Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mikołaj Nawrocki
Mikołaj Nawrocki , 2 years old

‚‚Urodziłam bliźniaki. Mikuś musiał walczyć o życie..." Proszę, pomóż nam❗️

Jesteśmy rodzicami Mikołaja oraz Basi. Są to nasze upragnione, długo wyczekiwane dzieci. Niestety od samego początku towarzyszył nam strach i lęk. Dzieci urodziły się jako skrajne wcześniaki poprzez cesarskie cięcie w dniu 10.09.2022 r. Tego dnia, po chwili radości, przeżyliśmy koszmar! Nasz malutki synek, ważący zaledwie 1300 g musiał być reanimowany na bloku operacyjnym, następnie zaintubowany i szybko przewieziony do innego szpitala. W 7 godzinie życia Mikuś otrzymał 2 punkty w skali Apgar. Cierpiał na anurię, a narastające obrzęki sprawiły, że w 4 dobie życia u naszego synka konieczna była dializa otrzewnowa, którą stosowano przez kolejne 3 dni. Tego dnia nastąpił krwotok do obu komór mózgu! To był KOSZMAR! Dopiero w 2 tygodniu życia Mikołaja masywne krwotoki z płuc ustąpiły, a w 26 dniu życia nareszcie został rozintubowany. Niestety wtedy pojawiły się kolejne trudności... Żyliśmy w wielkim stresie i niedowierzaniu, z jednej strony córeczka potrzebowała naszej opieki i uwagi, z drugiej synek walczył o życie!  Pierwszy raz kiedy mogliśmy Mikusia wreszcie wziąć na ręce, był momentem ogromnego wzruszenia. Nasz synek mógł wreszcie poczuć, że dotyk nie musi się wiązać z bólem, że kiedy przytulają kochające ramiona, to jest się bezpieczny. Przez pierwsze pół roku swojego życia otaczały go szpitalne mury, aparatury medyczne oraz lekarze — nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Od samego początku nasze dzieci były rozdzielone. Basia mogła opuścić szpital dużo wcześniej. Teraz po powrocie Mikołaja do domu nawet nie mogą leżeć blisko siebie. Mikołaj ma skrajnie obniżoną odporność, na dodatek jest nosicielem enterokoków i stanowi zagrożenie dla siostry. W czerwcu 2023 roku szczegółowe badania uwidoczniły zespół Westa, liczne zmiany poniedotlenieniowe oraz pokrwotoczne z zanikiem mózgu, pnia mózgu i móżdżku, przestrzenie przymózgowe z przewlekłymi krwiakami. Mimo ukończenia 12 miesiąca życia Mikusia rozwojowo kwalifikowano na pierwszy miesiąc. Na ciele ma widoczne liczne blizny po nakłuciach i zabiegach operacyjnych. Na szczęście pod koniec pobytu w szpitalu zaobserwowano poprawę, związaną z wyeliminowaniem ataków padaczki, nasz synek zaczął uśmiechać się do nas oraz kieruje rączki w stronę zabawek. Zakończenie antybiotykoterapii pozwoliło na powrót do domu po tak długotrwałej nieobecności — był to bardzo trudny czas dla Mikołaja. Musiał na nowo poznać otoczenie domowe oraz przyzwyczaić się do obecności swojej siostry. Po kilku dniach dobry stan zdrowia uległ pogorszeniu, konieczna była pilna konsultacja lekarska. Każdy dzień przynosi chwile niepewności oraz obawy przed wystąpieniem kolejnych komplikacji zdrowotnych. Mikołaj z uwagi na swój stan zdrowia wymaga specjalistycznej opieki rehabilitacyjnej oraz medycznej. Dążymy do tego, by miał jak najwięcej spotkań z rehabilitantami w granicy możliwości naszego dziecka. Niestety ciągłe zabiegi, wyjazdy do specjalistów, czy szpitali pociągają za sobą ogromne koszty. Wszystkie swoje siły oraz finanse skupiamy na naszych dzieciach. Wierzymy, że każda kolejna rehabilitacja, przybliży nasze dzieci do odzyskania wymarzonej sprawności. Marzymy, aby Mikołaj mógł wieść możliwie jak najbardziej normalne życie. Liczymy się z tym, że bez naszej opieki, ciągłej rehabilitacji tego nie osiągnie. Każdy jego malutki sukces, jak poruszanie rączkami, chwycenie malutkiej grzechotki wlewa w nasze serca nadzieję, na lepsze jutro. Proszę, pomóż nam o niego walczyć!  Rodzice

63 409 zł
Przemysław Godula
2 days left
Przemysław Godula , 24 years old

Przemek trenuje dyscyplinę paraolimpijską - zbyt wysokie koszty za rehabilitację mogą mu to odebrać!

