Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Justyna Motyczyńska
Justyna Motyczyńska , 25 years old

Niewydolność wątroby, chłoniak i wada serca - diagnozy zmieniły życie Justyny w horror❗️

Urodziłam się z wadą serca, przez co liczne pobyty w szpitalu nie były mi obce. Lekarze poinformowali mnie, że jest to zwężenie odpływu lewej komory serca, które musi być bacznie kontrolowane przez kardiologów. Wierzyłam, że los nie wystawi mnie na więcej bolesnych niespodzianek... Niestety, po czasie zdiagnozowano u mnie również autoimmunologiczne zapalenie wątroby. Narząd funkcjonował słabo, a przez leki, które musiałam przyjmować, dodatkowo się osłabiał. Przeszłam na sterydy, które pozostawiły trwały ślad w moim organizmie... Czułam się słabo i potrzebowałam fizjoterapii oraz rehabilitacji, ponieważ woda, która zbierała się w moim organizmie, uszkadzała narząd ruchu. Nabawiłam się skoliozy, czyli wady kręgosłupa. Nagle okazało się, że leki przestały działać, co oznaczało, że moja wątroba również! Dano mi trzy miesiące życia chyba, że znajdzie się dawca. Zostałam wpisana na krajową listę oczekujących na transplantację wątroby. Na narząd czekałam trzy miesiące.  13 listopada 2020 roku przeszłam wyczekiwany przeszczep wątroby! Była to 14-godzinna operacja, po której reoperowano mnie ponownie z powodu krwiaka. Musiałam przejść długą rekonwalescencję na oddziale intensywnej terapii. To był trudny czas zarówno dla mnie, jak i dla mojej rodziny. Z powodu mojej choroby nie mogę pracować, a każdy odłożony grosz przeznaczam na leki. Los nie ma dla mnie litości... W kwietniu 2021 zdiagnozowano u mnie kolejną chorobę - chłoniak rozlany z dużych komórek B. Guz przy jajniku ograniczał mnie ruchowo, a ból był nie do opisania. Pod koniec kwietnia przeszłam operację usunięcia guza przy jajniku oraz kilkucentymetrową resekcję jelita cienkiego. Podczas operacji wdało się krwawienie do otrzewnej, które natychmiastowo zadecydowało o końcu operacji i niestety nie udało się wyciąć całej zmiany. Moje życie wisiało na włosku.  Podczas leżenia na intensywnej terapii byłam bardzo słaba. Okazało się, że nie mogę ruszać lewą nogą. Podczas operacji doszło do przecięcia nerwu w biodrze. Do tej pory nie mam czucia w stopie i nie mogłam sobie pozwolić na rehabilitację. Brak pieniędzy boleśnie dał o sobie znać... Jestem bardzo wdzięczna za dotychczasową pomoc, którą od Was otrzymałam. To dzięki niej aktualnie jestem w trakcie rehabilitacji. Obecnie przyjmuję wiele leków, które pomagają, ale osłabiają mój organizm. Nowotwór wyniszczył moją odporność, a wyniki badań krwi nadal są nieprawidłowe. Chemioterapia pozostawiła ogromny ślad w moim ciele, przez co aktualnie mam wiele problemów zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Niestety, wizyty u psychologa oraz psychiatry kosztują bardzo wiele, a leki, które zostały zalecone przez psychiatrę nie są refundowane. Operacje, które przeszłam spowodowały, że w moim ciele pojawiły się zrosty. Powodują one potworny ból, dlatego muszę odbywać regularne wizyty u fizjoterapeuty. Porady u specjalistów najczęściej wymagają form prywatnych z powodu zbyt długiego czasu oczekiwania. Niestety, transplantacja wątroby nie zminimalizowała mojego problemu ze śledzioną która jest ponadgabarytowa i zajmuje większość mojej jamy brzusznej. Splenomegalia, czyli powiększenie śledziony, z którym się zmagam, coraz bardziej daje o sobie znać. Małopłytkowość natomiast, często objawia się osłabieniem oraz brakiem siły. Wciąż muszę być pod opieką kardiologiczną z powodu wrodzonej wady serca i jestem poddawana dalszej diagnostyce. To wszystkie wiąże się z ogromnymi kosztami, których nie mam jak pokryć z własnych środków. Będę wdzięczna za każde okazane wsparcie, które umożliwi mi kontynuowanie działań podjętych w walce z tak licznymi komplikacjami zdrowotnymi! Justyna

