Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Natalia Tyszkiewicz
11 days left
Natalia Tyszkiewicz , 8 years old

Turnus to ogromna szansa na sprawność Natalki! Pomóżmy!

Marzę o wspaniałym dzieciństwie dla mojej córeczki. Oddałabym wszystko, by Natalka mogła się prawidłowo rozwijać, by nie miała na swojej drodze żadnych przeszkód. Rzeczywistość nie jest jednak tak beztroska... U córeczki zdiagnozowano sprzężoną niepełnosprawność związaną ze złożoną wadą wzroku, niepełnosprawność intelektualną, zaburzenia przetwarzania słuchowego, zaburzenia koncentracji oraz autyzm atypowy. Rozwój psychoruchowy i społeczno-emocjonalny Natalki jest znacznie opóźniony. Córka z trudem nawiązuje kontakt i relacje z innymi osobami. Jej sprawność i koordynacja ruchowa jest bardzo zaburzona, a przez wadę wzroku Natalka musi nosić okularki. Córeczka mówi, ale wciąż wymaga zajęć, które pomogą jej usprawniać tę umiejętność. Potrzebna jest stała opieka wielu specjalistów i ciągła rehabilitacja w walce o jak największe postępy.  Chcielibyśmy zapewnić Natalce trzytygodniowy turnus, połączony z terapią metodą Tomatisa, skupiającą się na poprawie percepcji słuchowej. To ogromna szansa dla Natalki. Turnus umożliwi naszej córeczce dalszą walkę o sprawność i bezpieczną przyszłość. Jest jednak bardzo kosztowny i sami nie damy rady go opłacić. Bardzo prosimy o Wasze wsparcie! Iwona, mama 🎥  Zobacz postępy Natalki!

2 622,00 zł ( 16.43% )
Still needed: 13 336,00 zł
Sabina Mieńko i Tomek Sokołek
Sabina Mieńko i Tomek Sokołek , 18 years old

Razem dla Sabiny i Tomka!

Jestem mamą dwójki nastoletnich dzieci, które zmagają się z wieloma problemami zdrowotnymi. Proszę Was o pomoc, ponieważ codzienność staje się dla nas coraz bardziej trudna.  Sabina ma 17 lat, zdiagnozowano u niej autyzm. Córka ma także krótkowzroczność, niedosłuch obustronny, łuszczycę i niedoczynność tarczycy. Najbardziej martwi mnie jednak padaczka, ponieważ bezpośrednio wpływa na funkcjonowanie jej układu nerwowego... Tomek jest młodszy, ma 13 lat. On z kolei zmaga się z zespołem Aspergera. Dodatkowymi trudnościami jest krótkowzroczność oraz niedomykalność zastawki w serduszku.  Dzięki mojej ciężkiej pracy dzieci w miarę dobrze funkcjonują, ale niestety nie jestem w stanie zapewnić im pełnej opieki specjalistycznej. Pracuję i staram się zaspokajać wszelkie potrzeby moich dzieci, jednak dodatkowe wydatki związane z opłacaniem terapii są już zbyt wysokie.  Dlatego proszę o pomoc. Nawet najmniejsza pomoc, może być dla nas ogromnym wsparciem! Mama Sabiny i Tomka

2 615 zł
Andrzejek Dąbrowski
Andrzejek Dąbrowski , 8 years old

Udar, wylew i ataki padaczki – Pomagamy Andrzejkowi❗️

Potrzebujemy Waszego wsparcia, by móc dalej leczyć i rehabilitować naszego synka. Andrzej ma zaledwie 7 lat, a jego życie naznaczone jest niepełnosprawnością, MPD, lekooporną padaczką, insulinoopornością i zaburzeniami krzepnięcia. Nasza walka jest codzienna, ale z pełnym nadziei sercem pragniemy dać Andrzejowi jak najlepsze życie. W tej chwili stajemy przed koniecznością zapewnienia mu odpowiedniej opieki, terapii i rehabilitacji – lewa strona ciała Andrzejka jest bardzo osłabiona po udarze, wylewie i atakach padaczki. Jednym z kluczowych elementów tej walki jest stworzenie w domu warunków, gdzie synek będzie mógł regularnie i systematycznie rehabilitować się, umacniając swoje ciało i utrzymując już osiągnięte postępy. Liczy się tutaj nie tylko jego sprawność teraz, ale w przyszłości, kiedy będzie musiał być samodzielny. Wasze wsparcie jest dla nas niezwykle cenne. Zebrane środki pozwolą nam opłacić niezbędne sesje fizjoterapii dla Andrzeja, a także zakupić sprzęt rehabilitacyjny do wyposażenia domu. Wierzymy, że każda wpłata, nawet najmniejsza, może przyczynić się do spełnienia marzenia o lepszym życiu naszego ukochanego synka. Rodzice

