Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zuzia Półtorak
Zuzia Półtorak , 5 years old

Mała Zuzia liczy na Twoje wsparcie❗️Pomożesz❓

Nasza córeczka Zuzia ma dopiero 4 latka i zmaga się z Zespołem Millera-Diekera, padaczką lekooporną, wzmożoną wiotkością krtani, skoliozą… Nie mówi, jest karmiona przez gastrostomię. Do tego nie siedzi sama, nie potrafi nawet utrzymać główki w pionie.  Codziennie mamy rehabilitację, wizyty z osteopatą i inne terapie. To obecnie jedyny sposób, by wspomóc naszą dzielną dziewczynkę w codziennym funkcjonowaniu. Ale Zuzia rośnie bardzo szybko i co chwila musimy wymieniać sprzęty typu pionizator czy wózki.  Bez tych drugich nie dojedziemy na leczenie. Bez nich jej życie będzie o wiele mniej znośne. Dlatego zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc dla naszej Zuzi. Chcielibyśmy zakupić jak najszybciej większy wózek, który służyłby jej sprawnie przez jakiś czas. Ale koszty są naprawdę ogromne. To nie tylko cena wózka, ale dojazdów, leczenia i wielu, naprawdę wielu terapii niezbędnych dla zdrowia i funkcjonowania Zuzi. Każda złotówka podarowana nam z dobrego serca to ogromny gest i jeszcze większa pomoc w tej ciężkiej walce o przyszłość. Rodzice ➡️ Facebook – Zuzia kontra Zespół Millera-Deckera

1 613,00 zł ( 14.43% )
Still needed: 9 558,00 zł
Maks Szyłak
Maks Szyłak , 3 years old

Lekarze nie dawali mojemu dziecku ŻADNYCH szans! Każdego dnia Maksiu jednak dzielnie walczy!

Pomogliście mojemu synkowi! Nigdy nie zdołam odwdzięczyć się za Waszą dobroć i okazane serce! Maksiu nadal przebywa w specjalistycznym ośrodku i potrzebuje wsparcia! Nasza historia:  Mój syn miał urodzić się martwy! Dziś każdego dnia zadziwia nas jednak swoją odwagą, upartością i siłą. Od pierwszych swoich dni walczy o każdą minutę swojego życia – a ja o godną i dobrą przyszłość dla niego. O tym, że Maksiu urodzi się chory, dowiedziałam się w 28. tygodniu ciąży. Było mi bardzo trudno przyjąć tę wiadomość. Początkowo lekarze uważali, że synek urodzi się z wrodzoną wadą końsko-szpotawą i wielowodziem. Z czasem powiedziano, że po prostu przyjdzie na świat martwy! Gdy wracam myślami do tamtych chwil, do słów, które usłyszałam, moje ciało drży, a łzy same nachodzą do oczu. Od tamtej pory nic nie było już takie samo… Diagnoza bardzo mnie przybiła. Nie mogłam się jednak poddać. Pod sercem nosiłam synka, dla którego byłam w stanie zrobić wszystko. Czas oczekiwania, który z początku przepełniony był niesamowitą radością i szczęściem, zamienił się w chwile niepewności i strachu, co przyniesie przyszłość… Narodziny Maksia wspominam jako dramatyczną walkę o każdą minutę jego życia. Na szczęście udało się go uratować. Synek przeżył i w tamtym momencie to było najważniejsze. Niestety, z czasem okazało się, że obciążony jest aż 13 wadami!  Najprawdopodobniej najbardziej odpowiedzialną wadą za jego stan jest brak podziału płatów czołowych. Mojemu małemu wojownikowi nie dawano szans na przeżycie, jednak z każdym kolejnym dniem utwierdzał wszystkich, jak bardzo się mylimy.  Pierwszy rok życia Maksia spędziliśmy w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Tam synek otrzymał odpowiednią opiekę i był pod stałą kontrolą lekarzy. Po tym czasie udało się jednak znaleźć bardziej odpowiednią placówkę, jaką jest Zakład Opiekuńczo Leczniczy. Maksiu przebywa tam do dzisiaj…  Jest to miejsce przystosowane dla dzieci wentylowanych mechanicznie, takich jak Maksio, dlatego właśnie tam obecnie przebywamy. Początkowo wszyscy uznawali, że synek nie będzie w stanie się poruszać. Dziś, dzięki odpowiedniej i regularnej rehabilitacji, potrafi już machać rączkami. Rozpoznaje także głosy najbliższych.  Moje dziecko wymaga opieki jak najlepszych specjalistów. Niestety pobyt w ośrodku, jak i dojazdy są bardzo kosztowne, a moje oszczędności już się skończyły… Jeżeli nie opłacę pobytu Maksia w ośrodku, moje dziecko zostanie pozbawione fachowej opieki. A wtedy… Boję się tego, co może się stać! Proszę, pomóżcie nam w tym ciężkim czasie! Bez Was nic się nie uda…  Mama

