Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sławomir Ziółkowski
Sławomir Ziółkowski , 51 years old

Tylko rehabilitacja może mi pomóc w walce z ALS❗️Pomocy❗️

W listopadzie 2023 roku otrzymałem diagnozę stwardnienia zanikowego bocznego. To był dla mnie szok. W pewnym momencie zacząłem utykać na jedną nogę i wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że taka błahostka stanie się początkiem walki o sprawność. Stwardnienie zanikowe boczne to postępująca choroba neurodegeneracyjna. Stopniowo prowadzi do utraty zdolności kontrolowania mięśni, do trudności w chodzeniu, mówieniu, jedzeniu i, ostatecznie, oddychaniu. W takiej sytuacji każda forma wsparcia staje się niezmiernie istotna. Niestety, moja sytuacja zdrowotna pogarsza się z dnia na dzień. Przeprowadziłem się z Warszawy, próbując znaleźć nowe miejsce i siłę do kontynuowania pracy. Jednak choroba sprawiła, że to niemożliwe. Nie ma leku, ale bardzo chciałbym znaleźć dobrą rehabilitację, która pomogłaby mi powstrzymać rozwój choroby. Niestety, nie jest refundowana. Koszty są ogromne, a ja nie jestem w stanie samodzielnie sprostać tym wyzwaniom. Już nie jestem w stanie pracować. Jestem jeszcze w stanie chodzić, ale choroba stopniowo odbiera mi kontrolę nad ciałem. Dlatego zdecydowałem się sięgnąć po Waszą pomoc. Każda kwota, którą zechcecie przekazać, jest dla mnie jak promyk nadziei na poprawę stanu zdrowia. Sławomir

1 563,00 zł ( 2.93% )
Still needed: 51 629,00 zł
Mariusz Walczak
Urgent!
Mariusz Walczak , 33 years old

Chrześniaczka trzyma mnie przy życiu – Nowotwór na płucach jest nieoperacyjny...

Rok temu wybrałem się do lekarza na zwykłą wizytę kontrolną. Po wstępnych badaniach i wynikach lekarz zdecydował się zrobić dokładniejsze badania. Nie spodziewałem się, że zdiagnozuje u mnie raka jelita grubego.  Nowotwór spowodował wielkie spustoszenie w moim organizmie, przez co lekarze musieli podjąć bardzo szybkie leczenie. Wdrożono chemioterapię oraz radioterapię, przez które straciłem na wadze ponad 20 kg. Wyglądałem jak wrak człowieka, ale w głębi serca czułem, że nie mogę się poddać. Była to próba charakteru i siły ducha, którą musiałem wygrać dla moich bliskich, a zwłaszcza dla nowo narodzonej chrześnicy. To ona dawała mi tyle siły i chęci do walki z rakiem. Byłem wykończony fizycznie, ale dzięki niej nie poddałem się psychicznie! Nadszedł czas najgorszy, ale zarazem i czas nadziei. Po 8. miesiącach radio i chemioterapii lekarze zdecydowali, że czas na operację. Miała ona być bardzo ciężka i ryzykowna do tego stopnia, że wielu lekarzy nie chciało się jej podjąć. Nowotwór zdążył spowodować perforacje na ścianie jelita i zaczął uciskać główne nerwy wychodzące z kręgosłupa, które odpowiadają za poruszanie nogami. Szczęśliwie znalazł się pewien młody chirurg z Oslo, który po obradach z lekarzami prowadzącymi podjął się operacji. Zostałem poinformowany o tym, że zostanie usunięte całe jelito grube i prostata przez co musi zostać wyłoniona stomia na brzuchu.  Operacja niosła za sobą 90% ryzyka na całkowity paraliż lewej nogi, a także stuprocentową pewność paraliżu stopy. Operacja była konieczna, więc nie mogłem odmówić. Pogodziłem się z możliwymi scenariuszami, ale nie traciłem wiary i nadziei. Rodzina i chrześnica trzymały mnie przy życiu. Operacja miała trwać około 5 godzin, lecz z powodu licznych komplikacji trwała ponad 13 godzin.  Nowotwór wyrządził tyle szkód, że trzeba było też usunąć nerwy po drodze do niego, a co najgorsze, również pęcherz moczowy. Na skutek tego trzeba było wyłonić dodatkową stomię układu moczowego bezpośrednio z nerek, bez możliwości rekonstrukcji układu. Przez to jestem skazany na dwie stomię do końca życia. Rozpocząłem fizjoterapię, aby odzyskać pełną sprawność w lewej nodze, lecz nerwy są na tyle uszkodzone, że powodują ogromne bóle.  Niestety onkolog poinformował mnie o przerzucie nowotworu na płuca. Jest nieoperowalny. To najgorsze, co mogłem usłyszeć. Mógłbym przetrwać każdą operację i wyzdrowieć, ale coś takiego całkowicie mnie załamało. Zostały tylko próby przedłużenia życia za pomocą chemioterapii. Lekarz odradził mi też powrotu do pracy, więc nie mogę już sam zarabiać na życie. 4 lata temu wyjechałem do pracy do Norwegii. Obecnie tu żyję i się leczę. Dojazd do lekarza prowadzącego musi odbywać się samolotem z racji odległości mojego miejsca zamieszkania a szpitala specjalistycznego (Tromso – Oslo). Zakładam tę zbiórkę, aby spróbować uzyskać pieniądze na koszty ciągłej walki z nowotworem oraz na koszty życia w takim stanie. Bardzo proszę Cię o pomoc! Mariusz ➡️ Licytuj i pomóż Mariuszowi!