2 610 zł
Kinga Leśkiewicz
Kinga Leśkiewicz , 14 years old

Cukrzyca odbiera jej codzienność – Wspieramy Kingę❗️

Choroba uderzyła w naszą Kingę znienacka. Córka nagle zaczęła się źle czuć, bolała ją głowa, brzuch, piła bardzo dużo wody i nie mogła wytrzymać w szkole. Niedługo po konsultacji z lekarzem zadzwoniła do mnie pani doktor z informacją, że Kinga musi zostać natychmiast przewieziona do szpitala. Inaczej groziła jej śpiączka. Cukier był bardzo wysoki i nie było już wątpliwości – cukrzyca typu I. Do dzisiaj używamy pompy insulinowej, by Kinga mogła funkcjonować jak najnormalniej, ale nie zawsze jest to możliwe. Nie może zjeść jak jej rówieśnicy, musi odmawiać sobie ulubionych potraw i restrykcyjnie monitorować poziom cukru. Dla nastolatki życie dyktowane pod chorobę to bardzo duże obciążenie. Co 3 dni musimy wymieniać zapas z insuliną w pompie i podłączenia drenaży. Niestety, nasz ostatni CGM do monitorowania poziomu glukozy okazał się wadliwy. Wydaliśmy na niego mnóstwo pieniędzy, by ostatecznie nie mieć żadnych korzyści, a wręcz Kinga czuła się gorzej. Teraz jesteśmy bardzo obciążeni finansowo, dlatego postanowiliśmy poprosić o pomoc w zakupie sprzętu lepszej jakości, który pomógłby naszej córce prawidłowo monitorować swoją chorobę i funkcjonować bez obaw. Rodzice

2 609,00 zł ( 16.34% )
Still needed: 13 349,00 zł
Włodzimierz Bebłot
Włodzimierz Bebłot , 62 years old

Udar wyrządził już zbyt wiele złego. Pomóż odzyskać życie!

