Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Katarzyna Zygmunt
Katarzyna Zygmunt , 47 years old

Tętniak odebrał Katarzynie sprawność❗️ Pomóż w walce o jej zdrowie!

12 kwietnia 2024 roku zapamiętam do końca życia, choć chciałabym wymazać ten dzień z pamięci. Tragedia, jaka się wtedy wydarzyła, na zawsze zburzyła spokojny świat mojej rodziny. W tamtym momencie moja mama musiała zacząć walkę o sprawność! Nic nie zapowiadało koszmaru, jaki miał się wydarzyć. W głowie mamy niespodziewanie pękł tętniak mózgu! Jej stan był ciężki, a lekarze właściwie nie dawali jej szans na przeżycie… Widok mamy leżącej bezwładnie na szpitalnym łóżku był rozdzierający. Tak bardzo się o nią bałam! Mama przeszła szereg różnych operacji, dzięki którym lekarzom udało się uratować jej życie! Niestety, tragiczne wydarzenia odebrały jej sprawność… Musiała trafić do szpitala rehabilitacyjnego, gdzie rozpoczęła ciężką walkę o powrót do zdrowia. Ćwiczenia jednak nie przynosiły poprawy, więc mama wróciła do domu w stanie całkowicie leżącym. Po dwóch dobach spędzonych w domu stan mamy nagle się pogorszył. Znów trafiła do szpitala, gdzie przeprowadzono kolejne badania i zabiegi. Jej stan wymaga całodobowej opieki, ale lista potrzeb jest dłuższa… Mama ma całkowity niedowład lewej strony ciała. Jest osobą leżącą, przez co potrzebuje specjalistycznego łóżka i materaca. Niezbędne jest też leczenie i rehabilitacja, a także środki higieniczne. Wszystko to jest bardzo drogie… Moim największym marzeniem jest, by mama wróciła do zdrowia i sprawności. Wierzę, że dzięki ciężkiej pracy jej stan może się poprawić! Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Tylko z Waszą pomocą moja mama będzie mogła dalej walczyć o zdrowie! Z całego serca błagam Was o wsparcie! Patrycja, córka Katarzyny

2 789 zł
Karolina Borkowska
Karolina Borkowska , 32 years old

Nie pozwól, by cukrzyca odebrała wzrok - pomóż Karolinie!

Cukrzyca to niezwykle podstępna choroba. Nie widać jej, łatwo o niej zapomnieć, ale ona nadal tam jest i prowadzi do tragicznych skutków. Powoli niszczy organizm, odbierając coraz więcej. Niedopilnowana potrafi zabić, albo pozbawić sprawności. Muszę zrobić wszystko, by nie zostać jej kolejną ofiarą.  Mam 30 lat, a na cukrzycę typu I choruję od 23 lat. Całe życie muszę podporządkować chorobie. Moja codzienność opiera się na kontroli odpowiedniego poziomu insuliny. Mimo że staram się kontrolować chorobę, ona atakuje ze zdwojoną siłą. Teraz zaatakowała moje oczy. Potrzebuję pilnej operacji witrektomii obu oczu. Na jedno oko już nie widzę, na drugie widzę bardzo słabo. Moją szansą jest leczenie w prywatnej klinice, które kosztuje fortunę. Bez niego stracę wzrok na zawsze. Z całego serca proszę o Twoją pomoc! Karolina

2 788 zł
Ewa Iwańska
Ewa Iwańska , 68 years old

40 lat niosła pomoc innym... Dziś nie ma siły zawalczyć z nowotworem! Pomóż jej uwierzyć, że da radę!