Dotychczasowe wsparcie, które otrzymaliśmy od darczyńców, jest nieocenione! Dzięki zebranym środkom Przemek ciągle korzysta z terapii z fizjoterapeutą, rehabilitacji w wodzie oraz ma możliwość wyjazdu na turnusy rehabilitacyjne. Przemek ciągle walczy! Od kilku lat syn trenuje w klubie sportowym boccię, jest to dyscyplina paraolimpijska. Sport i rehabilitacja to jego szansa na zdrowie. Niestety cały czas przerasta nas wiele kosztów, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć sami. Choroby Przemka nie jesteśmy w stanie wyleczyć, nie ma na nią żadnych leków. Jedynym sposobem zachowania jego sprawności, szczęścia i coraz to większej samodzielności jest stała rehabilitacja. Przemek krok po kroku walczy o lepsze jutro. Nie możemy rezygnować z jego zdrowia... Prosimy o dalsze wsparcie, nie zostawiajcie nas.  Nasza historia: Syn urodził się z wadą serca, w trzeciej dobie życia był kilkanaście razy reanimowany. To był straszny czas – pełen niepewności. Przemek okazał się niezwykle silnym dzieckiem, jednak pierwsze chwile jego życia pozostawiły po sobie ślad w postaci dziecięcego porażenia mózgowego. To, co zdrowym dzieciom przychodzi z łatwością, mój syn musi wypracowywać podczas wielu godzin intensywnej rehabilitacji. Każda nowa umiejętność daje nam jednak wielką radość, a Przemkowi szansę na coraz większą sprawność. Wszystko, co teraz potrafi, zawdzięczamy wytrwałości – jego i naszej. To lata żmudnej, niekoniecznie przyjemnej rehabilitacji połączonej z terapią logopedyczną.  Syn zazwyczaj porusza się na wózku rehabilitacyjnym. Niewielkie odległości pokonuje za pomocą kul łokciowych. Staramy się zagwarantować Przemkowi ciągłość rehabilitacji, dlatego korzystamy z pomocy prywatnego rehabilitanta. Bardzo istotne są również turnusy rehabilitacyjne, w których powinien uczestniczyć kilka razy w roku. Niestety, walka o sprawność i samodzielność pochłania ogromne środki finansowe, których coraz bardziej nam brakuje. Nie chcielibyśmy, aby Przemek utracił umiejętności, o które walczył tak wiele lat. Prosimy o wsparcie rehabilitacji naszego dziecka. Przemek zasługuje na szczęście i życie bez kalectwa! Zbiórkę Przemka można również wspierać poprzez Licytacje! – KLIK  

94 277,00 zł ( 101.25% )
Nicoletta Szewczyk
Nicoletta Szewczyk , 13 years old

Nicoletta walczy z bardzo rzadką chorobą metaboliczną! Pomocy!

I will never accept how fate hurt my child. I will never accept that my daughter is suffering so horribly! When I see, how she is suffering, with what pain she struggles each day, my heart breaks into a million pieces. I want the best for her, if I could I would give her whole heaven. I am begging you for help! Nicoletta was born too early, and that’s the consequences we are struggling with every day. Little daughter was born terribly weak, but bigger problems were yet to come. She was born with very rare metabolic disease. Her body is poisoning itself! She is trying to fight it, and as a result my daughter suffers from psycho-intellectual disorders, and the spasticity of the limbs deprives her of the chance to move independently.  Unfortunately, despite Nicoletta’s intensive rehabilitation, she needs surgery. My Daughter condition is getting worse and I do not have the resources to pay for necessary treatment. Time flies too fast and it works to her disadvantage…Now that my daughter has gotten a chance, I fight as hard as I can, even though I lack the strength. The doctors said directly - Nicoletta’s operation must take place on July 25. Otherwise, the changes will be so bad that there will be no way back and the chances of a functioning future will simply disappear. With my imagination, I can see Nicoletta running around the park with her friends, riding a bike, walking…I know that she will not run a marathon or go on a long mountain trip. However, I am convinced that if the operation does not take place, we will take away any chances for a more normal life that before. Please help me. Help me fight for my daughter. Help me raise funds for surgery. Give my baby an easier and more colorful future. Without your support, I know that what we dream about will not come true. Anna, Mother   