Jeszcze dzień wcześniej tata grał w piłkę ze swoim wnusiem. Nic nie wskazywało i nikt z nas by się nie spodziewał, że następnego dnia spotka nas taka tragedia.  Tata miał bardzo wysokie ciśnienie, z minuty na minutę czuł się coraz gorzej. Niezwłocznie udaliśmy się do szpitala, gdzie zauważyliśmy, że zaczyna opadać mu lewy kącik ust. Lewe oko też nie wyglądało tak, jak zwykle. Był nieświadomy tego, co się dookoła niego dzieje. Poszedł do toalety i nie był w stanie wrócić. Kanapka, którą zrobiła mu mama, ciągle wypadała mu z rąk. Te wszystkie objawy nie wróżyły niczego dobrego. Lekarze uspokajali nas, że to skutki przyjęcia leku na ciśnienie, z którym tata wcześniej nie miał styczności. Niestety jego stan się nie poprawiał, wręcz przeciwnie, było coraz gorzej. W nocy otrzymałam najgorszą informację w moim życiu, potwierdziły się wszystkie nasze obawy. Tata doznał rozległego udaru niedokrwiennego. Czasem zdarza się tak, że skutki udaru, chociaż częściowo, można cofnąć. Niestety w przypadku taty tak się nie stało. Od czasu tego tragicznego wydarzenia miał wykonane trzy badania rezonansem. Żadne z nich nie wykazało postępów. Tata nie ma czucia w lewej nodze, lewej ręce, nie widzi na lewe oko. Przez pewien czas nie był świadomy zmian, które zaszły w jego organizmie i szkód, które wyrządził udar. Jednak z każdym dniem zaczyna zauważać coraz więcej nieprawidłowości. Na szczęście stara się z nami rozmawiać, odpowiadać na pytania, komunikować swoje potrzeby. To napawa nas ogromną nadzieją, że uda mu się obudzić z tego koszmaru! Jedna z czterech głównych tętnic szyjnych taty jest całkowicie zatkana, przepływ krwi jest zerowy. To niestety może spowodować kolejny udar. Współczesna medycyna w takich przypadkach nie jest w stanie zoperować ani odwrócić zaistniałej zmiany. Pozostaję wierzyć, że organizm taty będzie na tyle silny, że nie pozwoli, aby kolejny udar nastąpił.   Niestety nikt nie wymyślił cudownego leku, zastrzyku, zabiegu, aby przywrócić chorego po udarze do normalnego funkcjonowania. Jedynym rozwiązaniem jest rehabilitacja. Niestety realia są okrutne. Rehabilitacja na NFZ przy tak rozległym udarze jest za krótka, a czas oczekiwania może trwać nawet miesiąc. Dla nas czas jest niezwykle cenny. Każdy dzień zwlekania zmniejsza szansę na powrót do zdrowia i odzyskanie dawnego życia. Niestety koszty są porażające. Miesiąc zajęć rehabilitacyjnych został wyceniony na około 10 000 zł. To kwota, na którą nasza rodzina nie była przygotowana. Każdy, kto zna mojego tatę, wie, że jest pogodnym człowiekiem z sercem na dłoni. Nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Zawsze wesoły, uśmiechnięty, nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Niedawno odkrył pasję w tworzeniu altan ogrodowych, ławek, krzeseł, Otworzył działalność i w ten sposób połączył pracę z pasją. Był bardzo dumny ze swojej rodziny, dzieci, wnuków. Jest wrażliwym, wspaniałym, kochającym mężczyzną, który pragnie odzyskać swoje dawne życie. Twoja pomoc jest nam niezwykle potrzebna. Zrobimy wszystko, by wrócił do nas ukochany mąż, tata, dziadek. Jesteśmy jednak świadomi, że aby tak się stało – musimy poprosić o wsparcie. Was – ludzi o ogromnych sercach. Wiemy, że uratowaliście już niejedno życie. Liczymy na Waszą pomoc, dobro wraca... W imieniu swoim, mamy, rodzeństwa, a przede wszystkim taty, dziękuję za wszelką pomoc! Córka i bliscy Włodzimierza

2 608,00 zł ( 4.08% )
Still needed: 61 222,00 zł
Rostek Filimonow
Urgent!
Rostek Filimonow , 16 years old

Proszę, pomóż mi❗️Ja tak bardzo boję się śmierci...

