Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jeremi i Sergiusz Kurpieccy
Jeremi i Sergiusz Kurpieccy , 5 years old

Pomóż naszym synkom! Tak bardzo cierpią...

Od przerwania bólu naszych dzieci dzielą nas pieniądze, których potrzebujemy na specjalistyczne badania. Tylko dzięki nim możemy ustalić pełną diagnozę i wdrążyć leczenie! Chcemy znaleźć źródło problemów z układem pokarmowym synków. Stany zapalne żołądka oraz jelit są z chłopcami od urodzenia, mimo różnych interwencji lekarzy. Bóle brzucha wracają jak bumerang. Starszy synek pyta „Mamo, kiedy w końcu przestanie boleć mnie brzuszek. Ja już nie chce tego bólu”.  Bardzo prosimy o pomoc, by jak najszybciej pomóc dzieciom!  Nasza droga w poszukiwaniu przyczyny złej pracy układu pokarmowego synów trwa już 4 lata. Dodatkowo zaczęły pojawiać się problemy neurologiczne. Zaczęło się, odkąd starszy synek Jeremi skończył pierwszy tydzień swojego życia. Nagłe biegunki wraz ze śluzem, bóle brzuszka w ciągu dnia, a także w nocy, problemy z trawieniem, czerwone popękane policzki, nerwowe zachowania, nietolerancja histaminy trwają do dziś. Jeremi od małego jeździł po szpitalach, lecz w pierwszym roku życia wszelkie dolegliwości były zrzucane na kolki oraz niedojrzały układ pokarmowy syna. Przez te kilka lat lekarze nie potrafili postawić właściwej diagnozy, a my rodzice robiliśmy wszystko, żeby dowiedzieć się, co tak naprawdę dolega naszemu dziecku, które każdego dnia zmaga się z silnym bólem brzuszka. Braliśmy udział w różnych konferencjach medycznych oraz naturoterapeutycznych. Czytaliśmy setki artykułów medycznych, książek. Na własną rękę robiliśmy mnóstwo badań, starając się znaleźć przyczynę złego stanu zdrowia dziecka. Po urodzeniu drugiego syna Sergiusza okazało się, że ma takie same objawy jak jego starszy brat. Wizyty i konsultacje u tak wielu lekarzy nie pomagały zwalczyć bólu brzuszka oraz polepszyć pracę układu pokarmowego. Jeździliśmy po całej Polsce za „najlepszymi” lekarzami i każda wizyta była dla nas nadzieją. Mimo różnych diagnoz i przypuszczeń lekarzy, wdrążających leczenie oraz suplementacje dla synów, nie ma nadal poprawy. Najgorszy jest ból brzuszka, który towarzyszy naszym dzieciom w każdym dniu od narodzin zabierając im beztroskie dzieciństwo. Stale są na lekkostrawnej diecie wykluczającej wiele produktów. Bardzo dbamy o jakość jedzenia, codziennie przygotowując posiłki z wiejskich, ekologicznych produktów. Z Warszawy przeprowadziliśmy się na wieś, by chłopcy mieli lepsze powietrze. Dzieci potrzebują całodobowej opieki, gdyż wiele pokarmów nasila objawy. Przebywając ostatnio w szpitalu pediatrycznym, chłopcy dostali skierowanie na CITO do poradni gastroenterologicznej oraz alergologicznej, jednak konsultacje NFZ dostępne są dopiero w połowie 2025 roku, a nam chyba serce, by pękło, gdybyśmy mieli patrzeć, jak przez ten czas oczekiwania chłopcy cierpią. Postanowiliśmy poszukać kliniki prywatnej i na całe szczęście na naszej drodze pojawiła się mama dziecka z podobną historią do naszej. Poleciła nam klinikę, dzięki której jej dziecko zostało trafnie zdiagnozowane i leczone.  Mimo że na pierwszy rzut oka nie widać po naszych dzieciach choroby, chłopcy potrzebują natychmiastowej pomocy, aby problem dalej się nie rozwijał i nie niszczył bardziej ich zdrowia! Jedyną nadzieją na ich powrót do zdrowia to zrobienie KOSZTOWNYCH BADAŃ, by ustalić diagnozę i zacząć skuteczne leczenie. Dostaliśmy wycenę badań, które będziemy mogli wykonać w klinice. Ich koszt to 18 tys. zł. Do tego musimy doliczyć około 5 tys. zł na kolejne badania już poza kliniką. Do tej pory wydaliśmy już około 60 tysięcy złotych podczas odbijania się od lekarza do lekarza. Pracować może u nas tylko jedna osoba, bo druga musi opiekować się dziećmi, stąd też nasza prośba o pomoc. Coraz ciężej nam sprostać potrzebom zdrowotnym naszych dzieci. PROSIMY O POMOC! Chodzi o zdrowie naszych synków! Rodzice Jeremiego i Sergiusza