1 562 zł
Alan Ciołek
4 days left
Alan Ciołek , 8 years old

Lepsze jutro Alana zależy także od Ciebie!

Wiedziałam, że zostając mamą, będę walczyć o godne i dobre życie swojego dziecka. Każda kobieta tak robi. Jednak nie sądziłam, że los podrzuci mi dodatkowe kłody pod nogi i moja wspólna droga z synkiem będzie nadwymiar wyboista... Afazja i zaburzenia integracji sensorycznej to słowa, których nigdy nie chciałam usłyszeć. Zwłaszcza że dotyczą mojego synka! Alan ma 6 lat, jednak zaburzenia sprawiają, że nie rozwija się tak, jak inne dzieci w jego wieku. Mój synek potrzebuje ciągłej pomocy, a także wsparcia specjalistów zarówno na rehabilitacji jak i na terapii. Alan, by móc nadrobić braki, ma wizyty u logopedy, terapeuty integracji sensorycznej, integracji bilateralnej i fizjoterapeuty.  Niestety koszty walki o lepsze jutro Alana przerastają moje możliwości finansowe. Chciałabym móc zapewnić synkowi wszystko to, czego potrzebuje, jednak brutalna rzeczywistość odbiera nadzieję na lepsze jutro... Proszę, pomóż nam! Edyta, mama Alana

1 562 zł
Wioletta Lewandowska
7 days left
Wioletta Lewandowska , 53 years old

Tylko teraz można coś zrobić! Pragnę jedynie chodzić!

