Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcelina Sobczak
Marcelina Sobczak , 8 years old

Marcelka nagle straciła słuch... Tylko z Tobą jej życie może zmienić się na lepsze!

Moja Marcelinka urodziła się całkowicie zdrowa. Byłoby tak dalej, gdyby nie jeden bardzo zły dzień… Los bywa przewrotny, czasem bardzo okrutny. Gdy córeczka miała 3 lata doszło do bardzo nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego stwierdzono niedosłuch mieszany!  W zeszłym roku przeszła zabieg – drenaż uszu. Nie było innego wyjścia, jak chirurgiczna interwencja. Marcelka musi korzystać z aparatów słuchowych. Nie stać mnie na ich zakup, dlatego musiałam je wypożyczyć. To tylko tymczasowe rozwiązanie. Przede mną stoi wyzwanie zakupu aparatów!  Córeczka nie ma łatwo. Oprócz wady słuchu ma także niepełnosprawność intelektualną oraz  nadpobudliwość psychowo – ruchową. Nie wiem dlaczego moje dziecko otrzymało kolejny ciężar na swoje małe ramionka… Jestem matką trójki dzieci. Ciężko jest mi pogodzić wydatki dnia codziennego z tymi, które teraz się pojawiły, a dotyczą zdrowia Marcelki. Będę wdzięczna, jeżeli nam pomożecie. Tutaj chodzi o przyszłość mojej córeczki…  Angelika, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

2 744,00 zł ( 17.19% )
Still needed: 13 214,00 zł
Anna, Tymoteusz i Wiktor Witkowscy, Emil Kotlewski
Anna, Tymoteusz i Wiktor Witkowscy, Emil Kotlewski , 7 years old

To nie miało prawa się wydarzyć... Pomocy potrzebuje cała czwórka rodzeństwa❗️

Są ludzie, którym w życiu od początku wszystko przychodzi lekko. Są inni, którzy mają tylko pod górkę...  O tym, że jestem chora, dowiedziałam się, gdy wszystkie dzieci były na świecie... ZESPÓŁ DRAVET potwierdzony genetycznie, postać dziedziczna. O tym, że mam mutację genu, dowiedziałam się w lutym 2023. Było za późno. Gdyby tylko pierwsze badanie przeprowadzone u chłopców w 2016 roku wykazało zmiany... WIKTOR obecnie ma 20 lat. Od urodzenia ma problemy ze snem, często chorował. W wieku 3 lat zdiagnozowano autyzm, oraz padaczkę. Nie pisze, nie czyta. Ma zmiany w płacie czołowym, astmę, alergie, arytmię serca, skoliozę, kiepski wzrok i wybiórczość pokarmową. Ma niepełnosprawność intelektualną, ale ukończył liceum w szkole specjalnej.  TYMOTEUSZ ma 13 lat. Ma uszkodzony gen, który powoduje u niego Zespół DRAVET. Ma atopowe zapalenie skóry. Bardzo podobna historia — często infekcje, problemy rozwojowe, podejrzenie autyzmu. Po intensywnej terapii, w wieku 3 lat zaczął mówić i zmieniono mu diagnozę na zespół Aspargera. Zmaga się z padaczką, astmą, alergią siewną i pokarmową, refluksem. Chodzi do klasy integracyjnej. ANNA ma 6 lat. Ma problemy z mową. Od urodzenia zmagała się z alergią pokarmową, atopowym zapaleniem skóry. Miała 2 lata, gdy po raz kolejny usłyszeliśmy tragiczną diagnozę — autyzm. Powstały silne ataki padaczki obecnie ma 4 różne rodzaje od wyłączających do drgawkowych. Wymaga stałej opieki. Dravet — to również to, co usłyszeliśmy przy leczeniu córeczki...  EMIL również usłyszał tę diagnozę. Ma niezwykle silne ataki padaczki — nie sposób je zatrzymać. Właściwie przy nim mogłabym wspomnieć o takich samych objawach jak reszta rodzeństwa. W tej chwili jednak świetnie się rozwija i dobrze sobie radzi!  Nasza historia powoduje różne opinie. Niektórzy próbują pomóc, inni boleśnie oceniają. Jednak wbrew wszystkiemu jestem mamą, która chce dla dzieci jak najlepiej. Staram się dwoić i troić, aby zapewnić im wszystko czego potrzebują.  Przyszedł czas, aby przyznać, że przy czwórce tak wymagających dzieci — sama sobie nie poradzę. Mój partner jest pomocny, ale musimy prosić o wsparcie również Was.  Proszę, nie bądźcie obojętni, nie oceniajcie, otwórzcie swoje serca...  Mama  