Mam na imię Rostek i mam 16 lat. Do niedawna miałem spokojne życie, niczym nieróżniące się od życia każdego nastolatka. Chodziłem do szkoły, jesienią planowałem rozpocząć technikum. Niestety kilka miesięcy temu w moim życiu coś zaczęło się zmieniać.  Nie potrafiłem określić, co dokładnie. Szybciej się męczyłem, chudłem. Mama mówiła, że to przez stres w szkole i egzaminy, ale ja niespecjalnie się stresowałem. Myślałem jednak, że jestem młody i pewnie niedługo poczuję się lepiej. Mniej więcej na początku lipca popękały mi naczynka w oczach. Czułem się coraz gorzej. Niestety po kilku dniach dostałem gorączki. Mama podejrzewała, że to RSV, wirus. Najpierw leczyła mnie sama, ale kiedy zbliżał się weekend, a temperatura wciąż się utrzymywała pojechaliśmy do lekarza. Lekarka uspokoiła nas, że to pewnie przeziębienie, że leczymy się poprawnie i za kilka dni powinno wszystko minąć. W poniedziałek temperatura podwyższyła się jeszcze bardziej. Mama wezwała lekarza do domu. Przepisano mi antybiotyki, które brałem do piątku. Niestety, nie pomogły. W końcu zrobiono mi badania krwi… Wyniki były tragiczne. Wezwano nas do szpitala.  Widziałem po minie mamy, że jest źle. Miała łzy w oczach. Wyglądała na przerażoną. Po chwili usiadła na brzegu łóżka i powiedziała mi, że jestem ciężko chory – mam białaczkę.  Byłem w kompletnym szoku. Jak to? Przecież jestem młody! To niemożliwe, że umieram… Przez kilka dni czekaliśmy na jakiekolwiek informacje w szpitalu. Nie wiedziałem co się dzieje. W końcu mama podjęła decyzję o wylocie do Izraela. Tam miałem otrzymać najlepszą opiekę z możliwych.  Do Izraela przylecieliśmy 30 lipca. Natychmiast została pobrana biopsja, przepisano antybiotyki, podano kroplówkę z trombocytami i przekierowano nas na oddział, gdzie jesteśmy nadal. Pierwszy cykl chemioterapii zaczął się 1 sierpnia i zakończył 12 dni później.  Pojawiły się problemy. Leczenie było tak silne, że moje serce nie dawało rady. Lekarze musieli zmienić lek w chemii. Obecnie dochodzę do siebie i mam nadzieję, że wkrótce będę mógł rozpocząć kolejny cykl.  Bardzo boję się, co mnie czeka. Czy leczenie zadziała? Czy wyzdrowieje i będę mógł wrócić do domu? Póki mam siłę chcę działać.  Nie tak wyobrażałem sobie nastoletnie życie. Teraz wywróciło się ono do góry nogami, ale nie tak, jakbym chciał. Nie mogę planować i marzyć, bo odkąd dowiedziałem się, że jestem chory, jestem w szpitalu. Widzę, jak moja mama stara się być dzielna, ale wiem, że jest jej ciężko… Mnie też, ale nie chcę, by wiedziała. Przyjechaliśmy tu, by ratować moje życie. Choć czuję się okropnie i chciałbym, żeby to jak najszybciej się skończyło, wiem, że muszę przetrwać to leczenie. Chcę wyzdrowieć, chcę żyć. Proszę, pomóż mi. Terapia jest okropnie droga, nie mamy więcej pieniędzy. Bez niej nie mam żadnych szans. A ja tak bardzo boję się śmierci... Rostek

2 605,00 zł ( 0.4% )
Still needed: 637 289,00 zł
Paula Buja
Paula Buja , 7 years old

Duże marzenie malutkiej Pauli - pomóż jej stanąć na nóżkach!