973 zł
Dominik Michalak
Dominik Michalak , 15 years old

Dominik kontra codzienność z chorobą genetyczną! Pomożesz mu?

Dominik bardzo nas martwił. Nie umiał jeść, dławił się mlekiem. Często spał, właściwie się nie budził... Zachowywał się tak, jakby za wcześnie przyszedł na świat. Jakby zabrakło mu czasu na rozwój, jakby jeszcze nie był gotowy.  U naszego Dominika stwierdzono trzy miesiące po narodzinach, wadę genetyczną. Nieprawidłowy kariotyp. Był to dla nas szok. Byliśmy przebadani razem z synkiem i nie znaleziono powodu ani źródła... Wada genetyczna padła w diagnozie i jedyne co nam wtedy pozostało, to walczyć o zdrowie na tyle, w jakim stopniu będzie to możliwe. Choroba od lat  powoduje m.in. pogarszanie się wzroku, krótkowzroczność i astygmatyzm. Wadę zgryzu, niedosłuch, co za tym idzie niewyraźną mowę, nadpobudliwości. Domi odkąd pamięta, jeździ z nami od specjalisty do specjalisty. Nosi okulary, aparaty słuchowe, które często trzeba wymieniać lub po prostu się psują. Ale ponadto jest bardzo pogodny i towarzyski. Mówi ‚‚dzień dobry" każdej napotkanej osobie, chodzi do szkoły, w której uwielbia przebywać.  Niestety, choroba nie daje za wygraną, nie daje Dominikowi spokoju...  Naszego syna czeka operacja skrzywionej przegrody nosowej. Jest to konieczne, bo utrudnia mu oddychanie. Potrzebujemy dla Dominika aparaty słuchowe, okulary, aparat ortodontyczny. Potrzebujemy wsparcia, bo wizyty u specjalistów są codziennością, na którą wydajemy wszystkie nasze środki... Chcielibyśmy, żeby Dominik tak jak jego rodzeństwo mógł kiedyś żyć samodzielnie. Chcielibyśmy, żeby pieniądze, a raczej ich brak nie stanął mu na przeszkodzie... Chcielibyśmy prosić Państwa o wsparcie! Rodzice