2 741 zł
Jolanta Kubikowska i Sylwia Rakoczy
Jolanta Kubikowska i Sylwia Rakoczy , 65 years old

Trudna codzienność i śmiertelna diagnoza❗️POMÓŻ❗️

Mam na imię Jola, od ponad 40 lat wychowuję niepełnosprawną córkę, a kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że jestem śmiertelnie chora. Moje życie nigdy nie było łatwe, a dziś, gdy każdego dnia budzę się z myślą o diagnozie, zdaje się być jeszcze trudniejsze. Nie ma dnia, bym nie zastanawiała się, jak dalej potoczą się moje losy. Każdego dnia odczuwam strach i paniczny lęk o własne życie, ale wiem, że nie mogę przegrać.  Pod koniec grudnia wyczułam w mojej piersi zmiany, które bardzo mnie zaniepokoiły. Za namową syna, by jak najszybciej zdiagnozować, z czym mam do czynienia, od razu po nowym roku umówiłam się na wizytę. USG potwierdziły nasze przypuszczenia – w mojej piersi znajdowały się guzy… Kolejne konsultacje i biopsja nie pozostawiły już złudzeń. To złośliwy nowotwór piersi. Nie mogłam w to uwierzyć. Totalnie się załamałam. Zaledwie cztery lata temu straciłam ukochanego męża, z czym trudno było mi się pogodzić. Teraz musiałam stanąć do walki o własne życie.  W kwietniu przeszłam mastektomię piersi. Jestem pod opieką onkologów. Obecnie czekam na plan leczenia. Z pewnością czeka mnie chemioterapia. Całą sytuację utrudnia fakt, że jestem mamą niepełnosprawnej córki, która, pomimo dojrzałego wieku, wymaga takiej samej opieki, jak kilkuletnie dziecko.  Sylwia nie jest samodzielna. Muszę pomagać jej niemal w każdej czynności. W dodatku zmaga się z różnymi zaburzeniami podłoża psychicznego, dlatego wymaga dużej uwagi i spokoju.  Potrzebne leki, zarówno jej jak i mi, dojazdy do lekarzy, odpowiednia opieka, konsultacje prywatne, to wszystko wiąże się z ogromnymi nakładami finansowymi, których po prostu nie mamy. Tak bardzo boję się, że to nie choroba, a pieniądze staną się powodem przegranej, a ja nie mogę do tego dopuścić. Sylwia potrzebuje zdrowej i pełnej siły mamy.  Nie jest mi łatwo prosić, ale wiem, że nie mam innego wyboru. Pełna nadziei zwracam się do Was o pomoc. Każda złotówka i słowo wsparcia dodadzą nam otuchy i siły do dalszej walki! Jolanta z córką Sylwią

2 738 zł
Kaspian Sieja
Kaspian Sieja , 7 years old

By móc wyruszyć w drogę, która doprowadzi do sprawności... Ponownie pomagamy Kaspianowi!