Nie mogę patrzeć i porównywać mojej mamy z kiedyś i dziś… To takie trudne, kiedy dorastało się z osobą, która była zawsze aktywna, zawsze energiczna i potrafiła pogodzić ogarnianie dzieci, domu, działki, pracy… A dziś spoglądam na osobę, która jest zaledwie cieniem dawnej siebie, bez żadnej wiary i siły do walki z potwornym przeciwnikiem.  Raz prawie jej się udało pokonać nowotwór, ale informacja o przerzutach, ciężka sytuacja z tatą, rezygnacja z pracy przerosły jej jak dotąd silne barki… Odkąd pamiętam, mama była aktywna zawodowo. Lubiła swoją pracę, bo wykonywała ją z powołania. Tam nie było miejsca na błędy i… nudę. Praca z ludźmi jest najbardziej wymagająca, a gdy do tego są oni osobami o szczególnych potrzebach, musimy mieć w sobie ogromne pokłady cierpliwości i empatii. I, pomimo że wyczerpywało ją to psychicznie i fizycznie to przez 40 lat pracowała jako pielęgniarka na oddziale psychiatrycznym.  Pomagając innym, zmieniła swój sposób postrzegania osób chorych. Ogromnie im współczuła, rozumiała ich potrzeby i pomimo czasem trudnych sytuacji jak uderzenie przez pacjenta wiedziała, że winę za to wszystko ponosi choroba, a nie sam człowiek. Była tak mocno emocjonalnie zaangażowana w swoją pracę, że długo nie odchodziła na emeryturę. Nawet gdy w końcu nadszedł ten moment, nie potrafiła siedzieć bezczynnie. Podjęła zatrudnienie na pół etatu w DPS. Nadal wolała zaangażować się całą sobą w pomoc innym, zamiast korzystać z uroków beztroski… Jakoś dwa lata temu zaczęła się jednak gorzej czuć. Myślała, że to zatoki, więc udała się do laryngologa. Ten zlecił pogłębione badania dzięki, którym przez przypadek wykryto, że ma nowotwór złośliwy płuc! Wdrożono chemioterapię i pozostało nam czekać na jej efekty. Te jednak nie były zadowalające, ponieważ po zakończonych cyklach, nadal było sporo zmian nowotworowych. Wtedy zaproponowano jej wycięcie płuca! Mama wówczas walczyła. Była zacięta i natychmiast załatwiła dalsze konsultacje, by zrobić wszystko, aby do tego nie doszło. Udało się! Zaproponowano jej radioterapię. Po niej poprawa była już znaczna. Uff… Niestety radość była przedwczesna… Podczas badania PET wykryto kolejne markery nowotworowe. Tym razem w jelitach. To najprawdopodobniej przerzut, ale ostateczne konsultacje i określenie planu leczenia jeszcze przed nami. Pomimo naszej wiary, że uda się jej pokonać chorobę, tej wiary nie ma w niej… W przypadku choroby nowotworowej determinacja do walki jest jednym z czynników skutecznego leczenia! Psychika jest bardzo ważna i teoretycznie mama wie o tym najlepiej. W praktyce nie jest w stanie się ubrać, spędzając większość część dnia w piżamie... Potrzebuje pomocy, kontaktu z innymi i motywacji do wykonywania podstawowych czynności. Niestety jej mąż – mój tata nie jest w stanie jej pomóc. Od lat choruje na schizofrenię i to mama do tej pory opiekowała się nim! Teraz gdy sama potrzebuje pomocy, bardzo odczuwa brak wsparcia męża przy sobie, który obecnie prawie całe dnie przesypia, przez co mama nie ma nawet z kim porozmawiać… Staram się jak mogę ją wspierać, jednak ciężko jest zmienić jej nastawienie. Szukam najróżniejszych pomocy w tym specjalnych diet, suplementacji, które wspomogą mamę w walce z najtrudniejszym przeciwnikiem – nowotworem!  Prywatne wizyty, dojazdy 120 km w jedną stronę na leczenie to również coś, co spędza mamie sen z powiek. Pomimo tego, że ma emeryturę, to rosnące koszty życia nie pozwalają jej opłacać takich „luksusów’.  Proszę, pomóż jej. Może, gdy zobaczy, że jest tyle dobra wokół niej, że są ludzie, którzy bezinteresownie jej pomagają – uwierzy w siebie, w swą siłę i znów będzie wypełniała swoją pozytywną energią każde miejsce, w którym się znajdzie. Aleksandra, córka

2 786 zł
Lena Fiałkowska
4 days left
Lena Fiałkowska , 12 years old

Lena może stracić wzrok! RATUNKU!