1 697,00 zł ( 8.86% )
Still needed: 17 452,00 zł
Timofij Szewczenko
Timofij Szewczenko , 18 years old

Tragiczny wypadek – chłopak cudem przeżył!

Wstrząs mózgu, złamanie lewej kości biodrowej z przemieszczeniem, liczne urazy... Kierowca nie uciekł, zatrzymał się, ale nie wychodził z auta — być może był zszokowany. Zderzenie było bardzo mocne. Tima odleciał w krzaki.  Język trafił mu do gardła, udusiłby się, gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności – tuż obok przechodzili policjanci. Byli już po pracy, w cywilnych ubraniach, wracali do domu, ale zauważyli go, okazali pierwszą pomoc i wezwali pogotowie. Dzięki nim żyje. Tima to 16-letni nastolatek, uczył się w ostatniej klasie liceum, planował iść na studia. Grał na gitarze. Miał plany na życie, jednak los zagrał swoją, dramatyczną melodię... 14 lutego będzie dniem, który na zawsze zapamięta jego mama. Najpierw dowiedziała się, że starszy syn, który jest na wojnie, został przerzucony na Bachmut (miejscowość, gdzie toczą się najstraszniejsze walki — punkt zerowy, pierwsza linia frontu, gorzej być nie może). Wieczorem młodszy syn, Tima, przechodził przez pasy. Było ciemno. Kierowca potrącił go, gdy chłopak był już na środku drogi. W tej chwili Tima jest po operacji. Czuje się lepiej, ale długa i intensywna rehabilitacja jest jeszcze przed nim. Istnieje szansa, że będzie w stanie chodzić sam, ale potrzebuje pomocy. Twoje wsparcie będzie nieocenione! Każda złotówka jest ważna.

1 695 zł
Marcin Nowak
Urgent!
Marcin Nowak , 37 years old

Cukrzyca odbiera mu wzrok! Ratujemy Marcina!

Dziękuję, że jesteście z Marcinem! Walka o jego wzrok trwa! Tylko dzięki Wam będzie mógł kontynuować nierefundowane leczenie! Pomocy! Historia Marcina: Cukrzyca to podstępna choroba. Mój brat przekonał się o tym na własnej skórze. Marcin miał 12 lat, gdy postawiono u niego diagnozę. Obecnie jest już dorosły, ale choroba wciąż stawia przed nim kolejne wyzwania, wciąż narzuca przeszkody i komplikacje, które pociągają za sobą potworny strach o jutro… W 2020 roku Marcin zauważył, że wzrok w jego prawym oku znacznie się pogorszył. Przyczyną okazały się powikłania cukrzycowe, a dokładniej retinopatia proliferacyjna. Niestety, jest to jeden z najbardziej niebezpiecznych rodzajów tego schorzenia. W przypadku krwawienia siatkówki może bowiem dojść nawet do gwałtownej utraty wzroku! Brat trafił na oddział okulistyczny. Wykonano mu laserowanie i krioterapię oka, a następnie skierowano do ośrodka klinicznego w celu klasyfikacji do specjalistycznego zabiegu - witrektomii. Operacja polega na wycięciu ciała szklistego z wnętrza gałki ocznej, w celu zatrzymania zmian chorobowych i poprawienia ostrości widzenia. W październiku 2020 roku Marcin przeszedł taki zabieg wraz z wszczepieniem oleju silikonowego. Po kilku miesiącach olej ten należało usunąć, co wymagało kolejnego zabiegu. Niestety, z powodu choroby Marcin nie mógł pojechać do szpitala, a gdy próbował zrobić to później, okazało się, że musi czekać na zabieg w kolejce aż trzy lata!  Marcin nie miał tyle czasu! Nie mogliśmy czekać, aż wzrok mojego brata pogorszy się jeszcze bardziej. Baliśmy się, że utraci go całkowicie! Stan drugiego oka również zaczął się pogarszać. Rozpoczęliśmy więc leczenie prywatne. Pokryliśmy je z własnych środków i tych uzbieranych w trakcie poprzedniej zbiórki. Ale walka się nie kończy! Dalsze leczenie pochłonie jeszcze większą ilość środków, których nie jesteśmy w stanie zdobyć samodzielnie. Wasza pomoc to teraz nasza jedyna nadzieja, dlatego prosimy z całego serca o wsparcie! Wierzę, że jeszcze raz pomożecie Marcinowi! Agnieszka, siostra ➡️ Wesprzyj Marcina poprzez LICYTACJE