Blisko dwa lata cudownego dzieciństwa, dwa lata życia w beztrosce, mimo częstego zmęczenia. Nasza przygoda była jedną z tych, które pokochałam, aż do tego dnia, który zmienił wszystko... W czerwcu 2019 roku u Kaspiana zdiagnozowano niedowład połowiczny lewostronny, a w czerwcu 2021 postawiono diagnozę Dziecięce Porażenie Mózgowe. Leczenie i rehabilitacja mojego synka jest długotrwała, a postępy leczenia stopniowe, bowiem rehabilitacjami można jedynie zminimalizować negatywny wpływ choroby na funkcjonowanie organizmu. Kaspianek ma także problemy logopedyczne, astmę oskrzelową oraz zaburzenia integracji sensorycznej. Widzę, że choroba postępuje, nie daje o sobie zapomnieć. Coraz większe problemy z chodzeniem, a także utrata równowagi, każdego dnia kawałek po kawałku odbiera mu sprawność. Kaspian jest pod opieką poradni rehabilitacyjnej pod Warszawą, gdzie systematycznie ma ostrzykiwane nóżki toksyną botulinową, a w ostatnim czasie miał także założony gips, ponieważ grozi mu deformacja stopy. Analizy chodu za każdym razem wychodzą coraz gorzej... Kaspian to jeszcze małe dziecko, dziecko, które przez niepełnosprawność musi codziennie walczyć o to, by jutro móc obudzić się i zrobić choć jeden krok w stronę lepszego i sprawniejszego życia. Jako jego mama często czuje się bezsilna. Wiem, że nie mogę bagatelizować  choroby, z którą mierzy się Kaspian, ale jest mi naprawdę ciężko. Coraz częściej dochodzi do mnie myśl, że brak pieniędzy może przekreślić jego szansę na sprawność. Boję się dnia, kiedy rówieśnicy zaczną dostrzegać, że mój synek różni się od nich, tak bardzo boję się, że poczuje się gorszy, tylko dlatego, że choroba wybrała właśnie jego... Co będzie jeśli nie zdobędę pieniędzy na leczenie, na rehabilitację i sprzęt, który może tak bardzo pomóc mu zawalczyć? Czy będę w stanie sobie wybaczyć, czy będę w stanie spojrzeć w lustro i powiedzieć głośno, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, by pomóc mojemu dziecku? Samotne macierzyństwo to ogromne wyzwanie, ale nie mogę się poddać! Kaspian ma jeszcze rodzeństwo. Jestem mamą wspaniałej trójki, każde z nich mnie potrzebuje, często brakuje mi czasu tylko dla siebie, ale wierzę, że i w naszym życiu mocno zaświeci słońce, problemy miną niby zły sen, stan zdrowia Kaspianka się poprawi na tyle, że będzie coraz bardziej samodzielnym człowiekiem. Koszty rehabilitacji, turnusów, wizyt u specjalistów i terapii są duże, niestety nie jestem w stanie ich pokryć. Proszę, pomóż... Angelika - mama Kaspiana __________ Losy Kaspiana można na bieżąco śledzić tutaj. 

2 737,00 zł ( 16.78% )
Still needed: 13 572,00 zł
Katarzyna Kowalczyk
Katarzyna Kowalczyk , 33 years old

Od dziecka moja codzienność to walka. Proszę, pomóż mi!

Mam na imię Kasia, mam 31 lat. Urodziłam się jako wcześniak, ważyłam 1100 gramów. Od urodzenia zmagam się z powikłaniami wcześniactwa, takimi jak: reumatoidalne zapalenie stawów, dziecięce porażenie mózgowe, stopy końsko-szpotawe, przykurcze ścięgien Achillesa, dysplazja stawów biodrowych, wada serca oraz dyskopatia szyjna, która w trakcie ustalania leczenia.  Od 1996 roku do 2008 roku byłam co pół roku operowana. Skutkiem tego jest mocno osłabione serce. Od tamtego momentu, aż do dziś wymagam stałej rehabilitacji, ponieważ bez niej nie jestem w stanie funkcjonować... Jedynym ratunkiem są środki przeciwbólowe. Raz w roku mogę skorzystać z dofinansowania PFRON do turnusu. Raz na kilka lat turnus przyznaje NFZ, lecz to niestety nie jest wystarczające... Pozostałe leczenie muszę pokryć sama. Niestety, nie stać mnie na to.  Z wypłaty mojej i męża nie jesteśmy w stanie utrzymać naszej 4-osobowej rodziny i jednocześnie zadbać o moje leczenie... Poza rehabilitacją wymagane są konsultacje medyczne i badania, które, aby móc sprawnie się leczyć, wykonuję prywatnie, bo czas oczekiwania na NFZ to od kilku miesięcy do kilku lat. Bez rehabilitacji przykurcze narastają, a to powoduje całkowitą dysfunkcję ścięgien, co skazuje  mnie na chodzenie o kulach, a w przyszłości na wózek inwalidzki... Bardzo daje mi się we znaki dysplazja stawów biodrowych i częste jego zwichnięcia, niestety operacja jest zbyt obciążająca, dlatego jest odwlekana przez lekarza.  Niedawno zdiagnozowane reumatoidalne zapalenie stawów oraz dyskopatia szyjna bardzo ograniczają mnie w życiu codziennym. Ciągły ból, drętwienie rąk i nóg powoduje częstsze potykanie się i przewracanie. Jest to bardzo upokarzające w pracy, a dla innych pracowników niebezpieczne. Marzę o jak najszybszym wyjeździe na kolejną rehabilitację, bo poprzednią miałam w kwietniu 2022... Rehabilitacja jest jedynym moim ratunkiem... Mam dla kogo żyć, ale moja sytuacja jest obecnie bardzo ciężka...  Moi synkowie bardzo przeżywają ze mną moją chorobę... Bez wsparcia znajomych, rodziny i obcych ludzi o dobrych sercach, nie jestem w stanie sama kontynuować leczenia... Wierzę, że się uda, nie tracę nigdy nadziei, ale na razie, rosnące koszty są dla mnie okrutne, a ja tak bardzo chciałabym żyć dla moich dzieci. Jestem bardzo wdzięczna wszystkim, którzy mnie wspierają dobrym słowem i finansowo. Bez Waszej pomocy nawet nie chcę myśleć, co by było...  Kasia  

