Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Magdalena Buchinska
Urgent!
6 days left
Magdalena Buchinska , 22 years old

Młoda mama toczy walkę z chłoniakiem – potrzebna pomoc❗️

Moje życie od urodzenia nie należało do najłatwiejszych… Kiedy miałam kilka miesięcy, opiekę nade mną przejęła 67–letnia babcia. Wychowała mnie na silną i samodzielną kobietę, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Dwa lata temu ja sama zostałam mamą cudownego chłopca! Miałam nadzieję, że czekają nas lata pełne radości. Niestety, w marcu tego roku moje życie wywróciło się do góry nogami… Od jakiegoś czasu bolał mnie kręgosłup. Poszłam do lekarza rodzinnego, który skierował mnie na RTG. Podczas badania wykryto u mnie guza w śródpiersiu. Niedługo później sama zauważyłam dużego guza na szyi, nad prawym obojczykiem. Trafiłam na SOR, gdzie skierowano mnie pilnie do poradni chirurgii onkologicznej w celu pobrania węzła chłonnego do biopsji. To wtedy usłyszałam po raz pierwszy „podejrzenie chłoniaka”... Byłam w szoku, a w głowie miałam milion różnych myśli i pytań. Chłoniak? Co to jest? Ja, chora? Nie mogłam w to uwierzyć. Przez całe życie bardzo rzadko chorowałam. Zaczęłam czytać o chłoniaku i zobaczyłam słowo: NOWOTWÓR. Zamurowało mnie. Miałam nadzieję, że zrobią mi biopsję i okaże się, że ta diagnoza to pomyłka! Przez 3 tygodnie czekałam na termin biopsji, później kolejne 2 tygodnie na wynik. W trakcie przeszłam przez mnóstwo wizyt u lekarzy, badań, pobytów w szpitalu. Nowa rzeczywistość dobijała mnie nawet bardziej niż samo podejrzenie choroby, bo nigdy nie miałam problemów ze zdrowiem. W końcu przyszły wyniki badań… Czarno na białym napisano: nowotwór złośliwy chłoniak Hodgkina. Załamałam się! Nie wiem jak bym sobie poradziła, gdyby nie wsparcie moich bliskich!   Pod koniec maja przeszłam przez pierwszą chemioterapię, a mam ich zaplanowanych aż 12. Bardzo ciężko zniosłam początki leczenia, ale staram się być silna. Po drugiej chemii zaczęły wypadać mi włosy, więc je ścięłam. Nie ubolewam nad tym jakoś bardzo, chociaż czasem tęsknię za dawną sobą. Włosy były moim największym atutem... Wiem, że przede mną jeszcze długa droga do zdrowia, ale nie zamierzam się poddać. Mam dla kogo walczyć i żyć. Czekają na mnie ukochany mąż i synek! Chociaż strach towarzyszy mi od marca dzień w dzień, to pilnuję, żeby nie przejął mojego życia w całości. Wiem, że jestem silna, a dzięki tym doświadczeniom będę jeszcze silniejsza. Potrzebuję jednak Waszej pomocy! Zawsze radziłam sobie ze wszystkim sama, ale w tym przypadku nie dam rady. Wraz z mężem nie byliśmy gotowi na tak duże wydatki, jakimi są koszty leczenia i dojazdu do Instytutu Onkologicznego. Nie mogę już patrzeć na to, jak mój mąż fizycznie wykańcza się w pracy, żeby tylko nam na wszystko starczyło. Nie prosił mnie o to, ale chciałabym go odciążyć, bo widzę jak jest mu ciężko.  Z całego serca proszę Was o pomoc! Walczę nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla mojego synka – chcę obserwować, jak dorasta i rozwija się, dzięki matczynej miłości! Za każde wsparcie będę ogromnie wdzięczna. Razem naprawdę możemy więcej! Magda

2 863 zł
Małgorzata Iwicka
Małgorzata Iwicka , 61 years old

Pokłosie nowotworu jest z mamą do dziś! Pomóż nam dalej walczyć!

