Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Izabela Rutkowska
Izabela Rutkowska , 51 years old

Udar nie musi być wyrokiem❗️Pomagamy Izie❗️

Minęło już sporo czasu, a najbliższa mi osoba nie potrafi chodzić, ma nadal paraliż lewostronny. Udało nam się uzbierać na rehabilitację prywatną. Natomiast teraz wszystko stoi w miejscu i znów potrzebujemy pomocy! Nasza historia: W maju 2022 roku na chwilę zatrzymał się nasz świat. Moja mama doznała prawostronnego zawału środkowego mózgu z porażeniem połowicznym lewej strony ciała. Niestety, stwierdzono u niej dodatkowo obrzęk mózgu i przeprowadzono dwie operacje. Bałam się. Zawsze wydawało mi się, że wszelkie problemy zdrowotne będą nas omijać, a teraz wciąż walczę o to, by przywrócić mamie, jak najwięcej sprawności.  Mama, mimo że dzielnie walczy, nadal jest w ciężkim stanie. Z powodu operacji ma wycięty fragment czaszki. Intensywna rehabilitacja jest konieczna, jednak jej koszty przerażają. Chociaż robię, co w mojej mocy, nie jestem w stanie zagwarantować mamie ciągłości tak drogiej rehabilitacji. To dlatego zdecydowałam się prosić o pomoc, wierząc, że dzięki Wam, choć w pewnym stopniu moja mama odzyska sprawność. Prywatne rehabilitacje pomagają, ale nie możemy z nich korzystać, kiedy brakuje środków... Magdalena, córka

2 750 zł
Jarek Wysocki
Jarek Wysocki , 23 months old

Pomóż Jarusiowi w walce z nieuleczalną chorobą❗️

Gdy Jaruś był malutki wylądował w szpitalu… Trudno opisać, jak bardzo baliśmy się o jego zdrowie. Badania trwały, ale lekarze nie potrafili pomóc synkowi i jego stan ciągle się pogarszał! Musieliśmy poszukać pomocy za granicą!  Jarek miał 3,5 miesiąca, gdy zauważyliśmy niepokojące objawy – krew w stolcu i biegunki. Lekarz zalecił kolonoskopię, która wykazała wrzody na jelicie. Dostaliśmy skierowanie do szpitala w Kijowie, gdzie przeprowadzono diagnostykę i leczenie, które jednak nie przyniosło żadnych efektów. Wrzodów przybywało, zajęły całe jelito grube i rósł stan zapalny. Nie mogliśmy patrzeć, jak synek cierpi – podjęliśmy z żoną decyzję o przyjeździe do Polski i szukaniu tutaj pomocy! W Polsce trafiliśmy do specjalistów, którzy zdiagnozowali u Jarka chorobę Leśniowskiego-Crohna z zaostrzeniem objawów oraz nadciśnienie tętnicze. Syn został objęty leczeniem biologicznym i otrzymał cztery dawki leku. Początkowo jego stan się poprawiał, zmniejszyły się biegunki i ilość krwi w stolcu. Jednak w lutym, po czwartej dawce, nastąpiła reakcja anafilaktyczna – synek zaczął się dusić! W tamtej chwili byliśmy po prostu przerażeni!  Okazało się, że konieczna jest zmiana leczenia. W marcu synek dostał nowy lek i jest na nim do chwili obecnej. Choroba naszego dziecka jest nieuleczalna, a leczenie sprowadza się do łagodzenia objawów... W związku z częstymi biegunkami Jarek potrzebuje bardzo dużej liczby pieluch. Niezbędne są także specjalne odżywki, prywatne wizyty lekarskie i badania laboratoryjne. Miesięcznie to koszt około 700 zł. Musimy jeszcze zrobić synkowi testy alergiczne: FOX FOOD XPLORER – test na nietolerancję pokarmową i test alergiczny ALEX. Ich łączny koszt to prawie 3 tys zł. Niestety, nasza sytuacja finansowa jest bardzo trudna, datego zwracamy się z prośbą o pomoc. By ratować zdrowie Jarusia, zdecydowaliśmy się opuścić nasz rodzinny dom. Koszty utrzymania chorego dziecka są obecnie bardzo wysokie. Każda przekazana złotówka to cegiełka dołożona do walki o zdrowie naszego synka. Nie przechodź obojętnie – wesprzyj, wyciągnij pomocną dłoń. Twój mały gest może okazać się ratunkiem! Rodzice Jarusia

2 750 zł
Tosia Maleszewska
Tosia Maleszewska , 17 months old

Od swoich pierwszych chwil walczy o zdrowie! Pomóż Tosi!