2 735 zł
Stanisław Grudziński
Stanisław Grudziński , 3 years old

Pomóżmy Stasiowi rozwijać się jak jego rówieśnicy...

2021 rok zapowiadał się jako jeden z lepszych w naszej rodzinie. Razem z mężem byliśmy już rodzicami córeczki, więc wiadomość o tym, że w tym roku powitamy na świecie synka była jak spełnienie naszych marzeń. Jakże przewrotny może być jednak los, zmieniając w mgnieniu oka cudowne wyobrażenia w smutną, bolesną rzeczywistość… 25 września 2021 roku urodził się nasz wymarzony Staś. Niestety ten cudowny moment zmienił się w koszmar, gdy dowiedzieliśmy się, że ma niską masę urodzeniową, rozszczep podniebienia miękkiego i twardego, wrodzoną stopę piętowo-koślawą, niezstąpione jądro, zespół Pierre'a Robina, cechy hipotrofii wewnątrzmacicznej, obniżone napięcie kończyn górnych i dolnych, plamy cafe au lite… Lista schorzeń była tak długa i przytłaczająca! Dla nas, rodziców samo przyswojenie tych informacji stanowiło nie lada wyzwanie, a co dopiero połączenie tego z faktyczną opieką nad synem… Baliśmy się. Po kilku dniach wypisano go do domu w stanie ogólnym dobrym. Brzmiało to obiecująco. Niemniej najgorsze miało dopiero nadejść… Od tego momentu codziennie gościliśmy u siebie położną, która sprawdzała, czy Staś, aby na pewno przybiera na wadze. Niestety mimo tego, że całymi dniami nie robiłam prawie nic innego, jak tylko karmienie synka to jego waga, zamiast wzrastać stała w miejscu lub wręcz spadała. Rozszczep podniebienia powodował, że nie był on w stanie wypić tyle mleka, ile potrzebował…  Dodatkowo w 3-tygodniu życia Stasia pojawiły się problemy z oddychaniem. W trybie pilnym trafił do szpitala w Wejherowie, gdzie od razu podłączono go do tlenoterapii biernej, założono sondę nosowo-żołądkową, podano leki. Po ponad tygodniu przewieziono go do szpitala w Gdańsku, gdzie zaczęto mnie uczyć wymiany sondy i dbania o jej pielęgnację. To naprawdę nie było łatwe! Zwłaszcza że powodowało to u synka ogromny ból i stres, przez co dochodziło wręcz do zatrzymywania akcji serca! Ten widok będzie mnie prześladował do końca życia… Po jakimś czasie od powrotu do domu powoli zaczęliśmy się przyzwyczajać do życia z sondą, choć wciąż często wracaliśmy do szpitala, gdy nie chciała ona odpowiednio wejść do jego noska i żołądka.  Gdy Staś miał kilka miesięcy, przeszedł operację zszycia rozszczepu. To były kolejne najczarniejsze 4 godziny w  naszym życiu! Pomimo tego, że dzięki staraniom lekarzy w miarę wszystko zostało naprawione, to jednak karmienie Stasia nadal nie było łatwe. Bardzo chciał jeść, lecz z uwagi na brak wyćwiczonego odruchu ssania, nie umiał tego zrobić! Płakał on, płakałam ja…  Po czasie okazało się, że częste wymiany sondy doprowadziły synka do przepukliny pępkowej. Przed nim operacja nie tylko na to, ale również na jąderku, gdyż to z lewej strony nadal jest w kanale rodnym, co wymaga niestety interwencji chirurga.  Pozostałe schorzenia Stasia jak wada stopy czy obniżenie napięcie mięśniowe powodują, że dopiero niedawno zaczął on raczkować czy gaworzyć. Rozwija się inaczej, z opóźnieniem w stosunku do swoich rówieśników. Jednak ma szansę ich dogonić! Odpowiednie leczenie i częste rehabilitacje to klucz do jego sukcesu. Staramy się je realizować, ale nasze środki finansowe są już na wyczerpaniu… Proszę, pomóż nam dalej walczyć o naszego synka. Każda Twoja wpłata ma ogromną moc! Angelika, mama