13 226,00 zł ( 37.67% )
Still needed: 21 881,00 zł
Gabriel Zatorski
13 days left
Gabriel Zatorski , 2 years old

Walcząc o bezpieczną przyszłość

Der 9. Dezember 2021 - der glücklichste Tag unseres Lebens. Damals wurde unser Sohn Gabryś geboren. Unser größtes Glück. Seine Geburt war mit großer Freude und Euphorie verbunden. Leider war dieser Zustand nicht von langer Dauer. Nach ein paar Tagen wurden all die guten Gefühle durch Angst, Schrecken und Ungewissheit ersetzt... Im Alter von drei Wochen hatte Gabryś seinen ersten Epilepsieanfall... Wir waren entsetzt! Wir haben uns sofort auf die Suche nach Ursachen und Rettungsmaßnahmen gemacht. Wir haben uns gründlichen Untersuchungen unterzogen und unzählige Male Spezialisten zu Rate gezogen. Nach einigen Wochen erhielten wir schließlich die Diagnose: Polymikrogyrie. Es handelt sich um eine sehr seltene Gehirnkrankheit, die sich durch tägliche Anfälle äußert, die eine normale Entwicklung verhindern.... Die derzeitigen Medikamente helfen nicht viel, und in Polen gibt es keine wirksame Methode zur Bekämpfung dieser Krankheit. Der Professor empfahl eine Behandlung in einer Klinik in Deutschland, die sich auf schwere Fälle dieser Krankheit spezialisiert hat... Leider sind die Kosten für die Behandlung und die detaillierte Diagnose dort enorm und übersteigen bei weitem unsere Möglichkeiten. Und das ist erst der Anfang... Wir wissen, dass Gabryś zusätzlich eine intensive Rehabilitation, Konsultationen mit Spezialisten, weitere Tests und teure Medikamente benötigen wird... Es ist die einzige Chance, die unser Sohn für eine gute Entwicklung und eine normale Kindheit hat... Deshalb bitten wir Menschen mit gutem Herzen um Unterstützung... Es ist ein schrecklicher Schmerz, wenn man seinem eigenen Kind nicht helfen kann, weil das Geld im Weg steht... Eltern

114 919 zł
Tomasz Szeptycki
14 days left
Tomasz Szeptycki , 57 years old

Straciłem już władzę w rękach, nie chcę poddać się chorobie❗️Proszę, pomóż mi walczyć...

Od 2019 roku mój tato zmaga się z poważną chorobą neurologiczną — stwardnieniem zanikowym bocznym, w skrócie SLA. To potwór, który zabiera z dnia na dzień władzę nad całym ciałem... Jest jeden, niestety bardzo kosztowny sposób, by choć trochę go zatrzymać!  Dziś, w związku z zanikiem mięśni ma już zupełnie niesprawne ręce. Jego codzienność jest przez to znacznie utrudniona. Zanikają mu również mięśnie w nogach, przez co ma coraz większe kłopoty z chodzeniem. Od kilku miesięcy jest niezdolny do pracy, a w codziennych sprawach wymaga pomocy drugiej osoby. Chciałbym zatrzymać jego cierpienie i poczucie braku samodzielności...  Walczyliśmy i będziemy walczyć! Niestety po trzech latach opóźniania postępów choroby doszliśmy do momentu, w którym sami nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z narastającymi trudnościami. Potrzebujemy dodatkowego wsparcia, by nigdy się nie zatrzymywać! Zbieramy pieniądze na rehabilitację oraz sprzęt rehabilitacyjny, leki i suplementy diety, a także dostosowanie przestrzeni, w której żyje tata. Dziękujemy za każdą wpłatę. Maksymilian, syn

37 339 zł
Krzysztof Tasulis
Krzysztof Tasulis , 37 years old

Na granicy życia i śmierci liczy się każda chwila! Pomóż nim glejak zabierze nam Krzyśka!