W dzieciństwie zdiagnozowano u mnie wrodzone zwichnięcie stawów biodrowych. Diagnoza została postawiona zbyt późno, po ukończeniu przeze mnie trzeciego roku życia… Później przeprowadzono dwie operacje obydwu stawów biodrowych.  Niestety okazały się nieudane, ponieważ jedną nogę miałam prawie 4 cm krótszą. Pomimo noszenia specjalnych wkładek ortopedycznych całe życie kulałam, ciągle pojawiały się różne skurcze i przykurcze mięśni, co wymagało rehabilitacji oraz pobytów w szpitalu. W ramach moich niewielkich możliwości finansowych robiłam wszystko, co w mojej mocy tj. wykonywałam codziennie specjalne ćwiczenia, aby zachować swoją sprawność, by móc pracować, by się nie izolować, ale by móc przebywać wśród ludzi. Pomimo moich działań zmiany zwyrodnieniowe coraz bardziej postępowały i rozszerzyły się na kolana i stopy. Na przełomie 2013/ 2014 roku z uwagi na ciężką pracę fizyczną i wyczerpanie psychiczne, moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. W konsekwencji prawie przestałam chodzić! Zaczęłam wtedy szukać wszędzie pomocy, aby zatrzymać chorobę i wyrwać się ze stanu pogłębiającej się depresji. Samodzielnie poruszanie się sprawia mi teraz dużo trudności. Obecnie chodzę bardzo powoli za pomocą kul, co  dodatkowo mnie przygnębia, tym bardziej że osoby, które spotykam, pytają się mnie, dlaczego po prostu nie przesiądę się na wózek inwalidzki, zamiast poruszać się "jak mucha w smole"... Dlatego na przekór wszystkiemu na krótkich dystansach staram się używać kijków do nordic walking i udawać zdrową, wysportowaną osobę. Moją postawę na razie można określić jako „przykurczoną”, więc udawanie zdrowej wychodzi mi z różnym skutkiem, ale nie poddaję się. Lekarze twierdzą, że w przyszłości będę musiała przejść kolejne operacje i będą to zabiegi skomplikowane. Żaden specjalista nie potrafi zagwarantować, w jakim stanie będą mój system kostny i mięśniowy po tych zabiegach. Może się okazać, że operacje nie przyniosą spodziewanej poprawy, a nawet, że pogorszą sytuację. Nie wiem, jaki będzie rezultat operacji. Wiem jedno – dzisiaj jest najlepszy czas, a może i jedyny, abym jak najlepiej zadbała o własne zdrowie! Dlatego potrzebuję specjalistycznej pomocy w stałej fizjoterapii, rehabilitacji oraz w zakresie tzw. medycyny alternatywnej dla powszechnej medycyny uniwersyteckiej tj. naturoterapii, terapii typu czaszkowo-krzyżowej, klawikoterapii, bioterapii i akupresurze. W moim przypadku bardzo istotna jest też praca z dobrym psychologiem, również w kwestii znalezienia i konsekwentnego realizowania nowej drogi zawodowej, pracy nawet gdyby miało dojść do pogorszenia się stanu zdrowia. To wszystko wiąże się jednak z wysokimi kosztami, których sama nie potrafię udźwignąć. Jestem osobą bezrobotną, zarejestrowaną w Urzędzie Pracy. Posiadam orzeczenie o niepełnosprawności z uwagi na moje ograniczenia w poruszaniu się, dlatego moja aktywność zawodowa jest dosyć ograniczona. Jeśli już dojdzie do ostateczności, czyli operacji, chcę, aby mój układ kostny, mięśnie i psychika były w jak najlepszym stanie. Pragnę odpowiednio się do nich przygotować, aby po operacji jak najszybciej odzyskać sprawność chodzenia i zdolność do samodzielnego życia.  Najważniejsze dla mnie jest zatrzymanie niekorzystnych skutków choroby i poprawa stanu mojego zdrowia. Dlatego bardzo proszę o pomoc. Niestety sama nie dam rady niczego zdziałać. Wasze wsparcie może zdziałać cuda, których teraz bardzo potrzebuję! Wiola

1 560 zł
Ada Napieralska
Ada Napieralska , 26 years old

Jestem w pełni samodzielna – brakuje mi tylko odpowiedniej rehabilitacji!

