Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Janusz Holi
Janusz Holi , 47 years old

By wstać z wózka i znów zawalczyć o marzenia!

Mam na imię Janusz. Jestem facetem około 40-tki. Około - cóż za rozmach... Mam nadzieję i głęboko w to wierzę, że dzięki Twojej pomocy dolecę do 70-tki. Dlaczego dolecę? Bo przed wypadkiem odkryłem, że mam pasję. Nie pamiętam żadnego szczególnego wydarzenia, które zainicjowałoby miłość do paralotni. Zwyczajnie marzyłem o lataniu. Jak ptak. Swoje marzenie przekształciłem w rzeczywistość. Chwilę przed wypadkiem kupiłem sobie sprzęt do paralotniarstwa. Wspólnie z kolegami odkrywałem podniebne przygody. Zdałem sobie sprawę, że latanie na paralotni i motolotni to moja pasja. Może nawet szansa na nowy styl życia? Nowy styl życia? Nie wiem, bo całe dorosłe życie ciężko pracowałem. Fizycznie. Z zawodu jestem budowlańcem. Blisko 15 lat pracowałem w Szwecji na budowie. Byłem również zatrudniony w odlewni żeliwa jako szlifierz. A w wolnych chwilach? Też pracowałem. Znany byłem jako "złota rączka". Znajomi śmiali się, że mój numer telefonu jest od wszystkiego. Wykręcasz jeden numer i zgłasza się Janusz - fachowiec od wszystkiego. Wszechstronny człowiek od mniejszych i większych napraw. Nigdy nie potrafiłem nikomu odmówić pomocy. A teraz proszę o pomoc Ciebie... W dniu 17.05 uległem wypadkowi. Nie będzie tu żadnego spektakularnego opisu i tragizmu sytuacji z udziałem osób trzecich. Zwyczajnie. Przebudziłem się w nocy. Chciałem skorzystać z toalety. Nie zapaliłem światła. Bo po co? Tak dobrze znam swój dom...sam go przecież budowałem. Poślizgnąłem się i upadłem, uderzając kręgosłupem o schody. Straciłem przytomność. Karetka. Szpital. Operacja. Wózek. Rehabilitacja. Mam realną szansę na to, by chodzić, ale tylko intensywna, indywidualna rehabilitacja daje taką szansę. Niestety jej koszt jest dla mnie abstrakcją. Nie dysponuję takimi pieniędzmi. Jedno co mam to wiarę w to, że uda mi się stanąć na nogi w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mam przede wszystkim córkę. Wiktorię. To moje szesnastoletnie zwycięstwo. I to dla niej chciałbym być sprawnym tatą, który zarazi ją swoją niedawno odkrytą pasją, miłością do paralotniarstwa... Pochylisz swoje serce? Tylko dzięki Tobie mam szansę na rehabilitację. Janusz - miłośnik podniebnych przygód. Na wózku.

2 757,00 zł ( 2.57% )
Still needed: 104 435,00 zł
Agnieszka Brania
Urgent!
Agnieszka Brania , 54 years old