Jesteście z nami już od dawna, za co bardzo Wam dziękujemy. Pomogliście przetrwać nam najgorsze burze i huragany i nie wiemy, co zrobilibyśmy bez Waszej pomocy! Walka o zdrowie mamy cały czas trwa. To trudne, ponieważ problemów i wydatków cały czas przybywa.  Nasza historia:  Wiadomość o chorobie naszej mamy była ciosem prosto w serce dla nas wszystkich. Tym bardziej że zawsze patrzyła najpierw na innych, a dopiero potem na siebie. Całe życie pracowała ciężko na gospodarstwie. Pierwsza wstawała i ostania kładła się spać. Czasami przez długie miesiące z racji choroby i kilku operacji kręgosłupa taty była sama z 4 dzieci i dużym gospodarstwem. Nasza kochana mama z ogromną siłą ducha zaciskała zęby i pracowała, nie narzekając na nic. Wszystko polecała Bogu. Nie zmrużyła oka, dopóki każdy bezpiecznie nie wrócił do domu. Mama choruje od 2018 r. Zdiagnozowano wtedy nowotwór piersi. Wierzyliśmy, że wystarczy go usunąć i po chemioterapii wszystko wróci do normy. Jednak tak nie było. Pojawiły się przerzuty na węzły chłonne. Nowotwór okazał się złośliwy. Stan pogarszał się z każdym miesiącem, zaczęły pojawiać się choroby towarzyszące – zespół paranowotworowy. Został  uszkodzony móżdżek, a lekarze nie dawali szans na wyleczenie...  Mama przyjmowała chemioterapię i stoczyła ciężką walkę o własne zdrowie. Choroba przyniosła poważne pokłosie: niesprawne ręce, nogi, niekontrolowane ruchy, oczy widzące za mgłą, zamazany obraz. Tak naprawdę mama sama nie może zrobić nic. Porusza się też na wózku inwalidzkim.  Nadal walczymy o to, aby mama żyła godnie i niczego jej nie zabrakło. Każda wizyta lekarska, leki, czy witaminy to ogromne koszty. Nie chcemy znaleźć się w sytuacji, w której będziemy musieli zdecydować, co jest ważniejsze… Dziś stanęliśmy przed kolejnym wydatkiem, którego sami nie zdołamy opłacić. Chcielibyśmy zakupić podnośnik samochody, który umożliwi przekładanie mamy z wózka do auta oraz z auta do wózka. Jest to bardzo trudne ponieważ mama w żaden sposób nie jest w stanie pomóc podczas tej czynności. Wymaga to dużego wysiłku i siły. Wyjazdy są niezbędne – głównie do szpitala czy innych specjalistów. Wszystko coraz bardziej się komplikuje! Tata niedawno przeszedł udar i też jest coraz słabszy. Chcemy pomóc naszym kochanym rodzicom, jednak codzienność z chorobą jest bardzo trudna, a środki na leczenie znikają w zastraszającym tempie. Wiemy, że z Waszą pomocą się uda.  Każda złotówka znaczy dla nas naprawdę wiele, a dobro wraca! Dzieci

2 860,00 zł ( 22.4% )
Still needed: 9 906,00 zł
Arkadiusz Kmiołek
Arkadiusz Kmiołek , 54 years old

Toczy się walka o sprawność mojego męża – POMÓŻ!

W sierpniu 2023 nasze życie wywróciło się do góry nogami. Mój ukochany mąż skarżył się na ból brzucha. Udaliśmy się do lekarza rodzinnego, który niezwłocznie skierował nas na SOR. W szpitalu okazało się, że przyczyną było ostre zapalenie trzustki. Cieszyliśmy się, że przyczyna jest znana i mąż jest już pod opieką lekarzy. Nie mogłam uwierzyć, gdy okazało się, że w szpitalu Arkadiusz przeszedł udar! W jednej chwili u męża wystąpił niedowład prawej strony. Wszystko działo się tak szybko… Nagle wypadł z łóżka i uderzył głową w ścianę! Natychmiast z oddziału chirurgicznego został przewieziony na oddział neurologiczny. Stan organizmu przy ostry zapaleniu trzustki wykluczył leczenie trombolityczne, które umożliwia przywrócenie przepływu krwi, dzięki rozpuszczeniu skrzeplin. Mój mąż został skazany na inwalidztwo. Obecnie jest osobą leżącą. Nie mówi. Prawa strona jest nadal sparaliżowana. Brak mi słow, żeby to wszystko opisać… Arkadiusz przebywa pod opieką psychologa, logopedy, neurologa i wymaga rehabilitacji.  Ta rehabilitacja to niezwykle ważna kwestia! Fizjoterapeuci widzą szansę na powrót do sprawności, ale trzeba działać natychmiast. A jak to zrobić, gdy terminy są dopiero za 6 miesięcy? Nie możemy tyle czekać… Codziennie zajmuję się mężem. Wraz ze wspierającą opiekunką podnoszę go, sama nigdy nie dałabym rady. Fizycznie jest to niesamowicie wyczerpujące. W naszym domu jest również moja schorowana mama, która też wymaga codziennej opieki. Wcześniej zajmowaliśmy się z Arkadiuszem nią razem, ale teraz wszystko spadło na mnie. Jest to niesamowicie trudne, ale nie mam wyboru – muszę każdego dnia się o nich troszczyć. Mimo że jest mi niesamowicie ciężko, każdego dnia podejmuję tę nierówną walkę o sprawność mojego męża. Każda, nawet najdrobniejsza kwota przybliży nas do powrotu do dawnego życia. Z całego serca dziękuję za okazaną pomoc! Żona Bogumiła