Tu cudów nie będzie, nauczy się co najwyżej podstawowych czynności – takie słowa padały z ust lekarzy tuż po moim urodzeniu. A dziś?  Dziś pisze do Was absolwentka studiów magisterskich, socjolog, pedagog, miłośniczka podróży, zwierząt, kuchni włoskiej, rękodzieła i.... tańca, który jest dla mnie całym życiem.  Urodziłam się z przepukliną oponowo-rdzeniową – najcięższą postacią rozszczepu kręgosłupa, której skutkiem jest niedowład nóg. Jestem pod opieką ortopedy, neurologa oraz reumatologa. Na co dzień poruszam się na wózku inwalidzkim. Jest on niezbędny do tego, bym mogła samodzielnie wychodzić z domu, docierać na wizyty lekarskie w różnych częściach miasta, a także na spotkania ze znajomymi i trening. Taniec na wózku trenuję od ponad dwóch lat. Moją największą fascynacją jest bachata – taniec wywodzący się z Karaibów. Bachata to nie tylko sama technika, ale przede wszystkim sztuka ekspresji i środek wyrazu dla naszego wewnętrznego wdzięku. Do mojego codziennego funkcjonowania i zapewnienia mi jak największej samodzielności, potrzebny jest wózek aktywny o jak najniższej wadze. Jego koszt to ok. 15 000 zł. Dzięki niemu będę mogła nie tylko realizować swoją pasję, lecz także, przede wszystkim, żyć zwyczajnym życiem młodej kobiety. Ada ➡️ Poznaj bliżej Adę i to, jak wyraża się poprzez taniec! ➡️ Ada na Instegramie

1 560,00 zł ( 29.32% )
Still needed: 3 760,00 zł
Andrzej Buczek
Andrzej Buczek , 62 years old

Choroba nie może mnie pokonać. Proszę, pomóż mi z nią walczyć!

Stwardnienie rozsiane to trudny przeciwnik. Wiem to, bo walczę z nim już od czterdziestu lat i mimo tylu starań wciąż mnie wyprzedza. To nie jest i nigdy nie będzie wyrównana bitwa. SM zawsze ma przewagę. Może zaatakować w najmniej spodziewanym momencie i w najbardziej dotkliwy sposób… Mimo to ciągle walczę, staram się przewidywać ruchy rywala, wyprzedzać je. Wiem, że dopóki jest nadzieja na poprawę, zrobię co w mojej mocy, aby stanąć o nią w szranki. Istnieją leki nowej generacji, dzięki którym mógłbym zawalczyć o opóźnienie postępów choroby. Taką szansę daje mi również intensywna i systematyczna rehabilitacja.  Kiedyś byłem człowiekiem bardzo aktywnym. Teraz moja jedyna aktywność wiąże się z regularną rehabilitacją i walką o jak najlepsze jutro. Miałem też plany, a dzisiaj są one bardzo rozmyte. Czuję się nieporadny, uzależniony od pomocy innych osób, nawet w najprostszych codziennych sprawach, ale życie toczy się dalej... Mam wspaniałego 8-letniego syna, dla którego chcę walczyć, wierzę, że jeszcze nie wszystko stracone...  Oprócz ćwiczeń pod okiem wykwalifikowanej kadry medycznej i w specjalistycznych ośrodkach, moja rehabilitacja powinna odbywać się również w warunkach domowych. Im częściej i więcej będę usprawniać swoje ciało, tym lepszy efekt uda mi się uzyskać w zmaganiach z chorobą, dlatego bardzo proszę Cię o pomoc w zbieraniu środków na zakup wózka pionizującego, dzięki któremu będę miał szansę na odbywanie niezbędnej rehabilitacji w domu!  Andrzej

1 558,00 zł ( 2.09% )
Still needed: 72 911,00 zł
Liza Yaremenko
Liza Yaremenko , 15 years old

Liza potrzebuje na razie jednego cudu - zakupu wózka...