Nie mamy czasu! Toczy się walka na śmierć i życie! W walce z nowotworem nie ma miejsca na cierpliwość czy kompromisy.  ____ W momencie, gdy zaczynał własne życie, usłyszał, że za chwilę może się skończyć! Ratuj Krzyśka przed potworną chorobą! Twoje wsparcie to nadzieja na życie. Był niezwykle energiczny, otwarty, a swoim poczuciem humoru zarażał wszystkich. I choć tego nienawidzę, wciąż mówię o tym w czasie przeszłym. Dlaczego? Bo teraz w naszym życiu mało jest beztroskiego śmiechu, niewiele okazji do spotkań i jeszcze mniej powodów do radości. Do naszej codzienności wkradł się strach i cierpienie… W tym wieku powracający ból głowy łatwo zrzucić na przemęczenie, stres, pęd życia. Badania dopisane do listy zadań i zapomniane… Ten schemat powtarza się nazbyt często. Tak samo było w przypadku Krzyśka - pochłonięty życiem, planowaniem założenia własnej rodziny, zupełnie przeoczył pierwsze sygnały alarmowe.  Aż do czerwca, kiedy Krzysiek dostał padaczki. Zdezorientowany, słaby, nie wiedział co się z nim dzieje! Badania, konsultacje ze specjalistami i pierwsza przerażająca informacja: w głowie Krzyśka znajduje się ogromny guz. Niemalże natychmiast podjęto decyzję o operacji usunięcia guza. To miał być zwrot w stronę dobrych wiadomości.  Nieśmiało marzyliśmy, że najgorsze już za nami. Niestety, nadzieja okazała się złudna. Badanie histopatologiczne potwierdziło najgorsze obawy, okazało się, że musimy stoczyć walkę o życie Krzyśka z glejakiem! Wdrożono protokół leczenia, chemioterapia i radioterapia to jednak wszystko, na co możemy liczyć. W tym starciu to jednak zdecydowanie za mało! Glejak to niezwykle podstępna i groźna choroba, dlatego musimy zdecydować się na każdą możliwą terapię, która zwiększa szanse Krzyśka na przyszłość. Wiemy, że podobne przypadki leczone są w Niemczech metodą immunoterapii. Niestety, tu pojawia się poważny problem, bo to leczenie nie tylko nierefundowane, ale też potwornie drogie! Jesteśmy przerażeni, bo życie można ratować, ale najpierw należy zebrać kilkaset tysięcy złotych.  Nie tylko kwota nas przeraża. Tak naprawdę w tej walce liczy się każdy dzień! Leczenie zakłada dokończenie terapii skojarzonej, a później powinniśmy być gotowi na rozpoczęcie immunoterapii. Potrzebujemy Waszej pomocy! Potrzebujemy wsparcia w zdobyciu ogromnej  kwoty, która pozwoli Krzyśkowi stanąć do zdecydowanej walki. Proszę, podaruj nam jeszcze przed świętami małą iskierkę nadziei. Twoja pomoc to wsparcie na wagę życia! Wierzymy, że przed naszą rodziną jest przyszłość, a Krzysztof spełni swoje marzenia o rodzinie. Jesteśmy pełni nadziei, że zły los się obróci, a nam uda się uratować życie, by Krzysztof mógł jeszcze wyruszyć w ukochane góry. Ta wiara i nadzieja pozwalają nam przetrwać i przygotować się na to, co nas czeka. Wszyscy wierzymy, że możemy wygrać. Że przed Krzyśkiem jeszcze długie, zdrowe lata, jednak każdy dzień bez podjęcia leczenia będzie zmniejszał jego szanse. Błagam, pomóż nam! *kwota zbiórki jest szacunkowa

22 935,00 zł ( 4.31% )
Still needed: 508 980,00 zł
Adaś Wróbel-Rola
Adaś Wróbel-Rola , 2 years old

Adaś od urodzenia walczy o lepszy rozwój! Proszę, POMÓŻ!