1 693,00 zł ( 5.08% )
Still needed: 31 573,00 zł
Ola Januchta
Ola Januchta , 19 years old

Trwa dramatyczna walka o sprawność Oli❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy, że otworzyliście swoje wielkie serca i nie przeszliście obojętnie obok naszej trudnej sytuacji. My walczymy dalej, ale z Waszym wsparciem będzie nam zdecydowanie prościej! Pomożecie? O zdrowie Oleńki walczymy od chwili jej urodzenia. Nasza córka przyszła na świat z mózgowym porażeniem dziecięcym i choć już w ciąży lekarze uświadamiali nas, że walka o jej życie nie będzie łatwa, my ani przez chwilę nie zwątpiliśmy. Wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, by zapewnić jej możliwie jak najlepszy rozwój.  Ola poddawana jest nieustającej rehabilitacji, która zaczęła przynosić pierwsze pozytywne efekty. Osiągnęliśmy już taki stan, że przy pomocy drugiej osoby córka była w stanie się poruszać. Niestety nasza radość nie trwała zbyt długo. W październiku ubiegłego roku Ola przeszła operację uwolnienia tkanek miękkich w obrębie obu bioder. Operacja się udała, ale w trakcie pobytu w szpitalu rana pooperacyjna została zakażona bakterią. Przez kolejne 4 tygodnie lekarze w szpitalu walczyli, by nie doszło do posocznicy i zakażenia narządów wewnętrznych Oli. Poza leczeniem antybiotykami konieczne było również chirurgiczne nacinanie rany i zakładanie opatrunków podciśnieniowych. W tym czasie Ola, zamiast się rehabilitować, walczyła z ogromnym bólem. Była unieruchomiona, co poskutkowało potężnym przykurczem w kolanie. Kolejny rok minął na niekończącej się rehabilitacji i kosztownych turnusach rehabilitacyjnych. Niestety te działania nie przynoszą oczekiwanego efektu i zgodnie z diagnozą lekarską, jedynie kolejna operacja kolana i stopy może zlikwidować przykurcze. Oczywiście po operacji czeka nas żmudna, ciężka, czasochłonna i jak zwykle bardzo kosztowna rehabilitacja.  My rodzice, nigdy nie tracimy nadziei i wierzymy, że tym razem operacja i rehabilitacja Oli przyniosą efekty i że nasza cudowna córka będzie mogła samodzielnie stanąć na własnych nogach. Przeszła tak wiele, przed nią kolejna operacja i godziny ciężkiej rehabilitacji – ale to typ wojownika, który się nigdy nie poddaje. Przygotowanie Oli do operacji, opieka poszpitalna a później niezbędna rehabilitacja to wydatki, których nasz budżet już nie wytrzyma. Nasze możliwości finansowe po tych wielu latach walki o Olę są bardzo ograniczone. Mnie samej los również nie oszczędza. Otrzymałam wyrok w postaci śmiertelnej diagnozy – nowotwór płuc. To straszliwa i bezlitosna choroba. Walczę ze wszystkich sił, by razem z mężem zapewnić Oli wszystko, co potrzebne do jej rozwoju. By gdy mnie i męża zabraknie, Ola miała szansę na szczęśliwe życie. Troska o córkę spędza nam sen z powiek. Dlatego bardzo prosimy o dalsze wsparcie i pomoc. Każda złotówka jest dla nas bardzo ważna i za każdą serdecznie dziękujemy. Rodzice Oli

1 691,00 zł ( 7.19% )
Still needed: 21 799,00 zł
Jan Achtenberg
Jan Achtenberg , 8 years old

Trwa walka o przyszłość mojego synka! POMÓŻ!