1 612 zł
Wiktoria Spychała
Wiktoria Spychała , 16 years old

Jej brat zmarł, a Wikusia wciąż rozpaczliwie walczy! Pomóż!

Z całego serca dziękujemy za otrzymane wsparcie! Każda cegiełka dołożona do poprzedniej zbiórki umożliwia systematyczną rehabilitację, która pomaga Wiktorii w codziennym funkcjonowaniu. Bardzo doceniamy Wasze dobre serca i jesteśmy ogromnie wdzięczni za okazaną pomoc! Śmiało mogę stwierdzić, że jesteście aniołami! Jednak nasza walka o zdrowie i sprawność Wiktorii cały czas trwa, dlatego niezmiennie potrzebujemy Waszej pomocy. Poznaj naszą historię: Wiktoria to moja 15-letnia córeczka. Urodziła się jako skrajny wcześniak w 26. tygodniu ciąży... O 3,5 miesiąca za wcześnie. Przeżyła. Jej braciszek niestety nie miał tyle szczęścia... Nasza historia jest trudna, jest w niej wiele strachu, bólu i łez... Czy w końcu po latach cierpienia i dla nas wzejdzie słońce? Czy Wiktoria otrzyma szansę na samodzielność? Miałam mieć dwoje dzieci. Bliźnięta. Zamiast podwójnej radości spotkała mnie podwójna rozpacz, podwójna tragedia... Przedwczesny poród i śmierć. Jeszcze zanim poznałam córeczkę, odczułam najgłębszy ból straty dziecka. Brat bliźniak Wiki był w ciężkim stanie. Żył zaledwie 21 dni. Nie zdążyłam przytulić synka, być przy nim podczas chrzcin oraz wtedy, kiedy po raz ostatni złapał oddech.  Nie znam słów, którymi mogłabym wyrazić to, co czuje matka, której los odbiera dziecko. To, że Wiki przeżyła, to cud! W sercu czuję, że to właśnie braciszek ją uratował. Dużo słabszy osłonił drugie życie i pozwolił siostrzyczce przeżyć. Wikusia była lekka jak piórko, ważyła zaledwie 850 gramów – cudem przeżyła. To były naprawdę dramatyczne miesiące... Walczyłam z przeszywającym bólem po stracie synka oraz z nieustającym niepokojem – czy  córka przeżyje oraz jakie będą konsekwencje jej walki o życie... Córeczka do dzisiaj ponosi konsekwencje zbyt wczesnego porodu. Zmaga się z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym, epilepsją i upośledzeniem umysłowym. Od feralnego dnia narodzin każdy dzień to walka pełna strachu o życie i zdrowie Wiktorii. Córeczka jest po kilku poważnych operacjach, przeżyła też reanimację – kolejne najgorsze minuty w moim życiu.  Stale trwa też intensywna rehabilitacja Wiktorii, bo tylko dzięki niej udaje nam się wypracować kolejne umiejętności. Walczymy o to, by Wiktora chodziła. To byłoby ogromne ułatwienie w opiece nad nią, a dla niej ogromny krok w stronę upragnionej sprawności i samodzielności. Osiem lat temu u córeczki został przeprowadzony zabieg rizotomii grzbietowej. Była to bardzo skomplikowana operacja, jednak okazało się, że to dopiero początek wieloetapowego leczenia operacyjnego. Dzięki licznym masażom, rozciąganiu i ćwiczeniom, spastyka nigdy nie wróci. Tuż po zabiegu, jak za dotknięciem magicznej różdżki, przykurcze ustąpiły, a szansa na sprawne, samodzielne poruszanie się i wyprostowane kolanka stała się bardziej realna. Niestety, nie istnieje magiczne zaklęcie, dzięki któremu można byłoby przywrócić siłę w mięśniach, które pozwoliłyby pokonać kolejny ogromny krok do samodzielności. Sukces będziemy możliwy tylko dzięki systematycznej i bardzo intensywnej stymulacji mięśni. Prosimy o wsparcie, dzięki któremu Wikusia może być samodzielna. Bez Waszej pomocy się to nie uda! Monika, mama Wiktorii Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 611,00 zł ( 12.61% )
Still needed: 11 155,00 zł
Nataniel Mączka
Nataniel Mączka , 8 years old

Wesprzyj Nataniela w walce o lepszą przyszłość!