Nierefundowany lek to moja szansa na życie – Pomocy❗️

Mam 53 lata. Jestem mamą dwójki cudownych dzieci. W 2016 roku otrzymałam diagnozę raka piersi. W pierwszej chwili byłam w szoku i nie dowierzałam w to, co się dzieje, a tydzień po diagnozie zmarł mój syn, co spowodowało jeszcze większe cierpienie. W głowie miałam tysiące pytań bez odpowiedzi… Postanowiłam jednak walczyć. Niedługo potem zostałam poddana mastektomii i hormonoterapii. Wyniki badań wykazały, że jestem zdrowa. Niestety, w 2019 roku zaczęłam mieć potworne bóle kości. Trzech ortopedów i lekarz na podstawie RTG kręgosłupa zgodnie stwierdzili, że jest to przepuklina kręgosłupa i zalecono mi rehabilitację. Na własną rękę zrobiłam jednak rezonans. Mój świat zawalił się wtedy ponownie – pojawiły liczne przerzuty do kości. Po przepłakanych dniach wiedziałam, że muszę raz jeszcze przekazać tę straszną wiadomość mojej rodzinie. Najbardziej bałam się o mojego męża, który 3 miesiące wcześniej przeszedł zawał… Wsparcie rodziny mnie uratowało i szybko zorganizowałam wizytę w poradni onkologicznej.  Lekarz przekazał mi słowa, które pamiętam do dziś: „Zostało Pani 3-6 miesięcy życia. Na co Pani liczy? Proszę testament pisać”. Na szczęście inny lekarz dodał mi nadziei i podjął się leczenia mnie. Ale po pewnym czasie przestało ono działać, ponieważ – jak się okazało – mam rzadką mutację genu PIK3CA, która wyklucza mnie z wielu terapii.  Szansą był nierefundowany lek, którego koszt wynosił 9 tys. euro miesięcznie! Wyprzedaliśmy wszystko, co posiadała nasza rodzina i kupiliśmy jedno opakowanie. Kolejne dawki otrzymywałam za darmo przez 8 miesięcy, ale po tym czasie lek znów przestał działać. Pojawiły się kolejne przerzuty do niezajętych dotąd kości, a wraz z nimi niewyobrażalny ból. Po 3 miesiącach nowej terapii otrzymałam cudowną wiadomość – guzy z opłucnej zniknęły, kości zaczęły się uwapniać! Ta wiadomość dodała mi skrzydeł. Obecnie czekam na wynik tomografii komputerowej, która wykaże czy leczenie jest nadal skuteczne. Mam lepsze i gorsze dni, ale wciąż walczę dla moich dzieci i męża. Oni są dla mnie siłą napędową. Nasza sytuacja materialna uniemożliwia jednak kontynuowanie leczenia. Program lekowy, w ramach którego otrzymywałam lek, został zamknięty.  W związku z tym jego cena od stycznia 2024 roku wzrośnie niemal dwukrotnie i wyniesie 1600 zł miesięcznie! Do tego dochodzą koszty innych leków i utrzymanie rodziny… Często musimy wybierać czy kupić leki, opał czy jedzenie. Od listopada nie przyjęłam z tego powodu zalecanej dawki. Jeśli nie wezmę kolejnych, będzie kosztować mnie to utratę reszty zdrowia. Zawsze starałam się pomagać innym – dziś sama potrzebuję pomocy.  Błagam o wsparcie i z serca za nie dziękuję. Agnieszka

2 757,00 zł ( 2.59% )
Still needed: 103 626,00 zł
Tomasz Podlecki
12 days left
Tomasz Podlecki , 47 years old

Bezpowrotnie tracę wzrok! Proszę, pomóż mi...

Mam 45 lat i od ponad roku tracę wzrok. Z dnia na dzień zacząłem gorzej widzieć. Po wizycie u okulisty otrzymałem skierowanie do szpitala. Zdiagnozowano u mnie zanik nerwu wzrokowego i grozi mi całkowita utrata wzroku… Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek będę musiał prosić o wsparcie i pomoc finansową. Niestety życie pisze swoje scenariusze... Wiem jednak, że istnieje lek, który może zatrzymać postępy choroby, ale w Polsce nie jest on dostępny... Lek ten mogę sprowadzić z Niemiec. Jednak koszt jednego opakowania, to aż około 25 tysięcy złotych. Lekarz zalecił, że moje leczenie powinno trwać minimum przez 12 miesięcy. Rocznie jest to wydatek 300 tysięcy złotych! Są to ogromne pieniądze, których po prostu nie mam... Tak bardzo chcę móc nadal podziwiać świat i widzieć całe jego piękno. Dlatego proszę wszystkich ludzi o dobrych sercach, pomóżcie mi zawalczyć o to, co ważne – wzrok. Tomasz Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 756,00 zł ( 0.86% )
Still needed: 316 393,00 zł
Jakub Rostalski
Jakub Rostalski , 15 years old

Kuba czeka na turnus rehabilitacyjny!