Mój synek zmaga się z trudnościami, które każdego dnia próbują stanąć na jego drodze do samodzielnego życia. Jestem samotną mamą. Mimo że czasem jest ciężko, dokładam wszelkich starań, żeby przyszłość moich dzieci była jak najlepsza. Na co dzień Jaś ma ogromne kłopoty z koncentracją i emocjami, co przysparza mu wielu kłopotów. Synek nie potrafi się skupić, przez co wolniej nabywa nowe umiejętności. Nie jest przez to w stanie w pełni wykorzystać swojego potencjału. Ma też sporą wadę wymowy — potrzebuje intensywnej terapii logopedycznej, by wyćwiczyć buzię i mówić wyraźnie.  Niestety, nie znam dokładnego źródła problemów Jasia. Rozpoczęliśmy kompleksowy proces diagnostyczny. Przed nami badania neurologiczne. Jednak na otrzymanie odpowiedzi potrzeba czasu… Nie mogę bezczynnie czekać. Z całego serca chcę zapewnić mojemu dziecku wszelkie potrzebne pomoce.  Jaś na co dzień ma spore problemy z odczuwaniem swojego ciała w przestrzeni. Często potrzebuje docisku, żeby móc zapanować nad emocjami. Ogromnym wsparciem byłyby dodatkowe sprzęty do pracy w domu. Akcesoria sensoryczne, kołdra obciążeniowa, kamizelka… Lista jest bardzo długa. W tym momencie ledwo pokrywam koszty terapii zajęciowej, która odgrywa w życiu synka istotną rolę.  Im więcej będziemy ćwiczyć, tym szybciej będą widoczne efekty. Ale potrzeby mojego dziecka są ogromne... Jaś wymaga stałej opieki psychologa, logopedy, neurologa i pedagoga. Nie wszystkie wizyty podlegają refundacji, wydatki powoli zaczynają mnie przerastać. Proszę o pomoc, by Jasio mógł dalej korzystać z niezbędnych zajęć. Mam nadzieję, że kiedyś poznam odpowiedź na pytanie, co stoi na drodze do dobrego rozwoju synka i będę miała możliwość jeszcze lepiej odpowiedzieć na jego potrzeby.

1 689,00 zł ( 26.46% )
Still needed: 4 694,00 zł
Wiktor Sosna
Wiktor Sosna , 12 years old

By zdążyć nim choroba całkowicie go pochłonie... Ratujemy Wiktora!

