Sokoli wzrok i nagły mrok. Marek prosi o pomoc❗️
Prowadziłem normalne życie. Pracowałem ciężko, odkąd skończyłem szkołę. Założyłem rodzinę. Mam dwie cudowne córki, żonę. Miałem też sokoli wzrok. Sokoli! Aż obudziłem się pewnego dnia… Otworzyłem oczy. Mrugałem kilkukrotnie z niedowierzania. Przetarłem powieki. Umyłem pod wodą. I nic to nie dało! Obraz miałem rozmyty. Wiedziałem nieostro. Z dnia na dzień!? Co się dzieje? Miałem nadzieję, że to chwilowe, że jutro mi przejdzie, będzie lepiej. Może jestem po prostu zmęczony? Ale to nie było to. Nie przeszło. Zdiagnozowanie mojej choroby trwa od 2018 roku. Między czasie lekarz powiedział, że całkowicie oślepnę. Choroba postępuje. W 2020 roku miałem wadę -2, teraz -4! Nie widzę przeszkód pod moimi nogami, potykam się i robię sobie krzywdę. Ostatnio rozciąłem łuk brwiowy. Znajomi pytają żony, czy się na nich obraziłem, bo machali do mnie na ulicy, a ja nie odmachałem. Przepraszam, ale ja ich nie widziałem. Zanik nerwów wzrokowych w zespole Kjera — tak nazywa się coś, co każdego dnia zabija mnie od środka. Przestaję widzieć to, co dla mnie najważniejsze, moje dzieci, żonę, rodzinę. Przestaję widzieć piękno świata. Wyobraź sobie, jaki to jest ból. Świetnie radzący sobie w życiu człowiek nagle staje się wrakiem, staje się bezużyteczny. Tak, mocne słowo — bezużyteczny. Traci pracę, zdrowie, chęć do życia, zapał. Jestem bezsilny. Choroba jest nieuleczalna i postępująca. Swoje dzieci i żonę rozpoznaję z metra może dwóch, pozostałych już tylko ze słuchu. Siedzę zamknięty w domu, ponieważ boję się wyjść na ulicę. Ja prawie nie widzę… Obecnie jestem na rencie. Żona pracuje na najniższej krajowej. Dopóki pracowałem, wszystko było w porządku. Bardzo proszę o pomoc. Potrzebuję sprzętu dla osób niewidomych, który pozwoli mi funkcjonować na co dzień. Proszę, pomóż mi i mojej rodzinie. Marek