Nasza kochana córeczka ma 11 lat. Jest bardzo aktywna – uwielbia sport, a zwłaszcza piłkę nożną! Ma ambitne plany na przyszłość. Niestety, ostatnie badania pokazują, że mogą się one nie ziścić… Zanim Lena wejdzie w dorosłość, może stracić wzrok! Od wczesnego dzieciństwa, Lenka jest pod stałą opieką neurologiczną ze względu na epilepsję, obniżone napięcie mięśniowe i zaburzenia koordynacji ruchowej. W trzecim roku życia zaniepokoiło nas zachowanie córki, która zaczęła widzieć przed oczami zmieniające się kształty i kolory. Zdarzało się nawet, że widziała rzeczy, których nie ma… Nie wiedzieliśmy, co się dzieje! Po kilku latach badań trafiliśmy w końcu na oddział okulistyki dziecięcej. Diagnoza brzmiała: zwyrodnienie plamki żółtej, wzmożona pigmentacja, a także zawężenie pola widzenia.  Od czasu wybuchu pandemii wszystkie kolejne hospitalizacje były odwoływane. Niestety, w tym czasie wzrok Leny znacznie się pogorszył. Usłyszeliśmy straszne wieści: choroba postępuje, nie mamy, jak wyleczyć Waszej córki i w wieku 18 lat może już nie widzieć! To były mrożące krew w żyłach wieści. Nasze zdolne, pełne życia dziecko, będzie niewidome?! Po początkowym szoku zaczęliśmy szukać, gdzie tylko się da, aby znaleźć pomoc i zawalczyć o wzrok naszej kochanej córeczki! Jedyną nadzieją jest dla niej operacja w prywatnej klinice. Zaczęliśmy odkładać każdy grosz, ale wiemy, że sami nie damy rady! Walczymy z czasem, choroba szybko postępuje, a Lena w nocy widzi już bardzo źle… Dlatego błagamy o pomoc dla naszej Lenki! Ona ma pasje i ambicje. W piłkę nożną gra nawet w profesjonalnym klubie, Miedzi Legnica. Jesteśmy z niej tacy dumni! Nasza córeczka ma całe życie przed sobą i zrobimy wszystko, żeby nie musiała go spędzać jako osoba niewidoma. Proszę, pomóżcie! Rodzice

2 784 zł
Hubert Błażewicz
Hubert Błażewicz , 5 years old

Hubert każdego dnia walczy o zdrowie i lepszą przyszłość! Pomożesz?