Na początku nie podejrzewaliśmy, że nasz syn może mieć poważne problemy zdrowotne, związane zwłaszcza z komunikacją. Jednak kiedy Kuba miał niewiele ponad 2 lata, jego rozwój intelektualny nagle się zatrzymał, a nawet zaczął się cofać...  Jego zabawy były niepokojące i ograniczały się do ustawiania różnych przedmiotów w szeregu lub rzędy, wpatrywania się w jeden punkt, bądź powtarzania prostych czynności od kilku do kilkudziesięciu minut. (np. chowanie i wyjmowanie kredek do/z pudełka).  Następnie Kuba przestał reagować na różnego rodzaju bodźce i okazywać swoje emocje. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć! Równocześnie wystąpiły u niego problemy z układem pokarmowym, immunologicznym, aż w końcu też nerwowym… Diagnoza autyzmu wywróciła nasz świat do góry nogami. Zaczął się dla nas wyścig z czasem. Szukanie pomocy wszędzie, gdzie się da. Jedno z nas, mama Kuby, zrezygnowała z pracy, aby być z nim cały czas i zawozić go na terapię. Cały czas szukaliśmy pomocy u specjalistów z dziedzin spektrum autyzmu. Nasze wysiłki nie poszły na marne i zaczęły pojawiać się pierwsze efekty! Walka z autyzmem musi się jednak odbywać regularnie, codziennie i to na wszystkich płaszczyznach – do tego pod okiem dobrych specjalistów. Nasz syn wymaga indywidualnej pomocy, a to daje mu właśnie terapia.  Potrzebna jest więc stała pomoc, dobrana w taki sposób, aby Kuba mógł powrócić do naszego świata i nauczyć się w nim funkcjonować. Neurolodzy, diabetolodzy i immunolodzy zalecają, aby przyjmował dużo leków, suplementów oraz przestrzegał diety. To na pewno pomaga, ale nie na tyle, aby widoczne były efekty w jego rozwoju… Nasz syn skończy niedługo 15 lat, ale nadal nie potrafi samodzielnie zadbać o siebie, ani przygotować posiłku. Chcielibyśmy mieć pewność, że zawsze będzie koło niego ktoś, kto się nim zajmie. Niestety nie mamy takiej gwarancji, więc pozostaje nam nadzieja… Nasze nastawienie póki co jest pozytywne, ale i nam powoli zaczyna brakować siły… Pragniemy uzbierać środki na turnusy rehabilitacyjne. Podczas tych intensywnych zajęć, które odbywają się codziennie, Kuba jest w stanie nauczyć się wielu umiejętności, np. samodzielnie się ubrać, pisać (ale tylko, gdy ktoś podtrzymuje jego rękę) czy nawet zachowywać bezpieczeństwo podczas spacerów.  Choć cały czas zaskakuje nas swoją inteligencją, rozumiejąc prawie wszystko i pisząc sporo, dalej pozostaje w odległej dla nas krainie… Kochamy naszego syna! Nawet kiedy rozrabia, a my go nie rozumiemy – zawsze, bezwarunkowo, bezapelacyjnie kochamy go!  Nasza miłość, oddanie, cierpliwość, niestety nie wystarczą. Kuba potrzebuje pomocy wykwalifikowanych specjalistów. Turnusy są jego szansą! To tyle i aż tyle… Nie mamy już innej możliwości, jak prosić Was o wsparcie… Darek i Małgosia, rodzice

2 756,00 zł ( 28.78% )
Still needed: 6 819,00 zł
Ewa Kleczyńska
Ewa Kleczyńska , 34 years old

Ból przychodzi nagle i jest nie do zniesienia❗️Pomóż Ewie❗️

Nasza Ewa urodziła się z porażeniem mózgowym. Ale przez większość jej życia radziliśmy sobie z jej chorobą. Nie spodziewaliśmy się, że los tylko odlicza dni do tragedii. Kiedy Ewa miała 18 lat, zaczęły się u niej problemy z niedrożnością jelit. Miała 3 operacje, w których między innymi wycięto jej 40 centymetrów jelita.  Po 2 latach jej stan się pogorszył i od tamtej pory tak było co chwila. Dobrze, znów okropny ból, zrosty i znów kolejne, wyczerpujące operacje. Teraz Ewa ma 33 lata i jest zależna od nas. Jakiś czas temu pojawiła się niedrożność jelit, córka gorączkowała, czuła ogromny ból. Niestety, lekarze nie wiedzieli już, jak jej pomóc. Kolejne operacje mogą nie przynieść skutku, a moje serce krwawi, kiedy kolejny dzień moje dziecko płacze z bólu i błaga nas o pomoc... A nie możemy nic zrobić. Z mężem jesteśmy starszymi ludźmi, oboje chorujemy i jest nam coraz ciężej. Pojawiła się dla nas nadzieja i niebawem mamy umówioną wizytę u nowego lekarza. Wierzymy, że tym razem uda nam się znaleźć sposób, by pomóc naszej Ewie i ulżyć jej w bólu. Niestety, wynajęte pogotowie, leki, a potem leczenie i rehabilitacja to ogromne koszty, z którymi nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Dlatego desperacko błagamy o pomoc. Jesteśmy starszymi ludźmi, którzy wciąż z całego serca i siły opiekują się swoim dzieckiem. Nie jest łatwo, ale się nie poddamy. A z Waszą pomocą będziemy mogli pokryć koszty leczenia i zapewnić Ewie spokojne życie pozbawione bólu i najlepsze leczenie. Grażyna, mama Ewy

2 756 zł
Luka Śnieżek
Luka Śnieżek , 8 years old

Afazja to nasz wróg! I Ty możesz pomóc Lukusiowi w nierównej walce!