972 zł
Aleksandr Szapiro
Urgent!
Aleksandr Szapiro , 22 years old

21 lat – rak złośliwy – JEDNA szansa na zachowanie życia❗️

Dla każdego rodzica najtrudniejsza jest walka o życie dziecka. Nigdy nie myślałam, że mnie to spotka... Jestem mamą trzech synów. W kwietniu 2023 roku całą naszą rodzinę zszokowała tragiczna wiadomość – nasz najstarszy syn, Aleksandr, zachorował na raka! Aleksandr od 5 roku życia zajmował się tańcem towarzyskim, osiągnął w tym sporo sukcesów: był kandydatem na mistrza, zwycięzca licznych konkursów miejskich i regionalnych. Błyskawicznie się uczył nowych technik, co owocowało kolejnymi sukcesami. Zakończenie szkoły z wyróżnieniem pozwoliło mu podjęcie studiów na koszt Państwa! Zdrowy aktywny styl życia nie szedł w parze z samopoczuciem. Mój synek zaczął często skarżyć się na zmęczenie, nad którym nie umie zapanować! Niestety, po 2 miesiącach badań w naszym mieście diagnoza nadal nie zapadła.  W czerwcu 2023 zwróciliśmy się do kliniki w Korei Południowej. Tam w końcu lekarze zdiagnozowali straszną chorobę – złośliwy guz woreczka żółtkowego i śródpiersia. W jednej chwili jako matce pękło mi serce i jednocześnie wlała się w nie nadzieja! Lekarze nie skreślają mojego syna! Przez pierwsze 3 miesiące opłacaliśmy leczenie samodzielnie, ale teraz już musimy zbierać, ale więcej już nasza rodzina sobie nie poradzi.  W tej chwili Aleksandr jest w trakcie 7 kursu chemioterapii. Później na niego czeka kolejna chemia i przeszczep. Przeszczep będzie potrzebny dwukrotnie — pierwszy w połowie grudnia, drugi za 2-3 miesiące.  W tej chwili pojawia się pytanie o wykonanie przeszczepu –  koszt tej procedury wynosi od 100 tysięcy dolarów. Na dzień dzisiejszy nas syn przeszedł pełne badania, postawiono diagnozę i zastosowano dwa kursy chemioterapii. W ciągu dwóch miesięcy, począwszy od 5 czerwca do 9 sierpnia 2023 roku, wydaliśmy we własnym zakresie ponad 40 tysięcy dolarów. Coraz trudniej jest nam radzić sobie samemu i kontynuować leczenie Aleksandra dlatego zwracamy się do Was wszystkich o pomoc dla naszego ę synka. Przybliżony koszt leczenia wynosi 235 000 dolarów. To dla nas za dużo, a bez tych pieniędzy możemy jedynie czekać na śmierć...  

972,00 zł ( 0.16% )
Still needed: 600 624,00 zł
Aleks Urbańczyk
Aleks Urbańczyk , 6 years old

Diagnoza, która zostanie z Aleksem na zawsze... A Ty, zostaniesz i nam pomożesz?

Aleks to mały, bardzo radosny chłopiec. Dzieci z jego diagnozą są jednocześnie podobne i zupełnie różnie. Nasz synek radzi sobie świetnie, ale wiemy, że to dzięki ciągłości w leczeniu — nie możemy go przerwać! Diagnozę „autyzm dziecięcy” otrzymał, gdy miał 2,5 roku. Od tamtej pory systematycznie korzysta ze specjalistycznych terapii. Dzięki swojej sile, naszej wytrwałości, a przede wszystkim profesjonalnej pracy terapeutów osiągnął ogromne postępy. Uczęszcza do przedszkola integracyjnego, gdzie po trudnym starcie odnalazł siebie i wyrozumiałych rówieśników. Wspaniałe podejście Pań otwiera go z każdym dniem na nasz świat. Uwielbia cyfry, liczby i zaczyna być ich specjalistą!  Brzmi to, jak piękny scenariusz, w którym już niczego nam nie brakuje... Nadal niestety nic nie jest idealne! Przed nami wyzwania i cele do osiągnięcia. Niektóre pewnie nieraz odbiorą nam nadzieję. Zdajemy sobie sprawę, że im bliżej kolejnego etapu edukacyjnego, tym będzie trudniej. Dlatego też nie zwalniamy kroku, mobilizujemy się i działamy w dalszym ciągu. Zajęcia z neurologopedą i psychologiem, terapia SI, a także wizyty i badania lekarskie nie należą do najtańszych. Potrzeby Aleksia będą rosły razem z nim... Nie zostawiaj nas z tym samych! Każda złotówka jest bardzo pomocna i będziemy Wam za nią niezmiernie wdzięczni.  Rodzice   