Przez wiele lat, wszystkie nietypowe zachowania mojego dziecka, tłumaczyłam sobie jego trudnym charakterem. Nie dostawałam od lekarzy żadnych niepokojących sygnałów na temat stanu zdrowia Nataniela. Synek rozwijał się prawidłowo, był pogodny, miał zainteresowania. Jednak we wrześniu zeszłego roku zaczęłam zauważać nasilające się nieprawidłowości… Nataniel rozpoczął szkołę, był bardzo podekscytowany. Niestety, nie potrafił bawić się z innymi dziećmi, często trzymał się na uboczu, a na lekcjach miał ogromny problem z koncentracją. W domu również nie potrafił zaznać spokoju. Pojawiły się u niego problemy ze snem, był nadpobudliwy i zaczęły pojawiać się zachowania agresywne. Każda mama potrafi wyczuć, że z jej dzieckiem dzieje się coś niedobrego.  Chodziłam z Natanielem od lekarza do lekarza, gdy w końcu udało się uzyskać diagnozę. U mojego dziecka wykryto autyzm, ADHD oraz niedotlenienie mózgu. Byłam w ogromnym szoku! W głowie ciągle miałam tylko jedno pytanie: „dlaczego to spotkało akurat moje dziecko?!”. Myślę, że do dzisiaj nie pogodziłam się z diagnozą. Nataniel jest niesamowicie inteligentny, wrażliwy i wesoły – wiedzę przyswaja z prędkością światła! Nie zasłużył na utrudnienia, które zaoferował mu zły los. Staram się go wspierać jak mogę. Zakupiłam dla niego wszelkie potrzebne pomoce, zapisałam na trening umiejętności społecznych, a na także terapię behawioralną… To wszystko niestety generuje ogromne koszty, których nie jestem w stanie udźwignąć w pojedynkę. Widzę postępy, które robi Nataniel. Synek jest spokojniejszy, czuje się potrzebny i akceptowany, co daje mu ogromne szczęście. Niestety, aby efekty były trwałe, terapia musi być regularna i intensywna. Proszę, jeśli masz możliwość, wesprzyj mojego synka w walce o lepszy rozwój. Wierzę, że z Twoją pomocą Nataniel będzie w przyszłości mógł cieszyć się spokojnym i samodzielnym życiem! Monika, mama Nataniela

1 610 zł
Jaś Stępień
Jaś Stępień , 13 years old

Proszę, pomóż nam zadbać o przyszłość dla synka!

Mój syn Jasiu zmaga się na co dzień z chorobą, której niestety nie możemy wyleczyć, na którą nie ma leków... Ona będzie z nim każdego dnia. Jedyne, o co mogę zawalczyć, to nieco łatwiejsza przyszłość, w której mój syn będzie samodzielny! Jasiu, ma zespół Aspergera i ADHD. Chodzi do szkoły integracyjnej, w której bardzo dobrze sobie radzi.  Niestety wszelkie dodatkowe zajęcia, które mogą pozwolić mu się rozwijać i które pomogą mu w zdobywaniu umiejętności są dodatkowo płatne... Zasiłek, który mamy niestety nie starcza na wszystkie podstawowe potrzeby. Wychowujemy córkę, która również wymaga pomocy specjalistów. Każdy dodatkowy wydatek zabiera nam wszystkie oszczędności i opustasza nasze konto. Chciałabym, aby syn pojechał na turnus rehabilitacyjny i mógł uczęszczać na dodatkowe zajęcia, ale niestety mnie na to nie stać. Jeśli możesz pomóc nam w codzienności i walce o przyszłość Jasia, będę bardzo wdzięczna!  Mama Janka

1 609,00 zł ( 13.74% )
Still needed: 10 094,00 zł
Jarosław Laskowski
Jarosław Laskowski , 41 years old

Straciłem nogi, nie chcę stracić nadziei! Pomożesz mi wrócić do życia?