Adaś jest moim maleńkim cudem. Ciąża z początku przebiegała bez zakłóceń, starałam się też dbać o siebie, najlepiej jak mogłam. Jednak niespodziewanie, w 6. miesiącu wystąpiły komplikacje, których przyczyny nie umiał wyjaśnić żaden specjalista… Nie zapomnę momentu, w którym lekarz nie potrafił stwierdzić, czy Adaś będzie żył. Usłyszałam, że może nie widzieć, ani nie potrafić samodzielnie oddychać przez uszkodzenie mózgu. Byłam przerażona i zrozpaczona, ale wiedziałam, że muszę walczyć o moje dziecko! Pierwsze tygodnie po porodzie były najcięższym czasem w moim życiu. Nie mogłam wziąć synka na ręce i go przytulić, bo przebywał w inkubatorze. Cały czas przechodził też różne badania. Tak bardzo się wtedy o niego martwiłam… W trakcie pobytu w szpitalu obwód głowy mojego synka się zwiększał i konieczna była implantacja zastawki. Mój maleńki Adaś przeszedł ciężką operację, po której długo dochodził do siebie. Każdy dzień był przepełniony strachem… Na szczęście zastawka się przyjęła i w końcu mogłam zabrać synka do domu! Niestety, moje dziecko odczuło skutki operacji oraz komplikacji prenatalnych. Adaś ma obniżone napięcie mięśniowe i mniej sprawną prawą część ciała. Lekarze zdiagnozowali u niego również oczopląs i zeza. Wiedziałam, że trzeba działać szybko – od razu rozpoczęliśmy rehabilitację! Mój synek dzięki ćwiczeniom robi ogromne postępy. Używa ortez i pionizatora, by przyzwyczaić się do stania. Oprócz zajęć usprawniających jego mięśnie uczęszcza też na terapię widzenia. Nosi również okulary, dzięki którym mocno poprawiła się jego zdolność widzenia! Bez rehabilitacji i zajęć ze specjalistami, Adaś nie miałby szansy na tak intensywny rozwój! Widzę, jak szybko rośnie, nadrabia zaległości i codziennie zdobywa nowe umiejętności. Na spacerach marzę o dniu, w którym synek będzie już biegał z rówieśnikami… Codziennie jest o jeden kroczek bliżej do tego celu! Wiem, że odpowiednio dobrane terapie są jedyną nadzieją na lepszą sprawność Adasia w przyszłości. Niestety, specjalistyczne turnusy, leczenie i rehabilitacja oraz sprzęt ortopedyczny są bardzo kosztowne. Dziecko to największy skarb, jaki może dać nam życie… Proszę, pomóżcie mi w ratowaniu mojego skarbu! Z góry dziękuję za każdy gest dobrego serca skierowany w naszą stronę! Mama Aleksandra

22 231 zł
Wiktor Jurek
Wiktor Jurek , 8 years old

Kolejne choroby odbierają Wiktorkowi dzieciństwo... Pomocy!

Walka o zdrowie mojego synka zaczęła się bardzo wcześnie – gdy był jeszcze pod moim sercem. Już na początkowym etapie ciąży ginekolog był zaniepokojony rozwojem płodu. Zostałam wysłana na badania prenatalne, następnie skierowano mnie do szpitala, gdzie pozostałam do samego porodu. Dopiero po miesiącu okazało się, że Wiktorek ma ciężką chorobę genetyczną... U mojego synka zdiagnozowano zespół Di George'a. Choroba ta spowodowana jest mutacją, która powoduje utratę części materiału genetycznego (delecję) zlokalizowanego na 22 chromosomie. Powoduje to brak około 30-40 genów odpowiedzialnych za funkcjonowanie wielu różnych struktur w organizmie.  Tak trudno było pogodzić się z tym, że tak poważna diagnoza dotknęła właśnie mojego synka. Gdyby tylko było to możliwe, zrobiłabym wszystko, by był zdrowym, dobrze rozwijającym się dzieckiem. Choroba nigdy nie zabierze nam jednego – nadziei i siły do działania. O przyszłość Wiktora będę bowiem walczyć do samego końca! Wiktor zmaga się także z ADHD i astygmatyzmem. Trudno mu się skupić na lekcjach, bardzo łatwo się rozprasza i czasami działa bez zastanowienia nad konsekwencjami. Dodatkowo regularnie musimy zmieniać szkła w okularach, ponieważ wada wzroku wciąż postępuje. Nasza codzienność to wizyty u licznych specjalistów, odwiedzanie dziesiątek gabinetów zawsze z nadzieją, że Wiktorowi naprawdę uda się pomóc. Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu udało się opłacić roczną terapię integracji sensorycznej, dzięki której Wiktor zaczął coraz lepiej funkcjonować. Pojawiła się poprawa w relacjach z rówieśnikami, stanie emocjonalnym synka, a przede wszystkim w motoryce oraz napięciu mięśniowym. Jestem Wam za to wszystko niesamowicie wdzięczna! Niestety, nasza walka o lepsze jutro wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszej pomocy... By móc lepiej funkcjonować, Wiktorek wymaga leczenia farmakologicznego, stałej opieki wielu specjalistów oraz kontynuowania terapii. Wszystko to wiąże się z wysokimi kosztami, które przekraczają nasze możliwości finansowe.  Z całego serca proszę Was o wsparcie dla mojego dziecka. Każda wpłata i udostępnienie to dla Wiktora szansa na rozwój i lepsze jutro. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze mały – możemy wypracować najwięcej! Anita, mama 