Każdy rodzic marzy o tym, by jego dziecko urodziło się zdrowe. Niestety, w przypadku Huberta rzeczywistość okazała się okrutna. O sprawność i lepsze jutro synka musimy jeszcze zawalczyć! Hubert przyszedł na świat 29 lipca 2019 roku z poważnymi wadami – rozszczepem kręgosłupa i przepukliną oponowo-rdzeniową Pierwszą operację neurochirurgiczną przeszedł w drugiej dobie życia. Wtedy jeszcze nie wiedział, że kolejna czeka go kilka miesięcy później... Jak miał cztery miesiące, neurochirurdzy podjęli decyzję o wszczepieniu zastawki komorowo-otrzewnowej z powodu narastającego wodogłowia zagrażającego jego życiu. Obecnie synek jest pod stałą opieką wielu specjalistów – neurochirurga, neurologa, ortopedy, okulisty, nefrologa, urologa, logopedy, osteopaty, fizjoterapeuty oraz terapeuty integracji sensorycznej. Hubert boryka się również z problemem pęcherza neurogennego, z powodu którego musi być okresowo cewnikowany. Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy mogliśmy już zaplanować kolejny wyjazd na turnus rehabilitacyjny. Jesteśmy Wam za to niezwykle wdzięczni. Wasze wsparcie ma ogromną moc. Bez rehabilitacji Hubert jeździłby na wózku... Prawda jest taka, że wyjazdy na profilowane turnusy to dopiero szczyt góry lodowej. Cała reszta to mniejsze i większe wydatki typu terapie w naszym mieście, zakup ortez, leki, suplementy, sprzęt rehabilitacyjny… Całość kosztów daje niezłą sumę do zebrania.  Czasami ktoś pyta, czy będzie kolejna zbiórka. Będzie... To taka niekończąca się historia. Chciałabym, żeby już nie trzeba było odkładać. Ewentualnie odkładać na wakacje. Na nich nie byliśmy bardzo dawno... Staram się za każdym razem, żeby Hubert czuł, że te wyjazdy to trochę wakacje. No, ale on wie, że to praca. Ciężka praca. Kilka godzin dziennie, aby mieć szansę na lepsze jutro… Ostatni turnus rehabilitacyjny, na którym byliśmy dzięki Waszej pomocy, dodał nam wszystkim skrzydeł. Hubert na turnusie zrobił swoje PIERWSZE w życiu KROKI bez kul ortopedycznych! Dlatego z całego serca prosimy, pomóżcie mam opłacić dalsze leczenie i rehabilitację! Widzimy, jak wiele możemy wspólnie osiągnąć. Prosimy, nie opuszczajcie nas – wspierajcie nas dalej. Każda wpłata i każde udostępnienie to dla Huberta ogromna szansa! Rodzice

2 778,00 zł ( 7.46% )
Still needed: 34 457,00 zł
Michałek Borkowski
Michałek Borkowski , 6 years old

Ten uśmiech kryje wiele łez i cierpienia... POMÓŻ!

Michałek przyszedł na świat jako zdrowy i silny chłopiec. Rozwijał się prawidłowo i nic nie wskazywało, że coś może być nie tak. Byliśmy szczęśliwi, że mamy przy sobie nasz długo wyczekiwany skarb. Niestety po 2 latach życia Michała, na naszym niebie zaczęły pojawiać się ciemne chmury… Synek nagle zaczął cofać się w rozwoju. Nie reagował na swoje imię, nie bawił się z dziećmi, stał się całkowicie nieobecny. Bardzo nas to zmartwiło i od razu zaczęliśmy szukać przyczyny.  Udaliśmy się do logopedy, który poinformował nas, że ma pewne podejrzenia. Niestety po konsultacji z psychiatrą, diagnoza się potwierdziła. Gdy nasz synek miał 2,5 roku, zdiagnozowano u niego autyzm. Od tego czasu trwa walka o rozwój Michałka.  Regularnie uczęszczamy na terapie wspomagające jego rozwój. Synek jest objęty wczesnym wspomaganiem i kształceniem specjalnym. Obecnie Michałek ma skończone 5 lat i uczęszcza do przedszkola terapeutycznego. Ma wprowadzoną komunikację alternatywną PECS, ponieważ nie mówi i nie wskazuje swoich potrzeb. Odkąd synek zaczął chodzić do przedszkola, łapie częstsze infekcje, jego odporność spadła i niestety zdiagnozowano u niego astmę. Obecnie mierzymy się też z bakterią, która powoduje nieustający katar. Nie mogę podjąć pracy, ponieważ Michałek wymaga całodobowej opieki. Często spędzamy po kilka tygodni w domu, ponieważ ze względu na swoją infekcję, synek nie może pójść chory do przedszkola.  Michał jest pod stałą kontrolą pulmonologa, psychiatry, poradni urologicznej i genetycznej. Synek wymaga terapii logopedycznej i zajęć integracji sensorycznej. Niestety, wszystkie te aktywności są niezwykle kosztowne, nie jesteśmy sami w stanie im sprostać... Mamy również córeczkę, 3 lata starszą siostrę Michałka. Jest dla nas ogromnym wsparciem w opiece nad synkiem. Pomimo że Michał nie lubi towarzystwa ludzi, innych dzieci w przedszkolu, naszej córce udaje się zająć go czytaniem bajki czy wspólną zabawą. Jest to nie lada wyczyn, ponieważ opieka nad Michałem jest bardzo trudna. Synek jest nadpobudliwy i nerwowy.  Utrzymujemy się jedynie z wypłaty męża, który niestety musi dojeżdżać do pracy, przez co zostaję z dziećmi sama. Prosimy o wsparcie, leczenie naszego synka jest niezwykle wymagające i kosztowne. Chcemy zapewnić mu jak najlepszą przyszłość i rozwój. Pragniemy widzieć na jego twarzy uśmiech, zamiast łez i cierpienia. Rodzice Michała

