzieje się coś strasznego — po biopsji syn miał zatkany nos, nie mógł oddychać, oddychał tylko przez usta. Poprosiłam o kolejną konsultację. Przyszedł laryngolog z innego oddziału. Otolaryngolog powiedział, że syn ma raka jamy nosowo-gardłowej.  Po wykonaniu pierwszej chemioterapii jeszcze raz zrobili mu biopsję, i diagnoza zapadła ostatecznie — rak jamy nosowo-gardłowej z przerzutami do węzłów chłonnych.  Alisher przeszedł 6 cyklów chemioterapii z 10 zaplanowanych oraz 1 cykl radioterapii. Po radioterapii zachorował na zapalenie płuc, lekarze postanowili wziąć mu wymaz na koronowirus — test okazał się pozytywnym.  Zapadła decyzja wypisać nas, żebyśmy przechorowali w domu.  W tym czasie skonsultowałam się  z innym lekarzem, i podjęliśmy decyzję nigdzie już nie jechać, leczyć się i dostawać chemioterapię tu, w domu. Kolejne testy na COVID były negatywne, więc zabrali nad do szpitala i zaczęli badać. Wtedy zrobili synkowi USG i KT. Wykryli przerzuty do wątroby...  Postanowiliśmy szukać ratunku za granicą, by ratować synka. Obecnie jesteśmy w Izraelu, w trakcie pierwszego cyklu chemioterapii. Leczenie ratujące mojego synka jest bardzo drogie. Sama nie zdołam zebrać takiej kwoty. A jeśli nie opłacimy rachunków, klinika przerwie podawanie terapii, a wtedy dla Alishera nie będzie już żadnych szans… Dlatego jeśli to czytasz – błagam o pomoc! Mama

288 337,00 zł ( 38.19% )
Still needed: 466 627,00 zł
Mariusz Gorzelańczyk
12 days left
Mariusz Gorzelańczyk , 44 years old

Burzliwe kolory codzienności

By widzieć, sercem trzeba patrzeć… Mariusz nie rozpozna koloru oczu córeczki, za to sercem odkryje jej spojrzenie życzliwe. Nie rozróżni kształtu jej rąk, ale rozpozna pełne ciepła i pomocy dłonie. Pan Mariusz dla swoich córeczek pragnie być najlepszym ojcem. Niestety, problemy ze wzrokiem utrudniały zmniejszenie dystansu i rozbudzenie poczucia bezpieczeństwa. Podczas zabawy, gdy były maleńkie, nie rozróżniał kolorów kloców, na przystanku nie mógł rozpoznać numeru nadjeżdżającego autobusu. Choć nie było łatwo zbudować zaufanie w oczach dziecka, po latach, kiedy córki zaczęły dorastać, dużo łatwiej o zrozumienie choroby taty i wspólną codzienność. Pan Mariusz, od kiedy pamięta, miewał problemy ze wzrokiem. Gdy był jeszcze niezdarnym maluszkiem, pierwszą oznaką było zezujące oczko. W wieku przedszkolnym pojawiły się okularki, które na nosie kilkulatka nie potrafiły zagościć na dłużej. W szkole, mimo odpowiednio dobranych szkieł, rozmazujące się literki podczas czytania i pisania. Od najmłodszych lat jego życie było tułaczką od okulisty do okulisty, od lekarza do specjalisty. Po wielu latach poszukiwań pojawił się pierwszy trop, jak się później okazało prowadzący w ślepy róg. Zanik nerwu wzrokowego to iskierka odnalezionej przyczyny zaburzeń widzenia zderzająca się z murem braku możliwości leczenia, zahamowania choroby. Uszkodzone tarcze blady, zlokalizowane tuż za gałką oczną w nieprawidłowy sposób odbierają obraz, który widzą oczy Mariusza. Zniekształcają i rozmazują obraz, który odbiera gałka oczna. Mariusz nie rozpoznaje twarzy osób, które mija na ulicy. Nie rozpozna numeru nadjeżdżającego autobusu, od lat ma problemy z czytaniem skupionego tekstu książki. Najbrutalniejsze słowa „Nic się z tym nie da zrobić”, to jak sztylet prosto w serce.   ​   Dla wkraczającego dopiero w dorosłość człowieka były to słowa, z którymi Mariusz nie potrafił się pogodzić. Sprzeciw narastający w jego sercu dawał siłę do dalszego poszukiwania sposobu na ratunek oczu, które zawodzą. Po wielu latach bezskutecznych poszukiwań trafił na bloga chłopaka, który odnalazł sposób, dzięki któremu udało się ponownie nasycić barwy życia i odzyskać wzrok.   Pan Mariusz postanowił spróbować. Aby rozpocząć terapię, potrzebował 3 rzeczy. Kliniki i lekarza, który podejmie się próby ratowania wzroku Mariusza – po wielu latach Mariusz znalazł takie miejsce w klinice w Lublinie. Zgody komisji bioetycznej na wykonanie zabiegu, którą Mariusz po miesiącach oczekiwań już otrzymał i zielonego światła w postaci pieniędzy, niezbędnych do opłacenia zabiegu. Zaplanowanych zostało 5 zabiegów. Pierwszy termin był wyznaczony na początek lipca 2015 roku. Niestety, nie udało się zebrać niezbędnej kwoty na czas, aby rozpocząć leczenie. Zabieg został odwołany. Kolejny termin zostanie wyznaczony po zebraniu środków. By widzieć więcej, sercem trzeba patrzeć, tam gdzie oczy poniosą… Oczy Mariusza poniosły go w miejsce, w którym o pomoc łatwiej. Gdzie dobre serca łatwiej odnajdują drugiego człowieka. Mariusz pragnie z dumą przyglądać się dorastającym córkom, towarzyszyć przy wyborach i wspierać. Aby z życia Mariusza na zawsze rozwiać burzliwe kolory codzienności i na nowo wypełnić ostrymi barwami radości i szczęścia u boku kochającej rodziny, pomóżmy zebrać środki na terapię.