2 735 zł
Małgorzata Stępniak
Małgorzata Stępniak , 57 years old

”Mamo, jeszcze będzie dobrze…” Pomóż nam zawalczyć o jej sprawność❗️

Moja mama była kobietą o niespożytej energii, wszędzie obecna, zawsze uśmiechnięta i pomocna. Uwielbiała pracę w ogrodzie i czas spędzony z wnukami. Ten krótki opis nie jest nadzwyczajny i wiele osób mogłoby tak powiedzieć o swoim rodzicu… Ale dla nas najprostsze rzeczy nabrały ogromnego znaczenia, gdy jeden dzień zabrał nam wszystko…  Mama przeszła udar niedokrwienny. Nikt nie mógł tego przewidzieć i nikt z nas nie miał na to wpływu. Już w szpitalu dowiedzieliśmy się, że ma niedowład połowiczy lewostronny z dyzartrią. Myśleliśmy wtedy, że nie może być gorzej, a był to początek złych wiadomości.  Podczas badań wykryto krytyczną stenozę tętnicy szyjnej, tętniaka tętnicy mózgu i chorobę niedokrwienną serca. Duży tętniak, zagrażający mamy życiu, wymagał pilnej operacji. To było na tamtą chwilę naprawdę za dużo. Cieszyliśmy się, że mama jest wśród nas, ale nie wiedzieliśmy, jak dużo jeszcze wytrzyma jej organizm.  Na co dzień mama potrzebuje stałej opieki, również przez pojawiającą się ostatnio epizodyczną padaczkę. Rehabilitacja w domu skupiona jest przede wszystkim na niesprawnej ręce. Mama chodzi samodzielnie, ale jedna z kończyn dolnych nie jest w pełni funkcjonalna. Stały trening jej sprawności na pewno pomógłby w powrocie do zdrowia.  Oczywiście minie czas, zanim zbierze siły do walki o codzienność. Na tę chwilę potrzebuje naszej pomocy w każdej codziennej czynności. Aktualnie opiekuje się nią tata i teściowa. Starają się o orzeczenie o niepełnosprawności, ale to wymaga czasu… Dzielą więc obowiązki, żeby tata mógł nadal pracować i zarabiać.  Mama ma dwoje wnucząt, trzecie w drodze. Ma dla kogo walczyć i jest nam wszystkim bardzo potrzebna. Dziś tylko specjalistyczna rehabilitacja neurologiczna może pomóc wrócić do zdrowia. Odzyskać dawne życie i to wszystko, co odebrała choroba.  Każdego dnia wszyscy toczymy bój o mamy zdrowie. Rezygnujemy często z siebie i swoich obowiązków, żeby niczego jej nie brakowało. Mama nauczyła nas tego, żeby zawsze mieć serce na dłoni… Niestety koszty leczenia są tak duże, że musimy prosić o wsparcie! Wierzymy, że będzie dobrze i bardzo prosimy o każdą, nawet najmniejsza pomoc!  Rodzina