971 zł
Filip Fularczyk
7 days left
Filip Fularczyk , 13 years old

Lockdown zbiera żniwa! Zespół Aspergera i depresja zaatakowały nagle

Stan Filipa zaczął się pogarszać od czasów lockdownu i zajęć zdalnych. Do tej pory mój synek uwielbiał chodzić do szkoły, spędzać czas z ludźmi. Okazało się, że izolacja przebudziła wilka śpiącego dotąd snem kamiennym. Filipek stał się płaczliwy, nie chciał uczestniczyć w zajęciach. Najgorszy był powrót do szkoły… Średnia ocen mojego syna jest powyżej 5.0. Uczy się bardzo dobrze, ale czuje lęk przed szkołą. Każdego poranka płacze, dlatego muszę go zaprowadzać i przyprowadzać ze szkoły, mimo że ma już 12 lat.  Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym. Gdy coś się dzieje, zjawiam się w szkole. W sytuacjach krytycznych jest donośny płacz, lęk, panika, bicie pięściami po głowie, bądź głową o ścianę.  Dla matki zdrowego dotąd chłopca był to szok. Oczywiście udaliśmy się do lekarza. Po licznych badaniach lekarze zdiagnozowali u Filipa zespół Aspergera i wysoko funkcjonującą depresję. Ta druga choroba jest niczym huragan. Nabrała prędkości do tego stopnia, że nie działają już żadne leki. Psychiatra farmakologiczne leczenie wdrożył już w sierpniu. Pierwszy lek nie dawał żadnych rezultatów. Został zmieniony po 2. miesiącach. Po nowym leku tylko się pogorszyło, dlatego dawka została zwiększona, jednak nadal efektów brak. Oczywiście Filip uczęszcza na psychoterapię. Pilnuję go jak oka w głowie, gdyż już dwa razy zamknął się w domu i chciał zrobić sobie krzywdę nożem… Jestem roztrzęsiona. Mój synek błaga o pomoc i mimo moich ogromnych starań, nic nie przynosi skutków. Jeśli chodzi o samodzielność, to u Filipa jest na niskim poziomie. Ma nauczyciela wspomagającego. Ja przygotowuje ubrania, śniadanie, bo nawet nie przekroi bułki, bo z góry zakłada, że potnie się nożem. Często śpi ze mną, wtedy zasypia szybko. Sam leżąc w łóżku, męczy się i nie może zasnąć. Często płacze, jest smutny, rozdrażniony, ma niską samoocenę. Chciałby, bym była z nim 24 godziny na dobę. Sama zajmuje się synem, nie pracuję ze względu na jego stan zdrowia. Filip ma orzeczenie o niepełnosprawności, jednak nie ma przyznanej opieki, stąd nie mam świadczenia pielęgnacyjnego. Niestety zajęcia, które mają pomóc Filipkowi wydostać się ze szponów depresji oraz nauczyć życia z zespołem Aspergera są prywatne. Obozy terapeutyczne, które mogłyby przynieść poprawę, również są bardzo kosztowne. Przez to, że wychowuję synka sama nie stać mnie na zapewnienie tych niezbędnych godzin leczenia. Ogromnie proszę o pomoc! Kwota zbiórki jest szacunkowa.

969,00 zł ( 4.55% )
Still needed: 20 308,00 zł
Wojtuś Foltański
13 days left
Wojtuś Foltański , 5 years old

Wojtuś potrzebuje terapii – Mama prosi o pomoc!