Dziewięć miesięcy nosiłam pod sercem mój malutki skarb. Czas ciąży był wyjątkowy, uwielbiam wracać do niego myślami. Każdego dnia budziłam się z uśmiechem na twarzy, wiedząc, że już niedługo nasza rodzina się powiększy.   Skurcze przepowiadające poród, pojawiły się podczas jednego z ciepłych, lipcowych wieczorów. Paula przyszła na świat rano. Czekałam na moment, w którym ją zobaczę. Kiedy spojrzę w jej śliczne oczka i usłyszę płaczący głosik. Pierwsze słowa lekarzy brzmią w mojej głowie jak nieznikające echo. ,,Pani córka musi zostać w szpitalu minimum 5 tygodni, doszło do niedotlenienia”. Strach, rozpacz… Ciężko mi teraz opisać to co czułam w dniu, w którym dowiedziałam się, że zdrowiu i życiu Pauli coś zagraża.  Cały rok nie wiedziałam czego się spodziewać. Lekarze powiedzieli mi, że dopiero po pierwszych urodzinach będą w stanie lepiej zdiagnozować problem Pauli. Na jednej z rehabilitacji usłyszałam, że jest to mózgowe porażenie dziecięce. Mimo poznania choroby nigdy choćby przez chwilę nie pomyślałam, że możemy nie dać sobie rady. Zaczęłam czytać, pogłębiać wiedzę, dowiadywać się wielu informacji dotyczących MPD. Rozpoczęłam walkę z nierówną chorobą.  Od września ubiegłego roku Paula uczęszcza do przedszkola, w którym odbywa intensywną rehabilitację. Aktywnie bierze udział w zajęciach, jednak zdarza się, że nie zawsze ma na nie ochotę. Uwielbiam w niej to, że ma swoje humorki. Najbardziej lubi zajęcia z logopedą i psychologiem. Interesuje się wtedy książeczkami, zabawkami, światełkami, które jej pokazują. Jest nimi szczerze zainteresowana i bardzo skupiona. Sytuacja zmienia się, kiedy zaplanowane są zajęcia wymagające aktywności. Rehabilitanci żartują, że Paula jest małym leniuszkiem i myślę, że coś w tym jest. Zauważam to, ale niczym się nie martwię. Przecież to normalne, że taki mały człowieczek może nie lubić rozciągania lub ćwiczeń przy drabinkach. Z powodu zaburzeń neurologicznych rozwój Pauli jest opóźniony, nieharmonijny i zaburzony. Paulisia ma problem z utrzymaniem prawidłowej postawy oraz z zadaniami związanymi ze sprawnością motoryki małej, czyli wszelkimi czynnościami, które są wykonywane przy pomocy rąk. Kontakt z córką nie sprawia mi większych problemów. Mimo opóźnionego rozwoju mowy wiem kiedy ma, na co ochotę. Jeśli chce kanapkę, użyje takich słów, że od razu wiem, że jest głodna. Jestem pewna, że Paula rozumie wszystko, co do niej mówię.  Z miesiąca na miesiąc córka nabiera nowych umiejętności, a to daje mi duże nadzieje na przyszłość. Mimo że nie chodzi i nie siedzi, wierzę, że odpowiednie działania pozwolą na poprawę jakości życia mojej córeczki. Wzmożone napięcie mięśniowe kończyn może spowodować, że konieczna będzie operacja podcięcia mięśni w pachwinie. Na chwilę obecną zbieramy środki na pionizator. Być może z jego pomocą nie będzie konieczności wykonywania zabiegów.  Bez względu na to gdzie jesteśmy… W pracy, szkole, przedszkolu, domu - niepełnosprawność sprawia wiele trudności. Nie tylko dzieciom, ale także dorosłym. Na szczęście, dzięki specjalistycznym sprzętom, wszystko staje się o wiele prostsze. Przekraczanie barier przez dzieci pozwala na ich prawidłowy rozwój oraz szczęśliwe dzieciństwo. Proszę, pomóż nam uzbierać potrzebną kwotę! Mama Pauli, Aneta