Pełni radości oczekiwaliśmy narodzin naszej trzeciej córeczki. Ciąża przebiegała prawidłowo, nasza Tosia rozwijała się bez zarzutów. Nie spodziewaliśmy się, że wraz z jej przyjściem na świat rozpoczniemy walkę o sprawność, zdrowie i szczęśliwą przyszłość ukochanej córki. Tosia urodziła w worku owodniowym, była bardzo wiotka. Początkowo otrzymała jedynie 6 punktów w skali Apgar. Kilka minut później ta cyfra wzrosła do 9. Niestety problemy ze zdrowiem bardzo szybko dały o sobie znać. Córeczka nie umiała trzymać główki, gdy udało jej się ją podnieść – bardzo szybko opadała. Dopiero w trakcie wizyt kontrolnych dostaliśmy skierowania na specjalistyczne badania, które niestety nie pozostawiały złudzeń. Tosia urodziła się z wadą słuchu. Ma zdiagnozowany głęboki niedosłuch, przez co konieczne było wprowadzenie aparatów słuchowych. Córeczka cierpi też na obniżone napięcie mięśniowe, nie siedzi samodzielnie. Czeka ją długa, intensywna rehabilitacja. Liczy się każdy dzień, nie mamy chwili do stracenia! Niestety rehabilitacja, niezbędna terapia i leczenie wiążą się z kosztami, na które nie byliśmy przygotowani.  Jakby tego było mało, u Tosi zdiagnozowano również poszerzoną przestrzeń przymózgową. Konieczne jest leczenie neurologiczne, które również generuje ogromne koszty. Antosię czekają rehabilitacje słuchowe i fizykoterapeutyczne. Musimy wykonać jeszcze wiele kosztownych badań, być pod stałą opieką lekarzy specjalistów i nieustannie kontrolować stan zdrowia Tosi. Może się okazać, że aparaty słuchowe nie zapewnią córeczce normalnego funkcjonowania, co będzie się wiązało z koniecznością przeprowadzenia operacji wszczepienia implantów ślimakowych. Potrzebujemy pomocy! Tosia jest wesołą, uśmiechniętą dziewczynką, która pomimo swoich trudności i problemów zdrowotnych, każdego dnia dzielnie walczy! Bardzo ciężko pracuje na zajęciach wczesnego wspomagania rozwoju, podczas terapii i rehabilitacji. Chcielibyśmy, by nasza miłość wystarczyła, ale aby córeczka miała szansę na szczęśliwe dzieciństwo i przyszłość, potrzebna jest Wasza pomoc. Prosimy, otwórzcie dla Tosi swoje wielkie serca! Rodzice Tosi

2 750 zł
Wiaczesław Haczka
Wiaczesław Haczka , 49 years old

Upadek z 6 metrów odebrał mi sprawność i dawne życie! Pomocy!