Liza niczym nie różniła się od swoich rówieśników. Wszystko zmieniło się, gdy w wieku 6. miesięcy nagle osłabła, a jej rozwój fizyczny stanął w miejscu...  To było straszne. Nie wiedziałam, co dzieje się z moją córką! Chodziłam do wielu lekarzy, wykonywano jej mnóstwo badań. Każda wizyta w szpitalu wiązała się z ogromnym stresem i napięciem.  Przeprowadzone badania genetyczne pozwoliły potwierdzić rdzeniowy zanik mięśni typu 1! Liza jest niepełnosprawna ruchowo w stopniu znacznym. Nie potrafi sama usiać, ani zrobić kroku. Karmiona jest przez sondę nosowo-żołądkową. Wymaga stałej, całodobowej opieki! Choroba nasiliła się, gdy skończyła 10 lat. Mięśnie pleców były za słabe, dlatego rozwinęła się skolioza. Wkrótce pojawiły się także problemy z oddechem. Wybuch pandemii tylko pogorszył jej zdrowie! Moja córka zachorowała na COVID-19. Była jeszcze słabsza! Własnymi siłami zapewniłam jej opiekę medyczną. Liza jest bardzo dzielna, nie poddaje się i każdego dnia udowadnia, że mimo tylu przeciwności, daje radę. Stara się by także pilną uczennicą i uczestniczy w nauczaniu on-line.  Przed nami jeszcze jedna góra lodowa – operacja kręgosłupa. Cierpię na samą myśl, że moja nastolatka musi znosić tyle bólu i trudności… Dzisiaj stoję przed ogromnym wyzwaniem zakupu elektrycznego wózka inwalidzkiego oraz gorsetu. Jest to niezbędny sprzęt, który nie tylko usprawni jej rozwój fizyczny, ale także umożliwi samodzielne poruszanie.  Proszę, bez Waszej pomocy sama nie podołam tym wydatkom. Liza już nigdy nie będzie miała w życiu łatwo. Możemy jednak zmniejszyć liczbę stojących przed nią przeszkód...  Mama Lizy

1 553,00 zł ( 4.7% )
Still needed: 31 426,00 zł
Olek Kwiatkowski
Olek Kwiatkowski , 10 years old

Pomóż Olkowi i jego mamie zdjąć z barków choć jeden ciężar..

Olek to moje oczko w głowie. Nie może być inaczej, bo przez życie idziemy z wieloma trudnościami, ale razem! Dźwigamy ogromny bagaż, z którym już nigdy się nie rozstaniemy. Możemy jedynie wyjąć z niego kilka obciążeń, zmniejszyć objętość, choć i tak będzie z nami na zawsze… Olek cierpi na całościowe zaburzenia rozwoju w postaci autyzmu. W przypadku takiej diagnozy mówimy o odmiennej ścieżce neurorozwojowej – innym modelu rozwoju człowieka. Wrodzonym i nieusuwalnym. U każdej osoby ze stwierdzonym spectrum, objawy mogą być inne. W przypadku Olka wymagają one całodobowego wsparcia w codziennym funkcjonowaniu. Mój synek nie jest w stanie zaspokoić swoich podstawowych potrzeb życiowych takich jak samoobsługa, czy komunikowanie z otoczeniem. Z tego powodu uczęszcza do specjalnej placówki edukacyjnej. Niemniej najlepszym sposobem na pomoc mu w prawidłowym rozwoju są wyjazdy na obozy rehabilitacyjne, specjalizujące się w zajęciach dla takich dzieci jak on.  Koszty turnusy przekraczają jednak moje możliwości finansowe. Dlatego bardzo proszę – pomóżcie nam odjąć choć trochę trosk, z tego bagażu, który dźwigamy… Iwona, mama 

1 551,00 zł ( 14.57% )
Still needed: 9 088,00 zł
Miłosz Wasilewski
Miłosz Wasilewski , 10 years old

Walka z SMA nadal trwa... Miłosz Cię potrzebuje!