Kiedy mój syn skończył 4 latka, zauważyłam, że coraz częściej zaczął być obecny w innym świecie, nie bawił się, skupiał wzrok przez chwilę na jednej rzeczy, nie reagując na to, jak do niego mówiłam. Zaczął zatykać uszy, kiedy był włączony odkurzacz bądź grał głośniej telewizor. Bicie, gryzie siebie i sióstr było również dla mnie bardzo niepokojące.  W przedszkolu syna również nauczycielki zauważyły, że coś jest nie tak i powiedziały, bym udała się z nim do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Tak więc zrobiłam. Po wykonanych badaniach w poradni padło podejrzenie, że syn ma autyzm, dlatego wysłali mnie z nim do psychiatry. Po licznych konsultacjach z pedagogami, psychologami, lekarzami psychiatrii została postawiona jednoznaczna diagnoza: autyzm atypowy. Pamiętam ten dzień, jakby to było dzisiaj – to, co czułam, to szok i niedowierzanie... Rozpoczęliśmy intensywne poszukiwania przedszkola terapeutycznego, które objęłoby wsparciem mojego syna. Doradzono nam również, abyśmy poszukali wparcia w miejscu, w którym Wojtuś miałaby szanse na naukę rozwijania umiejętności komunikacyjnych, które są niezbędne do tego, aby w przyszłości mógł za pomocą słów prosić o swoje ulubione picie, zabawkę czy chęć przytulanie się do mnie. Od kiedy rozpoczęliśmy intensywną, indywidualną współpracę z poradnią psychologiczno-pedagogiczną, kiedy wprowadziliśmy zalecenia terapeutyczne do naszego codziennego życia, widzimy znaczącą poprawę w funkcjonowaniu dziecka. Z ogromnym sukcesem zakończyliśmy trening czystości. Wojtuś samodzielnie korzysta z toalety, lepiej reaguje na polecenia, które do niego kierujemy, a przede wszystkim jest bardziej zainteresowany otoczeniem, przedmiotami i osobami, które są obecne w jego niewielkiej odległości. Wojtuś wymaga intensywnego wsparcia terapeutycznego, które pozwoli mu nabyć umiejętności komunikowania się z otoczeniem.  Dążę do tego, aby pojawiła się mowa, dzięki której będziemy mogli się lepiej porozumieć. Zdaje sobie sprawę, że mój syn wymaga intensywnych oddziaływań terapeutycznych. Zwracam się do wszystkich ludzi o pomoc w dążeniu do zrealizowania wspólnych marzeń, o wsparcie, dzięki któremu Wojtuś będzie mógł lepiej rozumieć otaczający go świat. Kasia, mama Wojtusia

966 zł
Aneta Świeca
13 days left
Aneta Świeca , 48 years old

Nieszczęśliwy wypadek doprowadził do amputacji nogi! Pomocy!

W 1982 roku uległam wypadkowi, który pozbawił mnie nogi. Pomimo ciężkich chwil i trudności udało mi się przetrwać i funkcjonować dzięki protezie, którą noszę na lewej nodze. Niestety, po 15 latach użytkowania, moja obecna proteza uległa znacznemu zużyciu i potrzebuje pilnej wymiany. Koszt nowej protezy podudzia lewej nogi wyceniony przez protetyka, wynosi aż 95 900 złotych. Jest to suma, której niestety nie jestem w stanie pokryć ze względu na naszą trudną sytuację finansową. 13 lat temu mój mąż zginął w wypadku i od tamtego momentu samotnie wychowuję naszą córkę. Sprawia to, że nasza sytuacja finansowa jest niezwykle trudna, ponieważ muszę radzić sobie z ograniczonymi środkami, które otrzymujemy z renty. Dodatkowo mieszkamy w domu, który wymaga pilnego remontu – brakuje w nim łazienki, sufit w wejściu do domu jest zniszczony, a pokoje wymagają gruntownego odnowienia i wymiany instalacji elektrycznej. Podczas gdy pada deszcz, musimy rozstawiać miski, bo zalewa nas woda. Dużym utrudnieniem są również strome schody. Ze względu na ograniczone środki nie jestem w stanie go wyremontować i uzbierać jednocześnie na protezę. Pomimo tych trudności, angażuję się w wolontariat jako wychowawca na koloniach, prowadząc zajęcia sportowe dla dzieci. Jedynie dzięki protezie mogę być samodzielna, dlatego jest ona tak ważna dla mojego codziennego funkcjonowania.  Bardzo proszę o Wasze wsparcie w tej trudnej dla mnie sytuacji. Każda wpłata jest dla mnie ogromną ulgą i krokiem w stronę poprawy jakości życia – zakupu protezy oraz wyremontowania domu. Z całego serca dziękuję za każdą okazaną pomoc. Aneta

965,00 zł ( 0.62% )
Still needed: 154 248,00 zł
Natalia Wcisło
Natalia Wcisło , 32 years old

Ma 30 lat i życie, które zadaje ciągły ból! Pomóż!