Wiele lat pracowałem poza granicami Polski. Stany, Niemcy, nie sądziłem, że wrócę do kraju i znów zamieszkam w domu rodzinnym. W dużym skrócie było tak: pewnego dnia się obudziłem i nie miałem obu nóg... Musiałem nauczyć się żyć, na nowo! To nie był zły sen.  Wróciłem do domu jako niepełnosprawny. Musiałem nauczyć się funkcjonować, do dziś uczę się jak wykonywać wszystko samodzielnie. Nie chciałbym, żeby musiała opiekować się mną moja mama lub jakaś obca osoba...  Nie mogę pracować, nie mogę się utrzymywać. Dostałem wsparcie w wysokości 500 złotych miesięcznie. Jechałem do urzędu na zwykłym wózku inwalidzkim. Wtedy uświadomiłem sobie, że moje miasto i okolica są niedostosowane dla osób niepełnosprawnych. Jest wiele podjazdów, ale na wózki dla dzieci.  Gdy tylko próbowałem odważniej poruszać się po swojej okolicy, lądowałem na ziemi, robiłem sobie krzywdę. Nie jestem już tak odważny po kilku koniecznych wizytach u lekarza i opatrunkach. Oczywiście, mam protezy, ale one również nie są dostosowane do długich dystansów. Obcierają moje nogi i nie są tak stabilne...  Jak zatem dostać się do świata? Do sklepu? Do lekarza? Do urzędu? Do ludzi?  Chciałbym mimo wszystko móc dalej żyć. Funkcjonować, być samodzielnym i nie musieć zamykać się w domu. Moich nóg nie odzyskam, ale może odzyskam ‚‚życie". Pomocą byłby wózek elektryczny.  Dzięki niemu mógłbym bezpiecznie poruszać się po ulicach, mógłbym dostać się wszędzie tam, gdzie bym tego potrzebował. Niestety, wózek pozostaje jedynie odległym marzeniem. Jego koszt przekracza, a nawet zupełnie odbiega od moich możliwości.  Nie jest to dla mnie łatwe i bardzo długo zbierałem się do decyzji napisania do fundacji. Z każdym dniem upewniam się, że żeby móc dalej, w miarę normalnie żyć, muszę uzbierać środki na wózek elektryczny.  Proszę, jeśli możesz podzielić się ze mną swoim sercem, wpłacić nawet drobną kwotę, będę Ci ogromnie wdzięczny! I nie będzie przesadą, gdy napiszę, że odmienisz moje życie! Jarek       

1 607,00 zł ( 14.25% )
Still needed: 9 670,00 zł
Marysia Stepaniuk
Marysia Stepaniuk , 3 years old

Aby móc chodzić Marysia potrzebuje Twojej pomocy! Podaruj nadzieję na sprawność!

Dzień narodzin naszej córeczki był jednym z najszczęśliwszych w całym naszym życiu. Byliśmy wniebowzięci i mogliśmy wpatrywać się w nią godzinami… Niestety, niedługo później spadła na nas straszliwa diagnoza – okazało się, że Marysia jest bardzo chora. Pierwsze niepokojące objawy zauważyliśmy bardzo szybko. Nasza Kruszynka przez pierwsze 3 miesiące życia właściwie nie poruszała rączkami. Wiedzieliśmy, że musimy działać jak najszybciej, by znaleźć przyczynę. U naszej córeczki zdiagnozowano zespoły wrodzonych wad rozwojowych oraz opóźnienie rozwoju. Nasz świat się zawalił… Czemu los tak okrutnie obchodzi się z naszą córeczką? Nigdy nie poznaliśmy odpowiedzi na to pytanie. Nie mogliśmy pozwolić sobie na tonięcie w rozpaczy – Marysia potrzebowała naszej pomocy. Potrzebowała, by ktoś z całej siły o nią zawalczył.  Rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację pod okiem specjalistów. Dzięki niej nasza córeczka zaczęła ruszać rączkami, jest w stanie nawet stanąć – podtrzymując się mebli! To dla nas ogromny sukces, o którym bez terapii nie moglibyśmy nawet marzyć.  Niestety, przed nami jeszcze bardzo długa walka o zdrowie. Aktualnie Marysia nie mówi ani nie chodzi. Wymaga całościowej i całodobowej opieki – co sprawia, że pracować zawodowo może tylko jej tata. Ja jako mama musiałam zrezygnować z pracy, by zająć się córeczką. Nie miałam jednak wyjścia, Marysia potrzebuje pomocy właściwie we wszystkich czynnościach – higienicznych i samoobsługowych. Wiemy, że nasza córeczka nigdy nie będzie tak samo sprawna jak inne dzieci, jednak możemy jeszcze bardzo wiele wypracować. Nasza córeczka może nauczyć się stać samodzielnie, a nawet chodzić!  Kluczem do poprawy funkcjonowania Marysi jest regularna rehabilitacja. Ku naszej rozpaczy jest ona jednak niezwykle kosztowna i nierefundowana. Z całego serca prosimy Was o pomoc w udźwignięciu tego ciężaru finansowego. Wiemy, że dzięki Waszej pomocy możemy podarować naszej córeczce lepszą przyszłość… Rodzice Marysi