2 597,00 zł ( 25.69% )
Still needed: 7 510,00 zł
Emilia Rutkowska
3 days left
Emilia Rutkowska , 7 years old

Śmierć już zbyt wiele razy zaglądała w te piękne oczy! Pomóżmy Emilce w walce o życie!

Emilka urodziła się z bardzo ciężką postacią złożonej wady serca i płuc. Tetralogia falotta z atrezja płucną oraz hipoplazja tętnic płucnych. Podjecie leczenia w Polsce graniczyło z cudem, ponieważ jej serce było bardzo chore. Ubytek w przegrodzie międzykomorowej i przedsionkowej, zarośnięta zastawka płucna, brak pnia płucnego, naczynia krążenia obocznego. Jej serce nie miło połączenia z płucami. Jedyny zabieg paliatywny jaki dał jej szansę przeżyć odbył się w Krakowie kiedy mając prawie 9 miesięcy ledwo uszła z życiem. Jej tętnice płucne nie rokowały na leczenie w wyniku niedorozwoju, lecz ratowano je przez implementację stendami. Pomoc w leczeniu wady serca znaleźliśmy dla córki w Niemieckiej klinice UKM Münster u prof. Malca i Prof. Januszewskiej. Leczenie tej wady jest bardzo trudne, ale jest światło nadziei, bo Emilka dzięki tym heroicznym wysiłkom dziś żyje. We wrześniu 2019 roku w Münster Prof. Malec podjął się korekcji wady. Nie powiedział, że to jest niemożliwe, tak jak to w Polsce słyszeliśmy. Lecz leczenie w Polsce w trakcie którego nie podejmowano żadnych konkretnych planów, spowodowało nieuniknione konsekwencje. W ubiegłym roku w czerwcu i październiku miło miejsce dwukrotne cewnikowanie serca u Emilki w Niemieckiej klinice UKM w Münster. Przyczyną tych interwencji są wciąż ciężkie zwężenia lewej tętnicy płucnej, stąd dokonano implantacji drugiego stendu tzw. rusztowania, aby zapobiec i przedłużyć efekt przepływu płucnego. Jak dotąd nie ma innego sposobu ani realnej prognozy na dalsze postępowanie. Lecz hipoplazja tętnic nie jest w tym przypadku jedynym problemem, lecz ciągle zagrażające nadciśnienie płucne w prawym płuc, stąd w październiku podjęto decyzję o dodatkowym cewnikowaniu w kierunku oceny oporów płucnych i wdrożenia dalszego leczenia farmakologicznego, ponieważ same leki nie są w stanie na długo powstrzymać postępującej choroby jaką jest nadciśnienie płucne, które jak wiadomo dla rosnącego serca i wydolności krążenia jest stanem, który bezpośrednio zagraża sercu. Dlatego Emilka przyjmuje duże dawki, leków moczopędnych oraz codziennie dokonujemy pomiarów INR na krzepliwość krwi z powodu stentów, aby zapobiec zatorowi płucnemu. Dlatego też podczas aktywności fizycznej Emilka się męczy, dokucza jej kaszel niewydolnościowy, a usta są blado – sine. Placówki zagraniczne oferują dzieciom możliwość przeszczepu płuc bądź pluco – serca. Jak już nam raz historia pokazała bardzo boleśnie i naszym kochanym darczyńcom na siepomaga całkiem niedawno takie widmo strachu. Już raz zawisło nam nad serduszkiem Emilki, przed podjęciem próby reperacji – re kanalizacji tętnicy lewej gdzie zagrożenie życia było bardzo realne i wisiało na włosku. Niestety przeszczepy takie odbywają się u dzieci w wieku od 6 do 8 lat. Lecz mamy też duży szacunek i uznanie dla fundacji się pomaga i Wiemy, że możemy na Was liczyć. Teraz podejmujemy jeszcze walkę, by wyhamować rozwój choroby i oczekujemy na leczenie, ale tu jest konieczna zgoda NFZ, bo nie możemy uzyskać inaczej dostępu do terapii. Lek, który przyjmuje Emilka, jest lekiem stosowanym w przypadkach ciężkich i dostępny jest tylko na Rynku w Niemczech. Jeżeli zbyt długo to będzie trwała decyzja NFZ, a Stan kliniczny dziecka nie pozwoli na miesięczne oczekiwania zrobimy wszystko, co konieczne dla Emilki i sięgniemy po ostateczną możliwość – zakup leku ze środków fundacyjnych. Jak dziś nam wiadomo kuracja miesięczna to koszt 600 euro. Lek ten jest dostępny tylko na rynku Niemieckim. Jesteśmy cały czas bardzo wdzięczni i pamiętamy o naszych serdecznych darczyńcach i z tego miejsca również Zwracamy się o dalszą pomoc. Dla córeczki liczy się każdy grosik. Rozliczenia podatku tzw. symboliczny 1%, który zawsze wesprze wielką Moc Pomagania. Prosimy, będziecie z nami i naszą małą Emilką o wielkim kochającym życie sercu. Z wdzięczności Serca Rodzice.

2 597 zł
Wojciech Ziewiński
Wojciech Ziewiński , 5 years old

Trudny start i liczne diagnozy... Daj Wojtkowi szasnę na dobre życie!

Nigdy nie zapomnimy tej bezgranicznej radości, gdy dowiedzieliśmy się o ciąży. Był to ogromny prezent od losu, który podarował nam wielkie szczęście. Nie mogąc się doczekać, aż synek przyjdzie na świat, snuliśmy plany i marzenia, jak po porodzie będzie wyglądała nasza codzienność. Wtedy nawet nie przeszłoby nam przez myśl, że nasze dziecko może urodzić się chore...   Życie brutalnie zweryfikowało wszystkie nasze plany i nadzieje. Wojtek urodził z wieloma wrodzonymi wadami... Z każdą jego kolejną minutą na tym świecie, lekarze zasypywali nas nowymi diagnozami. Mieliśmy wrażenie, że lista nigdy się nie skończy... Synek jest niewidomy, cierpi na niewydolność nerek, problemy z układem moczowym,  eozynofilowe zapalenie przełyku, cyklicznie występują u niego niezidentyfikowane krwawienia, które kończą się przetoczeniem krwi.  Wojtek zasługuje na dobre dzieciństwo, rozwój, samodzielność... Każdego dnia staramy się walczyć z jego chorobami i zapewnić mu najlepszą opiekę, aby mógł się lepiej rozwijać. Z Twoją pomocą wierzymy, że damy radę! Anna i Rafał, rodzice 

2 592 zł