Wiktor ma 12 lat. Jest dzieckiem autystycznym z wieloma zaburzeniami. Nie mówi. W wieku 7 lat pojawiły się u niego zachowania agresywne i autoagresywne. Długo szukaliśmy ich przyczyn. Po wielu badaniach okazało się, że Wiktor ma też zespół PANDAS. Prosimy o pomoc! To rzadkie schorzenie neuropsychiatryczne jest skutkiem nieprawidłowej odpowiedzi immunologicznej na zakażenie paciorkowcem. Ponad rok walki z paciorkowcami nie zakończyło jeszcze zmagań z tym trudnym przeciwnikiem. Często korzystamy z konsultacji lekarskich, by zabezpieczyć Wiktora przed jego agresywnym zachowaniem. Wszystkie nasze działania zmierzają do tego, by syn mógł poczuć się lepiej w swoim ciele, znalazł spokój i przestał robić sobie i innym krzywdę. Jesteśmy również objęci terapią mitochondrialną. Wiktor dostaje suplementy, które mają mu pomóc w wyciszeniu i w walce z PANDAS. Oprócz wielu leków i preparatów nasz syn ma wskazanie do korzystania ze stymulatora nerwu błędnego. U wielu autystów występuje problem z prawidłową funkcją autonomicznego układu nerwowego, dlatego metoda przezskórnej stymulacji jest obiecująca w leczeniu zaburzeń ze spektrum autyzmu. W przypadku Wiktora zaburzenia nie pozwalają mu w codziennym życiu na spokojnie i bezpieczne funkcjonowanie. Niszczą jego zdrowie, Wiktor często się uderza, powodując wiele ran. Do tego zagraża otoczeniu, atakując i uderzając innych. Specjaliści podkreślają, że nerw błędny jest kluczowym elementem regulacji autonomicznego układu nerwowego, funkcji społeczno-emocjonalnych, funkcji mózgowych i zachowań adaptacyjnych. Ponadto stymulacja nerwu błędnego może leczyć choroby współistniejące w autyzmie, takie jak epilepsja i depresja. Stymulacje można włączyć do sesji logopedycznych, terapii zajęciowej, fizjoterapii lub terapii autyzmu. Przeznaczyliśmy już wiele środków, by zdiagnozować Wiktora. Każde leczenie m.in. dysbiozy jelit, PANDAS, wymaga od nas wielu nakładów finansowych. Samo leczenie jelit to wielotysięczne kwoty, które oprócz kosztów konsultacji lekarskich wymagają kupowania leków, preparatów i powtarzania badań. Do tego dochodzi opieka psychiatryczna i neurologiczna, która na NFZ jest praktycznie niedostępna. W ramach NFZ udało się nam tylko skorzystać z rezonansu magnetycznego. Badanie EEG musieliśmy wykonać, płacąc z własnych środków, gdyż szpitale nie są w stanie wykonać badań u tak zaburzonych i agresywnych pacjentów jak Wiktor. Bardzo często mamy też problem by wykonano Wiktorowi pobranie krwi, które pozwala na diagnostykę. Większość placówek odmawia nam tej usługi. Syn nie mówi i nie może powiedzieć, co go boli, dlatego badania są tak istotne.  Wiktor już dwa razy trafił na oddział psychiatryczny, na którym dopasowywano leki, gdyż jego stan był zagrażający życiu. Wszystkie nasze starania zmierzają do tego, by Wiktor mógł bezpiecznie funkcjonować w otoczeniu, by nie cierpiał i nie zagrażał innym. To dzięki wsparciu ludzi, którzy nie są obojętni na cierpienie Wiktora, możemy walczyć o jego lepsze jutro. Często jest to walka na wszystkich frontach. Bardzo prosimy o wsparcie! Juliusz i Agnieszka, rodzice Wiktora

1 689,00 zł ( 9.17% )
Still needed: 16 716,00 zł
Ania Ustymenko
Ania Ustymenko , 8 years old

Okrutna choroba zabiera dzieciństwo Ani! Pomocy!

Życie naszej córki każdego dnia stoi na krawędzi. Lekooporna padaczka nieznanego pochodzenia od lat odbiera jej dzieciństwo. Każdy napad zmniejsza jej umiejętności i stwarza realne ryzyko dla jej życia. Napady występują codziennie, a żaden lek nie przynosi poprawy! Ponad rok temu uciekliśmy z Irpienia. Zostawiliśmy nasz dom i dobytek. Całe nasze życie legło w gruzach! Ta sytuacja tylko jeszcze bardziej pogorszyła stan Ani. Napady występują kilka razy dziennie!  Codziennie patrzymy jak nasza córka cierpi. Musimy jak najszybciej jej pomóc! Dlatego stoimy przed koniecznością wykonania ogromnej liczby nierefundowanych badań. Lekarze nadal nie mogą znaleźć przyczyny padaczki lekoopornej, a tym samym nie wiedzą, jak ją leczyć!  Moja – jej mamy – sytuacja zdrowotna także jest ciężka. Walczę z nowotworem, ale to zdrowie i życie naszego dziecka jest dla nas najważniejsze!  Błagamy o wsparcie. Nasze rodzicielskie serca pękają przy każdym napadzie Ani! Tylko od pieniędzy zależy czy uda nam się opanować tę okrutną chorobę. Jedyne, o czym marzymy, to dać jej godne życie. Jednak bez waszej pomocy stan naszego dziecka będzie się jedynie nieustannie pogarszał. Ania to najukochańsze dziecko… Uwielbia bawić się z rówieśnikami, jest niezwykle opiekuńcza i przyjazna. To nasze słoneczko, które uśmiechem rozpromienia każdy dzień. Pomóż nam, żeby ten promyk nie stracił swojego blasku.  Rodzice Ani

1 688 zł
Emilia Mrówczyńska
Emilia Mrówczyńska , 7 years old

Emilka ma prawo godnie żyć! Proszę, pomóżcie nam walczyć o jej przyszłość!