2 860 zł
Agnieszka Korpik
Agnieszka Korpik , 46 years old

"Czy moje serce przestanie bić?" – Zbieramy na leczenie Agnieszki!

Nikt nie potrafi mnie zdiagnozować. Choroba po kolei zabierała mi wszystko, kolejny ruch ręka, kolejny krok, aż jednego poranka nie mogłam wstać z łóżka. Czułam się jak przygwożdżona. Ciało odmówiło posłuszeństwa.  Zaczęło się, gdy byłam nastolatką. Coraz gorzej chodziłam. W końcu przestałam zupełnie chodzić, a moje ręce stały się niewładne. Lekarze zdiagnozowali u mnie dziecięce porażenie mózgowe, ale po latach okazało się, że rozpoznanie jest błędne. Nadal nie wiem, z czym się mierzę. Lekarze nie potrafią powiedzieć, jak choroba będzie postępować, czy obejmie tylko kończyny, czy zatrzyma też pracę narządów… serca? Gdy miałam 25 lat, położyłam się i nie mogłam wstać. Moja samodzielność wtedy się skończyła. Czy bezpowrotnie? Miałam nadzieję, że nie. 8 miesięcy temu lekarz przyjął mnie do szpitala, by ponowić diagnozowanie i badania. Niestety odpowiedzi nie dostałam, a przez moje unieruchomienie nabawiłam się głębokiej odleżyny – na pół uda, aż do kości.  Doszło do zakażenia paciorkowcem… Trafiłam na oddział paliatywny. Pojechałam do szpitala 18 października 2022 roku, a wyszłam 16 czerwca 2023 roku.  Mieszkam w małej miejscowości wraz z mamą i dwójką niepełnosprawnego rodzeństwa. Nie stać nas na rehabilitantów, turnusy rehabilitacyjne, leczenie, a moja choroba bardzo szybko się pogłębia i atakuje nawet dłonie, powodując ogromny ból. Proszę, pomóż mi w tej nierównej walce. Agnieszka

2 855 zł
Jan Żyrek
Urgent!
Jan Żyrek , 26 years old

"Expensive treatment is my only hope for life..." – save Janek ❗️

My name is Jan, and I'm 25 years old. Two years ago, I was diagnosed with glioblastoma, a rare malignant brain tumor. Unfortunately, due to its location, it cannot be surgically removed, and the tumor keeps growing. I am in need of a very expensive treatment to have a chance at living. So, I'm earnestly asking for your help. So far, I've undergone several diagnostic procedures, including multiple scans, MRIs, spectroscopy, and two brain biopsies. I've also had radiation therapy, but unfortunately, it didn't yield any positive effects. However, there's hope for me – a mutation, V600E in the BRAF gene, has been detected in my tumor, allowing for a targeted treatment! BRAF inhibitor therapy is highly effective compared to standard chemotherapy and additionally exhibits slower acquisition of treatment resistance. Unfortunately, despite its confirmed effectiveness, this therapy isn't covered by insurance in Poland for glioblastoma. This means that the cost of treatment and additional tests – totaling over 200,000 PLN (50,000 USD) annually – I will have to cover from my own pocket, which I'm unable to do in any way... I have many plans and dreams I'd like to accomplish, and each month of this therapy offers significant chances for extending my life! Your support is my only chance in this unequal battle against the tumor. I'll be sincerely grateful for any amount you can contribute. Thank you!Jan Żyrek   ➡️ Charytatywni Allegro

2 852 zł
Jan Stencel
Jan Stencel , 9 years old

Wcześniactwo odebrało wzrok! Janek potrzebuje Twojej pomocy!