Największe tragedie dzieją się zwykle bez zapowiedzi, zupełnie znienacka. Potrafią w jednej chwili wywrócić życie człowieka do góry nogami. Ta, która spotkała nas, wydarzyła się 13 stycznia, kiedy mąż robił porządki w ogrodzie. Chciał wyciąć suche gałęzie drzew, które mogły zagrażać życiu innych osób. Nie spodziewał się, że chroniąc innych, nie zdoła ochronić siebie... Nazywam się Natalia, a mój mąż to Wiaczesław. Do dnia tragedii, razem z dziećmi wiedliśmy spokojne i szczęśliwe życie w małym ukraińskim miasteczku. Pewnego zimowego dnia cały nasz świat legł w gruzach, a każdy dzień stał się desperacką walką o powrót męża do zdrowia.  Jeszcze kilka miesięcy temu Wiaczesław był zdrowym, silnym mężczyzną. Pracującym i troskliwym ojcem oraz mężem. Jedna chwila pokazała nam, że nic nie jest dane na zawsze... Teraz to człowiek boleśnie doświadczony przez życie, przykuty do wózka, codziennie walczący z bólem. Kiedyś niezależny, samodzielny i chętny do niesienia bezinteresownej pomocy. Dziś sam bardzo jej potrzebuje. Mąż spadł z wysokości 6 metrów, a upadek spowodował złamanie kręgosłupa, które w następstwie pociągnęło za sobą kolejne urazy – uraz rdzenia kręgowego oraz miednicy. Od momentu wypadku stracił sprawność, nie czuje nóg! W mgnieniu oka stał się osobą niepełnosprawną... Cała nasza rodzina była przerażona. Płakaliśmy i nie mogliśmy uwierzyć w to, co się stało. Baliśmy się o męża, ojca, głowę naszej rodziny. Nie wiedzieliśmy, czy jeszcze kiedyś będzie mu dane stanąć na własnych nogach. Nieustannie zadawałam sobie pytania: czy nasze dzieci odzyskają sprawnego tatę? Jak teraz będzie wyglądała nasza przyszłość?  Pierwszym ratunkiem była operacja, którą mąż przeszedł kilka dni po wypadku. Lekarze usunęli fragment złamanego kręgu, a w jego miejsce umieścili implant. Potem mąż trafił do specjalistycznego szpitala, gdzie był poddawany intensywnej rehabilitacji i leczeniu. To jednak nie wystarczyło... Konieczna była druga operacja kręgosłupa. Koszty leczenia niestety wprowadzały nas w osłupienie i przerażenie. Pamiętam, że kiedy zapoznawałam się z kosztorysami, nogi się pode mną uginały. Byłam załamana i zdruzgotana... Mimo to wiedziałam, że nie możemy się poddać.  W maju mąż trafił do specjalistycznego centrum rehabilitacji, gdzie został poddany kolejnej intensywnej rehabilitacji. Przebywa tam do dziś. Wiemy, że to miejsce jest ostatnią szansą na odzyskanie dawnego życia. Widzimy postępy, a każdy z nich to iskierka nadziei na powrót do normalności.  Specjalistyczna opieka może dać mojemu mężowi szansę na rozwój, być może nawet na samodzielność! Lekarze, którzy obecnie z nim pracują, widzą ogromną poprawę. Rehabilitacja sprawiła, że stan zdrowia Wiaczesława znacznie się poprawił. Dzięki regularnym ćwiczeniom prawa noga częściowo odzyskała czucie i zaczęła pracować!  Mąż naprawdę daje z siebie wszystko, dzielnie walczy i pokazuje swój hart ducha. Jednak bez Waszej pomocy to nie wystarczy... Nie stać nas na opłacenie całego pobytu w ośrodku. Żeby utrzymać efekty i dalej walczyć o sprawność, będzie potrzebne co najmniej 180 dni rehabilitacji. Każdy dzień to ogromne koszty, których sami nie jesteśmy w stanie pokryć.  Jest nam ciężko. Sama jestem osobą z niepełnosprawnością i nie pracuję. Mamy na utrzymaniu dwójkę dzieci: córkę oraz syna, który również posiada orzeczenie o niepełnoprawności. Niestety, wszystkie oszczędności naszej rodziny zostały już wyczerpane, a leczenie męża wymaga jeszcze dużego nakładu finansowego, który nie jest przez nas do udźwignięcia! Pobyt w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym to nasza jedyna szansa, by Wiaczesław ponownie odzyskał sprawność i stał się samodzielnym człowiekiem. Koszty z tym związane przerażają, dlatego proszę, pomóż nam... Natalia – żona

2 749,00 zł ( 0.88% )
Still needed: 306 647,00 zł
Antoś Bydołek
7 days left
Antoś Bydołek , 19 months old

„Nie mogłam uwierzyć własnym uszom!” – Antoś choruje na karłowatość...