Afazja nasz wróg! I Ty możesz pomóc Lukusiowi w nierównej walce. Luka jest naszym trzecim, najmłodszym dzieckiem. Podstawowym zaburzeniem naszego synka jest afazja motoryczna, w jego przypadku jest uszkodzony lewy płat czołowy mózgu. Ponadto Luka zmaga się z upośledzeniem słuchu przewodzeniowego i czuciowo nerwowego, zaburzeniami integracji sensorycznej, odruchów pierwotnych, zaburzeniami przetwarzania słuchowego oraz AZS. Synek jest pod opieką neurologa, neurologopedy, laryngologa, audiologa, fizjoterapeuty, psychologa, terapeuty SI oraz okulisty. Jego funkcjonowanie i przyszłość zależy przede wszystkim od profesjonalnej terapii, która zbliża go do samodzielności. Dla nas rodziców, to największe marzenie. Z całego serca dziękujemy za okazaną pomoc. Rodzice 

2 754,00 zł ( 5.75% )
Still needed: 45 119,00 zł
Nicklas Chęciński
Nicklas Chęciński , 7 years old

Nie pozwól, by padaczka i autyzm odebrały naszemu synkowi dzieciństwo!

Każdy dzień to strach o syna. Walka o zdrowie i bezpieczeństwo codziennie zaczyna się od nowa. Dziesiątki wizyt lekarskich, wykupionych recept, kolejnych badań spędzają nam sen z powiek... Wszystko zaczęło się od diagnozy autyzmu i padaczki. Już gdy Nicklas był w wieku niemowlęcym, zauważyliśmy, że rozwija się inaczej niż większość dzieci. Miał bardzo duże problemy ze snem i z jedzeniem, dużo płakał, nie mówił, zupełnie się z nami nie komunikował. Występowały u niego także zaburzenia sensoryczne oraz agresja i autoagresja.  Od razu umówiliśmy się na wizytę do psychiatry i do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Specjaliści byli zgodni co do diagnozy. Niestety niedługo później okazało się również, że synek choruje na epilepsję. Ataki nie zdarzają się u niego często, ale są za to bardzo intensywne. Zdarza się, że dochodzi podczas nich do zagrażających życiu bezdechów! Z tego względu Nicklas jest pod stałą opieką neurologa. Przyjmuje również leki, jednak w tym obszarze regularnie pojawiają się nowe problemy. U synka często występują reakcje alergiczne lub bardzo silne skutki uboczne. Często są one tak intensywne, że konieczna jest interwencja lekarzy. Niestety przez trudności z doborem odpowiedniego leczenia, napady cały czas się pojawiają. A każdy atak to ogromny lęk o syna...  Nie możemy się jednak poddać. Staramy się zapewnić Nicklasowi najlepszą opiekę i wsparcie. Wiemy, że potrzebuje on naszej pomocy. Synek mierzy się z zaburzeniami integracji sensorycznej oraz koordynacji wzrokowo-ruchowej. Występują też ograniczenia w obrębie uwagi wzroku i słuchu.  Z tego względu konieczna jest rehabilitacja i zajęcia integracji sensorycznej – prowadzone z terapeutą, a także z nami w domu, z wykorzystaniem odpowiedniego sprzętu. Niezbędna jest również stała opieka ortopedy, by zniwelować nieodpowiednie ułożenie stóp synka.  Niestety koszty z tym związane stają się dla naszego budżetu domowego coraz większym obciążeniem. Dlatego będziemy niezwykle wdzięczni za Wasze wsparcie. Każda przekazana złotówka może odmienić jego życie! Rodzice  Allegro Charytatywnie