W tym roku skończę 31 lat. Mimo że mój wiek wskazuje na to, że jestem młodą kobietą, liczne choroby sprawiły, że wcale się tak nie czuję.... Odbierają mi one możliwość cieszenia się życiem, z uwagi na codzienność, która jest dla mnie niezwykle bolesna. Gdy zdiagnozowano u mnie białaczkę, myślałam, że nic gorszego już mnie nie spotka. Oj, jak bardzo się myliłam... Dziś największym moim problemem są dolegliwości związane z kręgosłupem, w tym rwa kulszowa, które sprawiają, że każdy mój dzień to ból! Co więcej, rwa sprawiła, że dostałam paraliżu nogi! Tak bardzo się boję, że przestanę chodzić… Jeśli nic z tym nie zrobię – jeśli nie zdobędę środków na rehabilitację, już niedługo będę w stanie się przemieszczać jedynie na wózku inwalidzkim! Tak bardzo nie chcę doczekać dnia, w którym nie będę w stanie wstać z łóżka. To będzie dla mnie jak wyrok, gdy będę całkowicie uzależniona od pomocy drugiego człowieka...  Proszę, pomóż mi zdobyć środki na rehabilitację! Tylko ona może mnie uratować... Natalia

963 zł
Marek Ćwikliński
Marek Ćwikliński , 42 years old

Nieszczęśliwy wypadek – maszyna wciągnęła nogę Marka❗️

Marek do tej pory wiódł normalne, skromne życie. Mieszkał wraz z naszą mamą i młodszym bratem. Był pogodny i towarzyski, wolne chwile spędzał na rowerze. Nigdy nie miał lekko — od urodzenia musi zmagać się z chorobą. Jednak mimo to, próbował żyć normalnie. Pracował dorywczo w rolnictwie, aby mieć środki na swoje wydatki. Wystarczyła jedna chwila, by jego życie legło w gruzach... Do wypadku doszło podczas wykonywania prac przy oczyszczaniu przystawki do kukurydzy. To były sekundy – maszyna wciągnęła nogę Marka. Z miejsca wypadku został przetransportowany helikopterem do szpitala w Bydgoszczy.  O zdarzeniu zostałem poinformowany przez znajomego strażaka. Na początku jeszcze nie wiedziałem, że chodzi o Marka. Poinformowano mnie, że wypadek wydarzył się przy naszym rodzinnym domu, co bardzo mnie zmartwiło. Jak się później okazało – słusznie, chodziło o mojego brata... Niestety, konieczna okazała się tzw. niepełna amputacja na poziomie uda! Lekarze podjęli się także przeszczepu kości udowej, chcąc jak najlepiej pomóc Krzyśkowi.  Mój brat ponad tydzień w ciężkim stanie przebywał na OIOM-ie, a następnie został przeniesiony na oddział ortopedii. Teraz na szczęście przebywa już w domu. Porusza się na wózku, jednak do codziennej egzystencji potrzebuje wsparcia drugiej osoby. Mimo tego tragicznego wydarzenia, marzy o byciu niezależnym. Niestety sytuacja, w jakiej się obecnie znajduje, jest bardzo ciężka. W domu rodzinnym nie ma odpowiednich warunków. Potrzebna jest rehabilitacja – wyjazd na sześciomiesięczny turnus! Staram się pomagać, jak tylko mogę, ale moje możliwości finansowe są ograniczone. Sam nie podołam... Bardzo potrzebujemy pomocy. Twój mały gest może być dla Marka ratunkiem. Nie pozwól, by nieszczęśliwy wypadek odmienił jego życie na zawsze! Brat Krzysztof

963,00 zł ( 0.54% )
Still needed: 174 569,00 zł