Jakim cudem? Jak to możliwe? Ciąża przebiegała idealnie, nie było żadnych komplikacji… ŻADNYCH! A tu taka diagnoza. Nie wiem, co teraz będzie. Proszę Cię, pomóż! Zaraz po urodzeniu lekarze zadecydowali o wystawieniu dla Antosia skierowania do poradni genetycznej. Jego nóżki i rączki były zdecydowanie za krótkie w stosunku do reszty ciała. Wynik badań dostałam dopiero po 3 miesiącach. Diagnoza mocno mną wstrząsnęła. Nie potrafiłam się z nią pogodzić. Jesteśmy już po paru wizytach w szpitalu, gdzie lekarze niestety potwierdzili jednostkę chorobową.  U Antosia specjaliści zdiagnozowali achondroplazję, inaczej znaną jako karłowatość lub niskorosłość. Ta choroba jest związana ze specyficzną budową kości, które są znacząco krótsze, niż u zdrowych ludzi. Maksymalny wzrost, który można osiągnąć to 130 cm.  Dodatkowo synek cierpi na wzmożone napięcie mięśniowe. Również rozwój psychoruchowy synka jest nieznacznie opóźniony, z tym wiąże się potrzeba rehabilitacji – niestety prywatnej, gdyż na Narodowy Fundusz Zdrowia musimy czekać 3 miesiące. Wszystko wiąże się z wysokimi kosztami finansowymi, których w związku z ciężką sytuacją i samotnym wychowywaniu synka nie jestem w stanie sama pokryć. Martwi mnie również u synka podejrzenie naczyniaka wątroby, czyli nowotworu… Czekamy też na rezonans magnetyczny kręgosłupa. Bardzo proszę Cię o pomoc. Tylko z Twoim wsparciem będę w stanie opłacić leczenie synka. Klaudia, mama Antosia

2 748 zł
Marcelina Sobczak
Marcelina Sobczak , 8 years old

Marcelka nagle straciła słuch... Tylko z Tobą jej życie może zmienić się na lepsze!

Moja Marcelinka urodziła się całkowicie zdrowa. Byłoby tak dalej, gdyby nie jeden bardzo zły dzień… Los bywa przewrotny, czasem bardzo okrutny. Gdy córeczka miała 3 lata doszło do bardzo nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego stwierdzono niedosłuch mieszany!  W zeszłym roku przeszła zabieg – drenaż uszu. Nie było innego wyjścia, jak chirurgiczna interwencja. Marcelka musi korzystać z aparatów słuchowych. Nie stać mnie na ich zakup, dlatego musiałam je wypożyczyć. To tylko tymczasowe rozwiązanie. Przede mną stoi wyzwanie zakupu aparatów!  Córeczka nie ma łatwo. Oprócz wady słuchu ma także niepełnosprawność intelektualną oraz  nadpobudliwość psychowo – ruchową. Nie wiem dlaczego moje dziecko otrzymało kolejny ciężar na swoje małe ramionka… Jestem matką trójki dzieci. Ciężko jest mi pogodzić wydatki dnia codziennego z tymi, które teraz się pojawiły, a dotyczą zdrowia Marcelki. Będę wdzięczna, jeżeli nam pomożecie. Tutaj chodzi o przyszłość mojej córeczki…  Angelika, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

2 744,00 zł ( 17.19% )
Still needed: 13 214,00 zł
Anna, Tymoteusz i Wiktor Witkowscy, Emil Kotlewski
Anna, Tymoteusz i Wiktor Witkowscy, Emil Kotlewski , 7 years old