Jesteśmy rodzicami Emilki, która w tym roku skończyła 5 lat. Jesteśmy z niej tacy dumni! Córka od swoich pierwszych dni ma trudniej niż zdrowe dzieci. Mimo to dzielnie idzie przez życie... Po narodzinach lekarze zdiagnozowali u niej wadę genetyczną, która jest przyczyną wielu problemów zdrowotnych. Każdego dnia walczy z chorobami i niepełnosprawnością. Jednak, gdy patrzymy na uśmiechniętą buzię, wiemy, że wszystko będzie dobrze. Zrobimy, co w naszej mocy, by zapewnić Emilce dobre życie. Wada genetyczna sprawia, że Emilka ma wrodzoną wadę serca oraz jest niepełnosprawna umysłowo, oraz ruchowo. Na co dzień nosi ortezy, korzysta z opieki psychologa, rehabilitanta i wielu różnych wykwalifikowanych specjalistów. Niestety mimo wielu naszych starań i leczenia, Emilka w dalszym ciągu nosi pieluchy. Ma problemy z przełykaniem śliny i niedosłuchem. Córka potrzebuje opieki drugie 24 godziny na dobę. Nie ukrywamy, koszty leczenia i zapewnienia córce odpowiednich terapii są ogromne. Każda przekazana złotówka sprawi, że nasza codzienność będzie trochę lepsza, odrobinę łatwiejsza. Bardzo dziękujemy za każde wsparcie! Rodzice Emilki

1 688 zł
Karol Zawadzki
Karol Zawadzki , 8 years old

Jeden z bliźniaków miał mniej szczęścia - pomóżmy Karolkowi dogonić brata!

Syn urodził się w 31 tygodniu ciąży. Zbyt wczesne przyjście na świat często zwiastuje trudności. U mojego Karolka lista schorzeń i chorym mam wrażenie się nie kończyć... Każdego dnia stawia czoła temu co zostawiło wcześniactwo!   Pierwszą noc syn spędził na bloku operacyjnym — odchodziliśmy od zmysłów.  Synek urodził się ze zdecydowanie mniejszym szczęściem niż jego braciszek. Ma m.in. niedrożność dwunastnicy, zespół Hornera, podwójny łuk aorty, niedrożność przełyku, przepuklinę pachwinową, nawracającą infekcją górnych dróg oddechowych, skoliozę i niedowidzenie oka prawego. To jeszcze nie koniec. Lista jest jeszcze długa i ciągle przybywa na niej naszych trudności... Obecnie Karol jest karmiony przez PEG-a i ma wyłonioną przetokę ślinową na szyi. Jest po 8 operacjach w tym nieudanej rekonstrukcji przełyku. Po 9-godzinnej operacji powiedziano nam, że rekonstrukcja jest zbyt skomplikowana... Być może w przyszłości lekarze zza granicy podejmą się jej.  Karol rośnie, a wraz z nim potrzeby... Chodzi do zerówki i patrzy, jak rówieśnicy swobodnie biegają i jedzą zwykłe posiłki. Tymczasem on ma podawane płyny do PEGA-a...  Chciałabym lepszego życia dla niego. Dostępu do specjalistów i terapii, których potrzebuje. Chciałabym, żeby nigdy nie czuł się gorszy i słabszy. Chciałabym, żeby nigdy nie musiał się porównywać...  Niestety różnice między bliźniakami są już widoczne. Brat Karolka osiąga postępy w nauce i sprawności o wiele szybciej.  Proszę, pomóż nam działać już teraz — w trosce o Karolka, o jego przyszłość, pewność siebie i sprawność!  Mama

1 688 zł