2 624,00 zł ( 82.2% )
Still needed: 568,00 zł
Antoś Kidoń
Urgent!
Antoś Kidoń , 10 months old

Okrutny nowotwór chce odebrać nam synka! Jedyną nadzieją przeszczep! Ratunku!

Historia z najgorszych koszmarów zaczęła stawać się brutalną rzeczywistością, gdy choroba zaatakowała nasz cenny skarb – ukochanego synka. Piekło zaczęło się od druzgocącej diagnozy brzmiącej jak jednoznaczny wyrok – w ciele Antosia rozwija się nowotwór wątroby. Od tamtej pory widok cierpiącego syna rani nas jak cierń, a niewiadoma, co przyniesie jutro, nie pozwala spać... Po przerażających słowach lekarzy nasze życie zmieniło się nie do poznania. Mamy za sobą krótki, ale intensywny okres usłany strachem oraz ogromnym cierpieniem. Wszystko zaczęło się zaledwie półtora miesiąca temu – Antoś przestał jeść, narzekał na ból brzucha, a dotknięcie go sprawiało mu ogromny ból. Trwało to jakiś czas, więc pojechaliśmy do szpitala w Kaliszu, aby zweryfikować jego stan zdrowia. Tam padły słowa, które zrujnowały nasze plany, a spokojna rzeczywistość rozsypała się w drobny mak – Wasz synek ma GUZA! Nowotwór postępuje szybko – Antoś w ciągu doby spuchł przez zbierające się w jego organizmie płyny. Po oddziale w Kaliszu przeniesiono go do szpitala w Poznaniu, gdzie synek przeszedł jeden cykl chemioterapii. Dzięki nim jego stan się w niewielkim stopniu się poprawił, ale to nie koniec koszmaru – czeka go skomplikowana operacja. Antoś nie skończył jeszcze roczku, a choroba, która okrutnie rozgościła się w jego organizmie, odebrała nam resztki nadziei na jego spokojne życie. Mój syn choruje na wątrobiaka zarodkowego (Hepablostoma). Brakuje nam słów, które potrafią opisać rozpacz, rozdzierającą nasze serca. Nasze dziecko obecnie przebywa w specjalistycznej klinice w Warszawie, gdzie jest poddawane intensywnemu leczeniu chemioterapią. Ma za sobą w tej placówce już 5 cykli. Przed nami jeszcze trudniejszy etap – Antoś będzie musiał przejść PRZESZCZEP WĄTROBY, który jest zaplanowany na 17 września. Ciągle drżymy o jego przyszłość. Niestety, życie zdaje się być dla naszej rodziny coraz bardziej okrutne. Znaleźliśmy się w sytuacji, na którą nie byliśmy przygotowani – zarówno psychicznie, jak i finansowo. Nie możemy się jednak poddać – przed nami najważniejsze działania, czyli proces leczenia Antosia. Niestety, ja – ojciec –  nie mogę wrócić do pracy, ponieważ muszę być przy synku każdego dnia. Nasze oszczędności są na wyczerpaniu, a koszty leczenia oraz koniecznej rehabilitacji po operacji nas przerastają.  Błagamy z całego serca o Wasze wsparcie. Każda wpłata jest dla nas największym darem ludzkiej dobroci. Codziennie budzimy się z nadzieją, że nasz synek w końcu pozbędzie się okrutnego przeciwnika z organizmu i będzie mógł spokojnie się żyć, odpoczywając od szpitalnych ścian. Dziękujemy za każdą pomoc oraz dobre słowo. Rodzice Antosia

4 197 zł