2 753 zł
Wiktor Hes
Wiktor Hes , 29 years old

Walka Wiktora trwa❗️ Potrzebna pomoc❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękuję za wsparcie, które okazaliście mi w poprzednim etapie zbiórki. Niestety moja walka trwa, a ja nadal potrzebuję Waszej pomocy. Zostaniecie? Jestem niepełnosprawny od urodzenia. Moje życie od zawsze naznaczone było walką. O to, by być samodzielnym, o to, by nie bolało. Pierwszą operację przeszedłem tuż po narodzinach, kolejną chwilę później. Kiedy miałem kilka lat — następne. Rytm moich dni wyznaczały badania, konsultacje i terapie. Kiedy uporaliśmy się z jednym problemem, pojawiał się kolejny... Cierpię na przepuklinę oponowo — rdzeniową, wodogłowie, niedowład kończyn dolnych, pęcherz neurogenny, stopy płasko — koślawe… W 2012 i 2013 roku przeszedłem leczenie pęcherza, w 2015 roku przeszczep skóry na pięcie z powodu odleżyny, a w 2016 roku operację lewej stopy. Możliwości się wyczerpują, a kłopotów przybywa.  Wymagam leczenia u wielu specjalistów, basenu, stałej rehabilitacji, wielu środków pomocniczych – cewników, wkładek higienicznych, obuwia ortopedycznego oraz sprzętu rehabilitacyjnego. Tak bardzo chcę po prostu, spokojnie żyć, ale nie mam już sił na walkę. Ze względu na moją niepełnosprawność, mam problemy ze znalezieniem stałej pracy.  Dużą odskocznią i chwilą zapomnienia o problemach zdrowotnych są treningi. Zacząłem grać w badmintona na wózku! Niestety, abym mógł kontynuować i rozwijać swoją pasję, potrzebny jest specjalny, sportowy wózek inwalidzki. Proszę, pomóż mi spełnić marzenie i choć na chwilę zapomnieć o chorobie, która jest nieodłącznym elementem mojego życia. Zostanie ze mną już na zawsze. Każda pomoc da mi szansę na lepszy rozwój i przyszłe samodzielne życie! Wiktor

2 751,00 zł ( 25.85% )
Still needed: 7 888,00 zł
Olgierd Sdebel
Olgierd Sdebel , 5 years old

By światem Olgierda nie zawładnęła ciemność...

Każdy rodzic chciałby dać swojemu dziecku wszystko to, co najlepsze… Tym, czego ja chcę dla mojego syna jest normalne życie. To, by widział i był po prostu zdrowy. Proszę – pomóż mi sprawić, by tak się stało. Bez Ciebie to nie będzie możliwe...  Olgierd urodził się 13 marca 2019 roku jako zdrowy, dobrze rozwijający się chłopiec. Co prawda, z powodu alergii i astmy często chorował na górne drogi oddechowe. Jednak to nie przeszkadzało mu w prawidłowym rozwoju, w rozrabianu i poznawaniu świata w swój sposób. Wszystko zmieniła jedna rutynowa kontrola oczu. To właśnie wtedy Pani doktor zauważyła coś dziwnego na dnie oka Olgierda – coś, czego jeszcze nie widziała. To był 04 października 2021. Natychmiast dostaliśmy skierowanie do szpitala okulistycznego w Chorzowie, niestety z racji pandemii szpital został przekształcony w covidowy dla dzieci. Tydzień później byliśmy u innego okulisty dziecięcego – usłyszeliśmy to samo: na dnie oka jest coś dziwnego, nie wiadomo co to. Potem kolejny okulista i kolejna wizyta, tym razem liczyliśmy, że polecana Pani doktor nauk medycznych, może nam coś powie. Niestety, to samo: coś tam jest, ale nie groźne, chyba jakiś stan zapalny. No cóż, następna wizyta w lutym u Pani doktor, aby sprawdzić jak sobie radzi w okularach. Wizyta odwołana z wiadomych powodów... Byliśmy wyczerpani i bardzo zestresowani. Nikt nie mógł nam pomóc, nikt nie potrafił określi co jest w oku naszego dziecka... To był naprawdę trudny czas. Wiedzieliśmy jednak, że nie odpuścimy – musimy dowiedzieć się do dolega naszemu dziecku!  W końcu - 31 marca 2022 roku doczekaliśmy się wizyty w specjalistycznym ośrodku w Katowicach. Tam po raz pierwszy usłyszeliśmy diagnozę – rzadka nieuleczalna choroba Coatsa. Z jednej strony poczuliśmy ogromną ulgę, że w końcu wiemy, z czym walczy nasz syn. Z drugiej – napływający lęk i stres, czy uda nam się tę walkę wygrać... Choroba Coatsa jest bezwzględna. Podstępnie zabiera wzrok, niszczy gałkę oczną, aż w końcu dochodzi do jej zaniku...  Obecnie nasz synek jest poddawany dalszej diagnostyce, poszukujemy specjalistów, którzy podejmą się terapii. Bo w niej jedyna szansa na opóźnienie procesów chorobowych. Niestety, to dopiero początek, a już teraz koszty rosną z każdym dniem...  Dlatego prosimy o wsparcie naszego syna w tej nierównej walce. Bo to jedyna szansa na to, aby Olgierd poznawał świat, tak jak chce, a nie tak jak mu dyktuje choroba – w ciemności... Dominika, mama

2 751 zł