1 606 zł
Piotr Dolęga
Piotr Dolęga , 52 years old

Stwardnienie rozsiane zwaliło mnie z nóg. Proszę, pomóż mi w walce o zdrowie!

Z chorobą walczę już ponad 20 lat. Nie podejrzewałem jednak, że będzie ona miała tak ciężki przebieg i spowoduje, że będę musiał poruszać się na wózku… Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy okazało się, że jestem nieuleczalnie chory. Wiadomość o stwardnieniu rozsianym zarówno dosłownie, jak i w przenośni zwaliła mnie z nóg. Bałem się tego, jak szybko choroba będzie postępować, kiedy całkowicie odbierze mi niezależność. Jak najdłużej chciałbym być samodzielny, wierzyć, że mimo bardzo złych prognoz, mnie choroba potraktuje łaskawie. Niestety, około 5 lat temu nastąpiło zaostrzenie choroby. Dziś poruszam się już na wózku, zastąpił mi on nogi, które odmówiły posłuszeństwa… Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się zakupić przystawkę elektryczną do wózka. Jestem Wam ogromnie wdzięczny za wsparcie! Niestety, moja walka nadal trwa… Życie z chorobą stawia przede mną kolejne wyzwania, a moja sprawność staje się coraz mniejsza. By mieć szansę na lesze funkcjonowanie, potrzebuję zakupić specjalny podnośnik sufitowy oraz opłacić roczną opiekę asystenta. Koszty z tym związane są jednak niezwykle wysokie i nie dam rady ich udźwignąć samodzielnie…  Coraz częściej dochodzi do mnie to, że stwardnienie rozsiane będzie postępować, nie dam rady go zatrzymać, chociaż bardzo bym chciał. Wiem, że z czasem nie tylko nogi nie będę mnie słuchać, boję się, że wkrótce nie będę w stanie ruszyć nawet ręką... Proszę, pomóż mi! Każda wpłata i każde udostępnienie są dla mnie szansą na spowolnienie przebiegu choroby oraz dłuższą samodzielność! Wierzę, że dobro wysłane w świat – wraca z podwójną mocą! Piotr

1 603,00 zł ( 4.3% )
Still needed: 35 663,00 zł
Szymon Szczęsny
Szymon Szczęsny , 4 years old

By żyć bez strachu o samodzielną przyszłość!

Szymuś przez pierwszy rok życia rozwijał się prawidłowo. Był uśmiechniętym i bardzo towarzyskim chłopcem. Lubił się bawić z innymi dziećmi, jednak gdy skończył 16 miesięcy, zaczęły się u niego poważne problemy z mową i zachowaniem... Wycofywał się z relacji z ludźmi, zatracał się w swoim świecie. Nie wiedziałam, jak mam mu pomóc i co zrobić, aby dowiedzieć się co się z nim dzieje. Postanowiłam skonsultować syna z wieloma lekarzami w specjalistycznym ośrodku wad rozwojowych dzieci w Toruniu. Po wielu konsultacjach i spotkaniach usłyszałam diagnozę: autyzm dziecięcy. Obecnie synek ma 2,5 roku. Nie mówi, nie nawiązuje kontaktu wzrokowego oraz relacji z innymi dziećmi. Nie reaguje na imię, gdy go wołam. Jego starszy brat i siostra bardzo się starają nawiązać z nim kontakt jednak bezskutecznie. Wychowuję dzieci sama i nie stać mnie na pokrycie kosztów terapii. Autyzm to nie wyrok. Jednak Szymon potrzebuje pomocy, żeby kiedyś móc funkcjonować jak najlepiej i odnaleźć się w otaczającym go świecie. Dziękuje za każdą okazaną pomoc. Julia, mama Szymona

1 603 zł