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za dotychczasowe wsparcie! Wasza pomoc jest nieoceniona! Niestety, Miłosz nadal Was potrzebuje... Oto nasza historia: Kiedy usłyszeliśmy diagnozę – byłam zrozpaczona. Wtedy o chorobie nie mówiło się zbyt wiele, nie istniało skuteczne leczenie, nie było terapii. Miałam wrażenie, że w jednej chwili świat rozsypał się na kawałki… Mózg podpowiadał mi najgorsze wizje przyszłości, ale wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, by żadna z nich nie stała się rzeczywistością. Podjęliśmy trudne decyzje – całe życie zostało podporządkowane chorobie.  Miłoszek początkowo rozwijał się prawidłowo. Nic nie wskazywało na to, że w jego genach jest taka straszna choroba. Zaczęliśmy się niepokoić, kiedy zauważyliśmy, że synek boi się samodzielnie stanąć bez asekuracji i gdy zaczął nieprawidłowo chodzić. Po wielu badaniach i konsultacjach z lekarzami, otrzymaliśmy straszliwą diagnozę - SMA. Lekarze przewidywali, że mój synek nigdy nie stanie na własnych nogach. Ta choroba to dla wielu dzieci wyrok. Niestety, pomimo niewielkich sukcesów, już zawsze będziemy prowadzić trudną walkę. Miłosz potrzebuje pomocy tu i teraz!  Synek ma już 9 lat. Za nim tysiące godzin spędzonych na sali rehabilitacyjnej, operacje, kolejne dawki leku, który pozwala zahamować postęp choroby. Efekty widoczne są w codziennym funkcjonowaniu, ale już wielokrotnie przekonaliśmy się, że choroba jest bardzo podstępna – nie bez powodu jest określana mianem cichego zabójcy. Rozwój choroby doprowadził do tego, że u Miłosza pojawiła się skolioza, której rozwoju nie byliśmy w stanie zatrzymać. Przerażenie rosło, bo postępujące skrzywienie kręgosłupa powodowało ogromny ból i stanowiło realne zagrożenie dla mojego dziecka. Lekarze zadecydowali o natychmiastowej operacji. Trudno mi opisać to, co przeżyliśmy. Strach, nadzieja, rosnąca niepewność. Miałam wrażenie, że dostajemy od życia kolejny cios... Operacja była ratunkiem, ale przed nami kolejne wyzwania, bo teraz Miłoszek wymaga jeszcze intensywniejszej rehabilitacji, zakupu specjalistycznego sprzętu oraz zabezpieczenia w postaci leków i niezbędnych suplementów. Kwoty, których na ten moment potrzebujemy, liczą się w dziesiątkach tysięcy złotych. Świadomość tego, że stracimy coś ważnego przez brak środków, jest porażająca. Przez wiele lat robiliśmy wszystko, by zapewnić Miłoszkowi to, co niezbędne, ale znów choroba stawia przed nami mur. Obecnie Miłosz porusza się na wózku. Samodzielnie jest w stanie przejść jedynie niewielki dystans. Dzięki lekom choroba nie postępuje, ale synek stale rośnie… Ma przykurcze w biodrach i kolanach, przez co codzienna rehabilitacja jest niezbędna. Niedawno odebraliśmy pionizator, dzięki któremu możemy wypracowywać u Miłosza prawidłową postawę. Niestety, już teraz wiemy, że za kilka lat, konieczne będzie wykonanie drugiej operacji. Synek przebył już jedną stabilizację kręgosłupa, poprzez wstawianie prętów magnetycznych, które co jakiś czas jeździmy rozciągać.  Pręty w kręgosłupie sprawiają, że Miłosz ma duże ograniczenia w poruszaniu i codziennym funkcjonowaniu. Potrzebujemy Twojej pomocy! Tylko dalsza intensywna rehabilitacja, a za jakiś czas również i operacja, dają Miłoszkowi szansę na lepszą przyszłość… Patrzę na mojego syna i jedyne, co chciałabym mu obiecać to, że już nie będzie bolało. Niestety, nie mogę go o tym zapewnić. Wiem jednak, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by dać mu szansę. Proszę cię o maleńką iskierkę nadziei. Tylko i aż tyle. Rodzice Miłosza

1 550 zł