To nie miało prawa się wydarzyć... Pomocy potrzebuje cała czwórka rodzeństwa❗️

Są ludzie, którym w życiu od początku wszystko przychodzi lekko. Są inni, którzy mają tylko pod górkę...  O tym, że jestem chora, dowiedziałam się, gdy wszystkie dzieci były na świecie... ZESPÓŁ DRAVET potwierdzony genetycznie, postać dziedziczna. O tym, że mam mutację genu, dowiedziałam się w lutym 2023. Było za późno. Gdyby tylko pierwsze badanie przeprowadzone u chłopców w 2016 roku wykazało zmiany... WIKTOR obecnie ma 20 lat. Od urodzenia ma problemy ze snem, często chorował. W wieku 3 lat zdiagnozowano autyzm, oraz padaczkę. Nie pisze, nie czyta. Ma zmiany w płacie czołowym, astmę, alergie, arytmię serca, skoliozę, kiepski wzrok i wybiórczość pokarmową. Ma niepełnosprawność intelektualną, ale ukończył liceum w szkole specjalnej.  TYMOTEUSZ ma 13 lat. Ma uszkodzony gen, który powoduje u niego Zespół DRAVET. Ma atopowe zapalenie skóry. Bardzo podobna historia — często infekcje, problemy rozwojowe, podejrzenie autyzmu. Po intensywnej terapii, w wieku 3 lat zaczął mówić i zmieniono mu diagnozę na zespół Aspargera. Zmaga się z padaczką, astmą, alergią siewną i pokarmową, refluksem. Chodzi do klasy integracyjnej. ANNA ma 6 lat. Ma problemy z mową. Od urodzenia zmagała się z alergią pokarmową, atopowym zapaleniem skóry. Miała 2 lata, gdy po raz kolejny usłyszeliśmy tragiczną diagnozę — autyzm. Powstały silne ataki padaczki obecnie ma 4 różne rodzaje od wyłączających do drgawkowych. Wymaga stałej opieki. Dravet — to również to, co usłyszeliśmy przy leczeniu córeczki...  EMIL również usłyszał tę diagnozę. Ma niezwykle silne ataki padaczki — nie sposób je zatrzymać. Właściwie przy nim mogłabym wspomnieć o takich samych objawach jak reszta rodzeństwa. W tej chwili jednak świetnie się rozwija i dobrze sobie radzi!  Nasza historia powoduje różne opinie. Niektórzy próbują pomóc, inni boleśnie oceniają. Jednak wbrew wszystkiemu jestem mamą, która chce dla dzieci jak najlepiej. Staram się dwoić i troić, aby zapewnić im wszystko czego potrzebują.  Przyszedł czas, aby przyznać, że przy czwórce tak wymagających dzieci — sama sobie nie poradzę. Mój partner jest pomocny, ale musimy prosić o wsparcie również Was.  Proszę, nie bądźcie obojętni, nie oceniajcie, otwórzcie swoje serca...  Mama  

2 741 zł
Jolanta Kubikowska i Sylwia Rakoczy
Jolanta Kubikowska i Sylwia Rakoczy , 65 years old

Trudna codzienność i śmiertelna diagnoza❗️POMÓŻ❗️

Mam na imię Jola, od ponad 40 lat wychowuję niepełnosprawną córkę, a kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że jestem śmiertelnie chora. Moje życie nigdy nie było łatwe, a dziś, gdy każdego dnia budzę się z myślą o diagnozie, zdaje się być jeszcze trudniejsze. Nie ma dnia, bym nie zastanawiała się, jak dalej potoczą się moje losy. Każdego dnia odczuwam strach i paniczny lęk o własne życie, ale wiem, że nie mogę przegrać.  Pod koniec grudnia wyczułam w mojej piersi zmiany, które bardzo mnie zaniepokoiły. Za namową syna, by jak najszybciej zdiagnozować, z czym mam do czynienia, od razu po nowym roku umówiłam się na wizytę. USG potwierdziły nasze przypuszczenia – w mojej piersi znajdowały się guzy… Kolejne konsultacje i biopsja nie pozostawiły już złudzeń. To złośliwy nowotwór piersi. Nie mogłam w to uwierzyć. Totalnie się załamałam. Zaledwie cztery lata temu straciłam ukochanego męża, z czym trudno było mi się pogodzić. Teraz musiałam stanąć do walki o własne życie.  W kwietniu przeszłam mastektomię piersi. Jestem pod opieką onkologów. Obecnie czekam na plan leczenia. Z pewnością czeka mnie chemioterapia. Całą sytuację utrudnia fakt, że jestem mamą niepełnosprawnej córki, która, pomimo dojrzałego wieku, wymaga takiej samej opieki, jak kilkuletnie dziecko.  Sylwia nie jest samodzielna. Muszę pomagać jej niemal w każdej czynności. W dodatku zmaga się z różnymi zaburzeniami podłoża psychicznego, dlatego wymaga dużej uwagi i spokoju.  Potrzebne leki, zarówno jej jak i mi, dojazdy do lekarzy, odpowiednia opieka, konsultacje prywatne, to wszystko wiąże się z ogromnymi nakładami finansowymi, których po prostu nie mamy. Tak bardzo boję się, że to nie choroba, a pieniądze staną się powodem przegranej, a ja nie mogę do tego dopuścić. Sylwia potrzebuje zdrowej i pełnej siły mamy.  Nie jest mi łatwo prosić, ale wiem, że nie mam innego wyboru. Pełna nadziei zwracam się do Was o pomoc. Każda złotówka i słowo wsparcia dodadzą nam otuchy i siły do dalszej walki! Jolanta z córką Sylwią