2 727 zł
Helenka Michalczak
Helenka Michalczak , 7 years old

Helenka walczy o swoją przyszłość i zdrowie – Pomóżmy jej❗️

Helenka ma 6 lat. Od 2 roku życia choruje na padaczkę lekooporną. Napady stają się częstsze, cięższe w przebiegu i oporne na leczenie. Niepokojąco pogarsza się również rozwój Helenki, dlatego została wprowadzona terapia w postaci wlewów sterydowych. Obecnie stosujemy dwa leki przeciwpadaczkowe, niestety w związku z pogorszeniem wyników EEG u Helenki zdiagnozowano CSWS – rzadkie schorzenie dotyczące 0,5-1,5% dzieci z padaczką. Encefalopatię padaczkową, której objawy rozwijają się z czasem.  U Helenki pojawił się duży regres w zachowaniu i rozwoju, szczególnie w sferze językowej. Dlatego diagnozujemy się pod kątem autyzmu, by wiedzieć dokładnie, jak pracować z córeczką. Helenka cierpi także na polekowe stłuszczenie i powiększenie wątroby. Objęta jest opieką Poradni Endokrynologicznej oraz Gastroenterologicznej w związku ze zdiagnozowaniem niedoczynności tarczycy i przedwczesnego dojrzewania. Koszty rehabilitacji i leczenia Helci są bardzo wysokie. Dlatego bardzo proszę o każde, nawet malutkie wsparcie, które pozwoli nam na zabezpieczenie dalszej intensywnej rehabilitacji i leczenia naszej córeczki. Małgosia, mama Helenki

2 725 zł
Mateusz Darczuk
Mateusz Darczuk , 37 years old

Mateusz przeszedł przeszczep płuc! To nie koniec walki! Pomóż!

Walka o zdrowie mojego syna trwa już ponad trzydzieści lat. Robię co mogę, by mu pomóc, jednak z każdym dniem tracę coraz więcej siły. Trudno mi patrzeć na krzywdę, którą wyrządzają Mateuszowi choroby. Boję się, co z nim będzie, gdy mnie zabraknie… Moje dziecko od ósmego miesiąca życia choruje na astmę oskrzelową, która utrudnia mu prawidłowe oddychanie. Pobieranie tlenu to podstawowa ludzka czynność. Problemy z tego wynikające wiążą się z ogromnymi kłopotami. W 2020 roku u Mateusza zdiagnozowano szybko postępującą rozedmę płuc, przez którą przebywał w szpitalu dwa miesiące. Byłam przerażona. Do ogromnej teczki medycznej dokumentacji dołączyły jej powikłania. Od tamtej pory nigdzie nie ruszał się bez koncentratora tlenu. Później bez respiratora… Choroby układu oddechowego wyrządzały coraz większe szkody, a lekarze zaczęli załamywać ręce. W Warszawie usłyszałam, że jedynym ratunkiem dla mojego dziecka jest przeszczep płuc. Jego stan był bardzo zły. Zaczęła się przerażająca walka o życie. Bałam się, że Mateusz umrze. Na własną rękę rozpoczęłam poszukiwania ośrodka transplantacyjnego. Na szczęście, zakończyły się one sukcesem. W marcu 2024 roku mój syn miał przeszczep, bez którego nie dałby sobie rady… Kiedy myślałam, że nasze problemy się zakończyły, rozpoczęły się kolejne kłopoty. Ostre uszkodzenie nerek oraz przewlekłe wirusowe zapalenie wątroby sprawiają ogromny paraliżujący ból. Silne leki są w jego przypadku koniecznością. Boję się o przyszłość Mateusza. Nasze oszczędności topnieją w zastraszającym tempie. Potrzebujemy środków na dalsze leczenie i dojazdy do odpowiednich lekarzy. Nie wyobrażam sobie naszego życia bez Waszej pomocy. Sytuacja jest krytyczna. Błagam o wsparcie! Mama

2 725,00 zł ( 8.53% )
Still needed: 29 190,00 zł