2 775,00 zł ( 10.43% )
Still needed: 23 821,00 zł
Franuś Sadowski
Franuś Sadowski , 6 years old

Stawką jest to, czy Franek poradzi sobie w życiu...

Nasz synek Franuś ma stwierdzoną afazję. Nie mówi, nie komunikuje się, nie sygnalizuje potrzeb fizjologicznych. Pęka nam serce, gdy widzimy, jak wiele ma ograniczeń...  Mimo tego, że ma 5 lat jest dzieckiem całkowicie niesamodzielnym, wymaga opieki przez całą dobę. Uczęszcza do przedszkola specjalnego oraz ma zalecenie wczesnego wspomagania rozwoju. To jednak za mało... Bardzo go kochamy i zrobimy wszystko, by miał choć trochę lżej.  Na przeszkodzie do szczęścia stoją ogromne koszty. Odwieczny problem rodziców walczących o sprawność i lepsze życie swoich dzieci... Franuś potrzebuje intensywnej rehabilitacji, co przekracza nasze możliwości finansowe. Dążymy do tego, by mógł funkcjonować jak zdrowie dziecko, a przede wszystkim, by zaczął mówić. Niestety, bez wielu specjalistów nie będzie to możliwe! Jako że nasz chłopiec ma zaburzenia czucia, to nadal mimo wieku wymaga pieluchowania. Nie czuje swoich potrzeb, nie może ich sygnalizować, co zmusza nas do generowania kolejnych wydatków na środki higieniczne.  Chcielibyśmy wyposażyć domowe zaplecze, aby móc wykonywać rehabilitację również domowo. Franek jest wyczekanym przez nas dzieckiem. Minęło dużo czas, zanim pojawił się na świecie. Były poronienia, płacz i ogromny żal. Dziś nasza walka nadal trwa, choć ma trochę inne oblicze. Mamy swoje lata i zdajemy sobie sprawę, że walka o samodzielność syna, to również walka z czasem! Franek potrzebuje masaży oraz stymulacji sensorycznej, niestety wszystkie specjalistyczne przyrządy są bardzo drogie i szybko się zużywają. Musimy pilnie działać, a będzie to możliwe jedynie z pomocą dobrych serc. Prosimy o wsparcie, każda pomoc, nawet ta najmniejsza odmieni naszą codzienność.  Rodzice