2 738 zł
Kaspian Sieja
Kaspian Sieja , 7 years old

By móc wyruszyć w drogę, która doprowadzi do sprawności... Ponownie pomagamy Kaspianowi!

Blisko dwa lata cudownego dzieciństwa, dwa lata życia w beztrosce, mimo częstego zmęczenia. Nasza przygoda była jedną z tych, które pokochałam, aż do tego dnia, który zmienił wszystko... W czerwcu 2019 roku u Kaspiana zdiagnozowano niedowład połowiczny lewostronny, a w czerwcu 2021 postawiono diagnozę Dziecięce Porażenie Mózgowe. Leczenie i rehabilitacja mojego synka jest długotrwała, a postępy leczenia stopniowe, bowiem rehabilitacjami można jedynie zminimalizować negatywny wpływ choroby na funkcjonowanie organizmu. Kaspianek ma także problemy logopedyczne, astmę oskrzelową oraz zaburzenia integracji sensorycznej. Widzę, że choroba postępuje, nie daje o sobie zapomnieć. Coraz większe problemy z chodzeniem, a także utrata równowagi, każdego dnia kawałek po kawałku odbiera mu sprawność. Kaspian jest pod opieką poradni rehabilitacyjnej pod Warszawą, gdzie systematycznie ma ostrzykiwane nóżki toksyną botulinową, a w ostatnim czasie miał także założony gips, ponieważ grozi mu deformacja stopy. Analizy chodu za każdym razem wychodzą coraz gorzej... Kaspian to jeszcze małe dziecko, dziecko, które przez niepełnosprawność musi codziennie walczyć o to, by jutro móc obudzić się i zrobić choć jeden krok w stronę lepszego i sprawniejszego życia. Jako jego mama często czuje się bezsilna. Wiem, że nie mogę bagatelizować  choroby, z którą mierzy się Kaspian, ale jest mi naprawdę ciężko. Coraz częściej dochodzi do mnie myśl, że brak pieniędzy może przekreślić jego szansę na sprawność. Boję się dnia, kiedy rówieśnicy zaczną dostrzegać, że mój synek różni się od nich, tak bardzo boję się, że poczuje się gorszy, tylko dlatego, że choroba wybrała właśnie jego... Co będzie jeśli nie zdobędę pieniędzy na leczenie, na rehabilitację i sprzęt, który może tak bardzo pomóc mu zawalczyć? Czy będę w stanie sobie wybaczyć, czy będę w stanie spojrzeć w lustro i powiedzieć głośno, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, by pomóc mojemu dziecku? Samotne macierzyństwo to ogromne wyzwanie, ale nie mogę się poddać! Kaspian ma jeszcze rodzeństwo. Jestem mamą wspaniałej trójki, każde z nich mnie potrzebuje, często brakuje mi czasu tylko dla siebie, ale wierzę, że i w naszym życiu mocno zaświeci słońce, problemy miną niby zły sen, stan zdrowia Kaspianka się poprawi na tyle, że będzie coraz bardziej samodzielnym człowiekiem. Koszty rehabilitacji, turnusów, wizyt u specjalistów i terapii są duże, niestety nie jestem w stanie ich pokryć. Proszę, pomóż... Angelika - mama Kaspiana __________ Losy Kaspiana można na bieżąco śledzić tutaj. 

2 737,00 zł ( 16.78% )
Still needed: 13 572,00 zł