Już od urodzenia Jaś toczy nieustanną walkę z rzeczywistością. Urodził się w 25 tygodniu ciąży jako skrajny wcześniak, z masą urodzeniową 850 gramów i długością swojego maleńkiego ciała 35 centymetrów! Pierwsze miesiące swojego życia mały Jaś spędził na noworodkowym OIOM-ie. Tam zmagał się z całą gamą wcześniaczych wad. To była istna walka o nowo narodzone życie. Byliśmy przerażeni. Spieraliśmy się z niewydolnością oddechową, BPD, krwawieniem okołokomorowym III stopnia, niedokrwistością, infekcją nabytą, PDA i retinopatią wcześniaczą V stopnia. To nie koniec strasznych diagnoz. Lewe oczko jest zupełnie ślepe! Niestety po 7 latach życia 12 listopada 2022 roku siatkówka całkowicie odkleiła się z prawego oczka. Jaś wymaga stałej i kosztownej rehabilitacji, zajęć ogólnorozwojowych. Najważniejsza jest terapia wzroku. Janek potrzebuje pomocy optycznych, które ułatwiają czytanie i poruszanie się. Obecnie zbieramy na maszynę do pisania alfabetem Braille'a. Jest niezbędna do rozwoju naszego synka, by mógł w przyszłości samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie. Jej koszt jest bardzo duży, ponieważ wynosi ponad 13 tysięcy złotych. Turnusy rehabilitacyjne dla dzieci niewidomych i słabowidzących, terapie okulistyczne również musimy pokryć z własnej kieszeni. Niestety nie jesteśmy w stanie, dlatego prosimy o pomoc. Najpierw nie wiedzieliśmy, czy nasz synek przeżyje. Teraz nie wiemy, czy będzie samodzielny. Proszę, pomóż nam ratować oczka Jasia! Każde wsparcie jest szansą na uratowanie jego wzroku.  Robert, tata Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 851,00 zł ( 7.16% )
Still needed: 36 958,00 zł
Fabian Loferski
Fabian Loferski , 16 years old

Podstępna choroba rujnuje codzienność Fabiana!

O tym, jak straszliwym przeciwnikiem jest cukrzyca, przekonujemy się tak naprawdę każdego dnia. Fabian jest już nastolatkiem, ale diagnoza, którą usłyszeliśmy we wrześniu  2021 roku, całkowicie zawładnęła naszą codziennością… Jednego dnia Fabian trafił w ciężkim stanie do szpitala. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, co się dzieje z moim synem. Byłam zszokowana i przerażona. To wszystko wydarzyło się tak nagle… Po tym, jak Fabian odzyskał przytomność, nadszedł moment diagnozy - cukrzyca typu 1.  Wylałam morze łez, zastanawiając się, dlaczego los od samego początku zrzuca na barki mojego dziecka taki ciężar. Już wcześniej nie było nam łatwo. Samodzielnie wychowuję dwóch synów - Fabiana i jego starszego, 17-letniego brata. A teraz jeszcze w nasze życie wdarła się nieuleczalna choroba... Codziennie budzę się o 4.00 rano, aby upewnić się, że poziom glikemii u Fabiana jest prawidłowy. Syn radzi sobie w tej wymagającej walce, ale życie z cukrzycą jest jak stawianie kroków na polu minowym. Każda chwila nieuwagi może skończyć się tragicznie. To ciągły strach o to, by cukrzyca nie doprowadziła do dalszych powikłań i potwornych konsekwencji. Fabian jak każdy nastolatek ma plany i marzenia, które chciałby zrealizować. Nie chcę, aby choroba wykluczyła go z normalnego życia. Jako jego mama nie mogę na to pozwolić. Mimo że jest nam trudno, nie poddajemy się. Wasze wsparcie daje nam siły do działania i pozwala wierzyć, że mimo przeciwności jesteśmy w stanie stawić czoło chorobie. Będziemy ogromnie wdzięczni za każdy pomocny gest, dzięki któremu możemy zapewnić Fabianowi niezbędne środki medyczne do walki z cukrzycą! Edyta, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

2 849,00 zł ( 26.77% )
Still needed: 7 790,00 zł
Laura Chmurzyńska
Laura Chmurzyńska , 13 months old

Potrzeba tak niewiele, aby całkowicie zmienić los Laury! POMOŻ!