2 771 zł
Oliwia Tymińska
8 days left
Oliwia Tymińska , 26 years old

Choć nigdy nie będzie zdrowa, nie przestanę o nią walczyć❗️Pomocy 🚨

Nasza córeczka urodziła się ze skrajnym niedotlenieniem. Po przyjściu na świat dostała jedynie 1 punkt w skali Apgar. Byliśmy załamani, ale miłość, którą obdarzyliśmy ją od pierwszych chwil, dała nam siłę i energię do walki o ukochane dziecko. Lista diagnoz Oliwii jest bardzo długa… Córeczka cierpi na spastyczne czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce, niepełnosprawność umysłową, dysfazję i afazję, skoliozę nerwowo-mięśniową, padaczkę, deformację stóp i wzmożone napięcie mięśni kończyn. Nasza codzienność jest bardzo trudna… Oliwia nie chodzi, nie siedzi, nie mówi, trzeba ją karmić, przewijać, nosić. Jest całkowicie zależna od pomocy drugiej osoby. Nie ma z nią żadnego kontaktu… Córeczka ma po kilkanaście ataków padaczki dziennie. Po 20. roku życia pogorszyła się również deformacja kręgosłupa. Opieka nad dorosłą córką jest jeszcze trudniejsza, bo Oliwia jest większa i cięższa… Poza intensywną rehabilitacją musimy jej zapewniać również leczenie farmakologiczne – przeciwpadaczkowe. Wszystko, co niezbędne do jej jak najlepszego funkcjonowania, generuje bardzo wysokie koszty… Dotychczas dawaliśmy sami radę, jednak nasz budżet jest niewystarczający, aby pokryć wszystkie niezbędne wydatki... Musimy zwrócić się z prośbą o pomoc! Już nigdy nie uda nam się sprawić, że Oliwia będzie samodzielna, sprawna, zdrowa… Możemy jedynie robić wszystko, by jej funkcjonowanie nie było aż tak trudne. Bardzo prosimy o pomoc! Mama Oliwii

2 767,00 zł ( 21.67% )
Still needed: 9 999,00 zł
Janusz Holi
Janusz Holi , 47 years old

By wstać z wózka i znów zawalczyć o marzenia!

Mam na imię Janusz. Jestem facetem około 40-tki. Około - cóż za rozmach... Mam nadzieję i głęboko w to wierzę, że dzięki Twojej pomocy dolecę do 70-tki. Dlaczego dolecę? Bo przed wypadkiem odkryłem, że mam pasję. Nie pamiętam żadnego szczególnego wydarzenia, które zainicjowałoby miłość do paralotni. Zwyczajnie marzyłem o lataniu. Jak ptak. Swoje marzenie przekształciłem w rzeczywistość. Chwilę przed wypadkiem kupiłem sobie sprzęt do paralotniarstwa. Wspólnie z kolegami odkrywałem podniebne przygody. Zdałem sobie sprawę, że latanie na paralotni i motolotni to moja pasja. Może nawet szansa na nowy styl życia? Nowy styl życia? Nie wiem, bo całe dorosłe życie ciężko pracowałem. Fizycznie. Z zawodu jestem budowlańcem. Blisko 15 lat pracowałem w Szwecji na budowie. Byłem również zatrudniony w odlewni żeliwa jako szlifierz. A w wolnych chwilach? Też pracowałem. Znany byłem jako "złota rączka". Znajomi śmiali się, że mój numer telefonu jest od wszystkiego. Wykręcasz jeden numer i zgłasza się Janusz - fachowiec od wszystkiego. Wszechstronny człowiek od mniejszych i większych napraw. Nigdy nie potrafiłem nikomu odmówić pomocy. A teraz proszę o pomoc Ciebie... W dniu 17.05 uległem wypadkowi. Nie będzie tu żadnego spektakularnego opisu i tragizmu sytuacji z udziałem osób trzecich. Zwyczajnie. Przebudziłem się w nocy. Chciałem skorzystać z toalety. Nie zapaliłem światła. Bo po co? Tak dobrze znam swój dom...sam go przecież budowałem. Poślizgnąłem się i upadłem, uderzając kręgosłupem o schody. Straciłem przytomność. Karetka. Szpital. Operacja. Wózek. Rehabilitacja. Mam realną szansę na to, by chodzić, ale tylko intensywna, indywidualna rehabilitacja daje taką szansę. Niestety jej koszt jest dla mnie abstrakcją. Nie dysponuję takimi pieniędzmi. Jedno co mam to wiarę w to, że uda mi się stanąć na nogi w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mam przede wszystkim córkę. Wiktorię. To moje szesnastoletnie zwycięstwo. I to dla niej chciałbym być sprawnym tatą, który zarazi ją swoją niedawno odkrytą pasją, miłością do paralotniarstwa... Pochylisz swoje serce? Tylko dzięki Tobie mam szansę na rehabilitację. Janusz - miłośnik podniebnych przygód. Na wózku.

2 757,00 zł ( 2.57% )
Still needed: 104 435,00 zł