43 331,00 zł ( 47.09% )
Still needed: 48 669,00 zł
Marcin Sumara
Marcin Sumara , 39 years old

Marcin jest więźniem własnego ciała - pomóż mu zawalczyć o sprawność!

Świadomość, że życie Twojego syna jest zagrożone to koszmar, najgorszy z możliwych. Chwilę później zdajemy sobie jednak sprawę z czegoś znacznie bardziej przerażającego. To wszystko dzieje się naprawdę, a nie we śnie. W jednej chwili kompletnie bezbronni stajemy oko w oko z bolesną rzeczywistością... Nigdy nie byłam bardziej przestraszona niż w tamtej chwili, gdy dowiedziałam się, że Marcin miał udar i walczy o życie. Bezsilność i nieskończone godziny oczekiwań, co będzie dalej - to emocje, które wracają do mnie niemal każdego wieczora. Marcin ma dopiero 36 lat! To wiek, w którym ma się jeszcze całe życie przed sobą. To czas na walkę o to, by spełniły się nasze marzenia, a nie na walkę o sprawność i samodzielność. Los obszedł się jednak z Marcinem okrutnie. W jednej chwili zmienił piękne wyobrażenie o przyszłości w ciągły strach.  Konsekwencją udaru okazało się porażenie czterokończynowe sprzężone z zespołem zamknięcia, czyli stanem, w którym świadomość i sprawność umysłowa zostaje zachowana, ale nie ma możliwości kontrolowania własnego ciała, nie możliwości porozumiewania się z innymi za pomocą słów, jedynie za pomocą sporadycznych gestów. Mój syn w jednej chwili stał się więźniem własnego ciała! Moje serce rozpada się na pół za każdym razem, gdy o tym myślę.  Wiem, że jedyną szansą na walkę o sprawność mojego syna jest intensywna, specjalistyczna rehabilitacja. Tylko dzięki niej, Marcin ma szansę odzyskać władzę nad własnym ciałem. Nadal wierzę w to, że będzie mógł samodzielnie funkcjonować. Niestety, nie jestem w stanie z własnej kieszeni zapewnić mu odpowiedniej ilości potrzebnej rehabilitacji.  Proszę, pomóż nam... Nie mogę pozwolić na to, by Marcin na zawsze był zamknięty we własnym ciele. Nie mogę zostawić mojego syna bez pomocy, a rehabilitacja musi rozpocząć się jak najszybciej. Tylko tak syn może zawalczyć z potwornymi skutkami udaru.  Anna, mama

291 416,00 zł ( 69% )
Still needed: 130 896,00 zł
Wiktoria Sodkiewicz
Wiktoria Sodkiewicz , 16 months old

Urodziła się w 24. tygodniu ciąży... Pomóż Wiktorii w walce o lepszą przyszłość!

Nasza kochana Wiktoria urodziła się w 24. tygodniu ciąży! Ważyła zaledwie 810 gramów! Otrzymała 1 punkt w skali Apgar… To prawdziwy cud, że jest z nami. Córeczka wygrała życie, a teraz walczy o zdrowie. Prosimy, dajcie jej szansę się rozwijać! Pierwsze cztery miesiące życia Wiktoria spędziła w szpitalu. Nie miała wykształconych płuc. Przez miesiąc oddychała za pomocą respiratora, później pomagała jej maseczka i wąsy tlenowe. Doszło do dysplazji oskrzelowo-płucnej… Po trzech tygodniach od urodzenia wystąpiło krwawienie do komór mózgowych (I stopnia). Podczas walki o zdrowie i życie Wiktorii potrzebne było przetaczanie krwi. Na szczęście udało się ustabilizować jej stan i dzisiaj jesteśmy razem w domu. Zapewnienie naszej dziewczynce jak najlepszej przyszłości będzie kosztowało dużo wysiłku i środków finansowych. Wiktoria potrzebuje opieki wielu specjalistów: okulisty, ortopedy, chirurga, neurologopedy. Znaleziono u niej naczyniaka, być może potrzebna będzie operacja. Córeczka ma też zdiagnozowaną retinopatię. Jest również narażona na częste zapalenia płuc. Potrzebujemy wsparcia w opłaceniu rehabilitacji Wiktorii. Zrobimy wszystko, żeby nasza dziewczynka miała szansę na sprawność. Będzie to możliwe tylko dzięki setkom godzin pracy ze specjalistami. A to kosztuje tak dużo... Bardzo prosimy o wsparcie Wiktorii! Nasza dziewczynka zasługuje na wspaniałą przyszłość. Wierzymy, że razem uda nam się ją jej zapewnić! Z góry dziękujemy za Waszą pomoc! Rodzice

80 772 zł