Ciąża z Laurą przebiegała książkowo. Żadne z wielu badań nie wskazywało na to, że może wydarzyć się coś niedobrego. Kiedy lekarze poinformowali mnie, że córeczka ma poważną wadę nóżki, byłam w ogromnym szoku! Poród musiał się odbyć poprzez cesarskie cięcie, ale ciąża nie była w żaden sposób zagrożona. Laurka przyszła na świat bez żadnych problemów. Początkowo otrzymałam informację, że jest piękną, zdrową dziewczynką. Zaledwie chwilę później, gdy lekarze zaczęli ją dokładniej badać i przyznawać punkty – dostrzegli niepokojącą nieprawidłowość...  Córeczka urodziła się bardzo malutka, dlatego na pierwszy rzut oka nikt nie zauważył, że jedna z jej nóżek jest krótsza. Byłam przerażona, nie rozumiałam co się dzieje! Po licznych konsultacjach padła finalna diagnoza – Laurka ma wadę wrodzoną kończyny dolnej prawej, czyli skrócenie kości udowej. Gdy usłyszałam, że konieczna będzie operacja, moje serce zamarło... O terminie zabiegu dowiemy się z mężem dopiero w okolicach czerwca.  Do tego czasu Laura musi przybrać na wadze, trochę podrosnąć i wzmocnić zdrową nóżkę, aby miała siłę wpierać słabszą. Muszę ćwiczyć z córeczką każdego dnia, aby wada nie postępowała. Dodatkowo jeżdżę z nią na specjalistyczną rehabilitację przynajmniej raz w tygodniu.  Córka podczas terapii ma wykonywane masaże, a także wprowadzone są ćwiczenia rozciągające i zwalczające przykurcze. Laura jest również przygotowywana do raczkowania. Rehabilitacja jest dla niej obecnie bardzo istotna, ponieważ istnieje duża szansa, że praca włożona w jej rozwój teraz, znacznie ułatwi jej powrót do sprawności po operacji. Cała terapia, wizyty u specjalistów i leczenie kosztują jednak majątek. Po zabiegu Laurka będzie wymagać jeszcze częstszej rehabilitacji. Musimy przygotować się na walkę o sprawność i lepszą przyszłość naszej córeczki. Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie. Potrzeba tak niewiele, aby całkowicie zmienić los Laury!  Rodzice

2 842 zł
Anna Wasilewska
Anna Wasilewska , 40 years old

Bez rehabilitacji lata walki pójdą na marne – POMOCY❗️

Mam 39 lat i od urodzenia jestem osobą niepełnosprawną. Choruję na mózgowe porażenie dziecięce, poruszam się na wózku inwalidzkim, mam niesprawne ręce i niezbyt wyraźną mowę. W 2009 roku przeszłam operację wszczepienia stymulatorów mózgu w przedni płat obu półkul. Ten zabieg przyniósł mi naprawdę dużą poprawę ruchową. Przedtem byłam całkowicie zależna od innych osób. Moja mama musiała pomagać mi nawet w jedzeniu. A teraz? Dzięki stymulatorom i rozluźnieniu mięśni mogę sama się ubrać czy wykąpać, przesiąść z wózka na łóżko i krzesło! Mimo wciąż obecnych zaburzeń mowy przez jakiś czas udało mi się nawet podjąć pracę. To najlepszy dowód tego, jak wielką pomocą są stymulatory oraz dalsza, intensywna rehabilitacja dla podtrzymania efektów. Niestety, z czasem pojawiają się coraz większe problemy finansowe. Rehabilitacja i turnusy kosztują ogromne pieniądze, tak samo pobyt w specjalistycznym ośrodku, gdzie mogę uzyskać kompleksową pomoc. Dlatego postanowiłam poprosić Was, ludzi dobrego serca i wielkiej mocy pomagania o wsparcie. Mieszkam razem z mamą, która niestety nie może podjąć pracy. Pieniądze z funduszów socjalnych oraz refundowane zabiegi nie wystarczają, by pokryć wszystkie potrzeby. Dlatego każda, nawet najmniejsza wpłata, udostępnienie czy dobre słowo to ogromna pomoc i szansa, bym mogła dalej funkcjonować mimo choroby. Anna

2 840,00 zł ( 7.61% )
Still needed: 34 437,00 zł